Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Jak to jest, że ogromna (?) większość z Was jest za wolnością Tybetu a jednocześnie popiera zrzeczenie się przez Polskę suwerenności na rzecz Unii Europejskiej?

Bo to takie trendy? - polskojęzyczne media powiedziały: Chiny "fe", Tybet ma być "wolny" i wołają: "Wolność dla Tybetu" (teokracji).
Polskojęzyczne media powiedziały - Ojczyzną nie jest Polska a EU, kościół to zacofanie i wołają: my do UE, Polska to ksenofobia, Polska to nienormalność?

Dlaczego dla młodych gostków znad Wisły: wolny Tybet to normalność a wolna Polska to nienormalność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego niektórzy nie widzą różnicy między sytuacją Tybetu, a Polski? Dlaczego manipulują? Pseudointelektualny, kłamliwy bełkot po forach i blogach też jest najwyraźniej trendy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 13:46, Todryk napisał:

A dlaczego niektórzy nie widzą różnicy między sytuacją Tybetu, a Polski? Dlaczego manipulują?
Pseudointelektualny, kłamliwy bełkot po forach i blogach też jest najwyraźniej trendy.


Jak różnica? Ja sobie nie życzę Polski w UE (Europie niemieckiej) - nie życzę sobie odbierania suwerenności mojego kraju, również mój zmarły ojciec i dziadek etc. sobie nie życzyli- gdzie są moje prawa do wolności?

Co mnie ma obchodzić Tybet skoro z moim krajem jest coraz gorzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 13:53, strajker napisał:

Jak różnica? Ja sobie nie życzę Polski w UE (Europie niemieckiej) - nie życzę sobie odbierania
suwerenności mojego kraju, również mój zmarły ojciec i dziadek etc. sobie nie życzyli-
gdzie są moje prawa do wolności?
Co mnie ma obchodzić Tybet skoro z moim krajem jest coraz gorzej?


Gdybyś właśnie tak napisał poprzedniego posta to bym się do niczego nie czepiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 02:26, LifaR napisał:

> Reakcja jest różna: od obojętności po furię w stylu co ja tam wiem o forsie :)
---> I pewnie kazda z tych reakcji swiadczy o tym, ze Twoj rozmowca nie wie o czym
mowi ? :)

Owszem – żaden z tych „znawców” nie zdecydował się na coś takiego, co świadczy chyba tylko o tym, że sami nie wierzą w to co mówią : )

Dnia 12.04.2008 o 02:26, LifaR napisał:

/…/ Nie mam pojecia i nie interesuje mnie, przekonanie
sie jak to by bylo :)

Tu nie chodzi o przekonywanie się tylko o forsę. Gdyby coś takiego było możliwe (te ponad 12% rok w rok) to podejrzewam, że już dawno ktoś by taki gwarantowany fundusz założył – w warunkach niskiej inflacji (i niskiego oprocentowania lokat) sporo ludzi by do takiego funduszu pieniądze przyniosło. Fundusz zarabiałby na opłatach – czysty zysk. Tylko jakoś o takim funduszu nigdy nie słyszałem.

Dnia 12.04.2008 o 02:26, LifaR napisał:

I nigdy nie twierdzilem, ze zawsze bede wyrabial/wyrabialem ten 1% miesiecznie - raz,
ze kiedys zaczynalem, a dwa, ze nie mam pojecia co przyniesie przyszlosc.

Skoro nie wyrabiałeś tego 1% miesięcznie to czemu zanegowałeś mnie ?

Dnia 12.04.2008 o 02:26, LifaR napisał:

---> Ale tu nie mozna uzyc innego argumentu, niz po prostu pokazac wyniki finansowe,
czego jak pewnie sie domyslasz, nie zrobie. Rozumiem, ze przyjales do wiadomosci to co
napisalem, ale zostajesz przy swojej opinii i trudno.

Niekoniecznie – równie dobrze by mnie przekonało założenie funduszu gwarantującego 12% rocznie (już ten 1% miesięcznie pomijam) : )
Dla ścisłości: ja nie neguję możliwości osiągania 12% ale średniorocznie w długim okresie (kilkadziesiąt lat) – są na to przykłady, tyle tylko że nie o tym rozmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 16:34, Clegan napisał:

Owszem – żaden z tych „znawców” nie zdecydował się na coś takiego, co świadczy chyba tylko o tym, że sami nie wierzą w to co mówią : )

---> Oczekujesz od informatyka zalozenia funduszu inwestycyjnego ? :)

Dnia 12.04.2008 o 16:34, Clegan napisał:

Tylko jakoś o takim funduszu nigdy nie słyszałem.

---> Jest tylko jeden problem - ja o zadnej gwarancji nie mowilem. Zarzucasz Olamagato, ze sobie wymysla cos i pozniej z tym polemizuje, ale Ty robisz dokladnie to samo.

Dnia 12.04.2008 o 16:34, Clegan napisał:

Skoro nie wyrabiałeś tego 1% miesięcznie to czemu zanegowałeś mnie ?

---> Dobrze, przepraszam - mialem na mysli 1 procent miesiecznie, odkad zacznie sie wiedziec co sie robi, zamiast kupowac bo "mysle ze bedzie rosnac", albo "przeczytalem rekomendacje analitykow sprzed miesiaca".

Dnia 12.04.2008 o 16:34, Clegan napisał:

Dla ścisłości: ja nie neguję możliwości osiągania 12% ale średniorocznie w długim okresie (kilkadziesiąt lat) – są na to przykłady, tyle tylko że nie o tym rozmawiamy.

---> Ok - jeszcze raz przepraszam, bo ponownie okazuje sie, ze powiedzialem niedokladnie to co mialem na mysli. Mi chodzilo o sredniomiesiecznie 1%, w perspektywie jednego roku. Patrzec na klkadziesiat lat nie ma za bardzo sensu, bo nie wiadomo, czy za 5 lat nie bedzie zadnej wojny itp. Zreszta, wiekszosc "inwestycji dlugoterminowych" to zazwyczaj nieudane inwestycje krotkoterminowe :) I jeszcze raz - nie mowilem i nigdy nie powiem o gwarancjach takiego zysku - bo rownie dobrze moge i w poniedzialek stracic 50% tego co zainwestowalem - nie powinienem, ale teoretycznie to mozliwe, bo widac w ostatnich dniach coraz lepiej, ze zachowanie tlumu jest nieprzewidywalne - na mase zlych informacji nie reaguja, a wystarczylo wczoraj jedno info GE by GPW zareagowala jak zareagowala (swoja droga porownujac reakcje GPW i innych gield widac slabosc naszej).
Jesli wiec mowiles wczesniej, od poczatku, o gwarantowanym (choc ja o gwarancji nie wspomnialem) miesiecznym zysku 1% - to wycofuje sie, ale dalej uwazam, ze sredniomiesiecznie ten 1% w perspektywie roku jest mozliwy - nie tylko w czasie hossy. Ale gwarancji zadnych nie dam i funduszu nie zaloze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bo morze naród myśli że tak będzie lepiej, niż jakby nasza suwerenność miala być okupiona rządami"naszych" polityków i dlatego wolność Polski jest nienormalna, zresztą jak wszystko w naszym "pięknym" kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

1.
Po co nam dobre kontakty z Chinami (PRC)?

Powinniśmy jak najbardziej wtrącać się w wewnętrzne sprawy Chin, pouczać ich w sprawie Tybetu, a nawet żądać niepodległości dla Tybetu i bojkotować Igrzyska Olimpijskie mimo, iż... sam Dalajlama jest za Tybetem w ramach Chin i za Igrzyskami w Chinach.

My przecież wiemy wszystko najlepiej, dlatego u nas nie ma ani korupcji, ani morderstw, ani niczego innego, nic nie ma u nas oprócz wszechobecnego dobrobytu, szczęścia i uczciwości.
I nie zaczyna brakować Polski w Polsce... Ani nie zamykają szpitali i nie ma coraz większych astronomicznych podwyżek żywności, prądu, odzieży, transportu, czynszów...

A jak Chińczycy dalej będą tak do nas fikać i nas pouczać że chińskie sprawy są chińskie, to powinniśmy wysłać swoje wojska do Tybetu i zrobić porządek.

Bo w polityce mówi ten kto ma silę i coś znaczy - a my mamy silę i coś znaczymy - prawda?
A słaby pouczających silniejszych nie dojść że nie jest traktowany poważnie to jeszcze sam traci – potem np. błagamy Rosję by kupowała polskie mięso i żalimy się na cały świat że nie chcą!

Więc pouczamy np. Chiny że mają połowę kraju dać mniejszościom, Rosję by głaska po główce bandytów czeczeńskich, klaskamy jak RFN i USA forsują rozbiór Serbii i tworzą bandyckie państwo Kosowo, gdzie Albańczycy mordują Serbów wycinając im organy – bo na to jest niemieckie i amerykańskie zapotrzebowanie...

2.
UE należy do tego kto jest najsilniejszy gospodarczo, demograficznie etc. - a w Unii Europejskiej najsilniejszym państwem są Niemcy (RFN).
A czyż nie jest tak: kto płaci ten wymaga? – więc fajnie żyje się nam na... niemieckich dopłatach?
Za darmo to dostajemy? Niemcy się zaharowują po łokcie po to byśmy Polacy mieli się dobrze - i to za... friko?

Żaden naród, żadne Państwo nikomu nic za darmo nie daje - wszystko ma swoją cenę, tylko czasami odwleka się termin spłaty.

Niemcy słyną z tego, że ich polityka jest bardzo konsekwentna, stabilna, przewidywalna (sic!) - nie zmieniają dalekosiężnych celów - zmieniają (jeśli jest to konieczne) tylko metody ich realizacji ale nie cele...

Obie wojny światowe nauczyły Niemcy, że ich wielkość (naturalna konsekwencja ich siły, którą nie da się zamknąć w granicach Niemiec) realizowana droga militarną jest... bardzo kosztowna dla Niemców - po co krwawić Niemcy i Europę, po co np. podbijać Polskę czołgami, samolotami i zmuszać Polaków do przymusowej pracy skoro można sobie kupić Polaków... konsumpcją, autostradami i możliwością dobrze płatnej dobrowolnej pracy w Niemczech?

Żaden naród, żadne Państwo nikomu nic za darmo nie daje - wszystko ma swoją cenę, tylko czasami odwleka się termin spłaty.

Nie wiem jak będzie wyglądał rachunek za to...?

Wiem że w życiu nie ma nic za darmo - za wszystko się płaci. A tym bardziej w polityce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Jakiej dodatkowej wartości ?

Nie wiesz, gdzie jest dodatkowa wartość? Każdej minuty powstaje nowa wartość, której wcześniej nie było. Statystycznie świat ma ok. 1% wzrostu gospodarczego, a to oznacza, że po roku cała wartość wszystkiego co wytworzył człowiek jako cywilizacja jest o tę 1/100 większa niż wcześniej. W przypadku pieniądza bezparytetowego, a takim jest obecnie ogromna większość walut oznacza to, że 1% tej wartości nie będzie miało pokrycia w obiegu pieniężnym co bez wątpienia powinno objawić się średnią deflacją wszystkich walut właśnie na takim poziomie. Oczywiście z różnych powodów państwa nie chcą deflacji i tworzą banki centralne, które dorzucają do obiegu tyle swojego pieniądza, na ile zgadują swój bieżący wzrost gospodarczy. Problem polega na tym, że państwa, które przeżywają w danej chwili recesję, zasadniczo nigdy nie próbują wycofywać swojego pieniądza z rynku, po drugie ponieważ dorzucanie pieniądza odbywa się na zasadzie a to wzbogacania budżetu państwa, a to pożyczania większej ilości tego pieniądza bankom komercyjnym - często świadomie dorzuca się go zbyt dużo. To wprost powoduje jakiś poziom inflacji. Dlatego deflacja jest bardzo rzadka (w Polsce mieliśmy ją na bardzo niewielkim poziomie tylko raz w okresie ponad rok temu). Deflacja ma też minus psychologiczny, który był siłą napędową Wielkiego Kryzysu - czyli wszyscy oczekiwali spadku cen. Dla odmiany przy inflacji wszyscy spodziewają się nominalnego wzrostu cen, a to jest bodziec do szybszego kupowania towarów już wytworzonych.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Raczej działania banków centralnych które manipulują stopami procentowymi i ogólnie rynkiem pieniężnym – a nawet przyjmując ich dobre chęci to i tak człowiek jest istotą omylną.

Zgadzam się. Nikt nie wiem co by się stało ostatecznie gdyby jakieś państwo nie wprowadzało więcej pieniądza do obiegu, a tylko starało się wymieniać walutę zniszczoną na równowartość nowej. Kombinowanie z kasą, to zawsze był świetny interes.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Błąd – niezupełnie od dzieci. Dodruk pieniądza oznacza jego kradzież – kradniesz
tym którzy już go mają, bo w ten sposób zmniejsza się wartość środków pieniężnych.

A masz jakiś pomysł na przekazanie nadwyżki pieniędzy bezpośrednio tym, którzy wypracowują wzrost gospodarczy w lepszy sposób niż przez obniżenie globalnego kosztu kredytu?
Przypomnę, że kredyt ten jest na bieżąco finansowany de facto z sumy wszystkich oszczędności (w tym budżetu państwa, który jest finansowany z podatków), albo w przypadku niedoboru z finansowania znajdującego się poza naszym państwem (tak jak u nas teraz).
Warto sobie przemyśleć obieg pieniądza i wartości, którą reprezentuje. Nie jest to łatwe i sam mam z tym trudności, ale jest to niezbędne po to, żeby potem nie mówić bezpodstawnie o "kradzieży".

>Od dzieci niczego nie pożyczasz bo dzieci z reguły forsy nie mają – a jeśli już to za nią kupują nie udzielają pożyczek.
Ech. Przedszkole. Dzieci *teraz* nie mają forsy, ale jeżeli pożyczasz na kredyt, który może być spłacony jedynie ich pracą, to de facto pożyczasz od dzieci, od obywateli, których jeszcze nie ma. Co jest o tyle gorsze, że nie mają oni żadnej możliwości decydowania i jak podrosną, to sytuacja zastana będzie już przez nich nie do odwrócenia. Jedyne co będą mogli zrobić, to złamać ciąg zadłużania kolejnych pokoleń przez pokolenia wcześniejsze.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

A w obecnym „kapitalizmie” jest to niemożliwe ? A to czemu ? Państwo dopłaca
do produkcji np. wieprzowiny (po przez gwarancję ceny na ten przykład)

Nie nazywaj przykładu komunizmu, który ostał się w naszych chorym kapitalizmie jako przykład kapitalizmu, bo to - powiem brutalnie - brednia.
W krajach prawdziwie kapitalistycznych państwo nigdy nie dopłaca do żadnej produkcji. A sprawa gwarancji lub ubezpieczenia ceny jest załatwiana przez wykup opcji u odbiorcy, albo w banku, który przecież finansuje też odbiorców. Państwo nie musi nigdy ingerować w sprawie gwarancji ceny. Zresztą gwarancja ceny, to też pojęcie względne - przecież wartość waluty nie musi być stała. W przypadku znacznej inflacji gwarancja stałej ceny sprzedaży powoduje stratę rolnika, więc nie jest to w jego interesie (po roku wartość nominalna liczona w walucie narodowej zwyczajnie wzrośnie). Dlatego opcje są popularne tylko w krajach z niską inflacją.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

A jak obniżą/nie podwyższą cen skupu to się pójdzie drogi zablokować.

Za bardzo bierzesz pod uwagę specyficzną polską sytuację i odnosisz ją do globalnej. To kompletnie nie ma przełożenia.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

No chyba że napiszesz, że nie mamy kapitalizmu.

Ba. Mamy wiele przejawów kapitalizmu. Ale i mnóstwo przejawów socjalizmu czy wręcz skrajnego etatyzmu. Problem w tym, że jako naród czy kraj nie mamy żadnego kapitału. :)

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Ciekawym tylko co w takim razie banki odpisują jako straty ? Nieistniejące pieniądze?

To co banki robią z księgowością, czasem woła o pomstę do nieba. Jednak cały system bazuje na ilości pieniądza wprowadzonego do obiegu. Zauważ, że FED wprowadzał do obiegu dolary, które niezwłocznie były kupowane przez inne kraje w formie a to zabezpieczenia, a to wręcz po to by wprowadzić je u siebie do obiegu. Mnóstwo krajów ma całą gospodarkę opartą na sztywnej relacji własnej waluty do USD. Najbliższym takim przykładem są kraje Afryki Północnej (Egipt, Tunezja, Maroko). Emitują one co prawda własną walutę, ale tylko w takiej ilości jaka odpowiada posiadanym przez dane państwo aktywom w USD. To oznacza, że FED wypuszczało pieniądz, którego pokrycie istniało nie tylko w przyroście wartości wytworzonych dóbr przez gospodarkę USA, ale również w przyroście wartości mnóstwa innych państw z Chinami włącznie.
Obecny kryzys to moim zdaniem kolejne tąpnięcie związane ze złym oszacowaniem faktycznych i nieistniejących produktów, których wartość ma reprezentować (czy też faktycznie reprezentuje) dolar. FED ma więc problem ponieważ wprowadził do obiegu dolary, które w niewielkim stopniu odzwierciedlały wzrost gospodarki amerykańskiej tu i teraz. A oprócz pozostałe czynniki, czyli inne gospodarki opierające się na dolarze oraz spirala brania kredytów, których zabezpieczeniem były inne kredyty zawsze powoduje prędzej czy później jakiś krach. Ja jednak nazywam to urealnieniem wartości, a do zaburzenia tej wartości zawsze doprowadzają sami ludzie (pomijając wielkie katastrofy niezależne od nas).

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Straty są i są one rzeczywiste

Globalnie licząc, jest to redukcja nadmiernej liczby gospodarczych bytów, które swojej racji bytu nigdy nie miały. To mogą być straty lub nawet bankructwa poszczególnych firm lub banków, ale w skali globalnej ich w ogóle nie powinno być. Warunki, które doprowadziły do ich powstania czy wzrostu nie były rzeczywiste lecz sztuczne.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

> Nie. Miała bogactwo, które nie było wystarczająco wysoko cenione. Jej bogactwo stało
> się dużo bardziej wartościowe w wyniku wojny i zmian technologicznych.
Jakie bogactwo ? ;)

Ogromne pokłady doskonałego ferrytu, które wraz z nowszą technologią oznaczało świetną, bardzo wytrzymałą stal. Jednak stal ta zaczęła być bardzo poszukiwana i wartościowa* dopiero wraz z wojną i po niej.
*bardziej wartościowa - ktoś chce za te same ilości towaru więcej zapłacić.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Nieprawda – Japonia była o wiele słabsza przemysłowo od USA, które wytworzyło o
wiele więcej okrętów i innego sprzętu wojskowego. To jest fakt – obojętne jak go mierzyć.

Widzisz, ja mówię o tym, że Japonia miała przed wojną bardzo dynamicznie wzrastający i nowoczesny przemysł, a ty mi tu zaraz wyjeżdżasz z krajem, który miał możliwości w tym względzie jeszcze kilka razy większe. I na dodatek poza USA nie mógłbyś podać żadnego innego przykładu bo zarówno z gospodarką niemiecką czy radziecką, ten numer by się nie udał.
Wojna, to jedyny przykład kapitalistycznego marnotrawstwa - a raczej nie tyle kapitalistycznego, ile narodowego, ponieważ biznes nie uznaje granic, a wymiana handlowa i towarowa nie zna pojęcia narodu.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Japonia miała po wojnie olbrzymie zniszczenia – naloty dywanowe amerykańskie zrobiły swoje.

Ale co ma wynik wojny i jej skutki do faktu w jakim stanie rozwoju znajdowała się japońska gospodarka przed wojną? Moim zdaniem kompletnie nic.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Japończycy mieli coś: pracowitość i organizację, dlatego wygrali, a nie na skutek posiadania jakiegoś mitycznego bogactwa.

Wojna nic nie zmieniła w kwestii mentalności Japończyków w 20. wieku. Gdyby nie zmarnowali 20 lat swojego rozwoju na niepotrzebną im wojnę, to prawdopodobnie ich gospodarka byłaby jeszcze bardziej rozwinięta niż jest obecnie. Niewykluczone, że przewyższałaby potencjałem gospodarkę nr 1.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Tyle tylko ze to chyba argument przeciwko funduszom emerytalnym w rodzaju norweskiego – tam bogactwo również jest wirtualne, nieprawdaż?

Niezupełnie. Ropa i gaz, które mają - jeżeli pozostają niewydobyte, to wciąż są wartościowe.
Sprzedają tylko tyle, żeby nie obniżyć globalnej ceny - czyli przy najwyższym przełożeniu zysków do kosztów, a pieniądze które pochodzą ze spłat kredytów inwestycyjnych są odkładane do kapitalizacji. A nie na bieżące wydatki budżetu państwa.
My natomiast wydajemy pożyczone pieniądze w dużej części na bieżące wydatki (mamy przecież deficyt budżetowy, który trzeba czymś pokryć), podobnie jak za Gierka. Tyle, że za Gierka na inwestycje w pewnym momencie nie miało pójść nic, a teraz u nas jednak wciąż duża kwota na nie idzie. Tyle, że to co idzie na pokrycie deficytu będziemy musieli oddać.
To duża różnica.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

W sumie jak stwierdził Keynes wszystko sprowadza się do tego, żeby znaleźć frajera który kupi za większą cenę niż my.

Keynes paskudnie się pomylił. Oczywiście nie skreśla to całkowicie całego jego dorobku, ale bardzo duża część założeń, którymi się kierował jak już wiadomo była fałszywa. Przede wszystkim powiązał kwestię nadmiaru lub niedoboru pieniądza w gospodarce ze wzrostem lub recesją gospodarczą. A to był fatalny błąd, który spowodował, że wnioski ekonomiczne oparte o twierdzenia Keynesa jest dzisiaj warta funta kłaków.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Niezbyt rozumiem co napisałeś – ‘waluta która nie odnosi się do jakiegoś towaru’. Co masz tu poparte wiarą?

Ech, do wartości czego odnosi się złotówka? Do koszyka innych walut. A te inne waluty do jakiej wartości się odnoszą? Do wiary, że wzrost gospodarczy wyniesie tyle czy tyle. To nie jest nic innego jak wiara, nawet jeżeli szacunki na których się opiera są jakimś wskaźnikiem opartym o jakieś konkretne dane.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Poza tym co to jest okresowe urealnienie – to teraz mamy realne ceny czy nierealne ;)?

Moim zdaniem wszelkie tzw. cykle koniunkturalne, to okresy gdy globalna wartość pieniądza nie odpowiada rzeczywistej wyprodukowanej wartości. Pojawia się więc jakiś czynnik, który powoduje lokalne krachy, a to doprowadza znowu do pewnego okresu równowagi. Zauważ, że zarówno pieniądz jak i wartość produkcji, to pojęcia całkowicie względne.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Strasznie abstrakcyjnie piszesz.

Bo w ekonomii skupianie się tylko na lokalnych efektach, to pomyłka. Szczególnie w świecie gdzie dzisiaj wszystko od wszystkiego zależy. Nawet mikroskopijna gospodarka jakiegoś szczepu Indian Malezyjskich zależy teraz w jakimś stopniu (np. koszulki, garnki) od reszty uprzemysłowionego świata.

Dnia 11.04.2008 o 20:42, Clegan napisał:

Pytanie tylko kiedy nam się opłaca bardziej a kiedy mniej ? To się z reguły okazuje po fakcie – takie życie.

Dlatego jedyne na czym można się opierać, to historia. Nie ma się na czym innym oprzeć. Jest jeszcze gorzej - zmienia się nauka, technika i co za tym idzie mentalność ludzi. I to jest ten najbardziej niewiadomy czynnik, który powoduje, że opieranie przyszłych decyzji na pozytywnych skutkach z przeszłości nie musi zadziałać lub może zadziałać zupełnie inaczej. Ale tego już nikt nie zgadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 17:18, NFSU2.00 napisał:

Co do bojkotu to nie powinno się mieszać sportu i polityki, więc bojkot Igrzysk to będzie
największy bląd.


Jaki bojkot? Igrzysk Olimpijskich w Pekinie? Przecież nawet guru modnisiów w Jewropie Dalajlama wzywa aby.... nie bojkotować Olimpiady.
A przerażony skalą bandytyzmu własnych ziomków (Tybetańczyków) w Tybecie ponownie podkreśla że jest za pozostaniem Tybetu w ramach Chin.

No ale bojownicy "Wolny Tybet" w Polsce wiedza lepiej - już mówią, że gdy Dalajlama potępia Chiny to nie błądzi a jak sprzeciwia się bojkotowi Olimpiady to nie wie co mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 13:26, strajker napisał:

Dlaczego dla młodych gostków znad Wisły: wolny Tybet to normalność a wolna Polska to nienormalność?

Nie jestem znad Wisły ;), ale to zależy jak definiujesz słowo "wolność".
Jedni uważają się za wolnych gdy stosując się do lokalnych reguł mają pewność, że nigdy bez powodu nie będą wyciągnięci z łóżka, pobici lub wręcz zabici. Jeżeli na dodatek za własne wypracowane pieniądze mogą przenieść się i zamieszkać w dowolne inne miejsce, gdzie panują takie same reguły, to już nazywają to wolnością. Jedynie muszą się stosować do zasad, to stosują się do zasad, które sami ludzie z tego terenu określili. Jeżeli wszyscy Polacy mogą takiej wolności doświadczać, to Polska jest wolna.

Inni natomiast uważają, że taka wolność jest niewystarczająca. Nie wszyscy Polacy muszą być wolni, ale ważne, żeby na czele państwa stał ktoś mieniący się "Polakiem" i żeby nikt kto Polakiem nie jest nie miał żadnego wpływu na tego rządzącego (ani pozytywnego, ani negatywnego - cokolwiek to oznacza).

W pierwszym rozumieniu wolności województwo polskie w UE to nadal wolna Polska, a w drugim oczywista niewola. Z kolei Tybet oderwany od Chin, w pierwszym rozumieniu wolności wcale nie musi być wolny, a w drugim rozumieniu wolności oczywiście "wolny" jest.

Najwyraźniej więc Ci "znad Wisły" stosują pierwsze rozumienie wolności, a ty to drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 17:43, NFSU2.00 napisał:

Przyznam że nie zrozumialem twojej odpowiedzi i nie wiem jak mam ją interpretować. Więc
jakbyś mógl to bym prosil o pare uproszczeń.


He?:)
Wiesz, ja bardzo często sięgam do ironii, sarkazmu.... i nie wiem co mam tłumaczyć:)

Ostatni post: to kawa na ławę.
Poprzedni - część pierwsza to ironia, część druga to: gorzki sarkazm i "rola Kasandry" (siostry Hektora wieszczącej zagładę swojej Ojczyzny - Troi, siebie i brata).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 17:52, strajker napisał:

Wiesz, ja bardzo często sięgam do ironii, sarkazmu.... i nie wiem co mam tłumaczyć:)

No widzisz a ja bardzo żadko sięgam do ironii i sarkazmu więc może dlatego się nie zrozumieliśmy. W moim odczuciu to wystawienie kawy na lawe to byla krytyka i Dalajlamy i bojowników "Wolny Tybet" czyli "Nikt nie ma racji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj we Wrocławiu odbyła się pikieta, w której wzięli udział członkowie Narodowego Odrodzenia Polski i Obozu Narodowo-Radykalnego. Skutki: jeden ONRowiec zaatakowany i pobity przez pięciu członków Antify (karetka odwiozła go do szpitala) i zatrzymanie przez policję członków manifestacji.
Zdjęcia są tutaj: http://tiny.pl/4vjh
Filmik z YouTube: http://pl.youtube.com/watch?v=8Pgo7KKoZfg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.04.2008 o 23:12, Radykał napisał:

Dzisiaj we Wrocławiu odbyła się pikieta, w której wzięli udział członkowie Narodowego
Odrodzenia Polski i Obozu Narodowo-Radykalnego. Skutki: jeden ONRowiec zaatakowany i
pobity przez pięciu członków Antify (karetka odwiozła go do szpitala) i zatrzymanie
przez policję członków manifestacji.

Czyżby to była nielegalna pikieta? Jeżeli tak, to się nie dziwię interwencji policji, która starała sie zapewnić spokój mieszkańcom miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2008 o 10:35, Ubiquit napisał:

Czyżby to była nielegalna pikieta? Jeżeli tak, to się nie dziwię interwencji policji,
która starała sie zapewnić spokój mieszkańcom miasta.

Była legalna. Policje uznała, że okrzyki "raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę" i "precz z komuną" są nielegalne i kazała się rozejść. Czyżby powrót do PRLu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Socjalizm kwitnie:

"Unia Europejska ma zamiar przeznaczyć 364 miliony euro na dostarczenie dostępu do Internetu dla ubogich rodzin i osób niepełnosprawnych. Według pierwszych przewidywań pomoc ma trafić do blisko 100 tys. gospodarstw. W tym celu mogą być realizowane różne projekty. Jeden z nich zakłada dostarczanie gotowych konfiguracji do wybranych domów, wraz z oprogramowaniem i opłacaniem abonamentu." (dobreprogramy)

Oczywiście Ci imbecyle z Brukseli mają zawsze łby pełne pomysłów jak wydawać nie swoje pieniądze (czerwoni po prostu mają to we krwi). Pomysł jest kretyński, ale oczywiście chwyta za serca, bo przecież chodzi o pomoc biednym... Obrońcy pokoju, psia ich mać. Widać na tym przykładzie znakomicie jak debilne są hasła lewicowe przy próbach ich realizacji. Ale niektórzy nadal będą twierdzić, że państwo musi być opiekuńcze... no to UE jako państwo przecież, zaopiekuje się ich kasą i wspomoże biednych. Degenerat-Janosik pełną gębą...

Polecam przy okazji obejrzeć filmik: http://tiny.pl/4s9g (umieścił go JKM na swoim blogu, a ja wrzucam tu - moim zdaniem jest to rzecz piękna (a nie, jak się zdaje dupkom z Brukseli - wzbudzająca litość i wymagająca dotacji); gdyby większość ludzi dotkniętych niepełnosprawnością podchodziła do życia jak ta pani, to unio-urzędasy straciłyby robotę; wiem co mówię - dołować i użalać się nad sobą jest bardzo łatwo... zwłaszcza, kiedy ma się ku temu szerokie możliwości dawane przez państwo).

Powtórzę - parlament sprzedał nas do kołchozu. Mówienie, że cała Europa by się za nas wstydziła, że uniknęliśmy kompromitacji, bo jednak przyjęliśmy TK-RzL jest bredzeniem ludzi oderwanych zupełnie od realiów. A np. w ostatniej Angorze kilkakrotnie takie teksty się pojawiły (z równoczesnymi szyderstwami z eurosceptyków). Cóż, jak banda wazeliniarzy liczy na dotacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

---> Oczekujesz od informatyka zalozenia funduszu inwestycyjnego ? :)
Bynajmniej – oczekuję poparcia słów czynem : )
> Tylko jakoś o takim funduszu nigdy nie słyszałem.
---> Jest tylko jeden problem - ja o zadnej gwarancji nie mowilem. Zarzucasz Olamagato, ze sobie wymysla cos i pozniej z tym polemizuje, ale Ty robisz dokladnie to samo.
Oliemu nic nie zarzucam – odpisywałem Vilmarowi, który stwierdził: „A osobiście lokaty nie uważam za dobrze ulokowany majątek, bo na giełdzie papierów wartościowych żadnym problemem nie jest wyciągnięcie 1% wartości aktywów miesięcznie przy dowolnej koniunkturze.”

> Skoro nie wyrabiałeś tego 1% miesięcznie to czemu zanegowałeś mnie ?
---> Dobrze, przepraszam - mialem na mysli 1 procent miesiecznie, odkad zacznie sie wiedziec co sie robi, /…/
Eh – a kiedy będziesz wiedział co robisz ? : ) Złudzenia inwestora ;) Starzy gracze giełdowi/forexowi mawiają coś w stylu: jedyne co jesteś jeszcze w stanie kontrolować to starty.
---> Ok - jeszcze raz przepraszam, bo ponownie okazuje sie, ze powiedzialem niedokladnie to co mialem na mysli. Mi chodzilo o sredniomiesiecznie 1%, w perspektywie jednego roku.
Można i średniomiesięcznie liczyć, nawet średniodniowo – ale skoro już o średnioczymś tam rozmawiamy to i owszem uważam że średnio- jest możliwe. Mało komu wyjdzie, ale jest możliwe.
Przycisk Odpowiedz mi zniknął :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się