Zaloguj się, aby obserwować  
GeoT

Kącik pisarzy

946 postów w tym temacie

Nie sądzę, by był sens przeklejać tu opowiadania, które znajdują się na moim gramsajcie, więc zapraszam ewentualnych czytelników tam i ślicznie proszę o możliwie konstruktywne komentarze. ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję ci za komentarz mojego opowiadania. :) Pora na rewanż. ;D

Przyznaję, że mi się spodobało - było dynamicznie, było ciekawie, chociaż gubiłam się momentami w opisach walki. ;p
Podobało mi się, jak operowałeś słowami, zręcznie unikając powtórzeń.
Z czym masz problem, to z interpunkcją. ;P Zauważyłam też kilka błędów składniowych, jeden czy dwa ortograficzne i parę literówek.
Można by mieć też pewne zastrzeżenia do dialogów, momentami są dość nienaturalne.
Zupełnie mnie zdziwiło zakończenie. ;)

Ale ogólnie masz duży plus i z przyjemnością przeczytałabym jeszcze coś twojego. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki. Najwyraźniej parę usterek się uchowało pomimo poprawek moich i mojego kumpla (pozdrawiam :D).
Mam na ukończeniu nowe opowiadanie, jednakże wymaga jeszcze sporej dawki szlifów. Mogę zdradzić, że jest powiązana w pewnym stopniu z "Iveliosem". Jeżeli chodzi o błędy to często, niestety, mi się przydarzają, lecz może z tego wyrosnę :D.
Ps Czekam na dalszą część Twojego i przeczytam w wolnym czasie Twoje inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.05.2009 o 22:41, krzysiek253 napisał:

Bardzo chętnie przeczytam twoje nowe opowiadanie i mam nadzieje, że będę mógł znowu coś
doradzić


Bardzo chętnie Twoją (choć nie tylko) opinię. Nie obiecuję kiedy nastąpi moment wrzucenia mojego dzieła, bo jescze sporo pracy mam nad nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zadanie domowe napisane kilka lat temu, ktore przez przypadek znalazlem na plytce (bylem chyba wtedy w 5 klasie podstawowki):
W zeszla sobote 17 letni Kuba jak zawsze przechadzal się w poludnie po parku. Lubil chodzic na spacery, sluchac spiewu ptakow i oddychac swiezym powietrzem. Minela pierwsza, musial wracac na obiad. Szedl inna droga niż zwykle. Uslyszal niewyrazne glosy z naprzeciwka, nie widzial osob, które rozmawialy, ponieważ zaslanialy mu widok drzewa i krzaki. Zblizal się powoli do sciany roslin, mogl już uslyszec o czym rozmawiali nieznajomi. Przystanal i zaczal nasluchiwac.
-Nie ma tu nic, przkopalismy wszystko
-Szukajcie dalej, ta skzynka musi tu być!
-Niech pan popatrzy, mapa wskazuje dokladnie to miejsce – wskazał palcem dol.
-Ehhh! Wydalem majatek na ta mape, ten staruch mowil, ze będzie tu skrzynka!
-Mysle, ze on pana oszukal.
-Milcz! Idzcie do samochodu i spakujcie rzeczy! - ryknal- Jedziemy do starca wyjasnic pare spraw...-dodal, po czym wyrzucil zniszczona mape za siebie.
Kuba uslyszal warkot samochodu. Przecisnal się przez krzaki. Zobaczyl mnostwo wykopanych dolow. Jego uwage zwrocila mapa. Lezala na ziemi. Podniosl ja. Przlecial papier zwrokiem i poszedl szybkim krokiem do domu.
Mieszkal na 4 pietrze w bloku. Wchodzil po schodach wolno, gapiac się na mape. Stanal przed drewnianymi drzwiami z numerem 7. Wszedl, mama już czekala z obiadem. Zjadl potrawe i zaczal opowiadac co spotkalo go na spacerze. Pokazal mape. Mama spojrzala obojetnie na papier, widac nie była tym zainteresowana.
-Mysle, ze ktos sobie po prostu zarty stroi – powiedziala
-Nie sadze. Mapa wyglada na dosc stara. Wiem, ze to dosc glupie, ale mysle ze tam cos jednak musi być.
Chlopak poszedl do swojego pokoju. Przestudiowal jeszcze raz mape i zauwazyl, ze jej poprzedni wlasciciele kopali w zlym miejscu. Oiw skarb miał lezec po drugiej stronie parku. Kuba zerwal się z krzeszla. Ubral szybko buty. Przed wyjsciem krzyknal:
-Będę przed 6 ze skarbem!
I pobiegl. Po drodze zabral ze soba lopate.
Był na miejscu. Zastanawial się czy nikt go nie zobaczy jak będzie kopal. Teren był czysty. Kopal i kopal, az trafil na cos twardego „tak to musi być skarb” pomyslal. Wyjal skrzynke. Strzepnal z neij ziemie i wsadzil do plecaka. Wrocil do domu około 5.
-Znalazles skarb? – spytala ironicznie mama
-Tak. – wyjal skrzynke i polozyl na stol. Było to zelazna, prosta skrzynka bez zadnych zdobien. Otworzyl z latwoscia pordzewiala klodke. W srodku były tylko papiery. Zaczal je przegladac. Zauwazyl nazwisko i imie swojej babci. To był akt wlasnosci. Zadzwonil szybko do dziadkow
-Babciu przyjedz natychmiat, to jest wazne.
Teraz mogl tylko czekac az przyjedzie. Uslyszal dzownek. Starsza pani weszla, Kuba powiedzial jej żeby usiadla pzy stole. Pokazal jej znalezisko.
-Wiesz co to jest babciu?
-Tak. To jest akt wlasnosci dworku, w którym mieszkalam przed wojna. Spakowalam te dokumenty i poprosilam twojego dziadka, żeby je schowal. Gdzie były?
-W skrzynce w parku.
-Skad wiedziales, ze tam sa?
-Znalazlem przypadkiem mape.
-Aha. Twój dziadek zrobil ta mape, powierzyl swojemu koledze, po ktorym sluch zaginal. Po wojnie dworek był w calkiem dobrym stanie. Niestey ktos już w nim mieszkal, nie mielismy papierow, wiec nic nie można było zrobic. Kilka miesiecy temu dowiedzialam się, ze dom jest opuszczony.
-W takim razie wystarczy zalatwic pare spraw w urzedzie i dom jest nasz, nie będzie trzeba siedziec w tym malym mieszkaniu.
Rok pozniej. Cala rodzina Kuby mieszkala duzym domu. Był odnowiony i miał ladny ogrod. Babcia bardzo się cieszyla, ze może powrocic do rodzinnego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam Hardcorową prośbę ale pomoże ktoś ułożyć tekst piosenki .Był by to tekst o moim nauczycielu W-Fu Jacku .
Niedługo kończę przygodę z gimnazjum i muszę coś wymyślić a moje pomysły się wyczerpały.W moim zamyśle miał być to tekst w melodię ,,Świat według Kiepskich" ,większość wie jak to leci tylko lekko coś by pozmieniać w zwrotkach na tematykę sportową (ale oczywiście może być to też miks innej piosenki) . Oczywiście tekst o pozytywnej stronie lekcji W-Fu . Proszę o jakieś propozycje lub sugestie . Z góry dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.05.2009 o 00:48, Ksar666 napisał:

Zadanie domowe napisane kilka lat temu, ktore przez przypadek znalazlem na plytce (bylem
chyba wtedy w 5 klasie podstawowki):


To widać, że napisał ktoś młodszy. Dominują proste zdania i konstrukcje, ale błędów (przynajmniej większych), nie licząc pisowni polskich liter, nie zauważyłem. Tekst jest całkiem ciekawy, więc ogólnie niezła robota. Masz może późniejszą twórczość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.05.2009 o 22:12, redin napisał:

To widać, że napisał ktoś młodszy. Dominują proste zdania i konstrukcje, ale błędów (przynajmniej
większych), nie licząc pisowni polskich liter, nie zauważyłem. Tekst jest całkiem ciekawy,
więc ogólnie niezła robota. Masz może późniejszą twórczość?

Nie, poniewaz ukonczylem podstawowke i zmienilem nauczycielke, teraz mam luzy. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Od dnia narodzin po dzisiejszy dzień minęło raptem 20 lat z kawałkiem. John jak co noc zapisywał coś w swoim notesie.
- „(…) nie wiem co to, ale nie mogę się tego pozbyć. Nie spałem od trzech dni, głowa zaczyna mnie coraz bardziej boleć. Staram się jakoś temu zaradzić, ale ‘to’ przychodzi i odchodzi w oka mgnieniu. Nie jestem w stanie nawet zareagować. Potem nic tylko myślenie: dlaczego ? po co ? cóż to znaczy?. Niemoc sprawia, że tracę wiarę w siebie. Pomaga mi tylko Mirek. Kuba, wyjechał wczoraj do rodziny, bo nie mógł wytrzymać już tutaj z nami. Nie dawał sobie rady z trudem życia w tych warunkach. No tak… ale została jeszcze Eliza, bez niej nie wiedzielibyśmy nawet co się dzieje w pobliskich miastach. Jej zwierzam się z tego co dzieje się w mojej głowie. Nadal nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego po tym wypadku nurtują mnie takie dziwne pytania, na które nigdy bym nie znał odpowiedzi. (…) „
Wskazówki na zegarze wskazywały prawie godzinę dwunastą w nocy. Spojrzał na niego, ziewnął raz, drugi i odłożył notes na półkę. Położył się na materacu z modlitwą na ustach, by tym razem bezproblemowo mógł udać się na spotkanie ze snem. Wybiła godzina pierwsza, leżał w bezruchu.
- Zasnę, zasnę. – wmawiał sobie w podświadomości Janusz
Obejrzał się do koła, spojrzał kilkukrotnie na niedomknięte okno, po czym zamknął oczy. Po chwili w pomieszczeniu zaczęło się robić parno, niewielkie kropelki potu spływały po jego twarzy. Z minuty na minutę temperatura wzrastała. Janusz nie mógł poruszyć żadną z kończyn. Mózg nie był w stanie wysyłać żadnych bodźców, spowodowało to nagły paraliż całego ciała. Chłopak był w stanie myśleć, nie dał rady się poruszyć – wpadał w ten stan co noc, od dnia gdy ojciec znalazł go na wpół martwego. Był to stan dla niego obojętny, czuł się w nim wystarczająco komfortowo by móc zasnąć. Jednak przez ostatni tydzień temperatura wzrastała coraz bardziej, a on zaprzestawał racjonalnie myśleć.
- Koniec ! Powtarzam koniec! Spać muszę, a to mnie już powoli dob… - nagle przerwał
Obraz przed jego oczami stawał się coraz mniej wyraźny. Nerwy odbierały dziwne zewnętrzne sygnały, na które reagowały natychmiastowo czyniąc poważne szkody w ciele. Ból przechodził przez całe ciało, działo się to nadzwyczaj spokojnie i powoli. Tak jak by ktoś go torturował. Próbując poruszyć ręką odczuwał ból nasilający się w jamie brzusznej. Postanowił czym prędzej zaradzić w jakiś sposób temu zjawisku. Poruszył lewą nogą, jego ciało przeszedł nagły impuls, który unieruchomił go na krótki okres czasu. Chłopak nie poddawał się i próbował dalej. Zgiął prawą nogę, nic się nie stało. Powoli odzyskiwał całkowite panowanie nad swoim ciałem.
- Jeśli chwycę komórkę, postaram się zadzwonić do Dantona. Może uda mu się jakoś mi pomóc. Mam nadzieję, że ‘wyjdę z tego’.
Za pomocą prawej nogi zrzucił swoje ciało z materaca. Lewą ręką, szybkim i energicznym ruchem pochwycił ‘swoje zbawienie’. Ból zaczął się nasilać. Na narządy wewnętrzne zaczęła oddziaływać dziwna energia. Ból stawał się nie do wytrzymania, po kilku sekundach jego mięśnie zaczęły się napinać. Gdy osiągnęły szczyt swoich możliwości wszystkie rozluźniły się.
- Zasnę! Powtarzam zasnę!

Była godzina 6, gdy John zerwał się z niepokojem ze swojego materaca. Oblany wiadrem wody, starał się uspokoić rytm swojego serca. Było stosunkowo szybkie, jak na tak łagodny sen.
- Czy to był tylko sen ? Mirek śpi dalej, więc pewnie nic się nie wydarzyło. Ale co się ze mną działo?
Zwrócił spojrzenie w kierunku okna. Oczy odmawiały mu posłuszeństwa z powodu zmęczenia. Lekko przyćmiony obraz dotarł do jego mózgu, ten nie przetworzył go tak jak powinien… z kilku smug powstała pełna sylwetka człowieka ubranego jak goth. Cera biała jak śnieg, puder odpadający z twarzy. Gdy obraz dotarł do podświadomości, następne dane nie były w stanie już dotrzeć do mózgu – postać zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Na widok ten John doznał szoku i odskoczył z przerażenia.


Ot naskrobane przeze mnie opowiadanie. Bodajże 3-4 miesiące temu (sklerozę mam ogromną :). Zacząłem się zastanawiać, czy nie pisać tego życiowego "opowiadania" na nowo (tzn. kontynuować to co zacząłem). Jakieś porady, oceny? Ostra krytyka jak najbardziej wskazana ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

pewnego razu szedl sobie Janek po zurek, az tu nagle bec! zahaczyl o murek swymi jajami... ktore niosl w reklamowce. Bal sie, ze mama bedzie zla wiec z tego myslenia spadl ze schodow, az w koncu oprocz stluczenia wszystkich jaj (poprzednio stlokl tylko jedno, a mial dwoje jajec w reklamowie) . malo tego, nie dosc, ze ze sklepu ukradl jedno jajko, aby na dokladke zurku mu starczylo
-o ja piernicze! -zawolal piszczac. -pomocy ludzie! uluzcie z powrotem te jaja!
nike nie odpowiedzial, ale slyszal ich mysli, mowily one ''ale jaja, stluki mu jaja i jeszcze deptaja swoimi calymi parami, to jest jajami po jego jajach" . tak wiedzial, ze ludzie sa chamscy i rozwalaja jego jaja.
wtem zauwazyl swego konkubenta, bo byl gejem, a mama byla w separacji
-ou maj gad! -wszasnac jeden z przechodniow -tozto SuperKonkubinant z firmy Konkubent! on ci naprawi jaja, chlopcze
I tak sie wlasnie stalo, jaja zostaly naprawione, a z klotni, ktora wynikla o to kto pojdzie po jajca wynikla znow przyjazn,

KONIEC (:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

alez mam wene tworcza! oto moj wiersz, nazwalem go "poeta z czarnobyla"

cz1. stoje na drabinie i/widze sciane ktora/byla kiedys i jest/teraz jak pies ja/obslinil bo myslal ze/to miska w ktorej/nie mialby pyska bo/bylaby tak obwarowana zarciem ze/piesek sobie by pojadl az/zasnalby i/poszedl na spacer z/panem ktory/by go poglaskal...
jak sie wam spodoba to napisze druga czesc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Lewą ręką, szybkim i energicznym ruchem pochwycił ‘swoje zbawienie’.

Moim zdaniem lepiej by brzmiało: "Szybkim i energicznym ruchem lewej ręki, pochwycił ''swoje zbawienie (ewentualnie: źródło ''swego zbawienia'')''."

>Ból zaczął się nasilać. Na narządy wewnętrzne zaczęła oddziaływać dziwna energia.

Pozwoliłem sobie podkreślić te dwa słowa. Staraj się unikać powtórzeń, tekst wtedy lepiej się czyta. Słowo "zaczynać" możesz zastąpić np. począć, rozpocząć. Proponuję współpracę ze słownikiem synonimów. Zawsze to jest duża pomoc, gdy słów Ci brakuje. Sam korzystam. ;)

>(...)człowieka ubranego jak goth. Cera biała jak śnieg, puder odpadający z twarzy.

Znowu powtórzenie i to drugie zdanie wg mnie trochę niezręcznie brzmi. "Puder nadający śnieżnobiały odcień cery, odpadał z twarzy".

To tyle takich uwag. ;) Opowiadanie jest ciekawe i w obrazowy sposób przedstawiasz stan głównego bohatera. Jest tu kilka niewiadomych, które możesz odsłonić w dalszej części. Wiec pisz dalej. Jestem wielce ciekaw dalszej części.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ajć, paru usterek nie uniknąłem :). Tyle dobrze, że potrafiłeś wszystkie niedociągnięcia wyłapać.
W finalnej wersji opowiadania wszystkie błędy poprawię. A w głowie już świta mi pomysł na dalszą jego część. Pare niewiadomych wciąż pozostanie niewiadomymi... ale to tylko na jakiś czas :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.05.2009 o 23:30, Morris12 napisał:

Ajć, paru usterek nie uniknąłem :). Tyle dobrze, że potrafiłeś wszystkie niedociągnięcia
wyłapać.
W finalnej wersji opowiadania wszystkie błędy poprawię. A w głowie już świta mi pomysł
na dalszą jego część. Pare niewiadomych wciąż pozostanie niewiadomymi... ale to tylko
na jakiś czas :).


Cóż ja też sporo błędów popełniam, szczególnie jak piszę wersję roboczą. ;) Może z czasem to przejdzie. ;)
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.

Ps. Przeczytaj sobie moje pierwsze opowiadanie, jest trochę wcześniej w tym samym wątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.05.2009 o 23:30, hobgoblin90 napisał:

a co sadzisz o moich wypocinach??


To się teraz zabieram za Twoje dzieła. ;)
Pierwsze co mi się rzuca w oczy to błędy interpunkcyjne i zaczynanie zdań małymi literami. :/

Obawiam się, że nie załapałem do końca o czym to jest. Piszesz zdania, które nie wynikają z siebie. Szczerze powiem Ci, iż ten tekst nadaje się tylko rozbiórki i ułożenia na nowo. Żeby nie być gołosłownym przytoczę jeden kawałek:

>Bal sie, ze mama bedzie zla wiec z tego myslenia spadl ze schodow, az w koncu oprocz stluczenia wszystkich jaj (poprzednio stlokl tylko jedno, a mial dwoje jajec w reklamowie) . malo tego, nie dosc, ze ze sklepu ukradl jedno jajko, aby na dokladke zurku mu starczylo

Trochę dziwacznie brzmi, czyż nie? Pozwolę sobie przeredagować to:
"Tak się przestraszył bardzo prawdopodobnego gniewu mamy, że potknął się i upadł na schody. Trzask! W reklamówce rozbiło się drugie jajo... ''Niech to szlag, a tyle musiałem się napocić, by buchnąć to jajo ze sklepu'' - rozpaczał w myślach. Nie wystarczyło mu kasy do kupna większej ilości jaj, a że chciał dokładkę żurku, to zabrał dodatkowe ze sklepu."

Pomysł miałeś niezgorszy tylko wykonanie szwankuje. Mam nadzieję, ze ta moja mała poprawka okaże Ci się pomocna. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

to teraz Twój wiersz.

Przyznam się bez bicia, że poezja jest mi dosyć obca, a kontakt mam z nią tylko na lekcjach polskiego... :/
Ale spróbuję to ocenić.

>byla kiedys i jest/
Wydaje mi się, że lepiej brzmi "była kiedyś.../i jest nadal.

Pomyślmy czy zdrowy, wypoczęty pies lizał by z takiego powodu ścianę... może napisz "wygłodniały pies" lub coś w ten deseń.

>/nie mialby pyska bo/bylaby tak obwarowana zarciem ze

Trochę tego nie rozumiem, szczególnie tego nie miałby pyska.

Jako całość jest całkiem niezłe, więc napisz dalszą część. W końcu nie od razu Rzym zbudowano ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../
dziex za recenzje opowiadania, kto wie, moze kiedys bedzie na pudelku od zelkow?

anyway, wiersz jest pisany moim stylem, troche dziwnym, ale lepiej byc pierwszym pionierem, niz drugim osadnikiem :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować