Heimdallr

W łikend zazwyczaj nie chodzi się na siłownię. Przez co ma kilka dni na regenerację. Gdy zrobimy taką klatę na początku tygodnia, a nie np. pod jego koniec, wtedy organizm jest w stanie odbudować mikropęknięcia (czy jak to się zowało) po treningu w dużo większym stopniu. A biorąc pod uwagę to, że klata jest priorytetem dla większości ludzi, dlatego też większość od niej zaczyna tydzień.

Witam Smuggler. Z tego co już zostało podane - w najbliższym numerze będą kody do WoTa. Moje takie pytanie, czy opcja "1200 golda dla graczy posiadających już konto" działa także na amerykańskim serwerze, czy tylko na europejskim?

Świetny bas na początku, bardzo klimatyczny, ale później... już nie dla mnie :( Ciekaw jestem, jakby brzmiał ten utwór dalej w stylu takim, jak to intro.

Zdaję sobie sprawę z tego typu przypadków, ale jednak młodsi (ekhm... no po prostu dzieciaki, gimbaza i inne dziatwy) gracze przy niepowodzeniach chyba częściej odpuszczają sobie grę. Na wyższych tierach są obecne, ale właśnie na tych pierwszych pełno jest smarkaczy, którzy są pępkami świata i nikt nie ma prawa ich pouczać.

Jeszcze zależy w jakich tierach się gra. Mnie ostatnio na Marderze zaatakował koleś z drużyny, gdy starałem się ostudzić zapał do głupiego ataku... Na niskich tierach samemu można więcej zdziałać, ale też niewielu ludzi wie, jak grać efektywnie. Na wyższych tierach za to pełno jest wallet warriorów, którzy grę i jej mechanikę chcą poznawać na VIII tierze. :/

Nie ma ludzi identycznych. Samo to, żeby poglądy były podobne zmniejsza prawdopodobieństwo trafienia. W Twoim przypadku, gdy są one rzadko spotykane problem staje się większy. A przecież poglądy, czy to religijne, polityczne, czy ogólnie światopogląd - jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Po alkoholu robi się różne głupie rzeczy, ale bez przesady. Alkohol nie jest niezbędny do zabawy, ale całkowicie zbędny też nie jest. Trzeci argument jest już przegięty. Rozumiem, że pijana dziewczyna (taka, która na co dzień może być idealnej urody) wygląda w pewnym momencie źle, delikatnie to ujmując. Ale jeśli jest to prowadzone z umiarem... Jeśli po dziewczynie właściwie nie widać, że coś piła, a jedynie można dostrzec, że poprawił jej się humor, to moim zdaniem jak najbardziej jest to do zaakceptowania. A dałeś się choć raz namówić, czy było to na zasadzie "nie pójdę, bo nie lubię takich zabaw"? Czy każdy aspekt w życiu analizujesz pod kątem wiary? Trochę ciężko jest mi to sobie wyobrazić. Zgadzam się.

Robisz zdecydowanie źle. Tam, gdzie mają pracować mięśnie brzucha, to tam właśnie angażujesz do pracy część lędźwiową pleców. Nie mam pojęcia, jak wytłumaczyć, jak ćwiczyć w tym przypadku brzuchem. Ale jeśli szybko problemu nie rozwiążesz, to nie kontynuuj ćwiczeń. W ten sposób możesz się nabawić niezłych problemów z plecami. Swoją drogą to na brzuch proponuję robienie ABS II. Całkiem fajna sprawa.

Ja jestem innego zdania. Ale, jako, że żadna ze stron nie zmieni toku myślenia, tak więc uważam, że najlepiej nie drążyć tego tematu dalej.

Większość, to nie wszyscy. Uogólnianie na dłuższą metę nie sprawdza się zbyt dobrze. Ja mimo, że sam jestem ateistą, to jednak nie przykładam tak wielkiej uwagi do religijnych poglądów potencjalnej partnerki. Dobrze jest, jak poglądy na dane sprawy są podobne, ale przecież nie stanowi to żadnej bariery. Czyli osoba zażywająca alkohol jest już w pewnym sensie zepsuta, tak? Bez urazy, ale brzmi to trochę tak, jakbyś miał uprzedzenia do większości społeczeństwa. Nurtuje mnie jedna rzecz. Jeśli się zakochasz w katoliczce i stwierdzisz, że tak na prawdę to jej wady są wręcz znikome i mało istotne, a jedynie jej wiara będzie Ci przeszkadzała, to co byś wtedy zrobił? Przecież nie ma róży bez kolców...

Racja - źle to określiłem. Ale nie zmienia to faktu, że te dwa pojęcia znaczą co innego. Bo nie można powiedzieć czegoś w stylu "wiem, że Bóg istnieje". Dlatego używa się tego drugiego słowa.

Ja pisałem o czym innym. Wiedzieć - mieć 100% pewność, że dane zjawisko ma pokrycie w rzeczywistości. Wierzyć to bardziej przypuszczać, że coś istnieje, czyli jest jakaś część niepewności.

Nie chcę się czepiać, ale jest pewna, niewielka różnica między "wiedzieć", a "wierzyć"...

Ja niedawno wybrałem się ze znajomymi do klubu i poznałem ich znajomą. Ot tam takie... pół nocy przetańczone, a dziewczyna sama co chwilę chciała mnie zabrać na parkiet ;) Nie pamiętam jeszcze, żebym taki entuzjazm wywoływał moimi śmiesznymi tańcami :) Cieszy mnie to również z tej perspektywy, że kilka lat temu ciężko mi było choćby odezwać się do interesujących mnie dziewczyn. Ale jak widać - można.

Ja bym nie rozbijał ud i łydek na osobne dni. A klatę pierwszego dnia tygodnia.

W Twoim przypadku nie jest murem nie do pokonania, ale dla innych może być. Jedno jest pewne, jest to zdecydowane utrudnienie. Już samo to, że rzadko się ze sobą przebywa jest dość niefajne. Temat jest też poruszony w (nie)śmiesznej komedii "Ostra Jazda".

Mapa El Halluf i makaki podjeżdżające pod górkę tylko po to, aby zostać zdetrackowanym i rozstrzelanym przez niższe tiery, często nawet nie oddając strzału. http://mwreplays.com/replay/DC2T60DMVXPU/ Ten filmik pokazuje, jakim idiotyzmem jest rush w tym miejscu. Nie to, żebym ja nie podejmował ryzykownych akcji, ale w tym przypadku jest to głupota.

Zauważyłem, że IS zdobywa więcej xp za bitwę, niż jakakolwiek inna maszyna, którą do tej pory jeździłem. Nie chodzi tu nawet o średnie doświadczenie, bo miałem kilka modułów odkrytych, a załoga była już ładnie wyszkolona, ale taka przeciętna, wygrana bitwa, w której właściwie nic szczególnego nie zrobię to min 700xp. A ostatnio w przegranej bitwie miałem taki wynik: Gdyby bitwa była wygrana, a ja miałbym premkę... :P

Ano będzie wychodziła z Mardera II, kolejny ma być ponoć Marder III, na V tierze Dicker Max (pewnie trochę zmieniony w porównaniu do premiumowego), Nashorn na VI, Sturer Emil na VII (bardzo na niego liczę, mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo głównie na niego się napaliłem... zapewne też przerzucę załogę z JPantery do niego xD), a dalej WaffenTrager (czy coś takiego) - są to pojazdy z zamontowanymi działami tak, że można je obracać, ale wieżyczką bym tego nie nazwał; historycznie to były tylko na papierach. Cała idea z nimi ma polegać na tym, że będą duże i ociężałe, bez pancerza, ale jak na swój tier mają mieć OP działa. Coś za coś. Ja przed nerfem nie grałem, ale właśnie z powodu tej 2 lini TD go odkryłem. No i fakt - ciężko trafić, a celownik strasznie długo się skupia, ale mimo to Marder jest bestią na swoich tierach.

Mam pewne rozterki co do mojego ISa. Gra się nim fajnie, super duper itd, ale ma pewne wady... 1. Pali się cholernie często. Nawet pomimo tego 12% na silniku. Miałem już na nim kilka sytuacji, że w ciągu 1 gry podpalili mnie min 2 razy. A przed chwilą zapaliłem wrogiego ISa wychylonego minimalnie, poprzez... strzał w pierwsze koło od gąsek. Przy tej wadzie to pewnym antidotum jest perk na szansę pożaru, który właśnie mi się robi. 2. Mimo dobrego alfa dmg mam problem z penetracją. Weak spoty mniej więcej znam, ale nie ukrywam, że walka z takim Typem 59 jest dla mnie koszmarem. Tutaj przy odrobinie szczęścia może być ammo rack. Rozwiązanie - robiący się perk na częstsze kryty. 3. No i kolejna bolączka. Często ja obrywam krytycznie. Co chwilę mam eliminowanych członków załogi, bądź kluczowe podzespoły, bez których obejść się nie można. Niby wożę zawsze standardowy zapas: apteczka, gaśnica, zestaw naprawczy, ale co poradzić, jak modułów mam kilka zniszczonych? W przypadku załogi to jest to o tyle bolesne, że gdy czołg oberwie od przodu, to każdy z czołgistów może mieć pecha. I jako, że niedługo wbiję skilla do 100% i będę mógł zacząć nowe to zastanawiam się, czy nie pójść w Jack of all trades + reszta naprawa, niż każdego w naprawę. Jeśli komuś są znane te problemy i ma jakieś fajne rozwiązanie to posłucham.

Ja w dość ciekawy sposób pozbyłem się dzisiaj około 1,3m kredytów... 500 x gold ammo do Ferdka i 100 x gold ammo do ISa ;) Życiowy biznes :)

Ciężko, ale da się zrobić. Do V tieru właściwie nic o nich nie wiem (kilka razy je spotkałem, ale nie stanowiły dla mnie jakiegoś zagrożenia). Wiem natomiast, że w późniejszych tierach są ponoć całkiem przyjemne. Statystyki chyba porównywalne do innych TD w endgame, a przy tym niezłe przyspieszenie i prędkość maksymalna. Patch, może dwa i wyjdą. Tylko, że dodatkowo oprócz tego tworzą oni jeszcze 2 drzewko niemieckich TD i medów. 2 drzewko dla brytyjskich TD, będzie tam słynny i oczekiwany Archer. No i pewnie Chińczycy dostaną coś więcej... Ja trzymam kciuki za to, że lada patch będzie ogłoszenie z niemieckimi TD. Już zbieram free xp, aby jak najszybciej dojść do Sturer Emila :)

Znaczy ściany śmierci, młyn i te inne to standard. A co innego miałoby się dziać?

Z jednej strony zgadzam się i ogólnie ok, że daje do zrozumienia, ale z drugiej to pokazuje też, że osoba jest niepohamowana i zbyt pewna siebie. Jeśli liczy się na to tzw. ''coś więcej'' to proponowałbym sobie odpuścić takie zagrywki, bo nawet jeśli na początku rozwieje wątpliwości na korzyść, to z biegiem czasu może to się obrócić na niekorzyść.

No naprawdę w kiepskiej dekadzie się urodziłem, skoro tyle fajnych zespołów się teraz rozpada. Mam nadzieję, że Polskę też odwiedzą, to chociaż ten jeden raz ich zobaczę.

Win rate to statystyka która o kant dupy rozbić... Nie ważne jakie sieję zniszczenie wokół, i tak trafię do drużyny skazanej na zagładę. Co lepiej na znienawidzonym JPanzerze IV mam win rate wyższe niż na Stugu, Ferdku, czy JPanterze. Przy ilości bitew na nim stoczonych ~160. Jak dla mnie ta statystyka w porównaniu do innych wskaźników effi pokazuje tylko, jak bardzo system nienawidzi gracza, skoro wszystkie statsy lecą wysoko w górę, a WR stale się obniża.