Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Polacy znani są z tego, że zawsze będą narzekać - najlepiej by było, gdyby dostawało się ze 3 średnie krajowe za to, że się żyje. Jak się zapożycza na rzeczy, na które człowieka tak naprawdę nie stać, to domowy budżet długo będzie świecił pustkami.
Gadka o braku wolnego czasu to zwyczajnie usprawiedliwianie braku chęci do zajmowania się daną rzeczą, bo spędza się go na innych zainteresowaniach, np. leżenie przed TV czy piwko z kumplami - czynności nie wymagające zbytniego wytężania umysłu.
Zgadzam się z tym, że człowiek pracujący ma wykreślone z dziennego grafiku znacznie więcej niż 8 godzin, nawet jeśli nie ma nadgodzin. Rozumiem także zmęczenie, zwłaszcza wzroku wskutek długiego wpatrywania się w monitor. Tylko od razu nasuwa mi się takie pytanie: jeśli obecna praca pochłania niemal całą twoją energię do życia i żyjesz od wypłaty do wypłaty, to czy to nie najwyższy czas, aby powiedzieć nie i spróbować ją zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cały Twój powyższy post mógłbym podsumować jednym - jesteśmy tacy jakich nas uczyniły ostatnie stulecia - zabory, wojny, komunizm. Narzekamy bo musimy być ludźmi od wszystkiego - sprzątaczką, niańką, elektrykiem, mechanikiem, lekarzem, nauczycielem, murarzem, malarzem, hydraulikiem itd. Zwolnić i czerpać przyjemność z życia to dopiero można kiedy masz taką pracę i takie zarobki że możesz sporo odłożyć i przeznaczyć część tego na to co lubisz lub to o czym marzysz.

Ja studiuję informatykę. Gdy przechodzę koło mojego wydziału, to widzę stare, wyżyłowane samochody. Jak przechodzę obok wydziału zarządzania to widzę limuzyny, szoferów, garnitury, śmichy chichy, wiecznie radosnych ludzi. Co z tego że może nic tam się nie nauczą, co z tego że zaniżają poziom przez co na stanowiskach są podejmowane nieodpowiednie decyzje, skoro mają pieniądze a gdy masz pieniądze to żyje się dużo łatwiej. Ja skończę swoje studia i nie będę taki jak oni - będę musiał od początku ciężko pracować i się dalej kształcić żeby się utrzymać.

Pomyślisz pewnie że jestem smutnym pesymistą. Być może tak, ale potrafię docenić to co mam, jednak potrafię też zrozumieć wiecznie narzekających ludzi bo wiem jak to jest. Praca, stres, rodzina, praca, stres, rodzina, walka o głodową emeryturę. Życie w tym kraju to nie bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2010 o 16:48, Treant napisał:

Polacy znani są z tego, że zawsze będą narzekać - najlepiej by było, gdyby dostawało
się ze 3 średnie krajowe za to, że się żyje.

Wiesz co... jeszcze rok temu bym się zgodził z Tobą, ale odkąd zacząłem pracować po 10 godzin dziennie, próbując to łączyć ze studiami (dziennymi !)...

Człowieka po prostu szlak trafia. Te 8-10 godzin to może nie jest cała doba, ale rozpierdziela cały dzień na łopatki. A z roboty nie zrezygnujesz, bo dopóki nie skończysz studiów, nie dorobisz do tego papierków, nie narobisz kontaktów (inaczej nikt ciebie nie przyjmie, ze względu na brak doświadczenia, którego nie można nabyć, bo nikt nie chce bez niego przyjmować do roboty, więc nie można go nabrać) to nie masz żadnej alternatywy. Przynajmniej jeśli chodzi o ten kraj, bo tak to wsio bez problemu za granicę można wyjechać i tam pozarabiać znacznie więcej. Tylko że wtedy od razu zaczną na Tobie wieszać psy, bo nie jesteś patriotą, bo uciekasz, bo zostawiasz kraj... ja pierdolę. A i rodzina ( w moim przypadku) też niezbyt przychylnie na to patrzy.
Dlatego też powoli zaczynam nawet rozumieć tę mentalność. Albo się męczysz tutaj, licząc na to że w końcu wyrobisz sobie renomę i uda się założyć tę firmę, lub dostać lepiej płatną pracę, albo wyjeżdżasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2010 o 19:53, Darkstar181 napisał:

albo wyjeżdżasz.


Słyszałem też że jest opcja płacenia podatków czy składek np. w Anglii i z tego tytułu można dostać jakąś tam angielską emeryturę po jakimś czasie. Może niedokładnie to opisałem, albo coś z czymś pomieszałem, jednak gdyby ktoś mógł bardziej temat przybliżyć byłbym wdzięczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.12.2010 o 21:16, Galadin napisał:

Słyszałem też że jest opcja płacenia podatków czy składek np. w Anglii i z tego tytułu
można dostać jakąś tam angielską emeryturę po jakimś czasie. Może niedokładnie to opisałem,
albo coś z czymś pomieszałem, jednak gdyby ktoś mógł bardziej temat przybliżyć byłbym
wdzięczny.

Hehe, chodzi chyba o zasiłek dla bezrobotnych, czy tam jakieś minimum socjalne. Ponoć wynosi na nasze jakieś 4 tysiaki.
Nie wiem tylko czy nie chodzi tu o całą rodzinę, ale owszem, coś takiego tam jest.
Żyć nie umierać. Ale ja tam nie mógłbym być takim pasożytem, źle bym się z tym czuł.
Chociaż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ten zasiłek to jedno [ i tam za zasiłek można żyć i względnie bezstresowo szukać nowej pracy w przeciwieństwie do naszego kraju ] ale Galadin dobrze mówi, pracując za granicą i płacąc odpowiednie składki można po jakimś czasie wyrobić sobie tam pewną sumkę do emerytury. Kiedyś było to bodajże 10 lat przepracowanych za granicą - nie wiem jak to jest teraz dokładnie ale w każdym razie jest taka możliwość by pobierać sobie dwie emerytury - polską i zagraniczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2010 o 16:48, Treant napisał:

Polacy znani są z tego, że zawsze będą narzekać - najlepiej by było, gdyby dostawało

/.../

Odnośnie Twojego posta nr [40107] napisz do mnie na maila ponieważ to co mam do powiedzenia odnośnie twoich zarzutów życia Polaków ponad stan nie kwalifikuje się do zamieszczenia na forum.

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

> > > /.../
Nie wiem co to za chemię fizyczną masz (w mojej nawet wzmianki nie ma o ozonie), ale
wszelkie źródła mi znane (w tym NASA) podają, że min. halogenki katalizują reakcje rozpadu
ozonu.

To jest podręcznik chemii nieorganicznej. Sprzed histerii "globalnego ocieplenia". Jeśli w Twoim podręczniku nie ma nawet wzmianki o ozonie, to co to za podręcznik?

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

> /.../> Ach, liznąłeś. Mimo wszystko wątpię czy po samym wyglądzie nieba dasz radę prognozować
pogodę.

Wątpisz, więc jesteś? No cóż musisz się pogodzić z tym, że czegoś nie wiesz.

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

> /.../
Przemawia przeze mnie sceptyk. Tyle już na tym forum farmazonów wypisywałeś, że zwyczajnie
ci nie wierzę:]

No świetnie! A co dla Ciebie jest tym farmazonem? Proszę o przykłądy!

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

Co więcej, zdaje się, że "prognozy żeglarskie" są przydatne w perspektywie kilku godzin.

Niekoniecznie kilku godzin. Raczej kilkudziesięciu - z prawdopodobieństwem 90% mogę przewidzieć pogodę na następny dzień.

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

>/.../
Nie twierdziłem inaczej.

A co twierdziłeś? Że tylko brak nam środków technicznych? No to jeszcze warto byłoby wziąźć pod uwagę cykle słoneczne - bo rzadko są brane pod uwagę. I, ponadto, jeszcze nikt nie potrafił wyjaśnić skąd wzięły się zmiany klimatyczne powodujące wymarcie mamutów. Te mamuty, które znaleziono, miały pełne żoładki, oziębienie musiało być baaardzo gwałtowne. A dlaczego w średniowieczu Bałtyk zamarzał, a teraz nie? Nie mamy dostatecznej wiedzy. Środków technicznych też - no bo jakie miałyby być, skoro brakuje wiedzy?

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

> Twoja wiara wydaje mi się nader naiwna.
O twojej wierze już dużo pisałem, więc nie muszę się powtarzać;)

Ja o Twojej też pisałem, równie dużo. Bez skutku.

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

> Masz dane o powodziach w przyszłym roku? To było przewidywanie! Ja skromnie ograniczam
> się do przewidywania, że w marcu, w Warszawie, będzie cieplej, niż dzisiaj.
No właśnie, sam nie umie a innych poucza.

Gdzie tu widzisz pouczanie? Bez szczegółowej znajomości tematu można jednak coś przewidzieć. Na kilka miesięcy do przodu.

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:

Dla twojej informacji powódź to nie zjawisko meteorologiczne, więcej ma charakter w dużej
mierze losowy - zależny też od działalności człowieka, którego zachowanie trudno przewidzieć
nawet w krótkim okresie czasu.

Przyjmując, że meteorologia, to dział geofizyki zajmujący się zjawiskami atmosferycznymi, to powódź jest bezpośrednim następstwem zjawisk zachodzących w atmosferze. Żeby powstała powódż, to najpierw musi spaść deszcz - czyli musi zajść zjawisko atmosferyczne, którym zajmuje się meteorologia. Tak, bywają powodzie, które są następstwem działaności człowieka: jak wybuduje tamę i ta tama pęknie.

Dnia 04.12.2010 o 23:47, zadymek napisał:


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

To jest podręcznik chemii nieorganicznej. Sprzed histerii "globalnego ocieplenia". Jeśli
w Twoim podręczniku nie ma nawet wzmianki o ozonie, to co to za podręcznik?

Chemia fizyczna. P.W.Atkins. Co prawda sprawdzałem tylko wersję elektroniczną...ale chyba NASA mogę zaufać.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Wątpisz, więc jesteś? No cóż musisz się pogodzić z tym, że czegoś nie wiesz.

Za to wiem, że "żeglarskim sposobem" możesz określić(jako tako) pogodę tylko na parę godzin w przód. I tylko wtedy gdy widzisz niebo.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

No świetnie! A co dla Ciebie jest tym farmazonem? Proszę o przykłądy!

Twoje wywody logiczne (o wierze) były stekiem bzdur. Tak samo "wykład" nt religii komunistycznej. Że o reakcjach chemicznych nie wspomnę.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Niekoniecznie kilku godzin. Raczej kilkudziesięciu - z prawdopodobieństwem 90% mogę przewidzieć
pogodę na następny dzień.

Hej, to powinieneś na tym zarabiać:)

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

A co twierdziłeś? Że tylko brak nam środków technicznych? No to jeszcze warto byłoby

Tak. Brak środków by zebrać więcej danych: częściej, gęściej i o większej ilości zjawisk.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

wziąźć pod uwagę cykle słoneczne - bo rzadko są brane pod uwagę. I, ponadto, jeszcze
nikt nie potrafił wyjaśnić skąd wzięły się zmiany klimatyczne powodujące wymarcie mamutów.

Pomijając fakt, że ciężko coś powiedzieć o zjawisku, którego nie można jakoś zbadać, to jest właśnie konsekwencja niedoborów technologicznych.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Te mamuty, które znaleziono, miały pełne żoładki, oziębienie musiało być baaardzo gwałtowne.

Jest całe mnóstwo możliwości: utopienie, uwięzienie pod śniegiem/lodem, choroba...

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

A dlaczego w średniowieczu Bałtyk zamarzał, a teraz nie? Nie mamy dostatecznej wiedzy.
Środków technicznych też - no bo jakie miałyby być, skoro brakuje wiedzy?

Mimo wszystko jakoś dało się określić klimat na ziemi przed wieloma milionami lat. Jak widać to kwestia tego jak głęboko się sięga. Wiedza wynika wprost z wyników badań (bo niby skąd?).

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Ja o Twojej też pisałem, równie dużo. Bez skutku.

A miał być jakiś skutek?

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Gdzie tu widzisz pouczanie? Bez szczegółowej znajomości tematu można jednak coś przewidzieć.
Na kilka miesięcy do przodu.

Nic nie przewidujesz, nic nie badałeś, nie masz żadnych wniosków: uczyli cię w szkole, pamiętasz co było rok temu i tyle. A bazując na tym co było możesz się zdziwić gdy w np grudniu będzie +20 stopni.

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

Przyjmując, że meteorologia, to dział geofizyki zajmujący się zjawiskami atmosferycznymi,
to powódź jest bezpośrednim następstwem zjawisk zachodzących w atmosferze. Żeby powstała

W tym problem, że nie jest bezpośrednim następstwem. jest konsekwencją wielu zmiennych, z klimatycznymi na czele. Meteorolodzy mogą ci prognozować raczej opady, roztopy etc. Ale to czy rzeka wyleje nie zależy tylko od pogody w końcu po coś się tworzy programy robót zabezpieczających (i za coś się opieprza tą władzę).

Dnia 13.12.2010 o 15:09, KrzysztofMarek napisał:

powódż, to najpierw musi spaść deszcz - czyli musi zajść zjawisko atmosferyczne, którym
zajmuje się meteorologia. Tak, bywają powodzie, które są następstwem działalności człowieka:
jak wybuduje tamę i ta tama pęknie.

To, że spadnie deszcz spowoduje podniesienie się poziomu rzek, ale to nie oznacza od razu powodzi, bo jest czynnik ludzki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Przynajmniej

Dnia 12.12.2010 o 19:53, Darkstar181 napisał:

jeśli chodzi o ten kraj, bo tak to wsio bez problemu za granicę można wyjechać i tam
pozarabiać znacznie więcej. Tylko że wtedy od razu zaczną na Tobie wieszać psy, bo nie
jesteś patriotą, bo uciekasz, bo zostawiasz kraj. A i rodzina ( w moim
przypadku) też niezbyt przychylnie na to patrzy.

Naprawdę przejmujesz się takimi ludźmi? Nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.12.2010 o 20:47, zadymek napisał:

Jak to? Czy traktat z 25 sierpnia 1939 nie zobowiązywał obu stron do świadczenia sobie
nawzajem pomocy militarnej? Podobno nawet ograniczał się do ew ataku Niemiec.

Tak, ale jak najwyraźniej wiesz 25 sierpnia, to zaledwie 5 dni przed atakiem na Polskę. UK wcale nie musiałaby takiego traktatu podpisywać. Najwyraźniej swoje zrobiło kilka czynników:
1. Zagrożenie własne i rozgrywanie polityki ogólnoeuropejskiej i ogólnoświatowej przez UK.
2. Wspólny potencjalny przeciwnik
3. Przekazanie maszyn szyfrujących oraz praktycznie całej wiedzy operacyjnej z tej dziedziny. I od razu stało się to najściślejszą tajemnicą Aliantów porównywalną chyba tylko z projektem Manhattan.
4. Ostatnie przed wojną kontrakty wojenne w UK (niszczyciele, uzbrojenie)
5. Plany rozmieszczenia naszego złota oraz innych elementów skarbu państwa po ewentualnym zajęciu naszego terytorium (co zresztą nastąpiło).

Dnia 10.12.2010 o 20:47, zadymek napisał:

Rzeczywiście łaskę nam zrobili:P

Łaska, czy nie łaska, to i tak o wiele więcej niż zrobiła Francja. Tę ostatnią można usprawiedliwiać tylko własną klęską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.12.2010 o 23:48, kuba9876543210 napisał:

Dobra, jestem zdecydowany na razie (tymczasowo) na lokaty.

Od lokat musisz odliczać bieżącą inflację oraz doliczać wzrost siły nabywczej. Ta pierwsza mocno odejmuje procenty od lokat (czasem lokaty jadą na stratach), ale na szczęście ta druga jakoś to w dłuższej perspektywie kompensuje.
A co do IKE, to musisz zdawać sobie sprawę, że będzie to Twoja jedyna emerytura. Bo "emerytura" z kasy wspólnej (państwa, FUS) będzie starczać na miskę zupy, chleb i jakąś komunikację publiczną (nie będzie mowy o utrzymaniu z tego mieszkania czy domu). Jednak im wcześniej zaczynasz tym lepiej bo oszczędzanie jest przyrostowe - im dłuższy czas tym nieproporcjonalnie lepsze efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2010 o 16:12, Validus napisał:

Chciałem tylko jeszcze coś uściślić, bo mam wrażenie że sam się już pogubiłem. Zjawisko
słoneczne o którym cały czas pisałem, odnosi się chyba (jeżeli czegoś nie pomieszałem)
bezpośrednio do pola magnetycznego, nie oddziaływania elektromagnetycznego czy takiego
samego impulsu (EMP).

Elektryczność bez magnetyzmu nie istnieje tak jak magnetyzm bez elektryczności. To dwie widoczne postacie tego samego zjawiska. Możesz oddziaływać długo falami elektromagnetycznymi o niskiej amplitudzie i przekażesz taką samą ilość energii jak oddziaływanie super krótkie falami o bardzo wysokiej amplitudzie. EMP, to przypadek skrajny ponieważ cała energia zawarta jest w pojedynczej fali.
Jednak nawet taki pojedynczy impuls w każdym przewodniku elektryczności powoduje zindukowanie się na tyle wysokiego napięcia, że prąd jaki z nim jest związany powoduje przepalanie półprzewodników i czasem nawet izolatorów. W pełnych przewodnikach takich jak metalowe drzwi żadnego efektu nie będzie jeszcze widać.

Dnia 12.12.2010 o 16:12, Validus napisał:

Dlatego chyba nie chodzi właśnie o wpływ takiego EMP i takiego
oddziaływania jak np. w mikrofalówce (czyli też fal elektromagnetycznych).

To co jest w mikrofalówce, to fale centymetrowe i milimetrowe - dokładnie takie same jak fale używane w radarach. Ich źródłem jest magnetron.

Dnia 12.12.2010 o 16:12, Validus napisał:

Porównanie od pieca indukcyjnego wzięło się zapewne stąd, że podobnie jak w nim, przewodnik
rozgrzewa się bezpośrednio pod wpływem strumienia magnetycznego, a nie elektromagnetyzmu
jak EMP (choć w gruncie rzeczy pole magnetyczne indukujące prąd jest chyba zawsze częścią
pola elektromagnetycznego).

Zjawisko takie jak protuberancja często wiąże się z emisją krótkich, ale bardzo silnych impulsów elektromagnetycznych. Jest to nic innego jak EMP.
A to co się dzieje w piecu indukcyjnym, to "tarcie" spowodowane prądami wirowymi, a te właśnie szybkim odwracaniem pola elektromagnetycznego przez prąd zmienny.
EMP również powoduje powstanie takiego prądu, lecz w krótszym czasie.

Dnia 12.12.2010 o 16:12, Validus napisał:

EMP nie jest potrzebne żeby doprowadzić do rozgrzania przewodnika do czerwoności - wystarczy
chyba samo "surowe" pole magnetyczne.

Tak jak napisałem - indukcja to mnóstwo pulsów o określonej amplitudzie. EMP, to zaledwie jeden puls. Żeby nagrzać przewodnik elektryczności potrzeba mnóstwo pulsów (np. piec indukcyjny). Jeżeli uda się spowodować dostarczenie takiej samej energii w zaledwie jednym pulsie, to musiałby on być naprawdę potężny - silniejszy od czegokolwiek co znaliśmy. A to oznacza, że jeżeli przewodniki byłby w stanie rozżarzyć, to w półprzewodnikach oraz częściowych przewodnikach jak żywe ciała mógłby spowodować prawdziwe spustoszenie na skalę wybuchową. Przecież w naszych ciałach też jest elektryczność.
Fale radiowe o wystarczająco dużym natężeniu powodują kręcenie dipoli w cząsteczkach wody i doprowadza do jej podgrzania lub wrzenia. Fale elektromagnetyczne o wyższych częstotliwościach jeżeli nawet nie ruszą dipoli wody, to spowodują w najlepszym razie porażenie serca i mózgu prądem podobnie jak defibrylator. Szczególnie w jednym pulsie jak EMP tak silny jak obrazowo opisałeś.

Definitywny koniec offtopu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

>/../ > Chemia fizyczna. P.W.Atkins. Co prawda sprawdzałem tylko wersję elektroniczną...ale chyba
NASA mogę zaufać.

Kto to mówił: ufaj, ale sprawdzaj? Chemia fizyczna nie zajmuje się aż tak prostymi reakcjami chemicznymi. Histeria warstwy ozonowej zaczęła się akurat wtedy, kiedy skończyły się patenty na freony. Gdybyś nie pamietał, to zwykle takie związki pochodne węglowodorów alifatycznych, w których wodór zastąpiono chlorem i fluorem. Gdybyś zadał sobie odrobine trudu, to byś znalazł informacje, ze dziura ozonowa znajduje się nad antarktydą - już to powinno wzbudzić podejrzenia, bo niby dlaczego tam, a nie nad rejonami z dużym zużyciem freonów? A druga sprawa jest taka, że uwalniający się przy rozpadzie freonów fluor prodadzi do powstania ozonu. Mnie mozesz nie wierzyć, ale dałem skan z podręcznika - poszukaj sobie.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> Wątpisz, więc jesteś? No cóż musisz się pogodzić z tym, że czegoś nie wiesz.
Za to wiem, że "żeglarskim sposobem" możesz określić(jako tako) pogodę tylko na parę
godzin w przód. I tylko wtedy gdy widzisz niebo.

Owszem, ale nie tylko na parę godzin. Mogę określić pogodę na jutro. I, oczywiście, kiedy widzę niebo. Jeśli jestem zamknięty w piwnicy bez okien, to nie mogę określić nawet pogody, która jest w tej chwili.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> No świetnie! A co dla Ciebie jest tym farmazonem? Proszę o przykłądy!
Twoje wywody logiczne (o wierze) były stekiem bzdur. Tak samo "wykład" nt religii komunistycznej.
Że o reakcjach chemicznych nie wspomnę.

A wspomnij. Zwłaszcza o reakcjach chemicznych. Bo dla mnie to Twoje wywody o wierze wynikają z braku woli uznania, ze w sytuacji, kiedy nie masz natychmiast sprawdzalnych danych zastępujesz wiedzę wiarą. Nawet nauczycielowi wierzysz na słowo. A on książkom i swojemu nauczycielowi.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> Niekoniecznie kilku godzin. Raczej kilkudziesięciu - z prawdopodobieństwem 90% mogę
przewidzieć
> pogodę na następny dzień.
Hej, to powinieneś na tym zarabiać:)

A po co? Tyle to każdy gazda potrafi. Tylko miastowi coś słąbowicie się w tym orientują.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:


Tak. Brak środków by zebrać więcej danych: częściej, gęściej i o większej ilości zjawisk.

Acha, o większej ilości zjawisk. Ale najpierw trzeba wiedzieć, co to za zjawiska, prawda? Bo jak nie wiesz, to nawet nie wiesz, co zbierać. A jak nie wiesz, co zbierać, to właśnie jest bariera, o którą się potykasz.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> /.../
Pomijając fakt, że ciężko coś powiedzieć o zjawisku, którego nie można jakoś zbadać,
to jest właśnie konsekwencja niedoborów technologicznych.

No, właśnie przyznałeś, ze są zjawiska, których nie można zbadać. Właśnie o to chodzi, nie znasz zjawiska, to nie wiesz, czy i jaki mają wpływ. W tym przypadku nie wiesz, jaki mają wpływ na klimat.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> /.../
Jest całe mnóstwo możliwości: utopienie, uwięzienie pod śniegiem/lodem, choroba...

Skąd nagle wzięło się to oziębienie, w którym wyginęły mamuty?

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> A dlaczego w średniowieczu Bałtyk zamarzał, a teraz nie? Nie mamy dostatecznej
wiedzy.
> Środków technicznych też - no bo jakie miałyby być, skoro brakuje wiedzy?

To już drugi raz przyznajesz, że nie mamy wiedzy. I to, że nie mamy wiedzy jest przyczyn a tego, że nie mamy środków technicznych - no bo jak skonstruować owe "środki techniczne" skoro nie wiemy co nimi badać?

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

Mimo wszystko jakoś dało się określić klimat na ziemi przed wieloma milionami lat. Jak
widać to kwestia tego jak głęboko się sięga. Wiedza wynika wprost z wyników badań (bo
niby skąd?).

Tak, ja też mogę określić, jaki klimat bedzie na wiosnę przyszłego roku. Co do wiedzy na temat klimatu przed milionami lat: te miliony lat mierzone były jaką metodą? Bo słynny Kanion Kolorado woda musiała żłobić miliony lat. Tylko nowsze badania mówią, że może już niekoniecznie miliony lat, mogło wystarczyć kilka miesięcy. Film na Discovery (o ile pamiętam, Discovery Chanel) bardzo ładnie to wyjaśniał.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> Ja o Twojej też pisałem, równie dużo. Bez skutku.
A miał być jakiś skutek?

Prosty: przyznanie przez Ciebie, że przyjmując jakiś pogląd bez dowodu wierzysz w ten pogląd.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> Gdzie tu widzisz pouczanie? Bez szczegółowej znajomości tematu można jednak coś
przewidzieć.
> Na kilka miesięcy do przodu.
Nic nie przewidujesz, nic nie badałeś, nie masz żadnych wniosków: uczyli cię w szkole,
pamiętasz co było rok temu i tyle. A bazując na tym co było możesz się zdziwić gdy w
np grudniu będzie +20 stopni.

A czym jest nauka, jeśli nie zbieraniem i uogólnianiem doświadczeń? Ja przewiduję, że w marcu będzie cieplej, niż dzisiaj. To właśnie jest przewidywanie, na podstawie zebranych doświadczeń. Trochę ich jednak zebrałem. I tak, zdziwię się, jeśli w grudniu bedzie nagle +20 stopni.
Czy to, co napisałeś, ma sugerować, ze dotychczasowe doświadczenie nie jest ważne? No to kwestionujesz cała naukę.

Dnia 13.12.2010 o 16:54, zadymek napisał:

> Przyjmując, że meteorologia, to dział geofizyki zajmujący się zjawiskami atmosferycznymi,

> to powódź jest bezpośrednim następstwem zjawisk zachodzących w atmosferze. Żeby
powstała
W tym problem, że nie jest bezpośrednim następstwem. jest konsekwencją wielu zmiennych,
z klimatycznymi na czele. Meteorolodzy mogą ci prognozować raczej opady, roztopy etc.
Ale to czy rzeka wyleje nie zależy tylko od pogody w końcu po coś się tworzy programy
robót zabezpieczających (i za coś się opieprza tą władzę).
> powódż, to najpierw musi spaść deszcz - czyli musi zajść zjawisko atmosferyczne,
którym
> zajmuje się meteorologia. Tak, bywają powodzie, które są następstwem działalności
człowieka:
> jak wybuduje tamę i ta tama pęknie.
To, że spadnie deszcz spowoduje podniesienie się poziomu rzek, ale to nie oznacza od
razu powodzi, bo jest czynnik ludzki.

Wiesz co, to już jest zadyma dla zadymy, typu ile diabów mieści się na koncu szpilki. Powódź nie jest bezpośrednim następstwem opadów? To już może tylko mnie śmieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


W dalszym ciągu potrzebuję coś sprostować, bo mam wrażenie, że poszło to nie w stronę, jaką miałem na myśli.

Dnia 14.12.2010 o 06:03, Olamagato napisał:

Elektryczność bez magnetyzmu nie istnieje tak jak magnetyzm bez elektryczności. To dwie widoczne postacie tego samego zjawiska...


W ogólnym ujęciu tak, co po części zaznaczałem w swojej wypowiedzi. Co jednak chyba wynika z równań Maxwella - pole elektryczne ma swoje źródło w ładunkach elektrycznych, natomiast źródło pola magnetycznego nie istnieje, a przynajmniej dopóki nie udowodnimy istnienia monopolu magnetycznego Diraca (czego całkiem udane próby miały chyba nawet całkiem niedawno miejsce?) - a z tym z kolei wiąże się chyba istnienie kwantu elektryczności, przy jednoczesnym braku istnienia kwantu magnetyzmu (a jedynie jego kwazicząstki).

Tak więc, u podstaw pole magnetyczne powstaje dzięki ładunkowi elektrycznemu, natomiast pole elektryczne nie powstaje dzięki ładunkowi magnetycznemu. Co wynika chyba właśnie z równań Maxwella. Chociaż tak do końca nie wiem co rozumiałeś poprzez twierdzenie, że "elektryczność bez magnetyzmu nie istnieje...", bo o ile pamiętam i co także wynikałoby z powyższego, może istnieć pole elektryczne powstałe bez udziału magnetyzmu, jak i może istnieć pole magnetyczne nie tworzące elektryczności (a tym samym pola elektromagnetycznego). Choć zgadza się, że zarówno elektryczność jak i magnetyzm są częściami tego samego oddziaływania podstawowego.

Dnia 14.12.2010 o 06:03, Olamagato napisał:

To co jest w mikrofalówce, to fale centymetrowe i milimetrowe - dokładnie takie same jak fale używane w radarach. Ich źródłem jest magnetron.
Zjawisko takie jak protuberancja często wiąże się z emisją krótkich, ale bardzo silnych impulsów elektromagnetycznych. Jest to nic innego jak EMP.


W swoich porównaniach do działania mikrofalówki itp., odnosisz się cały czas do pojęcia impulsu elektromagnetycznego, jego mocy i powiązanych zjawisk. Ja z kolei cały czas mam na myśli raczej typowe oddziaływanie typowego pola magnetycznego, niekoniecznie związanego w dużym stopniu z falą elektromagnetyczną. Fala elektromagnetyczna z pola magnetycznego powstaje chyba dopiero kiedy to pole jest zmiennym, czy też kiedy powstaje w wyniku zmiennego pola elektrycznego (co chyba także wynika z podstaw elektromagnetyzmu), a niekoniecznie o takim cały czas piszę, o czym będzie jeszcze dalej.

Dnia 14.12.2010 o 06:03, Olamagato napisał:

A to co się dzieje w piecu indukcyjnym, to "tarcie" spowodowane prądami wirowymi, a te właśnie szybkim odwracaniem pola elektromagnetycznego przez prąd zmienny.


Raczej "...szybkim odwracaniem pola magnetycznego przez prąd zmienny". Dokładnie o to mi chodziło żeby uściślić, że w tym zjawisku bezpośredni udział w rozgrzewaniu przewodnika ma pole magnetyczne, bo nie chodzi o dokładną analogię do funkcjonowania pieca indukcyjnego, tylko o sam motyw z rozgrzewaniem przewodnika pod wpływem pola magnetycznego (zmiennych względem siebie). I dokładnie to mam od początku na myśli pisząc, że źródłem rozgrzewania przewodników na Ziemi miałoby być bezpośrednio słoneczne pole magnetyczne, a nie różnego rodzaju fale czy impulsy elektromagnetyczne, które zapewne towarzyszą różnym słonecznym zjawiskom. Słońce czy Ziemia, generują względnie stałe pole magnetyczne. Bezpośrednio o wpływ takiego pola magnetycznego (wynoszonego może ze słońca przez CME czy inne zjawiska), zapewne chodzi, a chyba niekoniecznie o pole elektromagnetyczne, które powstaje przy udziale zmiennego pola magnetycznego wzbudzonego zmiennymi ładunkami elektrycznymi.

Dnia 14.12.2010 o 06:03, Olamagato napisał:

Tak jak napisałem - indukcja to mnóstwo pulsów o określonej amplitudzie. EMP, to zaledwie jeden puls. Żeby nagrzać przewodnik elektryczności potrzeba mnóstwo pulsów (np. piec indukcyjny). Jeżeli uda się spowodować dostarczenie takiej samej energii w zaledwie jednym pulsie, to musiałby on być naprawdę potężny - silniejszy od czegokolwiek co znaliśmy...


Wciąż chodzi mi o to, że aby w przewodniku powstały rozgrzewające go prądy wirowe nie jest potrzebne pierwotnie zmienne pole magnetyczne. Wystarczy stałe pole magnetyczne (a więc niekoniecznie generujące falę elektromagnetyczną) przy jednoczesnym poruszaniu w tym polu przewodnika. Siła indukowania się prądów wirowych jest zależna przede wszystkim od natężenia tego pola magnetycznego (a podejrzewam że przykładowe CME "wyciągające" pole magnetyczne słońca mogą mieć niewątpliwe spore natężenie) oraz od szybkości zmian pola magnetycznego względem przewodnika (a jak wiemy poruszanie się względem siebie słońca i Ziemi odbywa się raczej z dużymi prędkościami, do tego pole magnetyczne ze słońca może przecież docierać do Ziemi w porcjach o zmiennym natężeniu). W takim układzie indukcja prądów wirowych może zostać spełniona bez specjalnego udziału fali elektromagnetycznej czy EMP, do czego cały czas zmierzam. Przecież np. chyba w prądnicach stałe pole magnetyczne również wytwarza szkodliwe prądy wirowe, dlatego podatne na nie elementy buduje się w taki sposób, aby zminimalizować pojawianie się tych prądów. Oczywiście wszelkiego rodzaju elektromagnetyzmy słonecznego pochodzenia także w jakiś sposób powodują podobne zjawiska, co wynika samo przez się.

Na ile znam się na elektromagnetyzmie, to mam wrażenie, że ciągle się rozmijamy i nie mówimy o tym samym :( Chociaż mnie to raczej obojętne, bo z mojej strony jest to ciągle jałowe dryfowanie, być może nie mające większego pokrycia w rzeczywistości.

+++

http://prawica.net/node/12750

Dość ciekawy tekst o demokracji w połączeniu z socjalizmem. W paru punktach mam wątpliwości co do rzetelności, ale ogólnie interesująco napisane.

+++

Niech tylko UE się dowie: http://static0.blip.pl/user_generated/update_pictures/1511731.jpg

+++

Komuszki ucieszone wracają do łask i na salony: http://img6.imageshack.us/img6/1571/bronk.jpg

+++

Komorowska wolność słowa i krytyki: http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/12/04/%E2%80%9Eczarni%E2%80%9D-do-zasobu/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Kto to mówił: ufaj, ale sprawdzaj? (...)

Czegoś tu nie rozumiem. Czego to jest krytyka? Bo przecież nie tego co napisałem.

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

A wspomnij. Zwłaszcza o reakcjach chemicznych. Bo dla mnie to Twoje wywody o wierze wynikają
z braku woli uznania, ze w sytuacji, kiedy nie masz natychmiast sprawdzalnych danych
zastępujesz wiedzę wiarą. Nawet nauczycielowi wierzysz na słowo. A on książkom i swojemu
nauczycielowi.

Ze też ci się nie znudzi:)

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Acha, o większej ilości zjawisk. Ale najpierw trzeba wiedzieć, co to za zjawiska, prawda?
Bo jak nie wiesz, to nawet nie wiesz, co zbierać. A jak nie wiesz, co zbierać, to właśnie
jest bariera, o którą się potykasz.

Trudno nie wiedzieć skoro to zjawiska w skali makro. Jedyny problem to powiązać je ze sobą.

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

No, właśnie przyznałeś, ze są zjawiska, których nie można zbadać.

Bo w czasie nie można się cofnąć.

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Właśnie o to chodzi, nie znasz zjawiska, to nie wiesz, czy i jaki mają wpływ. W tym przypadku nie wiesz, jaki
mają wpływ na klimat.

Miałem na myśli zjawiska z przeszłości: fizyczną niemożliwościajest poznanie ich na podstawie byle wzmianki.

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Skąd nagle wzięło się to oziębienie, w którym wyginęły mamuty?

Kto powiedział, że wyginęły "w oziebieniu"?

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

To już drugi raz przyznajesz, że nie mamy wiedzy. I to, że nie mamy wiedzy jest przyczyn
a tego, że nie mamy środków technicznych - no bo jak skonstruować owe "środki techniczne"
skoro nie wiemy co nimi badać?

Z przyczyn logicznych
Jw, nie da się zbadać zjawisk przeszłych. A jeśli niezdolność do podróży w czasie nazwać barierą technologiczną to wychodzi na moje:)

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Tak, ja też mogę określić, jaki klimat bedzie na wiosnę przyszłego roku. Co do wiedzy
na temat klimatu przed milionami lat: te miliony lat mierzone były jaką metodą?

To wszystko kwestia geologii, ale idiotyzmem było by sądzić, że tylko kanion Kolorado brano pod uwagę (o ile w ogóle brano).

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Czy to, co napisałeś, ma sugerować, ze dotychczasowe doświadczenie nie jest ważne? No
to kwestionujesz cała naukę.

Sugeruję, że klimat się zmienia i jedyne co jest pewne na dłuższą metę to zjawiska związane z cyklem słońca i księżyca, więc bez aktualnych danych nie ma co marzyć o sensownych prognozach - ta że: w kiedyś tam marcu będzie cieplej nie jest.

Dnia 14.12.2010 o 09:19, KrzysztofMarek napisał:

Wiesz co, to już jest zadyma dla zadymy, typu ile diabów mieści się na koncu szpilki.
Powódź nie jest bezpośrednim następstwem opadów? To już może tylko mnie śmieszyć.

Mnie śmieszy twoja pokrętna interpretacja, ale z czasem może zamienić się w litość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2010 o 05:31, Olamagato napisał:

> Dobra, jestem zdecydowany na razie (tymczasowo) na lokaty.
Od lokat musisz odliczać bieżącą inflację oraz doliczać wzrost siły nabywczej. Ta pierwsza
mocno odejmuje procenty od lokat (czasem lokaty jadą na stratach), ale na szczęście ta
druga jakoś to w dłuższej perspektywie kompensuje.


Wiem, ale jak pisalem jest to tylko tymczasowo, bo za kilka miesiecy jak bede mial troche mniej nauki bede mial na to czas i przeniose na cos innego :)

Dnia 14.12.2010 o 05:31, Olamagato napisał:

A co do IKE, to musisz zdawać sobie sprawę, że będzie to Twoja jedyna emerytura. Bo "emerytura"
z kasy wspólnej (państwa, FUS) będzie starczać na miskę zupy, chleb i jakąś komunikację
publiczną (nie będzie mowy o utrzymaniu z tego mieszkania czy domu). Jednak im wcześniej
zaczynasz tym lepiej bo oszczędzanie jest przyrostowe - im dłuższy czas tym nieproporcjonalnie
lepsze efekty.


Zdaje sobie z tego sprawe, dlatego zaczynam teraz, a nie w wieku 50-60 lat ;] Wiekszosc osob nie oszczedza w ogole, kupuja (za pozyczone pieniadze) rzeczy, na ktorych ich nie stac, itp., zamiast inwestowac i inwestowac w siebie. Niby oczywista oczywistosc, ale nie bez powodu te ~80-90% pieniedzy posiada ~10-20% bogatych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2010 o 13:25, Validus napisał:

> A to co się dzieje w piecu indukcyjnym, to "tarcie" spowodowane prądami wirowymi,
a te właśnie szybkim odwracaniem pola elektromagnetycznego przez prąd zmienny.
Raczej "...szybkim odwracaniem pola magnetycznego przez prąd zmienny".

To zależy o czym piszemy. Najprościej może uściślić to np. to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Piec_indukcyjny
Czyli prąd zmienny w obwodzie pieca powoduje powstanie szybko zmiennego pola (elektro-)magnetycznego, a pole to powoduje powstanie prądów wirowych w obrabianym obiekcie. Tak jak ja to rozumiem, to tarcie jest wytwarzane przez powstały ruch elektronów, które co pół okresu są popychane w "tę i nazad". W efekcie zderzają się ze sobą na wskutek inercji. Tłumaczę to sobie analogicznie do wstrząsania płynem w butelce w celu wymieszania. Tyle, że w tym drugim wypadku "nośnikiem roboczym" jest ruch masy w polu grawitacyjnym, a nie ruch ładunku względem pola magnetycznego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pole_elektromagnetyczne
http://pl.wikipedia.org/wiki/Impuls_elektromagnetyczny

Dnia 14.12.2010 o 13:25, Validus napisał:

I dokładnie to mam od początku na myśli pisząc, że źródłem rozgrzewania
przewodników na Ziemi miałoby być bezpośrednio słoneczne pole magnetyczne, a nie
różnego rodzaju fale czy impulsy elektromagnetyczne

To jest moim zdaniem problem postrzegania. Moim zdaniem stałe pole magnetyczne i elektryczne, to skrajne przypadki tego samego zjawiska. Przepływ energii powoduje przemieszczenie względem tych pól (lub zmiana pola względem nieruchomego obiektu).

Dnia 14.12.2010 o 13:25, Validus napisał:

Wystarczy stałe pole magnetyczne (a więc niekoniecznie generujące falę elektromagnetyczną) przy jednoczesnym poruszaniu w tym polu przewodnika.

Jedno lub drugie. Zmiana pola na obiekcie bez ruchu lub ruch obiektu bez zmiany pola.
Wszystko jest względne, a jednocześnie konsekwentne.
Na przykład aby odwrócić sytuację trzeba byłoby przelecieć przewodnikiem przez pole magnetyczne z taką szybkością aby uzyskać czas przelotu taki sam jak czas okresu hipotetycznego porównywalnego EMP.
Na przykład dla impulsu fali radarowej z II w.ś., która miała 3 cm długości oraz częstotliwość 10 KHz gdyby chcieć uzyskać ten sam efekt przez przemieszczenie przedmiotu w stałym polu magnetycznym o średnicy np. 5 metrów, to trzeba by było mu nadać prędkość 50 tys. m/s czyli 180 tys. km/h. Wtedy w przemieszczającym się obiekcie taki przelot przez to małe, lecz silne pole magnetyczne wywołałby taki efekt jak pojedynczy impuls takiej fali. Oczywiście kluczowa byłaby amplituda takiego pulsu lub natężenie pola.

Dnia 14.12.2010 o 13:25, Validus napisał:

Przecież np. chyba w prądnicach stałe pole magnetyczne również wytwarza szkodliwe prądy wirowe

No i sam sobie odpowiedziałeś. :) Pole jest stałe, ale obiekt szybko porusza się. Efekt jest dokładnie ten sam. Z tego samego zjawiska względności ruchu i pola elektromagnetycznego korzystają pociągi typu MAGLEV.

ps. Wybaczcie, ale trzeba było to wyjaśnić. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

Czegoś tu nie rozumiem. Czego to jest krytyka? Bo przecież nie tego co napisałem.

Tego co napisałeś. Ufasz swoim źródłom, Wymieniłeś NASA i podręcznik chemii fizycznej.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

> /.../. > Ze też ci się nie znudzi:)

Skoro piszesz o reakcjach chemicznych, o których ja jakoby piszę farmazony, to poda, co takiego napisałem. Żądanie informacji o tym, co niby ja napisałem na pewno mi się nie znudzi.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

Trudno nie wiedzieć skoro to zjawiska w skali makro. Jedyny problem to powiązać je ze
sobą.

No to to ma być bariera technologiczna? To jest właśnie bariera umysłowa, która nie pozwala powiązać zjawisk ze sobą.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

> No, właśnie przyznałeś, ze są zjawiska, których nie można zbadać.
Bo w czasie nie można się cofnąć.

Nie można. Ale jednak jakoś wydaje się opinie o tym co to dawniej było, prawda? Na podstawie informacji i rozumienia zjawisk, jakie mamy dzisiaj. Wnioskowanie pozwala na stawianie hipotez co do tego, co było dawniej. Wierzysz w teorię ewolucji? To jest właśnie swego rodzaju "cofanie sie w czasie". A teraz to Ty twierdzisz, że nie można zabadać tego, co było, bo nie można cofnąć się w czasie.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

Miałem na myśli zjawiska z przeszłości: fizyczną niemożliwościajest poznanie ich na podstawie
byle wzmianki.

No tak, przecież w historii wystarczą dwa niezależne źródła, żeby uznać, że dany fakt miał miejsce. O ile pamiętam, nie zachowały się żadne oryginalne pisma Arystotelesa, znamy je tylko z odpisów (w dodatku większość z nich robili zakonnicy) ale jakoś nikt nie kwestionuje ani istnienia Arystotelesa, ani tego, że to on jest autorem dzieł Arystotelesowi przypisywanych.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

> Skąd nagle wzięło się to oziębienie, w którym wyginęły mamuty?
Kto powiedział, że wyginęły "w oziebieniu"?

Co to, nie znasz najpopularniejszych teorii na ten temat? Gdyby nie wyginęły w nagłym oziębieniu, to nie można by jeść ich mięsa. A mamucim mięsem żywiły się spore populacje, potrawkę z mamuta podano nawet na posiedzeniu Towarzystwa Geograficznego (nie pamiętam już dokładnie w którym roku, na pewno XIX wiek)

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

Z przyczyn logicznych
Jw, nie da się zbadać zjawisk przeszłych. A jeśli niezdolność do podróży w czasie nazwać
barierą technologiczną to wychodzi na moje:)

Nie wychodzi na Twoje. To już pisałem wyżej. Gdyby tak było, większość teorii musielibyśmy po prostu wyrzucić na śmietnik. Datowanie substancji organicznych (izotopem węgla), datowanie skał (metodą argonową), teorię ewolucji, można wymieniać w nieskończoność.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

To wszystko kwestia geologii, ale idiotyzmem było by sądzić, że tylko kanion Kolorado
brano pod uwagę (o ile w ogóle brano).

Geologii? nie tylko. To jest również kwestia hydrodynamiki.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

Sugeruję, że klimat się zmienia i jedyne co jest pewne na dłuższą metę to zjawiska związane
z cyklem słońca i księżyca, więc bez aktualnych danych nie ma co marzyć o sensownych
prognozach - ta że: w kiedyś tam marcu będzie cieplej nie jest.

Może sprawdzimy? Zgodnie z bibliją zasadą ze "po owocach ich p[oznacie i empiryczną: próbą kotleta jest zjedzenie. Po prostu poczekamy do marca, sprawdzimy i wtedy będzie jasne, ze w marcu jest cieplej, niż w grudniu. Proponuję, dla porównania, dzień 14 grudnia (temperatura na zewnątrz u mnie za oknem -5 stopni) i dzień 14 marca 2011 roku. Ktoś z nas będzie musiał odszczekać.

Dnia 14.12.2010 o 13:27, zadymek napisał:

> Powódź nie jest bezpośrednim następstwem opadów? To już może tylko mnie śmieszyć.
Mnie śmieszy twoja pokrętna interpretacja, ale z czasem może zamienić się w litość.

Na to już nie ma rady. Co do przyczyn powodzi, każdy sam swoje wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Tego co napisałeś. Ufasz swoim źródłom, Wymieniłeś NASA i podręcznik chemii fizycznej.

OK, ale co wg ciebie napisałem nie tak?

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Skoro piszesz o reakcjach chemicznych, o których ja jakoby piszę farmazony, to poda,
co takiego napisałem. Żądanie informacji o tym, co niby ja napisałem na pewno mi się
nie znudzi.

Usiłowałeś odważyć następstwo czasowe w reakcji wrzenia wody.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

To jest właśnie bariera umysłowa, która nie pozwala powiązać zjawisk ze sobą.

To bariera technologiczna, która ogranicza ilość zebranych danych. Nie można mówić o barierze umysłowej gdy czegoś się fizycznie nie da zrobić.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Nie można. Ale jednak jakoś wydaje się opinie o tym co to dawniej było, prawda? Na podstawie

Bardzo nieprecyzyjne opinie. Hipotezy raczej.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

informacji i rozumienia zjawisk, jakie mamy dzisiaj. Wnioskowanie pozwala na stawianie

Właśnie, wtedy gdy mamy jakieś odniesienie do dzisiejszych zjawisk. Przypomnij mi kiedy byliśmy świadkami ostatniego zlodowacenia?

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

hipotez co do tego, co było dawniej. Wierzysz w teorię ewolucji? To jest właśnie swego

Teorię ewolucji potwierdzamy badaniami empirycznymi a nie zapiskami i cudach i dziwach. Do badania ewolucji nie potrzeba -a nawet nie da się- być jej świadkiem.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

A teraz to Ty twierdzisz, że nie można zabadać tego,co było, bo nie można cofnąć się w czasie.

Z klimatem jest inaczej, większości danych nie odczytamy ze skamielin.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

nie kwestionuje ani istnienia Arystotelesa, ani tego, że to on jest autorem dzieł Arystotelesowi
przypisywanych.

Może dlatego, że akurat istnienie Arystotelesa jest prawdopodobne i nie pojawiły się żadne wątpliwości odnośnie czy to autorstwa czy źródeł. Oczywiście jest możliwy tajemny spisek złych mocy, mający na celu stworzenie fikcyjnej postaci i jej dorobku. Pytanie tylko: po co?

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Co to, nie znasz najpopularniejszych teorii na ten temat? Gdyby nie wyginęły w nagłym
oziębieniu, to nie można by jeść ich mięsa. A mamucim mięsem żywiły się spore populacje,

I jest to absolutnie jedyna możliwość?

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Nie wychodzi na Twoje. To już pisałem wyżej. Gdyby tak było, większość teorii musielibyśmy
po prostu wyrzucić na śmietnik. Datowanie substancji organicznych (izotopem węgla),

To, że być może nie będzie nam dane udowodnić danej teorii nie oznacza, że nadaje się na śmietnik.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

datowanie skał (metodą argonową), teorię ewolucji, można wymieniać w nieskończoność.

Im bardziej doskonalimy daną metodę tym bardzie jesteśmy świadomi jej ograniczeń. Tak było jest właśnie z metoda węglową.

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Geologii? nie tylko. To jest również kwestia hydrodynamiki.

A nie geologia historyczna?

Dnia 14.12.2010 o 22:35, KrzysztofMarek napisał:

Ktoś z nas będzie musiał odszczekać.

Co odszczekać? Że klimat się zmienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się