Zaloguj się, aby obserwować  
Lumbago

Poezji "koncik"

1459 postów w tym temacie

...ostatnia przejażdżka...

Gdy noc nadchodzi pusta i ciemna ,
zdejmuję swą maskę codzienności...
...i znowu jestem sobą...biedna
obdarta z jedynej , prawdziwej miłości...
Były dni - radosne i tylko nasze tak...
Były plany, marzenia głębokie...
To wszystko było ! Co pozostało z tych dat ?
...tylko te oczy otwarte, źrenice szerokie...
...tylko tw usta w ostatnim bólu wykrzywione...
...ostatnie myśli Twoje do mnie płynące...
...zaciśnięte mocno dlonie
w ostatnim tchnieniu drżące...
Zabrały Cię "dobre anioły"(?) gdzies tam,
będą nad Tobą czuwały do końca...
I co ja teraz sama zrobić mam ?
Czy biec oszalała do blasku Słońca ?
Czy zaszyć sie w otchłań - jak Ty ?
Nie mam odwagi, by wejść w tę nicość...
Serce płacze - jak bardzo słone te łzy !
Czy prosić Jego o łaskę, o litość ?
Kim-że Ty jesteś - Boże ?
Gdzie dobroć Twoja ? Gdzie teraz On ?
Nie wierzę, że go jeszcze zobaczę...a może...
...i mój - wkrótce zabije dzwon...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ładne podobnie jak wiersz Wincenta87, to ja dodam cos od siebie:

To nie tak, że sam zamykam się w ciemnym pokoju
gdzie nie dociera nawet jeden promyk nadzieji
to żal rygluje drzwi, zasłania zasłony i każe mi płakać
każe zadawać pytania, na które dobrze znam odpowiedzi
i siedze sam otoczony własnymi myślami z wypalona duszą
wciąż zastanawiając się czy jest dla mnie nadzieja
czy przyjdzie anioł dając mi miecz bym miał czym walczyć
bym dzierżąc tarcze miał sie czym bronić
bym mógł znów zacząć szukać najwiekszego skarbu
lecz on nie przychodzi a ja wciąż myśle i nagle promyk światła oświetla moja twarz
to anioły z nieba zlatująć podają mi tarcze i miecz i zbroje
i ocierając me łzy mówią- Walcz!!!
podnosze miecz do góry i wołam- Nie poddam się!!!
zakładam hełm, który podaje mi ostatni z aniołow i łza spływa po mym poliku
i ruszam na spotanie z przeznaczeniem by walczyć o skarb, o którym każdy marzy
który się każdemu należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powinnam Ci zazdrościć - lecz zazdrość tu nie przystoi...
Masz o Kogo walczyć - więc idź do przodu
Złap złotą tarczę i miecz, i w pełnej zbroji
wyruszaj jak najszybciej...Chwytaj swe szczęście za mlodu...
Bo nawet, gdy lata zajmie ta walka
Wyjdziesz zwycięsko ! Bo w Swiecie żyjących jest Twa Wybranka...
Ja już nie walczę, złożyłam broń, bo i po co ?
mam walczyć z ziemia twardą,płytą marmuru...Z nocą,
Co ogarnia wszystko ? Mój cel - zamienil sie w nicość
i już nie z Nim na Ziemi ma przyszlość....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź więc istoto jak iskierka mała;
zamiast płonąć
ogniem zionąć
pływać, nie tonąć.
Gaśnij marna, chociaż wspaniała.

Walczyć zawsze znajdzie się o co,
choćby o ideę!
Odrzuć siekierę,
chwyć za wekierę!
Zostaje tylko pytanie "po co?"

Powiem więc w końcu bez ogródek.
Gdy w życiu młgy wyrastają lasy
trzeba tylko "kopać swój ogródek"
w oczekiwaniu na lepsze czasy.

Co tylko zrobić z krwawiacym sercem zeń,
gdy tytany natury śmieją się weń?
Gdy tłum pluje, diabeł się śmieje, a czas depce nogą
Podnieść czoło, wziąć miecz, i iść inną drogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2006 o 14:33, Nulinka napisał:

Czym Cię mogłam zaskoczyć.....?

Dość szybko potrafisz wymyśleć ładne wiersze.

Zakładając ten wątek jakiś czas temu(jakos na początku zaraz po powstaniu forum)myślałem, że nie ma tu ludzi którzy piszą, a jednak sie myliłem i to bardzo jest gro osób, które maja cos do przekazania to mi sie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dorzuće 2 grosze od siebie...
1
Wielką tajemnica owiane jest to
Nieodgadniete dobro czy zło
Działa na mnie jak przynęta
A może ciebie nie ma, to legenda
Jeśli się mylę, prawdy nie pragnę
Wolę śnić, a ciebie nie odgadnę
Uświadom twój niebyt, a z bólu pęknę
Powiedz, że jesteś, bądź ale klęknę

2
Dajesz mi światło-cóż ja ci mogę dać
Dajesz nadzieje-czy mnie na rewanż stać
Dajesz mi wiarę-Czy ja na nią zasługuję
Dajesz mi radość-co serce moje gotuje
Więc zostań - czy mogę prosić o więcej
Przyjmij ten skromny wiersz w podzięce
Choć nieraz noeobecny, to zawsze z tobą
Przy tobię mogę iśc z podniesioną głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty jesteś okrętem - ja morzem głębokim.
Ja jestem ptakiem - Ty niebem wysokim.
Ty jesteś liściem - ja kropelką rosy.
Ja jestem jesienną polaną - ty fioletowym wrzosem....

Jestes dniem - ja ciemną nocą
Jestem srebrnym dzwonkiem - Ty obrożą złotą
Jesteś deszczem - a ja ziemią umęczoną suszą.
jestem diabełkiem - Ty anielską duszą.

Tak zwyczajni - a tak magiczny nasz świat.
tak dalecy - a bliscy tak...
Tak różni - a tak podobni....
Tego co niesie los- tak bardzo głodni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2006 o 17:12, Lumbago napisał:

Zakładając ten wątek jakiś czas temu(jakos na początku zaraz po powstaniu forum)myślałem, że
nie ma tu ludzi którzy piszą,


Czyli powinieneś dostać degrada za naumyślne zakładanie wątków niepotrzebnych ;).
Ale jak widać wirtualna społeczność połączona mianownikiem "?" może pozytywnie zaskoczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Śmierć miłości jest chuda niczym szkielet [choć szkieletem nie jest].
Ma wytarte kolana i brak jej poczucia humoru. Nie stać jej na kosę.
Śmierć zaufania od wieków chodzi z nożem w plecach [nie ma jej kto wyciągnąć tego ostrza,
wszyscy tacy zabiegani].
Chodzi lekko schylona jakby coś chowała pod płaszczem...
... chowa kosę i trzydzieści srebrników.
Śmierć miłości mieszka tuż obok Śmierci zaufania - w takim małym, białym domku.
Pożycza zazwyczaj kosę od sąsiadki - w końcu blisko ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2006 o 20:05, Yarr napisał:

Śmierć miłości jest chuda niczym szkielet [choć szkieletem nie jest].
Ma wytarte kolana i brak jej poczucia humoru. Nie stać jej na kosę.
Śmierć zaufania od wieków chodzi z nożem w plecach [nie ma jej kto wyciągnąć tego ostrza,
wszyscy tacy zabiegani].
Chodzi lekko schylona jakby coś chowała pod płaszczem...
... chowa kosę i trzydzieści srebrników.
Śmierć miłości mieszka tuż obok Śmierci zaufania - w takim małym, białym domku.
Pożycza zazwyczaj kosę od sąsiadki - w końcu blisko ma.

Podoba mi się. Ciekawe użycie nawiasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ależ tu ożywienie zapanowało, aż czuć przeciąg;). Ostatnio same smutne tematy, więc się dostosuję - acz jednocześnie zaapeluję o odrobinkę światła. Yarr -> zwykle nie przepadam za białą poezją, ale Twój utwór przypadł mi do gustu:D.

STAW
w samotności jest jakaś bolesna i niechciana ale zawsze swoboda
i świadomość, że póki trwam to jestem dowodem na istnienie Boga
czy trwać znaczy żyć? - nie sądzę, teraz z mej wolności skorzystam
spalę za sobą wszystkie mosty, gorzkim łzom nie postawię już tam

jestem w snów ogrodzie, przede mną dziecięcych marzeń fontanna -
mi już nie dostępna, osiągnę swój cel nim wstanie gwiazda zaranna
pływam powoli w ciemnościach nocy, a za mną płyną zeschłe liście
uśmiecham się do wspomnień, dni, które teraz widzę tak wyraziście

idę przez ciemną aleję, mojej przyszłości skrzydła podcinam
chyba i tak nigdy mnie nie lubiła, ostatnimi myślami ją dobijam
tam, na końcu ścieżki, za tymi cierniami jest staw, który tak mnie kusi
nieodgadniona czerń i piękno; do ostatniej decyzji nikt mnie nie zmusi

teraz wody zapomnienia mnie pochłaniają
Bóg się gniewa, Aniołowie się uśmiechają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wiersz. Mam nadzieję, że nie dotyczy samobójstwa.

A co do mojej radosnej twórczości - zajmuję się raczej prozą, ale czasami jak mam natchnienie, to piszę takie krótkie rzeczy [albo ich w ogóle nie zapisuje, niestety]. Forma jest taka właśnie z powodu mojego "prozowania" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2006 o 21:14, Yarr napisał:

Ciekawy wiersz. Mam nadzieję, że nie dotyczy samobójstwa.


Dotyczy go jak najbardziej - pisałem go kilka lat temu, będąc w ciężkim dołku, samo pisanie traktując (i wciąż tak je traktuję) jako swoisty wentyl bezpieczeństwa: lepiej coś napisać niż się pociąć.

CZEMU
piszę gdy czuję, że jestem w potrzebie
choć nie znam słów, którymi mógłbym wyrazić siebie
udaję, że coś wiem - lecz tylko staram się sobie wyobrazić
jak to by było zimny sztylet w me czerniejące serce wrazić

jak to by było wreszcie przerwać sromoty krąg
uciec od deszczu - tam gdzie słońce, kres mąk
nie zrozum mnie źle - ja tego, niestety, nie widzę
ja tych słów i (wybacz mi Boże) modlitw się wstydzę

gdyż jestem tylko nikłym, marnym pyłkiem,
który winien przez życie przebiec chyłkiem
lecz krzyczę
i płaczę
wygrażam sobie i wszystkim, wszystkiemu
pytam się siebie, ciebie i wszystkich: CZEMU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2006 o 21:37, wincent87 napisał:

> Ciekawy wiersz. Mam nadzieję, że nie dotyczy samobójstwa.

Dotyczy go jak najbardziej - pisałem go kilka lat temu, będąc w ciężkim dołku, samo pisanie
traktując (i wciąż tak je traktuję) jako swoisty wentyl bezpieczeństwa: lepiej coś napisać
niż się pociąć.


Rzeczywiście stany w których wpada się w taki "kordianowy nastrój" odziela bardzo cienka linia od pokusy jaką stwarza otwarte okno piętrowego bloku.
Ja chyba jednak jestem za bardzo "ateński", żebym mógł zrezygnować z racjonalności i potem wręcz dziwią mnie myśli, które wydawał się tak realne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować