Zaloguj się, aby obserwować  
Delis

Warcraft - Forumowa gra RPG

425 postów w tym temacie

- Szkoda Pawla - powiedział Tobiaron po kremacji szczątek.
- Ale nic to, musimy iść wypełnić naszą misję wobec tej druidki. A więc na bój!!!- ryknął. Pozostała dwójka zawtórowała mu głośnym krzykiem.. Ruszyli w dalszą drogę.
*****

Po ok. godzinie kluczenia na stepach wojownicy postanowili się zatrzymać na krótki odpoczynek.
- Jak tylko dorwę tą elfkę to powyrywam jej wszystkie pióra !- powiedział umęczony wędrówką Feran.
- Słaba kondycja, krasnoludzie - dogryzł towarzyszowi Torak.
- Przynajmniej mam na tyle siły w ramionach, aby podnieść coś cięższego niż sztylety.- odparł Feran.
I przekomarzali by się tak jeszcze dlugo gdyby nie przerwał im pewien dźwięk. Jakby trzepot skrzydeł. Trochę ich to zaniepokoiło. Nagle zza pobliskiego wzniesienia wyłonił się ... smok. Był on wielki, ponad 20- sto metrowy. Wędrowcy byli lekko zszokowani ,lecz szybko się otrząsneli.
- To chyba nie będzie łatwe - skwitował sytuację Tobiaron.
W tym momencie Feran rzucił w smoka Hammer of Wrath a Tobiaron posłał Battle Shout i celnym mortal strike uderzył bestię w podudzie. Niestety łuski gada były tak twarde, że nawet nie drgnęły.
- Cholera, takie atakowanie nic nie da. Musimy znależć jego słaby punkt.- ryknął paladyn.
- Smok ma dwa słabe punkty : brzuch i gardziel- wykrzyczał Torak.
- Mam plan w takim razie, - powiedział wojownik i podbiegł do Ferana .Po konsultacji wyrzucił topór wysoko w powietrze, ponad głowyę smoka. Plan zadziałał. Smok stanął na tylnych łapach.
- Teraz - krzyknął Tobiaron. Paladyn uderzył w odsłonięty brzuch smoka. Ten zaryczał wściekle, i padł osłabiony na ziemię. Jednak zionął cały czas ogniem. Przypalił w ten sposób Tobiaronowi brodę.
- Cholera jasna, palę się !!! - zawył raniony wojownik. Broda zecliła mu się prawie do samego końca.
- Teraz pożałujesz że się wogóle urodziłeś !!! - Wykrzyknął po czym rzucił się na bestię, lecz ta odtrąciła go łapą. Pierwszy wojownik był niezdolny do walki. Feran został przypalony ogniem parę chwil po tym. Został tylko Torak.
- Za Ferana i Tobiarona - ryknął. Zaczął biec w stronę bestii, zręcznie ominął strumień ognia, dobiegł do szyji i wbił sztylety w podgardlę bestii. Smok zawył w agoni, podniósł głowę do góry i padł. Torak wyjął flakonik i powiedział:
- Tylko jak teraz wyjąć tą esencję duszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-A idź sobie na ten zwiad!Jeden i drugi!Chętnie się z wami sróbuje w walce jeden na jeden!Zobaczymy wtedy kto jest prawdziwym wojownikiem i nie boi się śmierci!-Thor wykrzykiwał za nimi ale ci nic sobie z tego nie robili.Jak już wcześniej mówił gardził tymi, którzy bali sie bezpośredniej walki.Ork był rozwścieczony.Jednak był głównie zły na samego siebie, że nie przewidział takiego ruchu przeciwnika.
-Nie martw się orku o swe rany.Nie będzie nawet śladu dzięki mojej magii.
-A do diabła z twoją magią!Myślisz, że tak tego potrzebowałem?!Jeszcze bym mógł pokonać 5 takich bestii!
-Z pewnością...
Atmosfera w drużynie była nienajlepsza.Wszyscy zastanawiali się co przyniesie przyszłość.Nikt nie ufał nieumarłemu.Nikt nie znał tego zabójcy.Reszta nie wiedziała po co druidka ich tu sprowadziła bo zgładzenie satyra to z pewnością wierzchołek góry lodowej.Nikt nie był pewien jutra.
Ork podniósł się.Bolały go kości ale nie okazywał tego.
-Nie mam zamiaru tu siedzieć i czekać na tamtych dwóch.Ruszajmy już za nimi.Z pewnością nas odnajdą jeśli będą chcieli..
-Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł...nie wiemy gdzie znaleść tego satyra a nasi zwiadowcy mają właśnie nam coś na ten temat powiedzieć-tauren najwidoczniej nie chciał pchać się w nieznany las bez rozeznania.
-Chyba się nie boisz?
-Tu nie chodzi o strach lecz o zdrowy rozsądek.
Ork zastanowił się przez chwile.Nie był głupcem.Nie chciał działąc pochopnie.Poprostu chciał dowieśc swej wartości w następnej walce.Jego duma została trochę urażona.
-Dobrze..poczekamy trochę na nich..
-Trochę?Ile to jest trochę orku?
-Tyle ile masz rozumu w głowie umarlaku!
-Nie czas na kolejne kłótnie!Poczekamy do ich powrotu!
-Hmm..dobrze..ale pamiętaj, że mną nie dowodzisz!
-Nikt ci nie rozkazuje..
Wszyscy w trzech rozłożyli się na skraju lasu.Oczekiwali na pozostałą dwójke.Mieli nadzieje, że przyniosą jakieś wieści o satryach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[mtobi! co to ma być do jasnej... twojego posta nie było! walka z takim bydlęciem powinna trwać przynajmniej ze 5 długich postów!!! wcale nie jest tak łatwo zarżnąć takie coś!!! I czemu ty niby używasz angielskich nazw! mówiłem o tym, nie róbcie tak więcej. ostrzeżenie dla ciebie... napisz nowego posta, w którym conajwyżej rozpoczynacie tę walkę :/ konec]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dagor i Kahan szli w milczeniu, a trollowi to odpowiadało. Zabójca chyba to wyczuł i nawet nie próbował się odzywać. Najwyraźniej nie chciał się zbytnio wychylać, bo mógłby być źle zrozumiany. Narazie chyciał zdobyć zaufanie drużyny, a aktualnie łowcy. Gdy doszli do lasu w którym jak mniemali, znajduje się wódz satyrów, w końcu nawiązała się jakaś konwersacja.
- Dobra ty tu zostań i czekaj na tamtych. Gdyby chciało im się wchodzić do lasu staraj się ich zatrzymać, ale nie narażaj się za bardzo.
- Ale mógłbym bardziej przydać się na zwiadzie!- wykrzyknął ork. Łucznik spojrzał się na niego ze ździwieniem.
- Mówiłem do raptora...- Kahan najwyraźniej trochę się zmieszał i mruknął coś pod nosem. Troll uśmiechnął się z politowaniem, ale nic nie powiedział do zabójczy, tylko przemówił znowu do Arsa.- Tylko ukryj się gdzieś dobrze i wyskocz gdyby się pojawili.- Gad wydał z siebie głęboki gardłowy odgłos i pobiegł w stronę pobliskich krzaków.- No to idziemy> Tylko musimy być bardzo cicho.
- Mnie nie musisz tego mówić- rzekł ork i uśmiechnął się cwaniacko.

Weszli razem do lasu. Troll sychylił się trochę, by być trochę mniej widocznym. O dziwo nie było słychać rzadnych odgłosów chodzenia. W oczach Dagora Kahan, jak na orka był bardzo zwinny. Ale najprawdopodobniej wymogła to na nim jego profesja. Gdyby nie ona, z pewnością byłby tak niezdarny jak Thor. Dobry był z niego wojownik, ale w mniemaniu łucznika, naie miałby z nim szans. Nagle łowca zatrzymał się gwałtownie, gdyż jego oczom ukazał się jeden z satyrów. Najprawdopodobniej nie był to wódz, a przynajmniej tak się wydawało trollowi.
- Dobra- powiedział szeptem Dagor- tutaj już jest za bardzo niebezpiecznie jak dla mnie. Ty jesteś cichszy, daltego idź zobach, czy jest ich wiecej.- Nie trzeba było zabójcy tego dwa razy powtarzać. Dagor ani się obejrzał, a orka już nie było. W tym czasie, łowca zacząl rozkopywać pod sobą ziemie, wsadził coś w wykopany przez siebie dołek a następnie zakopał to. Łowca ledwo co zdążył to zrobić, a stal przed nim Kahan.
- Łącznie jest ich sześć. Pięciu strażników i ten cały dowódca.
- Zapamietałeś w jakich miejscach się znajdują?
- Oczywiście.
- A czy zdołałybyś zwabić tamtego satyra, w to miejsce?
- Ale..
- Zdłołałbyś?!
- Tak myśle, że tak...
- No top ruszaj i spraw, żeby postawił stopę dokładnie w tym miejscu- powiedził troll wskazując na rozkopane przez siebie miejsce.
- A co się wtedy stanie?
- Zobaczysz...- odpowiedział Dagor z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach. Zabójca tylko wzruszył ramionami, a w następnej chwili juz go nie bylo. Łucznik oddalił się od miejsca gdzie miał przybyć satyr, aby ten go nie zaatakował. Poczekał trochę, a to stworzenie już szło do wcześniejszej kryjówki trolla. Gdy satyr nadepnął na rozkopane miejsce, pokrył się cały lodem. Nie zdążył nawet wydać z siebie żadnego odgłosu. Łowca by go dobić, posłał ku jego krtani strzałę, która prawdę mówiąc nie była już potrzebna. Nagle koło niego pojawił się ork.
- Pułapka?- zapytał się z uśmiechem Kahan. Dagor tylko kiwnął głową i wykrzywił twarz w paskudnym uśmiechu.
- No to wracajmy żeby przekazać jakże ciekawe wieści naszym kompanom- powiedział troll i ruszył w strone wyjścia do lasu. Chyba nie będą nam mieli tego za złe, że zajeliśmy się jednym z satyrów... i łowca uśmiechnął się sam do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Uspokujcie się. Zaraz wrócą. I nie skaczcie sobie do gardeł. Thor.... nie każdy nieumarły jest wrogiem.
- Ale, ale.!
- Nie mam ale! Uspokój się. Zaraz wrócą.
Wramin również niecierpliwił się, ale nie dał tego po sobie poznac. Ciągle ich nie ma... Cóż, ale lepsze znac pozycję wroga niż zostac zauważonym. . Szaman zaczął przygotowywac swoje totemy na walkę. W końcu ujrzał przybywających Dagora i Kahana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

---- Przymierze -----

Nie są najgorsi. Ale chyba mogłam wybrać lepiej myślała elfka, patrząc, jak Pawlo staje w płomieniach. Niedługo dotrą do smoka... Tylko czy poradzą sobie z tym gadem? Druidka sama poradziła sobie z tą bestią, musiała jednak sprawdzić, czy oni są w stanie wykonywać trudne misje... Bowiem zabicie smoka i zebranie jego duszy to jeszcze nic, w porównaniu do tego, co dla nich zaplanowała...

- Niech Elune pomoże wam w tej walce - powiedziała, po czym obróciła się, i zmieniając sie w kruka, odleciała.


---- Horda ----

- Przeklęte kodo - zaklnął Thor. Był zły, ponieważ to przez nie, Dagor mógł z niego zakpić, a nieumarły miał okazję, żeby sie wykazać.
- Rana nie jest poważna - powiedział Xard do orka.

Wojownik zmierzył go mordeczym wzrokiem. Wramin ujrzał Dagora i Kahana dążącego w ich stronę.

- Wreszcie wróciliście - powiedział szaman - Co widzieliście będą na zwiadzie?
- Widzieliśmy tego ich wodza... I pięciu strażników... - powiedział Kahan.
- No, już jest tylko czterech - paskudny uśmiech wypełzł na twarz łowcy.
- No więc, ruszamy?
- Tak, o ile jesteś zdolny do walki.

Wojownik nie był pewien, czy uda mu się nie rzucić toporkiem w Dagora... Chciał, żeby połknął on swoje bezczelne słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna zebrała się.
- Dobra.Trzeba wymyślić jakiś plan ataku.Nie ma co pchać się bez pomysłu-tauren jak zwykle wszystko miał przemyślane.
- Może rzucimy Dagora na nich i poczekamy aż się nim zajmą a my w tym czasie zajdziemy ich od tyłu i uśmiercimy? - wszyscy spojrzeli na Thora.
- A może zapodamy im zieloną świnie?-Dagor nie pozostawał dłużny
- Zapłacisz za..
- Spokój!-tauren odepchnął orka od trolla - zbliża się czas bitwy i potrzebuje was żywych. Po wykonaniu zadania możecie zrobić co chcecie.
- A więc będę czekał..-ork wykrzywił twarz w szyderczym uśmiechu.
Troll tylko spojrzał na orka. Nikt nie mógł wyczytać jakie myśli przechodziły mu przez głowę ale może lepiej, że nikt nie mógł...
- Dobrze..a więc planuje atak z zaskoczenia. Zanim nas zauważą trzeba zadać im jak największe straty. Podzielimy się na dwie grupy. Ja, Xard i Kahan..
- Cooo!?- chórem odpowiedzieli ork i troll. Spojrzeli na siebie wymownie.Jednak nikt z nich nie był głupcem. Rozstrzyganie prywatnych spraw podczas bitwy nie jest dobrym pomysłem.
-... przeprowadzimy atak z miejsca w którym byliście na zwiadzie.Widać można podejść ich z tej strony.
- Tak ale wtedy było ich dwóch i to łowca i zabójca. Nie kapłan i szaman..- Xard miał wątpliwości co do podejścia satyrów.
- Według mnie może się wam udać.Ukryjecie się w gęstwinie a ja spróbuje sprowadzić jednego do was i wtedy uśmiercimy go wspólnie.
- Właśnie o to mi chodziło.Wy w tym czasie - spojrzał na Thora i Dagora - obejdziecie satyrów i zajdziecie ich od drugiej strony. Jak zauważą brak kolejnego z nich ruszą pewnie odnaleść go.Wtedy uśmiercicie wodza. Spróbujemy ograniczyć walkę do minimum. Nie ma co wdawać się w wielką batalie ale jeśli się nie powiedzie to pamiętajcie, że walczycie za siebie i innych. Nie toleruje zdrajców i tchórzy!
- A więc czas przygotować broń! Niech bogowie obdarzą nas siłą, odwagą i rozsądkiem podczas bitwy!- ork wyciągnął swoje topory - Nie ma na co czekać!
- Tylko nadążaj za mna orku!
- Bądźcie czujni! - tauren jeszcze chwile spoglądał za nimi.
- My też już powinniśmy ruszyć.
- Dobrze..prowadź!
Wszyscy zniknęli w leśnej gęstwinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dagor nie był zbyt zadowolony, z faktu, że idzie z wojownikiem. Chociaż z drugiej stroony to dobrze. Ork ściągnie na siebie uwagę satyrów, a ja w tym samymy czasie wybije ich wszystkich z dystansu...wspaniały plan, godny wspaniałego stratega hehe... i zaśmiał się w duchu.
- Choć za mną orku, tylko nie narób za duzo chałasu.
- Chałasuję tylko, gdy wbijam swój topór w czyjąć głowę, a jeśli jest to głowa trolla, to dodatkowo mozna usłyszeć pusty dźwięk.
- Doprawdy? Udało ci się kiedyś dosięgnoąć głowy kogoś innego niż gnoma?
- Zwykle dosięgam trolla, gdy ten kuli się z łukiem w krzakach, w ucieczce przede mną- Łowca mając dosyć użerania się z Thorem, z kwaśną mnią wypowiedział ostatnie słowa tej klutni. Przynajmniej tak mu się zdawało...
- Skończmy już tę dyskusję "zielonku", bo...
- Jak mnie nazwałeś?!- wybuchnął nagle wojownik. Łucznik spojrzał się na niego nieco zdziwiony, po czym uśmiechnął się chytrze, ale nic nie powiedził. Szli w milczeniu, dopuki nie znaleźli się na skraju lasu. Dalej znajdowała się polana, na której był (jak się wydawało trollowi) jakiś ołtarz. Łowca przykucnął i pogładził Arsa po łuskach. Po krótkiej chwili ork zrobił to samo.
- No to teraz czekamy na ruch tamtych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[no pewno ;] podaj tylko imię, rasę, klasę... a, i jest ograniczenie... max. 2 osoby grające jedną rasą, i max 1 osoba na klasę na jedną stronę (Horda/Przymierze). zaraz dam listę graczy i będziesz wiedział, kto jest kto ;] ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lista obecnie grających!

Gracz: Delis
Imię: <GM> Azshana
Rasa: Nocny Elf
Klasa: Druidka
Wygląd: Długie włosy o kolorze soczystej trawy. Dość wysoka. Na twarzy tatuaż przedstawiający liść.
Broń: Cenarion Staff
Zbroja: Feralheart Raiment


Gracz: AbeFrugo
Imię: Wramin
Rasa: Tauren
Klasa: Szaman
Wygląd: Wielki Bydlak :)
Broń: High Warlord Two-handed Mace
Zbroja: Ten Storms


Gracz: Huksi
Imię: Feran Holybolt
Rasa: Krasnolud
Klasa: Paladyn
Opis wyglądu: Siwobrody krasnolud, dość wysoki jak na swoją rasę.
Broń: Deathslayer Hammer
Zbroja: Lightforge Armor


Gracz: mtobi
Imię: Tobiaron
Rasa: krasnolud :)
Klasa: wojownik
Wygląd: 1,60m. wzrostu, brązowa broda do pasa, twarz pokryta bliznami.
Broń: Grand Marshal Two-handed Axe
Zbroja: Battlearmor


Gracz: piotersamobójca
Imię: Thor Bloodyaxe
Rasa: Ork
Klasa: Wojownik
Wygląd: Wysoki, barczysty i niezwykle umięśniony. Na plecach ma wytatuowany znak swojego klanu. Również na przedramionach znajdują się symbole znane tylko jemu. Jego ciało jest pokryte przez wiele blizn. Włosy ma jak Hellscream:).
Broń: 2x High Warlord Axe
Zbroja: Battlegear of Wrath


Gracz: Liqid
Imię: Torak
Rasa: Nocny elf
Klasa: Zabójca
Wygląd: Wysoki, szaro-fioletowa skóra. Krwiście-czerwone tatuaże na ramionach. Długie czarne włosy zaplecione w warkocz. Pod pancerzem nosi talizman niewiadomego dla innych pochodzenia. Zbroję skrywa pod tuniką z kapturem, którą zrzuca tylko w chwilach poważnego zagrożenia.
Biografia: Torak to tajemniczy zabójca. Jest samotnikiem. Ponoć jego przeszłość jest mocno powiązana z wilkami, dlatego one są jego sprzymierzeńcami.
Broń: 2x Shadowblade
Zbroja: Bloodfang Armor


Gracz: Donki
Imię: Dagor
Rasa: Troll
Klasa: Łowca
Wygląd: Typowi trolli łowca
Broń: High Warlord Recurve Bow, 2x Zul’Gurrub Axe
Zbroja: Pursuit
Zwierzę: Raptor


Gracz: Xard18
Imię: Xard
Rasa: Nieumarły
Klasa: Kapłan
Wygląd:
Broń: High Warlord War Staff
Zbroja: Vestments of Prophecy


Gracz: kuba121
Imię: Kahan
Rasa: Ork
Klasa: Zabójca
Wygląd:
Broń: Hakkari Daggers
Zbroja: Nightslayer Armor


No więc tak. Nie wiem czy Xard będzie grał, ale narazie zostawmy go w spokoju. Dar15 -> Ja jestem postacią neutralną, możesz więc wybrać elfa, ale nie druida ;D Horda również nie może wybrać druida, ponieważ jestem jak obosieczny topór ;] Działam w 2 strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Szkoda Pawla - powiedział Tobiaron po kremacji szczątek.
- Ale nic to, musimy iść wypełnić naszą misję wobec tej druidki. A więc na bój!!!- ryknął. Pozostała dwójka zawtórowała mu głośnym krzykiem.. Ruszyli w dalszą drogę.
*****

Po ok. godzinie kluczenia na stepach wojownicy postanowili się zatrzymać na krótki odpoczynek.
- Jak tylko dorwę tą elfkę to powyrywam jej wszystkie pióra !- powiedział umęczony wędrówką Feran.
- Słaba kondycja, krasnoludzie - dogryzł towarzyszowi Torak.
- Przynajmniej mam na tyle siły w ramionach, aby podnieść coś cięższego niż sztylety.- odparł Feran.
I przekomarzali by się tak jeszcze dlugo gdyby nie przerwał im pewien dźwięk. Jakby trzepot skrzydeł. Trochę ich to zaniepokoiło. Nagle zza pobliskiego wzniesienia wyłonił się ... smok. Był on wielki, ponad 20- sto metrowy, cały czerwony z białym podbrzuszem i jadowicie zielonymi oczami. Wędrowcy byli lekko zszokowani ,lecz szybko się otrząsneli.
- To chyba nie będzie łatwe - skwitował sytuację Tobiaron.
Feran zaczął wznosić modły, a Torak był bardzo skupiony. Chyba poracowywał jakiś plan.
Nagle smok jakby też się skupil, zmierzył wzrokiem wędrowcowów, po czym buchhnął strumieniem ognia z obu nozdrzy. na szczęście nie trafił żadnego z wędrowców.
-Do ataku!!! - krzyknął Feran. Bitwa się zaczęła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Smok spojrzał na nich z wyraźną niechęcią. Nie z takimi sobie radził. Bawiła go perspektywa pojedynku z tak mizernie przygotowanymi do boju humanoidami. Ot trójka: Krasnolud, Elf Nocy i drugi Krasnolud - fraszka. Bestia wiedziała, że teraz są osłabieni po podróży, poza tym Płonące Stepy [ pozwolę sobie spolszczyć tą nazwę - Liq.] to teren smoka.
Zionął ogniem. Torak zrobił szybki odskok, Tobiaron i Feran odsunęli się zaś w tył.
- Co teraz? - spytął Torak? - To jest większe, niż myślałem.
- W dodatku się nas spodziewało - dodał Tobiaron.
- Pożyjemy, jeśli to nam będzie dane, - mruknął Feran - zobaczymy.
Paladyn zamachnął się młotem, celując w pysk smoka, lecz ten bez trudu sparował cios. Smok jeszcze raz zionął, lecz Torak pchnął krasnoluda i odskoczył ratując życie obojgu. Korzystając z nieuwagi przeciwnika Tobiaron rzucił Toporem w nieprzyjaciela. Smok ujrzawszy wielki, dwuręczny toporek lecący w kierunku jego gardła załopotał skrzydłami osłabiając siłę ostrza. I jeszcze raz . I trzeci. Topór już miał opaśc w dół, lecz minimalnie czubek ostrza wbił się w cel. Bestia zawyła i wzleciała w powietrze. Wojownik skoczył po swój topór. Teraz była kolej Toraka. Zabójca wyciągnął sztylety i wycelował w pysk lecącego w jego stronę smoka. Już szczęki potwora miały go zmiażdzyć, lecz zabójca spokojnie odsunął się i wskoczył oponentowi na plecy. Wbił mu sztylet w szyję. Wtedy smok zrzucił go na ziemię i zaatakował.
-Co teraz - spytał Torak, któremu pomagał wstać Tobiaron.
- Zobaczymy - odpowiedział Feran i znów zamachnął się młotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[no, do roboty, lenie śmierdzące ;D opis walki należy do was, ja sie do tego nie będe wtrącał :P Mam tylko nadzieję, że gra nie zmarła]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Nie o to chodzi.Jestem chętny do pisania i podoba mi się to.Ale dlaczego skoro jest 5 osób w mojej drużynie to piszą i tak tylko 2.Coś tu jest nie tak.Może lepiej było nie zapisywać się(to do niektórych) a nie teraz ciągle kierujemy postaciami innych.Jak nie chcecie grać to napiszcie a nie róbcie sztucznego tłumu.Bo ja czekam na innych.Tyle.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[no wiesz, nie wszyscy mają dużo czasu :P Xard18 pisał mi że wyjeżdża i że bedzie pisał jak wróci. Huksi to samo. AbeFrugo... on nie pisze zbyt często :P jak se naprawie gg, to chętnie pogadam z coniektórymi ;] ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Ok - wolnego czasu teraz za dużo to nie będę miał - więc będę pisał rzadko, ale postaram się by były sensowne. Studnia niestety]


-Xard nie odchodź za daleko – rzekł Kahar.
-Toż, idę, co Ci się jeszcze nie podoba.
-Już nic nie oddalaj się tylko za bardzo. Wiedział, że magia lecznicza kapłanów może być naprawdę przydatna.
-Dobrze już dobrze: idę- odpowiedziałem. Powoli zbliżaliśmy się do obozu satyrów. Kahar wyszedł na czoło naszej grupy, aby ocenić sytuacje. Nie wracał przez dłuższą chwilę. Ja w tym czasie przygotowałem zaklęcia wspomagające. Przeszukując kieszenie w poszukiwaniu jednego ze składników potrzebnych do inkantacji natknąłem się na gobliński ładunek wybuchowy. Gdy szaman to zobaczył, zapytał mnie, dlaczego nie powiedziałem wcześniej, że posiadam coś takiego. Przypomniała mi się także sytuacja, w której to zdobyłem. Tauren wydawał się zainteresowany, a więc zacząłem snuć swoja opowieść.
-Wszystko zaczęło się od ataku, koboltów na goblińskich kupców. Napastnicy ukradli goblinom wszystkie ich towary zostawiając tylko dwa miernej jakości obusieczne topory oraz trzy ładunki wybuchowe. Najwyraźniej musieli to przeoczyć. Po krótkiej naradzie wpadliśmy na wspaniały pomysł, aby wysadzić w powietrze wejście do kopalni i tym samym pogrzebać wszystkich, którzy się tam ukrywają. Mówię ci to była wspaniała walka. Na początku podkradliśmy się do nich korzystając ze specyficznego ukształtowania terenu. A dokładniej o ile można – wtrącił Tauren. Już mówię: Praktycznie cały teren był płaski, ale przy wejściu do kopalni znajdowała się kilkumetrowe gęste chaszcze. Wystarczyło spokojnie prześlizgiwać się, gdy nikt nie patrzył. Na straży stało tylko dwóch wartowników. Problemem jednak nie było ich zabicie, a to, że nie mogli zaalarmować pozostałych.
No i co było dalej – zapytał z ciekawością szaman? Zaraz musze sobie przypomnieć – a już pamiętam. A więc się tak skradamy. Jesteśmy można powiedzieć dziesięć metrów od celu. Układamy szybko plan jak ich zabić nie alarmując pozostałych o naszej obecności. Postanowiliśmy jednocześni uderzyć na obu a w tym samym czasie goblińscy inżynierowie maja podłożyć bomby. A więc się zaczęło. Zacząłem wymawiać słowa najpotężniejszego zaklęcia, jakie znałem. Po kilku ruchach ręką, w góre a następnie dół z mych dłoni wyłoniła się dość sporej wielkości kula świętej energii niszczącej wszelkie zło. W tej samej chwili rażony przeciwnik padł na ziemię ogłuszony efektem wybuchu magicznej energii. Pozostali w tym samym czasie zaatakowali drugiego strażnika, a inżynierowie zaczęli podkładać ładunki wybuchowe. Podszedłem do strażnika powalonego na ziemię i wymierzyłem śmiertelny atak w jego skroń. Teraz było już pewne, że nie żyje. Drygi strażnik został ogłoszony i związany. Zobaczyłem wtem, że ze środka kopalni w nasza stronę biegnie tuzin kopaczy. Szybciej zakładajcie te ładunki – krzyknąłem.
Szybciej zabijcie tego satyra– usłyszeliśmy. W tej samej chwili z krzaków wybiegł Kahar goniony przez wielkiego satyra. Szaman zaczął coś mamrotać pod nosem i wykonywać dziwne ruchy rękami. Po chwili w satyra uderzyła ogromna błyskawica. Satyr rażony błyskawicą padł na ziemię. Jednak jeszcze żył. Kahar podszedł do niego:
-I co ty paskudny demonie? Kto teraz jest góra? Wyciągnął swój sztylet i wbił w pierś demona. Po chwili wypłynęła jakaś żółta ciecz, dość lepka gdyż nie chciała odczepić się od sztyletu. Podszedłem do orka i rzekłem. Pokaż swoją rękę. Była nie niej paskudna rana spowodowana prawdopodobnie rogiem satyra. Została przebita na wylot.
Żeby to uleczyć potrzebuję odpowiedniego składnika. Na twoje szczęście mam gdzieś go. Zacząłem przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu srebrnego ziela. O chyba mam, nie jednak to nie ten, o jest właściwy. Może boleć. Przyłożyłem rękę na jego ranę i zacząłem wymawiać słowa zaklęcia. Ork tylko zacisnął zęby. Po wyglądzie jego twarzy było widać, że musi przeżywać katusze. Skończyłem. Z twarzy Kahana natychmiast zszedł grymas bólu. Spojrzał na swoją dłoń – po ranie została tylko mała blizna.
-Czy ktoś cię jeszcze goni? – Zapytał Wramin?
-To dobrze.
-A więc powiedz nam teraz jak się przedstawia tam sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dagor obserwował w oddali jak satyry roglądają się w poszukiwaniu swojego kompana. Słyszał ich niespokojne pomrukiwania i stukanie kopytami. Trochę długo im zajęło zwabienie tego zwierzęcia, ale widzę, że nasz plan zaczyna odnosić zamierzony skutek... powiedział w duchu troll widząc jak dwóch satyrów biegnie w las w poszukiwaniu swojego sprzymierzeńca, ale jeden z nich został pewnie, aby ochraniać swojego władcę.
- Dobra najpierw musimy zabić słabszego. Więc tak, ja poślę mu strzałe, a kiedy ten zacznie biec w tę stronę ty wyjdziesz mu na przeciw i go wykończysz.
- A ty będziesz sobie tu spokojnie siedział?
- Taka moja rola- odpowiedział z uśmiechem łucznik
- Daj mi chociaż do pomocy to... to o- i wskazał palcem na Arsa.
- A co sam sobie nie dasz rady?- zapytał się łowca z pogardliwym uśmieszkiem, ale widząc irytacię na twarzy orka spuścil trochę z tonu by nie wyjawił ich kryjówki.- no dobrze- powiedział juz spokojniej Dagor, a raptor żałośnie skrzeknął.
-No to zaczynamy- podsumował troll i posłał strzłę prosto w bok satyra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

---- Przymierze ----

Zacięty ten smok pomyślał Torak sięgając po sakwę z wybuchającym prochem, który pozwolił by mu zniknąć w obłokach dymu i zajść smoczysko od tyłu.

- Giń, bestio! - wrzasnął Feran - Za Uthera Lightbringera!
- Rób tak dalej, może zabijesz go samymi okrzykami - zaśmiał się drugi krasnolud.

Tymczasem zabójca zaszedł smoka od tyłu. Schylił się, i gdy bydle sie podnosiło, dźgnął sztyletem w nieosłoniony brzuch. Potwór zaryczał z bólu.

- Haha, a masz, bestio! - rzucił Torak.

Smok zamachnął się ogonem, uderzając nocnego elfa w brzuch. Ten przeleciawszy dość spory kawałek, uderzył w skałę, i upadł na ziemię. Smok, skierował się w jego stronę, wyciągnął łapę, aby rozszarpać zabójcę... lecz nagle strumień fioletowego światła uderzył w potwora. Bestia, wyjąc z bólu, rzuciła się na brodaczy. Torak rozglądnął się wokoło, aby sprawdzić, kto jest jego wybawcą. Ta elfka! pomyślał, patrząc w stronę odchodzącej druidki. Wstał i wrócił do walki.

- No, co z tobą?
- Ni..nic...
- Przeżyjesz! - wrzasnął paladyn. Skierował swe ręce w stronę rannego towarzysza, na którego spłynął strumień światła.
- No, już lepiej - zaśmiał się Torak, i rzucił się w wir walki, czując, że do jego ciała napływają nowe siły.

Tobiaron, nie mogąc dosięgnąć stwora, wyjął kuszę, i spróbował strzelić. Spudłował. Nałożył drugi bełt... Tym razem trafił. Pocisk wbił się w miękkie podbrzusze bestii.

- O cholera! - zaklnął, widząc, że stwór praktycznie nawet nie poczuł uderzenia.

Feran zaś, rzucił w bestię swoim dwuręcznym młotem. Tym razem stwór zaryczał wściekle i zatoczył w powietrzu. Paladyn, śmiejąc się, podbiegł do swej broni i podniósł ją z ziemi, przygotowując sie do kolejnego rzutu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[wiecie co stwierdziłem? że jako MG będe strażnikiem, nie druidem :P tak będzie bardziej do fabuły pasowało... a narazie możecie myśleć, że moja postać to druidka, bo co za problem dla strażnika zamienić sie w zwierze jakieś ;D a że wam sie jeszcze w grze nie przedstawiałem, to problemu byc nie powinno]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować