Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Wożąc pana Shirleya - recenzja filmu Green Book

22 postów w tym temacie

Świetna recenzja oraz olejny film dopisany do mojej listy, bardzo lubię i szanuje produkcje otwarcie i jawnie opowiadające oraz poniekąd, swym obrazem, sprzeciwiające się rasizmowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Film jest całkiem niezły, niestety strasznie naiwny i wpisuję się świetnie w dzisiejsze lewackie realia. Prawda jest taka że gdyby to Irlandczyk wiózł Holendra, a w dodatku nie geja, to nie było by tyle szumu wokół tej produkcji. 

Chociaż trzeba przyznać że Mortensen zagrał rewelacyjnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:

Film jest całkiem niezły, niestety strasznie naiwny i wpisuję się świetnie w dzisiejsze lewackie realia. Prawda jest taka że gdyby to Irlandczyk wiózł Holendra, a w dodatku nie geja, to nie było by tyle szumu wokół tej produkcji. 

Chociaż trzeba przyznać że Mortensen zagrał rewelacyjnie. 

Oczywiście, że nie byłoby tyle szumu. Film nie dotyczyłby segregacji rasowej i problemu z wyobcowaniem.

Holender mógłby zatrzymać się tam, gdzie by chciał, nie musiałby korzystać z Green Booka.

Holender mógłby posilić się w każdej restauracji, a w trakcie przerwy podczas swojego własnego koncertu mógłby załatwić się w tej samej toalecie co inni.

Holender nie zostałby pobity za kolor skóry ani nie uchodziłby za dziwowisko, że ma trzy doktoraty i gra "muzykę białych".  

Najprawdopodobniej nie byłoby nic dziwnego w przyjaźni Irlandczyka i Holendra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Trashka napisał:

Oczywiście, że nie byłoby tyle szumu. Film nie dotyczyłby segregacji rasowej i problemu z wyobcowaniem.

Holender mógłby zatrzymać się tam, gdzie by chciał, nie musiałby korzystać z Green Booka.

Holender mógłby posilić się w każdej restauracji, a w trakcie przerwy podczas swojego własnego koncertu mógłby załatwić się w tej samej toalecie co inni.

Holender nie zostałby pobity za kolor skóry ani nie uchodziłby za dziwowisko, że ma trzy doktoraty i gra "muzykę białych".  

Najprawdopodobniej nie byłoby nic dziwnego w przyjaźni Irlandczyka i Holendra.

Tak jak napisałem, naiwny film dla naiwnych ludzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MisioKGB napisał:

Świetna recenzja oraz olejny film dopisany do mojej listy, bardzo lubię i szanuje produkcje otwarcie i jawnie opowiadające oraz poniekąd, swym obrazem, sprzeciwiające się rasizmowi.

 

Miło mi i zachęcam do obejrzenia - film jest bardzo dobry, choć pewnie zawsze znajdą się jakieś kwestie, do których można się doczepić :) Z początku uważałam, że Tony zbyt szybko pozbył się uprzedzeń, ale po pierwsze był osobą elastyczną, po drugie jego rasizm był płytki, ani on, ani jego rodzina raczej nie mieli przedtem dłuższych i głębszych interakcji z czarnymi, po trzecie - jest i scena, gdzie widać, że nie wszystko z niego wyparowało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Trashka napisał:

Oczywiście, że nie byłoby tyle szumu. Film nie dotyczyłby segregacji rasowej i problemu z wyobcowaniem.

Holender mógłby zatrzymać się tam, gdzie by chciał, nie musiałby korzystać z Green Booka.

Holender mógłby posilić się w każdej restauracji, a w trakcie przerwy podczas swojego własnego koncertu mógłby załatwić się w tej samej toalecie co inni.

Holender nie zostałby pobity za kolor skóry ani nie uchodziłby za dziwowisko, że ma trzy doktoraty i gra "muzykę białych".  

Najprawdopodobniej nie byłoby nic dziwnego w przyjaźni Irlandczyka i Holendra.

Ale tu nie chodzi o to, czy film będzie o Włochu i Murzynie, czy o Irlandczyku i Holendrze, tylko o to, że próba poruszenia problemu segregacji rasowej w USA z lat 50-60, to przejaw lewactwa. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Trashka napisał:

 

Miło mi i zachęcam do obejrzenia - film jest bardzo dobry, choć pewnie zawsze znajdą się jakieś kwestie, do których można się doczepić :) Z początku uważałam, że Tony zbyt szybko pozbył się uprzedzeń, ale po pierwsze był osobą elastyczną, po drugie jego rasizm był płytki, ani on, ani jego rodzina raczej nie mieli przedtem dłuższych i głębszych interakcji z czarnymi, po trzecie - jest i scena, gdzie widać, że nie wszystko z niego wyparowało. 

Jego rasizm był płytki? Gość wyrzucał szklanki, tylko dlatego że murzyn je dotknął :) 

I skąd wniosek że on i jego rodzina nie mieli przedtem dłuższych i głębszych interakcji z czarnymi, skoro filmie w ogóle nie ma o tym mowy? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
10 minut temu, Trashka napisał:

Oczywiście, że nie byłoby tyle szumu. Film nie dotyczyłby segregacji rasowej i problemu z wyobcowaniem.

Holender mógłby zatrzymać się tam, gdzie by chciał, nie musiałby korzystać z Green Booka.

Holender mógłby posilić się w każdej restauracji, a w trakcie przerwy podczas swojego własnego koncertu mógłby załatwić się w tej samej toalecie co inni.

Holender nie zostałby pobity za kolor skóry ani nie uchodziłby za dziwowisko, że ma trzy doktoraty i gra "muzykę białych".  

Najprawdopodobniej nie byłoby nic dziwnego w przyjaźni Irlandczyka i Holendra.

Tak jak napisałem, naiwny film dla naiwnych ludzi. 

Nie widzę nic naiwnego w ukazaniu historii opartej na faktach - Vallelonga był w stanie pozbyć się większości uprzedzeń nawet w tamtych czasach. Niektórzy ludzie to potrafią. To optymistyczne, ale niekoniecznie naiwne. Nie widzę też nic naiwnego w pokazaniu segregacji rasowej w latach 60. i hipokryzji "kulturalnych melomanów" na koncertach Dona Shirleya. Takie rzeczy spotykały nie tylko jego. Ale oczywiście masz prawo do swojego zdania ;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Trashka napisał:

Nie widzę nic naiwnego w ukazaniu historii opartej na faktach - Vallelonga był w stanie pozbyć się większości uprzedzeń nawet w tamtych czasach. Niektórzy ludzie to potrafią. To optymistyczne, ale niekoniecznie naiwne. Nie widzę też nic naiwnego w pokazaniu segregacji rasowej w latach 60. i hipokryzji "kulturalnych melomanów" na koncertach Dona Shirleya. Takie rzeczy spotykały nie tylko jego. Ale oczywiście masz prawo do swojego zdania ;)

I nie ma nic naiwnego w sytuacji gdzie widzimy pięciu chłopów, koczujących w domu Tonego, bo akurat miało przyjść dwóch czarnych hydraulików (chyba hydraulików). A na koniec widzimy tych samych gości którzy radośnie zasiadają do stołu z murzynem, dzielą się z nim jedzeniem, tylko dlatego że ich kumpel Tony machnął dla niego fuchę. Pięciu gości, mających rasizm głęboko zakorzeniony we krwi (kto zna Włochów ten wie o co mi chodzi) zmienia podejście do tematu bo... no właśnie nie wiadomo czemu. Bo tak jak Tony miał ku temu powody, tak oni nie mieli żadnych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
7 minut temu, Trashka napisał:

 

Miło mi i zachęcam do obejrzenia - film jest bardzo dobry, choć pewnie zawsze znajdą się jakieś kwestie, do których można się doczepić Z początku uważałam, że Tony zbyt szybko pozbył się uprzedzeń, ale po pierwsze był osobą elastyczną, po drugie jego rasizm był płytki, ani on, ani jego rodzina raczej nie mieli przedtem dłuższych i głębszych interakcji z czarnymi, po trzecie - jest i scena, gdzie widać, że nie wszystko z niego wyparowało. 

Jego rasizm był płytki? Gość wyrzucał szklanki, tylko dlatego że murzyn je dotknął  

I skąd wniosek że on i jego rodzina nie mieli przedtem dłuższych i głębszych interakcji z czarnymi, skoro filmie w ogóle nie ma o tym mowy? 

Wszystko, co powiedziałąm, jest kwestią mojej analizy i dopowiadania sobie świata. Mielibyśmy pewność, gdyby był dostęp do większej partii materiału nagranego przez Nicka Vallelongę.

Uważam, że był płytki i na pokaz - taki z gatunku, bo "gość z naszej dzielni tak powinien". Tony wymowną chwilę się wahał (w końcu to szklanki ;)). Nie wygłaszał nienawistnych tyrad przeciwko czarnym. Gdyby uprzedzenia Tony'ego nie były dość płytkie, nie zmusiłby się, by grać z czarnymi szoferami w kości i z nimi popijać, odzedłby na bok. A skoro wygląda na to, że jego uprzedzenia były płytkie, można mniemać, że raczej nie miał przedtem dłuższych kontaktów. Powiedzmy oględnie, że chyba byłby bardziej zdecydowany w jedną lub drugą stronę.

Unikając spoilerów: Wniosek o braku głębszych kontaktów wypływa też stąd, że wówczas członkowie rodziny Tony'ego nie zachowywaliby się w kuchni, tak jak się zachowali, i nie zareagowaliby stuporem, niczym sarny w świetle reflektorów, w wiadomym momencie pod koniec filmu. Tak nie reagują ludzie, którzy mają dłuższe i głębsze interakcje z przedstwicielami jakiejś grupy. Wiem z obserwacji. I tyle.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fenr1r napisał:
29 minut temu, Trashka napisał:

Oczywiście, że nie byłoby tyle szumu. Film nie dotyczyłby segregacji rasowej i problemu z wyobcowaniem.

Holender mógłby zatrzymać się tam, gdzie by chciał, nie musiałby korzystać z Green Booka.

Holender mógłby posilić się w każdej restauracji, a w trakcie przerwy podczas swojego własnego koncertu mógłby załatwić się w tej samej toalecie co inni.

Holender nie zostałby pobity za kolor skóry ani nie uchodziłby za dziwowisko, że ma trzy doktoraty i gra "muzykę białych".  

Najprawdopodobniej nie byłoby nic dziwnego w przyjaźni Irlandczyka i Holendra.

Ale tu nie chodzi o to, czy film będzie o Włochu i Murzynie, czy o Irlandczyku i Holendrze, tylko o to, że próba poruszenia problemu segregacji rasowej w USA z lat 50-60, to przejaw lewactwa.

To rana w ich historii, która się nie zagoiła. Rasizm jest cały czas w takiej czy innej formie, zwłaszcza u "prawactwa". Jeśli dawanie lekcji historii i przestroga przed ignorancją i okrucieństwem to "przejaw lewactwa", to mam nadzieję, że takiego "lewactwa" będzie jak najwięcej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
4 minuty temu, Trashka napisał:

Nie widzę nic naiwnego w ukazaniu historii opartej na faktach - Vallelonga był w stanie pozbyć się większości uprzedzeń nawet w tamtych czasach. Niektórzy ludzie to potrafią. To optymistyczne, ale niekoniecznie naiwne. Nie widzę też nic naiwnego w pokazaniu segregacji rasowej w latach 60. i hipokryzji "kulturalnych melomanów" na koncertach Dona Shirleya. Takie rzeczy spotykały nie tylko jego. Ale oczywiście masz prawo do swojego zdania

I nie ma nic naiwnego w sytuacji gdzie widzimy pięciu chłopów, koczujących w domu Tonego, bo akurat miało przyjść dwóch czarnych hydraulików (chyba hydraulików). A na koniec widzimy tych samych gości którzy radośnie zasiadają do stołu z murzynem, dzielą się z nim jedzeniem, tylko dlatego że ich kumpel Tony machnął dla niego fuchę. Pięciu gości, mających rasizm głęboko zakorzeniony we krwi (kto zna Włochów ten wie o co mi chodzi) zmienia podejście do tematu bo... no właśnie nie wiadomo czemu. Bo tak jak Tony miał ku temu powody, tak oni nie mieli żadnych. 

Podpowiem: Listy Tony'ego do żony, które ona ochoczo czytała :D Dość spoilerów. EOT 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Trashka napisał:

Podpowiem: Listy Tony'ego do żony, które ona ochoczo czytała :D Dość spoilerów. EOT 

Ale co te listy mają do tych pięciu gości i ich naiwnej zmiany pod koniec filmu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
6 godzin temu, Trashka napisał:

Podpowiem: Listy Tony'ego do żony, które ona ochoczo czytała Dość spoilerów. EOT 

Ale co te listy mają do tych pięciu gości i ich naiwnej zmiany pod koniec filmu? 

Ochoczo czytała je innym i pozwalała je czytać innym (a Tony pisał w nich o podróży i Shirleyu). Spradź, co to znaczy EOT. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Trashka napisał:

Ochoczo czytała je innym i pozwalała je czytać innym (a Tony pisał w nich o podróży i Shirleyu). Spradź, co to znaczy EOT. :)

Wiem co to znaczy, po prostu to ignoruje. 

I chcesz mi powiedzieć że kilku gości nie cierpiących murzynów zmieniło podejście bo ktoś im przeczytał jakieś listy? Film oglądałem jakiś czas temu, ale z tego co sobie przypominam, to żona czytała te listy koleżankom, a nie tym gościom. I o taką właśnie naiwność miałem na myśli. EOT :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
21 godzin temu, Trashka napisał:

Ochoczo czytała je innym i pozwalała je czytać innym (a Tony pisał w nich o podróży i Shirleyu). Spradź, co to znaczy EOT.

Wiem co to znaczy, po prostu to ignoruje. 

I chcesz mi powiedzieć że kilku gości nie cierpiących murzynów zmieniło podejście bo ktoś im przeczytał jakieś listy? Film oglądałem jakiś czas temu, ale z tego co sobie przypominam, to żona czytała te listy koleżankom, a nie tym gościom. I o taką właśnie naiwność miałem na myśli. EOT  

Ignorowanie oczywistych sygnałów świadczy niestety o braku szacunku i ogólnej ignorancji... Film oglądałeś już jakiś czas temu i jak widać, nie pamiętasz zbyt dokładnie ;)  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Trashka napisał:

Ignorowanie oczywistych sygnałów świadczy niestety o braku szacunku i ogólnej ignorancji... 

Oczywiście. Ale skoro sama je ignorujesz, kontynuując rozmowę mimo wszystko, to ja chyba też mogę je zignorować :) 

3 minuty temu, Trashka napisał:

 Film oglądałeś już jakiś czas temu i jak widać, nie pamiętasz zbyt dokładnie ;)

Ty za to jesteś mistrzem w wyciąganiu błędnych wniosków :P 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 
TigerXP napisał:
2 minuty temu, Trashka napisał:

Ignorowanie oczywistych sygnałów świadczy niestety o braku szacunku i ogólnej ignorancji... 

Oczywiście. Ale skoro sama je ignorujesz, kontynuując rozmowę mimo wszystko, to ja chyba też mogę je zignorować  

3 minuty temu, Trashka napisał:

 Film oglądałeś już jakiś czas temu i jak widać, nie pamiętasz zbyt dokładnie

Ty za to jesteś mistrzem w wyciąganiu błędnych wniosków  

Mylisz przyczynę ze skutkiem. Postanowiłam zwrócić Ci uwagę na przyszłość, bo kto wie, może coś do Ciebie dotrze - czasem budzi się we mnie taki być może nieuzasadniony optymizm, a z racji wykształcenia uważam, że w sumie warto edukować. I jeśli już, to mistrzynią. Pozdrawiam i życzę mniej czepiactwa i pieniactwa, a za to więcej wnikliwości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Trashka napisał:

Mylisz przyczynę ze skutkiem. Postanowiłam zwrócić Ci uwagę na przyszłość, bo kto wie, może coś do Ciebie dotrze - czasem budzi się we mnie taki być może nieuzasadniony optymizm, a z racji wykształcenia uważam, że w sumie warto edukować. I jeśli już, to mistrzynią. Pozdrawiam i życzę mniej czepiactwa i pieniactwa, a za to więcej wnikliwości :)

A ja życzę mniej naiwności :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować