Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Rozkmina na weekend: Miłość w stylu RPG

55 postów w tym temacie


> tylko jeśli patrzysz na gry przez pryzmat przeczytanych książek. Jeśli potraktujesz grę
> samodzielnie, to romans z Triss, zwłaszcza w drugiej części, nie wnosi nic do fabuły
> oprócz tego, że uczłowiecza głównego bohatera. No i cycki :D

Cycki ważna sprawa! :D Mimo to będę uparcie zostawał przy swoim. W Wiedźminie 2 mieliśmy ogromną ilość wyborów. W pewnym momencie

Spoiler

mieliśmy wybór pomiędzy tym czy ratować Triss, czy też ruszyć na pomoc, zależnie od ścieżki, innym różnym osobom

. Niewątpliwie patrzyło się wtedy przez pryzmat miłości i na przykład ja dwukrotnie, nawet nieświadomie, ruszyłem ratować Triss, gdyż ja ukochaną osobę ruszyłbym ratować. Więc chyba jednak jako taki wpływ miłość miała na grę. Chyba, że tylko ja jestem jakiś inny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 15:58, KeyserSoze napisał:

Musiałeś waćpan strasznie dawno Potop czytać. Zastanów się nad tym, jak Kmicic zachowywał
się zanim spotkał Oleńkę i jak zachowywał się później. To ci odpowie na wszystkie pytania.

Bardzo dawno, ale pamiętam, że przemiana nastapiła jakoś tak 100 km od Taurogów, z dala od Oleńki.

Dnia 04.04.2015 o 15:58, KeyserSoze napisał:

A książki służą do czytania. A filmy do oglądania. I co z tego?

No to czytajcie sobie książki i oglądajcie filmy jak wzruszenia są dla ciebie bogiem, "ale z łaski swojej pozwól innym cieszyć się z gier," które mają gameplay.

Dnia 04.04.2015 o 15:58, KeyserSoze napisał:

a dlaczego "doznania" a nie po prostu doznania? I dlaczego To The Moon jest niby wykastrowane?

Bo to nie słownikowe "to, czego się doznaje", tylko nazwa gatunkowa dla aplikacji udających gry. Z tego co obserwuję to się przyjmuje.

Dnia 04.04.2015 o 15:58, KeyserSoze napisał:

Cieszę się twoim szczęściem. Jako argument w dyskusji nie znaczy to absolutnie nic.

Liczy się na równi z
"Mam nadzieję, że kiedyś dojrzeją i że w końcu zauważą, jak łatwo można nadać sens tym generalnie nudnawym i płaskim emocjonalnie erpegowym opowieściom, jak łatwo można zaangażować gracza, jak łatwo można go wciągnąć i już nie puścić do samego końca, szczęśliwego lub tragicznego. Dzięki miłości właśnie. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 04.04.2015 o 17:26, zadymek napisał:

Bardzo dawno, ale pamiętam, że przemiana nastapiła jakoś tak 100 km od Taurogów, z dala
od Oleńki.


no proszę, taka niby prymitywna i głupia książka, a nie potrafisz zrozumieć psychologii takiej papierowej postaci jak Kmicic...

Dnia 04.04.2015 o 17:26, zadymek napisał:

No to czytajcie sobie książki i oglądajcie filmy jak wzruszenia są dla ciebie bogiem,
"ale z łaski swojej pozwól innym cieszyć się z gier," które mają gameplay.


A w którym miejscu ci tego zabraniam? W którym miejscu nazywam gry stawiające na gameplay "głupimi" i "wykastrowanymi"? Nie kolego, to są twoje określenia, to ty się tutaj pienisz i wyzywasz innych.

Dnia 04.04.2015 o 17:26, zadymek napisał:

> Cieszę się twoim szczęściem. Jako argument w dyskusji nie znaczy to absolutnie nic.

Liczy się na równi z
"Mam nadzieję, że kiedyś dojrzeją i że w końcu zauważą, jak łatwo można nadać sens
tym generalnie nudnawym i płaskim emocjonalnie erpegowym opowieściom, jak łatwo można
zaangażować gracza, jak łatwo można go wciągnąć i już nie puścić do samego końca, szczęśliwego
lub tragicznego. Dzięki miłości właśnie. "


eee, no... nie. Twój argument ma wartość zerową, bo mówisz "a ja grałem i dobrze się bawiłem", co zupełnie nic nie wnosi, bo nie podlega dyskusji. Wierzę ci, że się dobrze bawiłeś. Ale kogo to obchodzi? Nikogo. I jakie twój jednostkowy przypadek ma przełożenie na ogół? Żadne. Z moim argumentem natomiast można dyskutować. Uważasz, że te gry nie sa nudnawe i emocjonalnie płaskie? To ciekawe. Uzasadnij. Dyskutuj. Na tym właśnie polega wymiana poglądów, a nie na stwierdzeniu "a ja lubię, więc jest dobre", które, jeśli chodzi o sztukę konwersacji, jest mniej więcej na poziomie 12-latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tutaj zgadzam się z zadymkiem - gry służą przede wszystkim do grania, cała reszta jest upiększającymi całość dodatkami. Nie zabraniam grom posiadania fajnych scenariuszy i podejmowania trudnych tematów ale na litość, niech to nie przesłania istoty gry, bo często dostajemy wydmuszki chwalone z racji "przekazywania istotnych treści". Więzi nigdy nie nawiążesz gdy jest ci ona narzucana, to musi przyjść naturalnie. Z tego też powodu Another World jest nieporównywalnie bardziej skuteczne w warstwie narracji niż niejedna współczesna gra z "naciskiem na fabułę". Pomijając już to, że owe ważkie treści często są realizowane jakby to był jakiś podrzędny fan-fic napisany przez jakiegoś nastolatka do szuflady.

PS. Miłość gracza do "zlepka pikseli"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 17:53, Kaerobani napisał:

Tutaj zgadzam się z zadymkiem - gry służą przede wszystkim do grania, cała reszta jest
upiększającymi całość dodatkami.


Gry służą do tego, na co mamy ochotę. Jedne gry będą "ckliwymi pseudodziełami pseudosztuki", a inne czystym, nieograniczonym, radosnym mordowaniem i wysadzaniem rzeczy w kosmos. Gry mają służyć rozrywce, a to jak jest ona realizowana zależy od czyichś gustów. Niemniej jednak, zgadzam się, że więzi muszą przyjść naturalnie; świat gry powinien wciągnąć użytkownika, zainteresować go sobą i do reszty pochłonąć. Tyczy się to także wątku miłosnego, nic na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 17:53, Kaerobani napisał:

PS. Miłość gracza do "zlepka pikseli"?


Po pierwsze, to nie gracz ma się zakochać, tylko postać w grze ma się zakochać. Po drugie, miłość w literaturze to tylko "zlepek liter", a jakoś ludzie dziwnie cenią niektóre powieści i wiersze. Ciekawe dlaczego?

Dnia 04.04.2015 o 17:53, Kaerobani napisał:

Pomijając już to, że owe ważkie treści często są realizowane jakby to był jakiś podrzędny fan-fic napisany przez jakiegoś nastolatka do szuflady.


Czasem tak, czasem nie. To The Moon polecam. Albo Always Sometimes Monsters. Albo ICO. Albo mnóstwo innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Po raz milionowy przywołam tutaj przykład Outcasta - ze światem gry zżyłem się jak z niewieloma innymi, to doskonały sandbox i po ujrzeniu słodko-gorzkiego zakończenia było mi smutno, że to już koniec, ale to gra starej szkoły, jakże inna od dzisiejszego żebrania o atencję, pompatyczności pomieszanej z "osomepickością" i wymuszania na nas "emocjonalnej odpowiedzi". Gra nic mi nie narzucała na siłę i tak w sumie było z produkcjami w latach 90. Każdy robił to, na co miał ochotę, wątek można było zignorować i np. skupić się na taktycznej walce czy coś w tym stylu, a jak podobał się gameplay (rdzeń gry) to wtedy człowiek zaczynał doceniać pozostałe szczegóły i elementy i grę oceniać lepiej.

@KeyserSoze

Ale to jest literatura i spełnia inne funkcje. Gry nie muszą wcale "dorastać", one już są dojrzałą formą kultury. Filmy też dojrzały jak wreszcie zdały sobie sprawę z tego czym są i przestały naśladować literaturę.

A jeśli "miłość" w grach komputerowych ma być realizowana na wzór Wiedźmina 2 czy innego Mass Effecta/Dragon Age''a to lepiej niech sobie to twórcy podarują. Gdyby zaprezentować miłość jako cnotę i pragnienie dobra dla drugiej osoby, a nie "uczucia" i sceny łóżkowe to podejrzewam, że nie byłoby to już tak atrakcyjne, choć z pewnością wartościowe dla ducha.

ICO to gra cokolwiek wyjątkowa i niestety tego we współczesnym zachodnim mainstreamie nie znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 18:04, KeyserSoze napisał:

> PS. Miłość gracza do "zlepka pikseli"?

Po pierwsze, to nie gracz ma się zakochać, tylko postać w grze ma się zakochać.


Yeah, sure. Bo przecież nikt nigdy nie poczuł choćby odrobiny sentymentu do fikcyjnej postaci, a twórcy/autorzy wcale, a wcale nie starają się tego wykorzystywać. Fanatycy Mass Effect, przechodzący trylogię po wiele razy od nowa, z pewnością prowadzą kolejne romanse z Liarą z czystej konieczności i nie ma tu mowy o żadnego rodzaju fascynacji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

no proszę, taka niby prymitywna i głupia książka, a nie potrafisz zrozumieć psychologii
takiej papierowej postaci jak Kmicic...

Bo nie ma co rozumieć: Kmicic to stereotypowy hero, który zbłądził, dużo cierpiący, by przejść przemianę z hulaki i ladaco w niemalże bohatera narodowego. I tradycyjnie na koniec wyrywa pannę ;)

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

A w którym miejscu ci tego zabraniam? W którym miejscu nazywam gry stawiające na gameplay

1. A w którym miejscu ja zabraniam?
2. I gdzie napisałem, że są głupie?

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

"głupimi" i "wykastrowanymi"? Nie kolego, to są twoje określenia, to ty się tutaj pienisz
i wyzywasz innychpozbawione jakiejś eksplozji uczyć zaledwie płytkimi i mało ambitnymi.

3. Prawisz od rzeczy. Nie wiem według jakiego toku myślenia "doświadczenia" stawisz w opozycji akurat do strzelanek, ale ja bym sprawdziił, może to się da leczyć.
4. I nie pienię się tylko ośmielam się zauważyć, że dla gier (takich z gameplay''em z prawdziwego zdarzenia) To The Moon jest żadnym wzorcem. Spoko, miejta swoje "doświadczenia" i przeżywajta te swoje uniesienia, ale nie stawiajta tego obok gier, i FGS nie każta im się od tego uczyć.

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

eee, no... nie. Twój argument ma wartość zerową, bo mówisz "a ja grałem i dobrze się
bawiłem", co zupełnie nic nie wnosi, bo nie podlega dyskusji.

Rozumiem, że ty pisząc o tych swoich uniesieniach wnosisz do dyskusji bardzo wiele. Tak samo jak narzekając "Mamy dwójkę głównych bohaterów, faceta i babkę, nie? I jak to tak, że oni nie ten teges?" wcale nie krytukujesz gry za brak wątka romantycznego, nic a nic.

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

Wierzę ci, że się dobrze bawiłeś. Ale kogo to obchodzi?

No włśnie, kogo obchodzą twoje obiekcje nt. relacji osobistychpary z Divinity OS, i twoje uniesienia przy To The Moon? Nie mnie, to pewne.

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

Z moim argumentem natomiast można dyskutować. Uważasz, że te gry nie
sa nudnawe i emocjonalnie płaskie? To ciekawe. Uzasadnij. Dyskutuj. Na tym właśnie polega

Uważam, że ew płaskości nie zmieni magicznie wątek romatyczny. Właściwe to jak sięgnę pamiecią to romans jeszcze nie uratował żadnej smętnej fabuły. A jak sięgnę jeszcze dalej to przychodzą mi do głowy takie produkcje jak Matrix, Hitman, The Force Unleashed czy Metro Last Light, gdzie jest wyraźnie zbędny.

Dnia 04.04.2015 o 17:51, KeyserSoze napisał:

wymiana poglądów, a nie na stwierdzeniu "a ja lubię, więc jest dobre", które, jeśli chodzi

Nie "a ja lubię" tylko "nie ma w nich romansów, a jednak są świetnymi grami". Jeśli mam rozwinąć to odwołam się się do przykładów. Jak brak wątku romantycznego rujnuje gameplay w grach takich jak:
-American McGee''s Alice
-Aliens vs Predator
-Batman Arkham Asylum
-Beyond Good & Evil
-Bioshock
-Bloodrayne
-Chronicles of Riddick
-Dark Souls
-Deus Ex
-Drakan
-Evolva
-F.E.A.R.
-Gothic
-GTA Vice Cty
-Half-Life
-Lost Planet
-Max Payne
-Operation Flashpoint
-Rogue Trooper
-Severance
-S.T.A.L.K.E.R.
-SWAT4
-Undying
itd, itp
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2015 o 19:39, zadymek napisał:

Bo nie ma co rozumieć: Kmicic to stereotypowy hero, który zbłądził, dużo cierpiący, by przejść przemianę z hulaki i ladaco w niemalże bohatera narodowego. I tradycyjnie na koniec wyrywa pannę ;)


Zupełnie mnie nie dziwi fakt, że kompletnie nie zauważasz powodu przemiany Kmicica. Ot, bohater się zmienia, cóż, pewnie tak powinno być. A dlaczego się zmienia? Co go do tego skłania? Co się dzieje w jego duszy i sercu? A kto by tam o takich rzeczach myślał, panie, to by trzeba się zastanawiać, a od tego głowa boli...

Dnia 04.04.2015 o 19:39, zadymek napisał:

ośmielam się zauważyć, że dla gier (takich z gameplay''em z prawdziwego zdarzenia) To The Moon jest żadnym wzorcem


a to niby dlaczego? co jest tak w ogóle nie tak z gameplayem w To The Moon? wielce ciekaw jestem, bo tak się składa, że ja w tę grę grałem i jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki praktycznie nie różni się niczym od większości przygodówek point & click. Czy one też są jakieś upośledzone gameplayowo według ciebie?

Dnia 04.04.2015 o 19:39, zadymek napisał:

"Mamy dwójkę głównych bohaterów, faceta i babkę, nie? I jak to tak, że oni nie ten teges?" wcale nie krytukujesz gry za brak wątka romantycznego, nic a nic


oczywiście, że krytykuję. I swoją krytykę uzasadniam. Ty nie krytykujesz, tylko mówisz, że coś jest głupie, bo tobie się tak wydaje i już. Wybacz, żaden z ciebie autorytet, więc twoje zdanie na dany temat, bez poparcia go jakąkolwiek merytoryką, nie ma dla nikogo wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 04.04.2015 o 18:15, Kaerobani napisał:

Ale to jest literatura i spełnia inne funkcje. Gry nie muszą wcale "dorastać", one już
są dojrzałą formą kultury. Filmy też dojrzały jak wreszcie zdały sobie sprawę z tego
czym są i przestały naśladować literaturę.


to nie jest tak, że literatura spełnia inne funkcje niż kino, a kino inne niż gry i tak dalej. To wszystko jest kultura, czy to rozrywkowa czy nie. W momencie gdy gra wychodzi poza abstrakcje Tetrisa i wyposaża się ją w cokolwiek przypominającego bohaterów i fabułę, niczym nie różni się od tego, co robi literatura i kino, czyli opowiada historie ludzi. W innej formie, za pomocą innych narzędzi, ale i ludzie, i ich problemy, i ich emocje, są te same.

Dnia 04.04.2015 o 18:15, Kaerobani napisał:

A jeśli "miłość" w grach komputerowych ma być realizowana na wzór Wiedźmina 2 czy innego Mass Effecta/Dragon Age''a to lepiej niech sobie to twórcy podarują.


no właśnie cały artykuł jest o tym, że to, co jest w Wiedźminie i w grach BioWare to nie faktyczne wątki romantyczne, tylko erotyczna ornamentacja :) mnie ona nie przeszkadza, ale to nie jest to, o co mi chodzi

Dnia 04.04.2015 o 18:15, Kaerobani napisał:

ICO to gra cokolwiek wyjątkowa i niestety tego we współczesnym zachodnim mainstreamie nie znajdziesz.


No właśnie! To jest gra o uczuciach, o prawdziwych uczuciach, pokazująca je w odpowiedni sposób. Dlaczego nie można się na jej przykładzie uczyć, naśladować, wyciągać wnioski i je stosować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, co jest najzabawniejsze w kontekście całej tej dyskusji, zwłaszcza gdy na tapecie są "nowoczesne" erpegi jak Inkwizycja i "good old fashioned" PoE? Że rozbudowane relacje między towarzyszami, wliczając w to związki miłosne, to wynalazek Baldura - czyli gry, na której Pillarsy rzekomo się wzorują, są rzekomo jej ideowym następcą.

No to teraz wytnijcie sobie z Baldurów relacje z Minscem czy Sarevokiem, romanse z Jaheirą/Aerie/Viconią/co kto lubi i wszystkie te sytuacje, w których do przodu gracza pchała nie fabuła i eksploracja, tylko chęć niesienia pomocy towarzyszom (Harfiarze?). Bez tych wątków wszystko byłoby strasznie płaskie. Kolejne gry, choćby Mass Effect i Dragon Age, po prostu rozbudowały ten schemat. BioWare w ogóle doszło do mistrzowskiego poziomu w pokazywaniu relacji między towarzyszami i przywiązywaniu gracza do nich, tylko na to trzeba spojrzeć w szerszym kontekście, nie przez pryzmat scenek, w których w ME3 widać niebieskie cycki biseksualnej Liary a w Inkwizycji można "pojeździć na Byku", TO właśnie jest mało dojrzałe, gówniarskie podejście do tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Boże, nie myślałem, że dożyję chwili, w której gracze będą biadolić, że dobra fabuła przeszkadza im w graniu. Dobrze, że żaden poważny deweloper nie bierze pod uwagę tych wypowiedzi.

@Zadymek, tak na serio: o co Ci tak naprawdę chodzi? Jednym zdaniem jeśli mogę prosić. Może się nawet z Tobą zgodzę, chociaż wątek Kmicica rozkminiłeś fatalnie, matury mógłbyś dziś nie zdać kolego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> między towarzyszami, wliczając w to związki miłosne, to wynalazek Baldura
Bohaterowie jedynki wypowiadali się praktycznie tylko przy rekrutacji, ale dwójka rozbudowała relacje w sposób bardzo innowacyjny i na tamte czasy chyba niespotykany. W sumie do dziś uważam wątki romansowe z BG II za najbardziej dojrzałe, które zresztą mogły się kompletnie nie udać.

Motyw miłości zrujnował nie jedną postać - wbrew pozorom wspomniany wyżej Planescape Torment był opowieścią o Bezimiennym, a los Deionnary wynikał tylko i wyłącznie z jego działań. Miłość w tym wątku grała ogromną rolę. Inny dobry przykład to Aribeth z Neverwinter Nights. W przeciwieństwie do Bastili, upadek paladynki był bardzo naturalną koleją rzeczy ze względu na wyznawanie Tyra i niesprawiedliwość jaka spotkała jej narzeczonego.

Nowe gry BioWare''u kontynuują miłostki, ale robią to infantylnie. Siłą ukazywanych relacji jak wspomniał ktoś wyżej jest tu raczej budowanie ogólnej więzi przyjaźni i zaufania, prawdziwe borthers in arms (czy też sisters w przypadku żeńskiej części załogi). Romanse za to w przeciwieństwie do BG II zostały sprowadzone do stylu "one button wins" i gdyby tylko gra nie blokowała to można by było wszystkim doprawić rogi.

Pillars of Eternity też porusza kwestie miłości, ale raczej w postaci drobnych subtelności, skupiając się na jej innych odmianach niż partnerskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.04.2015 o 00:21, KeyserSoze napisał:

Zupełnie mnie nie dziwi fakt, że kompletnie nie zauważasz powodu przemiany Kmicica. Ot,
bohater się zmienia, cóż, pewnie tak powinno być. A dlaczego się zmienia? Co go do tego
skłania? Co się dzieje w jego duszy i sercu? A kto by tam o takich rzeczach myślał, panie,
to by trzeba się zastanawiać, a od tego głowa boli...

Działo się to, że się stoczył: wszyscy się od niego odwrócili, a jego idol zdradził, w dodatku wróg okazał się bardziej honorowy od domniemanego sojusznika, to Andrzejek przeżywa kryzys emocjonalny bo "jakże to on się zeszmacił". Ot, reakcja na zderzenie ideałów z rzeczywistością. I wtedy robi się [znowu] porywczy, ale dostaje piiik!, więc zaczyna wreszcie myśleć: zmiania tożsamość i działanie incognito na rzecz słusznej, jak nagle odkrył, sprawy narodowej. Czy robi to wszystko dla Oleńki, częściowo pewnie tak (fame, fortune n'' girls). Czy brak Oleńki coś by zmienił? Nah. Osoba Oleńki katalizuje co najwyżej konflikt z Bogusiem i Wołodyjowskim.

Dnia 05.04.2015 o 00:21, KeyserSoze napisał:

wielce ciekaw jestem, bo tak się składa, że ja w tę grę grałem i jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki
praktycznie nie różni się niczym od większości przygodówek point & click.

Mechanika (klikanie) to nie wszytko: słaby shooter od dobrego, w tej materii nie różni nic. Za to to jak z tej mechaniki korzysta już tak. Jakby nie patrzeć przygodówki point n'' click to przede wszystkim zagadki, łamigłówki, ogólnie rozwiązywanie problemów stanowiących jakieś wyzwanie dla szarej materii - coś więcej niż symboliczne układanie puzzli i pixel hunting - i wbrew temu co wciska ludziom TellTale Games nie są one też interaktywnym filmem, gdzie to gameplay robi za tło. Całkiem możliwe, że twoje wzruszenie treścią TTM wynika z tego, że po prostu nie było nic innego do roboty jak "kontemplować".

Dnia 05.04.2015 o 00:21, KeyserSoze napisał:

oczywiście, że krytykuję. I swoją krytykę uzasadniam. Ty nie krytykujesz, tylko mówisz, ''

Krytykujesz i uzasadniasz swoimi odczuciami mówiąc "grom potrzeba romansów, bo było by fajnie". Dałem ci listę z pytaniem o to której z tych gier ww elementu wyraźnie brakuje? Jeśli to nie jest polemika to co nią jest?

Dnia 05.04.2015 o 00:21, KeyserSoze napisał:

że coś jest głupie, bo tobie się tak wydaje i już.

Again. Nie pisałem, że głupie. A że To The Moon ma "skromny" gameplay to każdy się zgodzi, nawet jej twórca.

Sadhu=> Możliwe: na maturze z Polaka samodzielne myślenie jest surowo wzbronione ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę jedyne co może dawać motywacje to miłość i romanse? Gdzie rządza władzy, zazdrość, nienawiść, rządza zemsty, ciekawość, współczucie, empatia. Jest masa uczuć na, których można oprzeć swój sposób odgrywania roli, stworzyć swoją postać, nie musi być to koniecznie miłość. Najbardziej dojrzałe romanse do tej pory widziałem w BG II i wciąż nie uważam, żeby to one były dla mnie motywacją do prowadzenia postaci dalej. Nie uważam też żeby gra bez nich była płytka. To samo tyczy się pillarsów, romans byłby co najwyżej dodatkiem, gra ma w tej chwili znacznie więcej głębi, głównie przez narrację, sposób prowadzenia questów i ogólne wrażenie, że nie istnieje podział na czarne i białe. Ja osobiście swoją postać dla odmiany prowadzę jako postać z bardzo głębokimi standardami moralnymi i poczuciem sprawiedliwości, czy potrzebuję romansu, z którymś z towarzyszy? Raczej nie. DA:I pokazało jak bardzo można wepchnąć na siłę motyw miłości do gry, który nie ma wpływu na nic, nie dodaje nic, ani nawet nie wymaga nic od gracza poza wyborem partnera, który nie ma w zasadzie nic do gadania bo szybciej idzie każdego z nich zaciągnąć do łóżka niż tirówkę. Divinity też nie potrzebowało romansu, a kontynuowania dobrej linii questowej, która trzymałaby poziom aktu I, to odejście od tej formuły i wyraźny spadek jakości questów psuje odbiór gry po kilkunastu godzinach, a nie brak ten teges między hunterami.
Nie mam nic przeciwko romansom w RPG, ale musi być zrobiony z głową, a nie byleby był. Jest znacznie więcej silnych uczuć, na których można oprzeć fabułę i motywację głównego bohatera. Spójrzmy chociaż na serie Legacy of Kain i od razu widać jak umiejętnie można wywoływać w graczu uczucia bez uciekania się do tworzenia oper mydlanych w stylu BioWare.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.04.2015 o 01:38, Silvaren napisał:

Inny dobry przykład to Aribeth z Neverwinter Nights.
W przeciwieństwie do Bastili, upadek paladynki był bardzo naturalną koleją rzeczy
ze względu na wyznawanie Tyra i niesprawiedliwość jaka spotkała jej narzeczonego.

Spłoń w piekle. To co wygaduje Aribeth jest po prostu tragedią i żadna niespawiedliwość Fenticka nie dosięgneła.
Tego aktu debilizmu i naiwniactwa nie da się bronić. PoE zdecydowanie lepiej się pod tym względem prezentuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Nowe gry BioWare''u kontynuują miłostki, ale robią to infantylnie.
Co jest infantylnego w związkach Shepard-Liara albo Strażnik-Morrigan, w porównaniu np. do pary Dziecię Bhaala-Aerie, bo nie ogarniam?

> Romanse
> za to w przeciwieństwie do BG II zostały sprowadzone do stylu "one button wins"
Tak jakby w BG2 wszystko nie sprowadzało się do tego, że zła opcja dialogowa=koniec romansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.04.2015 o 21:10, TFClecho napisał:

Tak jakby w BG2 wszystko nie sprowadzało się do tego, że zła opcja dialogowa=koniec romansu.

Owszem ale w BG2 nie wiedziałeś która to opcja. Z Kolei w takim Mass Effect wystarczy po prostu klikać górną prawą czy lewą i można przeklikać cały romans bez czytania go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować