Filip41

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    244
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Filip41

  1. A ja jestem w becie i powiem wam, że gra jest świetna. Wygląda na starcie dużo lepiej niż wyglądał LoL. Lore ma świetny, wewnętrzna Meta gry jest naprawdę fajna i świeża. Dwóch junglerów, taktyk, dwóch lanerów. Prawda jest taka że ról jest tam więcej niż graczy... Wobec czego team jest zmuszony zrezygnować z jednego z buffów wynikających z mety. Świetna sprawa. Po becie, mówię - jest naprawdę świetnie i obiecująco. Teraz żeby EA się nie wpierdzieliło i nie zrobiło z tego festynu mikrotransakcji.
  2. Jak byś nie znał Microsoftu. Pracowałeś na W8? Automatycznie włącza się Metro i ten cały kafelkowy pulpit zamiast normalnego. Żeby odbić do normalnego pulpitu, trzeba się troszkę naszukać. Całe W8 jest tak skonstruowane, żeby użytkownik pierwotnie nie korzystał z pulpitu - i trzeba go sobie otworzyć. Gdyby to po prostu była aplikacja albo środowisko włączane z pulpitu to nikt by się nie zająknął. Ale metro to jest NOWY PULPIT. Włącza się zamiast starego. :)
  3. Rzecz jest prosta. W8 ma dwa interface''y. Oprócz znanego ci z 7 zwykłego okienkowego środowiska ludzie z MS zaprojektowali interface nazywany Metro. Wygląda on jak tileset - czyli panel kafelków. Każdy kafel to inna ikona w pełni interaktywna, zmieniająca rozmiar, potrafiąca się aktualizować, dzieki czemu masz ikony np twittera które na bierząco pokazują zawartośc twojego konta twit. ALE chłopaki z MS wpadli na pomysł tragiczny - dostęp do aplikacji metro wiąże się z kontem MS Live nierozerwalnie tworząc zamknięty system aplikacji PC bardzo podobny do tego z xbox live. Do niego wrzucasz aplikację którą potem instaluje się na twoim pulpicie Metro z internetowego klienta zalogowanego na twoje konto LIVE. MS w ten sposób zamyka rynek na aplikacje, i wpuszcza tylko te aplikacje metro które spełnią ich wymogi. Mogą sobie naprzykład w ten sposób zarzyczyć 40 000 dolarów za wprowadzenie patcha do twojej własnej aplikacji którą już opublikowałeś. A jeśli cię nie stać na takie coś, to pozostanie ona niespatchowana - teraz tak to działa w wypadku patchy na xbox. :) Słowem panowie odcinają możliwość swobodnego dostępu do środowiska metro. Trzeba będzie się logować ze swojego konta LIVE, a twórcy będą musieli spełniać dziwaczne wymagania MSa, albo co zabawniejsze płacić MSowi tantiemy za publikowanie własnych aplikacji w tym środowisku. Dlatego twórcy są zniesmaczeni sytuacją - MS próbuje zamknąć system i kontrolować rynek aplikacji na podobnych warunkach, na jakich działają teraz developerzy konsolowi. Przy dobrych wiatrach będzie to nieuciążliwe jak STEAM i twórcy aplikacji się dostosują. Przy złych wiatrach, wyłączysz ten syf, wrócisz do 7, twórcy gier stwierdzą, że mają to gdzieś i będą pisać pod win7, Win8 przy debiucie zostanie przez crackerów odarty z tego syfiastego interface''u a MS nie zarobi nawet na zwrot developingu tego poronionego systemu. :D To równie odważny projekt, co pazerny na twoje dane osobiste i pieniądze z twojego portfela. Microsoft style. :)
  4. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Nie taki jest sens naszych zarzutów. Nie mamy problemu z tym, że ta gra wygląda jak wygląda - o ile nie nazywa się jej RPG. Bo to automatycznie stawia ją w złym świetle. To jest jakiśtam hybrydowy hack''n''slash, i to nie najlepszych lotów. Ale żeruje tu się na na stwierdzeniu, że przecież Kultowy RPG! Spadkobierca Baldura, cuda nie widy, zachłystnij się dobrobytem wybrania jednej z trzech opcji dialogowych. No przecież to żenujące z perspektywy możliwości gier sprzed lat. Starzy gracze nie starają się zagarnąć dla siebie całego gatunku - jedynie zwracamy uwagę, że przecież tam nie ma nic czym faktycznie można by się chwalić. Ani fabuła, ani format prowadzenia dialogów, ani mechanika rozwoju postaci, ani mechanika walki. Klimatu też dużo mniej niż w DA:O. Tam nic nie ma. Gra żeruje na ładnym projekcie postaci na okładce pudełka. To wszystko. Produkcyjny średniak, który stara się nadrabiać pokazując jak szybko może toczyć się walka. Chyba nie o to chodziło.
  5. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Nie, nie jesteś gorszy od "nas oświeconych" Jak lubisz grać raz po raz w to samo, to droga wolna. Ja cały czas czekam, aż pokażą coś godnego uwagi. @Karharot: Biorę to ostrzeżenie na klatę, bo tak jak pisałem poprzednio, nie mam żadnych dowodów. Na pewno doczytałeś. Swój punkt widzenia przedstawiłem. Ponadto nie pisałem o was tylko o PC Gamerze. Pomijając sam zarzut personalny, nadal uważam, że tak się załatwia interesy "w branży" - czego piękne kwiatki mieliśmy okazję oglądać nie raz podczas wielu premier. Jak choćby Kane and Lynch i recenzji w jednej z redakcji zachodniego portalu. Wydawcą też było EA. :) Ja nic nie zarzucam. Ot zwracam uwagę. :)
  6. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Jedynka DA i ME były proste. Nisko oceniasz ludzi, którym ta gra nie pasuje, skoro sądzisz, że ich zarzuty są personalne z bóg wie jakich powodów. Nie przeczę, że gra może ci się podobać - widzę jej zalety. Jest łatwa - sama się przechodzi, nie trzeba nic czytać, historyjka jakoś tam ciągnie się do przodu. Przeszedłem demo i widziałem. To co ty widzisz jako plus - mnie irytuje. I zarzut jest tu do Bioware''u. Bo nie wiem czy wiesz ale oni od ponad 10 lat sprzedają tę samą historię. Szary strażnik=wybraniec illusive man''a=specjalny oddział widm=jedi Ta sama fabuła - wstęp trzy obowiązkowe misje - zakończenie. Te same postacie, te same schematy. Różnią się te gry tylko mechaniką prowadzenia potyczek i tilesetem.
  7. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Masz rację. Ale to nadal wina developerów, że nie potrafią napisać dialogów i tak ustawić fabuły, by ich dialogi coś znaczyły. Tu nie chodzi o ego gracza. Tu chodzi o to, żeby napisać coś z sensem - tłumaczenie dev''a, że to nie ich wina, że ograniczyli dialogi, skoro były bez sensu jest dziwne w kontekście gier RPG. Błąd trzeba naprawić, a nie ominąć. Tekst trzeba napisać porządnie, a nie sięgo pozbyć, jeśli pisać dobrze się nie umie. Taka jest istota problemu - RPG stoją narracją i dialogami. To gra wyobraźni. Wszystko wskazuje na to, że mechanika rozwoju została uproszczona do minimum, w zasadzie przypominając system znany z Diablo, które RPG nie jest. Ot masz poziomy, zbierasz exp, i odblokowujesz nowe ciosy. Standard hack''n''slasha. To nie RPG. Aktywna pauza istnieje, chociaż nie mam pojęcia po co - ot, łoisz w przyciski i wszystko samo się robi. Zbyt wielu umiejętności taktycznych tam nie ma. Biegasz WSADem, i trzymasz lewy przycisk myszki. To nie jest nowatorstwo. Bardzo dobre pytanie - tu nie o ilość chodzi a o jakość (narracja i dialogi fabuły). Dragon Age 2 nadal się nie łapie. Oj nieprawda. Potrzebują coraz bardziej. To co widzisz to marketingowy szał, próba wyrwania casualowego gracza, na grę, która ma być nowatorska. I w efekcie zapomniano o tym, że gatunek istnieje od ponad 15 lat i wyznaczył swoje standardy. Panowie z Bioware wywarzają otwarte drzwi, narażając się na śmieszność całkiem sporej społeczności graczy, którzy jeszcze pamiętają, że 10 lat temu, można było zaprojektować grę w której miałeś do wyboru 6-7 postaw charakterologicznych, mrowie możliwości klasowych i fabularnych wyborów, i chociażby - możliwość dobrania sobie tembru głosu do charakteru postaci... To nie jest kwestia nowatorstwa - powinno się czerpać z tego jakie możliwości oferowały poprzednie gry, by wytaczać naprzeciw graczom nowe standardy. A nie upraszczać gatunek tłumacząc się, że gracze "i tak nie wiedzą w co włożyć punkty najpierw - w siłę, czy w zręczność". (jedna z wypowiedzi twórców DA2) Jakbym nie chciał poznawać gry, i jej mechaniki, to w ogóle bym jej nie kupował. Trochę szacunku dla inteligencji odbiorców. PS: Samochody wg tej teorii też powinny być zakazane, w końcu większość kierowców nie wie jak działają. A jednak motoryzacja, jest w swojej zaawansowanej technologii niejednokrotnie sztuką wspaniałej inżynierii i mechaniki. RPG cofają się do epoki kamienia łupanego.
  8. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Najbardziej mnie bawi, że te wszystkie bardziej negatywne komentarze nie pojawiają się pod artykułem. Trza wejść do forum. :D Nie twierdzę, że to spisek, ale zastanawiam się, dlaczego nie pojawiają się na stronie pod tekstem newsa. W końcu nikt nie lubi "złej prasy", nie? :D
  9. Filip41

    Znamy pierwsze oceny Dragon Age II

    Moim zdaniem ktoś posmarował. Zazwyczaj wstrzymuję się od takich komentarzy, bo nie ma sensu pisać o tym, jeśli nie ma się jakichś faktów albo dowodów na podparcie, ale... No właśnie - ale tak bywa najczęściej w produkcjach AAA. Po prostu załatwia się to w znajomy sposób, układami i układzikami. Tak działa marketing. Dacie za niską recenzję, a następny egzemplarz może nie przyjść do testów, albo z wyraźnym opóźnieniem. Nawet nie chodzi o kasę - tylko o to, że czasopisma i redakcje branżowe mają zbieżność interesów. Jedni dają wyhypowany produkt, drudzy dorzucają słodką recenzję "niezależną", i interes się kręci. A potem zdziwienie, że na skali 10 punktowej, 7 jest uznawane za średniaka. Tak się dzieje, kiedy ktoś sztucznie zawyża oceny w większości wypadków. To powoduje zmianę średniej i zakłamanie wartości skali - teraz 7 jest w połowie a nie 5. Dziwne nie? Ale z jakiegoś powodu tak jest - bo zawyża się oceny. Nie ukrywam, ze demo bardzo mnie rozczarowało, jak chyba wszystkich ludzi, co pamiętają stare RPGi. W BG2 mieliście 6 twierdz, kiela 15 klas, ponad 10 ras, prawie 300h rozgrywki, i dialogi niezwykle wysokiej próby. A tutaj recenzent się podnieca tym, że jest więcej krwii i seksu, walka nie ma nic wspólnego z mechaniką rozwoju postaci, a zamiast dialogów masz ikonki przedstawiające ogólne nastawienie gracza. I to trzy na krzyż. Nawet moja matka to zauważyła ( a kobiecina w wieku 30 lat przestawiła się na gry łojąc Hirołsy i Baldursy i inne tematy fantasy, jako że oboje jesteśmy fanami literatury fantastycznej) - "to jest bez sensu, to nie jest RPG."
  10. Filip41

    Ambilight - więcej, szerzej, zdrowiej?

    Śmierdzi reklamą na kilometr. Co nie znaczy, że sam produkt jest zły, tyle, że jak coś jest reklamą albo artykułem sponsorowanym, to powinno być jako takie oznaczone. Ja osobiście uważam że ten efekt faktycznie jest odpustowy. I niepotrzebny. W jaki sposób oczy mniej się męczą podczas oglądania obrazu na ekranie z podświetlaczami ledowymi na zewnątrz pozostaje dla mnie zagadką. Ot taki tam bajer dla gadżeciaży.
  11. znając realia owa głowa będzie z taniego gipsowego odlewu. Shit się będzie wykruszał, pękał w transporcie etc. Albo z gumy, co już w ogóle traci sens.
  12. Co to jest Starcraft? Starcraft to jedyna gra komputerowa która posiada własny w całości poświęcony turniejom program telewizyjny w Korei. Starcraft to jedyna gra, która zastała wzięta w przestrzeń kosmiczną, i grali w nią ludzie zakwaterowani na międzynarodowej stacji kosmicznej. Starcraft to marka warta w Korei miliony jeśli nie miliardy dolarów. Starcraft jest dużo większy i więcej wart niż Diablo. A co do mojego przykładu - nie porównuję sprzedaży starcrafta 2 do rynku sprzedaży wody - byłbym idiotą. To jest przykład z mikroekonomii, pokazujący schemat działania rynku - każdego rynku. I nie ma to nic wspólnego z wodą - to tylko obrazek poglądowy dla wyobraźni. Jak ktoś tego nie rozumie, to trudno - zależność pomiędzy ceną a stopniowym sprzedawaniem produktu jest aż zbyt oczywista. Niezależnie od branży. Trzeba tylko umieć czytać.
  13. Jeśli zarejestrujesz na steamie grę, to przed zwrotem trzeba ją jakoś usunąć ze steama. I wiem że to nie takie proste. I że się nie da, zdaje się. Przecież napisałem, że wiem, że różowo nie jest, i z cyfrową dystrybucją są problemy. Poza tym wiem jak bardzo Sup Com 2 ssie - i podzielam twój smutek. Aha - metacritics jest świetne do sprawdzania, pomijając zbiór ocen i fragmentów recenzji, jest też ocena użytkowników i ich opinie. Bardzo przydatne - bo w ten sposób nie musisz się bać, że ktoś kupił recenzję w branżowym portalu - od razu to widać po ocenach użytkowników i innych ocenach. Artykuły sponsorowane jak na gramie to pół biedy, ale chyba wszyscy pamiętamy jazdę z Kane and Lynch i recenzją na jednym z większych portali zagranicznych. Recenzje SupComma 2 też bywały zaskakująco pozytywne i wydumane na wielu stronach. Aż za bardzo, mimo że część prasy zgniotła tę grę bez większego sentymentu. A fani wytarli tym podłogę.
  14. Co wy z tą datą? Przecież to nie ma najmniejszego znaczenia... (A weryfikacja następuje zapewne przy obowiązkowym logowaniu na b.net i tyle. Jak jesteście pro, to przechwycicie pakiety danych, odczytacie wartości, postawicie wirtualny serwer, przekierujecie żądanie na adres wirtualnej maszyny, spreparujecie poprawną odpowiedź serwera i gotowe. Tylko po cholerę, skoro na dworze jest taka ładna pogoda, a do premiery i zostało tak niewiele czasu.)
  15. Dla nich różnica czy 200 czy 250 jest ogromna. Dla ciebie to cena nie do przyjęcia, ale oni patrzą na to zupełnie inaczej, istnieje grono odbiorców gotowych zapłacić daną kwotę za produkt. Im droższy produkt tym grono węższe. Więc zejście z 250 na 200 poszerza grono odbiorców, nawet jeśli ty nadal do nich nie należysz.
  16. Blizz nie gra na niczyich uczuciach. To nie jest wstrętne, i w tym całym systemie nie ma emocji. Oni tak na to nie patrzą, wierz mi. To nie miłość do gier - miłość do gier to mają wtedy kiedy je robią. A sprzedażą zajmują się ludzie co się na tym znają. A teraz dowód - lekcja mikroekonomii: Na pustyni jest gość A. I chce mu się pić. Znajduje innego człowieka B który sprzedaje wodę w szklankach. Pierwszą szklankę A kupuje za 7 złotych bezdyskusyjnie, bo chce mu się pić. Ale kiedy B oferuje drugą szklankę wody za 6 złotych to A stwierdza, że można by się potargować. A zaspokoił swoją pierwszą potrzebę, nie zależy mu na wodzie aż tak bardzo by znów płacić 7 złotych, a 6 wydaje się zbyt drogo. Z kolei B chce sprzedać wodę jak najlepiej. B zrozumiał że A jest dobrym klientem, i nie chce go stracić, jednocześnie wolałby sprzedać wodę drożej niż taniej... W ten sposób możemy wyobrazić sobie wykres w którym wraz z nasyceniem rynku, spada cena produktu. Ale krzywa tej zmiany musi zadowalać zarówno rynek jak i producenta. Jeśli spiracisz SC2, to tak jakbyś polazł do wodopoju z którego B czerpie wodę i zabrał sobie szklankę płynu za darmo. Twoja wartość konsumencka spada, a jednocześnie nie stajesz się dobrym klientem dla B. Jako target tracisz wartość, a nie dałeś zarobić producentowi. MAŁO TEGO: Nie kupisz wody za 7 złotych bo szklankę już wypiłeś za darmo! Przyznaj się sam przed sobą, kiedy już ściągniesz pirata, to będziesz chciał poczekać aż oryginał stanieje, by go kupić. Tak samo jak obiekt A który po wypiciu pierwszej szklanki będzie chciał się targować o drugą, mimo że jest tańsza. Bo zaspokoił pierwszą potrzebę - to naturalne. Dzięki temu przykładowi, możesz wyobrazić sobie, że te 200złotych to nie jest żerowanie na twoich emocjach. To żerowanie na twoich potrzebach! Nikogo nie obchodzą twoje emocje, liczy się to, by w określonych warunkach producent i kupujący oboje zarobili. Jedyna różnica polega na tym, że w naszym wypadku LEM podyktował cenę, która zwala z nóg nieco. Sprzedaż na początku zawsze jest większa, i wytłumaczenie masz na górze. Ale jak cena nie spadnie szybko po premierze - to nikt tego potem nie kupi. Zresztą słyszałem plotę, że ta cena i tak jest zaniżona z pierwotnego projektu 250 złotych. Bo 200 zl = ok. 59$. A marża? no ponoć miało być 250...
  17. hm. Powiedz mi. Pracujesz może? Zarabiasz pieniądze? Nie znam nikogo, kto jest aktywny zawodowo, i nazywa zbyt wysoką cenę złodziejstwem. Z jednej strony drogo jak cholera, (acz nie jest to złodziejstwo. Każdy kto tak uważa niech zajrzy do słownika) a z drugiej strony jak patrzę jakie pieniądze często gęsto pracodawcy proponują ludziom, to nóż się w kieszeni otwiera. Mam wrażenie, że pracodawca obraża jak proponuje poniżej tysiąca złotych za 3/4 etatu. Człowiek studiuje wieczorowo, czy zaocznie, żyje na swoim, chce jakoś przetrwać, a tu 1000. I się zastanawiasz, czy to żart, czy masz parsknąć śmiechem, czy to tak na serio. I bądź tu graczem! Swoją drogą mogę (a co) wam powiedzieć że ta sama firma która chce za StarCrafta 2, 200 złotych, zatrudnia ludzi w Empiku za 1000 zł miesięcznie. :D Czy to nie piękne? :D
  18. Osobiście, jeśli posiadasz wykupioną licencję programu, to nie widzę etycznej przeszkody w korzystaniu z kopii. Ale jest też kwestia prawna, w której najpierw posiadasz pirata, a potem kupujesz program. Zdaje się że był taki zapis konsumencki, w którym mowa jest o tym, że produkty są zwracalne, i istniało coś takiego jak 24godzinne materiały reklamowe. Itd. Ale szczerze mówiąc to z punktu widzenia własności intelektualnej i praw konsumenckich, jest strasznie problematyczne. Niby po zakupie produktu masz prawo oddać go jeśli nie spełnia twoich wymagań, w określonym czasie, i otrzymać zwrot pieniędzy na podstawie dowodu zakupu. I dotyczy to wszystkich produktów w UE. Tyle, że nie jest to argument za posiadaniem pirackiej kopii - na "sprawdzenie" Nie wiem czy wiesz, ale gdybyś zwrócił te gry z dowodem zakupu, to prawo stałoby po twojej stronie i otrzymałbyś zwrot pieniędzy. Jeśli ktoś by powiedział, że mogłeś to skopiować, stoi za tobą domniemanie niewinności. I tyle. Więc po co ściągać piraty na "sprawdzenie"? I nie wiadomo jak to wygląda w świetle cyfrowej dystrybucji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rzeczywistość nie wygląda tak różowo. A co do LEMu. NAJGORSZY wydawca gier. Bezdyskusyjnie, i to widać po warunkach na jakie przystał dla Blizzarda. Kiedy Acti/Blizz zobaczy bilans sprzedanych kopii w stosunku do pirackich wersji, będzie niepocieszony, bo sprzedaż przekłada się na popularność oraz zysk. A jedno i drugie będzie na kiepskim poziomie szczególnie w porównaniu do innych marek (tak przewiduję, ktoś może uważać, że i tak zejdzie na pniu). Ja mam nadzieję, że Blizzard wycofa się z tej umowy widząc wyniki sprzedaży SC2. Jeśli chodzi o stan LEMu i Empiku, to w ogóle nie wygląda to dobrze. Są pod kreską i umierają spektakularnie. Firma o takim stanie, mimo ich pozycji na rynku, nie jest zbyt wiarygodna jako partner.
  19. Nie dasz w ten sposób nauczki nikomu. Wyobraź sobie taką sytuację, że jakikolwiek produkt jest za drogi - więc bierzesz go za darmo. Z takiej nauczki można tylko jedno wywnioskować. Drugiej książki nie będzie. Autor stwierdzi że ma gdzieś taki interes i zwinie swój kramik. No nauczka, że tak powiem, w dechę. Jedyna nauczka, jaką może ponieść blizzard leży w statystykach i ekonomii. Słowem, decyzja czy kupujesz, czy nie, jest twoja. Ale to czy ściągniesz, czy nie, nie ma żadnego znaczenia i jest w sumie jak policzek dla autora. A wydawca (Acti/blizz) i tak może wyciągnąć konsekwencje ze statystyk sprzedaży w określonym okresie, na określoną cenę. To ekonomia a nie bitwa na zniewagi. Ściągając grę, podminowujesz przyszłe projekty. Dajesz jasny znak - że ich praca jest NIC nie warta. A to przecież nie o to chodzi. Więc tak prawdę mówiąc, możesz jasno dać im do zrozumienia, że cena jest do bani - kupując grę dopiero jak cenę obniżą. Twoje jednostkowe chciejstwo nie ma wpływu na cenę. Warunki ekonomiczne dyktują cenę tobie i wydawcy. A piractwo to już zupełnie inny dodatkowy czynnik wpływający na całość. Trzeba znaleźć złoty środek dla każdego rynku zbytu. I on w Polsce istnieje - tylko, że cena SC2 na nasz rynek jest odejściem od dotychczasowej polityki cenowej z niekorzyścią dla klienta. Efekty zobaczymy w sprzedaży i piractwie.
  20. Ma. Wiesz, dystrybucja cyfrowa rządzi, żadnego shippingu nie będzie. Ale dla mnie ma, oczywiście. To nie jest kwestia tego, że będę miał grę 10 złotych taniej. To kwestia tego komu dam te pieniądze. Ma rację ten co powiedział, że u nich (nich = US/UK) to normalne ceny, tylko my jesteśmy przyzwyczajeni do cen 100-120 złotych. Ale widzisz, jako konsument nie chcę odchodzić od takich cen. Po prostu. I jeśli ktoś tak abstrakcyjną i poronioną podwyżką traktuje mój portfel to ja po prostu nie kupię jej u tego gościa. Gdzie indziej oprócz innych cen, są też inne zarobki. A w Polsce, jest inny rynek, inne płace, inne warunki, i inne ceny. Jeśli więc, ktoś mi wali po kieszeni wzrostem 50%-70% ceny, to ja przepraszam ale wychodzę. Właśnie straciłem powód by kupować u polskiego wydawcy. Ot, myślenie konsumenckie - drożeje, nie podobają mi się warunki, to omijam wydawcę, idę gdzie indziej. Bo wolę żeby te pieniądze trafiły gdzieś, jakoś bardziej bezpośrednio do Acti/Blizz. Jeśli będzie możliwość po prostu kupienia licencji w programie battle.netu - tam gdzie się rejestruje gry na battle.net. To zrobię to niezwłocznie. Jeśli nie, to wybiorę najniższą cenę z zagranicznych wydawców cyfrowych. Bo nie podoba mi się ta podwyżka. I tyle.
  21. I to jest wg ciebie dowód na to że "polacy mają taką mentalność"? A co to jest mentalność? To ma być wytłumaczenie? Zwalisz to po prostu na mentalność - Jak to, że "mentalnością" polaków, jest jęczenie, narzekanie, wieczna martyrologia. Teraz naszą mentalnością jest też złodziejstwo. O wiele bardziej przemawia do mnie proste założenie - Rynek zarzucono grą której nikt nie chciał kupić. Bo ci którym na tym zależało, już to zrobili, a że inni ściągali? Nie ma związku między wrzuceniem kolejnej wytłoczonej partii produktu a wzrostem ściągania. Pirat nie czeka, na to aż gra się pojawi na półkach, jeśli może ją ściągnąć. Bo ściągnięcie produktu, nie jest jednoznaczne z wyniesieniem pudełka ze sklepu. Ty zasłaniaj się "mentalnością" polaka, złodzieja, jęczącego pokraki którego nie stać na grę. Ja wolę uważać, że zawsze można zrobić coś więcej, żeby skłonić do siebie konsumenta. Wolę rozumieć, że są takie realia rynkowe jakie są. Że podejmuje się decyzje jakie się podejmuje, i efekty są widoczne. I można to zmieniać. A jaką właściwie przewidujesz sprzedaż SC2? moim zdaniem, ze względu na cenę, sprzedaż w Polsce nie przekroczy 100 000 egzemplarzy w przeciągu roku. I piractwo oraz cena przyłożą do tego rękę. A taki HoMM5 bardzo szybko zaliczył 100 000 kopii o ile dobrze pamiętam. Kwestią jest cena produktu kiedy wchodzi na rynek - a nie 5 lat po premierze, kiedy każdy komu zależało, już to ma. Odnosząc się do Painkillera. Ty mówisz mentalność, ja mówię, nieumiejętność analizy rynkowej. Taki banał - zapewne nie zrobiono badania, czy ktokolwiek by to kupił, przy takim nasyceniu targetu produktem, tyle lat po premierze. Ale najprościej, ciepnąć na półki, a potem się miotać, że nie wyszło, że piraci. Analiza rynku się kłania.
  22. Chyba nie dostałeś klucza do bety. To nie jest starcraft HD. Ta gra jest delikatnie mówiąc inna. I w sumie to co uważasz za minus - jest plusem. charakter rozgrywki pozostał ten sam, klasyczny, a jednak gra jest szybsza, nastawiona na zmienność uzbrojenia, a prawdziwą moc widać w grach 2vs2, gdzie zgranie i taktyka ma piorunującą wyższość nad bezmyślnym wypluwaniem z siebie tych samych jednostek. :D BTW: po becie okazało się, że największą skutecznością walki odznaczają się najbardziej zróżnicowane oddziały jednostek.
  23. A mam nie akceptować? To rozmowa na inny temat, i tutaj powiem tylko tyle, że trzeba być głupim, żeby nie zaakceptować prostego faktu. Można sobie negować wiele przykrych faktów, ale to wcale nie zbliża cię do rozwiązania problemu z nim związanego. Z piractwem się nie walczy - od tego jest policja i metody zabezpieczające produkt (nawet DRM i inne). Natomiast z samym ograniczaniem problemu, producenci nie robią kompletnie NIC! Zero programów lojalnościowych, akcji organizowanych przez działy public relations. Problemem nie jest piractwo, tylko jego skala. To nie walka z nastolatkami z szerokopasmowym łączem. To walka o klientów. A potencjalny klient powinien być przyjacielem, a nie wrogiem. Akurat tutaj Blizz jest najmocniejszy, bo ma największe wsparcie fanów. I tylko strach najdzie, bo Kotick z Acti, może im tę reputację zniszczyć.
  24. prawda. Ale o ile wiem, SC2 nie będzie rozbite na 3 części. Po prostu mieli tyle materiału, że postanowili zrobić podstawkę i dwa dodatki. I to jest cecha produktu, że w Wings of Liberty masz 30 misji kampanii Terran. To jest PLUS a nie MINUS. A jeśli chodzi o dodatkowe opłaty, to istnieją one o ile wiem tylko u rosjan, gdzie zdecydowano się na dystrybucję wersji singlowej tylko - a za dopłatą możesz mieć multi, bądź za jakimśtam niewielkim abonamentem. Zresztą to nawet nie jest kwestia piractwa, tylko polityki sprzedaży. I ona nie jest jakoś przewrotnie zdzierająca pieniądze. Nie w stosunku do produktów UBI w których nic nie działa a cenę płacisz pełną. Akurat tutaj wydawca/developer (acti/blizz) nie był aż tak zły, jak mógł być. Złego DRMu nie ma, cena mogła być gorsza. 59$ za egzemplarz. Nie kupię gry za 200 złotych. Kupię za 50-60 dolców. albo 45 euro. albo cokolwiek innego. Ale nie w złotówkach i tyle. Tym bardziej, że na battle.net mogę sobie zarejestrować grę, wybrać pakiet językowy i ściągnąć pełną instalkę na dysk. Polski dystrybutor nie ma żadnych argumentów.
  25. Starcraft będzie szczególnie piracony. I to też będzie jakaś tam miara jego popularności. A scena piratów i tak zwyczajowo wrzuci parafkę w NFO, że "jak ci się podoba to kup i wspieraj rynek". Stwierdzenie, że oni robią to z nienawiści do twórców gier, albo że są w opozycji do rynku, jest mocno na wyrost. W końcu nie zarabiają na piraceniu. Podejrzewam, że nawet ich nie interesuje ile osób to ściągnie. Takie mają hobby.