Heimdallr

Ciężko mi powiedzieć, nawet orientacyjnie. Na zdjęciu w tym poście widać mniej więcej, ile miały. Zdjęcie jest chyba z lutego 2013. Zapuszczałem niemal od zera od września 2009 roku. Inni przez taki okres czasu zapuściliby dłuższe, ale ja miałem dość często podcinane końcówki i bardzo mi wypadały.

Heimdallr Pierwsze twarzowe zdjęcie, od kiedy mam krótkie włosy. Jestem w białej koszulce.

Minął już chyba jakiś tydzień od mojego pytania i zebrało się trochę odpowiedzi. Mam dość kiepski dostęp do internetu, więc dopiero teraz odpowiadam. Wiem, wiem. Ale mimo wszystko jest to dla mnie zaskakujące, że tak nagle zaszła tak duża zmiana w podejściu do mnie u tylu dziewczyn naraz. Ja za bardzo z chamstwem nie chcę próbować, bo zwykle po niewinnej zabawie okazuje się, że właśnie nie zauważyłem, kiedy przekraczam tolerowaną granicę. Jeśli chodzi o ten target to odpada. Mam wrażenie, że dziewczyna sama nie wie, czego chce. Inne wrażenie jest takie, że dotrzymuje mi towarzystwa nie ze względu na to, jak się bawię, ale czy w danym dniu/na danej imprezie piję (albo woli mnie pijanego, albo może rzeczywiście po alkoholu jestem zdecydowanie bardziej towarzyski). No i jest jeszcze taka kwestia, że ostatnio priorytetem jest dla mnie sport, a dziewczyny choćby nie wiem, jak interesujące - nie mają dla mnie większego znaczenia. I chyba to powinienem powiedzieć wszelkim zainteresowanym. Jedynie muszę wyczuć odpowiedni moment i nie czaić się z tym zbyt długo. Problem w tym, że próbuję, ale to jest równie skuteczne, co nieskuteczne. Mogą sobie odpuścić, ale czasem mogą też zwiększyć swoje zainteresowanie - i w niektórych przypadkach tak też się dzieje. Czytałem o tym kilka lat temu na jakiejś stronie typu PUA (trochę się interesowałem tematyką... kiedyś) i mimo ton bredni i szmerów-bajerów, to ta zależność jest moim zdaniem dość prawdziwa. Nie zawsze się sprawdza, ale jest bardzo prawdopodobna. @Latimeria Problem w tym, że dziewczyna ta była pijana, kiedy to mówiła i zdaje się, że pamięta (choćby częściowo), co musiała wtedy powiedzieć. Z tego, co udało mi się zaobserwować, to trochę głupio jej później było (nie dziwi mnie to - biorąc pod uwagę, co dokładnie powiedziała...), ale dalej nie odpuszcza. Niby niewinne, nic nie znaczące rzeczy, które nie mają kontekstu, ale jednak.

W pasie to jeszcze można niby coś zrobić - teoretycznie można bebech zakatować aerobami. Ja natomiast mam problemy ze zmieszczeniem się we własne jeansy z powodu... ud. Wygląda to tak, że części spodni musiałem się pozbyć, a inne zatrzymałem, ale niektóre nadal są dość obcisłe w udach i włosy na nich mi się poprzecierały. Teraz, jak chodzę po sklepach i przymierzam spodnie, to proszę o szerokie w udach... A pomyśleć, że są tacy, którzy mieszczą się w rurki i nie mają takiego problemu.

Witam... Mam głupi i nietypowy problem. Zacznę od tego, że półtora miesiąca ściąłem swe długie kudły. Niedawno byłem z grupą na grillu. Ja nic nie piłem, ale niektórzy wypili raczej więcej, niż powinni (np. jedna taka koleżanka). No i ta koleżanka, będąc w stanie ''upojenia'' zaczęła sobie tak gadać ze mną i jeszcze innym kolegą (trzeźwym w proporcjach 50-50). To co powiedziała brzmiało mniej więcej tak:'' Odkąd ściąłeś włosy zrobiłeś się bardzo przystojny. Blablabla. Tak przy babskich rozmowach wyszło, że połowa dziewczyn z grupy chciałaby się z Tobą przespać. Ja mogłabym być pierwsza.'' Nie bawię się w żadnego narcyza, również nie mam pojęcia skąd się bierze to zainteresowanie moją osobą (wyglądem). Problem polega na tym, że kolega tak się nasłuchując zaczął gadać coś, że ''x (koleżanka) to fajna dziewczyna. Bardzo chciałby być teraz na moim miejscu itd.'' Mnie ta cała sytuacja zatkała. Raz, że zainteresowany byłem pewną dziewczyną, która nie jest żadną ze wspomnianych. No i już taki jestem, że nie bawię się w ''pięć kochanek'', tylko wolę normalny, poważny i dojrzały związek. Dwa, że chcę je jakoś... zniechęcić (?), bo może być więcej takich dziwnych sytuacji. Wiadomo - mimo wszystko nie chcę tego robić w sposób chamski. Dodam tylko, że ww. koleżanka zasugerowała mi kiedyś jedzenie ananasów - chodziło o mit ze smakiem spermy. Mimo, że brzmi to jak jakiś głupi żart, to niestety to to nie jest.

Teraz, jak opublikowali wyniki, to widzę, że na prawdę coś jest nie halo. Może to moja matematyka nawala, ale sprawa wygląda tak. W teście brała w tym samym czasie udział moja koleżanka, którą minąłem (dublowałem) 3 razy. Jej wynik to 1885 metrów, czyli kilometr mniej. Natomiast jedno okrążenie to 400 metrów. Nie wiem. Może jeszcze jestem zbyt zmęczony na takie obliczenia, ale proszę, niech mi ktoś to wytłumaczy. Pomijam już fakt, że w tabeli z wynikami zarówno ja, jak i koleżanka jesteśmy umiejscowieni pod innymi numerami (w moim przypadku wszystkie inne informacje się zgadzają. W jej przypadku osoba, z którą została zamieniona miejscami ma zdecydowanie lepszy wynik, więc też niby ok. Nie licząc dublowania, to pod koniec byłem te pół okrążenia dalej, czyli na moje wychodzi 1400 metrów różnicy. Ona mówiła coś później, że przebiegła dwa okrążenia i przeszła niemal trzy kolejne, więc niby się zgadza. Tak więc ile ja w końcu przebiegłem?

Robiłem dzisiaj test coopera, bo był w Szczecinie... Czuję się rozczarowany własną formą, ale też impreza miała kilka wad do wytknięcia. Koszulki w zeszłych latach były ponoć Powerade''a jakieś fajne sportowe - dzisiaj widziałem, że dawali zwykłe T-shirty uczelni, która to organizowała. Żeby było lepiej, to czytałem wcześniej, że pierwsze osoby dostają koszulki - szkoda, że to nie pierwsze, jeśli chodzi o wyniki, a te, które wcześniej przyszły. No i największa wada - błędy w mierzonych odległościach. Tak się złożyło, że na pół minuty przed końcem wyprzedził mnie jeden koleś (byłem drugi, jakieś 5-10m za nim). Facet mierzący odległości, pokazał nam ile okrążeń przebiegliśmy i... było o jedno za mało. Kolega przede mną miał coś tam do mierzenia przebiegniętego dystansu i wyraźnie było widać różnicę między jego danymi, a danymi faceta od pomiarów... Co do mojego wyniku. Przebiegłem 2885 metrów i czuję niedosyt. Chciałem co najmniej te 3000 m. Jako głupie usprawiedliwienia mam to, że były strasznie gorąco i duszno, miałem niedawno kontuzję kolan, no i pierwszy raz biegnę te 12 min - nie wiedziałem, jak rozdzielić siły, w efekcie czego po zakończeniu zostało mi jeszcze sporo niewykorzystanej energii. Jak wynika z poniższej tabeli, mój wynik klasyfikuje mnie do grupy bad - to o czymś świadczy.

Nie? A przecież na koncie na battle necie nadal widnieje info o scroll of ressurection. Lipa by była, bo mam zamiar poprosić koleżankę, bo bym zobaczył jak to teraz wygląda. Jak już pytania o klasy, to jak wygląda Combat Rogue w PvE? Da się tym grać? Gdzieś w okolicach chyba lutego koleś jakiś mi mówił, że Combat robi mniejszy dps, niż taki Assa. I nikt już w tym drzewku nie chodzi pod PvE...

Ja też trochę czasu w WoWie spędziłem, więc też się wypowiem. Brakuje mi tej gry. Sentyment z nią związany, wiele różnych momentów, które utkwiły mi w pamięci - mimo wielu wad WoW był dla mnie no. 1 na liście gier. Bawiłem się wspólnie z poznanymi tam ludźmi, czasem mniej poważnie, czasem bardziej. Mechanika gry była dość przyjazna. Ale najważniejsze było (i nadal jest!) uniwersum i klimat. To była czysta magia, jak podróżowałem, zwiedzałem kolejne krainy, bo mogłem wczuć się w moją postać i bawić się w role play''a. Do czego zmierzam? Blizzard zamordował klimat w tej grze. Co się stało choćby z moimi ulubionymi Plaguelands? Dlaczego z Orgrimmaru zrobiło się złomowisko? Co te cholerne pandy robią na miejscu głównego contestu gry? Jest to równie żałosny żart, jak swego czasu ''koko koko euro spoko''... Co później? Undead warlock ujeżdżający różowe kucyki? Warcraftowe Lore straciło m.in. Illidana i Arthasa. Wiadomo - jak wychodził dodatek, to każdy tam marzył, aby dokopać big evil badass''owi. Ale jak przyszło co do czego, to gra bez nich utraciła to coś. "WoW umarł razem z Arthas''em". Takie zdanie widziałem dziesiątki, jeśli nie setki razy. Ale przejdźmy do innych rzeczy. Talenty. Rozumiem, że wiele z nich było zapychaczami, były niepotrzebne itd. Ale bez przesady, że nagle wybór zostaje tak drastycznie ograniczony. Wiele razy ludzie dziwili się, że gram mając inaczej ułożone drzewka, niż sugerowałaby to jakaś strona z poradami. Większa ilość talentów, większy wybór w pewnym sensie pozwalał bardziej się zgrać z daną postacią. Inna rzecz, która w pewnym sensie zabija grę to polityka Blizzarda, jeśli chodzi o serwery. Grałem na Sporregarze, który jest jednym z najmniej zaludnionych serwerów (jeśli nie tym najmniej). Wiem, jak wyglądają prywatne serwery i wiem, jak wygląda Sporeggar. Ten drugi jest znacznie bardziej martwy. W godzinach szczytu (20.00) online jest około 15 osób... łącznie po obu stronach. Ja WoWem się nie zmęczyłem i nie zniechęciłem, do momentu, aż wprowadzone zostały zmiany, które wyżej opisałem. Miałem też napisać o każualizacji gry, ale chyba wszyscy wiedzą, jak z tym jest... Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie specjalnych serwerów, na których obowiązywałby dany dodatek. Przypuszczam, że wtedy do WoWa wróciłyby co najmniej dwa miliony graczy... Ale nowe dodatki, to kolejne $$$...

Nie rezygnuj z siłowni. Jeśli masa spada - znaczy, że nie jesz tyle ile powinieneś. A wyrobione na siłowni mięśnie na pewno nie będą przeszkadzały. Z tego, co pamiętam, to do wojska potrzebujesz m.in. bieganie, podciąganie na drążku i coś jeszcze. Jeśli chodzi o podciąganie, to najlepiej, jakbyś miał własny drążek w domu. Stosując metodę ''smarowania gwintów'' Pavela Tsatsouline możesz w dość szybkim czasie znacznie zwiększyć ilość powtórzeń. Możesz o tym poczytać w internetach...

Biegasz zbyt często. Katowanie takiej ilości tego dystansu nie poprawi czasu, osiągów itd. Zrób raz w tygodniu to 10 km, a do tego w innym dniu dodaj interwały. Nie wiem, co masz na myśli pisząc "poprawę kondycji", ale siłownia też jest fajną sprawą. Jak masz możliwość, to jest jeszcze basen i rower.

InfidelAmsterdam - poszukaj na youtubie.

Zajmij się czym innym, nie zawracaj sobie specjalnie głowy, a jak będzie trzeba to sama się znajdzie.

Bardzo prawdopodobne. Ale z inną dziewczyną możesz nie popełnić tego błędu, a i tak zachowa się podobnie... To jest jeden wielki totolotek. Przy odrobinie szczęścia do bębna trafi kula z odpowiednim numerkiem i będzie profit :) Bądź cierpliwy, a wylosujesz :)

Jak dla mnie to pewnego rodzaju inwestycja. Co inwestują? Czas i free exp. Może teraz nie grają tym najlepiej, ale widzą w tych maszynkach potencjał i kiedyś będą nimi łoić innych. Oni po prostu muszą się nauczyć specyficznego stylu gry tymi tankami. Tak, jak pisałem - już teraz można zobaczyć dobre wyniki na nich - później będzie jeszcze lepiej.

Szukaj, a znajdziesz. Fakt, że starsze częściej są ogarnięte, ale często bywa tak, że nawet gimnazjalistka jest bardziej dojrzała od panien 10 lat starszych. Nic nie poradzisz, jak napisałem - szukaj. Podpisuję się też pod tym, co napisał Tyler_D

Ja jakiś tydzień temu miałem okazję zobaczyć parę razy w akcji maszynkę Leopard 1. Powiem, że w każdej bitwie, w której się na niego natykałem, dawał on niezłego kopa drużynie przeciwnej. Ile w tym skilla, a ile maszyny - nie wiem. Ale skurczybyk był bardzo zwrotny. Jeśli chodzi o Indien Panzera to raczej szybko ginął.

Powie mi ktoś za co dostałem tyle expa? Dmg w sumie jakiś genialny nie jest, wyspotowany dmg też nie... dużo chybień. No i za event też nie...

Skąd przekonanie, że dadzą artę? Było coś zapowiedziane? Bo równie dobrze mogliby dać 2 niemieckie drzewko td...

A6W imo cienko się sprawdza. Pływanie na pewno bym dorzucił - ładnie wyrabia ciało. No i oprócz zwykłego dystansowego biegania dobrze jest porobić interwały, trochę sprintu nie zaszkodzi...

Na tych większych TDkach już lepiej inwestować w zasięg widzenia, niż w camo. Ciężej ukryć takiego Ferdka/JTigera, ale łatwo jest u nich poprawić wykrywanie innych.

http://mwreplays.com/replay/9V9RJLZ9OJV9/ Amunicja AP. EDIT: Jest to wcześniejszy patch i już po ptokach - raczej się już nie obejrzy tego :/ Ale jest pokazane, co zabiłem (m.in. T14, T1)

To jest najlepszy TD tieru trzeciego. Jak na swój tier ma on działo z OP penetracją (przebija KV) i OP obrażeniami. Do tego wychył działa w poziomie jest przegięty, przez co nie trzeba co chwilę manewrować nim, aby móc celować. Fakt - celność i czas celowania pozostawiają wiele do życzenia, ale czas przeładowania jest co najmniej dobry. Pancerz? TDki nie są od tego, aby mieć pancerz, one są od siania zagłady i terroru - i Marder II właśnie jest w tym dobry. Mam go z załogą 3x 70% camo, do tego siatka, binokle i ten mantyk na czas celowania. Gdy trafiam na MM z tierami II i III to po prostu masakruję wszystko w zasięgu celownika. Na wyższych tierach też da radę. Jak chcesz to dam Ci później link do mojego nagrania z top gunem na V tierach.

Miałem sobie kupić 1 dzień premki w ten weekend, ale że mam więcej golda, niż planowałem, to poczeka się na weekend z promocją na trzy dni.

No właśnie najlepiej by było wiedzieć, jaka firma w miarę tania i dobra. Tak, aby mogło mi to posłużyć na jakiś czas, ale też żebym nie musiał wydawać na to fortuny. Ćwiczę głównie w domu, a wiadomo - za dużo ćwiczeń w domu się nie zrobi, a też właśnie widziałem filmiki światowej klasy sportowców, jak z tym ćwiczyli.