Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 30.12.2010 o 15:37, zadymek napisał:

To niekoniecznie wiąże się ze świadomym wyborem i niekoniecznie rynku jako całości.


Podejrzewam, że kupując taki, a nie inny telewizor, jest to twój świadomy wybór podporządkowany twoim specyficznym potrzebom. Teoretycznie: Ty możesz zwracać uwagę tylko na rozmiar i ilość wejść. Ktoś inny może zwracać uwagę na to, czy podzespoły powstały w "fabrykach wyzysku" i kupić taki, który ma inne podzespoły. Jeżeli tych drugich byłoby na rynku odpowiednia ilość, to spowodowałoby to zapewne odpowiednie reakcje u producentów telewizorów a przez nich reakcje producentów podzespołów - czy nie?

A z wyborem rynku jako całości wiąże się to o tyle, że każdy "sprzedawca" dba o swojego "klienta", a ten z kolei o swojego, itd. Wobec tego ten trzeci nie musi mieć bezpośredniego wpływu na relacje pierwszego z drugim, ale ma wpływ pośredni poprzez swoje relacje z drugim, które są przecież niczym innym jak weryfikacją decyzji drugiego. Dlatego ciebie jako konsumenta końcowego nie powinno zbytnio interesować jakie śruby (składowe produktu) od dostawców wybierze producent, bo to temu producentowi zależy żeby kupione od dostawców śruby były odpowiedniej jakości, żebyś ty mógł dostać zamierzoną jakość końcową i wybrał tego producenta zamiast innego. Oczywiście bardzo upraszczając i uogólniając.

Dnia 30.12.2010 o 15:37, zadymek napisał:

W przypadku wojny HD/Blu Ray zadecydowały względy marketingowe: największy gracz na rynku Home video -wytwórnia Warner Bros (a nieoficjalnie biznes porno:) - wybrał format Sony i to zadało decydujący cios produktowi Toshiby i Ski.


Względy marketingowe zadecydowały też chyba w przypadku VHS i Betamax. Ten drugi pomimo, że w wielu względach lepszy (ale i droższy) był bardzo słabo promowany. Marketing jest nieodłączną częścią zdobywania rynku, tak samo jak cena, czy jakość - co zostawiłem niejako w domyśle. Napisałem że rynek wybiera to, co dla niego lepsze - przy czym lepsze nie musi oznaczać obiektywnie najlepsze, ale pasujące do potrzeb rynku. Przykład rynku muzycznego - ta muzyka której jest najwięcej i najlepiej się sprzedaje, niekoniecznie jest uważana za obiektywnie najlepszą (czy wartościową), ale jest najlepsza z punktu widzenia rynku, bo zadowala największą ilość ludzi - co ma swój wyraz właśnie poprzez to, że najlepiej się sprzedaje w porównaniu z innymi. Udział muzyki w rynku prawdopodobnie odpowiada zapotrzebowaniu - gdyby tak nie było, to ktoś przecież musiałby dopłacać do interesu.

To co piszesz mimo wszystko wskazuje na wybór rynku. Warner Bros. wybierając taki format kierował się zapewne zarówno bezpośrednimi korzyściami własnymi jak i dobrem swoich konsumentów (także przekładającym się na jego korzyść). Z pewnością nie wybrałby BD gdyby miał na tym stracić, pogorszyć jakość, czy pogorszyć swój wizerunek albo stracić klientów. Ty nie musisz kupować BD. Możesz oglądać filmy w TV, w kinie, przez internet, na DVD, czy VCD, a nawet VHS - jest to nic innego jak weryfikowanie decyzji Warner Bros. przez ciebie - rynek. Jeżeli nikt nie kupowałby BD albo kupowałby w znikomych ilościach, to jak myślisz - ostatecznie rynek jako całość miałby jednak wpływ na ten format, czy nie?

Dnia 30.12.2010 o 15:37, zadymek napisał:

Tak samo może być z wdrażaniem "nierynkowych strategii": wystarczy odpowiednia promocja i przekonanie dużych graczy -a stado baranów pójdzie za leaderem/ami.


Nie wiem co masz na tu myśli poprzez "nierynkową strategię", ale zauważ, że mimo wszystko przekonanie tych "dużych graczy" będzie wynikało z ich przekonania, że jest to coś korzystnego - czyli z wyboru czegoś, co uważają za dobre. A jeżeli ten "dobry" wybór okaże się ostatecznie "zły" na rynku, to będzie to przecież właśnie ocena przez rynek i eliminacja w ramach "selekcji naturalnej"? Ale bardzo upraszczając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.12.2010 o 21:47, zadymek napisał:

To uwarunkowanie fizyczne, tak jak kolor włosów czy zamożność. Po prostu są pewne wymogi
których szarak z ulicy nie spełnia. Ale szarak może założyć firmę...

Dam Ci przykład dotyczący samych OFE: za granicą mogą zainwestować maksymalnie 5% kapitału. Czy to jest wolność inwestowania?
Znane są już plany rządu co do OFE - w efekcie gwarantuje on sobie, że ponad 2/3 dotychczasowych składek tam trafiających będzie użyta do finansowania długu państwa.

Dnia 29.12.2010 o 21:47, zadymek napisał:

BTW No szok normalnie, straciłeś wiarę w PO;]

Krótko po jej dojściu do władzy i pokazywaniu nam, jacy to poprzednicy byli ''be''.

Dnia 29.12.2010 o 21:47, zadymek napisał:

Zresztą, jeśli nie rząd to długi zabiją ZUS - w sytuacji gdy rządzący staną przed wyborem
rząd albo ZUS wiadomo na kogo padnie.

Wielu ludzi doskonale zdaje sobie z tego sprawę i dlatego nie chce dłużej finansować kroplówek dla umierającego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

Podejrzewam, że kupując taki, a nie inny telewizor, jest to twój świadomy wybór podporządkowany
twoim specyficznym potrzebom. Teoretycznie: Ty możesz zwracać uwagę tylko na rozmiar

To jednak nijak się ma do sprawy HD DVD/Blu-ray, gdzie nie było obiektywnej oceny (przegrał teoretycznie lepszy produkt) a proces wyboru odszedł w zapomnienie (bo jeden standard zdominował rynek). Wybór podjęło kilku graczy rynkowych a nie konsumenci i nie w oparciu o własne wymagania tylko była to decyzja czysto marketingowa (bo to znane jest). Ja się takimi bzdurami nie kieruję.

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

A z wyborem rynku jako całości wiąże się to o tyle, że każdy "sprzedawca" dba o swojego
"klienta", a ten z kolei o swojego, itd. Wobec tego ten trzeci nie musi mieć bezpośredniego

Ale też tym sprzedawcą może się "zaopiekować" konkretny przedstawiciel handlowy i wtedy sprzedawca będzie wciskał klientom tylko to co od niego dostanie.

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

Oczywiście bardzo upraszczając i uogólniając.

I to bardzo: czasem po prostu kalkuluje mu się dokonywanie ew napraw bo i tak odbija to sobie na cenie podzespołów. Mając na koncie tyle reklamacji co ja trudno jednoznacznie polegać na racjonalizmie sprzedawców. Zresztą gdyby np na osąd rynku gier zdawała się większość konsumentów nie było by tego forum:)

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

Napisałem że rynek wybiera to, co dla niego lepsze - przy czym lepsze nie
musi oznaczać obiektywnie najlepsze, ale pasujące do potrzeb rynku. Przykład rynku muzycznego

W tym przypadku potrzeby jednego podmiotu przeważyły szalę na skalę rynkową. Podejrzewam też, że konkurencja Sony nie wydoliła finansowo: jakoś krucho z tą "ocena potrzeb".

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

- ta muzyka której jest najwięcej i najlepiej się sprzedaje, niekoniecznie jest uważana
za obiektywnie najlepszą (czy wartościową), ale jest najlepsza z punktu widzenia rynku,
bo zadowala największą ilość ludzi - co ma swój wyraz właśnie poprzez to, że najlepiej

To specyfika rynku, gusta są różne więc jest w czym przebierać. No i ocena muzyki a ocena parametrów technicznych/finansowych to dwie różne sprawy. Ten rynek nie ma określonych wymagań, więc nie ma nawet mowy o dostosowaniu się do potrzeb rynku, ot ktoś "trafił" lub wypromował się. Trudno nawet mówić o polepszaniu się / pogarszaniu jakości, to wszystko kwestia gustów i marketingu (w tym społecznego).

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

się sprzedaje w porównaniu z innymi. Udział muzyki w rynku prawdopodobnie odpowiada zapotrzebowaniu
- gdyby tak nie było, to ktoś przecież musiałby dopłacać do interesu.

Najciekawsze w rynku rozrywki jest to, że zapotrzebowanie pojawia się gdy pojawi się produkt:)

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

To co piszesz mimo wszystko wskazuje na wybór rynku. Warner Bros. wybierając taki format
kierował się zapewne zarówno bezpośrednimi korzyściami własnymi jak i dobrem swoich konsumentów

Na pewno kierował się chęcią zysku, reszta to nic pewnego.

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

(także przekładającym się na jego korzyść). Z pewnością nie wybrałby BD gdyby miał na
tym stracić, pogorszyć jakość, czy pogorszyć swój wizerunek albo stracić klientów.

Na pewno nie wybrali oferty lepszej jakościowo(formaty miały porównywalną jakość), nie kierowali się też dobrem klientów (do Blu-ray trzeba dokupić odtwarzacz), więc zostają jakieś machlojki "markietindode" - może dostali zniżkę...

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

nie musisz kupować BD. Możesz oglądać filmy w TV, w kinie, przez internet, na DVD, czy
VCD, a nawet VHS - jest to nic innego jak weryfikowanie decyzji Warner Bros. przez ciebie
- rynek. Jeżeli nikt nie kupowałby BD albo kupowałby w znikomych ilościach, to jak myślisz
- ostatecznie rynek jako całość miałby jednak wpływ na ten format, czy nie?

Na zyski WB tak, ale czy na sam proces wyboru pomiędzy dwoma konkurentami (skoro klamka już zapadła bez jego udziału)?

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

Nie wiem co masz na tu myśli poprzez "nierynkową strategię", ale zauważ, że mimo wszystko

Mam na myśli wdrażanie siłą.

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

przekonanie tych "dużych graczy" będzie wynikało z ich przekonania, że jest to coś korzystnego
- czyli z wyboru czegoś, co uważają za dobre. A jeżeli ten "dobry" wybór okaże się ostatecznie

I także tym przekonaniem można manipulować: włada, powtarzam, władza.

Dnia 30.12.2010 o 18:09, Validus napisał:

"zły" na rynku, to będzie to przecież właśnie ocena przez rynek i eliminacja w ramach
"selekcji naturalnej"? Ale bardzo upraszczając.

Nie będzie selekcji naturalnej, będzie przymus prawny, w tym kraju "funkcjonuje" wiele martwych przepisów, rynek nie sprawił, że zniknęły, bo to nie on decyduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

To nie jest skutek demokracji


Jest. Historia pokazuje, że masa co do zasady wybiera populizm i nie kieruje się rozsądkiem ani analizą, do której brak jej ochoty czy kwalifikacji.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

Chcą tylko, że pytania są stawiane zupełnie nieprawidłowo. Kiedy stawia się ludzi przed
konkretnymi wyborami dotyczącymi pieniędzy z ich portfela, to zachowują się racjonalnie.
Jedynym sposobem aby ta racjonalność przełożyła się na wybory polityczne jest oddanie
im ich pieniędzy do ręki i minimalizacja lub w wielu wypadkach wręcz likwidacja budżetów
wspólnych.


Gdyby chcieli, to głosowali by na partię, która by to proponowała. Jeślo najpierw wygrywa SLD, później PiS, a następnie PO to jasno dają do zrozumienia, że mają to głęboko gdzieś.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

A sprawdziłeś czy przy pytaniu Polaków o tę propozycję pojawił się konkret w postaci
podwyższenia płacy netto wszystkim średnio o 400-500 zł? Pojawił się?
Nie. Nie pojawił się.


Pojawił się, skoro pytano, czy byliby za tym, żeby niska składka była zamiast składki obecnej, która więc nie byłaby odejmowana od wynagrodzenia.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

To nie znam ani jednej osoby (każdą jaką kiedykolwiek pytałem), która odpowiedziałaby negatywnie.


Zapewne wszystkie te osoby głosują na PO, ewentualnie ostatnio na palikota. To wystarczy jako podsumowanie racjonalności Polaków.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

Nie ma ponieważ od dwóch dekad debilna z matematycznego punktu widzenia ordynacja


Z matematycznego punktu widzenia ordynacja nie może być debilna...

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

W Polsce wszyscy muszą wchodzić w d... wszystkim, każdy prezydent musi być "Prezydentem
wszystkich Polaków", a każdy głos jest rzeczywiście na wagę złota.


Tak jest wszędzie.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

W krajach z sensownym systemem wyborczym rządzący polepszają życie głównie większości
zadowalając się robieniem dobrze jedynie wybierającej ich większości 50-60% wyborców.


W Niemczech jest koalicja i dają sobie radę o niebo lepiej niż niejeden kraj, w którym samodzielnie rządzi jedna partia. Jak widać nie ma reguły.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

Próbują. Po pierwsze gdyby Polskę podzielić na Polskę Zachodnią i Wschodnią, to w obu
połówkach istniałyby dość trwałe niekoalicyjne rządy. Przy czym część wschodnia zbankrutowałaby
jakieś 10 lat temu i dzisiaj byłaby włączana jako kolonia do zachodniej, a zachodnia
zbliżyła się poziomem życia i organizacji do DBR/UK.


A palikot siedzi i zawija je w te sreberka...

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

> Problem w tym, że obecny premier nie chce - nic w tym kierunku nie robi.
Bzdura. Akurat ten premier, to jeden z niedużej grupy tych, którzy kiedykolwiek coś robili.
Nie można tego powiedzieć ani o Ganialnym Strategu, fajnym Kaziku, twardzielu, który
kończył, kierowcy z tylnego fotela, czy flegmatycznym strażaku. Ci rzeczywiście nie robili
nic - poza "rządzeniem", czytaj "administrowaniem".


To już jest bzdura do kwadratu. Jeśli o jakimkolwiek premierze można powiedzieć, że nie rządzi tylko administruje, to właśnie o Tusku. Ba, to jest chyba jedyny człowiek, który to wprost powtarza: żadnych większych reform. Rządzi nami kwartet historyków, których największym osiągnięciem jak do tej pory jest podwyżka VATu, zwiększanie deficytu i brednie o tym, że oni nie są od tego, żeby ludzi bolało.
Można było przeprowadzić reformy, które nic nie kosztują, a które byłyby pożyteczne, a rząd działa wręcz w odwrotnym kierunku - produkując buble prawne, takie jak np. ustawa o dopalaczach. Już nawet sam I Prezes Sądu Najwyższego się nad nimi ulitował i o jednej z ustaw wprost powiedział: ludzie, to jest niekonstytucyjne. Obchodzi to kogoś? Nie. Prezydent podpisuje ustawę po to, żeby następnie zgłosić projekt jej nowelizacji - cyrk na kółkach.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

Mi już zabrano w podatkach.


Za mało, jeśli ktoś ma ucierpieć na emeryturach to właśnie Ty, a nie dzisiejsi 70 letni emeryci, którzy krachu pewnie nie dożyją.

Dnia 30.12.2010 o 02:56, Olamagato napisał:

Polecam sprawdzenie systemów polityczno-gospodarczych takich państw jak Nowa Zelandia czy raje
podatkowe, które nie bazują na obrocie finansowym.


Mówimy o ZUSie, a funkcjonowanie systemu emerytalnego w Nowej Zelandii jest zaprzeczeniem zasad funkcjonowania polskiego ZUSu, więc tylko potwierdzasz moje słowa, że tym systemem nie da się dobrze zarządzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

To jednak nijak się ma do sprawy HD DVD/Blu-ray, gdzie nie było obiektywnej oceny (przegrał teoretycznie lepszy produkt) a proces wyboru odszedł w zapomnienie (bo jeden standard zdominował rynek).


Toteż dlatego pisałem, że BD kupować nie musisz ani ty, ani nikt inny. Wszyscy mogą zostać przy DVD czy czymkolwiek innym i nie kupować BD. Jeżeli coś by ludziom w BD nie pasowało, to by go nie kupowali i straciłby rację bytu - czyli zadecydowałby rynek. Za konsumentów zadecydowały korporacje, ale to i tak ludzie oddolnie zdecydują czy rynek chce BD. W tej chwili jednak BD prawdopodobnie spełnia o wiele lepiej potrzeby konsumentów niż DVD czy VCD, więc dopóki nie pojawi się coś co spełni je jeszcze lepiej, to rynek wybierze BD. Bo nie zdajesz się chyba zauważać, że obojętnie czy HDDVD czy BD, to i tak jest to towar "lepszy" niż już obecne na rynku i jeżeli ludzie poprą go swoim zakupem, to w efekcie "selekcja" zostaje spełniona - inne formaty zostają zastąpione przez lepszy BD/HDDVD.

I postaraj się nie schodzić do "ludzie kupują BD bo nie mają innego wyboru".

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Wybór podjęło kilku graczy rynkowych a nie konsumenci i nie w oparciu o własne wymagania tylko była to decyzja czysto marketingowa (bo to znane jest). Ja się takimi bzdurami nie kieruję.


Skoro ty nie kierujesz się bzdurami w rodzaju popularności, to kierujesz się innymi kryteriami. Jednak "gracze rynkowi" kierują się swoimi kryteriami, które nie muszą pokrywać się z twoimi, ale mimo wszystko mają na celu cię zadowolić, bo bez twojego zadowolenia oni nie istnieją. Pisałem wcześniej na ile sposobów możesz wyrazić swoje niezadowolenie z ich decyzji o wyborze BD.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Ale też tym sprzedawcą może się "zaopiekować" konkretny przedstawiciel handlowy i wtedy sprzedawca będzie wciskał klientom tylko to co od niego dostanie.


Jeżeli ludzie zaczną narzekać że sprzedaje szmelc, przestaną kupować i spadną mu obroty, to czy sprzedawca nie poszuka innego przedstawiciela, wiedząc że z tym nie ma przyszłości? Czy nie jest to naturalna rynkowa sytuacja? A nawet jeśli jakaś mała część klientów będzie mimo wszystko kupować u niego nadal, to czy rozsądny sprzedawca nie będzie szukał możliwości zwiększenia liczby klientów - a więc również poszuka innego dostawcy? Czy nie tak to właśnie działa?

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

I to bardzo: czasem po prostu kalkuluje mu się dokonywanie ew napraw bo i tak odbija to sobie na cenie podzespołów. Mając na koncie tyle reklamacji co ja trudno jednoznacznie polegać na racjonalizmie sprzedawców.


Jeżeli dobrze rozumiem, to w tym miejscu "dobro" na rynku podzespołów chciałbyś rozumieć niejako przez bezawaryjność. Racjonalizm sprzedawców może istnieć o tyle, że przykładowo na tym konkretnym rynku podzespołów, tym co jest wymagane nie jest w istotnym stopniu bezawaryjność, a np. jak najwyższe parametry i osiągi - nawet kosztem awaryjności.

Bo widzisz, ja osobiście nie widzę racjonalizmu na rynku kart graficznych, gdzie najistotniejszym dla ogółu rynku zdają się być przede wszystkim osiągi, raczej bez większego względu na takie rzeczy jak np. temperatura pracy czy pobierana moc (już mniejsza z tym czy tak jest rzeczywiście). Dla mnie bardzo istotna jest przede wszystkim pobierana moc, dalej temperatura, a dopiero później osiągi. Czy wobec tego mogę mówić o braku racjonalizmu sprzedawców, skoro produkują według zupełnie odwróconego schematu względem moich wymagań, ale zgodnie z potrzebami ogółu rynku?

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

W tym przypadku potrzeby jednego podmiotu przeważyły szalę na skalę rynkową. Podejrzewam też, że konkurencja Sony nie wydoliła finansowo: jakoś krucho z tą "ocena potrzeb".


Dlaczego krucho? BD się sprzedaje? Sprzedaje się lepiej niż np. DVD i wypiera go z rynku? Jeżeli tak, to rynek ocenił BD jako lepszy niż inne istniejące formaty. Jeżeli nie, to BD zginie śmiercią naturalną, a jego miejsce zajmie coś lepszego.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

To specyfika rynku, gusta są różne więc jest w czym przebierać. No i ocena muzyki a ocena parametrów technicznych/finansowych to dwie różne sprawy. Ten rynek nie ma określonych wymagań, więc nie ma nawet mowy o dostosowaniu się do potrzeb rynku, ot ktoś "trafił" lub wypromował się. Trudno nawet mówić o polepszaniu się / pogarszaniu jakości, to wszystko kwestia gustów i marketingu (w tym społecznego).


Zupełnie nie zgodziłbym się z tym, co tu napisałeś. Nikt nie produkowałby jakiejś muzyki w ilości której rynek nie wchłonie/nie potrzebuje. Myślę, że zdecydowanie się zagalopowałeś twierdząc, że ten rynek nie ma określonych wymagań - bo jest dokładnie odwrotnie. Na rynku muzycznym panują zmieniające się trendy, tak jak na prawie każdym innym. Myślę, że nie trzeba lepszego dowodu niż istnienie specyficznej muzyki lat 60'', 70'', 80'', czy też przejściowej mody na lalusiowate boybandy, disco-polo i inne, które obecnie są obciachem. Obecnie "promowanie" gwiazd w dużej mierze bierze się właśnie z procesu przypominającego produkcję będącą efektem badania zmieniających się trendów.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie pompowałby przecież w Polsce kasy w muzykę typu country na poziomie takim jak pompuje np. w hip-hop. A z czego to wynika? Z potrzeb rynku i z jego badania. Rynek wybiera hip-hop a nie country. Dla rynku lepszy jest hip-hop niż country. Jeżeli jednak badania rynku wskażą nadchodzący trend na muzykę country to będziesz mógł z pewnością spodziewać się pompowania kasy i "promowania" nowych gwiazd country. Przytoczyłbym sporo ciekawych informacji na temat funkcjonowania rynku muzycznego, "promowania", trendów itd. ale wszystko to podziewa się gdzieś w formie papierowej.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Najciekawsze w rynku rozrywki jest to, że zapotrzebowanie pojawia się gdy pojawi się produkt:)


Produkcja jest w ogromnym stopniu planowana na podstawie badań rynkowych, na podstawie analiz i masy innych instrumentów służących np. przewidywaniu trendów. Wiele produktów pojawia się także w wyniku oddolnego "ssania" na rynku. Jednak nie wszystkie trendy czy potrzeby da się wybadać i jeżeli pojawia się zapotrzebowanie o jakim piszesz, to jest to przecież oznaką tego, że coś dobrze trafiło w zapotrzebowanie i powinno zostać rozwijane. Generalnie jednak myślę, że marketingowiec chyba nie do końca zgodziłby się z twoim stwierdzeniem.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Na pewno kierował się chęcią zysku, reszta to nic pewnego.


Jego zysk bierze się z zadowolenia klientów, czy nie? Jeżeli tak, to logicznym jest, że nie robiłby tego z myślą o zaszkodzeniu im.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Na pewno nie wybrali oferty lepszej jakościowo(formaty miały porównywalną jakość), nie kierowali się też dobrem klientów (do Blu-ray trzeba dokupić odtwarzacz), więc zostają jakieś machlojki "markietindode" - może dostali zniżkę...


Jeżeli już wypowiadasz tak kategoryczne osądy dotyczące ich decyzji, to przydałoby się chyba żebyś podał w czym te osądy mają uzasadnienie, bo za bardzo robi się z tego czytanie w myślach. Równie dobrze mogli się kierować jakimiś analizami dotyczącymi kosztów produkcji. Mogli się kierować czterokrotnie większą pojemnością BD. Mogli się kierować wieloma innymi sprawami. Jeżeli ma być o tym mowa konkretnie, to przydałyby się konkrety na których można się oprzeć.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Zresztą gdyby np na osąd rynku gier zdawała się większość konsumentów nie było by tego forum:)


A czy osąd rynku gier nie wynika pośrednio właśnie np. z istnienia tego forum? Tu, podobnie jak w czasopismach branżowych i innych, tworzy się przestrzeń gdzie kształtowane są decyzje wpływające na zakupy, czyli ocenę rynkową. Możesz oczywiście kupować gry metodą prób i błędów bazując tylko na reklamach producentów. I wówczas np. nie kupisz kolejnej części gry, która w ogóle ci się nie spodobała. Podejrzewam jednak, że spora część nabywców kształtuje swoje decyzje na takich np. forach czy w czasopismach.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Na zyski WB tak, ale czy na sam proces wyboru pomiędzy dwoma konkurentami (skoro klamka już zapadła bez jego udziału)?


Klamka zapadła, ale tylko między tymi konkurentami, a nie na rynku. Rynek nie musi akceptować BD.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

I także tym przekonaniem można manipulować: włada, powtarzam, władza.


Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale mniejsza z tym. Weź tylko pod uwagę, że marketing we wszystkich swoich odmianach, jest przecież niczym innym jak manipulacją twoim przekonaniem.

Dnia 30.12.2010 o 20:54, zadymek napisał:

Nie będzie selekcji naturalnej, będzie przymus prawny, w tym kraju "funkcjonuje" wiele martwych przepisów, rynek nie sprawił, że zniknęły, bo to nie on decyduje.


Tak, jeżeli miałeś na myśli odgórne wdrażanie siłą, to tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2010 o 23:37, Validus napisał:

Za konsumentów zadecydowały korporacje, ale to i tak ludzie oddolnie zdecydują czy rynek chce BD.

1.Ludzie decydują ale o zakupie BD nie o tym czy wolą BD czy HD. Jak dla mnie to nie działanie rynkowe tylko manipulowanie rynkiem. Oczywiście, efekt tej manipulacji może być różny, BD sieprzyjmie, lub nie, tu wkracza
klient a z nim rynek.Ale w fazie konkurencji pomiędzy formatami rynek nie działał.
I tyle.
2.Co do opychania szmelcu: jeśli się jest monopolistą (jak np M$) to klient nie ma gdzie odejść- więc można skargi puszczać mimo uszu. Z kolei w sytuacji konkurencji na rynku, też można dopuścić pewien procent awaryjności towaru (wiadomo, wszystko się psuje) i to celowo w ramach cięcia kosztów. Klienci będą zadowoleni bo w razie czego serwis o nich zadba- mydlenie oczu wliczone w cenę - a ograniczyć dostęp niezależnych fachowcom można bardzo łatwo, więc (zbytnia) awaryjność nie musi wyjść na jaw.
Zresztą, nawet nic nie ukrywając można wyjść na swoje: znasz te mechanizmy: produkt wybrakowany w dniu premiery, potem usuwa się trochę usterek i opycha po niższej cenie, potem jeszcze parę przeróbek (albo i nie) i kolejna promocja i jakoś to idzie.

3.Co do racjonalizmu producentów GPU: to właśnie rynek ukształtował obecny trend: szybciej, więcej, lepiej ...nawet kosztem energii i grzania. Przeważająca ilość graczy tego chce (co zrozumiałe, bo ekologia to ostatnie co chodzi im po głowach) i to dostaje. Hype hypem, ale w grach na prawdę liczy się wydajność. A w razie czego -dla odszczepieńców- robi się niszowe układy na bazie tych "energooszczędnych inaczej", oczywiście słabsze.
Za to daje o sobie- powolutku -znać ewolucja w technologii, z braku wyższości nad konkurencją niski pobór prądu zaczyna działać na polu marketingu.

4.Ciekaw jestem tych badań rynku muzycznego. Jak wyobrażasz sobie badanie gustów inne niż notowania sprzedanych egzemplarzy?

5. Zadowolenie to może być klientów to sprawa drugorzędna, liczy się sprzedaż. Zresztą jak ocenić zadowolenie klientów przed wprowadzeniem całkiem nowego produktu na rynek? Kolejne analizy?

6. Osąd rynku gier wynika z istnienia gatunku myślących graczy -podobno aktualnie na wymarciu. Forum to efekt uboczny - właśnie on jest oparty o badania rynku. Ale też o doświadczenia pionierskie.

7.Klamka zapadła, w sprawie HDD vs BD. EOT.

8. Jednak marketing od nakazów prawnych różni pewien stopień finezji, delikatnej psychomanipulacji. Za olanie promocji Ery nikt nie przywali ci grzywny...

PS Ludzie ...nie wybierają (pomiędzy HD i BD) bo nie mają takiego wyboru:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2010 o 01:12, wsaadman napisał:

Pytanie na szybko - to co z tym VATem - będzie można dzisiaj cokolwiek kupić przed sylwestrem?
(Nie mówię tu o alkoholu, tylko ogólnie).

Zasada ogólna:
"Co masz kupić jutro - kup dzisiaj, bo jutro będzie drożej."
Ciekawe, czy ktoś pamięta cenę benzyny zaraz po wymianie pieniądza? Litr był po 1,65 zł. Teraz... teraz około 5 zł.
Prawda, zapomniałem. Większość tutaj nawet nie wie, ze byłą wymiana pieniądza. I nie wie, że w przyszłości też będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

1.Ludzie decydują ale o zakupie BD nie o tym czy wolą BD czy HD. Jak dla mnie to nie działanie rynkowe tylko manipulowanie rynkiem. Oczywiście, efekt tej manipulacji może być różny, BD sieprzyjmie, lub nie, tu wkracza klient a z nim rynek.Ale w fazie konkurencji pomiędzy formatami rynek nie działał.


Według mojego poglądu i wiedzy, w fazie konkurencji pomiędzy formatami rynek działał o tyle, że podejmowane decyzje producentów były zorientowane na rynek. Taka a nie inna decyzja nie zostałaby podjęta gdyby nie wiązała się z korzyściami dla producenta. Następnie ten producent własne korzyści przekuwa w korzyści dla swoich klientów, aby ich pozyskać. I to ci właśnie klienci ostatecznie weryfikują czy producent postąpił dobrze czy nie - nawet pomimo tego, że nie mieli bezpośredniego wpływu na decyzję producenta. Wciąż staram się pokazać, że "selekcja" nie musi odbywać się na każdym szczeblu, bo i tak odbywa się na ostatecznym szczeblu konsumenckim, więc w ostatecznym rozrachunku i tak decyduje rynek. Ale nie wiem, może ja jakąś inną ekonomię i zarządzanie poznawałem :D

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

2.Co do opychania szmelcu: jeśli się jest monopolistą (jak np M$) to klient nie ma gdzie odejść- więc można skargi puszczać mimo uszu.


Monopol jednak jest brakiem wolnego rynku, tak jak odgórna biurokracja. Więc siłą rzeczy rynek w nim nie działa lub jest bardzo zaburzony. Dlatego nie ma to chyba raczej zastosowania w tym, o czym mówimy.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

Z kolei w sytuacji konkurencji na rynku, też można dopuścić pewien procent awaryjności towaru (wiadomo, wszystko się psuje) i to celowo w ramach cięcia kosztów. Klienci będą zadowoleni bo w razie czego serwis o nich zadba- mydlenie oczu wliczone w cenę - a ograniczyć dostęp niezależnych fachowcom można bardzo łatwo, więc (zbytnia) awaryjność nie musi wyjść na jaw.


Jeżeli dopuszczanie większej awaryjności jest robione w ramach cięcia kosztów, to zapewne wynikło to z sytuacji na rynku, która to dopuszcza, potrzebując raczej niższych cen niż bezawaryjności. Musi się to przecież odbywać w ramach tego na co zezwala rynek, bo przecież w innym wypadku zacznie się odpływ klientów i straty?

No i w sytuacji wolnego rynku - jeżeli awaryjność stanie się zbyt uciążliwa dla konsumentów, to pojawi się zapotrzebowanie na bezawaryjność nawet kosztem większej ceny. I wówczas zaczyna się sytuacja w drugą stronę, bo rynek potrzebuje teraz raczej bezawaryjności niż niskich cen. W bardzo dużym uproszczeniu tak to przecież działa na rynku?

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

Zresztą, nawet nic nie ukrywając można wyjść na swoje: znasz te mechanizmy: produkt wybrakowany w dniu premiery, potem usuwa się trochę usterek i opycha po niższej cenie, potem jeszcze parę przeróbek (albo i nie) i kolejna promocja i jakoś to idzie.


Także dzieje się to w ramach tego, na co zezwala rynek. Ja w ogóle nie kupuję premierowych wydań gier i innych towarów właśnie z racji ich niedoróbek. Czekam odpowiednią ilość czasu aż wyjdą na jaw wszystkie niedoróbki i zostaną poprawione. Najczęściej kupuję wersje Ultra Platinum Maximum Edition, które mają wszystkie możliwe patche i dodatki. Jednak najwidoczniej osób takich jak ja jest relatywnie niewiele, skoro niedorobione gry sprzedają się po premierze w wielomilionowych nakładach. W ten sposób rynek daje znać, że mimo wszystko akceptuje taki towar. Więc prawdopodobnie będzie taki dostawał dopóki będzie to dla producenta opłacalne.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

3.Co do racjonalizmu producentów GPU: to właśnie rynek ukształtował obecny trend: szybciej, więcej, lepiej ...nawet kosztem energii i grzania. Przeważająca ilość graczy tego chce (co zrozumiałe, bo ekologia to ostatnie co chodzi im po głowach) i to dostaje.


Tym samym potwierdziłeś też to, co napisałem powyżej i jeszcze akapit wyżej, a także pisałem wcześniej - na rynku dobre jest to, czego chce rynek, a nie to, co jest obiektywnie dobre. Jeżeli rynek będzie chciał GPU 1000GHz które palą się po trzech godzinach grania, to prawdopodobnie takie właśnie dostanie.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

Hype hypem, ale w grach na prawdę liczy się wydajność. A w razie czego -dla odszczepieńców- robi się niszowe układy na bazie tych "energooszczędnych inaczej", oczywiście słabsze. Za to daje o sobie- powolutku -znać ewolucja w technologii, z braku wyższości nad konkurencją niski pobór prądu zaczyna działać na polu marketingu.


Dokładnie tak. Liczy się to, czego chce rynek - a jeżeli liczy się wydajność, to będzie oferowana wydajność. Jeżeli jednak jest odpowiednio pokaźna grupa dla której liczy się co innego niż wydajność, i można na tej grupie zarobić, to pojawi się też oferta dla tej grupy. Rynkowa oczywistość. I piszesz też o kolejnej rynkowej oczywistości - jeżeli wszyscy oferują tylko wydajność, to ten kto oprócz wydajności zaoferuje także dodatkowe atrakcje, będzie miał przewagę nad konkurencją.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

4.Ciekaw jestem tych badań rynku muzycznego. Jak wyobrażasz sobie badanie gustów inne niż notowania sprzedanych egzemplarzy?


Nie wiem czy moje wyobrażenia mają jakąś wartość, ale pierwsze co przychodzi mi do głowy to np. oglądalność stacji muzycznych, które oferują konkretne gatunki muzyczne; słuchalność stacji radiowych o konkretnym profilu muzycznym; listy przebojów w takich mediach; ilość osób na występach różnych rodzajów muzyki; słuchalność, oglądalność i pobieralność piosenek w portalach oferujących muzykę i teledyski. Instrumentów do badania i metod ich analizy przy tak rozwiniętym rynku jest zapewne niemało.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

5. Zadowolenie to może być klientów to sprawa drugorzędna, liczy się sprzedaż. Zresztą jak ocenić zadowolenie klientów przed wprowadzeniem całkiem nowego produktu na rynek? Kolejne analizy?


A co innego lepiej nakręca sprzedaż, jak nie właśnie zadowolenie klienta? Teoria użyteczności się kłania, a na dodatek wydaje mi się że popełniłeś marketingową herezję w tym momencie. Poprzeglądaj misje i polityki jakości produkcji przedsiębiorstw, a niemal pewny jestem, że znajdziesz tam mniej lub bardziej dosłownie wyrażone zobowiązania dążenia do zadowolenia klienta. W sumie poczytaj parę podręczników z marketingu, bo znajdziesz tam o wiele więcej konkretów niż chciałoby mi się pisać.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

6. Osąd rynku gier wynika z istnienia gatunku myślących graczy -podobno aktualnie na wymarciu. Forum to efekt uboczny - właśnie on jest oparty o badania rynku. Ale też o doświadczenia pionierskie.


Chyba rozminęliśmy się z pojęciami. Jeżeli poprzez osąd rynku gier rozumiesz np. różnego rodzaju recenzje w czasopismach czy portalach, to jest to tylko element który pozwala kształtować decyzje konsumentów, ale nie musi bezpośrednio wpływać na rynek gier - na tej zasadzie, że nie musisz czytać niczyich opinii tutaj, a możesz kierować się zupełnie czym innym - możesz kupić grę np. tylko dlatego bo lubisz ten gatunek. Forum to powstało zapewne właśnie z potrzeby rynku gier i może na niego wpływać, ale nie bezpośrednio, a tylko pośrednio, wpływając na decyzje konsumentów - które to decyzje są właśnie ostateczną rynkową oceną gier.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

8. Jednak marketing od nakazów prawnych różni pewien stopień finezji, delikatnej psychomanipulacji. Za olanie promocji Ery nikt nie przywali ci grzywny...


I jest to niewątpliwa przewaga wolnego rynku nad odgórną biurokracją.

Dnia 31.12.2010 o 00:13, zadymek napisał:

PS Ludzie ...nie wybierają (pomiędzy HD i BD) bo nie mają takiego wyboru:)


Nie wybierają też bezpośrednio czyje maszyny spawalnicze ma kupić producent. Robią to pośrednio, kupując te towary, w których spawy są zadowalające :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2010 o 12:56, KrzysztofMarek napisał:

Ciekawe, czy ktoś pamięta cenę benzyny zaraz po wymianie pieniądza? Litr był po 1,65
zł. Teraz... teraz około 5 zł.


Ja pamiętam

Dnia 31.12.2010 o 12:56, KrzysztofMarek napisał:

Prawda, zapomniałem. Większość tutaj nawet nie wie, ze byłą wymiana pieniądza. I nie
wie, że w przyszłości też będzie...


Niektórzy wiedzą

Ps. Wszystkim gramowiczom życzę Szczęśliwego Nowego Roku i oby Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostaniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Według mojego poglądu i wiedzy, w fazie konkurencji pomiędzy formatami rynek działał
o tyle, że podejmowane decyzje producentów były zorientowane na rynek. Taka a nie inna

Wg mojej wiedzy oba formaty były równie popularne do czasu pewnych przetasować "na górce". I dlatego śmiem twierdzić, że rynek przyczynił się co najwyżej do zwrócenia uwagi większych graczy na technologię HD jako wartą zainteresowania -czego konsekwencją był niewątpliwie wybór pomiędzy dwoma istniejącymi- ale nie na sam wybór.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

decyzja nie zostałaby podjęta gdyby nie wiązała się z korzyściami dla producenta. Następnie

Co jednak nie musiało oznaczać wiązania decyzji z opiniami klientów -zwłaszcza w przypadku takiego giganta jak Warner. To raczej rynek "został przekonany" jego wyborem.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

ten producent własne korzyści przekuwa w korzyści dla swoich klientów, aby ich pozyskać.
I to ci właśnie klienci ostatecznie weryfikują czy producent postąpił dobrze czy nie (...)
rynek. Ale nie wiem, może ja jakąś inną ekonomię i zarządzanie poznawałem :D

Wszytko to prawda i ja też znam taką ekonomię:)
Chciałem tylko zauważyć, że tak samo jak w przypadku monopolu w naszej sytuacji (BD/HDD) rynek nie miał [prawie] nic do gadania. To nie jeden format stał się popularniejszy od drugiego a raczej jedne z tuzów rynków video podjął kluczową decyzję dla całej branzy (nie wiem, moze wzór z niego biorą).

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Monopol jednak jest brakiem wolnego rynku, tak jak odgórna biurokracja. Więc siłą rzeczy

Dokładnie o to mi chodziło: w pewnych (mimo wszystko rynkowych, bo stworzonych przez rynek) sytuacjach rynek daje ciała.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Jeżeli dopuszczanie większej awaryjności jest robione w ramach cięcia kosztów, to zapewne
wynikło to z sytuacji na rynku, która to dopuszcza, potrzebując raczej niższych cen niż

Albo z przyczyn ekonomicznych gdy np awaryjność wyszła tuż przed premierą (albo tuż po) a wycofanie się nie kalkuluje, producent może podjąć ryzyko -przecież na tym biznes polega inaczej każdy biznes musiał by wypalić.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

bezawaryjności. Musi się to przecież odbywać w ramach tego na co zezwala rynek, bo przecież
w innym wypadku zacznie się odpływ klientów i straty?

Tak zaczną się straty, tak musi...i co z tego? Cały czas gardłuję: nie wszyscy myślą rynkowo:|
I dlatego nie wszystkim steruje rynek. Dopiero w dłuższej perspektywie rynek może eliminować niechciany towar- może, bo w takich wypadkach da się go oszukać, albo wręcz wpływać na jego zapatrywania.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Nie wiem czy moje wyobrażenia mają jakąś wartość, ale pierwsze co przychodzi mi do głowy
to np. oglądalność stacji muzycznych, które oferują konkretne gatunki muzyczne; słuchalność
stacji radiowych o konkretnym profilu muzycznym; listy przebojów w takich mediach; ilość

OK, na to sam mogłem wpaść - preferowane gatunki to podstawa. Ale jak sondować czy dany album się przyjmie?

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

A co innego lepiej nakręca sprzedaż, jak nie właśnie zadowolenie klienta? Teoria użyteczności

Reklama dźwignią handlu. Gdyby wszyscy kierowali się zadowolenie klienta, i gdyby wszelkie badania na ten temat się sprawdzały, ryzyko biznesowe przestało by istnieć. Są też różne koncepcje zaspokajania potrzeb konsumenta.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

się kłania, a na dodatek wydaje mi się że popełniłeś marketingową herezję w tym momencie.

Nie sądzę, sprzedaż na 100% liczy się bardziej niż zadowolenie klienta:)

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Poprzeglądaj misje i polityki jakości produkcji przedsiębiorstw, a niemal pewny jestem,
że znajdziesz tam mniej lub bardziej dosłownie wyrażone zobowiązania dążenia do zadowolenia
klienta. W sumie poczytaj parę podręczników z marketingu, bo znajdziesz tam o wiele więcej
konkretów niż chciałoby mi się pisać.

Znam ja ci ta politykę jakości z praktyki: stawia się głównie na maskowanie wad i reklamę a mniej na realna użyteczność. A poza tym jest jeszcze coś takiego jak kreowanie trendów -teoretycznie konsumenta można "nauczyć" lubić swój produkt jaki by nie był (w granicach rozsądku).

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Chyba rozminęliśmy się z pojęciami. Jeżeli poprzez osąd rynku gier rozumiesz np. różnego
rodzaju recenzje w czasopismach czy portalach, to jest to tylko element który pozwala

Nie, mam na myśli opinie graczy, te anonimowe, najczęściej niepublikowane i przez to będące przyczyną istnienia forów publicznych, dla których ich właściciele są targetem.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

kształtować decyzje konsumentów, ale nie musi bezpośrednio wpływać na rynek gier - na
tej zasadzie, że nie musisz czytać niczyich opinii tutaj, a możesz kierować się zupełnie
czym innym - możesz kupić grę np. tylko dlatego bo lubisz ten gatunek. Forum to powstało

Jasne, ale w tym przypadku trudno mówić o konkretnej opinii nt konkretnego produktu, ot, kupuję jak leci.

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

zapewne właśnie z potrzeby rynku gier i może na niego wpływać, ale nie bezpośrednio,
a tylko pośrednio, wpływając na decyzje konsumentów - które to decyzje są właśnie ostateczną
rynkową oceną gier.

Forum to raczej wpływ jednych konsumentów na drugich (znaczy oficjalnie), a jedyne do czego może ich przekonać to sam sklep:)

Dnia 31.12.2010 o 13:23, Validus napisał:

Nie wybierają też bezpośrednio czyje maszyny spawalnicze ma kupić producent. Robią to
pośrednio, kupując te towary, w których spawy są zadowalające :)

Pokrętne porównanie w sytuacji gdy jedyny z konkurent gryzie glebę:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Wg mojej wiedzy oba formaty były równie popularne do czasu pewnych przetasować "na górce". I dlatego śmiem twierdzić, że rynek przyczynił się co najwyżej do zwrócenia uwagi większych graczy na technologię HD jako wartą zainteresowania -czego konsekwencją był niewątpliwie wybór pomiędzy dwoma istniejącymi- ale nie na sam wybór.


Jeżeli jest tak jak piszesz, to innymi słowy: rynek wskazał potrzebę, a producenci podjęli decyzję w jaki sposób tę potrzebę zaspokoić. I teraz rynek tę decyzję zweryfikuje. I dla rynkowej selekcji to przecież w zupełności wystarcza.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Co jednak nie musiało oznaczać wiązania decyzji z opiniami klientów -zwłaszcza w przypadku takiego giganta jak Warner. To raczej rynek "został przekonany" jego wyborem.


Gdyby tak to funkcjonowało, to na rynku nie byłoby raczej tego na co jest zapotrzebowanie, tylko raczej wprost przeciwnie. Przy założeniu że Warner Bros. postępuje racjonalnie, to nie podejmowałby decyzji wbrew oczekiwaniom rynku. Jeżeli świadomie postępowałby wbrew oczekiwaniom rynku to nie jest to raczej działanie racjonalne. A że działania zgodne z oczekiwaniami klienta zazwyczaj (bo nie zawsze) dają jednak więcej korzyści niż działania wbrew jego oczekiwaniom, to ostatecznie jednak przekłada się to na większą zdolność przetrwania na rynku tych, którzy postępują zgodnie z tymi oczekiwaniami.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Chciałem tylko zauważyć, że tak samo jak w przypadku monopolu w naszej sytuacji (BD/HDD) rynek nie miał [prawie] nic do gadania. To nie jeden format stał się popularniejszy od drugiego a raczej jedne z tuzów rynków video podjął kluczową decyzję dla całej branzy (nie wiem, moze wzór z niego biorą).


Rozumiem co masz na myśli. To nie zmienia jednak postaci rzeczy, że mimo wszystko to rynek ocenia czy zgadza się z podjęta ponad nim decyzją, i to właśnie on ostatecznie pokaże czy była to trafna decyzja, czy nie. Nawet gdyby HDDVD mogło być dla konsumentów lepsze, to w dalszym ciągu rynek nic na tym nie stracił, skoro BD mimo wszystko i tak jest lepsze niż to co już jest na rynku. Być może jest to mniejsza "dobroć" dla rynku niż mogłaby być, ale w dalszym ciągu jest to zmiana in plus, a nie in minus. "Selekcja" może postępować małymi krokami, ale mimo to postępuje naprzód.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Dokładnie o to mi chodziło: w pewnych (mimo wszystko rynkowych, bo stworzonych przez rynek) sytuacjach rynek daje ciała.


Oczywiście, nikt chyba nie twierdzi że jest on ze wszech miar doskonały, i kiedy powstają monopole to konkurencję trzeba wymuszać sztucznie. Jednak jakby nie patrzeć - nawet gdyby realnie wolny rynek i realne odgórne planowanie dawały takie same efekty, to w dalszym ciągu w przypadku wolnego rynku masz pełną wolność, a w przypadku odgórnego sterowania masz brak wolności. Wobec tego przewaga pierwszego nad drugim jest niepodważalna.

Przypomniało mi się: "Gdyby nawet socjalizm zapewniał więcej dóbr niż kapitalizm, to i tak byłbym za kapitalizmem, bo zapewnia on więcej wolności. Na szczęście nie mam tego dylematu..." :D

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Albo z przyczyn ekonomicznych gdy np awaryjność wyszła tuż przed premierą (albo tuż po) a wycofanie się nie kalkuluje, producent może podjąć ryzyko -przecież na tym biznes polega inaczej każdy biznes musiał by wypalić.


Dokładnie tak. Wątpliwość pojawia się jednak jeżeli chodzi o kalkulowanie takiego ryzyka, bo mowa jest o ogromnych stratach związanych np. z utratą budowanego wiele lat zaufania klientów, co przekłada się przecież ostatecznie na kondycję finansową. Ja wiele lat temu sparzyłem się na pewnym podzespole od Gigabyte. Od tamtego czasu omijam tę firmę szerokim łukiem, choć wiele mogło się od tego czasu zmienić.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Tak zaczną się straty, tak musi...i co z tego? Cały czas gardłuję: nie wszyscy myślą rynkowo:|


Albo umiesz się dostosować, albo giniesz. Życie to nie je bajka - to je zajebajka. Ci którzy myślą i działają rynkowo, odnoszą na rynku sukces z korzyścią dla ogółu. Ci którzy działają wbrew rynkowi, niech giną - bo i po co komu oni, skoro nie wnoszą korzyści?

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

I dlatego nie wszystkim steruje rynek. Dopiero w dłuższej perspektywie rynek może eliminować niechciany towar- może, bo w takich wypadkach da się go oszukać, albo wręcz wpływać na jego zapatrywania.


Nikt nie powiedział że eliminacja musi następować z dnia na dzień, ani nawet z roku na rok. Selekcja rynkowa jest procesem z natury długotrwałym, ale nieuniknionym i niepowstrzymanym. Można na nią wpływać w rozmaity sposób nierynkowymi metodami i próbować ją zaburzać dla własnych krótkotrwałych korzyści. Sęk w tym, że nie należy przecież za karę ograniczać rynku, tylko należy ograniczać i eliminować te nierynkowe metody. Bo nie kara się przecież ofiary, tylko sprawcę. Rynek do pewnego stopnia sam potrafi się obronić i odpłacić bardzo boleśnie. I należy przecież pomagać jemu, a nie manipulantom psującym rynek - monopolistom, kartelom, biurokratom...

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

OK, na to sam mogłem wpaść - preferowane gatunki to podstawa. Ale jak sondować czy dany album się przyjmie?


Mnie o to nie pytaj, bo nie jest to moja dziedzina. Ale albumy chyba niekoniecznie sprzedają się jako całość, a są chyba na ogół raczej ciągnięte przez single czy markę wykonawcy.

Jeżeli chodzi jeszcze o badanie rynku to np. to może dobrze obrazować pewne metody: http://www.di.fm/ http://www.sky.fm/ Co jakiś czas dodawane są tam nowe stacje i po jakimś czasie albo dołączają do reszty albo mówią pa-pa. Ja słucham tam głównie Ambient, Minimal, czy Space Music. Jeżeli liczba słuchaczy tych stacji zacznie spadać poniżej pewnego poziomu, to zapewne zmieni się puszczaną w nich pulę, albo pożegna się je całkiem, a ich miejsce zajmie jakaś nowa stacja o większej słuchalności.

Nie wiem też czy słyszałeś o pewnym projekcie czegoś w rodzaju "uczącego się" radia internetowego. Początkowo puszcza ci utwory najróżniejszego rodzaju i w zależności od twoich reakcji "uczy się" twojego gustu z czasem coraz dokładniej, puszczając tylko takie utwory które powinny ci odpowiadać. Narzędzie chyba niemal doskonałe w badaniu i sondowaniu rynku.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Reklama dźwignią handlu. Gdyby wszyscy kierowali się zadowolenie klienta, i gdyby wszelkie badania na ten temat się sprawdzały, ryzyko biznesowe przestało by istnieć. Są też różne koncepcje zaspokajania potrzeb konsumenta.


Narzędzia marketingu, podobnie jak inne, służą zminimalizowaniu tego ryzyka, a nie jego eliminacji. W nowoczesnym zarządzaniu a także marketingu, w centrum stawia się klienta i jego zadowolenie, bo to właśnie jego zadowolenie jest kluczem do sukcesu. I nieustannie badasz czy w odpowiednim stopniu zaspokajasz jego potrzeby, wprowadzając przy tym odpowiednie zmiany w przyszłości, po to, aby jego zadowolenie było jeszcze większe, a tym samym większa była sprzedaż. A koncepcjami zaspokajania potrzeb konsumenta zajmuje się w bardzo dużej mierze właśnie marketing.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Nie sądzę, sprzedaż na 100% liczy się bardziej niż zadowolenie klienta:)


W sumie częściowo odpowiedziałem już chyba powyżej. Marketingowiec wie, że tę sprzedaż osiągnie właśnie dzięki zadowoleniu klienta. Dlatego też analizuje rynek żeby najpierw poznać potrzeby klienta i następnie jak najlepiej go zadowolić - a przez to osiągnąć sprzedaż. W praktyce długoterminowa wysoka sprzedaż bez zadowolenia klienta chyba raczej nie istnieje.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Znam ja ci ta politykę jakości z praktyki: stawia się głównie na maskowanie wad i reklamę a mniej na realna użyteczność.


O realnej użyteczności decyduje konsument. Różni producenci mogą stosować różne praktyki, ale faktem jest raczej, że sukces osiągają ci, którzy dają konsumentowi największą użyteczność, obojętnie co by się na nią nie składało. I takich właśnie producentów rynek najbardziej nagradza. Pozostali będą krążyć w odmętach przeciętności aż wreszcie utoną i zje ich konkurencja.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

A poza tym jest jeszcze coś takiego jak kreowanie trendów -teoretycznie konsumenta można "nauczyć" lubić swój produkt jaki by nie był (w granicach rozsądku).


Jest to przecież nic innego jak jedna z form konkurencji, zdobywania rynku i normalny element jego funkcjonowania. Ale tak jak wszystkie inne - nie zawsze i nie wszędzie można go stosować, nie daje też żadnej gwarancji. No i na wolnym rynku my możemy przecież kreować swój trend, ale to nie znaczy że konkurencja w tym czasie śpi.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Nie, mam na myśli opinie graczy, te anonimowe, najczęściej niepublikowane i przez to będące przyczyną istnienia forów publicznych, dla których ich właściciele są targetem.


Chyba raczej - anonimowi gracze są targetem właścicieli forów?

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Jasne, ale w tym przypadku trudno mówić o konkretnej opinii nt konkretnego produktu, ot, kupuję jak leci.


Ale więcej przecież nie trzeba. Kupując RTS, nie kupiłeś RPG ani FPS. W makroskali taka informacja jest równie cenna i wystarczająca.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Forum to raczej wpływ jednych konsumentów na drugich (znaczy oficjalnie), a jedyne do czego może ich przekonać to sam sklep:)


Nie jestem pewien czy zrozumiałem konstrukcję zdania, ale mniejsza z tym.

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Pokrętne porównanie w sytuacji gdy jedyny z konkurent gryzie glebę:P


Ale dopóki format nie został wybrany, konkurencja mogła stawać na głowie żeby do siebie przekonać na wszelkie możliwe sposoby. Ci którzy wybrali, kierowali się własną użytecznością (cokolwiek by się na nią nie składało) i uznali że jeden z formatów spełnia ją lepiej. Gdyby tak nie było, to wybraliby drugi.


A tak w ogóle jaki jest sens zagłębiania się w podstawy ekonomii skoro to temat o Polsce?

+++

@ Galadin

Dnia 31.12.2010 o 15:23, zadymek napisał:

Oby 2011 był dobrym rokiem, bo 2010 to tragedia za tragedią. :(


Bądź optymistą jak pan premier: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8887326,_To_byl_rok_najwiekszej_proby__Wyszlismy_z_niej_zwyciesko_.html

+++

Jeżeli PO ma obecnie najniższe poparcie w historii badań, to zaczyna się robić ciekawie. Resztę żal komentować: http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/315684,tylko-cztery-partie-w-sejmie-najnowszy-sondaz.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Gdyby tak to funkcjonowało, to na rynku nie byłoby raczej tego na co jest zapotrzebowanie,
tylko raczej wprost przeciwnie. Przy założeniu że Warner Bros. postępuje racjonalnie,

Było by to co się wg prognoz dobrze sprzeda. I tak jest, z tym, że prognozy mają różną trafność a element funkcjonalności jest jednym z wielu branych pod uwagę: gdyby był decydujący branża komputerowa nie ruszyła by z miejsca.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Rozumiem co masz na myśli. To nie zmienia jednak postaci rzeczy, że mimo wszystko to
rynek ocenia czy zgadza się z podjęta ponad nim decyzją, i to właśnie on ostatecznie

I niewątpliwie gdyby reakcje rynku dało się przewidzieć miałby realny wpływ na wojnę formatów. Jednak w praktyce jest tak, że rynek wykazał zainteresowanie technologią ale to która wygrała to już rozstrzygnęly targi pomiędzy korporacjami.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

pokaże czy była to trafna decyzja, czy nie. Nawet gdyby HDDVD mogło być dla konsumentów
lepsze, to w dalszym ciągu rynek nic na tym nie stracił, skoro BD mimo wszystko i tak
jest lepsze niż to co już jest na rynku.

Sukces Blu-Ray będzie porównywalny z ew sukcesem HD, wszystko zależy od wypromowanie technologi HD a nie samego formatu.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Oczywiście, nikt chyba nie twierdzi że jest on ze wszech miar doskonały

Są tacy, [podobno] zwie się ich neoliberałami:)

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Narzędzia marketingu, podobnie jak inne, służą zminimalizowaniu tego ryzyka, a nie jego
eliminacji. W nowoczesnym zarządzaniu a także marketingu, w centrum stawia się klienta
i jego zadowolenie, bo to właśnie jego zadowolenie jest kluczem do sukcesu. I nieustannie

Dokładniej: kreowanie zadowolenia u klienta jest kluczem do sukcesu. Można to zrobić standardowo robiąc dobrą robotę, ale w dzisiejszych czasach ostrej konkurencji czysta gra może wyjść bokiem, stąd moje przeświadczenie o istotnym znaczeniu reklamy.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

W praktyce długoterminowa wysoka sprzedaż bez zadowolenia klienta chyba raczej nie istnieje.

Tak, długoterminowa.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Jest to przecież nic innego jak jedna z form konkurencji, zdobywania rynku i normalny
element jego funkcjonowania. Ale tak jak wszystkie inne - nie zawsze i nie wszędzie można
go stosować, nie daje też żadnej gwarancji. No i na wolnym rynku my możemy przecież kreować
swój trend, ale to nie znaczy że konkurencja w tym czasie śpi.

I to jest właśnie piękne w wolnym rynku, wszystkie strategie biorą w łeb gdy przychodzi do praktyki:)

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Chyba raczej - anonimowi gracze są targetem właścicieli forów?

Dobra, może nie wyraźnie napisałem: targetem są autorzy anonimowych opinii:)

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Ale więcej przecież nie trzeba. Kupując RTS, nie kupiłeś RPG ani FPS. W makroskali taka
informacja jest równie cenna i wystarczająca.

Tyle, że losy produktu dotyczą skali mikro gdyż to w obrębie gatunku a nie pomiędzy nimi (jak to w ogóle brzmi?) trawa konkurencja.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Nie jestem pewien czy zrozumiałem konstrukcję zdania, ale mniejsza z tym.

Chodzi o to, że forum nie jest formą reklamy konkretnych produktów (co najwyżej daje info że takowe istnieją) tylko miejscem gdzie ścierają się różne punkty widzenia konsumentów -a producent może uzyskać cenne dane marketingowe.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

Ci którzy wybrali, kierowali się własną użytecznością (cokolwiek by się na nią nie składało) i uznali że jeden z formatów spełnia ją lepiej.

Tak, tyle, że znaczenie decyzji konsumenckich zostało zmarginalizowane jednym dużym kontraktem. niezbyt to dobrze świadczy o roli rynku.

Dnia 01.01.2011 o 13:34, Validus napisał:

A tak w ogóle jaki jest sens zagłębiania się w podstawy ekonomii skoro to temat o Polsce?

No właśnie: to może skierujmy się na grunt ekonomii ojczystej:)
Co sądzisz o roli rynku w sprawie nabycia(nabycia bo summ sumarum za samoloty zapłacił podatnik) przez RP rządowych Embraerów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2010 o 15:05, Galadin napisał:

Oby 2011 był dobrym rokiem, bo 2010 to tragedia za tragedią. :(

W tym roku zapewne może być podobnie. W sumie i tak tak co roku jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Było by to co się wg prognoz dobrze sprzeda. I tak jest, z tym, że prognozy mają różną trafność a element funkcjonalności jest jednym z wielu branych pod uwagę: gdyby był decydujący branża komputerowa nie ruszyła by z miejsca.


Do pewnego stopnia można powiedzieć, że tak jest. Jednak prognoza w dalszym ciągu powstaje na podstawie istniejącego na rynku zapotrzebowania, a nie na podstawie widzimisię producenta.

A przy okazji spróbuj zdefiniować "funkcjonalność" na całościowo pojmowanym rynku komputerowym i odpowiedz sobie czy pokrywa się ta definicja z "funkcjonalnością" oczekiwaną przez każdego jednostkowego konsumenta? To decyduje o tym, że nigdy żadna jednostkowa rynkowa oferta nie zadowoli w jednakowym stopniu całego popytu, co wynika z subiektywności użyteczności.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Dokładniej: kreowanie zadowolenia u klienta jest kluczem do sukcesu. Można to zrobić standardowo robiąc dobrą robotę, ale w dzisiejszych czasach ostrej konkurencji czysta gra może wyjść bokiem, stąd moje przeświadczenie o istotnym znaczeniu reklamy.


Z tym, że zadowolenia nie możesz kreować bezpośrednio samego w sobie. Możesz kreować je jedynie pośrednio, poprzez spełnianie potrzeb klienta. W przypadku dalszej części twojego stwierdzenia, nie mam żadnych podstaw żeby uważać ją za trafną ocenę rzeczywistości. Co się tyczy znaczenia reklamy, to w obecnej rzeczywistości rynkowej nikt chyba nie będzie podważał jej istotności.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

I to jest właśnie piękne w wolnym rynku, wszystkie strategie biorą w łeb gdy przychodzi do praktyki:)


Nie. Po prostu wygrywają ci, którzy lepiej od pozostałych potrafią dostosowywać się do ciągłych zmian. Dokładnie tak jak w naturze. To, że dzisiaj jesteś najlepszy, nie znaczy, że będziesz takim jutro. Środowisko się zmienia i zmieniasz się razem z nim, albo zostajesz w tyle.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Tyle, że losy produktu dotyczą skali mikro gdyż to w obrębie gatunku a nie pomiędzy nimi (jak to w ogóle brzmi?) trawa konkurencja.


Ja bym powiedział, że jednak to skala makro wchodzi tu w grę. Zależy tylko co chcesz w tej skali uwzględnić. Ja pisałem akurat o konkurencji między gatunkami, ale równie dobrze możesz w tej skali uwzględnić zmiany w obrębie jednego gatunku, np. czy lepiej sprzedają się RTSy bez budowania baz, czy takie z bazami. Wszystko to oceniasz przecież zawsze w sakli makro? Gdzie przez makro rozumiem całościową sprzedaż na danym rynku - obojętnie czy jest to akurat rynek wszystkich gatunków, czy rynek tylko jednego gatunku, czy tylko jakieś konkretnej odmiany jednego z gatunków. Choć może mylę w tym momencie pojęcia. Ale mniejsza z tym.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Chodzi o to, że forum nie jest formą reklamy konkretnych produktów (co najwyżej daje info że takowe istnieją) tylko miejscem gdzie ścierają się różne punkty widzenia konsumentów -a producent może uzyskać cenne dane marketingowe.


Nie do końca bym się z tym zgodził, bo informowanie o istnieniu produktu (czyli zagnieżdżanie w świadomości konsumenta) chyba także jest uznawane za formę (czy jedną z funkcji) reklamy - choć oczywiście niekoniecznie musi to być inicjatywa producenta. Podobnie to "ścieranie się punktów widzenia" tworzy w efekcie coś, co w marketingu określa się mianem "reklamy szeptanej" i co jest uznawane za jeden z najskuteczniejszych rodzajów reklamy. A jeżeli dodatkowo właściciele forum dostają od producentów egzemplarze testowe do recenzji, to mamy marketingowe publicity pełną gębą.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Tak, tyle, że znaczenie decyzji konsumenckich zostało zmarginalizowane jednym dużym kontraktem. niezbyt to dobrze świadczy o roli rynku.


Ja zupełnie tego tak nie widzę. Decyzja została podjęta bez udziału konsumentów, ale z myślą o nich (a tym samym o producencie). Dopóki mogą tę decyzję ocenić (czego obrazem jest sprzedaż), to rynek pełni swoją "selekcyjną" rolę.

Dnia 01.01.2011 o 15:44, zadymek napisał:

Co sądzisz o roli rynku w sprawie nabycia(nabycia bo summ sumarum za samoloty zapłacił podatnik) przez RP rządowych Embraerów?


Z posiadanych przeze mnie informacji (np. http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=146&pid=40144 ), to rynek tam raczej nie miał za wiele do powiedzenia, bo w grę wchodziły być może jakieś dziwne porozumienia i układy, dając w efekcie coś w ogóle niedostosowane do potrzeb.

W ogóle nie znam się na takich sprawach, ale w najprostszym ujęciu, upraszczając, widzę to mniej więcej: określamy docelową użyteczność i ogłaszamy wolny przetarg na jak najlepszą jej realizację. Wygrywa ten, kto zarzuci ofertą najbliższą zakładanej użyteczności. Pytania powstają odnośnie tego, kto powinien określić tę użyteczność i jak ją ostatecznie zweryfikować w przetargowych ofertach. Ale z racji tego, że kryteria są chyba możliwe do dość precyzyjnego określenia, nie powinno to być chyba specjalnie skomplikowane zadanie.


Na resztę nie chce mi się już odpisywać :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miałeś rację PO w ciągu 1.IX. - 15.XII.2010r. nie przeprowadziła żadnych istotnych reform i jak widzę już nie przeprowadzi.
Cóż ja umiem przyznać się do błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Jest. Historia pokazuje, że masa co do zasady wybiera populizm i nie kieruje się rozsądkiem
ani analizą, do której brak jej ochoty czy kwalifikacji.

Tak? To jakim cudem ponad 70% Polaków (łatwo sprawdzalne dane GUS) ma z roku na rok większe oszczędności i rośnie ich siła nabywcza (złotego). Wytłumacz mi więc na jakiej podstawie uważasz, że "masa [...] nie kieruje się rozsądkiem"? Rozumiem, że za masę uznałeś te pozostałe 30%, z których 1/3 dąży prostą drogą do bankructwa, a 2/3 próbuje utrzymać się na powierzchni zaciągając długi na pokrycie wcześniejszych długów?
Wytłumacz po prostu jakim cudem 30% ludności Polski zaliczasz do większości skoro fakty pokazują coś dokładnie odwrotnego?

Co do zasady - wszyscy nie mogą i nawet nie powinni mieć takich samych emerytur. Ale na tych, którzy wyjątkowo głupio zarządzali swoją przyszłością finansową powinny czekać nie emerytury, ale noclegownie i miska zupy gdy będą już bezrobotni z powodu bezużyteczności spowodowanej wiekiem. I żadnych drogich specjalistycznych procedur ratujących życie i zdrowie, o które przez wcześniejsze 40-50 lat życia sami w ogóle nie dbali.
Państwo powinno dać maksymalne możliwości tym, którzy sami chcą o siebie dbać, a dawać jedynie minimalne wsparcie tym, którzy chcą tylko wegetować na cudzej pracy.
I choćbyśmy byli nie wiadomo jak "miłosierni", to spowodujemy jedynie, że tę mądrzejszą większość zubożymy i wszyscy będą nędzarzami, albo... emigrantami.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Pojawił się, skoro pytano, czy byliby za tym, żeby niska składka była zamiast składki
obecnej, która więc nie byłaby odejmowana od wynagrodzenia.

Nie pojawił się. Nie było słowa o podwyżce płac w związku z likwidacją obecnej składki emerytalno-rentowej. Bo żadnej takiej propozycji nie było. Pawlak i jego urzędnicy zgłosili propozycję, której nie mogła w żaden sposób zaakceptować polska mafia prawno-administracyjna.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Zapewne wszystkie te osoby głosują na PO, ewentualnie ostatnio na palikota. To wystarczy
jako podsumowanie racjonalności Polaków.

Wbrew pozorom nie. Pytałem również aktywnych wyborców PiS. Tak - dokładnie to co napisałem.
Każdy wolał samemu rządzić pieniędzmi brutto jakie wypracowuje w ramach umowy o pracę. Każdy.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Z matematycznego punktu widzenia ordynacja nie może być debilna...

Może ponieważ ordynacja wyborcza ma na celu wyłonienie jak najlepszej matematycznie (jak najwierniejszej) reprezentacji obywateli. Ale jakim cudem ma to się udać jeżeli ordynacja jest proporcjonalna, co przy fatalnym zaufaniu obywateli i tym samym bardzo niskiej frekwencji powoduje, że żadna partia nie może od 20 lat przeskoczyć realnie progu 50% wyborców, co wymusza koalicję z mającym 5-15% wyborców koalicjantem. Oznacza to, że jedyne akceptowalne rozwiązania polityczne muszą spełnić wymagania tej maksymalnie 15% reprezentacji wyborców. Oznacza to, że realnie o kształcie polityki państwa decyduje 5-15% mniejszości obywateli. To nie jest demokracja, to jest absurd!
Dlatego nazywam to debilizmem (sic!) i uważam, że obecna ordynacja jest debilna.
Pomijając ten obciążający jeszcze fakt, że okręgi są wielomandatowe, czyli realnie działają jak krajowe listy wyborcze swoich partii. Jeden lokalny lider partii ciągnie do parlamentu za sobą cały zastęp kolesi, którzy normalnie nigdy nie zostaliby demokratycznie wybrani przez ludzi. Wielu posłów z takiego zastępu ma takie osiągnięcia jak poparcie jednej wioski czyli 3 tys. mieszkańców. Łatwo sprawdzić którzy.
To nie jest zasada, że wygrywa najlepszy.
Bo nie powiesz mi chyba, że osoba z poparciem 3 tys. gdy średnio na jednego posła przypada 43 tys. wyborców, to najlepszy wybór?

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

W Niemczech jest koalicja i dają sobie radę o niebo lepiej niż niejeden kraj, w którym
samodzielnie rządzi jedna partia. Jak widać nie ma reguły.

Niemcy z ich organizacją od najniższego szczebla oraz dyscypliną obywatelską mogą sobie pozwolić nawet na wielkie koalicje bo ich partie nie muszą reformować ich już wcześniej zorganizowanego i bogatego kraju.
Niemcy mają wiele pozornie malutkich atutów, które trudno zebrać nawet w sporej książce. Daje im to nad nami ogromną przewagę cywilizacyjną i zdolność do reformowania, której my niestety nigdy nie osiągnęliśmy.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

To już jest bzdura do kwadratu. Jeśli o jakimkolwiek premierze można powiedzieć, że nie
rządzi tylko administruje, to właśnie o Tusku. Ba, to jest chyba jedyny człowiek, który
to wprost powtarza: żadnych większych reform.

Kurcze - przecież Polakom nie potrzeba żadnych ogromnych reform. Naszym problemem jest brak kilku setek małych, czasem wręcz mikroskopijnych reform. Oczywiście taki "drobiazg" jak psia służalczość urzędników wobec obywatela jest dla Ciebie nic nie znacząca, ale myślę, że większość się zgodzi, że nawet skromy ułamek takiej mikro reformy w postaci zamiany zaświadczeń na oświadczenia, to jak milowy krok w tym skorumpowanym kraju.
Nie mówiąc o pozostałych "nic nie znaczących" zmianach w codziennym życiu, które doskonale znasz, ale olewasz.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Rządzi nami kwartet historyków, których największym osiągnięciem jak do tej pory jest podwyżka VATu, zwiększanie deficytu

To nie jest najlepszy rząd, ale niestety (nad czym boleję) jak dotąd w historii III RP poza jednym mieliśmy same gorsze rządy. Biorąc pod uwagę długość rządzenia, to nie było ani jednego lepszego.
Mogę Ci przedstawić twarde dane pokazujące każdy kolejny rząd i realne zadłużenie, które będziemy musieli spłacać - w dolarach i euro. A ten mimo tych rzekomo wielkich liczb nie jest pod tym w żadnej czołówce najgorszych.
Nasza konstytucja mówi o rządzeniu parlamentu i rządu przez 4 lata swojej kadencji. Ale dlaczego do cholery ogromne i negatywne skutki finansowe większości naszych rządów rozciągają się na ponad 30 lat w przyszłość???
To jest moim zdaniem jawne łamanie konstytucji. Oczywiście zaraz powiesz, że każdy konstytucjonalista to obali, ale nie będę się o to spierał bo fakty są faktami - rząd zaciągając długi na przyszłe lata poza swoją kadencją działa sprzecznie z elementarną sprawiedliwością. A długi takie zaciągał praktycznie każdy polski rząd - rządy PIS, PSL i SLD były pod tym względem najgorsze.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

i brednie o tym, że oni nie są od tego, żeby ludzi bolało.

Historia m.in. po to jest spisywana aby nie popełniać tych samych błędów w przyszłości. Szkoda tylko, że historycy jacy są w rządzie ograniczają się tylko do okresu ostatnich 50 lat i nie pamiętają o przyczynach takich zjawisk jak rewolucja brytyjska, francuska, masowej emigracji z Irlandii w XIX wieku i przyczynach gospodarczego upadku nawet wielkich mocarstw.
Tego rządu oczywiście może nie obchodzić co stanie się z Polską w 2030 roku i tego że wtedy Polski już jako kraju nie będzie bo nie będzie żadnego młodego człowieka, który z niego nie wyjedzie.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Można było przeprowadzić reformy, które nic nie kosztują, a które byłyby pożyteczne,
a rząd działa wręcz w odwrotnym kierunku - produkując buble prawne, takie jak np. ustawa
o dopalaczach.

Jak już kiedyś pisałem celem PO było zdobycie samodzielnej większości parlamentarnej, co nie udało się jeszcze żadnej partii w całej historii III RP. To są fakty.
Kaczyński w swoich marzeniach (wyrażonych publicznie) celował w większość konstytucyjną, co było jeszcze większą mrzonką bo byłby to praktycznie o klasę większy cud od cudu "kary boskiej w Smoleńsku". ;)

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Już nawet sam I Prezes Sądu Najwyższego się nad nimi ulitował i o jednej
z ustaw wprost powiedział: ludzie, to jest niekonstytucyjne. Obchodzi to kogoś? Nie.

A kogo ma obchodzić skoro wiele osób wie, że sama konstytucja III RP, to w połowie sen wariata?
Wg tego samego prawa konstytucyjne jest okradanie polskich dzieci z ich polskiej przyszłości.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

Prezydent podpisuje ustawę po to, żeby następnie zgłosić projekt jej nowelizacji - cyrk na kółkach.

Głosuj, za redukcją sejmu do 50 posłów, to problem sam się rozwiąże. W praktyce właśnie tyle posłów jesteś w stanie z nazwiska wymienić. Prawda?

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

> Mi już zabrano w podatkach.
Za mało, jeśli ktoś ma ucierpieć na emeryturach to właśnie Ty, a nie dzisiejsi 70 letni
emeryci, którzy krachu pewnie nie dożyją.

A ja Ci odpowiem tak. Moje dzieci nie będą płaciły tych horrendalnych podatków jakie je czekają, narzucone przez bandę bezmózgich idiotów palących gumy. Mnie też nie będzie to niedługo czekać bo zwyczajnie mam nieograniczone możliwości emigracji. Nie dzięki temu, że jestem Polakiem, a dzięki temu, że potrafię liczyć. Nie jestem winien temu państwo więcej tego niż to co już oddałem temu państwu, a moje dzieci tym bardziej nie są nic mu winne. I taki stan zamierzam utrzymać.
Za jakiś czas do tych samych wniosków dojdą inni polscy rodzice, a wtedy biada temu kto tu zostanie. Za biedą przyjdzie anarchia i przemoc.

Dnia 30.12.2010 o 23:27, Mogrim napisał:

> Polecam sprawdzenie systemów polityczno-gospodarczych takich państw jak Nowa Zelandia
czy raje podatkowe, które nie bazują na obrocie finansowym.
Mówimy o ZUSie, a funkcjonowanie systemu emerytalnego w Nowej Zelandii jest zaprzeczeniem
zasad funkcjonowania polskiego ZUSu, więc tylko potwierdzasz moje słowa, że tym
systemem nie da się dobrze zarządzać.

No patrz, zgadzamy się w czymś. Rzeczywiście system Nowej Zelandii jest zaprzeczeniem systemu polskiego i również zgadzam się że polsim nie da się zarządzać. Moim zdaniem jedynym sposobem uzdrowienia jest likwidacja wyprzedzająca, w ostateczności bankructwo. Ponieważ jednak ZUS jest finansowo nieograniczenie wspierany przez budżet III RP, to jedynym rozwiązaniem który ten stan naprawi jest całkowite bankructwo III RP.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Tak? To jakim cudem ponad 70% Polaków (łatwo sprawdzalne dane GUS) ma z roku na rok większe
oszczędności i rośnie ich siła nabywcza (złotego).


"Historia pokazuje, że masa co do zasady wybiera populizm i nie kieruje się rozsądkiem"
Oszczędzanie jest decyzją indywidualną, wybory - grupową.
Zupełnie czym innym jest decyzja ile wydać w tym miesiącu od tego, na kogo zagłosować w wyborach.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Co do zasady - wszyscy nie mogą i nawet nie powinni mieć takich samych emerytur.


Uważam, że wręcz przeciwnie - w obecnym systemie najsprawiedliwszym rozwiązaniem byłyby jednakowe emerytury przy zróżnicowanych składkach. Rozwiązanie złe, ale rozsądniejszego w obecnym systemie stworzyć się nie da. Podobnie płaci się różne podatki w zależności od dochodu, ale wszyscy jeżdżą po takich samych drogach i są tak samo chronieni przez finansowaną z tych podatków policję.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Nie pojawił się. Nie było słowa o podwyżce płac w związku z likwidacją obecnej składki
emerytalno-rentowej.


Jeśli pensja netto wynosi 100 a składka 30, to proponując jednakową dla wszystkich składkę 10 automatycznie zwiększa się pensję brutto.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Bo żadnej takiej propozycji nie było. Pawlak i jego urzędnicy zgłosili
propozycję, której nie mogła w żaden sposób zaakceptować polska mafia prawno-administracyjna.


Jaka znowu mafia prawna? Jest mafia administracyjna - ZUS. Ewentualnie mafia lekarska, która przyznała renty z tytułu niezdolności do pracy za odpowiednią łapówką w pełni zdrowym ludziom, a nie przyznała jej rzeczywiście ciężko chorym.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Wbrew pozorom nie. Pytałem również aktywnych wyborców PiS.


Biorąc pod uwagę to, co PO wyprawia, byłbym skłonny uwierzyć, że już prędzej PiS by to zreformował.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Bo nie powiesz mi chyba, że osoba z poparciem 3 tys. gdy średnio na jednego posła przypada
43 tys. wyborców, to najlepszy wybór?


Nie mówię, że ordynacja nie jest debilna. Mówię, że nie może być debilna z matematycznego punktu widzenia, bo matematyka nie zajmuje się wartościowaniem ani ocenianiem.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Niemcy mają wiele pozornie malutkich atutów, które trudno zebrać nawet w sporej książce.


Mają jeden wystarczający atut - poważnego przywódcę, a nie smarkacza, któremu najlepiej wychodzi ganianie za piłką po boisku.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Kurcze - przecież Polakom nie potrzeba żadnych ogromnych reform.


Potrzeba. Chociażby cięcia wydatków i poważna reforma systemu emerytalnego czy służby zdrowia.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Mogę Ci przedstawić twarde dane pokazujące każdy kolejny rząd i realne zadłużenie, które
będziemy musieli spłacać - w dolarach i euro. A ten mimo tych rzekomo wielkich liczb
nie jest pod tym w żadnej czołówce najgorszych.


Te Twoje twarde dane są tyle warte co wróżby o reformach PO, w które chyba już nikt na serio nie wierzy. Po tej kompromitacji mógłbyś sobie darować.
A, przypomnij sobie, jak gotów byłeś się założyć, że jeśli PO nie przeprowadzi żadnych poważnych reform to z kretesem przegra wybory. Dalej jesteś tego taki pewien? :)

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Nasza konstytucja mówi o rządzeniu parlamentu i rządu przez 4 lata swojej kadencji. Ale
dlaczego do cholery ogromne i negatywne skutki finansowe większości naszych rządów rozciągają
się na ponad 30 lat w przyszłość???
To jest moim zdaniem jawne łamanie konstytucji. Oczywiście zaraz powiesz, że każdy konstytucjonalista
to obali, ale nie będę się o to spierał bo fakty są faktami - rząd zaciągając długi na
przyszłe lata poza swoją kadencją działa sprzecznie z elementarną sprawiedliwością.


Nie wiem o czym mówisz. Kto ma odpowiadać na zobowiązania zaciągane przez rząd, jak nie państwo? Nie jest to niezgodne z żadną konstytucją ani elementarną sprawiedliwością. To jest bardzo sprawiedliwe i logiczne.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Jak już kiedyś pisałem celem PO było zdobycie samodzielnej większości parlamentarnej,
co nie udało się jeszcze żadnej partii w całej historii III RP. To są fakty.


Jak to się ma do produkcji bubli prawnych?

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

A kogo ma obchodzić skoro wiele osób wie, że sama konstytucja III RP, to w połowie sen
wariata?


Ma obchodzić rząd i parlament, bo ich psim obowiązkiem jest tworzenie prawa niesprzecznego z konstytucją, choćby uważali jej przepisy za głupie - w przeciwym razie ich legislacyjna biegunka zostanie uchylona przez TK. Tworzenie aktów prawnych o których wiadomo, że będą uchylone jest szczytem nieodpowiedzialności.
A ustawa akurat była sprzeczna z jak najbardziej sensownymi przepisami Konstytucji.
To przy okazji tyle w kwestii wynurzeń o tym, że złe prawo jest winą prawników - kwartetowi historyków nawet sam I Prezes Sądu Najwyższego nie jest w stanie przemówić do rozumu.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

Głosuj, za redukcją sejmu do 50 posłów, to problem sam się rozwiąże. W praktyce właśnie
tyle posłów jesteś w stanie z nazwiska wymienić. Prawda?


Nieprawda, więcej.
W jaki sposób mam głosować za redukcją sejmu do 50 posłów? Gdzie jest takie głosowanie? I w jaki sposób przełoży się to na sytuację, o której piszę? W żaden. Parlament jest maszynką do głosowania rządu, nie ma znaczenia, czy posłów będzie 50 czy 5000.

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

zwyczajnie mam nieograniczone możliwości emigracji.


Każdy ma. Najwidoczniej w Polsce jest całkiem przyzwoicie, skoro jeszcze nie uciekłeś. Gdzie będziesz emigrował? Do Grecji czy Irlandii?

Dnia 01.01.2011 o 22:42, Olamagato napisał:

a moje dzieci tym bardziej nie są nic mu winne.


Ależ są, i będą długo te zobowiązania nałożone na nie przez państwo spłacać. Oczywiście mogą wyjechać, ale tam gdzie wyjadą inne państwo równie chętnie sięgnie do ich kieszeni.
Choć trzeba przyznać, że dzięki rządom PO już niedługo możemy być pierwsi w Europie jeśli chodzi o wysokość VAT. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.01.2011 o 00:06, Mogrim napisał:

> Bo żadnej takiej propozycji nie było. Pawlak i jego urzędnicy zgłosili
> propozycję, której nie mogła w żaden sposób zaakceptować polska mafia prawno-administracyjna.


Jaka znowu mafia prawna? Jest mafia administracyjna - ZUS. Ewentualnie mafia lekarska,
która przyznała renty z tytułu niezdolności do pracy za odpowiednią łapówką w pełni zdrowym
ludziom, a nie przyznała jej rzeczywiście ciężko chorym.


Choćby ta która fałszowała KW w województwie Mazowieckim (miasto Pruszków , sąd , wydział ksiąg wieczystych ) .
W tym procederze brało udział 14 osób (m.in. dwóch notariuszy).
Żaden sąd nie chciał się zabrać za te sprawę , przerzucano się nią niczym gorącym kartoflem przez ponad pół roku.
Próba zrobienia z tego sprawy politycznej również spaliła na panewce.
W końcu po 3 latach skazano jedną osobę główną pomysłodawczynię (nie był to oczywiście żaden notariusz), proces trwa nadal.
A ile tego typu spraw nigdy nie ujrzy światłą dziennego ?.

Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie twierdzę że wśród mojej branży nie ma czarnych owiec , ale ponieważ osoba która została skazana w w.w procesie pracowała w tej samej branży co ja , reakcja na to co zrobiła mogła być tylko jedna (a zareagowało całe środowisko): śmierć cywilna .
A teraz podaj mi przykłady tego typu zachowań wśród prawników.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się