Zaloguj się, aby obserwować  
Ksar666

Ateizm

6335 postów w tym temacie

Dnia 03.03.2008 o 21:31, zpawelz napisał:

Z cyklu: sławne postacie literackie.

Czy Jezus był chory psychicznie?

Jedną z oznak choroby psychicznej jest to, że to innych uważa się za chorych psychicznie. Na razie ograniczasz się do Jezusa, zobaczymy jak będzie dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem się nad przejściem na ateizm, jednak wybrałem agnostycyzm, łagodniejsza forma zerwania ze starymi regułami. To co mnie przekonało do tego kroku to parę przemyśleń na temat samej natury religii i parę nieścisłości w samym zachowaniu rzekomego Boga, ot choćby taki potop, dlaczego to miłujący i czekający na poprawę swych owieczek pasterz nagle "wybija" prawie cały gatunek ludzki? :/ Religia obrosła dogmatami które ją mogły wypaczyć, bo dlaczego nie? Mamy potwierdzenie od "góry" że papież jest nieomylny itd? Nie.

A i co do opinii na temat ateistów, to nie zgodzę się z tym że nie mają zasad moralnych(lub tez mają mniejsze zasady moralne), zostałem wychowany w katolickiej rodzinie, zasady moralne wpojono mi z wychowaniem, częściowo także z religią. Ale dla jednego pozytywu nie zamierzam popierać wiary aż tak niepewnej:/ Też mam inne pytanie do wierzących.. Zwykle gdy próbuje się interpretować biblię w odpowiedzi się słyszy "to nie encyklopedia" itd, by nie traktować jej dosłownie. Skoro biblię mamy traktowac symbolicznie, Adama i Ewę, jabłko, węża, to skąd mamy więc grzech pierworodny? On też symboliczny?:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 21:56, KrzysztofMarek napisał:

> Z cyklu: sławne postacie literackie.
>
> Czy Jezus był chory psychicznie?
Jedną z oznak choroby psychicznej jest to, że to innych uważa się za chorych psychicznie.
Na razie ograniczasz się do Jezusa, zobaczymy jak będzie dalej...


To było pytanie: czy Jezus był chory psychicznie- także o niczym nie przesądzam. W każdym razie człowiek, który rozmawia z drzewem figowym zakwalifikował by się chyba raczej do kategorii chorych psychicznie, czy nie? Ja rozumiem, że to kwestia "większości": to większość ustala co jest normalne a co nie i pod takie coś chyba podpada Jezus. Ja nie mam powodów żeby wierzyć w te wszystkie cuda, które z góry wydają mi się nieprawdziwe- natomiast potrafię sobie wyobrazić człowieka chorego psychicznie bo to akurat jest prawdopodobne i zdarza się. Tym bardziej, że Jezus emanuje cechami ludzkimi tak jak bogowie greccy- jest więc Jezus takim samym człowiekiem jak każdy inny i jak każdy inny może popaść w chorobę psychiczną. W każdym razie dopuszczam różne możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie możesz znaleźć odpowiedzi na dręczące cię pytanie u księdza, szukaj u samego Boga ;). W każdym razie to też jest chyba symboliczne, tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:11, zpawelz napisał:

> /.../ > To było pytanie:/.../

Ależ ja Ci wierzę! Wierzę, że to było pytanie. W to, że to było tylko pytanie też wierzę, tylko jakby trochę trudniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż, na takich ludzi (nie czepiajcie się tylko tego słowa, błagam) zazwyczaj inni patrzą jak na czubków. Powiedzmy, że byłbyś wynalazcą w np. XIX wieku i głosiłbyś, że budujesz maszynę latającą i wzbijesz się w powietrze, to większość ludzi w najlepszym wypadku popukała by się w głowy, a w najgorszym m.in. uznano by cię za psychola, heheh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:14, Skywalker560 napisał:

Jeśli nie możesz znaleźć odpowiedzi na dręczące cię pytanie u księdza, szukaj u samego
Boga ;). W każdym razie to też jest chyba symboliczne, tak mi się wydaje.


Pamiętam gdy kiedyś pytałem się katechetki "Skąd się wzięła żona Kaina?" Oczywiście zostałem odesłany z kwitkiem, że to symbol, że nie ma czasu na lekcji itd. Symbol symbolem,ale jedyny pozytyw jaki widzę w religii to dużo samej wiedzy życiowej i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom. Wiara w którą mamy wierzyć jest nieprzystosowana dla zwykłych chrześcijan, coś ta religia doskonała nie jest, skoro wytłumaczyć się jej nie da:/ Dlatego też jestem agnostykiem, skąd mam wiedzieć czy Bóg (który może istnieje) tolerowałby to że akceptuję papieża jako nieomylnego.. szukam wiary inaczej, inną drogą niż ta kościelna.;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:16, KrzysztofMarek napisał:

> > /.../ > To było pytanie:/.../
Ależ ja Ci wierzę! Wierzę, że to było pytanie. W to, że to było tylko pytanie też wierzę,
tylko jakby trochę trudniej...


Pozwolisz, że Cię sparafrazuję: Twoja niewiara w moją wiarę, że nie wierzę w jedno ale wierzę w drugie jest też wiarą. Także ty też wierzysz!

To tyle w gestii tego że nie masz nic ciekawego do dodania...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Cóż, na takich ludzi (nie czepiajcie się tylko tego słowa, błagam) zazwyczaj inni patrzą
> jak na czubków. Powiedzmy, że byłbyś wynalazcą w np. XIX wieku i głosiłbyś, że budujesz
> maszynę latającą i wzbijesz się w powietrze, to większość ludzi w najlepszym wypadku
> popukała by się w głowy, a w najgorszym m.in. uznano by cię za psychola, heheh.

Coś w tym faktycznie jest. Natomiast co takiego genialnego jest w rozmawianiu z drzewami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Księża pełnią rolę przewodników, urzędników też ;). Ale to też ludzie, również omylni, więc należy pamiętać o samoistnym rozwijaniu swojej wiary i słuchaniu Boga, jeżeli mamy jakieś wątpliwości. Wg mnie tak to się powinno odbywać. Wątpliwości zawsze się pojawiają, mi też się często przytrafiały, ale akurat nie bardzo miałem ochotę uciekać w deizm czy agnostycyzm (nigdy ateizm!) ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:34, Skywalker560 napisał:

Księża pełnią rolę przewodników, urzędników też ;). Ale to też ludzie, również omylni,
więc należy pamiętać o samoistnym rozwijaniu swojej wiary i słuchaniu Boga, jeżeli mamy
jakieś wątpliwości. /.../


i tutaj trafiłeś w sedno także moim zdaniem, zastanawiałem się dlaczego wiara w ogóle jest rozwijana. Oczywiście, rozwija się społeczeństwo, tak pewnie tłumaczy to KK. Tylko że moim zdaniem w relacjach Bóg- ludzie najważniejszy jest Bóg, a skoro on rzekomo pozostawał i pozostaje taki sam ( i to w niego chrześcijanie mają wierzyć, a nie on w chrześcijan:D) to optuję za swoistym "powrotem do korzeni". Podowiaduję się w miarę możliwości jak wyglądała wiara w zamierzchłych czasach, kiedy pododawano który dogmat i spróbuję "uciachać" naleciałości. W taką wiarę skłonny jestem wierzyć dużo bardziej, mimo że wg teologów to co proponuję to swoista "McWiara" czyli wierzy się tylko w część.. ale różnica jest taka że nie odrzucam reszty jako niewygodnej, tylko jako niepotwierdzoną. Na razie więc mam taki czas agnostycyzmu, ale nie zamierzam popadać w ateizm, co to to nie;] Po prostu nie wiem w co wierzyć i jak na razie odrzucę wszystko by znowu część przyjąć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Owszem, społeczeństwo się rozwija a może lepiej by było, gdyby chrześcijaństwo wyglądało jak kiedyś, ale wg mnie teraz jest dobrze, religia ta ma silną pozycję i może nawet ze 2 mld wyznawców. Księża też są potrzebni, bo w końcu to oni mają wykształcenie teologiczne, ale każdy z nich ma własne poglądy na wiarę, własne wyobrażenie chrześcijaństwa, dlatego każdy człowiek powinien pozostawać w zgodzie ze swoim sumieniem i swoimi poglądami ;).

W zamierzchłych czasach to było chrześcijan raczej niewielu, choć ich liczba stale rosła. Ale byli bardzo wierzący, każdy z nich, czego dzisiaj nie ma. W Quo Vadis chociażby możesz zobaczyć jak to mniej więcej wyglądało. Wtedy to jeszcze chrześcijanie byli chłopcami i dziewczynkami do bicia, ale zmieniło się to wraz z rozpadem Imperium Rzymskiego bodajże. Nie wiem, może lepiej poczytam sobie Historię Kościoła xD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

> > > /.../ > Żal mi cie i możesz przypuszczać, że właśnie cie obraziłem.

Nawet mi to w głowie nie postało. Mnie żal jest Ciebie.
> Było coś takiego jak WW II, Wietnam, Irak, Afganistan, WTC...
No i co? Był nawet wybuch wulkanu Krakatau, był towarzysz Stalin, Hitler (też towarzysz,
socjalista, tyle, że narodowy) i inni. A Twoim zdaniem, co to miałoby znaczyć? >
/.../


Powiedziałeś że dowodów na niesitnienie nie ma, ja właśnie je przytoczyłem, jeśli Bóg jest wszechwiedzący i miłosierny powinnien nas wogóle nie tworzyc i oszczędzić nam cierpienia. Jeśli wiedział jak się to wszystko potoczy i mimo to zrobił człowieka (a nuż się uda), to nie jest lepszy od ww. towarzyszy. Wiesz dlaczego? Bo robiąc/tworząc nas właśnie na nich skazał ludzkość (i na paru innych).

Dnia 03.03.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

>Czy ty komuś grozisz? (chyba raczej nie mi ale jak ktos "wyznaje" Marksa...)
>
Jak chcesz, to możesz odczytać to jako groźbę. Jeśli ktoś chciałby znowu wprowadzić ideologię
marksistowska, to ja się temu będę czynnie sprzeciwiał.

Czynnie? Czyli tak po chrześciajańsku?
Nie potrafię cię rozszyfrować co byś dokładnie zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:51, konrad16061990 napisał:

i tutaj trafiłeś w sedno także moim zdaniem, zastanawiałem się dlaczego wiara w ogóle
jest rozwijana. Oczywiście, rozwija się społeczeństwo, tak pewnie tłumaczy to KK. Tylko
że moim zdaniem w relacjach Bóg- ludzie najważniejszy jest Bóg, a skoro on rzekomo pozostawał
i pozostaje taki sam ( i to w niego chrześcijanie mają wierzyć, a nie on w chrześcijan:D)
to optuję za swoistym "powrotem do korzeni".


To ja proponuję wywalić cały Nowy Testament i zostawić tylko pierwsze księgi ST - wtedy to będzie powrót do korzeni. W przeciwnym wypadku - wybieranie sobie tego, co wygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.03.2008 o 22:30, zpawelz napisał:

> > > /.../ > To tyle w gestii tego że nie masz nic ciekawego do dodania...;)

Przypuszczam, że ciekawym byłoby dla Ciebie, gdybym podzielił Twój punkt widzenia świata, ale nie licz na to. Zbyt prostacki, żeby mnie interesował. I robi się coraz bardziej prostacki. Doprawdy, nie stać Cię na więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.03.2008 o 09:20, Rts-p napisał:

> > >/.../> Powiedziałeś że dowodów na niesitnienie nie ma, ja właśnie je przytoczyłem, jeśli Bóg
jest wszechwiedzący i miłosierny powinnien nas wogóle nie tworzyc i oszczędzić nam cierpienia. /.../

Tak, podyktuj Bogu, co On ma robić. Ty wiesz lepiej od Niego co On ma robić. Albo co powinien robić...

Dnia 04.03.2008 o 09:20, Rts-p napisał:

> /.../
Czynnie? Czyli tak po chrześciajańsku?
Nie potrafię cię rozszyfrować co byś dokładnie zrobił?

To sobie myśl dalej. Może do czegoś dojdziesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.03.2008 o 12:23, Shini napisał:

Mogrim, jest coś złego w tym, że Konrad chce wierzyć po swojemu?


Nie, czemu? Niech sobie wierzy nawet w swojego kota. Mi to nie przeszkadza. Ja tylko grzecznie zwracam uwagę jaki jest rzeczywisty cel tzw. "wracania do korzeni". No i przypominam, że jak chce wracać DO KORZENI to chyba powinien odrzucić NT - przecież to jest naleciałość do czystości pierwotnej wiary!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 04.03.2008 o 14:34, Mogrim napisał:

Nie, czemu? Niech sobie wierzy nawet w swojego kota. Mi to nie przeszkadza. Ja tylko
grzecznie zwracam uwagę jaki jest rzeczywisty cel tzw. "wracania do korzeni". No i przypominam,
że jak chce wracać DO KORZENI to chyba powinien odrzucić NT - przecież to jest naleciałość
do czystości pierwotnej wiary!



Rozjaśnię więc jaką mam definicję tych korzonków. Do "korzeni" katolicyzmu zaliczyłbym wydarzenia do ostatniej potwierdzonej bezpośredniej "interwencji" Boga (cuda, nauczanie Jezusa itp, jak na razie uznaję Jezusa za Boga, choć jeśli coś mnie przekona może zmienię zdanie. Więc wszystkie objawienia maryjne,stygmaty i tym podobne odrzucam z powodu pośredniej interwencji Boga, której potwierdzić na dobrą sprawę nie mogę, mimo że są uznawane oficjalnie, ale człowiek jest omylny..). Wychodzę z założenia że gdyby Bogu nie podobał się kiedykolwiek stan naszej duchowości zesłałby na Ziemię kolejne kamienne tablice z przykazaniami/wskazówkami, lub też cd-romy coby być bardziej na czasie ówczesnie :D Dlatego Nowego Testamentu który opisuje także życie Jezusa nie zamierzam odrzucać w całości, najwyżej którąś część. Choć i tak biblia jest dla mnie księgą zawierającą wiele przypowieści pomagających w zrozumieniu wiary, których dosłownie traktować nie można w wielu wypadkach.;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.03.2008 o 17:57, konrad16061990 napisał:

Rozjaśnię więc jaką mam definicję tych korzonków. Do "korzeni" katolicyzmu


Nie katolicyzmu tylko swojego nowego wyznania.

Dnia 04.03.2008 o 17:57, konrad16061990 napisał:

zaliczyłbym wydarzenia do ostatniej potwierdzonej bezpośredniej "interwencji" Boga (cuda, nauczanie
Jezusa Więc wszystkie objawienia maryjne,stygmaty i tym podobne odrzucam z powodu pośredniej
interwencji Boga której potwierdzić na dobrą


Na jakiej zasadzie cuda Jezusa są bardziej potwierdzone od stygmatów? O_O
Poza tym jeśli pośrednią interwencję odrzucasz, to odrzuć wszystkie księgi prorockie ST - to też jest pośrednictwo. No i listy apostolskie - przecież to jest pośrednictwo jak nic.

Dnia 04.03.2008 o 17:57, konrad16061990 napisał:

Dlatego Nowego Testamentu który opisuje także życie Jezusa nie zamierzam odrzucać w całości, najwyżej
którąś część.


Czyli jak mówiłem - to co niewygodne wywalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować