Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 15.05.2008 o 16:28, KrzysztofMarek napisał:

Powiedz siostrze, zeby zapytała o tę sprawę panią Środę.
Gdyby siostra potrzebowała do pytania wiecej danych, to się poświęcę się i zeskanuje
całą książkę. O prawa autorskie nikt się mnie nie będzie czepiał, od chwili publikacji
upłyneły już 72 lata ;-D

Niestety w najbliższym czasie raczej nie będę miał okazji, ale przy najbliżeszej okazji coś tam jej "bąknę":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 13:15, Budo napisał:

strajker---> meczy mnie juz powtarzanie w kolko tego samego, mozesz poszukac mojego
stanowiska, w tym watku mam dosc malo postow, wiec wierze ze sobie poradzisz / literka
"w" w oknie mojego posta /


Poszukam ale wątpię aby tam była odpowiedz na zadane pytanie - lokator (morderca) w twoim mieszkaniu czy sąsiad w kamienicy - sam na sam z Twoja rodziną gdy Ty jesteś w pracy.

Dnia 16.05.2008 o 13:15, Budo napisał:

Czasem mam ochote Was naprawde poobrazac, ale juz to z Yarrem przerabialismy. Lepiej
po prostu sie cieszyc, ze inaczej (zeby nie powiedziec wolniej) myslacy poki co sa w
Polsce w mniejszosci ;]


To inne pytanie, na bieżąco zadane, a propos powyższego cytatu.

Co znaczy według Ciebie mniejszość? Zwolenników kary śmierci (dla sprawców odrażających, okrutnych morderstw) w Polsce i wielu krajach Zachodu jest dużo więcej niż przeciwników kary śmierci.

I dlatego m.in. politycy w tzw. demokracjach uznający, że ludzie (wyborcy) to Ciemna Masa odmawiają w krajach Zachodu przeprowadzenia w tym temacie referendum - bo twierdzą: to zbyt poważna sprawa aby decydowali o tym.... zwykli ludzie - o tym mają prawo decydować tylko "wybrańcy" mający inne zdanie od niedorosłych w tym (i innych) temacie „szaraczków”.

Ale jednocześnie mając wiedzę, że większość jest z reguły za aborcja „wybrańcy” demokracji urządzają referenda na temat aborcji (aborcja jest dla mnie jest zabójstwem człowieka) twierdząc: tu spytamy się społeczeństwa o zdanie bo społeczeństwo w tym temacie... podziela (większość) to co mówią „wybrańcy” demokracji.... I nie będzie niespodzianki.

Jak to skomentujesz - i dlaczego powiedziałeś mniejszość skoro większość (jak udowadniają wszystkie sondaże) domaga się KS dla morderców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 13:40, Młody miro napisał:

kiedys Polska byla potega i jeszcze bedzie


1.Fakt - kiedyś Polska (Rzplita) była potęgą.

2.A była potęgą bo... nie była demokracją:)
A im bardziej stawała się demokracją (tzw. demokracja szlachecka) tym... bardziej upadała.

3.Demokracja ją zgubiła – uwzgl. praw dla mniejszości (m.in. liberum veto) było jednym z głównych gwoździ do trumny I Rzplity - dlatego warto pamiętać o „paradoksie” – tak sławiona Konstytucja 3 maja 1791 r. likwidowała... demokrację w Polsce i wprowadzała oświeconą monarchie dziedziczną:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Na wszystkie wonty do mnie odpowiem chyba dopiero po weekendzie, bo nie bede mial dostepu do netu, mam nadzieje ze wytrzymacie :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 14:23, Budo napisał:


Na wszystkie wonty do mnie odpowiem chyba dopiero po weekendzie, bo nie bede mial dostepu
do netu, mam nadzieje ze wytrzymacie :>

Problem w tym czy Ty wytrzymasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po wczorajszej rozmowie ze znajomą o egzaminach na prawo jazdy naszła mnie przykra refleksja. Nie zdała egzaminu ponieważ przy skręcaniu "nie wykonała wyraźnego ruchu głową", a dyskusja rzecz jasna dotyczyła liberalizacji przepisów, co by za takie pierdoły ludzi nie oblewać. Przykra konkluzja: żaden polityk nie zdecyduje się na liberalizację, bo przy każdym głośnym wypadku drogowym media będą komentować: po decyzji pana X, każdy głupi może dostać prawo jazdy, gdyby przepisy były bardziej surowe, być może tego i wielu innych wypadków można by uniknąć.
Teraz rodzi się pytanie - w ilu kwestiach politycy nie mogą podejmować decyzji, przez zbyt dużą kontrolę mediów nad ich poczynaniami?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 15:04, gaax napisał:

/.../ > Teraz rodzi się pytanie - w ilu kwestiach politycy nie mogą podejmować decyzji, przez
zbyt dużą kontrolę mediów nad ich poczynaniami?:)

Dodam inny przypadeK: w USA jak policjant sam nakryje dealera narkotyków, to strzela. Dlaczego? bo kary za handel narkotykami sa takie, że dealer może, i najczęściej tak robi, strzelić pierwszy. Kary za zabójstwo i kary za sprzedaż narkotyków są na tyle zbliżone, że wiele nie ryzykuje. Wszyscy o tym wiedzą i nikt nic nie zrobi. Nie ma siły, zeby obniżyć kary za narkotyki, bo takiego, co by to zaproponował, rozszarpią.
A na Twoje pytanie nie odpowiem, bo nie wiem, odpowiedź " w wielu" niczego nie wnosi.
Aneta K. na prezydenta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 15:04, gaax napisał:

Po wczorajszej rozmowie ze znajomą o egzaminach na prawo jazdy naszła mnie przykra refleksja.
Nie zdała egzaminu ponieważ przy skręcaniu "nie wykonała wyraźnego ruchu głową"

Moim zdaniem oznacza to, że po prostu wjechała na skrzyżowanie w ciemno - nie oglądając się czy ktoś nie nadjeżdża. To jeden z najgorszych błędów świeżych kierowców ponieważ kończy się to ciężkimi wypadkami. Nie jest to zwykła "pierdoła".
Pamiętam, że jak zaczynałem jeździć, to też czasem o tym zapominałem. A nie byłem ani dobrze przygotowany, ani egzamin jaki wtedy przechodziłem nie sprawdzał nawet ułamka moich umiejętności (niech to uczciwie przyznają starsi kierowcy).
Kierowca zawsze musi mieć oczy dookoła głowy. Gdy zaczynałem jeździć kilka razy przed kolizją wyratowali mnie inni kierowcy. Mieli oni na tyle mało zaufania, że kończyło się tylko na klaksonie, albo ostrej wiązance.
Jednak gdyby również oni popełnili błędy takie jak moje, to kolizje, jak nie wypadki - miałbym na pewniaka. Dzięki nim następnymi razami byłem ostrożniejszy i w końcu sobie ten nawyk wyrobiłem (w tym 3 rzuty okiem w lusterka).

Tak więc moim zdaniem Twoja znajoma słusznie oblała. Dzisiaj przy tak ogromnym ruchu samochodów (a ja zdawałem gdy na polskich drogach była niemal pustynia:), nawet początkujący kierowca który mimo wielu godzin jazd nie wyrobił sobie nawyku patrzenia i braku zaufania do innych jest po prostu na tej drodze niebezpiecznym zagrożeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 13:09, strajker napisał:

> /.../ > Ale nie bierzesz pod uwagę faktu, że... kara śmierci jest de facto wykonywana pomimo
prawnego zniesienia - czyni to morderca zabijający swoją ofiarę. /.../

Nie, to nie jest kara śmierci. To jest zabóstwo albo morderstwo. Tym rózni sie od kary, że ofiara nie jest winna.
Karę wymierza się za winę i taka kara winna być wymierzona mordercy, jako sprawiedliwa odpłata i uchronienie społeczeństwa przed dalszymi morderstwami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 19:04, Olamagato napisał:

> /.../ > kierowca który mimo wielu godzin jazd nie wyrobił sobie nawyku patrzenia i braku zaufania
do innych jest po prostu na tej drodze niebezpiecznym zagrożeniem
.

Możemy sobie postawić pytanie: kiedy dochodzi do wypadku?
Do wypadku zwykle dochodzi wtedy, kiedy zawodzi sprzęt, - hamulce, opona, inne nieprzewidywalne awarie; do wypadku dochodzi wtedy, kiedy uczestnik ruchu drogowego popełni gruby bład w takich okolicznościach, że inni uczestnicy nie zdąża zareagować prawidłowo, wreszcie wtedy, kiedy dwaj (lub wiecej) uczestnicy popełnią drobne błędy, które nałożą się na siebie. Drobne błędy zwykle nie mają negatywnych konsekwencji, ale jak nałożą się na siebie, nieszczęście gotowe. Oczywiście, zawsze może nastąpić zbieg wszystkich czynników, wtedy, to już jest katastrofa.
Ta znajoma nie wyrobiła w sobie odruchu - bo na to za wcześnie. Ale też już wie, jaki bład popełniła i teraz bedzie o tym pamietała a za jakiś czas przejdzie to w odruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 21:50, KrzysztofMarek napisał:

Możemy sobie postawić pytanie: kiedy dochodzi do wypadku?
Do wypadku zwykle dochodzi wtedy, kiedy zawodzi sprzęt, - hamulce, opona, inne nieprzewidywalne awarie

Kwestia wypadków jest najbardziej drobiazgowo badana w lotnictwie. Bazując na tamtych wynikach można powiedzieć, że w 99,9% winny wypadku jest człowiek - pośrednio (mechanik), albo bezpośrednio (kierowca). Zawodzący sprzęt, który został prawidłowo sprawdzony lub wymieniony na nowy, to śladowa liczba przyczyn. Co ciekawe to też jest błąd człowieka - w tym wypadku projektanta.

Dnia 16.05.2008 o 21:50, KrzysztofMarek napisał:

do wypadku dochodzi wtedy, kiedy uczestnik ruchu drogowego popełni gruby bład w takich okolicznościach, że inni uczestnicy nie zdąża zareagować prawidłowo

Zapewne chodzi Ci np. o zjechanie na pas pod prąd - to też jest błąd projektanta drogi. Drogi dwukierunkowe ze swojej definicji muszą być niebezpieczne. To był kompromis między kosztem, a bezpieczeństwem. W czasach gdy budowano pierwsze drogi stosunek szkód do niskich kosztów bardzo przeważał na korzyść tych drugich. Dzisiaj przy tak wielkim zagęszczeniu samochodów budowanie dwukierunkowych dróg jednopasmowych do takiego natężenia ruchu jakie mamy na przelotówkach, to zbrodnia.

Dnia 16.05.2008 o 21:50, KrzysztofMarek napisał:

wreszcie wtedy, kiedy dwaj (lub wiecej) uczestnicy popełnią drobne błędy, które nałożą się na siebie.

To jest najczęstsze i to jest moim zdaniem główną przyczyną kolizji. Bardzo rzadko jest tylko jeden winny wypadku. Częściej podobnie winnych jest przynajmniej dwóch/dwoje ze wskazaniem na jednego/jedną.

Dnia 16.05.2008 o 21:50, KrzysztofMarek napisał:

Ta znajoma nie wyrobiła w sobie odruchu - bo na to za wcześnie.

Niestety na błędy na drodze można było sobie pozwolić 20-50 lat temu. Dzisiaj kierowca jest rzucany od razu na warunki kompletnie nieporównywalne niż kiedyś. Moim zdaniem absolutne minimum, to jakieś 4 miesiące prowadzenia przez 6 godzin dziennie. Oczywiście normalny kierowca podobną normę wyrobi w 1-3 lata i chyba taki też jest okres stawania się doświadczonym w stopniu podstawowym kierowcą. Gdyby jednak przyjąć takie kryterium, to uzyskanie prawa jazdy byłoby niesamowicie kosztowne. Dlatego realnie działające systemy to też kompromis między ceną, a bezpieczeństwem.

Dnia 16.05.2008 o 21:50, KrzysztofMarek napisał:

Ale też już wie, jaki bład popełniła i teraz bedzie o tym pamietała a za jakiś czas przejdzie to w odruch.

Być może ten egzaminator życie jej uratował.
Znałem młodą kobietę, która niecałe 3 lata temu zdawała na prawo jazdy. Zdała za pierwszym razem. Nie znała jednak prawie wcale warunków zimowych (i chyba też do fizyki się nie przykładała) bo wyprzedzała na łuku drogi w zimie. Koła złapały kawałek lodu i bez żadnego hamowania wyleciała z łuku i osiemdziesiątką przywaliła w skarpę. Pasy nic nie pomogły. Zapewne trafiła na okres przekonania, że jest już dobrym kierowcą bo w typowych sytuacjach sobie radziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 22:45, Olamagato napisał:

> /.../ Moim zdaniem absolutne
minimum, to jakieś 4 miesiące prowadzenia przez 6 godzin dziennie. Oczywiście normalny
kierowca podobną normę wyrobi w 1-3 lata i chyba taki też jest okres stawania się doświadczonym
w stopniu podstawowym kierowcą. /.../

Ja to od dawna określam na 50 000 przejechanych kilometrów. To nawet nieco więcej, niż 4 miesiace po 6 godzin. Tyle, że zwykle już po przejechaniu 5 000 km kierowca zaczyna uważać sie za doświadczonego. Jak trafi mu sie stłuczka, to przytomnieje. Niestety, czasem trudno nazwać to, co mu sie trafia, stłuczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.05.2008 o 21:41, KrzysztofMarek napisał:

> > /.../ > Ale nie bierzesz pod uwagę faktu, że... kara śmierci jest de facto
wykonywana pomimo
> prawnego zniesienia - czyni to morderca zabijający swoją ofiarę. /.../
Nie, to nie jest kara śmierci. To jest zabóstwo albo morderstwo. Tym rózni sie od kary,
że ofiara nie jest winna.
Karę wymierza się za winę i taka kara winna być wymierzona mordercy, jako sprawiedliwa
odpłata i uchronienie społeczeństwa przed dalszymi morderstwami.


Ależ nie - efekt jest ten sam - reszta to tylko semantyka i wartościowanie - nie zmienia to nic w jednym; morderca zabija ofiarę a to czy nazwiemy jego czyn karą śmierci wobeec ofiary czy mordem to tylko otoczka...
Nie mająca żadnego znaczenia dla... ofiary.... ona nie żyje... I dywagacje prawne ją nie interesują.

Odmawiasz takiego zdefiniowania z czysto „egoistycznego” stanowiska – bo masz inne szufladki na to zdarzenie... Trzymasz się swoich formuł i teorii... a co jest niezgodne z nimi jest taktowane przez Ciebie za błędne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.05.2008 o 00:51, strajker napisał:

Nie mająca żadnego znaczenia dla... ofiary.... ona nie żyje... I dywagacje prawne ją nie interesują.

Dla ofiary, a dokładniej dla potencjalnych ofiar jest ważne, żeby kara za morderstwo była okropniejsza od śmierci. Tylko taka kara może działać prewencyjnie (choć nie zawsze musi bo na seryjnych morderców żadne kary nie skutkują prewencyjnie). W przeszłości taką prewencją były okrutne sposoby zadawania śmierci, które pokazywano publicznie. Ale dla części przestępców nie działały one odstraszająco, lecz nawet zachęcająco (szczególnie dla tych z odchyłkami sado-maso).
Kara ścisłego dożywotniego więzienia czasem powiązanego ze śmiercią głodową, albo śmiercią spowodowaną odbywaniem kary na stojąco lub w całkowitych ciemnościach też nie była wystarczająco skuteczna jako prewencja bo zawsze daje jakąś szansę ucieczki i zmiany losu przestępcy.
Nie jest jednak tak, że kara śmierci, to jedyny i skuteczny sposób na morderców bo praktyka pokazuje, że to żaden sposób. Jej skuteczność jest nie tylko nie dowiedziona, ale i wręcz statystyka przeczy jej skuteczności (np. w Europie gdzie nie ma kary śmierci jest mniejsza ilość morderstw niż w USA w stanach, gdzie kara śmierci jest praktykowana).
A skoro fakty przeczą teorii, to znaczy że teoria na pewno jest błędna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.05.2008 o 09:19, Olamagato napisał:

> /.../ Jej skuteczność jest nie tylko nie dowiedziona, ale i wręcz
statystyka przeczy jej skuteczności (np. w Europie gdzie nie ma kary śmierci jest mniejsza
ilość morderstw niż w USA w stanach, gdzie kara śmierci jest praktykowana).
A skoro fakty przeczą teorii, to znaczy że teoria na pewno jest błędna.

Właśnie w Stanach dowiedziono prawdziwości tej teorii (że kara śmierci działa odstraszajaco).
Porównywanie Europy do Stanów mija się z celem, skoro i w Europie, w czasie, kiedy kara śmierci była stosowane, było mniej morderstw niż w USA. Badania wm USA są o tyle dobre, ze przy zbliżonej dostępności do broni palnej i zbliżonych innych warunkach społecznych kara śmierci jest tylko w części stanów, co ułatwia porównanie wyników. Statystycznie jedna wykonana kara śmierci zapobiega 3-19 morderstwom. Stanowisko pani Senyszym wobec tych badań można streścić tak: co z tego, że kara śmierci zapobiega morderstwom, skoro nie wiadomo kogo konkretnie się uratuje a kara śmierci jest nieludzka i nie powinno sie jej stosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.05.2008 o 00:51, strajker napisał:

> > > /.../ > Ależ nie - efekt jest ten sam - reszta to tylko semantyka i wartościowanie - nie zmienia
to nic w jednym; morderca zabija ofiarę a to czy nazwiemy jego czyn karą śmierci wobeec
ofiary czy mordem to tylko otoczka... /.../

Ależ tak, to jest bardzo ważne. Inaczej Ty codziennie dokonujesz kradzieży. Wprawdzie, w odróznieniu od złodzieja, płacisz za to, co zabierasz ze sklepu, ale rezultat jest ten sam: towar zmienia właściciela. Reszta to tylko otoczka!? semantyka i wartościowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Badania wm USA są o tyle dobre,

Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

ze przy zbliżonej dostępności do broni palnej i zbliżonych innych warunkach społecznych
kara śmierci jest tylko w części stanów, co ułatwia porównanie wyników. Statystycznie
jedna wykonana kara śmierci zapobiega 3-19 morderstwom. Stanowisko pani Senyszym wobec
tych badań można streścić tak: co z tego, że kara śmierci zapobiega morderstwom, skoro
nie wiadomo kogo konkretnie się uratuje a kara śmierci jest nieludzka i nie powinno sie
jej stosować.


Powiem szczerze, że jakoś w to wątpię. Jak to policzono? Ilość morderstw w stanach z karą w stosunku do bez, rachu ciachu, fiku miku i już? No na te 3 jestem w stanie się zgodzić, ale więcej raczej nie. Ze wszystkich znanych mi przypadków (wywiady z mordercami, filmy dokumentalne, artykuły badające to zagadnienie) w działaniach morderców można wyróżnić przede wszystkim trzy aspekty. Pierwszy - bezkarność. Bardzo często analizując biografię takich ludzi natrafiamy na jakieś pomniejsze przestępstwa za które nie zostali skazani lub wyszli z więzienia bardzo szybko nie odczuwając właściwie większej dolegliwości. Czasem nawet człowiek, który parę razy coś ukradł, pobił kogoś i nie został złapany lub uprzednio pochwycony został zwolniony z braku dowodów. Coś takiego daje duży niebezpieczny potencjał kryminaliście, niezależnie od tego czy kara śmierci jest, czy jej nie ma. Nie wspominając o seryjnych mordercach, którzy nie złapani za pierwsze przestępstwo, lub złapani i wypuszczeni dalej zabawiali się w najlepsze. Dwa, część z takich przyszłych morderców nie jest szczególnie rozgarnięta i nie myśli o konsekwencjach. Np. widziałem wywiad z mordercami taksówkarza w Polsce za PRLu, jeszcze. Kara śmierci była, ale oni nawet o tym nie myśleli. Uważali, że go zabiją i uciekną. Gdyby nawet realnie oceniali możliwość spędzania 20 lat w więzieniu raczej by tego nie dokonali. Powiedz sam czy widzisz różnicę między 25 latami w więźniu lub karą śmierci? Ktoś kto ryzykuje albo jedno albo drugi robi to tylko licząc na całkowitą bezkarność. Cynicznie rachować może najwyżej cyngiel mafii, ale to raczej pomniejsze przypadki. Zatem nieśmiertelny argument Janusze Mikke (grabarz liberalizmu) o więźniach podejmujących przestępstwo w zależności od kary jest typowo demagogiczny w tej sprawie, działa on tylko przy małych karach typu 2-5 lat. Trzecia sprawa to ludzie z zaburzeniami psychicznymi, większość z nich kieruje się emocjami i impulsami, system kar w kodeksie karnym leży poza ich horyzontem przy dokonywaniu zbrodni.

Dla wszystkich zerojedynkowych forumowiczów, na wszelki wypadek, zaznaczam że jestem za karą śmierci. Piszę żeby ludzie przestali się tym tak ekscytować jakby naprawdę miało się od tego uratować miliony osób, a nie kilkanaście. Więcej ludzi pijacy na drogach zabiją niż kara śmierci uratuje. Trzeba umieć ustawić hierarchię problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

Właśnie w Stanach dowiedziono prawdziwości tej teorii (że kara śmierci działa odstraszajaco).

OK, ale ściśle mówiąc, to dowiedziono, że kara śmierci przy takiej jaka tam jest dostępności broni działa odstraszająco.

Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

Porównywanie Europy do Stanów mija się z celem

Niezupełnie. Bo moim zdaniem najlepszym miarodajnym wskaźnikiem jest liczba popełnionych morderstw na 100 tys. mieszkańców (ogólniej na jakąś identyczną liczbę).
W Europie nie ma dostępnej powszechnie broni i nie ma kary śmierci. W USA (liczmy tylko stany z karą) jest i kara śmierci i dostępna broń.
Wskaźnik morderstw jest obecnie ponad 3-4 razy wyższy w tych stanach (średnio dla całych USA ok. 2,5-3:1) niż w Europie (przeciętnie), a wcześniej (tu hipoteza) przed ulepszeniem systemu policji i więziennictwa w USA potrafił się różnić nawet o tak wielki stosunek jak 1:12 (dla całych stanów).

Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

skoro i w Europie, w czasie, kiedy kara śmierci była stosowane, było mniej morderstw niż w USA.

To tym bardziej przekonuje, że bardziej istotna od kary śmierci jest kwestia dostępności broni (która u nas była zawsze mniej dostępna). Jeżeli wyrzucimy wszelkie mity, domysły i poglądy, to to co nam zostanie musi być prawdą. Choćby niewygodną.

Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

jedna wykonana kara śmierci zapobiega 3-19 morderstwom.

Wcale tego nie neguję. Tak jest w USA. A raczej tak było dopóki nie zmniejszono ostatnio poziomu przestępczości (zero tolerancji i takie tam:). Obecnie zapobiega z moich pobieżnych szacunków 1-3 morderstwom (co i tak jest niezłe).

Dnia 17.05.2008 o 09:30, KrzysztofMarek napisał:

Stanowisko pani Senyszym wobec tych badań

Daruj. Pani Senyszyn różne bajki opowiada. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się