Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 27.01.2014 o 22:45, Hubi_Koshi napisał:

Tłumaczenia plus nauka języka.

Do nauki języka to dodatkowo pedagogika, zaś tłumaczy aż tak dużo nie potrzebujemy (zwłaszcza że angielski ze względu na internet staje się językiem międzynarodowym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.01.2014 o 22:39, qwerty5712 napisał:

Powinienem im dziękować, że zawyżają bezrobocie w Polsce.

Tutaj główne "zasługi" mają klasy fachowcy po europeistyce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.01.2014 o 22:39, qwerty5712 napisał:

Anglistyka zgodzę się. Jednak, to się równa bezrobocie.
Język+ Coś. Przykład Angelski + Ekonomia świetnie znajdziesz prace. Samych Anglistów
mamy wpizdu.

Chyba nie wiesz czym są studia językowe. Filologia to nie kurs nauki języka. Filologia to studia interdyscyplinarne, otrzymuje się na nich wykształcenie z zakresu językoznawstwa, kultury i historii obszaru językowego, literatury, metodyki nauczania. W zależności od wybranej specjalizacji proporcje się różnią. Są też mniej rutynowe specjalizacje, jak celctycka (oprócz angielskiego m.in. praktyczna nauka języków celtyckich!), komunikacja społeczna itd. Inna sprawa, że nawet większość kandydatów na filologięi wybierając te studia nie ma o tym pojęcia i tak naprawdę marnują tam swój czas - dużo lepiej zrobiliby idąc na kurs językowy. Jeśli jednak ktoś dobrze opanuje materiał ze swojej specjalizacji, i nie jest to jakaś specjalizacja masowa (typu pedagogiczna), to nie powinien mieć żadnych problemów z dobrze płatną posadą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.01.2014 o 09:55, Rusty-Luke napisał:

> Anglistyka zgodzę się. Jednak, to się równa bezrobocie.
> Język+ Coś. Przykład Angelski + Ekonomia świetnie znajdziesz prace. Samych Anglistów

> mamy wpizdu.
Chyba nie wiesz czym są studia językowe. Filologia to nie kurs nauki języka. Filologia

Raczej patrze na to, że mały % na stawia się na taką karierę. To co mówiłem, że można więcej zarobić np ucząc się ekonomi w Londynie. Moim zdaniem, to jest świetne wykorzystanie angielskiego jeśli nie jest sie na stawionym na coś trudniejszego. Do reszty nic nie mam, bo jest na nich duże zapotrzebowanie. Ostatnio czytałem ładne tłumaczenie opowiadań Lovecraft. Głównie czytam po angielsku jest trafić czasem na coś dobrze przetłumaczonego na polski. (Nie licząc informatyki, bo każdy i tak używa angielskiej terminologii.)
http://www.youtube.com/watch?v=mbyzgeee2mg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A i owszem, dobrze płatną posadą za granicą.
Chyba, ze ktoś jest masochistą i lubi siedzieć tu zarabiając 3-4x mniej niż dostał by dokładnie za tą samą robotę w większości krajów ościennych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1035933,TVP-Polonia-zniknie-MSZ-rozwaza-zalozenie-nowego-kanalu
Ani słowa o MK, ale to nic moim bohaterem jest pani Fabisiak.
Pani Fabisiak twierdzi, że marka, która przynosi straty realizuje swoją misje. Sądząc po jej propozycji, to nic nie robi w tej radzie nadzorczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://www.rp.pl/artykul/1082437.html
Metodyka tego badania budzi moje wątpliwości. Niby "ludzie" są za oskładkowaniem umów śmieciowych i chcą mniej zarabiać, ale czy na pewno? Badanie powinno przeprowadzić się tylko wśród tych, którzy są na tych "śmieciowych" umowach - ciekawe, jak wtedy wyglądałyby wyniki. Bo wybór jest jasny: część całkowicie traci pracę i idzie na zasiłek, a część dostaje mniej więcej 80% tego, co zarabiali wcześniej. Na pewno większość jest "za"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.01.2014 o 18:11, KrzysztofMarek napisał:

http://www.rp.pl/artykul/1082437.html
Metodyka tego badania budzi moje wątpliwości. Niby "ludzie" są za oskładkowaniem umów
śmieciowych i chcą mniej zarabiać, ale czy na pewno? Badanie powinno przeprowadzić się
tylko wśród tych, którzy są na tych "śmieciowych" umowach - ciekawe, jak wtedy wyglądałyby
wyniki.

Albo po prostu część z tych ludzi to banda idiotów która nie rozumie że będzie to polegało na potrącaniu danej kwoty na ubezpieczenie z ich wynagrodzenia.
To by zresztą tłumaczyło czemu pracują na śmieciowych umowach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.01.2014 o 18:11, KrzysztofMarek napisał:

http://www.rp.pl/artykul/1082437.html
dostaje mniej więcej 80% tego, co zarabiali wcześniej. Na pewno większość jest "za"?

Ja jestem przeciw. Ankieta raczej pokazuje ile osób wie na co głosuje. Można wywnioskować, że tylko 10% wyborców PO wie na jaką partię głosowało xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.01.2014 o 18:11, KrzysztofMarek napisał:

http://www.rp.pl/artykul/1082437.html
Metodyka tego badania budzi moje wątpliwości. Niby "ludzie" są za oskładkowaniem umów
śmieciowych i chcą mniej zarabiać, ale czy na pewno? Badanie powinno przeprowadzić się
tylko wśród tych, którzy są na tych "śmieciowych" umowach - ciekawe, jak wtedy wyglądałyby
wyniki. Bo wybór jest jasny: część całkowicie traci pracę i idzie na zasiłek, a część
dostaje mniej więcej 80% tego, co zarabiali wcześniej. Na pewno większość jest "za"?

Te umowy zostaną o składowane nie zależnie ile osób będzie za czy przeciw więc ta ankieta nie ma znaczenia. Wyniki też nie są dziwne biorąc pod uwagę że większość osób pracuje i tak na zwykłych umowach. Najbardziej ciekawe jest to co o tym myślą wyborcy liberalnej PO :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.01.2014 o 16:48, Pietro87 napisał:

Nasuwa się pytanie co dalej ?

Wiadomo co dalej - nie jeden kraj przechodził taki syf w swojej historii.
Po prostu w którejś kolejnej kadencji kolejny rząd (zapewne ocalenia narodowego) stwierdzi, że kasa i dobre czasy się skończyły i nie ma już na nic. Wtedy zaczną się likwidacje emerytur - tyle, że tych prawdziwych - wypłacanych w gotówce, a nie tylko tych obiecanych. Do tego dojdzie jakiś superpodatek od bogactwa, którym zostaną wykończone resztki klasy średniej i co najmniej większość wszystkich małych firm. To oczywiście spowoduje kolejne powiększenie rozdarcia między wydatkami, a "potrzebami" i następny rząd będzie już tylko zamiatał zgliszcza likwidując jak leci wszystko co jest kosztem skarbu państwa. Na koniec są dwie możliwości. Albo te niszczące cięcia i gwałtowne zubożenie społeczeństwo jakoś przeżyje z mniejszą czy większą rewolucją - co oczywiście nic nie zmieni, albo wreszcie pojawi się jakiś "mesjasz", który skapuje, że państwo się naprawia likwidując durne prawo, które jest wrogie obywatelom i firmom, czyli w Polsce jakieś 90% ustaw III/IV RP. Tak czy inaczej Polska wróci tam gdzie jej miejsce - do szeregu krajów z biednym i głupim narodem, który nie umie się rządzi i okrada najsłabszych. Bo najsłabszych okradać jest najłatwiej. Nie trzeba do tego mieć żadnych zalet, ani żadnego cwanego programu wyborczego lub reformy państwa.

Dnia 17.01.2014 o 16:48, Pietro87 napisał:

Sam abonament rtv zawsze uważałem za absurd, ale to już zakrawa na króla absurdów.

W normalnym kraju jest tak, że jak politycy chcą sobie opłacać jakąś misję, to likwidują jakiś najbardziej bzdurny urząd, którego urzędnicy grzeją dupsko za kilka mln rocznie i finito. Ale nasz kraj nie jest normalny więc trzeba wykombinować jak za tę kolejną kosztowną ideę "misji" ma znowu zapłacić sprzątaczka i kelner - zazwyczaj wychowujący jakieś dzieci i ledwo wiążących koniec z końcem.

To jest nic innego jak kolejne skubanie ludzi w tym kraju licząc na to, że kolejne 10 zł do zapłacenia co miesiąc jakoś zignorują bo w zamian dadzą jakąś ulgę na 1,50 zł miesięcznie dla wybranych, którzy się nawet po to nie schylą, żeby sobie kłopotów z papierami nie robić (bo ich czas to też pieniądz - oczywiście dla polityków bezwartościowy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szukanie kasy jest akurat normalne bo jedziemy równo do progu 60% i jak go dobijemy zostanie nam tylko drukowanie pieniędzy i lament z ręką w nocniku.
Podobnie przecież sprawa się ma z OFE, lasami państwowymi, wydłużeniem wieku emerytalnego czy tym feralnym abonamentem - bo to wszystko w całości lub częściowo idzie na podbicie naszego "zarobku".
Obecnie jesteśmy już powyżej 50% czyli wydajemy więcej niż zarabiamy, dobijemy 60tke i sayonara kredyty, rating poleci na ryj, banki zamkną drzwi a długi trzeba spłacać i pojawi się pytanie z czego [staniemy się kolejną Grecją czy Portugalią, niewypłacalną]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.02.2014 o 22:14, Pietro87 napisał:

Szukanie kasy jest akurat normalne bo jedziemy równo do progu 60% i jak go dobijemy zostanie
nam tylko drukowanie pieniędzy i lament z ręką w nocniku.
Podobnie przecież sprawa się ma z OFE, lasami państwowymi, wydłużeniem wieku emerytalnego
czy tym feralnym abonamentem - bo to wszystko w całości lub częściowo idzie na podbicie
naszego "zarobku".
Obecnie jesteśmy już powyżej 50% czyli wydajemy więcej niż zarabiamy, dobijemy 60tke
i sayonara kredyty, rating poleci na ryj, banki zamkną drzwi a długi trzeba spłacać i
pojawi się pytanie z czego [staniemy się kolejną Grecją czy Portugalią, niewypłacalną]

Zgodzę jednak trzeba zaznaczyć, że Rząd wydaję tą kasę na głupoty. Etap w którym jesteśmy powinnien nas skłonić do kilku rzeczy takich jak restrukturyzacja. Widzisz rząd PO obiecał nam, że będzie oszczędzał i zajmie się biurokracją. Jednak wydatki, które są rosną w zastraszającym tempie.
To co powinien rozliczyć nie rentowne hmm jakby, to powiedzieć inwestycje. Zagranicą jest tak, że jeśli jakaś spółka państwa przynosi straty, to jest rozliczana przed sejmem. U nas z kolei, to co się robi to się prywatyzuje szpitale za grosze(posłom własnej partii). Do prywatyzacji ogólnie służby zdrowia nic nie mam. Jednak to, że partia stara się ograbić nasz naród i to, robi już w zastraszającym tempie woła o pomstę.
W dobie takiego kryzysu trzeba myśleć długofalowo.
Ja na przykład bym obniżył akcyzę na paliwo. Mimo, że jestem przeciwnikiem używek jak alkohol, papierosy.
To zalegalizowałbym marihuane. Szkodliwość bym porównał do alkoholu. Papierosy są gorsze. Przynajmniej na razie byłoby to źródło dochodu. Powiedzmy, że tylko państwo może sprzedawać marihuane.

To co mnie martwi, że do 2008 roku bezrobocie malało. Od czasu rządów PO rośnie. Plus jest taki, że teoretycznie mamy wyższą płacę minimalną, ale około 30% więcej bezrobotnych.

Zaznaczę, że PO nie tylko marnuje budżet Polski, a także UE. Mieliśmy świetna okazję na dokonanie strategicznych inwestycji. Nie wykorzystaliśmy tej okazji. Po wiedziało, że będzie kryzys jedyne co dokonali,to to, że jesteśmy bardziej zależni od UE.

Nie zdziwię się, że za 20-30lat wybuchnie powstanie przeciwko UE, albo coś w tym stylu. Nie stać nas na socjal taki jakie ma np USA. No, ale dopóki politycy nie wezmą odpowiedzialności za państwo, to nigdy nie będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Zgodzę jednak trzeba zaznaczyć, że Rząd wydaję tą kasę na głupoty. Etap w którym jesteśmy
powinnien nas skłonić do kilku rzeczy takich jak restrukturyzacja. Widzisz rząd PO obiecał
nam, że będzie oszczędzał i zajmie się biurokracją. Jednak wydatki, które są rosną w
zastraszającym tempie.


Błąd - to nam obiecuje i obiecywać będzie każdy rząd. Ale nic z tym nie zrobi, bo jak się armii urzędasów dobrze żyje to glosują na tych co ich przy korycie utrzymają [ja też bym chciał w jakimś urzędzie do spraw nibylandii - a takich u nas na pęczki - siedzieć, pierdzieć w stołek i brać za to pensję]

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

To zalegalizowałbym marihuane. Szkodliwość bym porównał do alkoholu. Papierosy są gorsze.
Przynajmniej na razie byłoby to źródło dochodu. Powiedzmy, że tylko państwo może sprzedawać
marihuane.


Legalizacja marihuany wcale nie była by taka rentowna w naszym ubabranym w burdelu przepisów kraju. Trzeba by dostosować prawo, chociażby dotyczące prowadzenia pojazdów do nowej używki [która znacznie wpływa na zdolność kierowania pojazdem czy maszynami w ruchu] i wykombinować sposób kontroli tych na "ziółku" w równym stopniu co tych na "podwójnym gazie". A to tylko jeden element społeczeństwa jaki trzeba dopasować [jasne można podnieść argument - inne kraje dały radę, ale my nie jesteśmy inne kraje, my mamy prawno-ustawowy burdel na kółkach i oszołomów polityków, że o zjednoczonych emiratach katolickich nie wspomnę]

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

To co mnie martwi, że do 2008 roku bezrobocie malało. Od czasu rządów PO rośnie. Plus
jest taki, że teoretycznie mamy wyższą płacę minimalną, ale około 30% więcej bezrobotnych.


Ten plus to iluzja. Płaca wzrosła nieproporcjonalnie do wzrostu cen [tak cen żywności jak i cen opłat wszelakich np tych za media]

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Zaznaczę, że PO nie tylko marnuje budżet Polski, a także UE. Mieliśmy świetna okazję
na dokonanie strategicznych inwestycji. Nie wykorzystaliśmy tej okazji. Po wiedziało,
że będzie kryzys jedyne co dokonali,to to, że jesteśmy bardziej zależni od UE.


Bo przecież oni sobie od żłoba nie odejmą, żadna partia by sobie nie odjęła :)

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Nie zdziwię się, że za 20-30lat wybuchnie powstanie przeciwko UE, albo coś w tym stylu.
Nie stać nas na socjal taki jakie ma np USA. No, ale dopóki politycy nie wezmą odpowiedzialności
za państwo, to nigdy nie będzie dobrze.


Raport analityków wojskowych [za lata tak 2012-2013 jak i wcześniejsze] wskazuje wyraźnie na to, że mamy nikłe szanse na kolejne 25 lat bez większego konfliktu zbrojnego. Nie są to niestety durne wizje 3ciej wojny światowej [aczkolwiek na to akurat mamy szanse stosunkowo małe] ale rzetelne analizy wskazujące na arabskie "wiosny ludów". Te światowe niepokoje mogą się odbić przykrą czkawką [np atakiem nuklearnym KRLD na swojego sąsiada - był by spacyfikowany, ale stworzył by precedens użycia broni masowego rażenia, pierwszego militarnego użycia na szeroką skalę od czasu Hiroszimy. Mogło by to zaowocować innymi podobnymi np na linii Izrael - Palestyna lub Izrael - Iran].
Moim zdaniem UE nie przetrwa kolejnych 30-40 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.02.2014 o 23:53, Pietro87 napisał:

Błąd - to nam obiecuje i obiecywać będzie każdy rząd. Ale nic z tym nie zrobi, bo jak
się armii urzędasów dobrze żyje to glosują na tych co ich przy korycie utrzymają [ja
też bym chciał w jakimś urzędzie do spraw nibylandii - a takich u nas na pęczki - siedzieć,
pierdzieć w stołek i brać za to pensję]

Tylko, że ten rząd ma najwięcej wymówek. To jest rząd, który obiecywał zieloną wyspę. Jednocześnie plując na wszystko inne.

Dnia 01.02.2014 o 23:53, Pietro87 napisał:

Legalizacja marihuany wcale nie była by taka rentowna w naszym ubabranym w burdelu przepisów
kraju. Trzeba by dostosować prawo, chociażby dotyczące prowadzenia pojazdów do nowej
używki [która znacznie wpływa na zdolność kierowania pojazdem czy maszynami w ruchu]
i wykombinować sposób kontroli tych na "ziółku" w równym stopniu co tych na "podwójnym
gazie". A to tylko jeden element społeczeństwa jaki trzeba dopasować [jasne można podnieść
argument - inne kraje dały radę, ale my nie jesteśmy inne kraje, my mamy prawno-ustawowy
burdel na kółkach i oszołomów polityków, że o zjednoczonych emiratach katolickich nie
wspomnę]

Zgadzam się. Tylko największym przeciwnikiem tego są koncerny tytoniowem. Gdyby rząd to przeanalizował, to może doszedłby czy się opłaca czy nie. W każdym bądź razie wolałbym, żeby moje dzieli paliły marichuane niż papierosy.("Chociaż nie chciałbym żadnej używki, bo sam jestem wolny od tego"). Gdyby ludzie rzucili papierosy pewnie rząd miałby by ciężko. Moim zdaniem zamiast walczyć z nałogiem korzystają z niego.(Wiem, że tak jest, ale mimo wszystko będę udawał, że wierzę, że chcą naszego dobra)

Dnia 01.02.2014 o 23:53, Pietro87 napisał:

Ten plus to iluzja. Płaca wzrosła nieproporcjonalnie do wzrostu cen [tak cen żywności
jak i cen opłat wszelakich np tych za media]

To wiem, dlatego się z nich śmieje.

Dnia 01.02.2014 o 23:53, Pietro87 napisał:

Bo przecież oni sobie od żłoba nie odejmą, żadna partia by sobie nie odjęła :)

Zawsze tak jest, ale możliwe jest to, żeby ograniczyć to. To widocznie pokazuje, że w Polsce demokracja się nie sprawdza. (Królów elekcyjnych też mieliśmy mocnych xd).

Dnia 01.02.2014 o 23:53, Pietro87 napisał:

Moim zdaniem UE nie przetrwa kolejnych 30-40 lat.

Zgadzam się. O muzułmanach myślę, to samo co o chrześcijanach skrajni wierzący to zło.
To czego państwo potrzebuje, to wychowywać w duchu patriotycznym. Nie ważne czy wierzy się w Allaha, Boga, Budde tylko, żeby zabijał dla naszych. Kilka wieków temu Polska potrafiła to zrobić, ba obroniliśmy nawet Europę przed najeźdźcami.
Tu mam radę dla Polek nie wychodźcie za muzułmanina, Turasa, Roma itd. Polaku płódź na ile cię stać. Wypełnij inne nację białą esencją Polskości etc.

Spoiler

(LoL poniosło mnie)


Tak na serio, to uciekaj póki możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.02.2014 o 22:14, Pietro87 napisał:

Szukanie kasy jest akurat normalne bo jedziemy równo do progu 60% i jak go dobijemy zostanie
nam tylko drukowanie pieniędzy i lament z ręką w nocniku.

Moim zdaniem nie doceniasz polityków (nie ważne z jakiej partii). Zrobią wszystko, żeby ominąć te nieszczęsne 60% PKB zapisane w konstytucji. A właściwie stało się to już faktem ponieważ licząc wszystko tak jak należy, bez żadnych ściemnień, to dawno już przekroczyliśmy 120% PKB. Za jakiś czas ktoś oświeci "ciemny lud" jakimś prostym i efektownym wyliczeniem pokazującym mniej więcej coś zbliżonego do prawdy, a w każdym razie dający oczywisty i nie do zbicia dowód. Będzie to najprawdopodobniej ktoś, kto zrobi coś takiego jak Jarosław Bauc kiedy socjalistyczny AWS w planowanych ustawach zaczął już wydawać pieniądze wnuków. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Ja na przykład bym obniżył akcyzę na paliwo. Mimo, że jestem przeciwnikiem używek jak
alkohol, papierosy.
To zalegalizowałbym marihuane. Szkodliwość bym porównał do alkoholu. Papierosy są gorsze.
Przynajmniej na razie byłoby to źródło dochodu. Powiedzmy, że tylko państwo może sprzedawać
marihuane.

Sorry, że wejdę w słowo, ale legalizacja czy delegalizacja nie ma znaczenia dopóki koszty takich rzeczy jak alkohol, wyroby tytoniowe, marihuana, narkotyki miękkie i twarde nie mają ceny rynkowej.

Ale prawdziwej ceny rynkowej wyliczanej na podstawie całkowitych kosztów, które są ponoszone - w domyśle przez wytwórcę.
Po pierwsze dwie skrajności , czyli zarówno pełna wolność produkcji i sprzedaży jak i pełna prohibicja nie sprawdziły się - obie prowadziły do patologii w społeczeństwie, które były nazbyt widoczne przez każdego człowieka inteligentniejszego od małpy.
Dlatego niektórzy sądzą, że problem jest nie do rozwiązania. Ale tak nie jest.
Trzeba tylko przestawić swoje myślenie na wolność wyboru każdego człowieka i czystą ekonomię.

Pełna wolność produkcji i sprzedaży nie sprawdziła się ponieważ cena narkotyku uwzględniała jedynie koszt produkcji, który jest bardzo mały (dzięki temu narkotyki znane były i używane już w czasach antycznych). W efekcie nieograniczonego spożycia spora część społeczeństwa stawała się bierna, nieproduktywna, toczona chorobami i przedwczesną umieralnością (na przykład śmierci młodych ludzi z przedawkowania, alkoholizm). Były to tak zwane koszty społeczne, które zauważono już wtedy, więc reakcją władz świeckich i religijnych były nakazy i zakazy. Dla większości ludzi niezrozumiałe ponieważ niewiele ludzi jest w stanie ogarnąć tak szeroki temat (szczególnie bez podstawowej edukacji). Dlatego większość ludzi takie zakazy ślepo popiera, albo równie ślepo kontestuje.
Pełna prohibicja również nie działa, co najlepiej pokazał przykład wprowadzenia jej na najstarszą truciznę znaną człowiekowi, czyli alkohol, w najbardziej rozwiniętym ówcześnie kraju świata, czyli USA. Pełna prohibicja nie działa z powodu, który podałem wyżej, czyli dlatego, że wiele ludzi nie potrafi ogarnąć całości tematu ponieważ skutki działania narkotyków, albo ich w ogóle nie dotykają, albo dotykają w perspektywie indywidualnej, czyli ograniczają się do np. kogoś z rodziny, znajomych itp. Ale wolność wyboru jest dla nich ważniejsza - jak każda wolność.

Wolność wyboru oznacza, że jeżeli ktoś świadomie chce poddawać się działaniu narkotyków (do których wliczam wszystko - od produktów wysokokalorycznych, przez alkohol, papierosy, narkotyki miękkie, aż do heroiny - to i tak prędzej czy później to zrobi i nikt realnie nie będzie mógł takiej osoby przed tym powstrzymać.

Dlatego uważam, że każda z tych rzeczy powinna być dostępna do kupienia przez każdego świadomego dorosłego po prostu na wolnym rynku. To oznacza oczywiście legalność wszystkich tych narkotyków. Część z nich jest przecież legalna - produkty wysokokaloryczne takie jak np. słodycze, napoje energetyczne itp. są dostępne wręcz w sklepach spożywczych (choć de facto żywnością nie są), a pozostałe takie jak papierosy i alkohol są objęte niewielkimi i arbitralnie ustalonymi restrykcjami. Od każdej z tych substancji można się łatwo uzależnić i samodzielnie trudno z nich zrezygnować bo tak działa nasz nieco bardziej rozrośnięty niż u zwierząt mózg.

Jednak każdy z tych produktów powinien mieć wliczone w cenę prawdziwe koszty ponoszone indywidualnie i zbiorowo przez całe społeczeństwo. W praktyce oznacza to policzenie kosztów leczenia chorób związanych z używaniem tych substancji. Krótko mówiąc - jeżeli wyroby wysokoenergetyczne skłaniają większość ludzi do otyłości, alkohole do alkoholizmu, papierosy do chorób takich jak różne postacie raka, narkotyki do wypadków komunikacyjnych, śmierci z przedawkowania, a większość z nich również wszystkie choroby krążenia, uszkodzeń narządów spowodowanych nadmiernym ciśnieniem, miażdżycą - to należy je po prostu uwzględnić w kosztach wytwarzania.
W dawnych czasach było to trudne i kłopotliwe do policzenia, albo przynajmniej wiarygodnego oszacowania. Ale dzisiaj w epoce komputerów i wszechogarniającej biurokracji rejestracyjnej nie jest to żadnym wyzwaniem dla państwa lub wręcz organizacji międzynarodowych.
Prawdziwe koszty są znane. Wystarczy je tylko ustandaryzować i przypisać konkretnym grupom produktów. Wtedy państwo powinno zezwolić na legalne sprzedawanie ich pod warunkiem, że producent poniesie realne koszty wprowadzania swojego towaru na rynek.

Może się okazać, że koszty dla większości z używek i narkotyków będą horrendalne, a tym samym horrendalne będą również ceny. Krótko mówiąc na świadome przyjemne trucie się mało kogo będzie stać. Ale jednocześnie nikt nie będzie mógł powiedzieć, że coś jest mu zabronione. Na przykład studenci niech sobie palą trawkę, którą sobie kupią w uczelnianym sklepiku przed egzaminami. Tyle, że za tę "jasność umysłu" zapłacą po jakieś 800 zł za każdego papierosa bo mniej więcej tyle może wynieść cena rynkowa po uwzględnieniu kosztów jakie wypalenie takiej trawki solidarnie wszyscy jako społeczeństwo ponoszą.
Jednocześnie może się okazać, że koszty podstawowej opieki medycznej u osób, które prowadzą zdrowy tryb życia wyniosą zaledwie 10-15 zł miesięcznie, a nie ~200 zł jakie od nas wszystkich żąda za swoje usługi NFZ.
Z drugiej strony osoby ubiegające się o rentę inwalidzką będą rzeczywistymi inwalidami - poszkodowanymi przez los, a nie ludźmi, którzy do swojego inwalidztwa sami świadomie doprowadzili.

Na przykład koszty uzależnienia od używek czy narkotyków mogą łatwo ponosić osoby, które na to stać - takie jak Presley czy Jackson z tych bardziej znanych. Jednak dla większości zdrowej części społeczeństwa wydatek rynkowej ceny na narkotyk nie będzie opłacalne, choć będzie on możliwy do poniesienia. Wolność osobista, ani stosunek do państwa nie ucierpi bo bezmyślnej prohibicji nie będzie, a jednocześnie popyt będzie hamowany do pewnego marginesu społeczeństwa, który będzie mniej odporny. W efekcie byłoby to korzystne nawet dla ewolucji człowieka - jednostki świadome i/lub silne miałyby dłuższe, tańsze i lepszej jakości życie, a jednostki słabsze i/lub mniej rozgarnięte - życie krótsze, droższe i mniej jakościowe. ;)

Nie ma jeszcze państwa, które podjęłoby taki eksperyment, więc na dzisiaj jest to niesprawdzoną utopią. Ale z drugiej strony jest to moim zdaniem rozsądne i trwałe rozwiązanie mogące egzystować w rozwiniętym społeczeństwie.

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

To co mnie martwi, że do 2008 roku bezrobocie malało. Od czasu rządów PO rośnie. Plus
jest taki, że teoretycznie mamy wyższą płacę minimalną, ale około 30% więcej bezrobotnych.

Płaca minimalna nie ma nic do bezrobocia poza tym związkiem, że im wyższa płaca minimalna, tym bezrobocie w pracach najprostszych jest większei bardziej ukryte. Płaca minimalna jest dla tych, których praca jest wyceniana rynkowo poniżej jej wartości, ale wyżej niż dla pracodawcy koszt utrzymywania wakatu biorąc pod uwagę całość działającego przedsiębiorstwa. Krótki przykład: Jeżeli do działania Twojej firmy jest potrzebny jeden pracownik, który naprawdę generuje dla Twojej firmy spore zyski netto, np. 9 tys. zł/m-c, ale nie będzie mógł działać i w ogóle zarabiać bez dwóch pomagierów, których praca jest warta realnie 500 zł/m-c, to oczywiście będziesz chciał ich zatrudnić na umowę "śmieciową" za 500 zł. Ale jeżeli nie będzie takiej możliwości, to za płacę minimalną w kwocie 2x1600 zł = 3200 zł, ale będziesz się godził na zysk netto w wysokości 5,8 tys. zł zamiast 8 tys. zł. Bo alternatywą jest zysk netto wynoszący ZERO.
Oczywiście fakt, że Twoja firma nie będzie zarabiała 8k zł, a realnie ok. 5k zł odbije się na Twojej rentowności, konkurencyjności do innych firm, które w innych państwach będą realnie miały zyski na poziomie 8 tys. zł.
Nie będziesz mógł zbijać ceny produktów czy usług ponieważ Twoją dolną granicą kosztów jest koszt pracownika podwyższony o koszt dwóch pomagierów - bardzo wysoki koszt. W firmach za granicą dolną granicą kosztów będzie taki sam koszt pracownika podwyższony o zaledwie 1000 zł - bo tyle realnie kosztują się pomagierzy.

Dlatego polskie firmy są z definicji mniej konkurencyjne od zagranicznych. Mają po prostu wyższe koszty uzasadnione wyłącznie taką lub inną ideologią, a nie rachunkiem ekonomicznym. Bo realny rachunek ekonomiczny uwzględnia np. źródła surowców, położenie, infrastrukturę, transport i grupę docelową klientów.
Oczywiście realne firmy wliczają koszty różnych bzdur w cenę bo nie mają innego wyjścia. Równanie zawsze musi zgadzać się po obu stronach.

Oczywiście jest też spora grupa pracowników, którzy na tym tracą - dla ludzi żyjących z pracy najemnej nie jest alternatywą pracowanie za taką lub inną stawkę, ale układ gospodarki państwa stwarza im alternatywę: Masz jakąkolwiek pracę, albo w ogóle jej nie masz i głodujesz bez dachu nad głową. W efekcie to taki nacisk psychologiczny powoduje, że pracownicy, których praca jest rynkowo wyceniana wyżej niż wysokość płacy minimalnej mają tę płacę w sztuczny sposób zaniżoną do minimalnej. Dlatego w Polsce 80% ludzi utrzymujących skarb państwa, to ludzie pracujący za płace bardzo niskie. Im płaca minimalna jest wyższa, tym przedsiębiorcy mają większą skłonność do zaniżania zarobków pracowników bardziej efektywnych. W efekcie na istnieniu płacy minimalnej tracą wszyscy bo jest to sztuszny, nienaturalny twór powstały w głowie ludzi perfidnych którzy jej konsekwencje popierają, albo ludzi leniwych umysłowo, którzy nie zdają sobie sprawy z konsekwencji dla nich samych.

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Zaznaczę, że PO nie tylko marnuje budżet Polski, a także UE. Mieliśmy świetna okazję
na dokonanie strategicznych inwestycji. Nie wykorzystaliśmy tej okazji. Po wiedziało,
że będzie kryzys jedyne co dokonali,to to, że jesteśmy bardziej zależni od UE.

Jeżeli o to chodzi, to nie jest tak źle bo gdyby były rządy innych partii, to kwestia strategicznych inwestycji w ogóle by nie istniała. W naszym kraju kuleje transport, chociaż kraj jest dość duży i potrzebuje dobrego transportu, brakuje też świeżej wody - szczególnie w Polsce centralnej, w której wykarczowano w dawnych wiekach wszystkie lasy. Potrzebne są więc zbiorniki retencyjne oraz zalesianie na tym obszarze - nawet kosztem pewnej powierzchni uprawnej nienajgorszej jakości. Tego drugiego akurat w ogóle nie ruszono.

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Nie zdziwię się, że za 20-30lat wybuchnie powstanie przeciwko UE, albo coś w tym stylu.

Moim zdaniem na terenie Europy nie będzie już państw narodowych w takim sensie w jakim istniały one w latach 1950-1970. Ludzie za bardzo przyzwyczaili się do swobody przenoszenia oraz podobnego stylu życia.
To nie znaczy, że organizacja w postaci takiej jaką obecnie jest UE przetrwa.
To może pójść w dwóch kierunkach - albo parlament europejski zniknie, albo parlamenty narodowe przestaną mieć takie znaczenie jak obecnie. Być może w przyszłości parlamenty narodowe będą po prostu czymś w rodzaju dzisiejszej władzy samorządowej - szczytem hierarchii administracji jakiejś jednostki quasi państwowej. Z drugiej strony żadne państwa (a raczej ich politycy) nie lubią tracić znaczenia, więc stan obecnego kosztownego dualizmu może trwać dość długo. Biorąc pod uwagę doświadczenie USA możliwe, że proces przeobrażania się państw UE w coś w rodzaju stanów amerykańskich, już się zaczął.
Sama idea nie jest najgorsza ponieważ eliminuje największy problem, który toczył Europę przez wieki - wzajemne wyniszczające wojny. Dzisiaj nie do pomyślenia jest aby jakiś stan w USA wystąpił zbrojnie przeciwko sąsiadowi. Być może za jakiś czas i również dzięki pamięci o wojnach światowych coś podobnego będzie nie do pomyślenia również w Europie. W spory stopniu tak już się stało. Trudno sobie wyobrazić, żeby dzisiejsze RFN napadło zbrojnie na Polskę lub np. Czechy tak samo jak niewyobrażalne jest aby Polska mogła najechać Litwę, Danię lub Słowację.

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

Nie stać nas na socjal taki jakie ma np USA.

W USA nadmierny socjal kończy się bankructwami miast, hrabstw lub nawet całych stanów. Ich socjal jest więc w naturalny sposób hamowany. U nas nie.

Dnia 01.02.2014 o 22:56, qwerty5712 napisał:

No, ale dopóki politycy nie wezmą odpowiedzialności
za państwo, to nigdy nie będzie dobrze.

Tak naprawdę, to nie politycy powinni wziąć odpowiedzialność za państwo, ale sami obywatele. Jeżeli obywatele mają swoje państwo w dupie, to skończy się dokładnie tak jak skończył się żywot I RP i de facto jej jedynych obywateli - polskiej szlachty - w postaci rozparcelowania kraju przez sąsiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Ale prawdziwej ceny rynkowej wyliczanej na podstawie całkowitych kosztów, które
są ponoszone - w domyśle przez wytwórcę.

O tak, to ja poproszę "prawdziwą cenę rynkową" na każdy produkt, od ropy naftowej po mazidła Oriflame ( co zamyka koło ;)

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Wolność wyboru oznacza, że jeżeli ktoś świadomie chce poddawać się działaniu narkotyków
(do których wliczam wszystko - od produktów wysokokalorycznych, przez alkohol, papierosy,

Słodycze, funny, a seksu i "gier video" to już nie zaliczasz? ;)

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

narkotyki miękkie, aż do heroiny - to i tak prędzej czy później to zrobi i nikt realnie
nie będzie mógł takiej osoby przed tym powstrzymać.
Dlatego uważam, że każda z tych rzeczy powinna być dostępna do kupienia przez każdego
świadomego dorosłego po prostu na wolnym rynku. To oznacza oczywiście legalność wszystkich
tych narkotyków. Część z nich jest przecież legalna - produkty wysokokaloryczne takie
jak np. słodycze, napoje energetyczne itp. są dostępne wręcz w sklepach spożywczych (choć
de facto żywnością nie są),

De facto to Waść pie ...mijasz się z prawdą. Ale OK, to ja poproszę definicję produktu spożywczego.

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Jednak każdy z tych produktów powinien mieć wliczone w cenę prawdziwe koszty ponoszone
indywidualnie i zbiorowo przez całe społeczeństwo. W praktyce oznacza to policzenie kosztów
leczenia chorób związanych z używaniem tych substancji.

Wóda faje już mają - nazywa się to akcyzą i to generalnie jest to szemrany biznes bo co się z tego finansuje każdemu chyba wiadomo.

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Krótko mówiąc - jeżeli wyroby wysokoenergetyczne skłaniają większość ludzi do otyłości, alkohole do
alkoholizmu, papierosy do chorób takich jak różne postacie raka, narkotyki do wypadków
komunikacyjnych, śmierci z przedawkowania, a większość z nich również wszystkie choroby krążenia,
uszkodzeń narządów spowodowanych nadmiernym ciśnieniem, miażdżycą - to należy je po prostu
uwzględnić w kosztach wytwarzania.

A może lepiej po prostu uwolnić się od tych kosztów? Bo to, że będziesz miał kasę na leczenie nie oznacza, że ktoś będzie chciał się leczyć. A kilu idiotów mniej, to nawet lepiej dla tkanki społecznej.

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Może się okazać, że koszty dla większości z używek i narkotyków będą horrendalne, a tym
samym horrendalne będą również ceny. Krótko mówiąc na świadome przyjemne trucie się mało
kogo będzie stać. Ale jednocześnie nikt nie będzie mógł powiedzieć, że coś jest mu zabronione.

W obecnym systemie już tak jest, i wiesz co? A nie powiem, zgadnij ....;)

Dnia 02.02.2014 o 17:24, Olamagato napisał:

Tak naprawdę, to nie politycy powinni wziąć odpowiedzialność za państwo, ale sami obywatele.
Jeżeli obywatele mają swoje państwo w dupie, to skończy się dokładnie tak jak skończył
się żywot I RP i de facto jej jedynych obywateli - polskiej szlachty - w postaci rozparcelowania
kraju przez sąsiadów.

Polać mu, i poklepać po pleckach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się