HumanGhost

Książki - temat ogólny

10253 postów w tym temacie

Dnia 02.05.2012 o 03:14, Fumiko napisał:

To ja jeszcze z perspektywy płci żeńskiej dodam, że Ziemiański ni hu hu nie jest w stanie
kreować wiarygodnych postaci kobiecych.

Przypomniał mi się wywiad z niedawnej gazetki Empiku, gdzie stwierdził (zacytuję, bo akurat na biurku miałem):
Ewa Białołęcka: "Wspaniale kreuje pan niebanalne, silne postacie kobiece. Taka jest Toy, taka jest również Achaja - skąd inspiracje do tego typu postaci?
Ziemiański: Wszystkie z życia. Ja nigdy nie wymyślam bohaterów. Wydaje się to dziwne, bo niby skąd mógłbym wziąć opis czarownicy? Ale nie ma w tym nic nadprzyrodzonego. Drogie Panie, spójrzcie uważnie w lustro i zapytajcie same siebie, czy na pewno nie widziałyście w życiu żadnej czarownicy?"


:D miszczu subtelności i zrozumienia płci przeciwnej!
Co do wspomnianej mizerii fabularnej - dalej stwierdza, że nigdy nie robi żadnych głębszych (płytszych też) planów powieści, notuje sobie tylko nazwy własne. To macie odpowiedź, dlaczego jest jak widać ;)


A tak z innej beczki - czytam sobie "Odyseję kosmiczną" za złotówkę z biblioteki wyrwaną. Dobrze poznać powieść na podstawie filmu na podstawie opowiadania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja się dziwię, że Ewa takie pytanie zadała... Albo się podlizać chciała albo jej upał zaszkodził :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2012 o 12:35, Liqid napisał:

Przypomniał mi się wywiad z niedawnej gazetki Empiku


Przypadkiem (autentycznym, bo rzadko biorę gazetki z Empiku, a jeszcze rzadziej je czytam) miałem ten egzemplarz u siebie w domu, znalazłem w.w. wywiad (jedna strona! Ja szukałem czegoś o długości dwóch,trzech przez co zanim to odszukałem, to przekartkowałem gazetkę dobre parę razy).

Anyway, patrząc na to, jak facet odpowiada na pytania swojej rozmówczyni i to, co czytałem tutaj o jego książkach podpowiada mi, że to jeden z tego typu pisarzy, którym wydaje się, że umieją bystro pisać i swoją twórczością oddają szczegółowo rzeczywistość (czy jej ''prawdziwy'' obraz).
W jego wypadku to trochę tak, jakby myślał, że brak planowania, używanie prostego języka, wulgaryzmy, tworzenie jednowarstwowych postaci i kreowanie się na wielkiego buntownika literatury świadczy o jego talencie i wyjątkowości.

Pewnie, tak też można podchodzić do literatury, uznając, że np. Dostojewski pisał marne powieści, bo serwował nam "mdłą, rozwodnioną literacko papkę". Jego postaci były wielowarstwowe, bo on nie miał własnego zdania i przy kreowaniu swoich bohaterów używał "ciepłych kluch i nijakich charakterów bigosiarzy."
Z całą pewnością Llosa przed napisaniem swojej ostatniej powieści zdecydował się zrobić wielki research tylko dlatego, że nie miał pojęcia, o czym pisze i musiał się doedukować.
Nie mógł o sobie powiedzieć, pisząc "Marzenie Celta" - jak Ziemiański - "Piszę o tym, czym się pasjonuję. W związku z tym prowadzenie dodatkowych badań nie ma sensu, bo ja to wszystko śledzę od lat".
Joyce, pisząc swoje dzieła, też był zresztą ignorantem, bo nie stosował "prostych słów, jasnych, jednoznacznych stwierdzeń", tylko języka, którego w codziennym życiu nikt nie używa.

Każde z tych podejść do literatury jest oczywiście słuszne, z wielu innych powodów są słuszne i pozostałe cechy pana Andrzeja.
Szkoda tylko, że mając takie poglądy nietrudno dojść do wniosku, że nagrody dziennikarskie powinny od lat być przyznawane reporterom "Faktu" :)

Tak swoją drogą, to ja rozumiem, że są różne rodzaje literatury i nie każda książka musi być ''ambitna''. Tylko, że Empik tak kreował tego faceta, że wydawało mi się, iż mamy jakieś polskie objawienie - w końcu "premiera oczekiwana od 8 lat!" do czegoś zobowiązuje.
Ale czytając fragmenty twórczości tego Pana, a w szczególności jego dialogów, to aż się dziwię, jak można wydawać książkę, która znajduje się na poziomie językowym przeciętnego gimnazjalisty.

Jak będę miał, po maturze, nadmiar wolnego czasu, to chyba aż pożyczę od kogoś jego książkę i spróbuję ją przeczytać - oczywiście, w towarzystwie Johnniego Walkera, bo na trzeźwo chyba byłoby ciężko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że wykłada creative writing na Uni Wrocławskim. Znając życie swe poglądy przekazuje całej trzódce, a później co lotniejsi uczniowie łatwo nie mają, bo może im się zdarza "profesora" przewyższyć. Ale to już czysta teoria, może jest lepszy w obyciu, niż to wynika z wywiadu promocyjnego Empiku. I tak nie czytam Fabryki Słów, więc on mnie tam mało interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2012 o 22:12, Liqid napisał:

/.../


Wiesz, ja z reguły nie oceniam czegoś, z czym nie miałem kontaktu. To chyba jeden z niewielu wyjątków.
Tyle tylko, że jeśli ktoś buduje takie dialogi, jak te podane przez Validusa, to...
No cóż, brak słów :)

Kolokwializmy są ciekawe, granie konwencjami tak samo, ale po próbkach twórczości tego Pana doszedłem tylko do wniosku, że w życiu nie chciałbym wziąć jego książki do ręki. A to raczej kiepskie ''pierwsze wrażenie'', czyż nie?

A co do tego, że wykłada na Uni Wrocławskim... U nas z wykładowcami jest różnie i musiałbym posłuchać tego, co on tam mówi - może uczy lepiej niż sam pisze - ale często uniwersytety lubią sobie do kadry wrzucić kogoś "znanego", bo to przyciąga potencjalnych studentów, więc... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Co mnie osobiście najbardziej, hm, zniesmaczyło, to rozdźwięk między wszelkiego rodzaju zachwytami nad "Achają" a rzeczywistą jakością książki. Niemal przez całą lekturę (może poza fragmentami pierwszego tomu) nieustannie towarzyszyło mi coś w rodzaju niedowierzania, że wydano ją jako, jakby nie patrzeć, profesjonalne dzieło pisarza. Chyba jeszcze nigdy przedtem przy czytaniu książki nie miałem aż tak silnego wrażenia, że jest to coś, co równie dobrze mógł pisać licealista. A już kompletnie nie pojmuję, jakim sposobem "Achaja" zdobyła taką pozycję pośród polskiego fantasy (widziałem nawet głosy, że bez kompleksów może zahaczać o poziom światowy).

Nie ma w niej przecież nic odkrywczego ani świeżego, żadnego elementu, który wykraczałby poza standard lub zaskakiwał. Pomijam oczywiście ilość sexu i wulgaryzmów, bo tego jest aż do obrzydzenia - typowa sytuacja, kiedy pojawia się nowa kobieca postać: kształtna, ubrana możliwe skąpo, a wszystko zmierza do tego, żeby pokazać albo opisać co ma pod ubraniem i między nogami - ileż można? I dlaczego ma się wrażenie, że autor często pisał jedną ręką i chyba kręcą go zabawy z poniżaniem? Tak samo ta satyryczno-absurdalno-karykaturalna forma bardzo szybko zaczyna nużyć, żenować, w końcu irytować. Im dalej, tym książka wyraźnie gorsza, na jedno kopyto, pełna kretyńsko naiwnych i nienaturalnych dialogów, w trzecim tomie już nieprzyzwoicie przeciągana. Momentami wręcz przerażające jest, że coś tak prostackiego określa się mianem literatury i jeszcze ma się czelność ukrywać to pod płaszczykiem "lekkiej rozrywki" albo "satyry" czy innego "krzywego zwierciadła".

Z pewnością nie przesadzę jeśli napiszę, że już na przypadkowych blogach można znaleźć o kilka klas lepsze teksty, napisane z prawdziwie pisarskim zacięciem. Bardzo rzadko mam ochotę rozwodzić nad książkami szerzej niż kilkoma zdaniami, ale w tym wypadku poczułem, że nie odpuszczę. Chyba nabawiłem się jakiejś traumy przez tę knigę.

"Achaja" powinna być drukowana na śmieciowym papierze z gołą babą na okładce i sprzedawana w kioskach po 10zł - myślę, że to właściwie odzwierciedlałoby poziom i jakość tego tworu.

+++

Pośród licznych wychwalających pod niebiosa opinii znalazłem też (ulżyło mi trochę) i taką, pod którą sam mógłbym się podpisać:

"Nie bardzo rozumiem, jak można porównywać płód Ziemiańskiego z twórczością Tolkiena. Po pierwsze: język i styl są żenująco nieporadne. Przypominają opowiadania fantasy spisywane na kolanie przez licealistów, w przerwie między sesjami RPG.

(...) Po drugie: Pomijając brak warsztatu, sama treść jest infantylna i naiwna. Powieść przepełniona jest przemocą - zdaje się, że autor chciał przedstawić tzw. prawdziwe życie, szkoda, że w Achai objawia się ono głównie gwałtami (w różnych konfiguracjach), poniżaniem i zabijaniem. Nasuwa się wręcz myśl, że Ziemiańskiemu pisanie co bardziej mięsistych kawałków sprawiało przyjemność (hmmm).

Bohaterowie są płascy, jak kartka papieru, głębia psychologiczna mniejsza nawet niż u Dana Browna. W dodatku Ziemiański ma irytujący sposób opisywania ludzi polegający na wykładniu wszystkiego kawa na ławę - subtelność nie jest mocną stroną pana Andrzeja. Lista wad tej książki jest tak długa, że na pewno nie zmieści się w 4000 znaków, jakie udostępnia Merlin. Wspomnę tylko o czymś kuriozalnym, z czym trudno się spotkać w innych powieściach, nawet bardzo kiepskich. Otóż, kiedy Ziemiański chce zaznaczyć, że coś jest "bardzo" - np. miecz jest bardzo długi to zdarza mu się pisać: "miecz był dłuuuugi". Rozumiem, że może się to zdarzyć raz i podkreślić ironię, czy cokolwiek autor miał na myśli, ale ten chwyt używany jest naprawdę często, przez co staje się groteskowy. No i te liczne wykrzykniki... Większość autorów zadowala się jednym, ale Ziemiański musi wstawić co najmniej trzy!!! w każdym zdaniu!!! inaczej czytelnik nie zorientuje się, że ktoś jest wzburzony!!!!!!

Reasumując, uważam Achaję za jedną z najgorszych książek, jakie widziały me oczy. Kompletna kupa, powiedzmy to sobie wprost. Wszyscy zafascynowani prozą Ziemiańskiego, powinni poczytać kogoś, kto naprawdę umiał pisać. Mann, Dostojewski, Nabokov i dziesiątki innych. A jeśli sił na powyższych nie starcza, to niech będzie choćby Sienkiewicz."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rany...
Niedługo ten wątek zrobi się tak elitarny pod względem czytanej prozy, że aż mi głupio będzie tutaj zaglądać. Ostatnie strony przypominają mi jako żywo komentarze pod filmami na filmwebie. Jeśli coś nie jest wielowątkowe, z ilością postaci godną książki telefonicznej a w dialogach nie używa się wielu słów składających się z więcej niż czterech sylab to na pewno jest to gniot i nie warto oglądać. No proszę Was...

Mnie się "Achaję" czytało z przyjemnością. Podobnie jak "Toy Wars". Kurde, to nie jest podręcznik prawa międzynarodowego tylko literatura czysto rozrywkowa! Tu nie trzeba myśleć nad zawikłaną, wielowątkową fabułą czy prawdziwych pobudkach działania danego bohatera. A jak komuś przemoc i nagość tak przeszkadza to może faktycznie lepiej żeby przy tym Dostojewskim pozostał. Wybaczcie, ale jak chcę zagadki i pętle fabularne to biorę się za kryminał albo political-fiction a nie za fantasy.
Sorry, ale zaliczanie jako wadę tego, że sieci sprzedaży reklamują jakąś książkę jako światową literaturę dorównującą komuś tam innemu jest śmieszne po prostu. Ludzie, gdzie Wy żyjecie? To marketing przecież. To ma się dzięki temu sprzedać i tyle. Nie dorabiajcie do tego jakiejś sztucznej filozofii.

Podsumowując - rozluźnijcie się, bo hemoroidów dostaniecie. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Wydaje mi się, że niepotrzebnie wyolbrzymiasz i prześmiewasz. Zapewniam Cię, że przy wyborze książek bardzo unikam kierowania się marketingiem, bo cenię sobie przede wszystkim opinie "zwykłych ludzi". Tak samo zapewniam Cię, że przeczytałem niejedną książkę o fabule/konstrukcji/obsadzie prostszej niż "Achaja", niejedną o zbliżonym poziomie wulgaryzmów i nagości. Zapewniam Cię również, że oceniam tę książkę wyłącznie w kategoriach lektury lekkiej, absurdalnej, nie wymagającej wysiłku i stricte rozrywkowej.

I to właśnie biorąc pod uwagę wszystko powyższe, stwierdzam że mimo wszystko "Achai" dość daleko do przyzwoitego poziomu. Nawet przy tworzeniu czegoś tak naiwnego i prostackiego trzeba mieć jakieś pisarskie wyczucie i umiar. A tu im dalej w las, tym bardziej bije po oczach ewidentnym grafomaństwem i prymitywizmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może ktoś zauważy mojego posta pomiędzy tym Achajowym natłokiem :P. Potrzebuję horroru, a dokładniej takiego który będzie straszył klimatem grozy gęstym jak 10-letni majonez ;).
Ps. King odpada w przedbiegach, nie mam na niego teraz ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma prawo do swojej opinii i zdania. Niemniej jeśli już to bardziej prymitywny i grafomański moim zdaniem jest już Pilipiuk ze swoim Wędrowyczem. "Achaję" czyta isę na tyle szybko i lekko, że jakoś na grafomanię trudno zwrócić uwagę. Prymitywizm? Zależy od przyjętego znaczenia. Że zachowania bohaterów są prymitywne? Mnie to bardziej średniowiecze przypomina a tam mało kto był "cywilizowany" w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. I chyba właśnie o to autorowi chodziło.
A że facet ma ego wielkie jak stadion narodowy to już kwestia odrębna. Ja tam na to nie zwracam uwagi, podobnie jak na to jaki dany aktor filmowy jest w życiu prywatnym. Na ekranie ma błyszczeć. Poza nim niech robi co chce. Droga wolna.

Niestety w przypadku Ziemiańskiego ludzi odstrasza wyolbrzymiony brutalizm sytuacji, postaci. Zdaje sobie sprawę, że to celowy zabieg, aby każda kobieta byłą cycatą wyuzdaną nimfomanką z przynajmniej jedna obowiązkową sceną całowania się z inną kobietą a jeśli opisywać tortury to najbardziej wymyślne i możliwie jak najbrutalniej. Ale nie przesadzajmy. Mimo wszystko fabuła "Achaji" jako taka nie jest klęska literacką. Powiedziałbym, że skonstruowany przez Ziemiańskiego świat jest całkiem atrakcyjnym miejscem (do czytania o nim, nie do zamieszkania!), które aż prosi się o dalsze rozbudowanie.

Przesadyzm, koloryzowanie, wyolbrzymianie i fantazjowanie. Najprostszy opis twórczości Ziemiańskiego. Co ciekawe żadne z tych określeń nie jest jednoznaczne. Dla jednym wady, dla drugich zalety. Co kto lubi. I chyba właśnie o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co warto przeczytać z twórczości Tolkienia i Sapkowskiego oprócz Władcy Pierścieni, Hobbita i Wiedźmina? Czy może mi ktoś coś powiedzieć o książce Świat Rocannona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moją ulubioną książką na obecny czas jest "Monster High".
Pewnie wam się kojarzy z tymi laleczkami i serialem ale nie. Jest to co innego, opowiada (w 1 częśći) o 2 dziewczynach Melody i Frakie. Jest to coś na wzór pamiętnika, opowiadają po kolei co się u nich dzieje np. 1 rozdział o Frankie, a 2 o Melody. Frankie jest (uwaga śmieszne!) córką Franken Stain''a i dzieją się u niej niezwykłe rzeczy np. w nowej szkole się jej wszyscy bali i była bardzo samotna i musiała zawsze nosić makijaż skóry (była miętowa) lecz po jakimś czasie okazało się na... "zbiórce potworów" xD że troche osób z jej szkoły także ma ten problem. Melody zaś jest zwykłym człowiekiem i się przeprowadziła do nowego miasta w którym mieszka Frankie. Ma dużo przygód które są bardzo fajnie opisane, polecam tą książkę jeśli ktoś lubi takiego typu opowieści.

20120503113036

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.05.2012 o 10:24, HumanGhost napisał:

Masz mocny żołądek? No to Clive Barker - "Potępieńcza gra". :-)


Tego nie zaznaczyłem w poście- niestety nie mam, przynajmniej nie aż tak :). U kumpla przeczytałem kiedyś -naście stron jakiejś książki by Barker i za tego autora podziękuję. Nie moje klimaty jednak ;). Jakieś inne propozycje?

@Fimbulvinter

Silmarillion, mogą być też np. Dzieci Hurina.Pierwszą książkę gorąco polecam, zwłaszcza jak się ktoś mocno w Tolkiena wciągnął .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A tam elitarny. Ze stronę czy dwie temu Gail Carriger polecałam, jako fajne czytadła. Nie przesadzaj, bo ogrodnika zwolnią :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio komuś polecałem tutaj.

"Wyklęty" Grahama Mastertona
"Twierdza" F. Paul Wilson

Dwa klimatyczne horrory z nutką splatteru.

A Barkera nie nalezy się bać czy obrzydzać nim. Polecam mocno "Kobierzec" i "Wielkie Sekretne Widowisko". Dwie świetne powieści. Zresztą "Potępieńcza Gra" też jest świetna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.05.2012 o 15:35, meryphillia napisał:

/cut/


Hmm opisy/recenzje Twierdzy i Wyklętego, które znalazłem są nad wyraz zachęcające :). W sobotę będę w okolicach Empiku/Matrasu więc się rozejrzę za jednym z tych tytułów.

Może miałem pecha czytając ten fragment Barkera i trafiłem na nad wyraz soczyste fragmenty, ale u niego to chyba normalka więc mimo wszystko podziękuję. Nigdy też nie miałem odwagi zabrać się za żaden film ani grę na podstawie jego twórczości :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież o to chodzi w horrorach, by przerażały i obrzydzały jednocześnie. ;)

Nie wiem, jak "Wyklęty", ale wznowienie "Twierdzy" chyba było jakiś czas temu, bo widziałem w jednej z księgarń kilka miesięcy temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.05.2012 o 15:57, meryphillia napisał:

Ale przecież o to chodzi w horrorach, by przerażały i obrzydzały jednocześnie. ;)


Bardziej filmowe niż książkowe, ale też pasuje IMO.

Wiesz czym się różni kiepski horror od dobrego?
W kiepskim masz epatowanie krwią, wnętrznościami, nagłe wrzaski i tym podobne.
W dobrym w spokojny, sielski kadr po cichutku, spokojnie wpełza sobie mały jeżyk... i można się od tego ze strachu zes*ać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się