Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 17.02.2011 o 18:10, Gregwil napisał:

http://www.newsweek.pl/opinie/szczepionka-antysocjalizmu-przestaje-dzialac,71786,1
Ciekawy punkt widzenia pokazuje pan mazurkiewicz w swoim felietonie. Jak nasze państwo

A nie Maziarski?

Dnia 17.02.2011 o 18:10, Gregwil napisał:

powraca do polityki ze starego systemu.

Powraca, a kiedy z niego wyszło?

BTW Ciekawe co sprzedaż jakiejś ciepłowni ma do myślenia rynkowego? Czy prywatyzacja stała się w tym kraju synonimem "rynkowego ducha"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.02.2011 o 11:03, Vilmar napisał:

Najlepiej będzie, jak się odwołamy do wyższej instancji (matematyki) i policzymy:
Kwota: 300.000 zł
Oprocentowanie kredytu: 3%
Oprocentowanie lokat: 5%
Rata równa (10 lat): 2896,82 zł
Rata równa (30 lat): 1264,81 zł
Różnica: 1632,01 zł

Wszystko pięknie, ale niestety to tylko teoria. W praktyce znalezienie lokaty, której oprocentowanie da Ci zysk nie tylko w stosunku do inflacji, ale w stosunku do inflacji skumulowanej z oprocentowaniem kredytu, to mrzonka. Jest to możliwe tylko dla osób, które praktycznie większość swojego życia spędzają na operacjach finansowych (czytaj - bankowcy, czasem wieczni studenci). Jeżeli kredyt bierzemy w obcej walucie, to comiesięczne przewalutowywanie gotówki sprowadza się per saldo do wyrównania kosztów, a czasem nawet to ich znacznego podwyższenia; jeżeli bierzemy z złotych, to dochodzi jeszcze oprocentowanie WIBOR. Nie wiem czemu ty liczysz tylko marżę banku jako całość oprocentowania - do niego zalicza się również spread i część zmienna oprocentowania - a także ryzyko kursowe, które jest na tyle duże, że niektórzy mogą spłacać coś kilka lat po to, żeby przekonać się, że mają do spłacenia czasem nawet więcej niż wcześniej.

Dnia 17.02.2011 o 11:03, Vilmar napisał:

Jeżeli różnicę odkładamy na lokatach 5% netto w skali roku (kapitalizacja miesięczna)

Zjada Ci ją inflacja. A przeganianie inflacji to czasochłonna praca.

Dnia 17.02.2011 o 11:03, Vilmar napisał:

to po 10 latach mamy: 253.422,30 zł, co wystarcza nie tylko na pokrycie pozostałej do
spłaty części kapitałowej (228.059,44 zł), ale na dodatek kupa kasy zostaje w kieszeni
(25.362,86 zł).

Zapomniałeś o podwyżkach oprocentowania kredytu w części zmiennej (dzisiaj uzyskanie stałego, to mrzonka dla osoby o przeciętnych dochodach).
W warunkach inflacji spłacając kredyt spłacasz kwotę kapitału o coraz mniejszej wartości nabywczej. Tak samo oszczędzając - oszczędzasz kwotę kapitału o coraz mniejszej wartości nabywczej. Dlatego wysoki stosunek spłacanych odsetek w stosunku do kapitału do spłacenia w sytuacji gdy w tym momencie wartość pieniądza jest najwyższa w całym okresie spłaty jest po prostu płaceniem haraczu. Wszystko zależy od tego czy jesteś w stanie uzyskać kredyt oprocentowany na bardzo niski procent - na przykład 0% jak przez ok. 50 dni masz na karcie kredytowej. Tyle, że karta też kosztuje, a wszystko łącznie kosztuje czas własnego życia i koszt wyrzeczeń (w tym np. zdrowia).
Tak więc zależy na ile to wyceniasz. Jeżeli nisko, to rzeczywiście w szczególnych warunkach masz rację, jednak jeżeli wysoko, to nie masz. Oczywiście można zbić majątek dochodząc w wieku 70 lat do kilku miliardów $/euro. Ale czy wtedy pomyślisz, że to wszystko było warte de facto utraconego życia?

Dnia 17.02.2011 o 11:03, Vilmar napisał:

Ten sam dylemat miałem gdy przyszło się zastanawiać która forma spłaty jest korzystniejsza:
raty równe czy malejące.

Wg mnie wychodzi na to samo po podliczeniu wszystkich zalet i wad. Po prostu nie bierzesz pod uwagę ceny ryzyka oraz kosztu "udupienia". Na przykład spłacając nisko oprocentowany kredyt w maksymalnie krótkim okresie po kilku latach ma się czyste konto, pieniądze oraz nie jest się ani obciążonym, ani uwiązanym prawnie do żadnej instytucji. W tym czasie można odkładać na polisie ubezpieczeniowo-inwestycyjnej, którą można w każdej chwili przenieść z kraju do kraju. Można więc kilkakrotnie przeprowadzić cykl inwestycyjny, za każdym razem od nowa negocjując zmieniające się warunki. Gość uwiązany do jednego lub kilku długich kredytów nie ma tego komfortu i wolności wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.02.2011 o 18:10, kerkas napisał:

/.../ > Gwoli dopowiedzenia książki traktujące o historii ZSRR , jej udziale w II Wojnie Światowej
i ogólnie historii Rosji nieskażone jedyną słuszną wykładnią historii ZSRR zaczęły się
pojawiać w Polsce od 1992 roku.


Pojawiały się znacznie wcześniej - były przemycane z zagranicy albo w "drugim obiegu". Sam mam opis wypadków grudniowych z paryskiej "Kultury" . Małe to było, druk mały, wszystko, żeby było łatwiej przewieźć przez granicę...
Jedną z książek Suworowa, w języku francuskim, też miałem. Potem wyrzuciłęm i kupiłem w języku polskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Dnia 17.02.2011 o 20:42, KrzysztofMarek napisał:

Pojawiały się znacznie wcześniej - były przemycane z zagranicy albo w "drugim obiegu".
Sam mam opis wypadków grudniowych z paryskiej "Kultury" . Małe to było, druk mały, wszystko,
żeby było łatwiej przewieźć przez granicę...
Jedną z książek Suworowa, w języku francuskim, też miałem. Potem wyrzuciłęm i kupiłem
w języku polskim.


Chodziło mi o książki wydane oficjalnie i dostępne w wolnym handlu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

Wszystko pięknie, ale niestety to tylko teoria. W praktyce znalezienie lokaty, której
oprocentowanie da Ci zysk nie tylko w stosunku do inflacji, ale w stosunku do inflacji
skumulowanej z oprocentowaniem kredytu, to mrzonka.


Ale ja nie muszę szukać lokaty ponad inflację oraz oprocentowanie kredytu! Inflacja to wartość wielokierunkowa - z jednej strony obniża wartość moich oszczędności, ale z drugiej ogranicza wartość mojego zobowiązania! Zauważ też, że po kilku latach spłacania kredytu i działania inflacji mam bardzo silną kartę przetargową przy renegocjacji marży: bo kapitał pozostały do spłaty znacznie spadł do wartości zabezpieczenia (wskaźnik LTV), a to jest praktycznie jedyny parametr, jaki banki biorą w tej chwili pod uwagę ustalając marżę.

Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

Nie wiem czemu ty liczysz tylko marżę banku jako całość oprocentowania - do niego zalicza
się również spread i część zmienna oprocentowania - a także ryzyko kursowe, które jest
na tyle duże, że niektórzy mogą spłacać coś kilka lat po to, żeby przekonać się, że mają
do spłacenia czasem nawet więcej niż wcześniej.


Nie liczę tylko marży. We wszystkich założeniach nie biorę w ogóle pod uwagę kredytów w PLN-ach, bo są po prostu za drogie. Biorę pod uwagę LIBOR3M/EURIBOR3M + marżę (1,5% - 2%) + spread. Tylko teraz tak: spread można ograniczyć wybierając odpowiednią ofertę banku, a także wybierając opcję spłaty kredytu w konkretnej walucie. Przed ryzykiem kursowym można się w miarę niskim kosztem zabezpieczyć otwierając długą pozycję na walucie (z dźwignią). A nawet jeśli tego nie zrobimy, to musimy pamiętać o dwóch rzeczach: że ryzyko kursowe może zadziałać również na naszą korzyść oraz że ryzyko kursowe tak samo dotyczy kredytów 10-letnich.

Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

Zjada Ci ją inflacja. A przeganianie inflacji to czasochłonna praca.


O inflacji już pisałem - zjada mi ona też kapitał do spłaty (+ zarabiam coraz więcej), więc niczego nie muszę przeganiać.

Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

Zapomniałeś o podwyżkach oprocentowania kredytu w części zmiennej (dzisiaj uzyskanie
stałego, to mrzonka dla osoby o przeciętnych dochodach).


Nie zapomniałem. Ale dlatego też cały czas piszę o kredytach walutowych, gdzie poziom inflacji (a więc i stóp procentowych) jest niższy i bardziej stabilny niż w Polsce. Poza tym nawet jeśli oprocentowanie dla kredytu 30-letniego wzrośnie, to tak samo proporcjonalnie musi wzrosnąć oprocentowanie dla kredytu 10-letniego, dzięki czemu, jeżeli chcemy być uczciwi, musimy założyć wzrost różnicy między ratą jednego i drugiego kredytu, tzn. wzrost kwoty oszczędności.

Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

Wg mnie wychodzi na to samo po podliczeniu wszystkich zalet i wad. Po prostu nie bierzesz
pod uwagę ceny ryzyka oraz kosztu "udupienia".


"Udupienie" jest kwestią silnie subiektywną - związaną ze stresem itp. duperelami. Ja nie podejmuję się próby wycenienia tej wartości u siebie. Ale pocieszę Cię - moja żona i tak się nie zgodzi na moje machloje (a na razie mamy wspólnotę majątkową), więc czeka mnie (niestety) długie, bezstresowe życie za nieco powyżej średniej krajowej ;)

Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

(...) polisie ubezpieczeniowo-inwestycyjnej (...)


Nie wspominaj nawet nazwy tego fantastycznego produktu, który pod koniec inwestowania kosztuje nas kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy rocznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.02.2011 o 19:15, Olamagato napisał:

(...)


Zapomniałem jeszcze a''propos zdrowia: ile jest warte zdrowie stracone w wyniku świadomości, że sztywne miesięczne wydatki wynoszą 60% dochodu, a ile w wyniku świadomości, że wynoszą one tylko 25%? W którym z tych dwóch modeli łatwiej przychodzi podjąć decyzję o zmianie pracy na inną, być może (ryzyko!) z lepszymi perspektywami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2011 o 00:27, kerkas napisał:

/.../ > Chodziło mi o książki wydane oficjalnie i dostępne w wolnym handlu.

>
Jeśli tak, to najprawdopodobniej masz rację.
Nie mam żadnej ksiązki z roku, na przykład, 1991, żebym mógł zaprzeczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2011 o 14:27, KrzysztofMarek napisał:

> /.../ > Chodziło mi o książki wydane oficjalnie i dostępne w wolnym handlu.
>
Jeśli tak, to najprawdopodobniej masz rację.
Nie mam żadnej ksiązki z roku, na przykład, 1991, żebym mógł zaprzeczyć.


"Mały słownik historii Polski" Witold Sienkiewicz Wydawnictwo "Wiedza Powszechna"
Warszawa 1992
ISBN 83-214-0648-3


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2011 o 15:50, kerkas napisał:

> > /.../ > "Mały słownik historii Polski" Witold Sienkiewicz Wydawnictwo "Wiedza Powszechna"
Warszawa 1992
ISBN 83-214-0648-3

No to się doigrałeś. Mam książkę Marka Ciesielczyka "KGB" wydaną przez "Wydawnictwo Niepodległość" w Warszawie, w roku 1989! Książka odbita jeszcze na ksero, kupiona legalnie! Napisana została jeszcze w 1986 roku, ale wydana w Polsce już 1989 roku! To było już po wyborach w 1989 roku i cenzura padła...
Co prawda opisuje dzieje i rolę KGB, a nie całego Związku Radzieckiego, ale i to wystarczy. Teraz żaden "słownik historyczny mnie nie przekona - naoczny dowód mam w ręku.
Swoją drogą ciekawe, co stało się z Liberalno-Demokratyczną Partią Niepodległość. Ciekawe dlatego, że właśnie tej partii oficyną wydawniczą było Wydawnictwo Niepodległść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2011 o 17:33, KrzysztofMarek napisał:

No to się doigrałeś. Mam książkę Marka Ciesielczyka "KGB" wydaną przez "Wydawnictwo Niepodległość"
w Warszawie, w roku 1989! Książka odbita jeszcze na ksero, kupiona legalnie! Napisana
została jeszcze w 1986 roku, ale wydana w Polsce już 1989 roku! To było już po wyborach
w 1989 roku i cenzura padła...


Zwracam honor.

Dnia 18.02.2011 o 17:33, KrzysztofMarek napisał:

Swoją drogą ciekawe, co stało się z Liberalno-Demokratyczną Partią Niepodległość. Ciekawe
dlatego, że właśnie tej partii oficyną wydawniczą było Wydawnictwo Niepodległość.


http://encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=T00868_Polska_Partia_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bciowa

http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=27&pid=1730

http://www.abcnet.com.pl/node/4673

http://stefandetko.salon24.pl/151800,grzegorz-wolk-ipn-polska-partia-niepodleglosciowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2011 o 00:21, Tyler_D napisał:

Prawka nie ma na serio czy tylko tak ci się napisało? ;-D


Nie ma na serio , ale skoro założył bloga to kto wie może gdzieś kończy kursy na prawko ? :)

Ps. To dzięki Kaczyńskiemu jest ten durny przepis że poza terenem zabudowanym nie wolno jechać szybciej niż
70 km/h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2011 o 01:22, kerkas napisał:

> Prawka nie ma na serio czy tylko tak ci się napisało? ;-D

Nie ma na serio , ale skoro założył bloga to kto wie może gdzieś kończy kursy na prawko
? :)

Ps. To dzięki Kaczyńskiemu jest ten durny przepis że poza terenem zabudowanym nie wolno
jechać szybciej niż
70 km/h


przepisy ci się pomyliły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Dnia 20.02.2011 o 01:25, hammerfall87 napisał:

przepisy ci się pomyliły


Nie pomyliły mi się przepisy , ja nie mówię o autostradzie tylko o zwykłych drogach np. Katowicka , a przepis ten wszedł w życie za rządów pis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2011 o 01:31, kerkas napisał:

/.../
> przepisy ci się pomyliły

Nie pomyliły mi się przepisy , ja nie mówię o autostradzie tylko o zwykłych drogach np.
Katowicka , a przepis ten wszedł w życie za rządów pis.


poza terenem zabudowanym można śmigać 90 km/h i 100 km/h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Dnia 20.02.2011 o 01:34, hammerfall87 napisał:

poza terenem zabudowanym można śmigać 90 km/h i 100 km/h


O ile nie ma fotoradarów i jak przekroczysz 70 km/h na godzinę dostajesz śliczną fotkę.
Zresztą wystarczy się przejechać trasą do Krakowa spróbuj jechać cały czas powyżej 70 km/h.
Przy okazji za rządów pis postawiono w Polsce 1200 fotoradarów.

Ps. Ja wiem że mało kto to przestrzega ograniczenia prędkości ponieważ gdyby tak było to np. przy prędkości 50 km/h ruch by stanął w Warszawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2011 o 01:41, kerkas napisał:

O ile nie ma fotoradarów i jak przekroczysz 70 km/h na godzinę dostajesz śliczną fotkę.

W takim wypadku należy pojechać w to samo miejsce, ale wcześniej - za ostatnim skrzyżowaniem i zrobić inną śliczną fotkę z datownikiem na której nie ma żadnego znaku ograniczenia prędkości (o ile nie ma). Tę należy sobie wydrukować, dopisać uprzejmą odpowiedź, żeby sobie dołożyli do albumu i poszli się pałować. Następnie wysłać taki list na koszt odbiorcy.

A propos jak bardzo w Polsce jest popier...ne prawo (również drogowe) łatwo udowodnić na przykładzie tych trzech zdjęć określających obowiązujące przepisy drogowe w:
Niemczech:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Zeichen_393.svg&filetimestamp=20060729152001
Szwecji:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:J1_1.jpg&filetimestamp=20070321184630
i mistrzem świata w tej dziedzinie czyli Polsce:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Ograniczenia_pr%C4%99dko%C5%9Bci_w_Polsce_od_2011.svg&filetimestamp=20101202225923
Trudno to inaczej nazwać jak polskim narodowym debilizmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2011 o 10:52, Olamagato napisał:

> O ile nie ma fotoradarów i jak przekroczysz 70 km/h na godzinę dostajesz śliczną
fotkę.
W takim wypadku należy pojechać w to samo miejsce, ale wcześniej - za ostatnim skrzyżowaniem
i zrobić inną śliczną fotkę z datownikiem na której nie ma żadnego znaku ograniczenia
prędkości (o ile nie ma). Tę należy sobie wydrukować, dopisać uprzejmą odpowiedź, żeby
sobie dołożyli do albumu i poszli się pałować. Następnie wysłać taki list na koszt odbiorcy.


Dzięki za cynk.

Dnia 20.02.2011 o 10:52, Olamagato napisał:

Trudno to inaczej nazwać jak polskim narodowym debilizmem.

/.../
Cóż polityków ograniczenia prędkości nie dotyczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się