Zaloguj się, aby obserwować  
Abi_Dalzim

Dzieci forumowiczów

831 postów w tym temacie

Dnia 04.12.2005 o 16:29, KrzysztofMarek napisał:

Powiem
Ci tak: skoro w warunkach naturalnych, w ciągu mniej wiecej dobrze znanej historii 3000 lat, chodziki to wynalazek ostatnich,
niech będzie nawet z przesadą, 100 lat, używany nie więcej niż przez 1% populacji światowej, to nie ma co tak zachwalać
chodzików. Mięśnie nóg, to jedno, a chociażby wzrost kości to drugie.
Dla rozwoju i wychowania dziecka znacznie ważniejszy
jest afrykański "wynalazek", nosidełko, dzieki któremu matka nosi dziecko na brzuchu lub (rzadziej) na plecach. Intelektualnie,
te noszone dzieci rozwijają się szybciej.

Nie zachwalam, ale nie lubię gdy ktoś wygłasza autorytatywne sądy w temacie, o którym nic nie wie.
A co do nosidełek, to się zgodzę. Niestety nasze społeczeństwo (a przynajmniej duża jego część) nadal żyje w przekonaniu, że trzymanie niemowlęcia w pozycji pionowej szkodzi mu na kręgosłup, a najgorsze, że wielu lekarzy "rozprzestrzenia" taki pogląd (np. lekarz, do którego chodziła ze swoim synem moja szwagierka - dopiero myśmy ją uświadomili w kwesti bezpiecznego noszenia niemowlęcia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Dalsza dyskusja nie ma sensu z tego co widzę, bo na temat chodzików wypowiadają się osoby bez
doświadczenia w tym względzie (TYHE chyba nie ma dziecka nawet).


Tyhe nie ma dziecka, ale studiuje medycynę i w dobrej wierze powtórzyła to co usłyszała na zajęciach z rehabilitacji.
Przy czym nie chodziło o zadowolenie dziecka czy mięśnie, ale o fizjologiczne kształtowanie się krzywizn kręgosłupa.
Powtórzyłam opinię kogoś, kto na tym oddziale pracuje i uczy studentów.
I prawdopodobnie potem takie kręgosłupy chodzikowe ogląda.
Tyle.
Większej wiedzy w chodzikologii nie posiadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

w sytuacji, gdy swojemu go nie kupiłeś, więc nie miałeś możliwości zaobserwowania
jak takie dziecko się zachowuje.

To że nie kupiłem dziecku chodzika nie znaczy, że nie dostało go w prezencie od rodziny. Czasem żona wkładała go do chodzika właśnie po to, żeby przez chwilę zrobic coś czego z dzieckiem nie dawało się zrobić podczas gdy ja akurat byłem zajęty i też nie miałem możliwości przypilnować malucha. Twoje twierdzenie więc, że nie mam pojęcia o tym co się wiąże z chodzikami jest po prostu bezpodstawną bzdurą.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Postępujesz jak mądrale krzyczący o szkodliwości gier komputerowych, mimo, że sami nie
mieli z nimi kontaktu.

Na szczęście jestem praktykiem i nigdy nie wciskam komuś tego co sam nie sprawdziłem, a Tobie mogę tylko współczuć pretensjonalności i bezsensownego zacietrzewienia.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

"przeciętne" dziecko zaczyna chodzić w wieku 12 miesięcy.

Czyli jedne w wieku np. 7 miesiecy, a inne mając 1,5 roku. Bawisz się w statystykę? Masz rację, co do kwestii zbioru zaobserwowanych faktów. I co z tego?

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

jesteś "niedzielnym" tatusiem, który dzieckiem zajmie się raz na jakiś czas, a o
jego rozwoju wie tylko tyle, ile powiedzą mu żona, matka i teściowa.

Mam tą szczęśliwą sytuację, że mogę niemal w całości pracować w domu i dokładnie wiem co się dzieje bo to widzę i biorę w tym udział. Niespodzianka?

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Używanie chodzika z umiarem

I o to mi chodziło. Problem w tym co jest tym umiarem. Wg lekarzy, którzy zajmują się rozwojem dzieci umiarem jest chwila, nawet nie godzina czy pół godziny dziennie.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

jest dla dziecka dużą przyjemnością

Masz rację. Aczkolwiek jest to oportunizm. Przyjemnością nie tłumaczy się niczego bo to żaden argument. Heroina też jest dla większości dorosłych przyjemna...

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

i pomaga wzmacniać mięśnie nóg.

Moim zdaniem napisałaś bzdurę. Nic tak nie wzmacnia nóg jak szybkie raczkowanie. Chodziki raczej uczą ruchowego lenistwa bo dziecko gdy poczuje się choć trochę zmęczenie w nogach po prostu sobie odpuści. Za chwilę znowu bedzie miało siłę, aby jeździć, ale nie na tym polega chodzenie - chodzić nie można przestać w dowolnej chwili bo człowiek się wywróci. Jednak to nie o siłę nóg się rozchodzi, a o naukę równowagi, rozkładania sił i prawidłowy rozwój. W chodzikach proces uczenia się równowagi i rozwój kości jest zaburzony. Piszą o tym wszystkie książki pediatryczne i właśnie z tego powodu chodziki statystycznie (bo innej bardziej obiektywnej metody nie ma) powodują opóźnienie wieku chodzenia u małych dzieci. Proponuję również trochę poczytać zamiast zaperzać się "prawdami wziętymi z życia" czyli niestety zazwyczaj bujdami.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Mój syn z chodzika korzystał, gdy chciał - nikt go siłą nie zmuszał.

Rozumiem, że skoro dziecko decyduje, to wszystko jest w porządku? Otóż mylisz się. W takim wieku jedynym czynnikiem decyzyjnym są rodzice. Dziecko nie rozumie, nie umie i nie powinno w żadnym wypadku decydować o niczym. Dorosły może się do pragnienia dziecka przychylić, ale decyzje i cała odpowiedzialność przejmuje zawsze sam. W innym wypadku jest to conajmniej niekompetencja rodzica.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Ulubioną zabawą z tym związaną [...] było mocne odepchnięcie
się nogami od podłogi w ten sposób, by chodzik przejechał kawałek.

Niemal każde dziecko tak robi. I co z tego? Na co to ma być argument?

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Poza tym z chodzika mógł bezpiecznie obserwować [...] - nie było ryzyka, że
będzie próbował dotknąć mieszaków robota.

Własnie dokładnie o tym pisałem. O świętym spokoju rodziców i daniu sobie chwili czasu. Bez względu czy jest to właściwe czy nie. A to, że podoba się to dziecku - nie jest żadnym wytłumaczeniem.

Dnia 04.12.2005 o 14:57, minimysz napisał:

Dalsza dyskusja nie ma sensu z tego co widzę

Proponuję w takim razie popróbować sił w grafitti. Jest szansa, że ktoś kompetentny się dopisze. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2005 o 20:52, TYHE napisał:

Przy czym nie chodziło o zadowolenie dziecka czy mięśnie, ale o fizjologiczne
kształtowanie się krzywizn kręgosłupa.
Powtórzyłam opinię kogoś, kto na tym oddziale pracuje i uczy studentów.
I prawdopodobnie
potem takie kręgosłupy chodzikowe ogląda.

Fakt, są rodzice, którzy nie patrzą na to na ile rozwinięte jest dziecko, tylko dla "świętego spokoju" kupują chodzik i wkładają doń dziecko na cały dzień. Głupota ludzka nie ma granic rzekomo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 20:09, Abi Dalzim napisał:

Jak myślicie - powinienem "rodzić" ze swoją żoną, czy nie?

Chyba było by lepiej gdybyś był z NIą wtedy. Będzie się czuć lepiej psychicznie i nie będzie sobie myśleć że Ty sobie spokojnie(w sensie nie musisz tego widzieć) siedzisz a Ona odczuwa ból. A po drugie chyba warto szybciej zobaczyć swojego potomka co nie? :)
Ps.Pewnie zaraz 10mln osób napisze że to złe itp. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 20:12, WoWmen napisał:

Ps.Pewnie zaraz 10mln osób napisze że
to złe itp. :D


Dlaczego złe? Ja chyba się zdecyduję na to, ale chciałem zasięgnąć opini kogoś, kto już te "klocki" przerabiał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 20:16, Abi Dalzim napisał:

> Ps.Pewnie zaraz 10mln osób napisze że
> to złe itp. :D

Dlaczego złe? Ja chyba się zdecyduję na to, ale chciałem
zasięgnąć opini kogoś, kto już te "klocki" przerabiał :)

Tylko tak napisałem :P zapobiegawczo ;) Bo może znaleźć się jakiś psycholog i powie że to złe etc. Pw moim mniemaniu to jest dobre. Chyba sam też byś chciał by przy Tobie była osoba bliska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 20:09, Abi Dalzim napisał:

Jak myślicie - powinienem "rodzić" ze swoją żoną, czy nie?


a co na to żona? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 21:59, Abi Dalzim napisał:

> a co na to żona? :)

Żona chce, ja z resztą też :)

To po co pytasz? Ja rodziłam bez męża, bo nie chciałam się rozpraszać - ujemnych skutków nie było. Moja siostra rodziła ze swoim mężczyzną - poza tym, że się trochę wystraszył ujemnych skutków nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2005 o 17:10, minimysz napisał:

wielu lekarzy "rozprzestrzenia" taki pogląd (np. lekarz, do którego chodziła ze
swoim synem moja szwagierka - dopiero myśmy ją uświadomili w kwesti bezpiecznego noszenia niemowlęcia).


Jak wielu? Proszę, ja wiem, że jesteśmy wyjątkowym narodem. Każdy jest geniuszem w dowolnej dziedzinie. Ale, zlituj się, jeden niedouczony (Twoja relacja) lekarz, nie jest powodem do stwierdzenia "wielu". Podsumuj - sam czas edukacji: studia, staż, specjalizacja (nr1). Potem klinika i specjalizacja nr 2. Czytanie, konsultacje, "kółka dokształcające". Będzie z lat dziesięć. Potem ledwie parę złotych i tysiące źle zdiagnozowanych (wedle Twojej wiedzy). Albo kształcenie lekarzy ma sens, albo jest go pozbawione.

PS. Zawsze możesz wybrać lekarza. To Twoje prawo, zwłasza jeśli obecny uczy się od Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.12.2005 o 00:10, minimysz napisał:

To po co pytasz?


Pytam, bo nie mam żadnego doświadczenia w tej materii i chciałem wiedzieć jakie są "za i przeciw".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.12.2005 o 07:49, Abi Dalzim napisał:

> To po co pytasz?

Pytam, bo nie mam żadnego doświadczenia w tej materii i chciałem wiedzieć jakie są "za i przeciw".

"Za" pewnie jest dużo - w szkole rodzenia chyba o tym mówią (nie wiem, nie "uczyłam się" tam)
"Przeciw"... Ponieważ jest to sytuacja bardzo stresująca, musisz być przygotowany na to, że żona może bardzo różnie reagować (płakać, krzyczeć, wyganiać Cię, by za chwilę rządać Twojego powrotu, że już nie wspomnę o inwektywach pod Twoim adresem, biciu pięściami i ściskaniu za rękę, jakby chciała Ci połamać palce). W końcu to nie przyjemna wycieczka, tylko ból, krew, zmęczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2005 o 20:09, Abi Dalzim napisał:

Jak myślicie - powinienem "rodzić" ze swoją żoną, czy nie?


CDProjekt chyba cienko przedzie z tytulami skoro tutaj dyskutuje sie o takich rzeczach zamiast o grach

polecam USENET:
pl.soc.dzieci
pl.soc.rodzina

A Ty sie wstydz tym pytaniem. Bo odpowiedz jest jedna: KONIECZNIE!
(wiem co mowie/pisze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.12.2005 o 09:28, minimysz napisał:

Naucz się czytać ze zrozumieniem, a dopiero potem pisz.


"a najgorsze, że wielu lekarzy "rozprzestrzenia" taki pogląd (np. lekarz, do którego (...) "

Ilu konkretnie? Wystarczy paluszków na obu dłoniach? Ile źródeł (podręczników)?
Chyba wyraźnie napisałem, że jeśli lekarz uczy się od Ciebie (Ciebie-pacjenta, nie zaś Ciebie-minimyszy) to nie ma sensu do niego chodzić. Jak widzisz, nie pisałem ani o chodzikach, ani o tym "jak". Pisałem, że łatwo napisać "wielu", choć tworzenie takie zbioru jest nieuczciwe.

PS. Absolutnie przez myśl mi nie przeszło, że nie kupiłaś (jako przyszła matka) książek, czasopism i nie wymieniałaś poglądów na temat wychowania przyszłego/obecnego dziecka z innymi matkami. Skąd ta Twoja złość? Może czas spiłować pazurki? :)

I jeszcze jedno: gdybym odpisał na tamten post "wielu internautów to idioci (trochę :) przeinaczając Lema)" mogłabyś się obrazić. Mimo, że i takim przypadku miałbym na myśli pseudokwantyfikant "wielu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Wielu" nie znaczy, że "większość".
Nie pisałam, że lekarz się od pacjenta uczy (choć w czasie pobytu na oddziale noworodkowym nauczyłam położne składać pieluszki).
Jaka zaś złość? Co to za głupi wymysł części mężczyzn, że jak kobieta się wypowiada na jakiś temat, to pewnie się złości zaraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To jest drugie zdjęcie mojego dzidziusia. Wczoraj moja żona odwiedziła kontrolnie gabinet lekarski i taka fotka oto powstała :) Mój potomek (na razie jeszcze nie wiemy jakiej płci) ma juz około 7-8 cm długości. Wyczytałem, że takie dziecko ma juz paznokietki u rączek i nóżek, potrafi wkładać kciuk do buzi, bardzo szybko rozwija się teraz mózg i organy wewnętrzne. Ale jazda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2005 o 17:44, Abi Dalzim napisał:

To jest drugie zdjęcie mojego dzidziusia. Wczoraj moja żona odwiedziła kontrolnie gabinet
lekarski i taka fotka oto powstała :) Mój potomek (na razie jeszcze nie wiemy jakiej płci)
ma juz około 7-8 cm długości. Wyczytałem, że takie dziecko ma juz paznokietki u rączek i nóżek,
potrafi wkładać kciuk do buzi, bardzo szybko rozwija się teraz mózg i organy wewnętrzne. Ale
jazda...

Gratuluję udanego dzieciaczka! Ja nie mam dziecka (za wcześnie, ale w przyszłości raczej się nie skuszę...). W sumie gdybyś co jakiś czas podrzucał info jak tam maluch, to byłby jeden z pierwszych w Polsce (o ile nie na Świecie) przypadków, w których kilka tysięcy osób obserwowałoby proces rozwoju człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować