jamchosq

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    9
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez jamchosq

  1. jamchosq

    Batman: Arkham Origins

    Czy pre-ordery powinny przyjść jutro czy w piątek? Nie dostałem jeszcze kodu do upc i mam kłopot, bo nie wiem który dzień zaplanować sobie tak aby być dostępnym dla kuriera
  2. kurcze, no cały cza brakuje mi ten jeden łebek. a szukałem już chyba wszędzie
  3. Cała gromada, z Rolandem na czele, kroczyła powoli przed siebie, patrząc się z obrzydzeniem na śluz , który był na ścianie jak i na podłodze. Wszyscy mieli beznadziejny humory, oprócz Willowa, który cały czas podśmiechiwał się pod nosem z niewiadomych powodów. Po przejściu dwóch kilometrów, grupa nie myślała już o tym , że na trasie nie będzie pochodni, bo przez całą dotychczasową trasę, były one rozmieszczane dość regularnie. Nagle jednak, zaczęły się one pojawiać coraz rzadziej, aż w końcu zaczęło ich brakować, a zostały im tylko dwie pochodnie, które ze sobą wzięli. -Cała szczęście , że je zabraliśmy, bo mielibyśmy problemy – powiedział Roland. - Ile to cholerstwo może jeszcze się dłużyć? – zapytał zniecierpliwiony Dragon, lecz nikt mu na jego pytanie nie odpowiedział. Po chwili usłyszeli przed sobą hałas, który był tak dziwny, że żaden z tej załogi nie słyszał takiego na uszy w całym swoim życiu mimo tego , że dużo rzeczy każdy z nich przeżył. Po tym odgłosie Willow przestał się w końcu podśmiechiwać , a Moonshine przestał podgryzać dłoń i chwycił jakby zaraz szykowała się jakaś walka, po swojego cutlasa. - Co to było? – zapytali naraz Bliźniacy - Zagłada, zagłada- powiedział Baobab -To , na pewno nie było nic takiego – powiedział Roland, który chciał okazać swoją odwagę, mimo tego że i tak wszyscy wiedzieli ,że również i on przestraszył się tego dźwięku. -Zagłada- powtórzył się Baobab - Nie idziemy w tamtą stronę, prawda? – zapytał się Cloudy -Musimy tam iść, chyba nie chcesz się wracać do tej ruiny i do tych, którzy nas zaatakowali. Kimkolwiek oni są , moje przewagę liczebną i nie mamy z nimi szans- powiedział stanowczo Roland i nie czekając na reakcję grupy ruszył przed siebie. Nagle, zobaczyli przed sobą rozwidlenie, jedna droga prowadziła w lewo, druga w prawo. Szybko postanowili się rozdzielić na dwie grupy. W jednej Roland, Dragon, Moonshine i Baobab, drugą natomiast Bliźniacy ,Willow i Cloudy. Każdy dostał pochodnie i za pół godziny mieli się tu spotkać się z powrotem. W pierwszej gromadzie tunel zaprowadził ich do wielkiej komnaty, w której po całej były schowane dziury. -Ale to jest duże – powiedział Dragon, który gestykulując przy okazji zrzucił pochodnię Rolandowi na ziemię. -Ty … ty debilu, jak teraz wrócimy? – zapytał się Moonshine -Zagłada- powiedział Baobab i wskazał na ciemność. I nagle z dziur zaczęły wychodzić nieżywi. Całe szczęście, że tak samo jak gromada, równie słabo widzieli w ciemności. Na całe szczęści mieli ze sobą Baobaba, który rzucił zaklęcie które dało im światło. Nie bijąc już się z licznymi jednostkami wrogo nastawionych trupów, zaczęli uciekać co sił w nogach na miejsce spotkania. Jedynie Willow co chwilę strzelał swoim ze swojej broni. Gdy dobiegli już do miejsca, gdzie czekali na nich druga grupa, krzyknęli „W nogi” - Co się stało? – zapytał się Cloudy podczas biegu -Nic specjalnego, po prostu rzuciło się na nas setki nieumartych- rzekł Dragon - Czyli dzień jak co dzień – powiedział i zaśmiał się Willow. - Znaleźliście wyjście?- zwrócił się do bliźniaków zdyszany od biegu Roland -Tak, jest całkiem blisko stąd. Około 5 minut stąd. - odpowiedział mu Slash Uciekali tak cały czas, aż w końcu nie wiadomo czy przypadkiem , czy specjalnie Dragon strzelił w skałę przyczepioną do sufitu tunelu, która opadła na ziemię i zablokowała przejście nieumartym. Mimo tego nie zwalniali tempa, bo chcieli jak najszybciej wydostać się z tego tunelu. Po 3 minutach byli już na zewnątrz, na świeżym powietrzu na którym nareszcie odpoczęli. -O kurwa, ale się zmęczyłem- powiedział zdyszany Uhu -Ciesz się, że wyszliśmy z tego cholerstwa. Boże jak ja nie mogłem wytrzymać z tamtym smrodem – mówił Slash, który momentalnie położył się na ziemię. -Wolność, wolność- rzekł uradowany Baobab, który wreszcie powiedział inne słowo od ranka mimo tego , że zaczynał robić się już wieczór. -Moja kochana- głaskał swoją broń Dragon , która prawdopodobnie uratowała wszystkim życie- całe szczęście , że miałem cię przy sobie. - A co tak ogólnie stało się w tym waszym tunelu?- zapytał Cloudy Moonshine zaczął mu wtedy opowiadać całą historię grupie, wyolbrzymiając wszystko i opisując wszystko pięknymi słowami, ponieważ mimo tego , że był on chirurgiem to znał on dużo słów. Powiedział im o wielkiej komnacie, o tym jak Dragon zrzucił im pochodnie oraz o tym co wydarzyło się potem. -Nieźle , nieźle – powiedział Willow słysząc tą całą historię- A ty, Roland czemu tak cicho siedzisz? -Myślę sobie…- odpowiedział mu zamyślony Roland- Myślę sobie , dlaczego ktoś chciałby zniszczyć Necroville. I od tego czasu do nocy wszyscy przy ognisku i jedzeniu zastanawiali się nad tym pytaniem.
  4. No bez przesady. Jedna litera nawet nie może być źle. Dobra no to trudno. Mimo wszystko jakby nie znalazł się nikt chętny na bilet to ja mogę go przyjąć z wielką chęcią.
  5. Jeśli byłem trzeci, to może ja bym dostał ten bilet zamiast osoby, która niestety nie może przyjść?