Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

M jak dywizjon ku pokrzepieniu serc – recenzja filmu Dywizjon 303. Historia prawdziwa

8 postów w tym temacie

"nastrój jest męcząco podniosły i mocno bogo-ojczyźniany" Napisała przedstawicielka pokolenia, które zapytane w ankietach - co by zrobiło na wypadek wojny - odpowiedziało, że uciekłoby z kraju. Czasy były inne i inni byli ludzie. Mieli inne priorytety. Dzisiaj często robi się filmy o tamtych czasach pokazując ich bohaterów jako dzisiejszych luzaków, żeby obecnym równolatkom nie robiło się przykro przy nieuniknionym porównaniu. To nie nastój filmu Pani redaktor. Przeszłość była męcząco "bogo-ojczyźniana". 

 

Ciekawi mnie też kogo to mordował Zumbach w Afryce? Latał z nożem po murzyńskich wioskach i chlastał niewinnych przechodniów? Był najemnikiem i walczył przeciw żołnierzom. Język polski używa w takich przypadkach słowa "zabijać". Polscy jeńcy zostali ZAMORDOWANI w Katyniu. Żołnierz w walce zostaje ZABITY. Chyba, że uważa Pani, iż Zumbach strzelał komuś związanemu w tył głowy, ale w takim przypadku chętnie poznam szczegóły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cytat

Jednakże potem wszystko się zmienia, Angole są zachwyceni, Dywizjon 303 odwiedza sam król Jerzy VI (Jamie Hinde), by pogratulować dzielnym lotnikom, a członkowie oddziału wywodzący się z innych nacji jak jeden mąż oświadczają, że są Polakami, w rezultacie zachwycony monarcha oświadcza, że to „stan umysłu” i on też zacznie czuć się Polakiem... Tak, jasne.

Generalnie lubię czytać recenzje autorki i życzyłbym sobie recenzji gier na takim poziomie, jednak tutaj należy się szczególne wyróżnienie. Piękne zdanie. :)

Ale zaraz, to w filmie (albo w obu) pominięto najskuteczniejszego pilota Bitwy o Anglię pochodzenia nie-brytyjskiego, Czecha Josefa Frantiska? Nieładnie...

1 godzinę temu, Soporowski napisał:

"nastrój jest męcząco podniosły i mocno bogo-ojczyźniany" Napisała przedstawicielka pokolenia, które zapytane w ankietach - co by zrobiło na wypadek wojny - odpowiedziało, że uciekłoby z kraju. 

Może to pokolenie bierze przykład z rządu, co uciekł do Rumunii? ;)

1 godzinę temu, Soporowski napisał:

 Przeszłość była męcząco "bogo-ojczyźniana". 

Przynajmniej tak to się próbuje oficjalnie przedstawiać. Moim zdaniem przydałoby się trochę kontrastu w postaci prawdy, która bywa niewygodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Soporowski napisał:

"nastrój jest męcząco podniosły i mocno bogo-ojczyźniany" Napisała przedstawicielka pokolenia, które zapytane w ankietach - co by zrobiło na wypadek wojny - odpowiedziało, że uciekłoby z kraju. Czasy były inne i inni byli ludzie. Mieli inne priorytety. Dzisiaj często robi się filmy o tamtych czasach pokazując ich bohaterów jako dzisiejszych luzaków, żeby obecnym równolatkom nie robiło się przykro przy nieuniknionym porównaniu. To nie nastój filmu Pani redaktor. Przeszłość była męcząco "bogo-ojczyźniana". 

 

Ciekawi mnie też kogo to mordował Zumbach w Afryce? Latał z nożem po murzyńskich wioskach i chlastał niewinnych przechodniów? Był najemnikiem i walczył przeciw żołnierzom. Język polski używa w takich przypadkach słowa "zabijać". Polscy jeńcy zostali ZAMORDOWANI w Katyniu. Żołnierz w walce zostaje ZABITY. Chyba, że uważa Pani, iż Zumbach strzelał komuś związanemu w tył głowy, ale w takim przypadku chętnie poznam szczegóły.

Nie wiesz, do jakiego pokolenia należę. A nastrój bogo-ojczyźniany mnie irytuje, mam do tego prawo. Ciebie nie - Twoja sprawa.

Co do użycia określenia "mordował" - rzeczywiście przesadziłam. Nie zmienia to jednak faktu, że przy okazji walk i nalotów w Biafrze ginęli cywile. A los i zadania najemnika... Różnie to bywa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fenr1r napisał:
Cytat

Jednakże potem wszystko się zmienia, Angole są zachwyceni, Dywizjon 303 odwiedza sam król Jerzy VI (Jamie Hinde), by pogratulować dzielnym lotnikom, a członkowie oddziału wywodzący się z innych nacji jak jeden mąż oświadczają, że są Polakami, w rezultacie zachwycony monarcha oświadcza, że to „stan umysłu” i on też zacznie czuć się Polakiem... Tak, jasne.

Generalnie lubię czytać recenzje autorki i życzyłbym sobie recenzji gier na takim poziomie, jednak tutaj należy się szczególne wyróżnienie. Piękne zdanie.

Ale zaraz, to w filmie (albo w obu) pominięto najskuteczniejszego pilota Bitwy o Anglię pochodzenia nie-brytyjskiego, Czecha Josefa Frantiska? Nieładnie...

1 godzinę temu, Soporowski napisał:

"nastrój jest męcząco podniosły i mocno bogo-ojczyźniany" Napisała przedstawicielka pokolenia, które zapytane w ankietach - co by zrobiło na wypadek wojny - odpowiedziało, że uciekłoby z kraju. 

Może to pokolenie bierze przykład z rządu, co uciekł do Rumunii?

1 godzinę temu, Soporowski napisał:

 Przeszłość była męcząco "bogo-ojczyźniana". 

Przynajmniej tak to się próbuje oficjalnie przedstawiać. Moim zdaniem przydałoby się trochę kontrastu w postaci prawdy, która bywa niewygodna.

Miło mi :)

I tak, prawda bywa niewygodna.

Josef jest w obu filmach. Tu należy do tych, którzy z namaszczeniem oświadczają, że są Polakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trashka napisał:
 

Nie wiesz, do jakiego pokolenia należę. A nastrój bogo-ojczyźniany mnie irytuje, mam do tego prawo. Ciebie nie - Twoja sprawa.

Co do użycia określenia "mordował" - rzeczywiście przesadziłam. Nie zmienia to jednak faktu, że przy okazji walk i nalotów w Biafrze ginęli cywile. A los i zadania najemnika... Różnie to bywa. 

PS A już na pewno nie wiesz, co odpowiadam (i w jakich) ankietach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że Pani zna prawdę i wie, jak wyglądały ówczesne realia. Z racji zawodu mam ten przywilej, że czytałem sporo relacji oraz wspomnień świadków i bohaterów tamtych wydarzeń. Ci ludzie żyli w innych czasach, byli inaczej wychowani, wpojono w nich inne wartości. Z tego powodu wydają się być drażniący dla dzisiejszego odbiorcy. Jeden z młodych żołnierzy AK, który w czasie okupacji brał udział w akcjach bojowych i egzekucjach, zapytany o doświadczenia z płcią przeciwną odparł - Kiedyś chciałem pocałować dziewczynę, a ona mi powiedziała, że dla dziewicy pocałunek jest ślubem. Od razu odechciało mi się całowania. Kosmos, prawda? Młody chłopak zabijał i ryzykował życie, nieomal zginął w powstaniu, a doświadczenie seksualne miał na poziomie brzydkiego ucznia środkowych klas podstawówki. Cóż dopiero powiedzieć o tej dziewczynie? Osoby odpowiedzialne za charakteryzację w filmie "Miasto 44" dopytywały się żyjących weteranek powstania, jak się malowały, by w odpowiedzi usłyszeć, że porządne dziewczyny tego nie robiły

Oczywiście nie wszyscy byli tacy. Był też margines społeczny, który wojną interesował się o tyle o ile dawała ona szansę na bezkarność. Wystarczy poczytać Grzesiuka. Bimber, złodziejstwo, prostytucja - było wszystko. Różnica polegała na tym, że był to wstydliwy margines a nie norma.

Niestety dzisiaj bardzo często twórcy filmów próbują przedstawiać tamtych ludzi jako dzisiejszych luzaków. Powody sama Pani wymieniła. Chodzi o to, by widzowie nie byli drażnieni patriotyzmem i wiarą tamtych ludzi, by nie czuli się gorsi, by mogli się identyfikować z bohaterami. Dużo w tym winy samych twórców. Dużego kunsztu wymaga bowiem takie przedstawienie bohatera, by pomimo różnic między nim a widzem można było zrozumieć jego postawę i wybory. Dlatego mimo wszystko wolę na ekranie drażniący Panią bogo-ojczyźniany patos, gdyż jest prawdziwy, niż fałszywy luz i nihilizm robiony "ku pokrzepieniu serc" dzisiejszych pokoleń, by mogły wyjść z kina i myśleć - historia jest zakłamana, ludzie zawsze byli tacy jak teraz.

Prawda bywa niewygodna, ale to nie Pani jest jej depozytariuszką. Zumbach jako nastolatek zmajstrował dziecko służącej. Nikt nie namawiał jednak dziewczyny do aborcji, ale rodzina Zumbacha dała jej wystarczający majątek, by ta nie musiała się martwić o przyszłość, a jego odesłali z domu. Nie wszyscy byli też bohaterami. W jednej z relacji z dywizjonu 303 jest przytoczony przypadek młodego polskiego pilota, który przez pomyłkę wleciał w formację Niemców. Nie histeryzował jednak, nie rzucał słów na "K" tylko odmawiał dziecięcą modlitwę Aniele boży stróżu mój... Słyszeli to przez radio jego koledzy z eskadry wiedząc jednocześnie, że zaraz zginie. Gdyby ta scena była w filmie, wyszłaby Pani z kina jeszcze bardziej poirytowana. Dowódca obrony Westerplatte załamał się na początku obrony i chciał poddać placówkę. Jego podwładni odebrali mu dowództwo i przywiązali pasami do krzesła. Po wszystkim złożyli przysięgę, że nie ujawnią tej prawdy. Dlatego do dziś major Sucharski ma swoje szkoły i ulice. Jak widać był strach, panika, seks. Różnica polega na tym, że w ich obliczu zachowywano się inaczej. Ja twierdzę, że lepiej.

Wracając jeszcze do "mordów" Zumbacha to bombardował on pozycje wojskowe za pomocą wyrzucanych przez drzwi cywilnego samolotu doniczek wypełnionych materiałem wybuchowym. Miał też zamontowany chałupniczo w dziobie karabin maszynowy obsługiwany za pomocą kopniaka wymierzonego pomocnikowi siedzącemu w kucki przy nogach Zumbacha. Mimo wszystko podczas jednego z "bombardowań" udało mu się trafić jedną z doniczek w helikopter wrogiego generała choć był on jednocześnie ministrem obrony i w takim wypadku to chyba jedyny cywil, jakiego zabił Zumbach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że z racji wykształcenia i pracy przy projektach związanych z wyuczonym zawodem wiem sporo na temat kształtowania się osobowości, problemów psychologicznych różnego typu, funkcji konkretnych zachowań i reakcji na stres. Ze względu zaś na zainteresowania zdobywałam swego czasu informacje od konkretnych osób na temat codziennego życia, zwyczajów i przyjętych norm zachowań w różnych środowiskach przed II wojną światową. Pytałam również o wspomnienia z czasów wojny. Miałam do czynienia i z cywilami, i żołnierzami opowiadającymi o swoich doświadczeniach. Dużo informacji zdobyłam od rodziny; od babci, która urodziła się na początku XX wieku; od ciotek i wujków, którzy walczyli (lub stawiali czoła bandytom) z bronią w ręku (tak, ciotki też); od ojca, który był wywieziony do Kazachstanu; od matki, która była małym dzieckiem w czasie wojny, ale bardzo szybko musiała podejmować decyzje godne dorosłych ludzi.

Mam wiedzę z pierwszej ręki, wiem więc, jak wyglądały ówczesne realia. I mam niespodziankę – to byli zwykli ludzie, podobni do tych, których możemy spotkać dzisiaj. Niektórzy byli wychowywani w duchu patriotycznym, w myśl bardzo konserwatywnych wartości, w religijnych rodzinach i było to dla nich ważne; inni byli zdumiewająco postępowi; inni – religijni na pokaz i traktowali to jako swoisty „rytuał”, bo „trzeba” modlić się co wieczór i być na mszy w Niedzielę i święta, bo „co ludzie pomyślą”, a Polski jako idei nie darzyli szczególną estymą, ani też nie mieli głębszych przemyśleń na jej temat; jeszcze inni w ogóle nie zawracali sobie głowy takimi sprawami, tylko myśleli o tym, co do garnka włożyć. Jeśli chodzi o reakcje – żołnierze modlili się, gdy się bali, ale również sypali soczystymi wiązankami. Przekleństwa w różnych sytuacjach, owszem, brzmiały nieco inaczej, niekiedy były... bardziej wyszukane :) Nikt nie był święty, zdarzało się chociażby, że ktoś kogoś pobił z błahego powodu, który w stresie urósł do rangi wielkiej obrazy.

Tak więc, choć nie jestem depozytariuszką prawdy (a może jednak w jakimś stopniu jestem?), wiem, że przeszłość nie była wcale aż taka „bogo-ojczyźniana”, jak chcą to teraz przedstawiać niektóre środowiska, które moim zdaniem zawłaszczają pojęcie patriotyzmu, narzucają swoją jego wizję, a także „jedyną słuszną” wizję przeszłości, przy okazji niekiedy wykazując się prymitywnym antysemityzmem. Poza tym jest to termin ironiczny, podkreślający przesyt i pretensjonalność, poczucie, że dokonywana jest tandetna agitka w kierunku owej „jedynej słusznej” wizji przeszłości i stawia się na cokole ludzi, którzy wcale nie byli pomnikami z brązu. Dlatego irytuje mnie nastrój bogo-ojczyźniany i nadmierny patos, gdyż jest to nachalne, pretensjonalne, męczące i ciężkostrawne. I to dlatego we współczesnej kinematografii powinno się unikać takiego podejścia, a nie dlatego, by współcześni widzowie przypadkiem nie poczuli się „gorsi”. Zresztą, można zrobić patetyczny film o religijnych ludziach w taki sposób, że porywa, a nie drażni, vide „Przełęcz ocalonych” (na łamach tego portalu została opublikowana recenzja mojego autorstwa pt. „Uzbrojony w Biblię”). Jeśli stawiamy na patos, musimy zrobić to z wdziękiem, wyczuciem i ikrą, inaczej widz parska śmiechem albo puka się w czoło.  

A teraz jeszcze odnośnie do Jana Zumbacha. Jeśli chodzi o Biafrę, to trzyletnia wojna pochłonęła od miliona do trzech milionów ofiar (różnice w ocenie pokazują, jak bardzo niewygodna może być prawda, jak trudno do niej dotrzeć i że kiepsko bywa z tym „depozytem”), w większości cywilów. Wielu z nich skonało z głodu. Zumbach z chęci zysku wziął udział w konflikcie, gdzie jedna ze stron (Nigeria) nie zgodziła się na most powietrzny, a druga (Biafra) na transport lądowy. Wspierał ludzi, którzy morzyli swoich głodem w imię tego, by nie sprowadzono zatrutego jedzenia... Przecież wierchuszka i tak się nażre. I miał gdzieś, co się dzieje.

A teraz mordy w Katandze, o których z premedytacją uprzednio nie wspomniałam, bo chciałam się upewnić. I powiem tylko tyle: serdecznie polecam książkę „Ostatnia walka” autorstwa samego Jana Zumbacha. Tam jest wyraźnie napisane, jego słowami, co robił. W efekcie jego nalotów ginęli nie tylko wojownicy plemienia Baluba, ale i cywile bez względu na wiek i płeć. Nie trzeba latać z nożem po chałupach, by mieć aktywny współudział w zbrodni wojennej. Myślę, że lektura wspomnień najlepiej przyczyni się do wyczerpania tematu „mordów” i może jednak mordów Zumbacha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować