Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 01.03.2009 o 18:00, sig. napisał:

> /.../ > Ano słusznie, tyle nie że kryzys obejmujący cały świat jak obecnie, ale taki wywołany
przez konkretną osobę/instytucję w konkretnym kraju finansową celem zarobienia na osłabieniu
jego waluty. /.../

Panu Sorosowi nie zawsze wychodziły takie ataki. Raz stracił 3/4 majatku.
No i osłabienie złotówki, szerzej, jakiejkolwiek waluty, moze nie być opłacalne. Bo osłabienie lub wzmocnienie waluty ma wpływ na ceny importu i eksportu - państwo moze to olać i w efekcie państwo nic nie straci a zawirowania dosięgną importerów lub eksporterów.Jeśli państwo nie reaguje na takie ataki, to ataków nie bedzie a kurs sam się wyrówna.
To zresztą przypomina mi jak dwóch wielkich rekinów spekulacyjnych zamarzyło sobie coś na kształt monopolu srebra. Zaczęli wykupować srebro, zeby zgromadzić wielkie zapasy, ogołocić rynek i z pozycji monopolistów dyktować ceny sprzedaży - oczywiście wyższe. Władowali w to bodaj 15 miliardów dolarów, ale ceny nie wzrosły, tylko spadły a oni stracili duzo. Bo musieli sprzedawać ze stratą to, co wcześniej kupili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:

> /.../

Dobra, nie rozumiem systemu bankowego. A dokładniej, widzę w tym systemie "kreatywną księgowość"

Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:

Nie gotówki tylko pieniądza. I trochę to bardziej skomplikowane.
W ogóle akredytywa to się tu jak pięść do nosa.

Co do akredytywy, to zaczne od początku świata.
Z łaciny: "credere" to zawierzyć, zaufać.
Z francuskiego "a Clegan" ( z akcentem nad a, ale zapomniałem w którą stroną akcent) to znaczy :dla Clegana, Cleganowi.
"Credit" to po polsku kredyt.
Accrediter uwierzytelnic, otworzyc kredyt.
Ze słownika wyrazów obcych: "akredytywa- otwarcie przez bank kredytu na określona sumę i na określonych warunkach; dokument wydany przez bank, zlecający oddziałowi albo innemu bankowi wypłatę określinej sumy okazicielowi.
Biorąc pod uwagę źródłosłów, sposob wystawienia, cel jest chyba jasne, że akredytywa to przede wszystkim otwarcie kredytu?

Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:


> No to wyraźnie napisz, kto kreuje taki pieniądz, z czego i dlaczego.
Napisałem Ci wyżej przykład ze 100 zł - bank to tylko pośrednik, pieniądz bezgotówkowy
kreują strony (deponenci i kredytobiorcy).

Acha. Jak ja jestem kredytobiorcą, to kreuje pieniadz?
Ja już w życiu brałem kredyt. Wziąłem gotówke i niczego nie wykreowałem. Potem mysiałem kredyt spłacać.

Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:


> I tutaj właśnie do głosu dochodzi Twoja decyzja, powzięta w oparciu o wbijane Ci
do głowy
> od małego zalety systemu bankowego
Jakoś sobie nie przypominam, żeby ktoś mi do głowy wbijał zalety banków. Sam stwierdziłem,
że mi się to opłaca. Pewnie przeszedłem Twoim zdaniem pranie mózgu ? ;-)

Zaczynam tak mysleć. Jeśli chwalisz mi zalety wirtualnych pieniędzy...

Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:


> w naszym kraju, praktycznie innych możliwości operowania dużą gotówką. Nie masz
transportu
> (a transport gotówki podlega przepisom – spróbuj im sprostać), /.../
Oczywiście, że gotówkę można transportować - tylko że to się nikomu nie opłaca. Przelew
wychodzi taniej, szybciej i pewniej.

Ciesze się, że doszliśmy do porozumienia w tym punkcie. Tylko mam zastrzeżenia do słownictwa: bo co to jest przelew? Skrót myslowy - po prosty bank przeksiegowuje położenie pieniadza: z konta "A" na konto "B". Sam pieniadz nie wędruje, jak był (albo i nie był) w banku, tak w banku został.

Dnia 01.03.2009 o 18:47, Clegan napisał:


> /.../
Dlatego nie warto lokować pieniędzy bezprocentowo :-)

Pewnie. Niech bank zarabia.
Na Twój użytek powiem, że jak wydaję pieniadze, to inwestuje, albo lokuję w rzeczy użyteczne. Jak kupie pralkę teraz, to będzie to bardziej opłacalne, niz kupno przez Ciebie takiej pralki za rok, po nowej cenie, nawet przy uwzglednieniu oprocentowania na Twojej lokacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 17:34, KrzysztofMarek napisał:

A taką Irlandię chcemy zmusic do przyjecia Traktatu Lesbońskiego!?


Krzysztofie - moim zamiarem nie było otwieranie nowej dyskusji nt. tego, czy słusznie wstąpiliśmy do UE czy nie. Chciałem po prostu przypomnieć, że skoro Polacy odpowiedzieli "TAK" w referendum o włączeniu Polski do UE to zdecydowali również o tym, że będziemy mieli w nieokreślonej przyszłości wspólną walutę - to jest po prostu fakt i z tym nie da się dyskutować. Czy Polacy byli tego w 100% świadomi, czy też stronnictwa proeuropejskie ich oszukały (ale skoro tak, to gdzie były ci eurosceptycy, którzy wyraźnie by to powiedzieli), to już jest materiał na inną dyskusję.

Co do akredytywy - mylisz się, współczesna akredytywa nie ma nic wspólnego z kredytem. Ma nawet niewiele wspólnego z pieniędzmi banku - bank pełni jedynie rolę gwaranta transferu pieniędzy od kontrahenta A do kontrahenta B.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 15:30, Vilmar napisał:

Nie da się, wchodząc do Unii zobowiązaliśmy się przyjąć wspólną walutę (dlatego po prostu
nie można spytać w referendum: "czy chcesz w Polsce Euro" - bo na to pytanie odpowiedź
już padła). Wielka Brytania i Dania to absolutne wyjątki w tym względzie (tzw. klauzula
opt-out) - mogą, ale nie muszą przyjmować Euro.


Wybacz, że się wcinam. ;)
Szwecja, podobnie jak Polska i pozostałe państwa z rozszerzeń na wschód, także ma status Pre-In. Politycy jednak dobrze wiedzą, iż w kraju brak większego przyzwolenia na euro, co ludność wyraziła w referendum z 2003r., dlatego też celowo nie spełniano kryteriów konwergencji. Ciekawe, że nikt o tym przypadku nikt w mediach nie wspomni.
Z drugiej strony w związku z kryzysem także i tam pojawią się głosy co do przyjęcia euro ok. 2012-13 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 19:12, KrzysztofMarek napisał:

Co do akredytywy, /.../

Akredytywa to nie pieniądz. To sposób rozliczania się, przypomina rachunek escrow.

Dnia 01.03.2009 o 19:12, KrzysztofMarek napisał:

Acha. Jak ja jestem kredytobiorcą, to kreuje pieniadz?

Ty - razem z deponentem. Bez was nie byłoby kreacji pieniądza. Bank go sobie sam nie może wykreować.

Dnia 01.03.2009 o 19:12, KrzysztofMarek napisał:

Ciesze się, że doszliśmy do porozumienia w tym punkcie. Tylko mam zastrzeżenia do słownictwa:
bo co to jest przelew? Skrót myslowy /.../

Dokonując przelewu nie płacisz gotówką tylko pieniądzem elektronicznym. Zapłata jest dokonana w momencie zaksięgowania przelewu na koncie odbiorcy, a nie w momencie kiedy on dostanie gotówkę do ręki. Nie tylko gotówka jest pieniądzem. Jak mam to jeszcze inaczej napisać ?

Dnia 01.03.2009 o 19:12, KrzysztofMarek napisał:

> Dlatego nie warto lokować pieniędzy bezprocentowo :-)
Pewnie. Niech bank zarabia.

Na tym polega gospodarka. Zarabia bank, zarabiam ja, zarabia kredytobiorca. Cóż w tym złego ?
Poza tym pierwsze widzę, żeby ktoś "lokował" pieniądze w pralkę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 20:58, ArnoldAnhilator napisał:

Ciekawe, że nikt o tym przypadku nikt w mediach nie wspomni.


Bardziej ciekawe dlaczego o tym nikt z PiSu nie wspomni :)

A propos: "Lider PiS uważa też, że w rejonach szczególnie dotkniętych bezrobociem konieczne będzie wprowadzenie programu robót publicznych". Brzmi trochę... hitlerowsko, nie uważacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 21:48, Vilmar napisał:

Bardziej ciekawe dlaczego o tym nikt z PiSu nie wspomni :)


Powszechny brak podstawowych informacji dot. WE wśród ich członków? Prawdopodobne...

Dnia 01.03.2009 o 21:48, Vilmar napisał:

A propos: "Lider PiS uważa też, że w rejonach szczególnie dotkniętych bezrobociem konieczne
będzie wprowadzenie programu robót publicznych". Brzmi trochę... hitlerowsko, nie uważacie?


Niekoniecznie. Od robót publicznych do przemysłu zbrojeniowego droga daleka, a ponadto żyjemy w zupełnie innych realiach, więc ew. wykorzystanie owych rąk do wojny nas nie doprowadzi, bo z kim? A poza tym, co w tym złego? Fakt, że nazizm jest powszechnie potępiany, a jego osiągi (dla Niemców i w okresie sprzed II WW) się pomija, co wynika z jego kompromitacji, ale takie same inicjatywy są znane także komunizmowi (a tu nie wszyscy są świadomi tego, jak wiele nieszczęścia to przyniosło), jak i pozostałym ruchom lewackim, czy też prawicowym, itd.

Skoro mamy wolne ręce do pracy, to czemu ich nie wykorzystać? Grunt, żeby się bez przekrętów i partactwa obyło. Inną kwestią pozostają zarobki (cóż mit amerykański, a w zasadzie urojony sen o równości wszystkich we wszystkim wzmacnia ego przeciętnego Kowalskiego i jego samoocenę aż nazbyt), które raczej zbyt wysokie nie będą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 20:49, Vilmar napisał:

> /.../ > Co do akredytywy - mylisz się, współczesna akredytywa nie ma nic wspólnego z kredytem.
Ma nawet niewiele wspólnego z pieniędzmi banku - bank pełni jedynie rolę gwaranta transferu
pieniędzy od kontrahenta A do kontrahenta B.

Coś takiego, jak demokracja socjalistyczna? czyli dyktatura przedstawicieli ludu pracującego nad resztą społeczeństwa, nie mająca z demokracją nic wspólnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 21:11, Clegan napisał:

> Co do akredytywy, /.../
Akredytywa to nie pieniądz. To sposób rozliczania się, przypomina rachunek escrow.

No dobrze a kredyt, to też nie pieniądz, tylko kredyt. Jak ani definicja, ani źródłosłów do Ciebie nie przemawia, to kredyt też jest sposobem rozliczania się za jego pomocą pomiędzy mna a sprzedawcą z bankiem jako pośrednikiem. Bo to bank daje kredyt a nie sprzedawca.

Dnia 01.03.2009 o 21:11, Clegan napisał:


> Acha. Jak ja jestem kredytobiorcą, to kreuje pieniadz?
Ty - razem z deponentem. Bez was nie byłoby kreacji pieniądza. Bank go sobie sam nie
może wykreować.

A ja cały czas mówię, że to bank wykreował pieniądz i mnie go pożycza, po czym ten kredyt , jako zapłatę, księguje na konto sprzedawcy. Bez banku nie byłoby kreacji pieniądza. Prawda?

Dnia 01.03.2009 o 21:11, Clegan napisał:


> Ciesze się, że doszliśmy do porozumienia w tym punkcie. Tylko mam zastrzeżenia do
słownictwa:
> bo co to jest przelew? Skrót myslowy /.../
Dokonując przelewu nie płacisz gotówką tylko pieniądzem elektronicznym. Zapłata jest
dokonana w momencie zaksięgowania przelewu na koncie odbiorcy, a nie w momencie kiedy
on dostanie gotówkę do ręki. Nie tylko gotówka jest pieniądzem. Jak mam to jeszcze inaczej
napisać ?

A jak ja mam napisać, że gotówka leży w banku, albo i nie leży, tylko została wykreowana i zmienia się tylko adres przypisany tej gotówce (rzeczywistej, albo wykreowanej?)?

Dnia 01.03.2009 o 21:11, Clegan napisał:


> > Dlatego nie warto lokować pieniędzy bezprocentowo :-)
> Pewnie. Niech bank zarabia.
Na tym polega gospodarka. Zarabia bank, zarabiam ja, zarabia kredytobiorca. Cóż w tym
złego ?

Bank zarabia, tego nie neguję. Ale ty? No to zarabiaj tak dalej. Ja już parę zmian pieniądza przeżyłem - ciekawe, że zawsze było tak, że pieniądz tracił na wartości, aż trzeba było milionów na jedną pensję. Ten, kto wydał pieniądze wcześniej - mniej stracił.
A jeszcze przytoczę ci inny przykład, z czasów, kiedy oprocentowanie było stałe. Mówił mi o nim mój chrzestny ojciec, bankowiec zresztą. Jego stryj, na wsi wziął pożyczkę, jeszcze przed wojna, na budowę nowej chałupu i stodoły, kupił materiały budowlane, zwiózł, ale trochę zamarudził przy budowie. Po roku (tak! po roku!) przyszedł termin rozpoczęcia spłaty pożyczki. Nie płacił w ratach, sprzedał dwie kury i całą pozyczke spłacił.

Dnia 01.03.2009 o 21:11, Clegan napisał:

Poza tym pierwsze widzę, żeby ktoś "lokował" pieniądze w pralkę :-)

To i dobrze. Zapewne Ty wolisz oszczędzać na pralkę przez rok. Tylko po roku pralka jest juz o tyle droższa, że oszczędzać musisz dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Podziękuj Balcerowiczowi, a reszta nachapała się przy okazji.

Dość dobrze wiem co zrobił Balcerowicz i czego nie zrobił. I jestem w 100% przekonany, że gdyby nawet Polacy postawili mu za życia 1000 pomników, to ich wdzięczność będzie zbyt mała, żeby wynagrodzić pracę jaką wykonał dla tego kraju.
A przecież nikt nawet nie myśli o postawieniu mu choćby jednego pomnika. I jest tego jeden powód. Następcy z czerwonych rządów (Z/P)SL i SLD większość tej pracy zmarnowali. To dlatego dzisiaj Polacy nadal klepią biedę zamiast robić parady i opanowywać okoliczne kraje naszymi firmami.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Płynny kurs złotego to żniwo dla spekulantów

A kurs dolara, euro, funta, rupii,...<następne 150 pozycji>, lewa?
Cały świat ma płynny kurs wszystkiego. To normalne. Nienormalny jest stały kurs czegokolwiek. Bo oznacza to, że przenosi się to na płynny kurs tego, kto ten sztywny kurs utrzymuje. Na przykład co z tego, że dinar tunezyjski ma sztywny kurs 1:1 do dolara USA? Czy to Tunezji pomaga? Jak byli biedakami, tak są nimi nadal. Świat sobie ten sztywny kurs odbija na niskiej wycenie towarów i usług z Tunezji. To dlatego w tym kraju wczasy nad morzem są najtańsze w regionie. A przecież wybrzeże mają podobne jak Egipt, Libia, Algieria, czy Hiszpania - hotele (oczywiście o podobnym rzeczywistym standardzie) również. A jednak musi być tam taniej. Bo gdyby nie niższe ceny, to zwyczajnie nie mieliby dolarów na ten sztywny kurs. Mimo tego, że mają trochę ropy.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Przez ostatnie 3 lata Polska utrzymywała się z kredytów dzięki silnej złotówce

Mało się nie utopiłem w herbacie... :)
Dzięki silnej złotówce, a dokładniej dzięki ok. 500 mld złotych długu to właśnie ktoś mógł się utrzymywać z Polski. I było ich dość wielu.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Obecnie osłabienie złotego oprócz różnych okazjonalnych szwindli ma na celu zachęcenie do "inwestowania" zagranicznych firm

Osłabienie nie ma celu. Osłabienie jest po prostu faktem. Czy nam się podoba czy nie, to Ci, którzy mają dużo pieniędzy (w tym nasz NBP) na tyle naszą walutę dzisiaj wyceniają.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

które oczywiście oddadzą figę z należnych pieniędzy do kasy państwa.

Figę oddają jedynie firmy, które przez jakiś czas są zwolnione z podatków w ramach specjalny stref ekonomicznych czy stosownej umowy podpisanej z polskim rządem. Reszta płaci podatki. Pewnie, że można wykazywać straty tyle, że obiegi pieniądza nie kończy się na samej firmie, a podatki są (np. VAT) od całego obiegu. Nawet firma, która wychodzi na zero lub ma niewielkie straty jest korzystna dla regionu czy kraju. Przykładem choćby firmy non-profit.
Po pierwsze w firmie takiej zarabiają ludzie i dostają normalne pieniądze za normalną pracę. Poi drugie płacą od nich podatki. Za swoje pieniądze kupują towary i usługi na swoje życie. Od tego też płacą podatki. Tak samo płacą podatki wszyscy Ci, którzy im sprzedali swoje towary i usługi. Na rynku jest jeszcze jedna firma, która jest konkurencją dla innej w tej samej branży. Zalet niemało.
Powiem więcej. Gdyby nie przyrost ilości ludzi i wzrost wydajności wynikający z postępu technicznego, to firmy non-profit byłyby średnią normą na całkowicie ustabilizowanym rynku w ogromną ilością podmiotów. Wykazują to wszystkie symulacje na zamkniętych gospodarkach. Tzn. Wartościowo kwoty strat wszystkich firm zrównywałyby się z kwotą zysków wszystkich firm. Wiele firm balansowałoby na zysku w okolicy zera. To byłoby normalne w takiej sytuacji.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Za to zapłacą Polacy, obniży się minimalne płace i będzie git ;)

Płace minimalne powinno się zlikwidować, całkowicie i nieodwołalnie. To jest chory pomysł.
Jeżeli ktoś z jakiegoś powodu musi zarabiać mniej (nawet poniżej minimum socjalnego) i jest takich coraz więcej, to mniej będą zarabiały firmy sprzedające takim klientom. Tym samym będą musiały obniżyć ceny bo kto inny kupi ich towary? A jak obniżą ceny, to będą musiały obniżyć płace swoim pracownikom. Jeżeli więc wszyscy będą zarabiać mniej, ale i mniej wydawać ponieważ musiały spaść ceny, to automatycznie obniża się minimum socjalne (bo mogą przeżyć taniej), a więc i musiałaby spaść płaca minimalna.

Płaca minimalna i jej stały wzrost zakłada nieustającą inflację. Inflacja zjada wartość płac i stąd trzeba ją stale podnosić. Ale w momencie kryzysu i potencjalnej deflacji ten mechanizm zbiorowego oszukiwania wali się na twarz. Tzn. Najbardziej oszukani stają się beneficjenci płacy minimalnej ponieważ płace zamiast im się zmniejszyć zgodnie z równowagą rynkową nagle stają się równe zero, a oni sami na bruku (np. bo firma zbankrutowała).
Tak pokrótce wygląda kwestia płacy minimalnej. Urzędowe jej ustalanie nie ma większego sensu. Rynek i tak musi to zweryfikować, a ktoś musi za nierównowagę zapłacić. I zapłacą zawsze nie Ci bogaci, ale Ci biedniejsi.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Już teraz szkoły, instytucje otrzymują wypowiedzenia najmu budynków.

Spokojnie. Co komu po niszczejących pustostanach? Wartość nieruchomości jest pochodną - nie tworem samoistnym. Zauważ, że stan budynków zawsze mówi o stanie gospodarki w ostatnich latach. A nie odwrotnie. Jeżeli budynki są puste i niszczeją, to była(lub nadal jest) recesja, jeżeli buduje się nowe i remontuje stare, to był (lub nadal jest) szybki wzrost.
Jeżeli nikogo nie będzie stać na wynajem, to również właściciel nieruchomości będzie tracić tak długo, aż będzie musiał obniżyć ceny. Budynki trzeba przecież remontować bo stale niszczeją, ogrzewać w zimie bo inaczej zruinują się w ciągu kilku lat, płacić podatki od nieruchomości bo tak ktoś wymyślił. Będą musieli obniżyć ceny i przykicać z powrotem do dawnych najemców (o ile rynek nadal będzie się kurczył).
To jest właśnie ten płynny kurs wszystkiego.

Dnia 28.02.2009 o 14:02, Nekromantik napisał:

Tego jeszcze nie było, żeby sprzedawać wszystko co jeszcze ma wartość, ale kto te pieniądze przejmie? Kim są ci ludzie?

Jeżeli są, to są to ludzie czy firmy, które były bardziej dalekowzroczne od innych lub od swoich konkurentów. Tacy może w czasie hossy zarabiają może tylko połowę tych, którzy zarabiają najwięcej, ale kiedy nastanie kryzys, to oni są tymi jednookimi w krainie ślepców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 22:42, Olamagato napisał:

> Podziękuj Balcerowiczowi, a reszta nachapała się przy okazji.
Dość dobrze wiem co zrobił Balcerowicz i czego nie zrobił. I jestem w 100% przekonany,
że gdyby nawet Polacy postawili mu za życia 1000 pomników, to ich wdzięczność będzie
zbyt mała, żeby wynagrodzić pracę jaką wykonał dla tego kraju. /.../

Pomniki postwaić powinni inni.
Bo mozna wtedy było przywieźć do Polski milion dolarów, kupic złotówki, złożyć w banku, trzymać przez rok, pobrać złotówki, kupić za złotówki juz nieco ponad dwa miliony dolarów i wywieźć z Polski. Ten, kto o tym wiedział (a sporo osób wiedziało) w ciągu roku podwoiło majatek. Zgadnij, czyim kosztem?
No to niech oni stawiają pomniki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 21:48, Vilmar napisał:

A propos: "Lider PiS uważa też, że w rejonach szczególnie dotkniętych bezrobociem konieczne
będzie wprowadzenie programu robót publicznych". Brzmi trochę... hitlerowsko, nie uważacie?

Najpierw niech wykombinuje za co te roboty publiczne robić. Bo musiałby je przecież opłacić rząd = budżet państwa. A ten tych pieniędzy nie ma. Nie ma żadnych, a jeszcze dobre 500 mld musi oddać za wcześniejsze rozrzucanie pieniędzy na wtedy nieefektywne górnictwo, PKP, emerytury, których nie było itd.
Jak Kaczyński wyłoży ze swoich zaskórniaków, to chętnie i ja pójdę kopać rowy.
Tyle, że bęcwał nie rozumie, że w Polsce już są roboty publiczne. Przecież budowa autostrad za euro i stadionów na euro, to właśnie są roboty publiczne. Tyle, że z użyciem ciężkiego sprzętu i jakiejś namiastki rynku.
Pomijam już to, że Polsce nie grozi deflacja, a wciąż inflacja. Deflację bardzo łatwo zbić po prostu rozrzucając wirtualnymi pieniędzmi. Z inflacją ten numer się nie uda bo trzeba by jakąś żniwiarkę zbudować, która będzie kosić złote z rynku. Taka żniwiarka jednak istnieje. To nic innego jak nadwyżka budżetowa z jej długoterminowym lokowaniem w NBP (a ten może lokować w walory obce powiększając rezerwy walutowe - tak jak Chiny).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 22:52, Olamagato napisał:

>/.../ (a ten może lokować w walory obce powiększając rezerwy walutowe - tak jak Chiny).

O ile pamiętam, to Chiny miały 1 400 miliardów dolarów rezerw. Tajwn 800 milardów dolarów rezerw. Polska... Polska ma 580 milardów złotych. Długu...ale na szczęście zewnętrzego i wewnetrznego razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 22:50, KrzysztofMarek napisał:

Bo mozna wtedy było przywieźć do Polski milion dolarów, kupic złotówki, złożyć w banku,
trzymać przez rok, pobrać złotówki, kupić za złotówki juz nieco ponad dwa miliony dolarów
i wywieźć z Polski.

Gdzie te 2 miliony dolarów uciułane z 1 w ciągu roku?
O ile pamiętam, to inflacja złotówkowa wyniosła prawie 4%, a na lokatach w polskich bankach można było zarobić od ok. 2,5 do 4%. Chyba niedużo się pomylę jeżeli powiem, że większość na złotym porobiło w bankach czyste straty lub wyszli na zero.
Natomiast co do kwestii spekulacji walutowych.
Można było kupić w Berlinie milion dolarów kiedy dolar stał za SLD blisko 4 zł, przetrzymać podobną kwotę przez te kilka lat, a sprzedać złotówki i kupić dolary w połowie tamtego roku kiedy dolar był po 2,20 zł. I wiele polskich firm tak zrobiło. Wiele innych przez całe lata zarabiało kupę kasy na opcjach drenując banki z walut.
Nie jest tak, że tylko jedna strona zarabia na spekulacji i wahaniach kursu. Zarabiają sprytniejsi, lepiej poinformowani lub ostrożniejsi. Nie ważne po której stronie granicy. W Polsce dużo się importuje - ale niedużo z tego importu to czysta rozpasana konsumpcja. Część to surowce do fabryk w Polsce (które nie są nasze), część to reeksport, część to wycieczki zagraniczne Polaków (i to już jest konsumpcja). Jak ktoś traci na walutach, to
również te obce/nasze firmy.

Dnia 01.03.2009 o 22:50, KrzysztofMarek napisał:

No to niech oni stawiają pomniki...

Nie. Mimo wszystko to my wyszliśmy na tym wszystkim lepiej. Jeszcze dobrze pamiętam jak za polską niezłą płacę (powyżej średniej) przeliczoną po kursie rynkowym można było kupić w Berlinie zachodnim dwa piwa. Od tamtego czasu zmianę można wyliczyć na poziomie 1000%. Dzisiaj za podobnie niezłą płacę można kupić jakieś 2000 piw.
A piwo jakie było takie jest. Nie bez kozery niektórzy chwalą się, że jest takie same od 150 lat. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

No dobrze a kredyt, to też nie pieniądz, tylko kredyt. /.../

Kredyt to umowa, akredytywa to umowa. W wyniku kredytu powstaje w obecnym systemie pieniądz elektroniczny. W wyniku akredytywy nie.

Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

A ja cały czas mówię, że to bank wykreował pieniądz i mnie go pożycza, po czym ten kredyt
, jako zapłatę, księguje na konto sprzedawcy. Bez banku nie byłoby kreacji pieniądza.
Prawda?

Nieprawda :-)
Pożyczając pieniądze w banku tym samym je kreujesz (rezerwy itp. pomijam). Bank nie może ich sam wykreować, bo niby jak ?
Po 2.: bez banku kreacja jest jak najbardziej możliwa. Wystawiasz weksel na jakąś kwotę (albo ilość złota skoro wolisz) i - jeśli ktoś to przyjmie - płacisz za jakiś towar. Bank tu niepotrzebny. A wykreowałeś pieniądz.

Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

A jak ja mam napisać, że gotówka leży w banku, albo i nie leży, tylko została wykreowana
i zmienia się tylko adres przypisany tej gotówce (rzeczywistej, albo wykreowanej?)?

Zaraz, jak to gotówka została wykreowana ? Bank drukarnię banknotów ma w środku czy jak ? Pomyśl. Pieniądz elektroniczny to nie gotówka - to inny rodzaj pieniądza, wykreowany w wyniku dobrowolnej umowy stron.

Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

Bank zarabia, tego nie neguję. Ale ty? /.../

Może przestań się o mnie martwić ? Niech każdy robi ze swoimi pieniędzmi na co ma ochotę - mnie akurat następna pralka niepotrzebna :-)

Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

To i dobrze. Zapewne Ty wolisz oszczędzać na pralkę przez rok. Tylko po roku pralka jest
juz o tyle droższa, że oszczędzać musisz dalej.

Cen pralek nie znam, ale np. komputery taniały przez dłuższy czas, coś mi świta że AGD też jest jakoś tańszy. Coś ta teoria się kupy nie trzyma :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 12:45, Vaxinar napisał:

Kamiński mówił, że euro nie jest receptą na kryzys w Polsce

Kamiński mówiłby prawdą gdyby mówił, że nie jest receptą na kryzys (na świecie).
Ale w Polsce jedynym naprawdę poważnym problemem związanym z kryzysem jest płytki rynek walutowy i problemy z zamówieniami eksportowymi. Tyle, że *nasze* firmy nie produkują tylko na eksport, a często nawet nie większość. Na eksport produkują głównie filie wielkich firm, które kupiły polskie fabryki lub zainwestowały w takie od zera. I to te mają problem. Z drugiej strony dzięki płynnej złotówce stały się bardzo tanio produkującymi firmami.
Nas kryzys nie dotknie bardzo mocno, a tam gdzie dotknie byłoby łatwiej przetrwać w dobrej kondycji gdybyśmy mieli euro. Stąd Kamiński mylił się. Dlatego niektórzy zwyczajnie upraszczają mówiąc, że przydałoby się euro, które nie wprowadzono od 2005 roku gdy można było to zrobić łatwo i po niezłym kursie wymiany.

Dnia 01.03.2009 o 12:45, Vaxinar napisał:

A naród ślepo na euro patrzy, jakby to była waluta naprawdę mocna jak Funt czy Frank ewentualnie...

Tyle, że biorąc pod uwagę fakty, to euro jest dość stabilną walutą. Ma dość małe wahania (wobec innych walut wymienialnych), co jest naturalne obejmując jakieś 300 mln ludzi. Funt ostatnio szaleje i nie można go nazwać bardzo stabilną walutą. Frank również nie jest oazą stabilności.

Dnia 01.03.2009 o 12:45, Vaxinar napisał:

Najbardziej obłudna była wypowiedź Niesiołowskiego, że prośba o referendum prezydenta
jest po to, aby się przypodobać, taka reklama.

Bo i tak jest. Za chęć potwierdzenia tego co już się przecież wybrało każdy głosujący zapłaciłby jakieś 6,50 zł. (100 mln zł i 15 mln głosujących - frekwencja ok. 50%).

Dnia 01.03.2009 o 12:45, Vaxinar napisał:

Zostanie to przez sejm słusznie odrzucone - powiedział Niesiołowski. Słusznie odrzucone - gdzie ta demokracja?

2003 - referendum akcesyjne do UE z wpisaną klauzulą przyjęcia euro. Umowa międzynarodowa została ratyfikowana i stoi de facto wyżej od konstytucji.
2007 - ostatnie wybory dały obecną większość, która nie potrzebuje kolejnego plebiscytu na temat czy opuścić UE, strefę schengen i oddać ok. 120 mld euro - bo do tego sprowadza się odrzucenie przyjęcia euro w referendum.
Zawsze można stać się idiotą, ale lepiej zostawić to przedstawicielom PiS. Nikt z PO raczej nie ma takiego zamiaru.

Dnia 01.03.2009 o 12:45, Vaxinar napisał:

Czyżby PO bało się, że jeszcze naród powie NIE

Moim zdaniem tak. Konsekwencje odrzucenia przyjęcia euro są ogromne. I co najgorsze nie będzie można tego łatwo cofnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 22:39, KrzysztofMarek napisał:

To i dobrze. Zapewne Ty wolisz oszczędzać na pralkę przez rok. Tylko po roku pralka jest
juz o tyle droższa, że oszczędzać musisz dalej.

Akurat jestem w temacie. 5 lat temu kiedy kupowałem niezłą pralkę wybuliłem 1700 zł.
Dzisiaj pralkę o lepszych parametrach kupię za 800-900 zł.
Niezła zmywarka Boscha 4 lata temu to 2200 zł. Dzisiaj ta sama zmywarka, tylko z lepszą elektroniką, to ok. 950-1000 zł.
Frytownica 5 lat temu, to jakieś 350-400 zł. Dzisiaj 89 zł z pocałowaniem ręki i zwrotem kasy w sklepie jeżeli zepsuje się w ciągu 2 lat i zechce Ci się odnieść.
A podobno mamy inflację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 23:41, Olamagato napisał:

Tyle, że biorąc pod uwagę fakty, to euro jest dość stabilną walutą. Ma dość małe wahania
(wobec innych walut wymienialnych), co jest naturalne obejmując jakieś 300 mln ludzi.
Funt ostatnio szaleje i nie można go nazwać bardzo stabilną walutą. Frank również nie
jest oazą stabilności.

Oświeć mnie - stabilność waluty ma duży związek z tym, ile ludzi się nią posługuje? W takim razie ruski Rubel powinien stać trochę wyżej.
Liczy się chyba też jak kraj jest rozwinięty i czy waluta jest w złocie? Euro nam to zapewni? Euro zapewni nam to na długie i czy zapewni nam tą stabilność po wejściu do strefy Euro mniej bogatych krajów takich jak Polska czy Czechy?
Mówiąc o stabilności miałem na myśli raczej długotrałą stabilność, a taką Funt ma bo inaczej Brytyjczycy zrezygnowaliby z niego, mylę się? A Euro... Póki co istnieje pare lat, a już miało spadki znaczne.
I jeszcze jedno Olamagato - wypisując tu te wszystkie zalety pominąłeś jedno moje pytanie. Czy nie będzie takiego przelicznika jak pisałem w poście mym? "Batonik kosztował 2 złote, to będzie kosztować 2 euro, a jak ktoś zarabiał 3500 złotych, to będzie zarabiać 1000 euro..."?

Dnia 01.03.2009 o 23:41, Olamagato napisał:

Za chęć potwierdzenia tego co już się przecież wybrało

Obawiam się, że spora część Polaków sądziła, że daje "TAK" samej Unii.

Dnia 01.03.2009 o 23:41, Olamagato napisał:

de facto wyżej od konstytucji.

Zdaje sobie z tego niestety sprawę. Jak rozumiem USE (Stany Zjednoczone Europy) są już nieuniknione? Czy to aby dobra droga. Wyjaśnij mi czy coś zyskamy na tym, tylko bez takich że "razem jesteśmy silni".... A to dlatego, że być może staniemy się spichlerzem Europy Zachodniej, albo w ogóle Polska zniknie z mapy?
Argument o pokoju - też o nim o nie pisz. Unia nam go nie garantuje (ani wewnątrz samej Unii, a już w ogóle z państwami spoza).
Żeby ta Unia jeszcze była tym, czym być powinna, że się tak wyrażę. :(

Oglądałem dziś program w stylu "politycy i nie tylko różnych frakcji dyskutują w studio" w niemieckiej telewizji nt. Steinbach. Nic interesującego, ani zadziwiającego tam nie padło, chociaż z zadowoleniem odnotowałem, że polityk z FDP, o którym kiedyś pisałem był przeciw. Zaprosili do dyskusji znanego Polakom Steffena Möllera.
Ale wiecie co było najlepsze? Ankieta. Dziennikarz chodził po jakimś mieście niemieckim ze zdjęciem Steinbach pytając kto to jest. Parę odpowiedzi "nie wiem", bądź odpowiedzi "aktorka", "telewizja?", "radio?".... Potem dziennikarz pytał wśród Polaków i każdy wiedział, jeden fajny dziadek mówił, że nawet podobna do Hitlera. :P
Chyba lepiej znam panią z wypędzonych, niż sami Niemcy. Sądzę, że trochę z nią przesadzamy w sensie tego, że aż tak bardzo nam zależy czy zasiądzie czy nie zasiądzie w zarządzie. Tak jakby była wszechmocna i od niej by wszystko zależało. Jeśli nie ona, to kto inny z wypędzonych zasiądzie i na jedno wyjdzie bo jedne pomysły będzie forsować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Obawiam się, że spora część Polaków sądziła, że daje "TAK" samej Unii.


A to juz nie moja wina, o czym mysleli idac do wyborow. Szczegolnie, ze traktakt akcesyjny byl publicznie dostepny i kazdy mogl go sobie poczytac. W sadzie sie nie tlumaczysz, ze "no owszem jechalem bez pasow i na czerwonym swietle, ale nie wiedzialem, ze tak nie wolno, bo sadzilem, ze tak mozna".

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

A to dlatego, że być może staniemy się spichlerzem Europy
Zachodniej, albo w ogóle Polska zniknie z mapy?


Wyjasnij czemu Polska mialaby zniknac z mapy, skoro Unia Europejska ma byc czyms na wzor USA. Po prostu beda "stany" z wlasnym prawodastwem, policja etc takie jak Niemcy, Czechy, Francja czy... Polska i tego nikt negowac nie bedzie. Co wiecej uwazam, ze jednak dobrze bedzie jesli za wiele naszych problemow wezmie sie Bruksela, a nie Warszawa (nieudolona Policja chociazby).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 23:48, Olamagato napisał:

> /.../ > Akurat jestem w temacie. 5 lat temu kiedy kupowałem niezłą pralkę wybuliłem 1700 zł.
Dzisiaj pralkę o lepszych parametrach kupię za 800-900 zł.
Niezła zmywarka Boscha 4 lata temu to 2200 zł. Dzisiaj ta sama zmywarka, tylko z lepszą
elektroniką, to ok. 950-1000 zł.
Frytownica 5 lat temu, to jakieś 350-400 zł. Dzisiaj 89 zł z pocałowaniem ręki i zwrotem
kasy w sklepie jeżeli zepsuje się w ciągu 2 lat i zechce Ci się odnieść.
A podobno mamy inflację...

No, to jest to!
Nie wiem, czy zauważyłeś ruch cen w ciagu ostatnich miesięcy. Niższe ceny towarów importowanych wynikały z wyższej wartości złotówki, teraz, jak złotówka spadła, to ceny towarów importowanych wzrastaja. Ale, przyjmujac, że jest tak dobrze, jak piszesz, no to hurrra! stopa zyciowa nam stale rośnie i polepsza się nam nie o marne 2-3% rocznie, tylko o 20-30%! Tylko dlaczego tego nie widać!?
Bo na poziom życia wpływają głównie ceny żywności, mieszkań i odzieży. Ceny żywności pomalutku, ale rosna, czynsze nieco szybciej rosną (chociaż ceny mieszkań ostatnio tanieja - deweloperzy muszą się jakoś pozbyc ich nadmiaru) a odzież jakoś nie drozeje zbytnio. Żywność jest krajowa, woda, prąd i cegły są krajowe a odzież z importu. Oczywiście nie wszytko, ale główna część.
Kupowałeś ostatnio coś do komputera?
Ceny wzrosły zauważalnie...na szczęście całkiem nowy komputer kupiłem w marcu ubiegłego roku. Teraz, za tej samej klasy w stosunku do poziomu światowego, zapłaciłbym jakieś 30% drożej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się