Zaloguj się, aby obserwować  
Adidas66

Bandziory - gra forumowa w średniowieczu.

147 postów w tym temacie

Po piętnastu minutach wszyscy byli już na swoich miejscach. Nagle Zsurim zaczął się dziwnie zwijać.
- Zsurim dobrze się czujesz?- zapytał Adam.
- UUUUUU! Muszę iść się załatwić.- oznajmił Zsurim
- Leć szybko bo nie zdążysz.- powiedział ironicznie Zarim.
Gdy Zsurima nie było liście zaczęły dziwnie szeleścić, a z okna zamku wypadł jakiś mężczyzna.
- No to się nieźle zabawiają- powiedział Adam.
- Mnie tu zostawili, a sami poszli siekać. Ja się z nim rozliczę.- powiedział Siekacz
- My też trochę posiekamy.- Adam pokazał krzak z którego wystawał czyjś miecz.
- Pójdę się załatwić.- powiedział z aktorską wprawą Adam.
Podszedł do krzaka i wyciągnął swój miecz. Siekał jak opętany póki szpieg nie padł martwy.
- Dobry szpieg, to martwy szpieg.- powiedział Zsurim który nagle wyszedł z za krzaków troche dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Czyli ktoś wie o naszej obecności -powiedział Zarim
-Może to zwykły szpicel który chodzi po mieście i przypatruje się ludziom którzy jego zdaniem są przeciw swemu panu-oznajmił Siekacz
-Ładnie oni chyba tam walczą na zamku zaraz będzie alarm i wyjdzie stąd cały pułk -powiedział Adam
-Wyjmijcie miecze -powiedział Zsuirm
Wszyscy wyciągneli broń nie musieli długo czekać zaczeły się głośne odgłosy bieganiny ,szybkiego nakładania zbroi przypasywania broni .
-Pamientajcie że jak wyjdą całą kupą to po nas musimy ich zatrzymać przy wejściu -powiedział Zsurim
-Idą szykować się -krzyknął Siekacz
Odgłosy były coraz głośnisze przy wejściu zaraz potem odworzyły się drzwi
-BRACIA do ataku -krzyknał Zsurim do Adama i Zarima
Zsurim zatakował pierwszego ścinając mu głowę momentalnie potem zaczął już walczyć z drugim, Siekacz machał swoim mieczem dwuręcznym z iście dobrą wprawą rozwalają dla jakiegoś z przeciwników tarcze w drzazgi

Zrobiłem unik przed toporem wojaka który był jak puszka cały w zbroi ,odskoczyłem o niego i ciołem w locie zrobił unik mimo iż był w zbroi nie mam czasu na uczciwy pojedynek pomyślałem właściciel topora zamachnoł się znowu ja w tym czasie zrobiłem skłon i ciołem mu tylną powierzchnie dłoni upuścił broń momentalnie zaraz potym wbiłem mu miecz prost w kręgi jako koniec i zaczołem walczyć z drugim.
Adam w tym czasie machał mieczmi na prawo i lewo rodając śmiertelne ciosy dla żołnierzy którzy zaczeli go omijać ponieważ wiedzieli że się nie przebiją przez tego człowieka .

Na całym dziedzńcu słychać było odgłosy stali o stal i jęków umierających w odali stał jeden człowiek miał lutnie na plecach i przypatrywał się zdarzeniu dokładnie notując na kawałku papieru wszystko co widział .Uśmiechał się szydersko ponieważ będzie miał teamt na powieść .


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Ciszej. – powiedział Adidas do Potężnego, który miał problemy z bezszelestnym poruszaniem się. Czwórka towarzyszy niczym cienie przemykała pod murami zamku, nareszcie znaleźli to czego szukali, tajne przejście, którym Adidas kiedyś uciekał z tutejszych lochów. Drzwi były zawalone stosem drewna, gdy je tylko usunęli drzwi wypadły z zawiasów, wkroczyli w ciemny i wilgotny korytarz, który na początku opadał w dół, by po jakimś czasie zacząć się wznosić. Po kilku minutach marszu dotarli do kolejnych drzwi, które jak się okazało, były zamknięte.
- Ja się tym zajmę. – powiedział Łukasz i zaczął wytrychami grzebać w zamku, po kilku chwilach drzwi stanęły otworem, a bandyci ostrożnie weszli do następnego korytarza. Adidas doskonale pamiętał to miejsce, to były lochy, na szczęście nie byli głęboko i by wyjść trzeba było pokonać jedynie kilka stopni, jedyną rzeczą której się obawiał byli strażnicy.
- Pójdę pierwszy, wy poczekajcie. – rzekł i cichcem ruszył w stronę krętych schodów, tak jak się spodziewał z tej strony nikt nie pilnował drzwi, ale po drugiej stronie stał strażnik, jedyną sprzyjającą okolicznością było to, że drzwi były otwarte, herszt wrócił do towarzyszy.
- Teraz najmniejszy nasz błąd spowoduje to, że rozpęta się tu piekło, tak więc ostrożnie i po cichu.
- Dobrze. – przytaknął Potężny, do którego głównie swe słowa kierował Adidas. Nie minęła minuta gdy podkradli się do drzwi i błyskawicznie wciągnęli do środka niczego nie spodziewającego się strażnika, którego jęk szybko uciszył sztylet Laguny. Łukasz wyjrzał na jasno oświetlony korytarz, nie było nikogo, a pokój gościnny znajdował się tuż obok.
- Szybko! – zwrócił się do towarzyszy i przemknął do pokoju, jego śladem podążyła reszta, w pokoju nie było nikogo.
- Co teraz? – spytał Potężny
- Poczekamy. – odrzekł Adidas

***

Gdy generał otworzył drzwi niczego nie zauważył, dopiero po chwili dostrzegł siedzącego w fotelu, szczupłego, zakapturzonego jegomościa o lodowato zimnym spojrzeniu.
- Kim pan jest? – spytał
- Jestem twoim przeznaczeniem. – odpowiedział nieznajomy i nagle coś eksplodowało w głowie generała i wojskowy poczuł jak ziemia usuwa mu się z pod nóg.

***

- Co teraz? – spytał po raz kolejny Potężny.
- Wrócimy tą samą drogą. – odpowiedział Adidas – weź generała na plecy. – zwracał się nadal do Potężnego. Herszt ostrożnie wyjrzał na korytarz, nie było śladu życia, gdy bandyci byli wszyscy na korytarzu zza rogu wyjrzał strażnik.
- Atak, Ogień, Pomocy. – krzyknął a bandyci rzucili się do panicznej ucieczki, lecz nie tą drogą, którą przyszli, tylko głównymi drzwiami, które były dokładnie pilnowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Straż oprzytomniała dopiero pod potężnym krzykiem oficera
-Na nich to zbójcy to zwykłe wieśniaki które mają broń a wy jesteście strażą stoicie ponad nimi -ryknął
Wtedy zaczeło się robić nie po naszej myśli popchneli nas do tyłu tworząć szereg z ludzi za nimi byli kusznicy którzy już nakładali bełty .
-Co teraz -krzyknoł Siekacz
Nikt go nie usłyszał Adam był zajęty dobijaniem strażnika ,Zsurim brał powęż od jednego z zabitych a Zarim patrzył na kusze które zaczeły celować w niego bo był najbliżej szeregu
-No co tak się gapice zabić łachudrę -rykął po raz drugi ofice
Wystrzelili na szczeście padłem dość niezgrabnie ale nie trafiły mnie bełty z kusz szereg załamał się trochę bo kilku z ludzi chciało mnie dobić .
-Nie durnie oni tylko na to czekają -krzyknał oficer
Zaraz potem wszyscy znajdowali się na ziemi mocno krwawiąc od mieczy Adama, kusznicy szybko napieli kusze i szykowali się do 2 strzału tym razem w druha przede mną .
Nastąpiło krótkie milczenie i wymiany spojrzeń między nami a strażnikami
-Podajcie się a zawisniecie nie będzie tortur ani chłosty publicznej-powiedział przełożony straży
-Gdzieś mam taką łaskę -powiedział Siekacz i zatakował z całym rozmaczem mieczem który położył 3 ludzi którzy mieli rozrytą pierś całkowicie od uderzenia
My wszyscy zaraz po tym zaczeliśmy atakować oficer bardzo zaskoczony i nie miał już tak tengiej miny
Nagle zabaczyłem ciemność i ogromny ból w głowie zaraz potem w barku z którego zaczeła iść krew padłem upuszczjąc miecz usłyszałem głosy
-DOBRZE JEDNEGO MNIEJ - kusznicy tak samo jak z tamtego tych załatwić -ryknał ktoś z tłumu
Potem były jeszcze większe odgłosy mieczy przyłożyłem rękę na bark by nie krwawił tak intesywnie ktoś nagle odciągnoł mnie z dala od walki opatrzył mnie i powiedział
-To podziękowanie dzięki wam mamy nowego władce a nie starego wieprza -miał głos melodyjny
Kiedy odchodził mówił coś o baladzie słychać było jeszcze odgłosy walki


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyskoczyłem obok strażników przez drzwi, i szyderczo się uśmiechając pomachałem im. Wykonałem to majołkeni czy coś i zdjąłem miecz z pleców. Gromada rycerzy ruszyła na mnie. Zacząłem obracać się wokół własnej osi i machałem mieczem. ciężkie żelazo rzuciło mną do przodu i padłem pyskiem na bruk.
- Zabić tego zbója! - ktoś wsadził mi miecz w przeponę. Skuliłem się, a krew lała się ze mnie.

***

-To może się zdarzyć - pomyślałem, gdy wróg scieśnił krąg wokół mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Biegliśmy, bez wytchnienia, nie zważając na okrzyki i furkoczące tuż obok nas bełty, wyjście było coraz bliżej, musieliśmy się przebić za wszelką cenę, byle dotrzeć do naszych towarzyszy. Na szczęście nikt przy bramie nie miał kuszy ani łuku, gdyby miał już byśmy nie żyli, jednak i tak nie mieliśmy większych szans. Przejście zatarasowało dwudziestu uzbrojonych po zęby strażników, za nami słychać było krzyki kolejnych, przystanęliśmy.
- Brać ich żywcem! – usłyszeliśmy krzyk z okna zamku, krzyczał Zabłocki.
- Odwagi! – szepnął Adidas, gdy ustawiliśmy się w kręgu, a strażnicy nas otoczyli, jak szybko udało oszacować się Lagunie było ich czterdziestu, na każdego z nas przypadało dziesięciu.
- Rzucić broń! – krzyknął jeden z żołdaków, na te słowa Adidas wyjął swój miecz z pochwy, trójka towarzyszy poszła jego śladem, Potężny dodatkowo wzmocnił efekt upuszczając na ziemię generała, którego taszczył dotąd na plecach.
- Zapraszamy. – rzekł Adidas szyderczo się uśmiechając i zapraszająco rozkładając ręce. Strażnicy byli przerażeni, ale szybko przekalkulowali, że czterdziestu to więcej niż cztery i ochoczo rzucili się do ataku. Pierwszy padł cięty końcem miecza w skroń, następnie Adidas sparował cios jednego i ciął na odlew i kolejny sługus leżał w kałuży krwi. Potężny jednym machnięciem topora pozbawił kończyn trzech przeciwników, Laguna skakał i zwijał się jak w ukropie, Ildrian również nie dawał się zranić, czego nie dało się powiedzieć o tych, którzy krzyżowali z nim klingi. Po minucie zaciętej walki ostatnich dwóch strażników zrejterowało z pola walki, Potężny zarzucił jeńca na plecy i wszyscy pobiegli dalej.
- Pięknie się sprawiliście. – pogratulował towarzyszom Adidas.
- Ty również. – kurtuazyjnie odpowiedział Laguna, minęli bramę, przed nią czekali na nich Zarim, Zsurim i Adam, również z kilkoma trupami u stóp.
- Kto to? – spytał Adidas gdy dobiegł do towarzyszy.
- Jacyś szpiedzy, może strażnicy, wszystko mi jedno. – odpowiedział Zanim
- Dobra, gdzie nasze konie?
- Tutaj. – powiedział Adam wyprowadzając z przydrożnych krzaków pięć wierzchowców.
- My jedziemy załatwić swoje sprawy. – rzekł Zsurim i cała trójka natychmiast zniknęła wśród przydrożnej roślinności. Nasza czwórka tymczasem dokładnie przywiązała jeńca do siodła i czym prędzej ruszyła za miasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jechaliśmy do miasta którym rządził znany na cały kraj tropiciel i łowca bandytów ,jechaliśmy wolno wszyscy byli bardzo zmęczeni walką która była w mieście za nimi
-Jak myślicie pozna was –zapytał Adam
-Tak- może widział nas kilka razy –odpowiedział Zsurim
-To się nie liczy jak nas zobaczy to już będzie martwy –powiedział Zarim
-Albo wyzwie na pojedynek on był zawsze pierwszy do tego typu spraw –prasnął Zsurim
-Co macie na myśli –zapytał Adam
-To że jak zobaczy mnie lub Zsurima to może będzie chciał się pojedynkować -powiedział Zarim
-To chyba ułatwia sprawę-powiedział Adam-skoro on jest taki w gorącej wodzie kąpany to będzie łatwo go wybawić z miasta a potem „do widzenia” .
Zarim i Szurim popatrzyli na niego i zaczęli sobie myśleć że chyba nie wie o czym on mówi Drake był jednym z najbardziej podstępnych ludzi jakiego znali
-A jak on chociaż ma na imię –zapytał Adam
-Drake ma chyba 35 lat i ciemne włosy –odpowiedział Zsurim
-Dobra jedzmy szybciej leki już na mnie działają –powiedział z znienacka Zarim
-A nie mówiłem że zioła to dobra rzecz –Powiedział Zsurim z zachwytem

Zaczęliśmy jechać szybciej niż to przewidzieliśmy zioła działały przeciw bólowo ale też dawały stan lekkiego oderwania się od ziemi myślało się że się za chwile uleci na tym koniu
Późną nocą przybyliśmy do miasta było to o tyle dobre że tylko Adam był tu na listach gończych ma dwaj byliśmy jeszcze za słabo znani w bandzie Adidasa .
-Dojechaliśmy –powiedział Zsurim
-Jaki plan –zapytał Adam
-Chwilo żaden jedzmy do karczmy lub jakiegoś zajazdu tam przenocujemy i dostaniemy trochę informacji –odpowiedział Zsurim
- Żadnego zabijania na dziś mamy nie wzbudzać uwagi zdejmijmy miecze i wsadźmy do toreb są zbyt rozpoznawalne –powiedział Zarim
-Ja tak czy siak mam sztylet przy pasie nie mogę zostać bez broni –wszedł w zdanie Adam i Zsurim
-Dobrze tylko ukryte nie rzucające się w oczy –zrewanżował się Zarim
Miasto było zupełnie inne niż Barsztowice było czyste bez gnoju na ulicach i żebrakach
W samy środku był plac a na nim szubienica i inne narzędzia w tym patyki do chłosty , kajdany i pień katowski na którym była jeszcze świeża krew .
-Ładne miasto -parsknął Zsurim
-Tak wszędzie czysto a tu tak brudno -tak brudno od krwi –odpowiedział Adam
Zajechaliśmy do tawerny która była naprzeciwko placu siedliśmy i natychmiast pojawił się ktoś z gospody
-Dobry wieczór mili panowie podróżni zaprowadzę konie nakarmię –zapytał nisko ukłoniony
sługa
-Masz to za miłe przywitanie i powiedz dla karczmarza by dał nam jakiejś baraniny i trochę piwa-powiedział Zarim dając mu kilka złotych monet .
-Bardzo dziękuję zacni panowie-i ukłonił się znowu i pobiegł do karczmy w tym czasie wyszedł ktoś i wziął nasze konie do stajni obok karczmy .
Wnętrze było bardzo duszne i ciemne usiedliśmy przy jednym z ostatnich wolnych stoików i zaczęliśmy rozmawiać
-Jaki jest nasz plan –zapytał Adam
-Wpierw informacje potem plan –odpowiedział Zsurim w tym czasie karczmarz przyniósł dla nas sporą porcję baraniny i piwa był bardzo zadowolony bo rzadko byli u niego bogaci klienci
tacy jak oni
-Karczmarzu wiesz trochę co nieco co się dzieje w mieście –zapytał Zarim
-Tak zacni panowie dla takich jak wam chętnie pomogę nie jak ta hołota ci żołnierze –odpowiedział w tym czasie Adam wysunął spory mieszek monet które ładnie brzęczały
-Co chcecie wiedzieć mam dużo czasu –odpowiedział karczmarz patrząc na mieszek
Po jakiejś godzinie mieszek miał innego właściciela a my sporo informacji oberżysta sporo wiedział nawet bardzo sporo był świetnie poinformowany wiedział nawet że była rzeźnia w Barsztowicach .Okazało się Ze Drake przebywa w mieście jako doradca i kapitan straży pana
Zaderluckiego który codziennie przyglądał się egzekucji kolejnych skazańców na placu
-To co jaki mamy plan Drake jest kapitanem straży czyli będzie blisko króla miasta -zapytał Adam
-Ja to wpierw się prześpię jutro rano ustalimy plan –odpowiedział Zsurim
Zgodzili się kiwając głowami zapytali właściciela przybytku czy są pokoje on bardzo uradowany zaprowadził nas do dość dużego pokoju w którym mogło by nocować z 10 osób .
Bez ceremoni położyliśmy się na łóżkach i zasnęliśmy od razu byliśmy zmęczeni dziśiszym dniem .



Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować