Moreda

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Moreda

  • Ranga
    Obywatel
  1. Przeszli około pięć staj drogi gdy znaleźli się pod starym magazynem. Była tam duża krata ściekowa. -Cicho śmierdzące ścierwa- sykną Roland przez zaciśnięte zęby . Z kraty usłyszeli rozmowę dwóch rycerzy. -Znaleźliście już tych dziewięciu, którzy zabili tylu naszych ludzi?- zapytał jeden. -Niestety nie, nie wiemy, czy są martwi czy nie, ale znaleźliśmy coś w rodzaju wejścia do kanałów.-odrzekł drugi. -Trzeba więc będzie przejść całe te kanały i dopaść ich. Na nich najbardziej zależy naszemu panu.- Po tej rozmowie wyszli z magazynu. -Pięknie kurwa, pięknie.- odpowiedział drżącym głosem Strup. -Zagłada- Szepną Baobab. Wtem zauważyli małe drzwiczki, które całe były pokryte grzybem i rdzą. Były zamknięte, lecz wystarczył porządny kopniak Dragona, a drzwi wypadły z zawiasami. Pierwszy do pomieszczenia wszedł z pochodnią Roland. W środku zauważyli kilka beczek prochu. -Wiem jak nas ocalić- Powiedział Roland. I rozkazał ustawić za sobą na drodze dwie beczki prochu. Trzecią zaś kazał rozsypać aby stworzyła lont. Cała dziewiątka odsunęła się najdalej jak to możliwe a Strup przyłożył lufę do prochu i spalił garstkę prochu na panewce. Lont zapalił się od iskry i pomkną w kierunku beczek wypełnionych prochem. Za moment usłyszeli ogromny huk. Cały tunel zawalił sięga nimi. -To drogę powrotną mamy załatwioną- powiedział Dragon – Ciekawe, czy przewidziałeś, że z tych lochów może nie być drugiego wyjścia. -Zamknij się- wrzasną Roland- Wolisz, aby cały czas ścigali nas ci wojskowi?- Dragon nic nie odpowiedział. Ruszyli dalej w milczeniu. Nie uszli daleko, gdy na końcu korytarza zauważyli światło. -Wyjście!- Uradował się Strup. -Ślepa jesteś łachudro to nie światło dzienne, lecz to ogień.-Sprostował Baobab. -Ogień w tym miejscu?- Zdziwił się Dragon. -Dziwisz się?- Zapytał Roland- Przecież szczury też muszą się ogrzać. -Tak naprawdę bardzo śmieszne- odparł trzęsącym się głosem strup. Roland podszedł powoli do ściany, za którą paliło się światło. Wychylił się i zobaczył wysoką smukłą postać odzianą w ciemno niebieską szatę. Pomyślał wtedy, że jest to jakiś pustelnik, który żywi się szczurami ściekowymi. -Hej ty!- Zawołał. Wtedy postać odwróciła się i Rolanda zdjęła groza. Zobaczył człowieka, który, zamiast oczy miał kule od pistoletu, prawą rękę miał odrąbaną zaraz pod łokciem a w miejsce brakującej ręki wszytą miał szablę. Drugą ręką wyciągną kostur i już miał rzucić zaklęcie, gdy w całych lochach rozległ się strzał. Nieznajomy padł na twarz. -To był A`seham.- Rzekł Baobab chowając broń- W moim rodzinnym kraju widziałem nie jednego. Jest to ciało zmarłego, lecz dusza żyjącego maga. Straszne cholerstwo. Znaleźli się teraz w małej komnacie, na środku palił się ogień. -Pięknie stąd jest tylko jedno wyjście. -Tak to z którego przyszliśmy Wtem Willow odskoczył do rogu pomieszczenia i pociągną za pochodnie, która była przytwierdzona do ściany. Wtedy jedna za ścian runęła. -No , to już wiemy, gdzie iść dalej.-Powiedział Dragon. -Chodźmy kurwa bo od tego smrodu robi mi się niedobrze.-Prychną Strup. Dziewięciu piratów ruszyło dalej. Powietrze zrobiło się lżejsze niż wcześniej i poczuli, że idą pod górę. -Chyba zbliżamy się do wyjścia. –Powiedział Baobab. Przeszli jeszcze kilka staj a dotarli do pewnej kraty. Obok były trzy dźwignię. -Kto zaryzykuje i pociągnie którąś z nich- Zapytał Roland, lecz nikt nie odpowiedział.-No dalej tchórze! Nikt się nie odważy? -Niech będzie. Ja spróbuję. Mam już dosyć tych pieprzonych kanałów.-Odparł Strup i od razu skoczył po czym pociągną lewą dźwignie. Coś huknęło i krata ze skrzypem podniosła się. -Na twoje nieszczęście będziesz musiał jeszcze trochę się poplątać po tych kanałach.- zaśmiał się Dragon. Całej zgrai humory się poprawiły. Raźniej ruszyli w dalszą drogę. Po kilkunastu minutach doszli do takiego momentu tunelu, gdzie zaczęła w n im być woda. -No nie wszystko na nic!- Krzykną Roland – Niech to szlak! -Ja myślę, że powinniśmy przepłynąć pod wodą jakąś część trasy może tam kończy się woda.- Odparł Dragon. -Niech będzie i tak nie mamy innego wyjścia- Odparł Roland. Ustawili kolejność w której będą płynąć i zaczęli po kolei wchodzić pod wodę. Jako pierwszy popłyną Roland. Stawkę zamykać miał Baobab. Roland wszedł pod wodę i zaczął płynąć. W tunelu robiło się coraz ciemniej gdy nagle pojawiła się ogromna światłość. Roland od razu skierował się w górę. Po chwili wypłynął na powierzchnię. Zaraz wypłynęła reszta. -Kurwa! Udało się.- Krzyknął Roland- Żyjemy! Zaraz zorientowali się, że są kilkaset staj od Necroville. Całe miasto stało w ogniu Okrętu wojennego nie było widać, nie było słychać dział. Natarcie skończyło się. Wtem zauważyli, że płynie w ich kierunku statek. Ten sam co ostrzeliwał Necroville. -Nie, Nie!- Jękną Strup.- A już prawie się udało. Ucieczka nie miała sensu. Piraci już przygotowali się na najgorsze. Gdy ze statku dał się słyszeć głos: -Arrr! Kapitanie. Gdy statek był wystarczająco blisko, z pokładu zsunęła się drabina. Zdziwieni piraci wyszy na pokład. A tam stali Sax, Julia, Ogopogo i Vortex. -Witamy na pokładzie!- Krzyknęli.