Zaloguj się, aby obserwować  
P8R

Top Secret, Gambler, Secret Service, Reset - wspomnienia wciąż żywe...:-)

195 postów w tym temacie

I jeszcze jedno - moim ulubionym redaktorem z SS byl Pegaz Ass! Koles byl swietny i fajnie prowadzil Supery. Ależ to sie raz zawiodlem, kiedy poprosilem w kiosku o NSS i zostalem odprawiony z kwitkiem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.08.2006 o 00:41, Quatre napisał:

A byl ktos z Was moze na Gambleriadzie?? :) To byly takie targi gier komputerowych, ja bylem
akurat w Spodku raz czy dwa. W sumie to nic szczegolnego, ale jak sie nie ma mozliwosci jezdzic
na ECTS, E3, GC, to nawet Gambleriada fajna sprawa ^_^


Oczywiście słyszałem, a właściwie czytałem o tym a nawet widziałem kiedyś reportaż w TV i rednacza Alexa, jak się wypowiadał do kamery :)
Szkoda, że nie mogło mnie tam być. Jako minimalną namiastę miałem tylko relacje - chyba zawsze czytałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam ile mialem radochy, kiedy udało mi się dostrzec bodajże w relacji w SS moją skromną osobę na zdjeciu przedstawiającym kolejkę ludzi do wejscia na targi :) A jak sie chwalilem rodzicom i kolegom: "Patrz! Widzisz? No jak to nie widzisz?!? Tutaj, ten skrawek głowy i kawałek rekawa kurtki, to przeciez ja!!!" ^_^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.08.2006 o 00:41, Quatre napisał:

A byl ktos z Was moze na Gambleriadzie?? :)

Ja byłem. Załapałem się nawet na "test" hełmu VR (a kolejka była dłuuuuuga). :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słowo na sobotę :) BTW: pamiętacie tego potworka na rysunku w Gamblerze? A obok bohater naszego opowiadania :)

9 Balla
Rańcem Szrama zarządził manewry. Cała paczka z bojowemi okrzykami biegała wte i we wte, trząchając toporkami. Mnie też kazali biegać. Mnie też kazali biegać, a że niewysoki jestem i nogi mam krótkie, to mnie troche podeptali. reszte dnia spędziłem na lizaniu ran. Co by się infekcyja jakować nie przyplątała.

10 Balla
Dziś mielim bitwę. Przylazł jakiś buc z toporem i z miejsca prask! w szkieleta. To się kupą na niego rzucilim. Ja trochę z tyłu, na wypadek, gdyby jakiś drugi chciał nas otoczyć. Szrama mu osobiście wsadził topór w karczycho, tak że osiłek nawet nie pisnął. Wieczorem dostalim premie. Taka robota to mi się podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

29 Balla
Przez 2 tygodnie nic się nie działo. Dopiero dziś pojawił się ten abrakadabra od szefa, Lazaret go zowią, czy tak jakoś, i oznajmił, że my są nieefektowni i nie będą nam dawać żryć.

30 Balla
Znowu nic. Jemy szczury, Gramy w kości (ale durne te szkielety).

3 Azerotha
Skończyły się szczury. Ale złapalim w kącie jednego takiego, co to się nwazywa Kryjak. Na kolacje bedzie zupa.

4 Azerotha
- było wcześniej, -oda do brzucha - zajrzeć sobie ;)

7 Azerotha
Dalej nic. Ukradkiem odcinamy kawałki zombiaków. Tak, co by nie zauważyły. Trudna sztuczka. Jak nie wyjdzie, to plask!, fuj! Wczoraj nie wyszło Harnasiowi Od Toporka. Zjedlim gulasz góralski.

8 Azerotha
Wreszcie mielim gościa. Przyszła taka jedna cizia. W samych majtkach, ale za to z taaakim łukiem. Bój był straszliwy. Walczyliśmy jak lwy. A jam, nie chwaląc się, najgłośniej ryczał. Ale lalunia nie dała nikomu podejść. Jak Szrama zaliczył kolejną szramę na ryju, to ryknął, co by spadać za węgieł. Ucieklim więc, a na cizię ruszyły Kryjaki i szkielety. kryjaki padały jak muchy, ale kościotrupom te strzałki niewiele szkodziły. I tak ją w końcu otoczyły i zatłukli. Ale zasługę to myśmy sobie przypisali. I znowu nas karmią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

10 Azerotha

Kochany pamiętniczku. Dziś wieczorem byli moje imieniny – Dzień Smętnego Grzdyla. Chłopaki zrobili fetę, ale szybko się popili i zapomnieli o życzeniach. Tęsknie do rodzinnej lepianki i do maminej kartoflowej z elfimi uszkami. Ona by nigdy nie zapomniała życzeń złożyć. Mama, znaczy się, nie kartoflowa.

12 Azerotha

Dziś na patrolu stało się osik dziwnego. Odbiłem na chwilkęod swoich, co by w ciemnym kąciku pęcherza opróżnić. Rozpinam gatki i zaczynam, a tu z kąta, jak co nie smyrgnie. Zaplątały mnie się nogi i to powstrzymało mój błyskawiczny atak. Leżę więc sobie, drżę (z bitewnej ochoty, to chyba jasne, nie?) i patrzę. A to takie ludzkie pachole. Noo, z grubsza ludzkie. Stoi i ślepia przeciera, com mu na nie napaskudził. Wreszciem się z gatek wyplątał i rzekł: „gadaj, ktoś ty, ludzki szczeniaku!”, a on potulnie mówi, że prosty pastuch ze wsi, a wołają go Wirt, Wizg, czy tak jakoś. „Co tu robisz, szczeniaku?” – ja mu mówię. A on rzecze, co różnistych dupereli szuka, aby je we wsi różnym takim głupkom za denarki opylać. Hm, ja nie głupi. Pogadałem z młodym, ubilim interes ku obopólnej korzyści.

14 Azerotha

Dziś znowu byłem na patrolu. W zaułku czekał na mnie szczeniak i zahandlowalim. Jak ja lubię cielęcinkę, uj! A braku tych sztylecików to nikt nie zauważy.

15 Azerotha

Dziś się bilim z dwoma panami rycerzami. mocni byli w gębie, ale w rękach słabi. Szrama rozłupał im głowy toporkiem. Ten toporek to zacna zabawka. Nawet świeci. Ciekawym, czy…

18 Azerotha

Dzisiaj mamy Święto Topienia Dziewicy. Ale nie ma tu rzeki, ani dziewicy (a przynajmniej żaden się nie przyznał). Tak więc świętowali zastępczo. Pilim, znaczy się.

19 Azerotha

Dziś z niższych poziomów przydeptało takie coś koźlopodobne. Próbowalim wydoić, ale to był samic. Dał nam po gębach i nawymyślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.08.2006 o 14:09, P8R napisał:

Dziś z niższych poziomów przydeptało takie coś koźlopodobne. Próbowalim wydoić, ale to był
samic. Dał nam po gębach i nawymyślał.


HAAAA HAHAHA ! zapimniałem - tu tyle smaczków jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przedostatni odcinek już, chłopaki. Może ktoś zacznie organizować coś nowego?


29 Azerotha

No, pięć minut strachu i po wszystkim. Toporek Szramy wycienialim wespół ze szczeniakiem. Ostrom się targował i wyszło na moje. Tylko gdzie ja schowam pół krowiego tyłka?

1 Beliala

Szrama szukał swego toporka. Ryczał, klął i bił po mordach. Schowałem się za beczkę i strugałem głupa. Cóż, chyba nieprędko mu przejdzie.

4 Beliala

Ależ ja durny! Jaki ja durny! Durny! Durny! Jak emocje powściągnę, to napiszę więcej.

5 Beliala

Wreszcie się nieco uspokoił. I juże ci, pamiętniczku kochany, opowiadam, jak było. Wczoraj się znowu bilim. Tym razem gość był niezły rębacz. Przeszedł przez nas jak kapusta przez niską babę. Jego toporek ciął nas jak kosa trawę. Ten samoj, com go tydzień temu opylił gówniarzowi! Błyskał się i ciął wszystko. Uciekli. Ale Szrama nie zdążył. Tak się zagapił na siekierkę, że zdążył jeno ryknąć: „Moje to je! Moje!”, a już gość mu łeb do grdyki na pół rozciapał. Bandzior przetrzepał nas, szkielety, poćwiartował zombiaków i zszedł na dół tymi schodkami, co to ich mielim pilnować. Po chwili usłyszeli z dołu taki gruby głos: „ŚWIEŻE MIĘCHO!” i krzyk tego od toporka. Wypchnęli Strupa, co by przeniuchał, co tam się wyprawia. Poszedł, a my usłyszeli: „O, NOWE ŚWIEŻE MIĘCHO!” i wrzask Strupa. Już więcej nie bylim ciekawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No tak , jeszcze bym dodał Bajtka i można powiedzieć że na tych gazetkach się wychowywałem ;D
Najlepszy był dodatek KGB w SS .Teraz to tylko CDA pozostało które by dotrzymywało kroku tamtym wydaniom a szkoda bo gazetki były świetne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2006 o 15:31, P8R napisał:

Przedostatni odcinek już, chłopaki. Może ktoś zacznie organizować coś nowego?

Mogę przepisać opowiadanie p.t. "Polowanie" ze ŚGK, ale nie będzie to historia na wesoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja ogólnie mam propozycję - aby dokładnie cytowac skąd i czyje materiały tu zamieszczamy, aby nikt nas nie posądził o nadużycia/plagiaty. to tak na wszelki wypadek pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Swietne naprawde, czekam na ostatni odcinek :) Mi niestety Gamblerow nie pozostalo zbyt duzo (pozyczanie, przeprowadzka ;/) ale jak bedzie trzeba to sie cos przepisze, w tych co mam tez jest troche fajnego stuff''u ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i ostatni odcinek, co by nie dawać wam długo czekać :)
A kto teraz coś ciekawego zapoda?

6 Beliala

Dziś ostrom powiedział temu tam Wici, czy Wirtci, że już mu nawet złamanego sztyleciku nie opylę. O, takiego! Dąsał się, ale spytał, czy też jakowejś pisaniny na dole bym nie znalazł. Durny jakiś. Rzekłem mu, że pisemka to i owszem, się walają tu i ówdzie i że takimi tam to możem zahandlować.

8 Beliala

Nazbierałem tych pisemek w rulonikach i książeczkach i zaniosłem szczeniakowi. Nawet dobrze mnie zapłacił. Plaster szyneczki za sztukę. Zajrzałem do jednego takiego arkusika. A tam nawet nie prawdziwe pisanie, tylko jakoweś robaczki. Ale chłopak twierdzi, co ma na to kupca.

9 Beliala

U nas jest prawdziwa anarchia. To jest wtedy, gdy padnie takie szefo i reszta bierze się za mordy, aby uzgodnić, kto ma rządzić. Ja tam się nie wcinam. Znalazłem pusty sarkofag. Siedzę, piszę i pogryzam szyneczkę.

10 Beliala

Klawo tu jest. Znowu opchnąłem partię papierków i mam co pogryzać. Ten Diablo to klawy gość, kimkolwiek by nie był. A tak… Oj, muszę przerwać. Będziem się zaraz bili. Farfocel ryczy, że do bram puka jakiś dziadyga z kijkiem. Woła, że zowie się Wzwodus Wielgus. Musi być póki co, trochę porąbany. Ale i tak iść trzeba. Wypada zapracować na żołd. Potem wrócę do sarkofagu i dokończę pisaninę…


Genialny tekst - przypomnę jeszcze raz - Marcina Perkowskiego. Szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Opowiadanie Nataniela Borzestowskiego p.t. "Polowanie" z ŚGK

Część 1

Kończyła się zima. Śnieg znikał, zamieniając się w ciężkie obłoki. Rozmokłe drogi stawały się nieprzejezdne. Ciepły oddech matki ziemi dotykał nieba. Zewsząd zlatywały się ptaki, ich śpiew coraz częściej pojawiał się o świcie. Dni stawały się dłuższe. Budziły się drzewa. Na piaskach, wśród żwirowisk, diabeł - tak mówiono - zbierał do worków kamienie, aby je nocami rozrzucać po polach zatwardziałych grzeszników. Poprzez zawodzenia wichrów ciągnących od morza słyszano w niektórych okolicach bardzo wyraźnie jego złowieszczy śmiech. Kra- krra- krrra- powtarzano ze strachem w oczach, rozkładano ramiona, aby wskazać w jaki sposób czarne skrzydła księcia ciemności unosiły go wśród powietrznych wirów, jak majestatycznie, niczym ptak drapieżca krążył wokół wieży kościoła albo nad lasem. Głuche grzmoty spadającego z nieba kamiennego deszczu budziły ze snu gospodarski przychówek, psy podwórzowe zrywały się z łańcuchów lub wyły do księżyca niczym wilki. Lud tutejszy, dobrze znał sztuczki Złego. Od zamierzchłych czasów toczył walkę z nim i naturą. Słynął z uporu i niełatwo go było przestraszyć. Ziemia, którą zajął należała co prawda do najpiękniejszych na Bożym świecie, lecz nie była urodzajna. Pola wśród wzgórz pokrytych lasem opodal rzek i jezior, były piaszczyste i wymagały specjalnego starania. Tu też zaczynała się północ. Już w październiku docierały tutaj lodowe podmuchy, w ciągu listopada zima zajmowała kawałek po kawałku, niczym najeźdźca, całą krainę. Zdarzało się też, że mróz trzymał prawie do połowy kwietnia. Często więc zaglądał w te strony niedostatek, a nawet głód.

W oddalonych wioskach, na pustkach, gdzie stały jedno lub dwa wybudowania, podczas srogich miesięcy widziano błąkające się przy lesie potężne cienie. Mówiono, że to olbrzymy zakradały się w pobliże ludzkich siedzib w poszukiwaniu jedzenia. Wyruszały z północy i na północ wracały, gdy tylko powiało ciepłem. Świat tutejszy pełen był magicznego życia. Strumienie i rzeki zamieszkiwały wodne wiedźmy i wodniki, wzgórza, zwłaszcza te łyse, łotrzyce, od których rojno było w niektórych okolicach. Karły, tyleż przewrotne co dzikie, zajmowały pieczary, lisie dziury i wilcze nory, a całkiem niegroźne i najchętniej do ludzi lgnące kraśnięta wyszukiwały sobie mieszkanka obok pieca albo pod podłogą. Po zmroku przestrzenie ciemności wypełniały moce, które z lęku przed słońcem przez cały Boży dzień trzymały się w ukryciu; niektóre szczególnie groźne stwory, choćby wilkołaki, zachodziły do wiosek, okradały, a nawet zabijały tych, którzy weszli im w drogę.

Takie też od pokoleń snuto opowieści, od małego zaszczepiając wszystkim przekonanie, aby nie ufali pozorom, albowiem dzieją się na świecie rzeczy, które przerastają nasz umysł i wyobrażenie. Niechętnie więc widziano obcych i podchodzono do nich nieufnie. Zdarzyło się bowiem niejeden raz, że podający się za pielgrzyma lub kupca przybysz przynosił nieszczęście pod dach gościnnego domu, rzucał urok albo zbałamuciwszy córkę gospodarza, znikał jak kamień rzucony do studni.

Wśród plemion leśnych i morskich powoływał jednak Pan, niczym proroków w dawnym Izraelu, ludzi, którzy w zadziwiający sposób byli odporni na działanie wrogich zaklęć, potrafili siłą przeciwstawić się Złemu. Jednym z nich był paladyn Joch z Tristam. O nim też i o tym co się jemu zdarzyło, będzie ta opowieść.


Podobało się? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

no - klimacik sie robi - ale zrobimy tu kacik diablo - ale cały czas trzymajac sie tematu - przeciez to wspominki naszych ukochanych (śp.) magazynów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować