Gram.pl

Zgarnij książkę Uniwersum Metro 2035 - Piter. Wojna!

31 postów w tym temacie

"Robak" - przez pogodzenie się z losem, który sprowadził ludzi do podziemia tak jak robaki, które pełzają w glebie. W książkach UM 2033 ludzie pomimo tragedii nie jednoczą się, a wręcz dalej prowadzą ze sobą wojny. Nazwałbym się Robak co oznazczałoby świadomość swojego "położenia"  i świadomość tego, że trzeba dążyć za wszelką cenę do wspólnego działania aby przetrwać w takich warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Barman, a to dlatego, że do każdego obozu bandytów wparowuję z zapasem koktajli Mołotowa. No i tak poza tym, to w każdej dobrej historii barman ze strzelaniny wychodzi cało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sokrates. Nazywany tak głównie ze względu na skołtunioną brodę, pełną często żywych niespodzianek, garbaty nos i skłonność do wygłaszania niepopularnych poglądów. Przypieczętowanie jego pseudonimu nastąpiło pamiętnego dnia, gdy dotarłszy do posterunków Linii Czerwonej, serią podstępnych pytań o relację kolektywizmu i praw człowieka skłonił strażników do porzucenia posterunków, zapuszczenia własnych bród i dołączenia do jego wesołej gromadki. W swoich pieszych wędrówkach rozpaczliwie stara się omijać Polis – z niewiadomych przyczyn uważa, że czeka tam na niego śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Międzymordzie. Już od małego lubiłem dłubać i skrobać paluchami w elektronice i mechatronice, próbując z większym lub mniejszym skutkiem złożyć ze złomu coś nowego (a tak naprawdę i tak to był nadal złom). Dlatego większość sądzi, że stąd się wzięła moja zacna ksywka. Że „Międzymordzie” to nieszablonowe podejście do nielegalnego lubowania w modyfikowaniu każdego „Interfejsu” robotów pod moje własne, często zbzikowane fantazje. Jednak nie, rozczaruję cię, drogi czytelniku tej wiadomości. Nazwałem się tak, gdyż w trakcie przelutowywania zabronionego czipu starą lutownicą wybuchł jeden ze kondensatorów i trafił prosto w nos mojej gęby, łamiąc górną szczękę na dwoje. Przez co od tamtego momentu mam szparę na trzy paluchy, którą skrzętnie zakrywam mechaprotezą. Nawet przyznam, że na mój widok co niektórym przychodzi zmieniać pieluchy, co wielce ułatwia wyjście z podbramkowych sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Już podczas pierwszej wyprawy, jeszcze jako całkowicie ”zielony” zwiadowca wyślizgnąłem się, i to dosłownie, z łap ścierwojada. Wtedy mówili, że to szczęście nowego. Szczęście czy nie, prawie się zesrałem jak podczas mojego pierwszego nocnego spaceru obczajaliśmy stację naprawy pojazdów. Ścierwojad pojawił się nie wiadomo skąd i naprawdę myślałem, że już po mnie, kiedy złapał mnie wpół swoimi długimi paluchami. Na szczęście w trakcie szamotaniny przewróciłem beczkę ze starym olejem silnikowym, który wylał się na nas. To uratowało mi życie. śm*******l był tak zaskoczony, kiedy wyślizgnąłem się z jego łap i z ”prędkością światła” wyrwałem w kierunku moich towarzyszy, że nawet nie zareagował.

Po powrocie do bunkra, kiedy siebie zobaczyłem, nie wiedziałem kto rzeczywiście wyglądał gorzej ścierwojad, który na mnie naskoczył, czy ja ;)

Ale tak naprawdę, to po drugiej mojej nocnej wyprawie zaczęli mnie nazywać węgorz.                                                                                       

Poszliśmy w trójkę na zwiad, na parking podziemny przy Dworcu Głównym we Wrocławiu. Wszystko szło dobrze, nawet nie było nigdzie widać ścierwojadów. W pewnym momencie, kiedy zeszliśmy już na drugi poziom pod ziemię, nastąpiło tąpnięcie. Część parkingu nad nami się zawaliła i coś zablokowało wejście z drugiej strony drzwi. Jakby tego było mało, pękła jakaś rura i woda zaczęła zalewać nasz poziom. Po szybkim rozeznaniu okazało się, że nie ma żadnego innego wyjścia niż to zablokowane. Pozostała tylko jedna możliwość. Zalane kanały wentylacyjne. Niestety nikt z nas nie wiedział czy rzeczywiście można nimi gdzieś dopłynąć i uciec ze śmiertelnej pułapki. Nie było czasu na rozmyślanie, poziom wody podnosił się szybko. Nie mając wiele do stracenia, zdecydowałem się spróbować. Wlazłem do zatopionej rury, wziąłem głęboki oddech, zanurzyłem się i popłynąłem kanałami wentylacyjnymi. Już myślałem, że właśnie popełniłem największy błąd w życiu i zaraz utonę, w samotności, w zalanym tunelu. Kiedy za kolejnym załamaniem zobaczyłem koniec i wyjście na niezalaną część parkingu. Najszybciej jak tylko potrafiłem obiegłem całe zawalone piętro aż do zablokowanych drzwi. Okazało się, że podczas tąpnięcia w korytarzu za drzwiami, z sufitu odpadł kawał betonu, w taki sposób, że zakleszczył się pomiędzy schodami i drzwiami, skutecznie je blokując. Po usunięciu gruzu wszyscy wróciliśmy szczęśliwie do bunkra. Później było jeszcze kilka sytuacji, z których zawsze jakoś się ”wyślizgałem”.

I tak zostałem węgorzem ;)

 

Chociaż wśród najbliższych mam inną ksywkę. Nazywają mnie fakranek.

Geneza tej ksywki nie jest ani tak skomplikowana, ani nie stoi za nią żadna historia. Ci którzy są ze mną na co dzień wiedzą, że jako nocne zwierzę, nie cierpię wstawać rano i każdego dnia, po przebudzeniu muszę sobie zakląć fu*k ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każda moja blizna oznacza pragnienie lub zaufanie. Pragnienie życia, jedzenia, powietrza... nie, miłości nie, bo w tym świecie miłość nie zostawia blizn, a zimne zwłoki. Zaufanie, gdyż nie da rady iść samemu przez spalony świat i czasem trzeba wyciągnąć rękę ku komuś lub czemuś. Ten świat odarł mnie z mojej wiary. Nie, nie w żadnych bożków, a w człowieka. Ukazał prawdziwe oblicze ludzkiej natury. Pierwotne instynkty, egoizm i krwiożerczość wydobyły się z otchłani umysłów aby rządzić w świecie beznadziei. Dlatego mówią na mnie "Ogryzek", bo zostałem pozbawiony mojej otoczki ufności i dobroci. Ten świat pożarł moją zawnetrzną, dobrą warstwę ludzkiej natury, przetrawił i wymieszał z kompostem na podziemne uprawy grzybów. Został Ogryzek. Twardy, kwaśny jak deszcz padający na ruiny zniszczonych domów i cierpki jak smak radioaktywnego śniegu. Nikt go nie potrzebuje, nikt nie zawraca sobie nim głowy. Jednak właśnie ten świat, który zabrał mu wszystko - zahartował go. Znieczulił na ignorancję i fałszywe obietnice. Wykuł na nowo, aby Ogryzek mógł przetrwać w rzeczywistości pozbawionej empatii i nadziei. A gdy nadejdzie chwila, gdy znów wrócimy na powierzchnię - wyrośnie z niego piękne, wielkie i silne drzewo, które być może przywróci wiarę w człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muradin napisał:

Trochę to trwało, ale mamy już wyniki. Książki otrzymują:

@Khalid, @Prosiaq, @Joker234, @AdZero i @Corvus92 (bo przyznam - prychłem i zalałem klawiaturę kawą  )

Gratulacje! Jeszcze dziś otrzymacie ode mnie maile, w których poproszę o dane niezbędne do wysyłki książek

czy te wyniki obejmują również facebooka :)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się