Pojęcie "adaptacja książki" źle mi się kojarzy, szczególnie teraz w czasie wydawania na ekrany "Hobbita", gdzie oczywiście zyski z filmów są na pierwszym miejscu. Nie lubię, gdy film jest "adaptacją" książki, a w rzeczywistości się z nią prawie nie pokrywa (przykład: trylogia o Jasonie Bournie) ... można by pisać i pisać, ale odbiegłem od tematu .... Najbardziej mi się podoba mi się adaptacja książki Stephena Kinga ( a dokładnie opowiadania) pt: "Skazani na Shawshank". Dlaczego?? Ponieważ film jest według mnie tylko oparty na oryginalnym tekście autora. Pozytywną rzeczą w tym przypadku jest to, że w zależności od gustu (książka czy film) odbiorca będzie wiedział to samo. Film jest genialny, cała historia jest bardzo ciekawa i wciągająca. Oprócz głównego problemu czyli niesprawiedliwej odsiadki Andiego, w filmie i w książce mamy kilka ciekawych wątków. Niesamowite jest to jak Andy zdobywa "popularność" w więzieniu poprzez pomoc przy rachunkowości oraz to jak urządza swoją bibliotekę. Lecz najlepsza jest końcówka, która jest wielkim zaskoczeniem dla odbiorcy. Andiemu do wolności wystarczył tylko mały młoteczek oraz ... kilkadziesiąt lat. To pokazuje nam wytrwałość w dążeniu do celu. Polecam przeczytanie opowiadania (lub dla leniwych oglądnięcie filmu), gdyż się nie zawiedziecie. Jest on jednym z moich ulubionych wraz z inną adaptacją książki Stephena Kinga pt. "Zielona Mila"