Zaloguj się, aby obserwować  
kolos12

Czy ktoś słucha jeszcze Rainbow?

26 postów w tym temacie

Rainbow - grupa rockowa założona w roku 1975 przez legendarnego gitarzystę Deep Purple Ritchiego Blackmore`a. Początkowo zespół grał dość ostre hardrockowe utwory z elementami klasyki. Po odejściu Jamesa Ronniego Dio grupa poszła w stronę bardziej łagodnego i melodyjnego rocka, w którym znakomicie odnalazł się wokalista Joe Lynn Turner. Koncerty Rainbow dorównywały swoim poziomem koncertom Deep Purple- wciąż można było usłyszeć rozwinięte improwizacje, płynne przejście z jednego utworu w drugi i spontanicznie wstawiane pomiędzy utworami różnego rodzaju melodie np. z muzyki klasycznej.

Bardzo lubię Rainbow, to mój ulubiony zespół! Najbardziej podoba mi się ich albów "Rising"...
Zapraszam do dyskusji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.04.2007 o 16:14, Belmundo napisał:

Gdzieś jest podobny temat

Just mnóstwo tematów zaczynających się od "Czy ktoś słucha...", ale nie znalazłem nic o Rainbow. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja słucham.
Mam wszystkie płyty (z serii Rainbow Remasters), uwielbiam trzy pierwsze albumy tej grupy, właściwie to fanem Ritchiego Blackmore''a stałem się nie dzięki jego działalności w Deep Purple (choć uwielbiam słuchać też i DP), a właśnie dzięki Rainbow.
Debiutancki album "Ritchie Blackmore''s Rainbow" urzekł mnie już to pierwszym utworze. Trudny, żeby nie - w końcu Man on the Silver Mountain to arcydzieło (zwłaszcza na koncertach - vide Live in Munich 1977 DVD), potem Catch the Rainbow, cudowna ballada i instrumentalna przeróbka piosenki The Yarbids "Still I''m Sad", ach... Ale to dopiero rozgrzewka. Pełen swój kunszt panowie pokazali na drugim albumie "Rainbow Rising", niemal cały przepełniony genialnym brzmieniem gitary Ritchiego, który przeplatał się z energicznym, bardzo mocnym głosem R.J. Dio. Tej płyty mogę słuchać bez końcu - a to dzięki wspaniałym utworo, jak Do You Close Your Eyes, Tarot Woman, A Light in a Black i oczywiście Stargazer.
Trzeci studyjny album z Dio to Long Live Rock ''N'' Roll, ostatni w tym składzie, po skończeniu trasy promującej ten LP Dio odszedł aby zastąpić Osbourne''a w Black Sabbat. LLRNR to płyta niemal bezbłędna, najbardziej kompletna ze wszystkich jakie Rainbow nagrał. Zapada w pamięci na długo dzięki piosence "Rainbow Eyes" - wspaniała ballada, w której Dio pokazuje, że naprawdę potrafi pięknie śpiewać.

Po odejściu Ronniego to już nie było to samo. Zespół kierował się raczej w stronę święcoącego wtedy triumfu popu. Płyta "Down to Earth" z Ghrahamem Bonnetem jeszcze jedną nogą stała w klimatach poprzednich płyt. Mnóstwo ostrych kawałków, przeplatających się z tymi spokojniejszymi, miłosnymi balladami. Szkoda, że gość nie został z tęczowym zespołem dłużej. Miał naprawdę dobry i charakterystyczny głos.

Kolejnym wokalistą był Joe Turner, choć podobnie jak Dio nagrał z Ritchiem trzy albumy najbardziej do gustu przypadł mi trzeci - Bent Out of Shape. Dużo instrumentalnych, bardzo nastrojowych utworów i dużo pięknych ballad. I choć nazwa albumu na to nie wskazuje to jest to dzieło o konkretnym kształcie i bardzo dobrze się to słucha. Ciekawy jest też LP "Straight Between the Eyes". Ciekawe utwory i melodie. Jednak "Difficult to Cure" zawierał bardzo fajną przeróbka dziewiątej symfonii Beethovena. Bardzo ciekawa, nie powiem.
Zaraz po nagraniu tych płyt zespół się rozpadł, reaktywował dopiero w 1995 roku. Album "Strangers in Us All" to powrót do korzeni zespołu. Ostre brzmienia, świetny wokal White''a i mnóstwo frajdy ze słuchania tej muzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Skoro temat nie został zamknięty przez ponad rok, to chyba można się w nim dopisać bez narażania się na degrady i ostrzeżenia :)

Czy znam Rainbow?? Oczywiście, że znam. Płyty z Ronniem Jamesem Dio to absolutna klasyka i hardrockowe mistrzostwo. Pierwsza płyta "Ritchie Blackmore''s Rainbow" jest dosyć spokojna, sporo w niej ballad, ale "Catch the Rainbow" to absolutne mistrzostwo. Przyznam, że słuchałem jej ze 2 razy tylko i podoba mi się najmniej ze wszystkich 3 płyt z Dio, ale daj Boże każdemu zespołowi taką "najsłabszą" płytę. Za to "Rainbow Rising" to już absolutna rozpierducha. 6 piosenek, 34 minuty, ale upływają tak szybko, jakby minęła chwilka. Wspaniały, stopniowo coraz głośniejszy wstęp do "Tarot Woman" z przekozackim refrenem i wspaniałą gitarą wiadomo kogo. Potem jest oryginalny "Run with the Wolf" z bardzo wyraźnym rytmem i oszczędną grą Blackmore''a. Tutaj swoje 3,5 minuty na popisanie się ma Ronnie James Dio, który świetnie za pomocą głosu obrazuje tekst. Potem jest "Starstuck", w którym wykazuje się (nie tylko w tym, ale więcej za chwilę) Cozy Powell, a i Blackmore nie próżnuje. Zapodaje taką solówkę, że klękajcie narody. Potem jest jak dla mnie i dla wielu najsłabsze "Do you close your eyes", które nie ma jakichś charakterystycznych momentów i po prostu jest bardzo dobrą rockową piosenką. Na + klaskanie (chyba) wybijające rytm. No i do tego momentu jest to po prostu jedna z najlepszych płyt hardrockowych w historii. Następne 16 i pół minuty to tchnienie geniuszu, maestria, absolutny stan nirvany i uniesienia. Zacznę może od tej "gorszej" z 2 piosenek. "Light in the Black". Cozy Powell przez całe 8 minut wali w perkusję z taką szybkością, że gratuluje mu bicepsów. Dio wznosi się na wyżyny możliwości wokalnych a Blackmore zapodaje takie dźwięki, że to jest nie do opisania. Pieruńsko szybki, żywy numer, po prostu powalający na kolana. A teraz "Stargazer". Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie jest to najlepsza piosenka w historii muzyki. Może nie znam zbyt wielu zespołów i piosenek, ale jeśli coś jest lepsze, na pewno byłoby tak znane, że bym o tym usłyszał. Wszystko tutaj jest perfekcyjne, dopieszczone do ostatniego szczegółu. Powell wchodzi ze wstępem na perkusji, Blackmore wykręca tu chyba najlepsze solówki (po "Child in Time") w karierze, Dio śpiewa tak przejmującym głosem, że aż mnie ciarki przechodzą. A już motyw główny, który Ritchie ponoć wymyślił na wiolonczeli- takie coś tworzy się raz na 20 lat. Jeden z nielicznych kawałków, który jak to ktoś napisał "nasila się to samego końca" a na końcu to już muzyczny orgazm. Przy słowach "I see a rainbow rising, look there on the horizon" zawsze, ale to zawsze mam takie ciarki, jakby w pokoju było -20 stopni. Znam jeszcze tylko 2 piosenki, które chociażby w jakiejś części potrafią wywołać u mnie takie emocje. "Girl with the Pear''s Hair" zespołu Omega i "Nothing Compares to you" Sinead O''Connor. Ale nawet one nie powalają tak jak "Stargazer". To dzieło, przekraczające ramy muzyczne, można je postawić na równi z obrazami Picassa czy filmami Bergmana. Powell, Blackmore i Dio, a także pracujący nieco w cieniu Jimmy Bain i Tony Carey stworzyli jak dla mnie magnum opus muzyki.

Tyle zachwytów nad "Rising". O tej płycie mogę opowiadać godzinami, ale myślę że starczy. Następną płytą było "Long Live Rock&Roll". Tej płyty nie znam w całości, tylko tyle co na deezer.com, ale zawsze jak myślę o tej płycie, to przed oczami (a raczej uszami) stają mi "Gates of Babylon" i "Long Live Rock&Roll"). Pierwszą o wyraźnie orientalnym brzmieniu, ze wspaniałym wstępem i dźwiękami rodem ze wschodu bardzo chętnie usłyszałbym w czasie rozpierduchy w którejś z części Prince of Persia :) Zwłaszcza refren. LLR&R to za to znowu szybkie tempo, jak przy "Light in the Black" i popis wokalu Dio. Wyraźnie zarysowany rytm, świetny refren- czego chcieć więcej od piosenki?? Poza tym na płycie są jeszcze: przepiękna ballada "Rainbow Eyes", ustępująca niewiele, ale jednak "Catch the Rainbow" i przekozackie "Kill the King", które może być pierwszą piosenką dla tych, którzy chcą poznać twórczość Rainbow.

To tyle z Dio. Następnych płyt z Bonnetem, Turnerem czy Whitem nie chciałem słuchać, by nie zepsuć sobie złego wrażenia o dalszych dokonaniach Ritchiego Blacmore''a. Wystarczy że znam strasznie popowe "Since you been gone" by odstraszyć mnie od innych wokalistów. Chociaż ponoć Doogie White był wcale niezły.

Tyle ode mnie. Ależ się rozpisałem. Jakby ktoś chciał studyjną wersję "Stargazera" to tu:
http://www.youtube.com/watch?v=xnyoy2w9atg

Zamknąć okna i drzwi, pozamykać na full głośność, w ustawieniach tak pogmerać, by gitara była jak najbardziej wyeksponowana i jazda. Przed Wami najlepsza piosenka kiedykolwiek stworzona i zagrana (zresztą poczytajcie komentarze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2008 o 21:35, ostry3000 napisał:

Tak na szybko to kojaży się tylko "Since you been gone".
Ktoś może tak na szybko polecić zbiór fajnych kawałków by lepiej poznać ich muzykę?

Stargazer, Tarot Woman, Light in the Black, Rainbow Eyes, Catch The Rainbow- to tylko niektóre. Bo widzę, że nie chce Ci się czytać moich wypocin :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2008 o 21:45, Erton napisał:

> Tak na szybko to kojaży się tylko "Since you been gone".
> Ktoś może tak na szybko polecić zbiór fajnych kawałków by lepiej poznać ich muzykę?

Stargazer, Tarot Woman, Light in the Black, Rainbow Eyes, Catch The Rainbow- to tylko
niektóre. Bo widzę, że nie chce Ci się czytać moich wypocin :)


Jeszcze nie czytałem bo Whitesnake słuchałem ;p
Teraz słucham kawałków które poleciłeś i widzę duże podobieństwo ;)
Jeszcze tu wrócę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sam w swoim poście chciałem opisać genialność "Rising", ale naprawdę brakowało mi słów. To prawdziwa muzyczna uczta, która spodoba się nie tylko koneserom, ale również jest w stanie zachęcić do rocka nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników tego nurtu muzyki. Przekonałem się o tym puszczając "Stargazer" właśnie moim kolegom. Ritchie, Ronnie i spółka stworzyli arcydzieło. Nie da się tego ukryć. Mógłbym o tej piosence pisać godzinami, o tym jak Powell doskonale uderza w bembny, jak Blackmore wydobywa brzmienia, jak głos Dio idealnie pasuje do tekstu i melodii, i jak Bain z Carey''em dopełniają całości... Ach.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego Dio niezbyt często śpiewa tę piosenkę na koncertach (znalazłem parę bootlegów - są świetne, ale chciałbym to na oficjalnym wydawnictwie), za to Graham Bonnet który w 1980 roku śpiewał Stargazer na "Masters of Rock" śpiewa to na każdym swoim solowym koncercie. Nie ma co, gościowi się spodobało. :) Jego wykonanie można znaleźć na YouTube, więc nie będę linkował...

A wracając do "Ritchie Blackmore''s Rainbow"... Mi bardzo mi się podoba, wprawdzie muszę przyznać rację w tym, że w porównaniu z "Rising" i "Long Live..." wypada blado, ale naprawdę lubię słuchać tego albumu. A jako miłośnik muzyki granej przez zespół Elf (pierwszy poważny zespół Dio, na jednej z tras Deep Purple byli ich supportem) uwielbiam "If You Don''t Like Rock ''n'' Roll" - ponoć jest w całości zagrany przez chłopaków z Elf i to właśnie ten utwór zadecydował o tym, że Ronnie James Dio został przyjęty do Rainbow. No i "Sixteen Century Grensleeves", bardzo ładna piosenka, ogólnie w całym albumie jest dużo spokojniejszych, nastrojowych ballad - jak wspomniane "Catch the Rainbow", "Temple of the King" i "Self Portraits".

A że tak się spytam... Oglądałeś DVD "Live in Munich 1977"? Po prostu piękny koncercik. Nad sceną rozciąga się ogromna tęcza, a Ritchie popisuje się wspaniałymi improwizacjami. Do tego Dio i jego charakterystyczny głos... Najbardziej jednak urzekło mnie solo Stone''a na klawiszach i wprost genialna solówka Cozy''ego na perkusji - to wszystko w czasie "Still I''m Sad", który trwa aż 28 minut. To trzeba zobaczyć. ;)

A zostając przy koncertówkach. On Stage i Live in Germany to moje ulubione płyty live (nawet bardziej niż Live Evil Black Sabbath), choć obie krótkie to muszę przyznać, że "na żywo" Rainbow brzmi nawet lepiej niż w studio. Man on the Silver Mountain jest szybszy, w Still I''m Sad Dio zaczyna śpiewać, a Catch the Rainbow nabiera jeszcze większego uroku, dzięki publiczności. No i Mistreated, piosenka Davida Ceverdale''a, ale Dio wprost idealnie wpasowuje się w klimat i tekst. Mam nawet wrażenie, że David śpiewa to nieco gorzej... :P

White rzeczywiście nie jest zły. Wprawdzie "Stranger in Us All" bardziej przypomina Rainbow za czasów Turnera (który też nie był zły, ale trzeba przyznać, że nie dorównywał i nie dorównuje Dio :P) - na przykład "Hall of Mountain King" to coś w stylu "Difficult To Cure", przeróbka klasycznego utworu, lub "Cold Hearted Woman" o bardzo popowym tekście. Jednak widać też sporo nawiązać do wczesnej działalności zespołu, chociażby "Still I''m Sad", instrumentalnie brzmi nowocześniej niż na "Ritchie...", ale wokalnie White''owi dosłownie niewiele brakuje do potęgi z jaką śpiewał to Dio na koncertach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sorki za drugiego posta z rzędu, ale nie mogłem się powstrzymać gdy zobaczyłem tę wiadomość - http://www.knac.com/article.asp?ArticleID=6661
Syn Ritchiego Blackmore''a - Jurgen, zaprosił do współpracy byłych członków Rainbow tworząc Over the Rainbow, czyli w pewnym sensie reaktywację tego legendarnego, tęczowego zespołu. Joe Lynn Turner (szkoda, że nie Ronnie, ale ten doskonale radzi sobie teraz w Heaven and Hell) na wokalu, Tony Carej (czyli klawiszowiec, który grał w czasie największej świetności oryginalnego Rainbow), Bobby Rondinelli, Greg Smith i sam J.R. Blackmore (wspierany przez ojca) planują wielka trasę koncertową, która rozpocząć się ma w 2009 roku (ciekaw jestem czy odwiedzą Niemcy i nagrają tam DVD :P).

PS. Ach, ubolewam tylko nad tym, że reaktywacja oryginalnego składu (znaczy tego najważniejszego, z Rising) nie jest możliwa... Z wiadomych przyczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ta... ja słucham. Sporadycznie, ale słucham. Tata mnie zaraził właśnie takimi zespołami jak Deep Purple, The Rainbow, Led Zeppelin i muszę mu za to faktycznie podziękować, bo wg. mnie wpływa to lepiej na kulturę człowieka niż obecnie popularnie (IMO) otępiające gatunki muzyki...
Moje dwa ulubione:
Catch the Rainbow - wieczorami się zawsze tego słucha... a dzisiaj to już na pewno bo dzień miałem niby fajny ale wstałem lewą nogą.
Stargazer - świetny kawałek... najlepiej się słucha w samochodzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2008 o 20:04, Noxbi napisał:

Sorki za drugiego posta z rzędu, ale nie mogłem się powstrzymać gdy zobaczyłem tę wiadomość
- http://www.knac.com/article.asp?ArticleID=6661
Syn Ritchiego Blackmore''a - Jurgen, zaprosił do współpracy byłych członków Rainbow tworząc
Over the Rainbow, czyli w pewnym sensie reaktywację tego legendarnego, tęczowego zespołu.
Joe Lynn Turner (szkoda, że nie Ronnie, ale ten doskonale radzi sobie teraz w Heaven
and Hell) na wokalu, Tony Carej (czyli klawiszowiec, który grał w czasie największej
świetności oryginalnego Rainbow), Bobby Rondinelli, Greg Smith i sam J.R. Blackmore (wspierany
przez ojca) planują wielka trasę koncertową, która rozpocząć się ma w 2009 roku (ciekaw
jestem czy odwiedzą Niemcy i nagrają tam DVD :P).

Najbardziej mnie nurtuje to "wspierany przez ojca". Jakby tak podczas jakiegoś koncertu nagle na scenę wyszedł Blackmore senior zmieniając syna, to by była ekstaza :) Raczej, że wystąpią w Polsce to nie ma co liczyć, ale do Niemiec może by dało radę się wybrać. Oczywiście szkoda, że z Turnerem, a nie z Dio, ale do Joe Lynna przekonałem się po jego płytach z Malmsteenem i już nie będę narzekał.
Ostatnio ogólnie idzie ku lepszemu, płyta Heaven & Hell, reaktywacja Alcatrazz, a teraz Over the Rainbow- się dzieje!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rainbow...aż wstyd się przyznać, ale zespół kojarzę z tylko jednego (świetnego!) kawałka.
A mianowicie "Kill The King". Jego riff zapada w pamięć chyba do końca życia, a głos Dio ma jednak to coś.
Trzeba będzie poznać coś więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2008 o 21:19, Erton napisał:

Skoro temat nie został zamknięty przez ponad rok, to chyba można się w nim dopisać bez
narażania się na degrady i ostrzeżenia :)

Czy znam Rainbow?? Oczywiście, że znam. Płyty z Ronniem Jamesem Dio to absolutna klasyka
i hardrockowe mistrzostwo. Pierwsza płyta "Ritchie Blackmore''s Rainbow" jest dosyć spokojna,
sporo w niej ballad, ale "Catch the Rainbow" to absolutne mistrzostwo. Przyznam, że słuchałem
jej ze 2 razy tylko i podoba mi się najmniej ze wszystkich 3 płyt z Dio, ale daj Boże
każdemu zespołowi taką "najsłabszą" płytę. Za to "Rainbow Rising" to już absolutna rozpierducha.
6 piosenek, 34 minuty, ale upływają tak szybko, jakby minęła chwilka. Wspaniały, stopniowo
coraz głośniejszy wstęp do "Tarot Woman" z przekozackim refrenem i wspaniałą gitarą wiadomo
kogo. Potem jest oryginalny "Run with the Wolf" z bardzo wyraźnym rytmem i oszczędną
grą Blackmore''a. Tutaj swoje 3,5 minuty na popisanie się ma Ronnie James Dio, który
świetnie za pomocą głosu obrazuje tekst. Potem jest "Starstuck", w którym wykazuje się
(nie tylko w tym, ale więcej za chwilę) Cozy Powell, a i Blackmore nie próżnuje. Zapodaje
taką solówkę, że klękajcie narody. Potem jest jak dla mnie i dla wielu najsłabsze "Do
you close your eyes", które nie ma jakichś charakterystycznych momentów i po prostu jest
bardzo dobrą rockową piosenką. Na + klaskanie (chyba) wybijające rytm. No i do tego momentu
jest to po prostu jedna z najlepszych płyt hardrockowych w historii. Następne 16 i pół
minuty to tchnienie geniuszu, maestria, absolutny stan nirvany i uniesienia. Zacznę może
od tej "gorszej" z 2 piosenek. "Light in the Black". Cozy Powell przez całe 8 minut wali
w perkusję z taką szybkością, że gratuluje mu bicepsów. Dio wznosi się na wyżyny możliwości
wokalnych a Blackmore zapodaje takie dźwięki, że to jest nie do opisania. Pieruńsko szybki,
żywy numer, po prostu powalający na kolana. A teraz "Stargazer". Nie wiem, jak dla Was,
ale dla mnie jest to najlepsza piosenka w historii muzyki. Może nie znam zbyt wielu zespołów
i piosenek, ale jeśli coś jest lepsze, na pewno byłoby tak znane, że bym o tym usłyszał.
Wszystko tutaj jest perfekcyjne, dopieszczone do ostatniego szczegółu. Powell wchodzi
ze wstępem na perkusji, Blackmore wykręca tu chyba najlepsze solówki (po "Child in Time")
w karierze, Dio śpiewa tak przejmującym głosem, że aż mnie ciarki przechodzą. A już motyw
główny, który Ritchie ponoć wymyślił na wiolonczeli- takie coś tworzy się raz na 20 lat.
Jeden z nielicznych kawałków, który jak to ktoś napisał "nasila się to samego końca"
a na końcu to już muzyczny orgazm. Przy słowach "I see a rainbow rising, look there on
the horizon" zawsze, ale to zawsze mam takie ciarki, jakby w pokoju było -20 stopni.
Znam jeszcze tylko 2 piosenki, które chociażby w jakiejś części potrafią wywołać u mnie
takie emocje. "Girl with the Pear''s Hair" zespołu Omega i "Nothing Compares to you"
Sinead O''Connor. Ale nawet one nie powalają tak jak "Stargazer". To dzieło, przekraczające
ramy muzyczne, można je postawić na równi z obrazami Picassa czy filmami Bergmana. Powell,
Blackmore i Dio, a także pracujący nieco w cieniu Jimmy Bain i Tony Carey stworzyli jak
dla mnie magnum opus muzyki.

Tyle zachwytów nad "Rising". O tej płycie mogę opowiadać godzinami, ale myślę że starczy.
Następną płytą było "Long Live Rock&Roll". Tej płyty nie znam w całości, tylko tyle co
na deezer.com, ale zawsze jak myślę o tej płycie, to przed oczami (a raczej uszami) stają
mi "Gates of Babylon" i "Long Live Rock&Roll"). Pierwszą o wyraźnie orientalnym brzmieniu,
ze wspaniałym wstępem i dźwiękami rodem ze wschodu bardzo chętnie usłyszałbym w czasie
rozpierduchy w którejś z części Prince of Persia :) Zwłaszcza refren. LLR&R to za to
znowu szybkie tempo, jak przy "Light in the Black" i popis wokalu Dio. Wyraźnie zarysowany
rytm, świetny refren- czego chcieć więcej od piosenki?? Poza tym na płycie są jeszcze:
przepiękna ballada "Rainbow Eyes", ustępująca niewiele, ale jednak "Catch the Rainbow"
i przekozackie "Kill the King", które może być pierwszą piosenką dla tych, którzy chcą
poznać twórczość Rainbow.

To tyle z Dio. Następnych płyt z Bonnetem, Turnerem czy Whitem nie chciałem słuchać,
by nie zepsuć sobie złego wrażenia o dalszych dokonaniach Ritchiego Blacmore''a. Wystarczy
że znam strasznie popowe "Since you been gone" by odstraszyć mnie od innych wokalistów.
Chociaż ponoć Doogie White był wcale niezły.

Tyle ode mnie. Ależ się rozpisałem. Jakby ktoś chciał studyjną wersję "Stargazera" to
tu:
http://www.youtube.com/watch?v=xnyoy2w9atg

Zamknąć okna i drzwi, pozamykać na full głośność, w ustawieniach tak pogmerać, by gitara
była jak najbardziej wyeksponowana i jazda. Przed Wami najlepsza piosenka kiedykolwiek
stworzona i zagrana (zresztą poczytajcie komentarze)


Cholera, aleś się rozpisał :) Nawet nie biorę się za czytanie...
Ale to chyba dlatego, że znam bardzo dobrze całą twórczość Ritchiego, a Dio i Powell to oczywiście też bardzo znane postacie :) Chciałbym coś dodać od siebie, ale chyba wyczerpałeś temat ja powiem tylko jedno:
STARGAZER - nie słyszałem nigdy lepszego utworu (no, może Child In Time :P).
Co do płyt po odejściu Dio to znam tylko "Since You Been Gone" i mam średnie odczucia, Rainbow z Dio to formacja, która jest po prostu doskonała.

@GungravePL
"Stargazer" musisz przesłuchać! "Man On The Silver Mountain" drugie w kolejce. A najlepiej to wszystko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja słucham, no może nie jakoś nagminnie ale słucham. W ogóle wszelkie projekty z DIO lubię słuchać. Z Blackmore''em też. No może poza tym jego nowym smęceniem romantycznym, wraz ze swoją małżonką;). Jak im tam? Blackmore''s Night?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ze słucham :) Chyba pisac nie muszę, że ten typ muzyki "wpoił" mi mój ojciec. Ulubione płyty? Oczywiście TYLKO z Dio. Uwielbiam jego głos, śmiem twierdzić że lepszy niż Ozzy''ego(z BS) ^^ Ulubiona płyta to oczywiście "Rising" z świetnym "Run With The Wolf" i niesamowitym "Stargazer". Końcówka tego drugiego utworu to po prostu mistrzostwo świata, i zarazem jest jednym z moich ulubionych kawałków ogólnie. Z innych płyt uwielbiam "Man On The Silver Mountain"(wiadomo ^^), "If You don''t like Rock n'' Roll" i "Gates of Babylon".

Rainbow z Dio na wokalu to jeden z moich ulubionych zespołów, a "Stargazer" jak pisałem wyżej to 8-my cud świata ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2008 o 21:04, zpawelz napisał:

Ja słucham, no może nie jakoś nagminnie ale słucham. W ogóle wszelkie projekty z DIO
lubię słuchać. Z Blackmore''em też. No może poza tym jego nowym smęceniem romantycznym,
wraz ze swoją małżonką;). Jak im tam? Blackmore''s Night?

Blackmore''s Night da się słuchać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2008 o 20:41, Erton napisał:

Najbardziej mnie nurtuje to "wspierany przez ojca". Jakby tak podczas jakiegoś koncertu
nagle na scenę wyszedł Blackmore senior zmieniając syna, to by była ekstaza :)
Raczej, że wystąpią w Polsce to nie ma co liczyć, ale do Niemiec może by dało radę się wybrać.

O tak... Albo duecik lub guitar duel. Może być naprawdę pięknie i mam nadzieję, że nagrają DVD z koncertu (tak jak H&H na przykład) - oczywiście jeśli nie odwiedzą Polski. ;)

Dnia 28.11.2008 o 20:41, Erton napisał:

Oczywiście szkoda, że z Turnerem, a nie z Dio, ale do Joe Lynna przekonałem się po jego
płytach z Malmsteenem i już nie będę narzekał.

Hmm... Osobiście wolę głos Doogiego White''a, ale największą popularność oryginalne Rainbow zdobyło kiedy to właśnie Joe stał za mikrofonem. Po drugie, pogrzebałem sobie w sieci i zauważyłem, że tylko on ostatnimi czasy nie był zajęty żadnym dużym projektem... Może m.in. dlatego był pierwszym w kolejce by stać się głosem Over the Rainbow? ;)

Dnia 28.11.2008 o 20:41, Erton napisał:

Ostatnio ogólnie idzie ku lepszemu, płyta Heaven & Hell, reaktywacja Alcatrazz, a teraz
Over the Rainbow- się dzieje!! :)

A z Alcatrazz jest na tyle ciekawie, że działa jako dwa różne zespoły - ten z Grahamem i ten bez niego. ;)

@zpawelz i Findan
Blackmore''s Night to bardzo ładna muzyka, ale tylko na pierwszych płytach... Zauważyłem, że po Ghost of the Rose następuje tzw. tendencja zniżkowa, jest coraz gorzej, a najnowsza płyta jest tego najlepszym dowodem - nie czuć już tej pasji, jakby wszystkim już się to wszystko znudziło. O ile odświeżona wersja tęczowego utworu "Self Portraits" (na drugiej płytcie) w wykonaniu Candice brzmi pięknie, tak jakoś jej "Rainbow Eyes" (na najnowszej "Secret Voyage") nie bardzo mi podchodzi, jest nudne i smętne, nie tego oczekiwałem (myślałem też, że mogliby trochę zmodyfikować tekst, bo ten dla mnie jest zbyt diowaty :P) i do tego kilka kawałków ewidentnie nawiązujących do... disco polo. Niby inspirują się ludową muzyką krajów które odwiedzają, ale disco polo chyba nie jest klasycznym gatunkiem, a w Polsce jest przecież przepiękna ludowa muzyka. ;)
[przepraszam za offtopa]

@edeusz
Trochę Ci się nie udała ta prowokacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować