Zaloguj się, aby obserwować  
Anonim_ecd01e12338b9d94a1a513fa581ad6b292a862bb1c126c31d561978527500a64

Sztuki Walki

3613 postów w tym temacie

Dnia 29.08.2008 o 15:52, sodolis napisał:

Zanim ktoś wyjąłby miecz z pokrowca na plecach, już by leżał na glebie i zbierał baty
;-D Raczej wątpię, żeby ktoś był na tyle postrzelony, żeby chodzić po mieście z katana
przy pasie ;-D


Z kataną nie, ale wakizashi jak najbardziej możesz schować za pasek od spodni i przykryć swetrem czy kurtką. Tylko trzeba jeszcze umieć tego używać. Znam jednego chłopaka który tak robi i wiem o jednej sytuacji w której z broni skorzystał - wyciągnął i trzech kolesi, którzy chcieli mu zabrać plecak w tramwaju (z dość cenną dla niego zawartością) zrezygnowało. Ale osobiście bym się nie zdecydował. IMO za duża szansa że trafi się na jakiegoś idiotę, który spróbuje sprawdzić czy mamy odwagę użyć broni. Jeśli już miałbym walczyć, wolałbym jakąś pałkę czy tonfę niż miecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 15:56, Fumiko napisał:

> Raczej wątpię, żeby ktoś był na tyle postrzelony, żeby chodzić po mieście z katana

> przy pasie ;-D

Jak chcesz, to mogę Ci fotek poszukać, bo na pewno gdzieś mam. Takie normalne, z ulicy,
sam zobaczysz. On jest zdrowo kopnięty, to przyznaję :D

Jak nie pozowane to z chęcią zobaczę ;-D

Dnia 29.08.2008 o 15:56, Fumiko napisał:

Edit: Jaki pokrowiec na plecach? Normalnie przy pasie jak się powinno daisho nosić :D

Nie doczytałem, że o samurajach mówicie ;-D myślałem, że o jakiś łebkach, którzy dla szpanu na treningi albo dla zabawy z bokkenem albo ''blaszano-plastikową'' katanką po mieście chodzą ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 15:59, pkapis napisał:

Z kataną nie, ale wakizashi jak najbardziej możesz schować za pasek od spodni i przykryć
swetrem czy kurtką.

Tanto to może, ale z półmetrowym wakazashi się nosić to przesada ;-D

Dnia 29.08.2008 o 15:59, pkapis napisał:

Tylko trzeba jeszcze umieć tego używać.
IMO za duża szansa że trafi się na jakiegoś idiotę,
który spróbuje sprawdzić czy mamy odwagę użyć broni. Jeśli już miałbym walczyć, wolałbym
jakąś pałkę czy tonfę niż miecz.

Ja mam yawarę także myślimy podobnie ;-) Nie wiem czy starczyłoby mi odwagi lub nieodpowiedzialności i głupoty żeby kogoś ostrzem poczęstować ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 16:07, sodolis napisał:

Tanto to może, ale z półmetrowym wakazashi się nosić to przesada ;-D


On nie tyle nosi "się" co "je". Normalnie go nie widać, zakrywa je porządnie. I słusznie, po co ma prowokować kogokolwiek. Ale broń ma słuszne rozmiary. Nie wiem czy pół metra, ale o ile mnie pamięć nie zawodzi ostrze miało te 30 cm długości czy trochę więcej. Chociaż widziałem jego broń ze dwa czy trzy razy raptem.

Dnia 29.08.2008 o 16:07, sodolis napisał:

Ja mam yawarę także myślimy podobnie ;-) Nie wiem czy starczyłoby mi odwagi lub nieodpowiedzialności
i głupoty żeby kogoś ostrzem poczęstować ;-)


Ja nie mam nic. Niewygodnie się chodzi z bronią, a i treningu jeszcze nie mam, bo u nas wychodzi się z założenia, że na broń trzeba mieć podstawy, których wytrenowanie zajmuje parę lat. Za krótko trenuję, więc jeszcze niczego do ręki nie dostałem, ale się nie przejmuję.
Natomiast gdybym miał się z kimś bić, to zdecydowanie wolałbym broń obuchową. Zdaję sobie sprawę, że nią też można kogoś zabić lub okaleczyć, ale łatwiej nią wykonać cios, który zada tylko lekkie obrażenia. Ale gdybym miał powód by zabijać - mam nadzieję, że nigdy nie będę miał, ale powiedzmy że wybucha wojna - brałbym jednak jakąś szablę. Najbardziej mi leży. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 15:52, sodolis napisał:

Inaczej by już wyglądało jakby się chciał tym obronić.
Zanim ktoś wyjąłby miecz z pokrowca na plecach, już by leżał na glebie i zbierał baty
;-D Raczej wątpię, żeby ktoś był na tyle postrzelony, żeby chodzić po mieście z katana
przy pasie ;-D


Może się tak wydawać. Jest technika cięcia polegająca na zadaniu ciosu w momencie wyciągnięcia miecza z saya, tak od dołu. Bardzo efektowne ale i bardzo trudne. Gwarantuję, że napastnik by nie zdążył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 15:52, sodolis napisał:

Zanim ktoś wyjąłby miecz z pokrowca na plecach, już by leżał na glebie i zbierał baty
;-D Raczej wątpię, żeby ktoś był na tyle postrzelony, żeby chodzić po mieście z katana
przy pasie ;-D


To prawda, ale chodziło mi raczej o stronę prawną. Załóżmy że zraniłbyś kogoś, nawet w obronie własnej (jeśli byś zdążył). Przy obecnym prawie pewnie poszedłbyś siedzieć.

mrosi- bajkopisarz z Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.08.2008 o 16:16, pkapis napisał:

> Tanto to może, ale z półmetrowym wakazashi się nosić to przesada ;-D

On nie tyle nosi "się" co "je". Normalnie go nie widać, zakrywa je porządnie. I słusznie,
po co ma prowokować kogokolwiek. Ale broń ma słuszne rozmiary. Nie wiem czy pół metra,
ale o ile mnie pamięć nie zawodzi ostrze miało te 30 cm długości czy trochę więcej. Chociaż
widziałem jego broń ze dwa czy trzy razy raptem.

30cm ostrze to byłoby jedno z krótszych wakazashi ( typowe rozmiar azjatycki ) dolicz do tego 20 cm rękojeści, jeśli trzymam w pochwie to kolejne parę centymetrów, także z pół metra wyjdzie. Chyba, że jednak mówimy o tanto :-)

Dnia 29.08.2008 o 16:16, pkapis napisał:

> Ja mam yawarę także myślimy podobnie ;-) Nie wiem czy starczyłoby mi odwagi lub
nieodpowiedzialności
> i głupoty żeby kogoś ostrzem poczęstować ;-)

Ja nie mam nic. Niewygodnie się chodzi z bronią, a i treningu jeszcze nie mam, bo u nas
wychodzi się z założenia, że na broń trzeba mieć podstawy, których wytrenowanie zajmuje
parę lat. Za krótko trenuję, więc jeszcze niczego do ręki nie dostałem, ale się nie przejmuję.

Walkę yawarą ćwiczyłem trzy lub cztery lata, także sobie radzę, zwłaszcza, że ograniczyłem się tylko do tej gałęzi jujutsu.

Dnia 29.08.2008 o 16:16, pkapis napisał:

Natomiast gdybym miał się z kimś bić, to zdecydowanie wolałbym broń obuchową. Zdaję sobie
sprawę, że nią też można kogoś zabić lub okaleczyć, ale łatwiej nią wykonać cios, który
zada tylko lekkie obrażenia.

Dla mnie szczytem głupoty lub naiwności jest noszenie ze sobą noża, imho jest to broń dla ulicznych bandytów, normalny człowiek ( bez wyszkolenia ) nawet jakby miał nóż w kieszeni to pewnie nawet by go nie dobył w razie ataku albo nie wiedziałby co z nim zrobić.

Dnia 29.08.2008 o 16:16, pkapis napisał:

Ale gdybym miał powód by zabijać - mam nadzieję, że nigdy
nie będę miał, ale powiedzmy że wybucha wojna - brałbym jednak jakąś szablę. Najbardziej
mi leży. :-)

Jakby przyszło co do czego wybrałbym miecz ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.08.2008 o 01:44, mrosi napisał:

Bo ponieważ?


Gdyż gdyż bajki waść opowiadasz. Przeciwnik by nie zdążył? Mówię o tym cięciu z wyciągnięciem miecza. Po pierwsze to sama teoria, nie mająca zastosowania na ulicy, bo nikt z mieczem nie łazi, poza tym gwarantuję Ci, że to Ty byś nie zdążył... nawet z pięcioma latami treningów za sobą. Niestety uliczna bójka to sytuacja w której dużą część wiedzy przekazywanej na treningach wkłada się między bajki i włącza inny tryb działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ha, możliwe, ale myślę, że wiedza pozyskiwana na treningach przydaje się bardzo.
Pomyśl, wszystko przecież w takiej sytuacji liczy się improwizacja, prawda? Rzadko kiedy przydają się ruchy stricte takie same jak na treningach...Ale żeby improwizować trzeba mieć jakieś podstawy i umieć pewne...ruchy, oraz mieć dobry refleks i wpojone pewne zachowania, czyż nie?
Improwizacja, to wykorzystywanie tego, co się nauczyliśmy w nowych sytuacjach. Miksowanie tego i nadawanie nowej barwy.
W gruncie rzeczy prawdziwa umiejętność walki na miecze przyda nam się tylko w sytuacji, w której spotkamy innego człowieka umiejącego walczyć tym sposobem.
Reasumując: Tę wiedzę, którą dostajemy na treningach nie wkładamy między bajki, używamy jej, ale w zupełnie nowy sposób adekwatny do sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do zarzutów iż na Kendo się nie znam to... prawda. Nie znam się ale nie o to mi chodziło z czym tam się na treningach lata bo mi to serdecznie za przeproszeniem wisi. Pisałem tylko o tym że samo noszenie przy sobie cały czas jakiejkolwiek odmiany broni białej używanej w sztukach walki jest dość porytym pomysłem i osobiście wolę polegać na technikach rąk i nóg niż na broni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Jak idzie na Ciebie koks 2 na 2 (albo kilku) to spier@$%#sz, a nie zastanawiasz sie co sensei mówił na treningach. Chyba, że jesteś taki sam rozjebunda jak on. Żeby wykorzystać jakoś wiedzę z treningów trzeba przeżyć kilka ulicznych bójek. Inaczej jesteś zbyt zdenerwowany i naładowany adrenaliną, żeby myśleć o czymkolwiek i albo uciekasz, albo zaczynasz się prać po ulicznemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>....

Dnia 30.08.2008 o 14:14, Budo napisał:

i naładowany adrenaliną, żeby myśleć o czymkolwiek i albo uciekasz, albo zaczynasz się
prać po ulicznemu.


To też prawda :) Ja jednak przeżyłem dwie takie sytuacje. W jednej sie biłem w drugiej uciekałem ( w jednej miałem przeciwko sobie dwóch dresów, w drugiej piciu byczków). A jednak...Pomimo tego całego zdenerwowania i adrenaliny odruchy zwyciężają.
Jak coś jest wpojone, to nawet nie myśląc o tym to robisz. Ja, po prawie 4 latach ja JJ miałem pewne reakcje ( i mam) wpojone tak, że nie myśląc mogę zareagować dosyć ostro, chodź to czasem wkurzające.( Np, jak mój 6 letni brat wpadnie na pomysł, aby rzucić się na mnie od tyłu...Potem jest na mnie, że mu coś zrobiłem, a ja zwyczajnie odsuwam się w bok i patrze zdziwiony jak on jedzie twarzą po ziemi :P Ale to raz było tak i nic mu się nie stało).
Biję do tego, że nawet w sytuacjach bardzo stresowych ludzie potrafią działać dobrze, jeśli tylko się dobrze nauczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.08.2008 o 13:13, Dawid Taal napisał:

Co do zarzutów iż na Kendo się nie znam to... prawda. Nie znam się ale nie o to mi chodziło
z czym tam się na treningach lata bo mi to serdecznie za przeproszeniem wisi.

To na przyszłość, nie powołuj się na rzeczy, o których nie masz pojęcia, niektórych to irytuje.

mrosi

Dnia 30.08.2008 o 13:13, Dawid Taal napisał:

Może się tak wydawać. Jest technika cięcia polegająca na zadaniu ciosu w momencie wyciągnięcia miecza z saya, > tak od dołu. Bardzo efektowne ale i bardzo trudne. Gwarantuję, że napastnik by nie zdążył...

Widzę, że pijesz do iaido, technika którą masz na myśli to pewnie inazuma chociaż bardziej efektywna byłby hakuden zwłaszcza przeciwko uzbrojonemu przeciwnikowi ( i jest szansa, że nikogo nie zabijesz ).
Oczywiście to wszystko ma sens jeśli cofniemy się do średniowiecza ;-) W dzisiejszych czasach, na ulicy, takie rozważania można o kant poślada rozbić ;-)

Budo

Dnia 30.08.2008 o 13:13, Dawid Taal napisał:

Jak idzie na Ciebie koks 2 na 2 (albo kilku) to spier@$%#sz,

Ja idę na niego i mam nadzieję, że: mnie nie zauważy / zauważy jak już go minę / będzie tak pijany, że nie będzie w stanie nic zrobić / może chce tylko fajkę / pośpiesznie mnie minie, śpiesząc się na kółko różańcowe / lub po prostu oleje moje jestestwo :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@sodolis

> Dla mnie szczytem głupoty lub naiwności jest noszenie ze sobą noża, imho jest to broń
> dla ulicznych bandytów, normalny człowiek ( bez wyszkolenia ) nawet jakby miał nóż w
> kieszeni to pewnie nawet by go nie dobył w razie ataku albo nie wiedziałby co z nim zrobić.

Wyszkolenie nic Ci nie da w momencie, gdy spalisz się psychicznie i posikasz w majtki na widok zwyrodniałego gimnazjalisty z tasakiem. Spytaj byle jakiego instruktora ze służb specjalnych, jaką będziesz mieć przewagę po treningu samoobrony z użyciem gumowego noża, lub pistoletu. Absolutnie żadną. Możesz spróbować przeżyć, przy ogromnym szczęściu wyjdziesz bez zadrapania, ale w większości przypadków nie dzięki technice walki, tylko wykorzystaniu własnej intuicji. Naturalnie większość żuli nosi noże jako straszak. Jakie jest teraz prawdopodobieństwo, że on przestraszy się własnej broni, którą trzyma w kieszeni, a Ty wykorzystasz tą jego chwile zwątpienia? Część z tych ludzi posiada ogromny talent do bójek. Kiedyś gdzieś nabyli podstaw i to im w zupełności wystarczy na hobbystów i piknikowych fighterów. ;)

> Jakby przyszło co do czego wybrałbym miecz ;-)

A tu się o dziwo zgadzam. W zależności od sytuacji wybrałbym półtoraka (którym walczę), lub szybką katanę. Tylko w pubie głupio tak przegrać z pijakiem walącym wszystkich drewnianą ławą... :D Morał z tego taki: zawsze ktoś się trafi mądrzejszy, lepiej wyszkolony, silniejszy, lub po prostu sprytniejszy ;) Podstawa to siła w grupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Nawiązując do tego co odpisałeś mnie...
Niby się zgadza. Ale tylko to, że nikt normalny nie biega z kataną po ulicy. Pisałem o czysto teoretycznej sytuacji. I nie miałem na myśli siebie dobywającego miecza tylko jakiegoś hipotetycznego delikwenta posiadającego wiedzę i umiejętności w tej sztuce.
Nawiązując do tego co napisałeś Cedrickowi...
Niestety miałem okazję kilkakrotnie uczestniczyć w bójkach. Nie popychankach czy "grach słownych" tylko typowych nawalankach. Miałem tego pecha, że trafiałem tam gdzie nie powinienem. W jednej z ostatnich było nawet ciekawie (straciłem kilka zębów i miałem lekko pokiereszowaną maseczkę). I powiem Ci, że masz rację. Żadna, ale to żadna sztuka walki nie pomoże. Dopóki nie dostaniesz po gębie i nie nabędziesz wprawy w opanowaniu nerwów, rozpierającej adrenaliny. Zresztą tak naprawdę tę "zimnokrwistość" trzeba chyba mieć wrodzoną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> 30cm ostrze to byłoby jedno z krótszych wakazashi ( typowe rozmiar azjatycki ) dolicz
> do tego 20 cm rękojeści, jeśli trzymam w pochwie to kolejne parę centymetrów, także z
> pół metra wyjdzie. Chyba, że jednak mówimy o tanto :-)

No kurcze, dokładnych wymiarów Ci nie podam, bo widziałem tę broń ze dwa czy trzy razy w życiu, parę lat temu. :-) Chłopak jest rozsądny, nie wyciąga jej zbyt chętnie, nawet by pokazać. Była mniej więcej podobnej wielkości co moja replika wakizashi, którą mam w domu (taka ze zwykłej blachy, dostałem). Na tyle duża, by rzeczywiście trzeba było pomyśleć jak to nosić i na tyle mała, żeby mieściła się schowana częściowo w spodniach, częściowo pod swetrem.

> Dla mnie szczytem głupoty lub naiwności jest noszenie ze sobą noża, imho jest to broń
> dla ulicznych bandytów, normalny człowiek ( bez wyszkolenia ) nawet jakby miał nóż w
> kieszeni to pewnie nawet by go nie dobył w razie ataku albo nie wiedziałby co z nim zrobić.

Zgadzam się. Po nóż sięgnąłbym tylko gdybym był zdecydowany zrobić komuś porządną krzywdę. Gdyby było mi już wszystko jedno czy przeciwnika czynię kaleką czy zabijam, a mam nadzieję, że nigdy w takiej sytuacji nie będę.

> Jakby przyszło co do czego wybrałbym miecz ;-)

Ja jednak szablę, ewentualnie katanę - w każdym razie ostrze jednosieczne i zakrzywione. Z paru powodów (szybkość manewrowania, sposób zadawania obrażeń). Ale to nie jest dobry wątek o przewagach szabli nad mieczem i vice versa. Możemy się ewentualnie przenieść tutaj http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=21748&u=128.

@Budo
> Jak idzie na Ciebie koks 2 na 2 (albo kilku) to spier@$%#sz, a nie zastanawiasz sie co
> sensei mówił na treningach. Chyba, że jesteś taki sam rozjebunda jak on.

Tia, przypomniałeś mi historię z naszych treningów. Zazwyczaj trenujemy z naszym normalnym trenerem, ale czasami zdarza nam się lekcja u człowieka, który założył tę szkołę. Kiedyś podczas takiego treningu ćwiczyliśmy kopnięcia w żołądek. Mój kolega kopał wyżej i usłyszał ''Za wysoko. Jeśli masz takiego przeciwnika, to powiedz mu grzecznie przepraszam.''

> Żeby wykorzystać
> jakoś wiedzę z treningów trzeba przeżyć kilka ulicznych bójek. Inaczej jesteś zbyt zdenerwowany
> i naładowany adrenaliną, żeby myśleć o czymkolwiek i albo uciekasz, albo zaczynasz się
> prać po ulicznemu.

Tu mi się trochę trudno wypowiedzieć. Brałem udział w jednej bójce, ale to było zanim zacząłem trenować. Na treningach zaś zauważyłem, że bardzo duża różnica następuje przy sparringach. Na pewno nie wystarczająca by w prawdziwej walce wszystko zrobić jak na treningu, ale wydaje mi się, że ktoś po sparringach będzie lepiej reagował niż ktoś, kto trenuje od jakiegoś czasu "na sucho". Mam nadzieję nigdy tego nie sprawdzać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

--> pkapis ( coś forum się sypie )

> No kurcze, dokładnych wymiarów Ci nie podam, bo widziałem tę broń ze dwa czy trzy razy
> w życiu, parę lat temu. :-)
Spoko :-) tak tylko podpytuje ;-) a opisy daje po to, żeby wszystko zobrazować i przekazać trochę danych do dyskusji ;-) ( po Twoich wypowiedziach wiem, że orientujesz się w temacie, ale czasem próbuję coś wpleść na siłę dla mniej doświadczonych czytelników ;-) ). > Chłopak jest rozsądny, nie wyciąga jej zbyt chętnie, nawet
> by pokazać.
To dobrze o nim świadczy :-) ( samurai nigdy nie pozwalał oglądać swojego miecza, tylko w wyjątkowych okolicznościach, wysuwał z pochwy około 20 cm ostrza, żeby na wyraźne życzenie [nie byle kogo] pokazać na hamon ).
> Była mniej więcej podobnej wielkości co moja replika wakizashi, którą mam
> w domu (taka ze zwykłej blachy, dostałem).
Jeśli mówimy o blaszanych wyrobach ''broniopodobnych'', czasem zaglądam na allegro, to co tam sprzedają w głowie się nie mieści ;-/ do tego dają jeszcze soczyste pochwalne opisy, masakra ;-( ale jeszcze gorsze jest to, że np. "katanę" za 19,99 kupiło ponad 70 osób O_O
> Na tyle duża, by rzeczywiście trzeba było
> pomyśleć jak to nosić i na tyle mała, żeby mieściła się schowana częściowo w spodniach,
> częściowo pod swetrem.
Samurai miał o wiele prościej, prawda :-) Kobiety też miały łatwo ;-) kimono z szerokimi rękawami w sam raz na tanto lub szpilkę ;-)
> > Jakby przyszło co do czego wybrałbym miecz ;-)
>
> Ja jednak szablę, ewentualnie katanę - w każdym razie ostrze jednosieczne i zakrzywione.
> Z paru powodów (szybkość manewrowania, sposób zadawania obrażeń). Ale to nie jest dobry
> wątek o przewagach szabli nad mieczem i vice versa. Możemy się ewentualnie przenieść
> tutaj http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=21748&u=128.
Ok
PS. Pisząc "miecz" miałem na myśli nihonto oczywiście :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.08.2008 o 22:50, mrosi napisał:

Zresztą tak naprawdę tę "zimnokrwistość" trzeba chyba mieć wrodzoną...


Ja myślę, że można się jej nauczyć. Jedni są bardziej opanowani, inni mniej, ale imo można przez własne doświadczenia wyrobić w sobie opanowanie w groźnych sytuacjach. Dopiero jak możesz w czasie napierduchy trzeźwo pomyśleć, dopiero wtedy przydadzą się treningi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować