Zaloguj się, aby obserwować  
GeoT

Kącik pisarzy

946 postów w tym temacie

Dnia 11.12.2005 o 18:41, Rzezim napisał:

> > > zatrzymując się co chwilę i wietrząc okolicę.
> WIETRZYĆ [wym. wietszyć, pot. wieczszyć, nie: wieczyć] ndk VIb, wietrz (nie: wietrzyj)
1.
> tylko w 3. os. o zwierzętach: szukać(...)

Czyli "wietrząc" to forma w 3 osobie?
Moim zdaniem to imiesłów przysłówkowy.


Wow a czytałeś drugie zdanie (sugeruje nauczyć się czytać ze zrozumieniem)
2. książk. wyczuwać, podejrzewać coś, domyślać się czegoś złego ktoś wietrzy coś (w czymś)
Jeśli chodzi o pierwsze znaczenie tego wyrazu - można go użyć tylko w 3 os., ale przeczytaj także 2 znaczeni, w którym nie ma klauzuli "tylko 3 osoba" więc można użyć imiesłowu

Dnia 11.12.2005 o 18:41, Rzezim napisał:

> Poza tym okreslenie ściany daje się np. dla skał (przejaw twojej nadinterpretacji)

Sugeruje sprawdzenie definicji. Być może wtedy zrozumiesz to co według Ciebie jest moją nadinterpretacją.

> Tak dla wiadomości - zaglądałeś kiedykolwiek do Słownika poprawnej polszczyzny?

Zdarza mi się. Zaglądanie to nie wszystko ważne jest też czytanie ze zrozumieniem. (patrz wyżej)
Czytasz ze zrozumieniem?

A co zaś się tyczy niekulturalnego traktowania osób, które w Twoim mniemaniu piszą bzdury,
cóż współczuje Tobie jak też osobom z którymi przychodzi Ci dyskutować.
Postępując jak postąpiłeś możesz zostać odebrany solipsystyczny pretensjonalny blagier będący
na dodatek nieokrzesanym.
Przykra sprawa.


Jaki z ciebie jest abderyta - naprawde zastanów się zanim coś napiszesz, bo postępujesz jak pieniacz, który w kłótni gubi sens całej sprawy. Oprócz tego zastanów się co znaczy blagier (naprawdę przydałoby się spojrzeć do słownika),a pretensjonalny w tej dyskusji jesteś tylko Ty.

Pisząc często MOIM ZDANIEM (ten mój "pretensjonalizm" właśnie tłumaczę) - mam namyśli to, że to tylko moje zdanie i każdy ma prawo myśleć inaczej. Czyli nie jest zarozumiały w tym momencie, a tak negatywnie moje wypowiedzi oceniasz tylko Ty (to chyba jakieś twoje traumatyczne przeżycia z przeszłości "1. Kiedyś moją prace, ktoś ocenił surowo [...]").

Aha i jeszcze jedna prośbe przestań toczyć ze mną tą dyskusję, bo to się robi zbyt osobiste przez co odbiegasz od tematu dyskusji i odciągasz mnie w ten sam sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki STOP nie kłóćcie się już - nie o to mi chodziło tworząc ten wątek :)
Ps. Część 4 już jest w 1/2 gotowa potrzeba mi jeszcze troszkę czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bez zbędnych wprowadzeń ... :)
_________________________________
4
Cztery bunkry rozstawione w odległości trzydziestu metrów od siebie, sprawiały dobre wrażenie. Jim zdawał sobie jednak sprawę, że dwa ultraliski wystarczą, by nie pozostał tu po nich żaden ślad. Wiedzieli to dobrze także jego podwładni. Pewnie stąd ta cisza i skupienie. „To dobrze, będą czujniejsi” – pomyślał wydając rozkazy. Rozejrzał się raz jeszcze po okolicy. Za wzgórzem przed nimi znajdowało się dwóch jego ludzi, którzy mieli rozstawić sensory i informować o zbliżaniu się zergów.
Zadźwięczał nadajnik.
- Słucham.
- Cześć, Jim.
Rozpoznał ten głos. Uśmiech pojawił się na chwilę na twarzy.
- Szeregowy Kate Stone. Czy wiecie, że rozmawiacie z kapitanem? – odrzekł poważnym głosem – Obca jest wam widzę dyscyplina wojskowa.
- Przepraszam, kapitanie – odparła pokornie, choć w głosie wyczuwało się wesołość.
- Żartowałem. Co u ciebie kochanie, gdzie teraz jesteś? – spytał Jim zupełnie już innym głosem.
- Dokładnie nad tobą.
Jim zdziwiony spojrzał w górę. Na niebie pojawiła się mała kropka, by po chwili zwiększyć się do rozmiarów dużego ptaka. Powiew gorącego powietrza oraz szum silników zapowiadały przybycie transportowca, który po chwili wylądował w pobliżu bazy.
- Ale ... co ty tu robisz? – Jim nie wiedział czy mówić do nadajnika, czy do dziewczyny, która wychodziła właśnie z dropshipa przy wtórze wyłączających się z jękiem silników transportowca.
- Czy otrzymał Pan, kapitanie, informację że przybędzie ktoś z dowództwa? – spytała ze sztuczną powagą.
- Tak.
- Proszę, oto dokumenty.
Jim tylko zerknął na papiery i zdziwiony spojrzał na Kate
- Ty?
Dziewczyna z uśmiechem kiwnęła głową. Raynor raz jeszcze spojrzał w rozkazy.
- Awansowałaś?
- Tak – dziewczyna rzuciła mu się na szyję – od dziś możesz do mnie mówić „poruczniku”.
- A niech mnie ... i to od razu na porucznika! Nieźle musiałaś narozrabiać. No, nie ma żartów. Muszę zacząć traktować cię wreszcie poważnie – zaśmiał się, lecz za chwilę spochmurniał. – Za chwilę będziemy mieli tu kilku nieproszonych gości. Wolałbym, żeby ciebie tu teraz nie było.
- Przelatywaliśmy obok nich. Ultraliski i zerglingi, kilka mil na północ stąd. Masz kogoś na zwiadzie? – spytała.
- Jakżeby inaczej. Slow i Kovalsky są na tamtym wzgórzu. Dadzą znać gdyby coś się działo.
- Idę do nich – rzuciła szybko i zaczęła sprawdzać stan akumulatorów systemu maskującego.
- Nie ma mowy. Zostajesz tutaj. Oni sobie poradzą.
- Jim zapomniałeś, że po to tu jestem? Czytałeś rozkazy? Mamy zabezpieczyć ten teren, zanim przybędzie wsparcie. A potem wchodzimy do miasta. Zresztą mam tam coś do załatwienia. Jestem sprytna i umiem się wtopić w otoczenie.
- Jasne – dodał przeciągle – jak duch.
Kate wskoczyła do transportowca i po chwili w powietrzu raz jeszcze przeanalizowała całą sytuację. W oddali pasmo wzgórz oddzielało dolinę od Wielkiej Równiny na której kwitło kiedyś życie, obce człowiekowi, lecz jednak życie.
Protosi. Uosobienie męstwa, odwagi i honoru. Większość terrańskiego dominium nigdy ich nie rozumiała. Traktowani jak konkurencja w eksploracji wszechświata toczyli odwieczną wojnę z Terranami o zasoby, a z Zergami o przeżycie. Ruiny miasta widoczne w oddali były niemym świadkiem ich potęgi i bytności na tej planecie.
- Poruczniku jesteśmy w pobliżu.
Głos pilota wyrwał ją z zadumy.
- Rozumiem, zostaw mnie na tej ścieżce, do chłopaków dotrę pieszo.
- Tak jest.
Transportowiec zniżył lot nad zboczem góry. Kate zjechała windą na dół i dała znak, że transportowiec może wracać. Rozejrzała się po okolicy. Skaner nie wykrył żadnych śladów życia.
„Dziwne, powinni być już nie daleko” – pomyślała i ruszyła ostrożnie ścieżką w kierunku półki skalnej, na której mieli czuwać żołnierze. Po chwili znalazła się za załomem skały. Lata służby dla UED nauczyły ją nieufności. Ostrożnie wyjrzała zza rogu i to co zobaczyła bardziej ją zdziwiło niż przestraszyło. Zwłoki dwóch mężczyzn, okropnie pokaleczone i zakrwawione leżały obok rozstawionych już, ale nie podłączonych jeszcze do systemu sensorów. Kate wytężając zmysły omiotła wzrokiem całą półkę.
Nic.
Podeszła ostrożnie do sensorów i podłączyła je do przekaźnika. Prawie natychmiast na ekranie pokazała się niebieska kropka symbolizująca jej lokalizację. Poprawiła rozdzielczość, by zwiększyć dokładność pomiaru. W tym momencie zamarła. Błysnął czerwony punkcik.
Znajdował się tuż za nią ...
_______________________
to be continued

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nieźle. Choć jest pare podknięć. Wątek miłosny:D? Nieźle.
Aby rozwiązać pewno niejasność powinieś wyjaśnić w jakim znaczeniu użyłeś wietrzyć
"... mały stwór, zatrzymując się co chwilę i wietrząc okolicę"
Byłbym bardzo wdzięczny.
Wymiana poglądów pomiędzy mną a NomenNescio nie jest kłótnią, ponieważ do kłótni potrzebne są dwie osoby zdenerwowane, a przez cały czas tej dyskusji jestem spokojny.

---> NomenNescio

Dnia 12.12.2005 o 12:30, GeoT napisał:

Postępując jak postąpiłeś możesz zostać odebrany solipsystyczny pretensjonalny blagier będący
na dodatek nieokrzesanym.


To był pewien test na błyskotliwość. Nie zdałeś.
Gdybyś odczytał właściwie te zdanie, to nie używałbyś argumentów ad personam.
Nie pisze, że jesteś pretensjonalnym blagierem...
Z kolei Ty napisałeś: "Jaki z ciebie jest abderyta (głupek)"
Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Opowiadanka są niezłe, chociaż podchodzi mi to strasznie pod fragment kampanii Terran z podstawki. A dokładniej atak Zergów na bazę ludzi, po wycięciu Protosów. Nie mogę się także pozbyć wrażenia, że Kate to całkowity odpowiednik Karrigan. Ale pisz dalej, zobaczymy co będzie, bo zapowiada się nieźle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>> Aby rozwiązać pewno niejasność powinieś wyjaśnić w jakim znaczeniu użyłeś wietrzyć

Dnia 12.12.2005 o 18:51, Rzezim napisał:

"... mały stwór, zatrzymując się co chwilę i wietrząc okolicę"
Byłbym bardzo wdzięczny.


Pisałem to zdanie szybko i wydawało mi się że jest ono naturalne, że tak się mówi.
Zwierzę schodziło i nosem (czy co tam zerglingi mają) węszyło w powietrzu czy wszystko jest ok i czy nie ma zagrożenia (tak psy np. robią).
Poza tym jest przecież takie sformułowanie "wietrzyć nosem kłopoty" albo "wietrzyć w tym pułapkę" - wiem, że są to przenośnie, ale wynika z nich, że takie słowo występuje w użyciu, no a samo określenie "wietrzyć nosem" skądś się wzięło, prawda?
Choc po prawdzie teraz jak czytam "wietrząc okolicę" to chyba rzeczywiście trochę to niefortunnie napisałem i troszkę śmiesznie to brzmi. Ale jak to napisać inaczej? Jakies propozycje? Bo "węsząc" jakoś mi nie leży :)

Dnia 12.12.2005 o 18:51, Rzezim napisał:

Wymiana poglądów pomiędzy mną a NomenNescio nie jest kłótnią, ponieważ do kłótni potrzebne
są dwie osoby zdenerwowane, a przez cały czas tej dyskusji jestem spokojny.


OK. Tylko zaczeło przybierać to trochę niepokojącą formę, gdy pojawiły się pierwsze epitety :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2005 o 19:16, DevilFish napisał:

Opowiadanka są niezłe, chociaż podchodzi mi to strasznie pod fragment kampanii Terran z podstawki.
A dokładniej atak Zergów na bazę ludzi, po wycięciu Protosów. Nie mogę się także pozbyć wrażenia,
że Kate to całkowity odpowiednik Karrigan. Ale pisz dalej, zobaczymy co będzie, bo zapowiada
się nieźle...


Hmm ciekawe skojarzenie :) Nie opierałem się na scenariuszu z kampanii z prostego powodu: tak dawno grałem w singla, że już nie pamiętam o co tam chodziło. Ale trudno pisać o czym innym, skoro ma to SC dotyczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2005 o 14:22, GeoT napisał:

>> Aby rozwiązać pewno niejasność powinieś wyjaśnić w jakim znaczeniu użyłeś wietrzyć

> "... mały stwór, zatrzymując się co chwilę i wietrząc okolicę"
> Byłbym bardzo wdzięczny.

Pisałem to zdanie szybko i wydawało mi się że jest ono naturalne, że tak się mówi.
Zwierzę schodziło i nosem (czy co tam zerglingi mają) węszyło w powietrzu czy wszystko jest
ok i czy nie ma zagrożenia (tak psy np. robią).
Poza tym jest przecież takie sformułowanie "wietrzyć nosem kłopoty" albo "wietrzyć w tym pułapkę"
- wiem, że są to przenośnie, ale wynika z nich, że takie słowo występuje w użyciu, no a samo
określenie "wietrzyć nosem" skądś się wzięło, prawda?
Choc po prawdzie teraz jak czytam "wietrząc okolicę" to chyba rzeczywiście trochę to niefortunnie
napisałem i troszkę śmiesznie to brzmi. Ale jak to napisać inaczej? Jakies propozycje? Bo "węsząc"
jakoś mi nie leży :)


Nie zwracaj na to uwagi, ponieważ wyraz jest poprawdnie użyty i wcale nie brzmi śmiesznie.
POza tym nie będę już komentował wypowiedzi Rzezima, bo mam wrażenie, że on sam nie ma pojęcia o czym pisze i dalsza dyskusja z nim nie ma sensu.

Jeśli chodzi o dalszą część opowiadania, to urwałeś to w takim momencie, że pozostawiasz czytelników w niepewności :(

Btw zwróć uwagę na powtórzenie:

"- A niech mnie ... i to od razu na porucznika! Nieźle musiałaś narozrabiać. No, nie ma żartów. Muszę zacząć traktować cię wreszcie poważnie – zaśmiał się, lecz za chwilę spochmurniał. – Za chwilę będziemy mieli tu kilku nieproszonych gości. Wolałbym, żeby ciebie tu teraz nie było."

Zwrot "za chwilę" możesz zamienić na "wkrótce".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Opowiadania, jak na amatorskie, to nie są wcale złe ;).

A co do tego "urwania", to jest to moim zdniem dość dobry przykład, że GeoT dba o popularność tego tematu, jak i swego opowiadania. W końcu jakie byłoby wasze nastawienie do kolejnego odcinka, gdyby teraz wszystko się wyjaśniło?

Btw, ja też wiele książek przeczytałem, ale jakoś do tego "wietrzenia" się za bardzo nie przyczepiłem. Po prostu przeczytałem jeszcze raz to zdanie i jakoś nawet nie zwróciłem większej uwagi. Nie wiem więc, czemu się tak do tego przyczepiłeś Rzezim ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2005 o 17:54, Furrbacca napisał:

Opowiadania, jak na amatorskie, to nie są wcale złe ;).

A co do tego "urwania", to jest to moim zdniem dość dobry przykład, że GeoT dba o popularność
tego tematu, jak i swego opowiadania. W końcu jakie byłoby wasze nastawienie do kolejnego odcinka,
gdyby teraz wszystko się wyjaśniło?

Btw, ja też wiele książek przeczytałem, ale jakoś do tego "wietrzenia" się za bardzo nie przyczepiłem.
Po prostu przeczytałem jeszcze raz to zdanie i jakoś nawet nie zwróciłem większej uwagi. Nie
wiem więc, czemu się tak do tego przyczepiłeś Rzezim ;).


Rozgryzłeś mnie na medal. Dopowiem, że muszę rozwiązać teraz pewien problem natury formalnej dlatego część 5 jeszcze się nie pojawia :) Cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.12.2005 o 23:51, GeoT napisał:


Rozgryzłeś mnie na medal. Dopowiem, że muszę rozwiązać teraz pewien problem natury formalnej
dlatego część 5 jeszcze się nie pojawia :) Cierpliwości.


Hmm a ja czekam i czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

...i nadal nic.

GeoT
"[...] Dopowiem, że muszę rozwiązać teraz pewien problem natury formalnej dlatego część 5 jeszcze się nie pojawia :) Cierpliwości."

Jaki problemy natury formalnej - musisz pozdawać egzaminy na studiach?

P.S. Podtrzymuje twój temat żeby był cały czas na pierwszej stronce. Wzrasta liczba czytelników i komentarzy (to mogą być cenne rady). :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2005 o 20:53, NomenNescio napisał:

P.S. Podtrzymuje twój temat żeby był cały czas na pierwszej stronce. Wzrasta liczba czytelników
i komentarzy (to mogą być cenne rady). :D


Dzięki :) Nie wiem tylko co na to modki
Nie wiedziałem nawet że pisanie nawet amatorskie to tak ciężka praca. A do tego trzeba klimatu, atmosfery a z tym ciężko - zwaliło mi się tyle roboty że tylko nerwówka i bieganina- a w takich warunkach to ja mogę jedynie przepis na naleśniki sklecić :)

Ale mam już dużo piątej części (oczywiście będzie tak samo dłuuuga jak poprzednie :) więc może jeszcze dziś coś tu wrzucę.

Raz jeszcze dzięki za zainteresowanie :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co prawda długość tekstu nadawała by się wyłącznie na promujący fragment opowieści, jakie umieszcza się z tyłu książki, ale...
Przyznam, że znakomicie posługujesz się językiem - masz ciekawy i własny styl pisania, nie masz problemów z logiką zdań i zaciekawieniem odbiorcy.

Polecam dalsze pisanie - ale nic na siłę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie jest ... pisany na szybko więc sami rozumiecie :)
_____________________________________
5

Miała tylko tyle czasu by aktywować system maskujący i przetoczyć się pod ścianę. Zergling, który w tym momencie rzucił się w jej stronę, straciwszy nagle z oczu cel z impe-tem uderzył w litą skałę, lecz po chwili podniósł się i zdezorientowany zaczął węszyć w po-szukiwaniu wroga. Wyciągnęła delikatnie snajperkę, by nie wywołać przy tym żadnego dźwięku i wymierzyła w zwierzę, które powoli zaczęło zbliżać się w jej stronę. Już miała po-ciągnąć za spust, gdy nagle zza węgła wynurzyły się dwa potężne hydraliski, który najwyraź-niej wyczuły ją i szły jej śladem. Przeraźliwy pisk rozdarł ciszę powodując gęsią skórkę na karku przyczajonej dziewczyny. Umięśnione ramiona uzbrojone w ogromne ostrza unosiły się i opadały w rytm oddechu tych bestii, które jakby prowadząc jakąś niezrozumiałą dla niej rozmowę zaczęły wrzaskami i charkotem przekomarzać się ze sobą.
Kate przesunęła się ostrożnie na brzeg półki skalnej i zlustrowała brzegiem zbocze. Bez chwili zastanowienia rzuciła się w przepaść, wstrzeliwując przed siebie harpun w ścianę skalną. Minęła go po chwili a zaraz potem poczuła szarpnięcie i próbując utrzymać równowa-gę, złapała się rękami za wyłom skały.

- Pora zmykać do bazy – pomyślała włączając detonator, połączony z ładunkiem, który zo-stawiła na półce.
Potężny wybuch wstrząsnął zboczem sypiąc lawiną kamieni i odłamków. Kate przyci-snęła się do skały i zakrywając głowę włączyła nadajnik.
- Jim tu Kate.
- Kate! Co tam się dzieje – spytał zdenerwowany kapitan – te fajerwerki to twoja sprawka?
- Znalazłam ciała Slowa i Kovalsky’ego – odparła dziewczyna i spojrzała w górę - Niestety natknęłam się też na Zergów – dodała
- Wiesz gdzie one teraz są?
- Te które widziałam ostatnio są wszędzie – odparła z uśmiechem Kate
- To nie jest śmieszne. Ja się pytam o ich główny oddział – rzucił z gniewem Jim

Kate odwróciła się od skały i przez lunetę zlustrowała całą okolicę. Czujnik nic nie wykrył.

- Dziwne. Nigdzie ich nie ma – odparła i jeszcze raz sprawdziła lunetą całą równinę.
- Nie podoba mi się to. Wracaj natychmiast. Bez odbioru.

Usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.
Kate wisząc na wysokości kilkuset stóp napawała się przez chwilę panoramą rozpo-ścierającą się na całą Wielką Równinę i wspaniały zachód dwóch słońc. Westchnąwszy uru-chomiła siłownik i zjechała na dół.
U podnóża góry stał Vulture Mobil, pozostawiony przez Marines, których zwiad skończył się tak niefortunnie kilkaset stóp wyżej. Kate ponownie włączyła system maskujący i poczekała chwilę przy ścianie. Nie była pewna żadnego kroku. Podbiegła ostrożnie do ści-gacza i wskoczyła do środka. W tym momencie usłyszała specyficzny dźwięk dobiegający z powietrza. Zza stoku wynurzył się ogromny Overmind sunąc powoli w kierunku bazy. Chwy-ciła za nadajnik, by powiadomić o tym bazę, gdy nagle z przerażeniem zobaczyła jak ziemia w kilku miejscach się wybrzusza i z rozkopanej ziemi wynurzają się bestie. Była otoczona przez sporą gromadę hydralisków. Podniosła się na siedzeniu i wyłączyła system maskujący. I tak nic by to nie dało. Była dla nich w pełni widoczna i bezbronna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

6
Nigdy nie można jej było posądzić o brak odwagi, ale w tej chwili naprawdę myślała, że to już koniec. Powoli sięgnęła ręką do pasa, gdzie miała przypięty blaster. Kilka hydralisków natychmiast przysunęło się bliżej pokazując ostre kły i strosząc kolce na karku.
„Tylko spokojnie” – pomyślała – „na co one czekają, czemu nie atakują?”. Większy z nich piszcząc podsunął się jeszcze bliżej. Wzrostem dorównywał Kate, mimo iż ta stała na pojeździe.
„Chyba chce, bym się poddała” – pomyślała schodząc powoli z Vulture’a, przysuwając przy okazji bliżej blaster tak, by bestie tego nie zauważyły. Była zdecydowana walczyć do końca. Wiele razy widziała, jak Zergi infekują swych jeńców, robią na nich badania, a potem puszczają na pierwszą linię frontu, traktując jak mięso armatnie.
Gdy Kate znalazła się na ziemi, została natychmiast otoczona przez hydraliski. Popchnięta, ruszyła do przodu. Różne myśli kotłowały się jej po głowie. „Ciekawe, gdzie mnie prowadzą? Może do roju? Dobrze byłoby wiedzieć gdzie go założyły”.
W tym momencie bardziej wyczuła niż zobaczyła czyjąś obecność. Wyostrzony szósty zmysł zareagował podświadomie, choć wokół wszystko wydawało się być tak jak przedtem. Wychodzili na Wielką Równinę kierując się w stronę ruin miasta. Kate spojrzała do góry. Overmind gdzieś zniknął. Zdziwiło ją to, gdyż teraz mogłaby łatwo im uciec, wystarczyłoby uruchomić system maskujący. Nagle usłyszeli za sobą charkot umierającego zwierzęcia. Ruch powietrza, błysk metalu i po chwili kolejny Zerg padł rozczłonkowany na kawałki. Bestie natychmiast zaczęły się nawoływać swoim specyficznym piskiem i przygotowały się do obrony. Jednak dookoła nikogo nie było.
Dziewczyna uśmiechnęła się i powoli podsunęła rękę do włącznika systemu maskującego. „Zaraz się zacznie” - szepnęła i jakby w odpowiedzi dookoła rozpętała się prawdziwa burza ostrzy. Zwierzęta cięte jak skalpelem padały brocząc krwią. Nie widząc wroga zaczęły ciąć powietrze dookoła i pluć kwasem. Kate włączywszy system maskujący odtoczyła się na bok, lecz zaraz znów wróciła, gdyż niektóre Zergi próbowały się zakopać. Podbiegła do jednego z nich i puściła serię w wykopany kanał. Rozejrzała się dookoła. Rzeź hydralisków zbliżała się do końca. Większość już leżała martwa, inne próbowały się schować, lecz ginęły od celnych strzałów dziewczyny.
Po chwili zapanowała cisza.
- Komu mam dziękować? – spytała głośno dziewczyna, kierując pytanie w pustkę. Zasapana oparła się rękami na kolanach i uważnie rozglądała się dookoła, czekając na ujawnienie się wybawcy.
Wtem trzy kroki od niej z powietrza zaczął materializować się jakiś kształt, przybierając formę protoskiego Dark Templara. Za nim pojawił się kolejny i jeszcze jeden.
- Fenix – szepnęła Kate i z szacunkiem podeszła bliżej – bardzo dziękuję ci za udzieloną pomoc.
Templar skinął głową i odrzekł – Nie ma za co moje dziecko. Świadome życie jest darem, który należy zawsze chronić.
- Co tu robisz Fenixie? Ostatnio widzieliśmy się na Tarsonis i … nie spodziewałam się tu ciebie.
Twarz jego, co było typowe dla Protosów, nie zdradzała żadnych uczuć.
- Mam tu do wykonania pewną misję i cieszę się, że cię tu widzę. Będziesz mi pomocna.
- Ale … - chciała przerwać dziewczyna
- Na razie dość! Nie czas teraz na wyjaśnienia. Tam jest nasz cel podróży – odparł Fenix wskazując miasto swoim towarzyszom. A do dziewczyny odrzekł – życie we wszechświecie jest zagrożone!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować