Zaloguj się, aby obserwować  
Patryk_R1

Archiwum Star Wars czyli coś dla wielbicieli Jedi i nie tylko

4666 postów w tym temacie

Dnia 26.09.2008 o 22:19, Skywalker560 napisał:

Tak. No nie no, dianogi rozmnażają się jak cholera, poza tym skądś materiały na budowę
musiały być dostarczane, nie? Zapewne tamta poleciała sobie jakimś statkiem :P.


I to jest właśnie magia SW. Znajdzie się wytłumaczenie, choćby i naciągane, na każdą, nawet ewidentną bzdurę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co?! Jakoś nigdy nie pomyślałem, że dianoga na Gwieździe Śmierci to bezsens i bzdura! Ba, wydawało mi się, że ona tam po coś jest, że ją imperialni na coś tam wpuścili. Dzięki wielkie, zrujnowałaś mój światopogląd :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:39, Skywalker560 napisał:

Wiesz co?! Jakoś nigdy nie pomyślałem, że dianoga na Gwieździe Śmierci to bezsens i bzdura!
Ba, wydawało mi się, że ona tam po coś jest, że ją imperialni na coś tam wpuścili. Dzięki
wielkie, zrujnowałaś mój światopogląd :P.

Pewno ją dali, aby śmieci zżerała. :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 21:36, cedricek napisał:

Cóż, właśnie wróciłem z kina, z najnowszych Gwiezdnych Wojen.
Wiem, że wielu zainteresuje to, co powiem, bo moje spojrzenie jest świeże. Powiem szczerze:
Bałem się tego filmu. Zewsząd atakowały mnie złe opinie o tym filmie i nieprzychylne
recenzje... I niepotrzebnie.
Film może nie jest stricte gwiezdnymi wojnami. Brakuje wielowątkowości i szybkich zwrotów
akcji, ale... Jest dobrze.
Właśnie to są ,,Wojny Klonów". Film zrobiony jest dosyć dobrze, a pokazane walki są idealnie.
Właściwie jest co oglądać. No podkład muzyczny, choć niekonwencjonalny nie razi.
Ba, nawet Dubbing nie jest taki zły. Nie jest to może takie wielkie arcydzieło, jak saga,
ale świetnie pasuje do wojen klonów.
Mi się podobał. Nawet animacja nie jest taka zła. Twarze bohaterów choć oczywiście wyglądają
dziwnie z tymi zlepionymi włosami są żywe i...Nie straszą.
Wyszedłem z kina bardzo ucieszony. Film mnie nie zawiódł i przyjemnie było go pooglądać.
Nie jest źle. Z czystym sercem mogę stawić mu 8+/10.
Odjąłem właściwie tylko za to, że film skupia się w gruncie rzeczy na jednym wątku. Ale
poza tym jest OK.

Myślę, że prawdziwy fan GW spokojnie może na to pójść i nie być rozczarowanym. Ja nie
jestem.
Nie wiem, o co ludziom chodzi w tych nieprzychylnych recenzjach. W sumie wszystko do
siebie pasuje, a klimat jest zachowany, choć wzbogacony jeszcze o atmosferę wojen klonów,
która jest dosyć specyficzna.
na pewno nie wywaliłem pieniędzy w błoto. Warto było.


Oglądałeś z dubbingiem?!? Nie lepiej było pójść na napisy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:42, Fumiko napisał:

To po co prasa do śmieci w takim razie?

Żeby była jakby np. ten potwór umarł, a następna dostawa byłaby za jakiś dłuższy okres czasu.
Jest jeszcze według mnie inne wyjście - podczas budowy Gwiazdy Śmierci (która jak wiemy była budowana od podstaw w przestrzeni kosmicznej) jakaś dianoga mogła się dostać/ktoś mógł ją przemycić... :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Większa zagadką dla mnie jest to, że "Ben" stwierdził, że nie miał swojego robota (miał "R..." coś tam, cztery może) i nie poznał R2D2 ... chyba że jest jakieś wytłumaczenie odnośnie tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

On mówił, że nie pamięta, żeby MIAŁ jakiegoś droida, ale to jest różnica... W sumie w Nowej Trylogii pojawiło się kilka retconów, może to jest tego winą? Albo inne wytłumaczenie - skleroza :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:50, syriusz.b napisał:

Większa zagadką dla mnie jest to, że "Ben" stwierdził, że nie miał swojego robota (miał
"R..." coś tam, cztery może) i nie poznał R2D2 ... chyba że jest jakieś wytłumaczenie
odnośnie tego...


Bo R2-D2 nigdy nie należał do Obi-Wana ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:57, Ecko09 napisał:

> Większa zagadką dla mnie jest to, że "Ben" stwierdził, że nie miał swojego robota
(miał
> "R..." coś tam, cztery może) i nie poznał R2D2 ... chyba że jest jakieś wytłumaczenie

> odnośnie tego...

Bo R2-D2 nigdy nie należał do Obi-Wana ;P


No, właśnie, należał przecież do Anakina i tak z ojca na syna przejął go Luke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:45, Kalejdoskop86 napisał:

Jest jeszcze według mnie inne wyjście - podczas budowy Gwiazdy Śmierci (która jak wiemy
była budowana od podstaw w przestrzeni kosmicznej) jakaś dianoga mogła się dostać/ktoś
mógł ją przemycić... :]

Za wookiepedią:
''Dianoga originated on the planet Vodran—discovered by the Hutts prior to the formation of the Galactic Republic—where the creatures evolved a form of natural camouflage to avoid the planet''s large predators. Their bodies would become transparent when unfed, and, conversely, were known to change to reflect the color of the food they had eaten. This was achieved by diverting small portions of digested food into a series of ducts underneath the creature''s skin, which would appear to affect the color of the dianoga''s flesh.
Over many millennia, dianoga migrated from Vodran by stowing away aboard garbage ships in their microscopic larval forms, and could be commonly found in trash compactors, garbage pits and sewers across the galaxy, living off of any present organic matter.

Czyli wystarczyło, by larwa dostała się w jakimś transporcie na budowaną Gwiazdę Śmierci, a potem już ilość larw (hermafrodytyzm gwarantował dianodze wyjątkowo liczne potomstwo), wytrzymałość i długowieczność samej kreatury wystarczyły by przetrwać. Sama charakterystyka środowiska życia tego stworzenia wystarczy, by było ono dość powszechne. Można spekulować, że dianoga nie była wcale taką rzadkością i przez większość czasu pozostawała niezauważona - w końcu rzadko kto szlaja się po śmietnikach, a nawet jeśli to robi, to jego zaginięcie zwykle przejdzie bez echa.
Pożyteczność dianogi natomiast wydaje się być ograniczona - brak dobrej metody kontroli tego stworzenia sprawia, że zbyt łatwo z ograniczenie przydatnego pomocnika można wyhodować sobie bardzo niebezpiecznego szkodnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:44, tomoliop napisał:

Oglądałeś z dubbingiem?!? Nie lepiej było pójść na napisy?


Chciałem, ale niestety się nie udało...
Ale tak też jest ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 23:11, Kalejdoskop86 napisał:

Robocik Obi-Wana Kenobiego zniszczył się na samym początku III epizodu...


To był R4-D4. I rozwalił go jeden z tych Buzz Droids.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 23:03, Skywalker560 napisał:

Mimo wszystko jednak powinien poznać, zarówno R2-D2 jak i C-3PO.


A skąd wiesz że nie poznał :) ? Może nie chciał się zdradzić przed młodym Skywalkerem ? Patrzył na niego dość dziwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 23:13, Ecko09 napisał:

To był R4-D4.

No tak. :)

Dnia 26.09.2008 o 23:13, Ecko09 napisał:

I rozwalił go jeden z tych Buzz Droids.

Heh, pamiętam, że ktoś zniszczył robota Obi-Wana, ale zapomniałem, jak się te małe istotki nazywały... Buzz Droids. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2008 o 22:57, Ecko09 napisał:

Bo R2-D2 nigdy nie należał do Obi-Wana ;P


A czy bez posiadania nie można zapamiętać robota, który towarzyszył przez połowę życia?
Pal licho, niech będzie, że Obi-Wan postanowił o nim NIE WSPOMINAĆ, chociaż rozum podpowiada coś zgoła innego. ;- )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować