Zaloguj się, aby obserwować  
Pablo09

Czy można zżyć się z bohaterem i fabułą gry komputerowej?

321 postów w tym temacie

Dnia 19.04.2007 o 10:02, Dymolion napisał:

taa.... jak ktos mnie podsiądzie w autobusie to wyciągam Don Santosa (taki epix z WoWa) przeladowuje
i strzelam :D A jak zgine na Battlegrandzie to zawsze holduje minuta ciszy owo zdarzanie:P
Poważnie - jak można się zżyć z pixelami?!


No, kurcze jasne, że można. Przykłady takich gier: Fable (kreujesz swą postać od dziecka), Baldur''s Gate, Gothic (choć tu tak troszkę słabiej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że wiele osób uważa to ,,zżycie się'''' z bohaterem za coś takiego, że chciałoby się być takim jak on lub byc w takich sytuacjach. Dla mnie to niekoniecznie to oznacza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2007 o 19:52, Krakers15 napisał:

> "Czy można zżyć się z bohaterem i fabułą gry komputerowej ?"
> hmm...nie, komputerowej nie, bo gry z PC nie wywołują emocji np. smutku (takiego
> prawdziwego).
Grałeś kiedyś w takie gry jak: Syberia, The Longest Journey, Dreamfall, The Moment of Silence,
Tajne Akta: Tunguska, Call of Duty, Gothic itp? Ja grałem i uważam, że te gry wywołują prawdziwe,
silne emocje.

Z wymienionych przez ciebie nie grałem tylko w Moment Of Silence (pierwsze słyszę)
Z TLJ i Dreamfallem mogę się zgodzić, z CoD też...ale z resztą NIE. Zero emocji, bo niby jakie mają być ?

Dnia 24.05.2007 o 19:52, Krakers15 napisał:

Trochę dziwne pytanie, ale... Gdybyś miał grę na konsolę, z której bohaterem byś się zżył,
a później ta sama gra zostałaby wydana (bez żadnych zmian) na PC, to już nie mógłbyś się zżyć
z jej bohaterem?

Mógłbym czego przykładem jest świetny Fahrenheit i Mafia.
Gry na konsolę wywołują ogromne emocje, bo różnią się tym od pecetowych, że przypominają filmy. Każda gra w jaką grałem na PS2 ma tzw. "filmową" fabułę, świetnie zmontowane i wyreżyserowane sceny, tak, że gdyby gry mogły brać udział w festiwalu Cannes czy Oscarach to statuetki miały by w garści.
Poza tym bohaterowie "konsolowi" są bardziej ludzcy jeśli tak mogę się wyrazić, mają swoje upodobania, charakter, przyzwyczajenia - tego możemy się dowiedzieć z cutscenek.

A TERAZ MEGA SPOILER
Ostatnią grą, która wywołała olbrzymie emocję to Metal Gear Solid 3.
Pokrótce: Wcielamy się w żołnierza, który zostaje wysłany za Żelazną kurtynę po odbicie naukowca pracującego dla ruskich nad super-tajną bronią. Dalej okazuję się, że nasza mentorka, nauczyciel i ktoś kogo główny bohater darzył uczuciem nie do opisania zdradza USA i przechodzi na stronę wroga.
Nie może być inaczej i na samym końcu gry dochodzi do konfrontacji miedzy nimi. Snake (nasz bohater) nie może znieść myśli, że musi ją zabić. Walka toczy się na pięknej polanie usłanej białymi kwiatami. Gdy kobieta przegrywa, prosi Snake''a o to aby ją zabił...i teraz najlepsze...Nasz bohater nie oddaje decydującego, śmiertelnego strzału w scence filmowej. To zadaniem gracza jest wcisnąć spust karabinu!!!!!!!!!
Wyobraźcie sobie, że główny bohater stoi z wycelowanym karabinem nad kobietą którą kochał na środku tej pięknej polany i gra nie skończy się jeśli MY nie wciśniemy przycisku odpowiedzialnego za strzał...coś genialnego i fenomenalnego. Genialne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że źle chyba nie zrobię jak powiem, że się zżyłem z Bezim oraz moją postacią z NwN2. Jak skończyłem gothic 3 to zrobiło mi się jakoś tak przykro, że to koniec ( wtedy z niewiedzą o gothic 4 :D). Z nwn2 to jak save skasowałem bezmyślnie to mi się zrobiło przykro tak dobrej postaci no i tego, że byłem pod koniec fabuły i nie przeszedłem jej ;(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Można zżyć się ze swoim bohaterem, jeżeli gra jest długa. Ja np. bardzo zżyłem się z CJ z GTA SA, samemu przeżywając jego problemy, chwile zwątpienia, radości, dylematów moralnych... Po prostu byłem jego wiernym towarzyszem, który nigdy nie opóścił go w jego wspinaniu się po hierarchii przestępczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja sie ostro zżyłem z bezimiennym z Gothica I. Czasami az wchodziłem w tamten świat i grałem tak jakbym sam był naszym bohaterem...Zachowywałem się w grze jak ja sam w realu ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo lubiłem bohaterów GTA i grając również starałem się wczuć się w takiego towarzysza ich przygód. Podobnie jak w Gothicu... ^^.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że można. Ja zżyłem sięz bezimiennym bardziej niż z niektorymi moimi kumplami.
Dodadkowo bohaterowie Tribes:Zemsta wywołali u mnie prawdziwe uczucia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2007 o 22:47, Grz3chu napisał:

Zero emocji, bo niby jakie mają być ?

Jakie tylko chcesz – radość, smutek, zdenerwowanie. Udało Ci się rozwiązać bardzo trudną zagadkę w jakieś przygodówce – radość. W FPSie nie możesz pokonać ostatniego bossa – zdenerwowanie. W RPG okazało się, że nie potrzebnie zabiłeś smoka, bo jest jeszcze gorzej niż było – smutek. Mogą też być inne, bardziej codzienne.

Dnia 24.05.2007 o 22:47, Grz3chu napisał:

Gry na konsolę wywołują ogromne emocje, bo różnią się tym od pecetowych, że przypominają
filmy.

Co ma podobieństwo do filmu do emocji? Jakoś książki nie są podobne do filmów, a emocje wywołują.

Dnia 24.05.2007 o 22:47, Grz3chu napisał:

Każda gra w jaką grałem na PS2 ma tzw. "filmową" fabułę, świetnie zmontowane i
wyreżyserowane sceny, tak, że gdyby gry mogły brać udział w festiwalu Cannes czy Oscarach to
statuetki miały by w garści.

Jak wyżej + Gry na PC też coś takiego mają. Trzeba tylko poszukać.

Dnia 24.05.2007 o 22:47, Grz3chu napisał:

Poza tym bohaterowie "konsolowi" są bardziej ludzcy jeśli tak mogę się wyrazić, mają swoje
upodobania, charakter, przyzwyczajenia - tego możemy się dowiedzieć z cutscenek.

To zależy o jakiej grze mówisz – wątpię, aby bohater miernej „mordoklapy” był bardziej ludzki od Bezimiennego, czy CJ''a

PS. Nie bierz tego do siebie - w żaden sposób nie chcę Cię obrazić. Na PC grasz z solucją/kodami, czy sam do wszystkiego dochodzisz? Mi kiedyś zdarzało mi się zagrać z solucją (w Syberię 2) i grę mogłem sobie wsadzić w zupę. Za to w jedynkę grałem bez pomocy (zgodzę się, że cztery, czy pięć razy dłużej przy okazji klnąc na czym świat stoi) i miałem zupełnie inne odczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2007 o 18:13, Krakers15 napisał:

> Zero emocji, bo niby jakie mają być ?
Jakie tylko chcesz – radość, smutek, zdenerwowanie. Udało Ci się rozwiązać bardzo trudną
zagadkę w jakieś przygodówce – radość. W FPSie nie możesz pokonać ostatniego bossa –
zdenerwowanie. W RPG okazało się, że nie potrzebnie zabiłeś smoka, bo jest jeszcze gorzej niż
było – smutek. Mogą też być inne, bardziej codzienne.

wszystkie te emocje wywołuję nawet Saper czy Simsy :P, a przykład ze smokiem to... :|

Dnia 25.05.2007 o 18:13, Krakers15 napisał:

> Każda gra w jaką grałem na PS2 ma tzw. "filmową" fabułę, świetnie zmontowane i
> wyreżyserowane sceny, tak, że gdyby gry mogły brać udział w festiwalu Cannes czy Oscarach
to
> statuetki miały by w garści.
Jak wyżej + Gry na PC też coś takiego mają. Trzeba tylko poszukać.

zarzuć tytułami, bo jakoś NIGDY się nie spotkałem z takimi grami...

Dnia 25.05.2007 o 18:13, Krakers15 napisał:

> Poza tym bohaterowie "konsolowi" są bardziej ludzcy jeśli tak mogę się wyrazić, mają swoje

> upodobania, charakter, przyzwyczajenia - tego możemy się dowiedzieć z cutscenek.
To zależy o jakiej grze mówisz – wątpię, aby bohater miernej „mordoklapy”
był bardziej ludzki od Bezimiennego, czy CJ''a

nie mówię o mordoklepach, ale bohaterowie z serii Final Fantasy czy Metal Gear Solid są tacy..."prawdziwi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zżyłem się ostatnio z D-Triusem ze Scraplanda, z Evoxem z Morrowinda i jeszcze z... To już wszyscy. Teraz się zżyłem z Windowsem Vistą CE. Jak widac można, ale po co? Niektórzy tak dla przesady. Gra albo życie. I tak większość tych którzy się na serio zżywają z grą lądują 5 m pod ziemią, albo w psychiatryku. To jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo mocno zżyłem się z Zoe Castillo z Dreamfalla (byc moze dlatego ze byla taka ladna ;)) Ale gra mi sie skonczyla naprawde dlugo o niej myslalem i bylo mi jej strasznie szkoda.

Druga postacia z jaka sie zzylem byl Tommy Angelo z Mafii. Lubie tego goscia i jego historie opowiedziana w grze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2007 o 23:55, Grz3chu napisał:

wszystkie te emocje wywołuję nawet Saper czy Simsy :P, a przykład ze smokiem to... :|

Miały być emocje? Miały i są – to co je wywołuje w granicach gier na PC to już co innego.

Dnia 26.05.2007 o 23:55, Grz3chu napisał:

zarzuć tytułami, bo jakoś NIGDY się nie spotkałem z takimi grami...

To, że nigdy się z takimi grami nie spotkałeś nie oznacza, że nie istnieją. Przykładzik? Proszę bardzo – Syberia, Dreamfall, NFS:MW, Gothic itd.

Dnia 26.05.2007 o 23:55, Grz3chu napisał:

nie mówię o mordoklepach, ale bohaterowie z serii Final Fantasy czy Metal Gear Solid są
tacy..."prawdziwi"

Ale ja mówię. Za Chiny Ludowe nie przekonasz mnie, że wszyscy „bohaterowie "konsolowi" są bardziej ludzcy (...)” od np. Bezimiennego. Trudno, trzeba się pogodzić z faktem, że zarówno na PC i konsolach występują gry nudne jak falki z olejem, jak i bardziej głębsze emocjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

we mnie ogromne emocje wywołał koniec Syberii, zarówno 1 jak i 2. Jest też Metal Gear Solid-z samym bohaterem sie jakoś szczególnie nie utożsamiłem ale fabuła była mocno wciągająca, i jakaś tak miejscami... rozczulająca (patrz:smierć Wolf). Często ogromną rolę w tym czy zżyjemy/utożsamimy się z danym bohaterem gra... soundtrack. przynajmniej dla mnie. Gdyby nie muzyka na samym końcu Syberii 1 nie przeżywałbym tego zakończenia tak osobiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że niektórzy za utożsamianie się przyjmują dzielenie smutków i radości bohaterów gier :) W takim razie ja się utożsamiałem w emocjach z Tommym Vercettim z GTA:VC :)

Strasznie lubię gry, w których sami możemy zadecydować co zrobimy. Wtedy można w postać wlać jak najwięcej siebie. I to nie jest groźne, chociaż musimy się wczuć w miejsce postaci. Przykład: walka z Szeptem w Fable. Nie miałem serca jej zabijać, więc teatralnie spuściłem głowę i opuściłem arenę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2007 o 23:10, reykan napisał:

Można zżyć się ze swoim bohaterem, jeżeli gra jest długa. Ja np. bardzo zżyłem się z CJ z GTA
SA, samemu przeżywając jego problemy, chwile zwątpienia, radości, dylematów moralnych... Po
prostu byłem jego wiernym towarzyszem, który nigdy nie opóścił go w jego wspinaniu się po hierarchii
przestępczej.

Lubię GTA i potwierdzam że można się zżyć z głównym bohaterem. Ale nie wiem czy można zżyć się z CJ-em bo niegrałem w GTA SA
Ja zżyłem się z bohaterem GTA:VC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować