Zaloguj się, aby obserwować  
Ildrian

Siły Specjalne - gra forumowa

108 postów w tym temacie

Łoopss.. Jeszcze plan

Plan działania

Nasz statek dopłynie do wybrzeży Ekwadoru, tam odnajdziemy silos w górach i zabijemy Nagasaki. [ Proszę o wędrówkę do gór opisać w kilku postach].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Broń Podstawowa:Arctic Warfare Magnum(AWP) 12.7 mm(Celownik Hendstold 16-krotne powiększenie)
Broń Drugorzędna:Micro UZI+laser
Broń Dodatkowa:Granatnik M79
Nóż:Maczeta
Plecak:Amunicja,Krótkofalówka,Manierka,żelazne racje,Manierka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Broń Podstawowa: XM29 OICW (zintegrowany granatnik samopowtarzalny, celownik z 8 krotnym powiekszeniem, kamerą i dalmierzem laserowym)
Broń Drugorzędna: MP5SD (zintegrowany tłumik i celownik laserowy)
Pistolet: Glock 17
Nóż: Buck
Mundur: Flecktarn
Ekwipunek: granaty(2xHE,2xGaz CS, 2x Flashbang), maska p.gaz, apteczka,lornetka,krótkofalówka,amunicja, prowiant

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

(Zacznijmy story)

Wylądowaliśmy w nocy na wybrzeżu.Byliśmy:ja,Luke i Hans.Luke rozkazał:
-Oddział,wymarsz!-
Szliśmy tak około 8 godzin.Jednak gór wciąż nie było widać.Sformowaliśmy kolumnę.Byłem pierwszy i rozcinałem gałęzie maczetą.Za mną szedł Hans ze swoim OICW.Luke pilnował tyłów.Mój AWP był przewieszony przez plecy,zaś snajperkę ALuke trzymał w dłoniach.Po tych 8 godzinach zaczęło się ściemniać.Hans zasugerował odpoczynek.Ja i Luke byliśmy za,więc rozbiliśmy obóz.Warty zmienialiśmy co 2 godziny.Gdy nastał świt ruszyliśmy dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imie: Alex
Nazwisko: Wiśniewski
Broń: Karabin Snajperski
Broń podręczna: Falcon 357
Broń dodatkowa: Wyrzutnia rakiet
Pochodzenie: Polska, Miastko
Przynależność: Snajpierzy
Ekwipunek: krótkofalówka, noktowizor, amunicja, kluczyk uniwersalny, kamizelka kuloodporna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Uważaj na ortografię ]

- Tja, nie było rozkazu ataku. - mruknąłem. - Dobra, chodź, ale licz się z tym, że dostaniesz kulkę w łeb, sierżancie. Rusz zadek. - szliśmy dżunglą. Nad drzewami roztaczały się szczyty gór, gdzie był nasz cel.
- Padnij! - kilku żołnierzy z Gwardii Cesarskiej biegło dżunglą. Jeden spojrzał w moją stronę, i wypalił.
- Oddział, przygotować się do fizycznego starcia! - odczepiłem Uzi przymocowane do mojego plecaka, i odsunąłem się, żeby naładować.
- Strzelać! - podniosłem się i wystrzeliłem. Z dżungli wyskoczyło kilku tubylców ze strzelbami, którzy zaatakowali Japończyków. Ci wypalili i powalili paru Ekwadorczyków. Ale grupa była bardzo liczna i wyrżnęła pół Gwardii, lecz reszta uciekła. Jeden z nich podszedł do mnie i uścicnął mi dłoń.
- Ja być wóds par.. buntownykow. Witam w Ekwador. Moj inglisz not gut, ale ja byc troch doby.
- Miło mi. Ale wracajcie do miasta, by zniszczyć żółtków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gut sehr Gut powiedział Hans po pierwszych strzałach z nowej broni.
Prototypowe OICW sprawowało sie jak na razie bardzo dobrze.
So...gdzie jest nasz cel trzeba go szybko kropnąc bo nie podoba mi sie tutaj zaczoł marudzenie Hans

Schwarzer cisza powiedział dowódca, oni mogą być bliżej niż nam sie wydaje, wtedy usłyszeliśmy strzał.
Padł jeden z Ekwadorczyków. Snajper na drzewie krzyknoł jeden z żołnierzy.

Hans szybko przełączył celownik na termowizje, i odnalazł cel, mam cię - powiedział
Wtedy powietrze przeszył huk strzału z cięzkiej snajperki.
Hans odwrócił głowe, z lufy AWP jednego z najemników jeszcze wydobywał się dym.....

Hans nie tym razem ten był mój powiedział Adam przeładowując karabin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zmiana: Broń Główna: AK103 z granatkiniem. Do ekwipunku: GPS. Reszta: Bez zmian.

Po tej nieoczekiwanej chwili przez krótkofalówkę Hans usłyszał znajomy głos. "Towarzysze, przepraszam za spóźnienie, ale się hospitalizowałem przez tego nieszczęsnego Amerykanina!". To był Wieczorej.
"Słyszałem, że idziecie do miasta. OVER."
Odpowiedział wtedy Blaskovich: "Potwierdzam, Odbiór".
"A jesteście przy punkcie zbiorczym B176? OVER."
Wtedy Polko zaczął przeglądać mapę. Przytaknął do Luke''a.
"Zgadza się, w odległości 50 metrów. A co się tam dzieje? Odbiór."
"Nic szcególnego, właśnie tam wylądowałem, END"

Spotkaliśmy się na wzgórzu 238. Tu mieliśmy spotkać się z przewodnikiem. To on miał nas zaporwadzić do miasta, w którym przebywał Nagasaki. Niestety, ku naszemu zdziwieniu, nie zastaliśmy go - tylko jego zwłoki.
"Czy oni nie mają już co robić?" - Denerwował się Polko.
"Zamknąć gęby na chwilę!" - warknął Blaskovich i miał ku temu powody. Z gęstwiny w dolinie pojawił się lekki wóz bojowy z oznaczeniami japońskimi. Był to Mowag Piranha.
Wassilij był już przygotowany ze swoim RPG-76 Komar do wystrzału. Czekał na rozkaz dowódcy.
"Wstrzymaj się..." - cicho powiedział dowódca grupy. "OGNIA!"
Rakieta leciała leniwie w stronę niczego nie spodziewającego się wroga. Eksplozja. Wybuch. Płonący ludzie wybiegający ze środka pojazdu. Śmierć.
Parzyliśmy na to bez mrugnięcia okiem. Taki mamy zawód.
"Can I have a new report form our chceck point, commander?" - Powiedział do słuchawki radia polowego Blaskovich.
"Affirmative" - Potwierdził zarządca nasej akcji.
"It is pilot, sir" - Powiedział pilot ze samolotu zwiadowczego. "No other enemy units in checkpoint, OVER."
"Copy, OVER" - potwierdził Luke. "Jazda w dół, drużyna!"
Na dole doliny było spokojnie. Do czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

... nagle było słychać pełno wybuchów. Z oddali wyłonili się japońcy z bazookami. Zaczęliśmy strzelać. Szybko padły pierwsze ofiary. Japońce padali jak kawki. Kiedy przyjchały czołgi wszyscy wystraszyliśmy się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ gizmo, pisz tak, aby można było odróżnić zdanie od czynności - Aroski, nie pisz dwóch zdań, tylko przynajmniej pięć linijek ].


Leniwie sunące pojazdy powaliły drzewa. Lufa była kierowana w naszą stronę.
- Take to cover! - wszyscy zniknęli z pola widzenia. - We must defense this place!
- Cholera!
- Scheisse! - armata odpaliła, wzburzając ziemię i tumany kurzu. Złapałem radio.
- Mayday, mayday! They got a tanks!
- Ok!
- 70 - 65! Copy that! - skończyłem. - Okopać się! - znów podniosłem słuchawkę.
- Base!? Base! They flank them! - karabin trafił w radio.
- O cholera! Zostawić zbędny bagaż, zarządzam odwrót! W góry! Wasilij, osłaniaj tyły! Polko, pomóż mu, a ty Wiśnia, na środek obok Hansa. Ja prowadzę! - wrzasnąłem. Na niebie pojawiły się sylwetki samolotów. Słyszeliśmy świst, a kilka sekund później wybuch. Grzyb po wybuchu był dosyć spory. Wiśnia przystanął, i odłamek po wybuchu wbił mu się w ramię.
- Hans, bierz Wiśnię. - po czym mruknąłem. - Czemu trafiają mi się sami amatorzy... - coś zaszumiało w powietrzu. Na chwilkę usłyszeliśmy terkot, i jeden z bombowców spadał.
- Nie, nie tutaj! Szybciej, na boki! - jeden z Ekwadorczyków, którzy nam towarzyszyli, kakwałek samolotu uciął głowę. - Myśliwce! - na skraju dżungli stała mała chatka. - Do środka! - w domku leżało radio, jedyna nasza nadzieja. - Wasilij, ustaw koordynaty. Polko, osłaniaj nas.Hans, opatrz Wiśnię! Wasilij, masz przekaz? Dawaj!
- Sir, we are surrounded! Pull down the support! Look out for another planes! - odłożyłem słuchawkę. Czołg podjechał blisko chaty. Armata skierowana była w naszą stronę. Wystrzeliła, a ja wyleciałem przez okno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Paskudna rana - powiedział Hans zaszywając ramie kolegi, pociski świszczały mu nad głowa.

Wtedy usłyszał: Czołg Uciekaać.
Wypchnoł rannego przez okno po czym sam wyszkoczył, przykucnoł za kamieniem zdjoł OICW z pleców, ustawił granatnik wymierzył,
- Hmmm ciekawe w co by cie tu pacnąć - Pomyslał
Celownik wskazał żaluzje silnika. Odpalił trzy granaty.
Fala eksplozji rzuciła Niemca na ziemię, spadło na niego kilka desek ze zdemolowanej przez czołg chaty. Otarł krew z czoła.
Spojrzał na Wisnię, ten uniósł kciuk w geście OK. Nagle otwarły się włazy czołgu...żołnierz przeładował karabin...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Japończyk próbował wydostać się z płonącego czołgu. Nadymał się jak balon, po czym jakby wyleciało z niego powietrze. Nad górami pojawiły się samoloty z posiłkami. Myśliwce japońskie zaczęły strzelać.


***

Na pokładzie sierżant Dmitrij Anovicz trząsł się rytmicznie. Po chwili coś mocno rzuciło nim o podłogę. Drzwi otwarły się. Zielone światełko jeszcze nie świeciło.
- Ivan, sprawdź co się dzieje! - zawołał do jednego ze swoich podkomendnych. Wrócił niedługo.
- Sir, oberwaliśmy w skrzydło. - powiedział kapral Ivan Griov. Dmitrij pobiegł do kokpitu.
- Włączcie radio, poruczniku Zelov! - rzekł do jednego z pilotów.
- Sir Luke, we pull down support early! My english isn''t good!
- Ok, copy hat. Over! - Dmitrij wyskoczył ze swoim 557SD w rękach. Za nim wyskoczył Ivan, ale strzały z myśliwca przedziurawiły go na wylot.

***

- Cholera, wylądują w lesie! - krzyknął Wasilij.
- Idziemy! - zawołałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dmitrij upadł na ziemię. Obok niego wylądowało ciało Ivana i Angus McEarer.
- McEarer, pomóż mu! Idę na zwiad poszukać reszty oddziału. - powiedział Anovicz. Ruszył w gęstwinę z palcem na spuście. Cos poruszyło się w krzakach. Skierował tam lufę.
- Get out! - z drzew wyszedł żołnierz w mundurze Spetznazu. - Captain Blazkovich? Good to see you. I''m ...
- Sergeant Anovicz, yes?
- Yes, yes. One of our soldiers is hurt. I have find a rest of my peoples.
- Wait a minute. Hans, Wasilij, Wiśnia, Polko, chodźcie tu. Ok. Hans is our medic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pilot Spetznazu osłaniał grupę z oddziałów specjalnych. Strzelał do japońskich mysliwców. Włączył radio.
- Tu pułkownik Grigorij Dolov. Mam pod komendą eskadrę żołnierzy. Osłaniamy was, kapitanie Blazkovich.
- Tak jest, szukamy reszty oddziału sierżanta Anovicza. Ma jednego rannego, jednego lekarza. Szukamy razem reszty. Bez odbioru. - Grigorij skończył nadawać, i powiedział do swojego pomocnika.
- Aleksander, przygotuj się do odpalenia rakiet. Namierzam cel. Na mój rozkaz strzelasz. - Dolov znalazł pojedynczy cel. - FIRE! - rakieta poleciała w stronę bombowca Japończyków. - Aleksander, co widzisz?
- Wrogi helikopter pod nami. Zestrzelić?
- Tak! - odparł Grigorij do porucznika.
- Sir, tu kapral Friedrich Zutcherman z samolotu zwiadowczego. Zlokalizowałem dwóch ludzi z "Parszywej Dwunastki". Są 500 m na wschód od Blazkovicha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Towarzyszu dowódco, nic nie widzę! - Ryczał Wassilij.
Blaskovich nie odpowiedział
- Calm down, It''s normal stadium of shock - Powiedział Schwarzer łamaną angielszczyzną - Id better if you drink this.
Wymacałem napój sporządzony przez medyka. Wypiłem. Zwymiotowałem.
- What, the f*ck, is that? Yuck! - zakrzyknąłem, bluzgając na Niemca.
- This is some kind of... Whatever, it''s working, that''s all.
Odzyskałem spokój, normalne tempo bicia serca i wzrok.
- Thanks.
- You''re welcome - odpowiedział z uśmiechem Hans - Will you please, if I take care of Wisnia?
- No problem, master.

***

Po krótkim przegrupowaniu poszliśmy z "nowym" - Dmitrijem Anoviczem. Nie znałem go, ale był Rosjaninem. To plus.
- Wassilij, idź zobacz, co się dzieje za tym laskiem. Jakiś dym tam ulatuje. - Blaskovich wskazał miejsce na mapie - Weź Hansa i Polko. Może się dogadacie.
Ta uwaga była uszczypliwa, ale przełknąłem ją. Przecież Luke był moim bezpośrednim zwierzchnikiem.
- Schwarzer, Polko - come here! - Powiedziałem donośnie.
- Yes, sir. What''s going on? - Zasalutwali jednocześnie.
- Oh, Commamder said, that we have to go there - pokazałem na moim GPS-ie - We must secure this area. You have any sniper rifle, haven''t you?
Oboje bez słów pokazali na swoje uzbrojenie.
- Just great. We have another oppurtinity: astonishment. So, let''s go! - Zakrzyknąłem bojowo. - Sir, we are separating!
- OK, Wieczorej. God is with us! - Zawołał Blaskovich. Wtedy zauważyliśmy go poraz ostatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przemieszczali się spokojnie i uważnie,
Hans włączył termowizor w OICW i dokładnie sprawdzał teren, wiedział, że gdzieś tu jest conajmniej kilku gości mających ochotę posłać jego i innych do piachu.

Doszli do skraju lasu, na polanie leżał rozbity śmigłowiec, w około kręciło się kilku żołnierzy w japońskich mundurach.
Wyciągnęli kogoś ze śmigłowca i zawlekli do osoby która wyglądała na ich dowódce.

-To jeden ze śmigłowców które miały zabezpieczać nam odwrót - powiedzial Wasilij
-Trzeba mu pomóc - Opowiedział Hans przykładając celownik do oka,
Polko znalazł dobrą pozycje snajperską na gęsto zarośniętym wzgórku.
-Czekajcie trzeba zameldować dowódcy - rzekł Wasilij
-Zaraz go zabiją przykładają mu pistolet do głowy - poinformował Polko.

Huk wystrzału przeszył powietrze jak grom. Oficer który mierzył do pilota padł martwy z rozerwaną głowa. Hans i Wasilij rozpoczęli ostrzał. Wrogowie byli totalnie zaskoczeni, zanim zdążyli się schować 4 z nich leżało już martwych. Odpowiadali ogniem lecz najemnicy trafiali celniej. Kolejni japończycy padli martwi.

-Poddawają się -powiedział Hans wskazując na 2 żołnierzy wychodzących z rękami podniesionymi go góry.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam pojęcia, co z nimi mamy zrobić - powiedziałem.
- Może ich zabić? Wiesz, co oni - mówił Polko. Przerwałem mu.
- Dla ciebie pan, młody - zasyczałem. - Gadaj dalej.
- Przepraszam sir, nie mamy co z nimi zrobić. A podczas wojny bywali nieprzewidywalni! - poprawil się Polko.
- To było dawno i nie mów tak głośno - powiedział Hans i położył palec na ustach.

Wzieliśmy Japończyków do niewoli i przez krótkofalówkę powiedziałem do Blaskovicha:
- Sytuacja ustabilizowana, nie ma rannych. Dwóch jeńców, pilot śmigłowca uratowany.
- A co się stało, nie dałem zgody na atak! - krzyczał do mojego ucha prze urządzenie dowódca.
- Ja nie zacząłem strzelać, oni odpowiedzieli ogniem.
- Aha, copy that. Kim jest ten uratowany?
- Pilot, który miał nas osłaniać, ale zestrzelono go na dżunglą. Resztę informacji przekarzemy potem. OVER.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A zatem ruszyliśmy w dalszą podróż.Po drodze wypytywałem pilota:
-W jakiej jednostce służysz?-
-12 Batalion Wsparcia Lotniczego-odpowiedział-Mieliśmy wam zapewnić wsparcie-
-To akurat wiedziałem-odpowiedziałem-a ten drugi?-
-To byl mój kumpel-odparł-dostał pociskiem z działka.-
-Zamknąć się-rozkazał Luke-widzę patrol japońców,godzina 4-
Położyliśmy się w gęstej trawie.Luke rozkazał:
-Polko,choć ze mną.Wasilij,Hans,Wiśnia,zostańcie tu.Walcie w nich jak usłyszycie AWP,jasne?-
-Tak jest-
Luke kazał mi się wspiąć na drzewo.Sam ukrył się ze swoim SWD w krzakach.Powiedział,że mam zabić oficera prowadzącego patrol,a on zdejmie cekaemistę.Odbezpieczyłem AWP i naprowadziłem krzyż celowniczy na głowę oficera.Widziałem ją dokładnie w moim celowniku.Gdy pociągnąłem za spust,huk na chwilę lekko mnie ogłuszył.Ale nie straciłem głowy.Przeładowałem karabin.Usłyszałem strzały z AK103 i OICW.luke także strzelił,CKM-ista leżał na ziemi.Zbadałem pole bitwy z lunety.Po tym ruszyliśmy dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować