KeyserSoze

Ekipa Gram.pl
  • Zawartość

    1009
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez KeyserSoze

  1. Reklama margaryny śniadaniowej to też film o rodzinie :) Nie wszystko, co jest o rodzinie, warto oglądać
  2. Cztery jednostki jednocześnie z bohaterem włącznie. Ale tylko w kampanii, która jest całkiem inna od trybu sieciowego. I bardzo dobrze, bo dzięki temu nie jest nudna. Kto chce RTSa, gra w multi, kto chce taktycznego hack & slasha, gra w singla.
  3. Niestety, na to wygląda, że zarżnęli. Ale jest jeszcze kilka iskierek. Za miesiąc wychodzi Steel Division od Eugenów, czyli ludzi, którzy zrobili Wargame. A Wargame nie było złe. Nie tak dobre, jak World in Conflict, ale całkiem solidne. Ja trzymam kciuki :) Do tego Blitzkrieg 3 z podobno rewolucyjną AI. I Sudden Strike 4. I nowy Ultimate General, który też teoretycznie jest RTSem a na pewno świetną grą. A także Gates of Hell od gości od Men of War, czyli też fachowców. Trochę tego jest, jak na gatunek na wykończeniu :D I dzięki za ciepłe słowa. Też uważam, że DoW2 to najlepszy RTS ever :)
  4. Przemoc nie jest celem tych gier. W nich nie chodzi o to, żeby się nawzajem pozabijać. To jak towarzyska Mafia - skazujemy kogoś na śmierć, jasne, ale w grze chodzi o coś innego. Tak samo w BSG czy Mansion of Madness. 
  5. " Dziwi, ale też wzbudza podziw fakt, że The Expanse zmienia barwy i adaptuje się tak swobodnie. " Ani trochę nie dziwi, gdy weźmie się pod uwagę to, jak są pisane książki :) I ani jednego słowa pochwały dla Chrisjen Avasarali? Nie tylko świetna postać, ale też doskonale zagrana.
  6. Mówiłem, że gubi klimat przez oprawę wizualną między innymi. I też czekam na Steel Division :)
  7. Ale przecież jest właśnie napisane, jak stoi multi i jaki ma potencjał. Nic innego się nie da powiedzieć na tydzień przed premierą przecież :) Zwłaszcza, że tak naprawdę mogłem o multi nie pisać nic, bo i tak każdy chętny może go sobie sprawdzić teraz w becie :)
  8. Nie. Kampania jest okrutnie słaba. Poczekaj na inne recenzje, tam też o tym będzie.
  9. No jasne, że to nie jest nowe. Ale teraz staje się normą. I, co ważne, odbywa się w czasie rzeczywistym, a wiele dzieł jest tworzonych od razu z myślą o tym, że będą rozbudowywane i wzbogacane przez odbiorców. Na przykład ten felieton - nie wyczerpałem w nim tematu, zakładając, że ktoś w komentarzach dopisze coś ciekawego i wywiąże się jakaś dyskusja, która doda całości wartości merytorycznej. I proszę bardzo, działa :D
  10. Dziewczynkę możesz zauważać, albo nie :) Nikt cię nie zmusi przecież, żebyś uznał ją za część tej instalacji artystycznej, jeśli nie chcesz :)
  11. To ciekawe, że zakładasz od razu moją złą wolę. Nie wiem skąd wiesz, że udaję, że ich nie ma, ale proponuję pewien eksperyment myślowy. Postaw się na moim miejscu. Wyobraź sobie, że mówi do ciebie kilkanaście osób jednocześnie. Albo i więcej. Odpowiesz im wszystkim? Nie, nie odpowiesz. To jest fizycznie niemożliwe, chyba że masz nieograniczone ilości czasu na takie odpowiadanie. A nikt nie ma. Musisz priorytetyzować. I rozmawiać tylko z tymi, którzy mówią z sensem. Jeśli ktoś nie mówi, ba, zachowuje się nieuprzejmie na przykład, to dla świętego spokoju odpisuje się mu raz, wskazując nieprawidłowości. To taki sprawdzian. Jeśli je dostrzeże, to jest szansa na dalszą komunikację i wymianę poglądów. Jeśli nie i dalej brnie w swoje błędy, to cóż, na taką osobę traci się tylko czas, który można poświęcić na rozmowę z kimś, kto ma argumenty, a nie ślepe uprzedzenia. Jeśli wyjaśnisz mi dlaczego miałbym pominąć takiego wartościowego dyskutanta na rzecz kogoś takiego jak pan Cygi albo linderoth, którzy, jak doskonale widać poniżej, są niereformowalni, to będę to robił.
  12. Jasne, że z każdego wychodzi. To jest kwestia doprowadzenia człowieka do jakiejś granicy. Za pomocą emocji. A w grach sieciowych, tych bazujących na rywalizacji zwłaszcza, emocji jest mnóstwo. I pod ich wpływem zachowujemy się różnie. A voicechat z Wolfa to było mistrzostwo. Wszystko można było nim wyrazić :)
  13. Można było to napisać bardziej oględnie, jasne. Gdybym na przykład miał na względzie czyjeś uczucia. Tylko że Mass Effect to jest produkt. Produkt nie ma uczuć. Ma cenę i jakość. Nie mogę go obrazić. Mogę, ewentualnie, urazić swoimi opiniami jego twórców. Tylko że oni na 100% nie przeczytają mojej recenzji. I sami dobrze wiedzą, ile jest warte ich dzieło. Dlatego też nie siliłem się na bezcelową konstruktywną krytykę, co jest chyba zrozumiałe :) I to naprawdę nie jest moja wina, że komuś przeszkadza to, że ja krytykuję produkt, co zresztą jest moim podstawowym zadaniem, jako recenzenta. Ja takiego zachowania, przyznam się, nie rozumiem. Wielokrotnie słyszałem opinie, że to co ja lubię i co mi się podoba, jest głupie czy jakieś tam inne słabe. Nie przejmuję się nigdy. Dlaczego? Dlatego, że sam dobrze wiem, że jest głupie, a mimo to lubię, bo taki mam kaprys. Albo dlatego, że wiem, że głupie nie jest, co z kolei oznacza, że osoba, która twierdzi, że jest, najprawdopodobniej w ogóle się nie zna. I w zasadzie mogłbym ją uświadomić i wyedukować, ale zwykle mi się nie chce, zwłaszcza że to bywa naprawdę bardzo trudne, bo ludzka odporność na wiedzę bywa zadziwiająca :) 
  14. Bynajmniej. Wydawało mi się oczywiste, że chodzi o aktywnych użytkowników. Przecież użytkownik bierny, który sam w tworzeniu internetu nie uczestniczy, nie ma również żadnego wpływu na to, czy on jest chamski czy nie, prawda? On się nie wypowiada. 99,9% użytkownikow może się nie wypowiadać nawet. To nie ma znaczenia. Zawartość kreują pozostali. I ta zawartość jaka jest, każdy widzi.
  15. Wątpię. To znaczy, powiedziałbym dokładnie to samo, jeśli chodzi o stronę merytoryczną, ale użyłbym trochę łagodniejszych określeń, bardziej profesjonalnych, bo nie chciałbym im robić osobiście przykrości w sytuacji twarzą w twarz, gdy widzę ich reakcję. Zwłaszcza, że prawdopodobnie rozmawiałbym z jedną osobą tylko, która nie może być odpowiedzialna za cały zespół. No, chyba, że to lead designer by był. A i nawet wtedy to nie on podejmował decyzje. Niestety, to jest problem korporacji jako takich - cholernie trudno jest wskazać palcem tę jedną osobę, ktora jest winna.  
  16. Ekhm, wszystko ładnie, pięknie, ale nie za bardzo wiem, jak mam odpowiedzieć na to, gdy przeczysz sam sobie. Z jednej strony krytykujesz moje założenie, że internet jest pełen chamstwa. A zaraz potem sam piszesz, że jest stertą wszechobecnego gnoju. Więc... no... nie do końca rozumiem co krytykujesz. Chyba mnie. Bo moich argumentów i tez z całą pewnością nie, jak widać, wręcz przeciwnie, zasadniczo się z nimi zgadzasz. 
  17. To, ze ty uważasz, że przewaga komunikacji niewerbalnej to bzdura, nie oznacza, że to bzdura, tylko że ty tak uważasz :) Na ten temat możemy dyskutować, bardzo chętnie, ale proszę przygotuj sobie jakieś argumenty i bibliografię trochę bardziej naukową, niż artykuł na jakimś blogu :) A co do reszty wypowiedzi. Mylisz się. I to całkowicie. A to dlatego, że nie wziąłeś pod uwagę jednej kluczowej kwestii. Pieniędzy. Artystę doceniłem już płacąc za bilet na jego występ. Pilota samolotu kupując bilet na tenże samolot. I tak dalej. Ci wszyscy ludzie wykonują pracę, za którą ja zapłaciłem. Nie jestem zobowiązany do niczego, ba, wręcz przeciwnie, powinienem wymagać usługi i/lub produktu o jakości odpowiedniej do ceny. I tu wracamy do cosplayu. Ktoś włożył w niego wysiłek. Ktoś się napracował. I to dla mnie, widza. Jasne, mogę się w żaden sposób nie zrewanżować. Mogę uznać, że kilka ruchów ramionami to zbyt wielka cena za tamten wysiłek i zaangażowanie. Że w końcu mi się to wszystko należy przecież i będę klaskał kiedy będę chciał. Ale tego nie robię. Wiesz dlaczego? Bo w ten sposób myśli tylko pewien rodzaj ludzi. Zgadnij który.
  18. No nie wiem, czy tak różowo było :) Pamiętam doskonale, jakie srogie kalumnie i potwarze lecały na kolegów z drużyny, gdy grało się Axis na Railgunie, a team przyzwyczajony do obrony na pozostałych mapach grał pasywnie i nie leciał za wagonikiem :) A pamiętam, bo sam je rzucałem :D A tak serio, to masz rację. Kiedyś tak nie było. Możliwe, że dlatego, że wtedy internet był relatywnie drogi, podobnie jak komputery. I nie chcę stawiać znaku równości między kulturą osobistą a lepszą sytuacją materialną, ale co tu dużo gadać, mogło mieć to jakiś wpływ @linderoth88 - nie pamiętam, żeby ktoś się bardziej uroczo i definitywnie sam zaorał w komentarzach. Brawo! :) Naprawdę, nie mam już nic do dodania :) @SpiralArchitect - to całkiem możliwe... Ale tak szczerze? To zbyt paskudna perspektywa. Wolę jednak myśleć, że to wina sygnałów niewerbalnych, która zakłóca komunikację.
  19. KeyserSoze

    Kodowanie popkultury: Wikingowie z Kaczogrodu

    Jak na razie powyższe, to wszystko co mam ze studiowania kulturoznawstwa Ale nic to, Baśka, nic to Przyjdzie taki dzień, kiedy się okaże, że poponowoczesność stanie się nową nowoczesnością i dopiero wtedy wszystkim będzie łyso
  20. KeyserSoze

    Kodowanie popkultury: Wikingowie z Kaczogrodu

    Patrz, a inni by powiedzieli, że to świetny, prowokujący, ponowoczesny kolaż, który gra hiperrzeczywistością, by uświadomić nam, że żyjemy we fraktalu symulakrów :D I teraz kto ma rację? Nikt. I wszyscy. Nie ma już wielkich narracji, nie ma poziomów autentycznych, żyjemy w kulturze prefiguratywnej, która czyni kanonem właśnie Kacze Opowieści :)  
  21. Jak najbardziej jest sens pisać takie recenzje :) Komentarze wykrzywiają optykę. Tysiące ludzi przeczytało tekst i nic nie powiedzieli. Może się zgodzili, może nie, ale zapoznali się z opinią oraz przestrogą. I o to chodziło. A że kilka osób głośno wyraża swoje oburzenie? To nadal tylko kilka osób. Spośród tysięcy. Margines kompletny. Ważny, jasne, że tak, bo opinia czytelnika zawsze powinna być szanowana, nawet jeśli się z nią nie zgadzam. Ale mimo wszystko margines, promil, nie procent nawet. Nie można na jego podstawie wnioskować o całości, nawet jeśli jest bardzo głośny :) Poza tym my mamy jeszcze różne inne dodatkowe narzędzia, które pozwalają nam ocenić, czy ma to sens. I one nam mówią, że owszem, ma :) 
  22. Wielu ludziom się wydaje, że są odporni, ale nie są. Prawie nikt nie jest całkowicie odporny. A to dlatego, że podstawowe mechanizmy działania naszego mózgu są takie, jakie są. Człowiek wierzy na słowo. Zawsze. Taka jest pierwsza reakcja, że zawsze wierzysz w to co widzisz, słyszysz czy przeczytasz. Odruchowo. Dopiero potem, mniej lub bardziej świadomie, zaczynasz to poddawać krytyce i oceniasz, czy to prawda, czy też nie. I na to krytyczne podejście ma wpływ tak wiele czynników różnych, że bywa zaburzone. A u niektórych w ogóle nie występuje, najczęściej z lenistwa. 
  23. Ale wtedy miałaby niższą ocenę niż Mars: War Logs na przykład, które od Myszastego dostało 6/10 i z którą to oceną się w zasadzie zgadzam. A Androbieda nie jest gorsza niż Mars: War Logs. Jest gorsza niż swoi poprzednicy, niż Wiesiek, ale nie Mars: War Logs. I pewnie jakiś fanboj by tę zależność wynalazł i się do niej przyczepił i fala pozbawionego merytorycznych podstaw hejtu pod recenzją by była taka sama :) 7/10 jest bardzo uczciwą oceną Andromedy. A że recenzja jest dużo ostrzejsza niż wskazywałaby ta ocena? O tym właśnie jest ten felieton. Andromeda miała być grą 9/10. To mieliśmy obiecane. Tego się spodziewaliśmy. Mieliśmy prawo tego wymagać nawet. A dostaliśmy coś znacznie gorszego. I należało to bardzo jasno, wyraźnie i właśnie ostro zakomunikować.
  24. Nie, nie jest. Zmanipulowana? Owszem. Bierna? Też. Nieświadoma tego, że swoim zachowaniem i działaniami może bardzo wiele zmienić? Niestety, również.