HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Witaj

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

Film wszedł do kin bez pokazu prasowego.

Stwierdziłem ogół, że przy premierze w naszym kraju na niego na 101% się nie wybiorę.

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

> PS2: Ciekawe czy zaraz się zacznie.
Co się ma zacząć ?

A nic już ;-)

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

Ps. Odnośnie Dawno temu w Ameryce to wiem iż pierwotna wersja miała 4h, Amerykańscy dystrybutorzy wycieli 60 minut.

Właśnie miałem zaraz po Twojej odpowiedzi Ci z miejsca odpisać ale po tym jak napisałem swoje przemyślenia odnośnie nowego
"Dredda 3D" jakoś mi to umknęło :P. Ale z czasem pewnie bym odpisał :). Co do pocięcia filmu "Dawno temu w Ameryce"
Nie dystrybutorzy tylko producenci wymusili na reżyserze spore zmiany. Leone wyciął sporą część filmu przez co właśnie film się stał nielogiczny i niechronologiczny wręcz absurdalnie niedorzeczny. Na reakcje długo nie trzeba było czekać a były one do przewidzenia. Wersja pocięta została przyjęta bardzo chłodno i krytycy nie zostawili na filmie suchej nitki i się nie dziwię. Kto by chciał oglądać taki film ? W poprzednim poście wspomniałeś, że oglądałeś wersję 3h. Czyli jednak tą spartoloną o której teraz mówisz, że bieg zdarzeń w niej jest niechronologiczny

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

Szczerze wątpię czy te 60 minut coś zmieni.

Ogólnie z filmu zostało wycięte aż 90 minut! Film taki jaki w pierwotnej formie był trwa bez kilku minut aż 4 godziny. A teraz się okazuje, że są jeszcze jakieś dodatkowe sceny!. Film w tym momencie jest niczym enigma :)
Zmieniło na tyle, że film z miejsca został odebrany na nowo oraz w nowym świetle. Krytycy filmowi z miejsca zmienili zdanie a dzieło Leone zostało okrzyknięte arcydziełem.

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

Leone odrzucił propozycję reżyserowania Ojca Chrzestnego .
Sądzę że filmem Dawno temu w Ameryce chciał stworzyć film lepszy od Ojca Chrzestnego

Wiemy jaki jest "Ojciec Chrzestny" co pokazuje i przedstawia. Mi się jednak wydaję, że Leone chciał zrobić swoją własną wersję i pokazać swoją własną wizję ameryki lat 30. Pokazać na swój sposób jak to on odbiera i widzi. Jak odbiera takie aspekty jak: przyjaźń, miłość czy zdrada oraz ciężkie dorastanie wśród mafii.

Dnia 17.08.2012 o 20:41, kerkas napisał:

szkoda że nic z tego nie wszyło.
Odnośnie wersji którą widziałem to bieg zdarzeń jest w niej niechronologiczny.

Czyli to o czym pisałem wcześniej :)
Mam cichą nadzieję, że jako fan "starszych" filmów :) dorwiesz kiedyś w swoje łapki wersję że się tak wyrażę "ogarniętą" w której wszystko jest wyjaśnione, spójne i logiczne. Po czym zmienisz trochę zdanie odnośnie tego filmu. To że film jest nieprzeciętnie długi, prowadzony na pierwszy rzut oka w sposób nudny może zrazić, ale jako kinoman chyba nie masz z takimi rzeczami jak czas trwania problemów :P.
De Niro of kors. Czasy gdy jeszcze był w szczytowej formie aktorstwa!

Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 21:21, Tyler_D napisał:

Nie wydaje mi się. Takie na przykład komedie czy romansidła ''gadane'' po niemiecku to
jakaś porażka jak dla mnie, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać

Porażka? To co powiesz o niemieckim kinie katastroficznym ...z angielskim dubbingiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 21:27, zadymek napisał:

Porażka? To co powiesz o niemieckim kinie katastroficznym ...z angielskim dubbingiem
;)

Niemcy to i tak mistrzowie wszelakiego dubbingu. Dubbingują wszystko co się da. Nawet są na tyle "mocni", że potrafią zdubbingować głos szczekającego psa ]:->

Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 21:34, Braveheart napisał:

Niemcy to i tak mistrzowie wszelakiego dubbingu. Dubbingują wszystko co się da. Nawet
są na tyle "mocni", że potrafią zdubbingować głos szczekającego psa ]:->

Chodzi o to, że zwyczajna nacjonalistyczna tendencja -no ludzie, gdzie im do Francuzów- się odwróciła o 180 stopni i efekt: niemiecki film, kręcony w Niemczech, z angielskimi głosami niemieckich aktorów; jest jeszcze bardziej komiczny;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 21:21, Tyler_D napisał:

Nie wydaje mi się. Takie na przykład komedie czy romansidła ''gadane'' po niemiecku to
jakaś porażka jak dla mnie, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać ale takie np: dramaty
czy thrillery czemu nie? Das Experiment czy Die Welle wypadły jak dla mnie świetnie mimo
że Niemców i niemieckiego było tam aż nadto.


Możliwe. Ja tam na podstawie nawet kilku wyjątków zdania nie zmienię. Jedynie potwierdzają regułę. :-)

BTW, ostatnio dość często (coby nie było: ja TV nie oglądam z zasady, ale na ogół ktoś tam przy tym pudle sobie siedzi :-)) na TV Puls bodajmy emitują jakieś niemieckie filmy z gatunku "atak śmiercionośnych galaretek o smaku porzeczkowym". O_O
Jak dla mnie tego zwyczajnie nie idzie oglądać, w tym wypadku nie tylko ze względu na język.

A chcecie poznać szczyt męstwa i odwagi ? Znam osobę, która ogląda (lub oglądała w każdym razie) zdubbingowaną po niemiecku Modę na Sukces. :-D Ponieważ były tam odcinki nie emitowane jeszcze w Polsce. :-)
Ja już przy polskim dubbingu np. filmów animowanych lub pokroju Harry''ego Pottera odpadam na wstępie, a co dopiero niemieckim. O_O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie obejrzałem Full Metal Jacket i musiałem się upewnić na wiki czy czasem ten film nie jest parodią bo takie mi towarzyszyło uczucie podczas oglądania. Z ekranu biło coś co nie pozwalało mi traktować ten film serio, ok

Spoiler

scena jak nie wiedzieli co zrobić ze snajperem była poważna

, ale reszta to komedia. Tak jak mi się Helikopter w Ogniu podobał bardzo tak FMJ nie mogę traktować poważnie. Po prostu nie dam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi ale nie zrozumiałeś tego filmu, proponuję zacząć od ''małej'' wojenki, może jakieś filmidło pokroju Szeregowca Ryana [ gdzie na dobrą sprawę jedynie scena desantu na plaży Omaha no i może ostatnia batalia jest ok ale tak to cały film jest mocno średni ] albo Act of Valor, może tam dostaniesz to czego oczekiwałeś.

Nazywanie FMJ komedią i parodią to mało śmieszny żart.

A co do akcji o której wspomniałeś - fakty:
- to była wojna
- pierwsza w życiu dla większości jak nie wszystkich z nich styczność z brudem wojny, śmiercią i tak dalej
- ekstremalny stres a wtedy człowiek głupieje [ mało to było dowódców którzy tracili głowę będąc pod ogniem nieprzyjaciela? ]

Zarzucasz temu filmowi dziwne rzeczy mając bardzo słabe argumenty. Jeżeli nie ruszyła cię pierwsza połowa to radzę jednak wrócić do Ryana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że film mi się nie spodobał. Nie, nie potrafię tego wyjaśnić. Większość scen wyglądała dla mnie śmiesznie.

Spoiler

Pierwsza połowa miała kilka mocnych scen, ale to całe szkolenie mnie nie kupiło. Może i tak w wojsku jest choć nie chcę wierzyć w to, lub nie chcę tego wiedzieć. Druga to zabawa w wojnę, która mnie po prostu odrzuciła. Aktorzy grali jakby bez wczucia się w rolę. Niemal skakali z rannymi na noszach. Ostrzał budynków wyglądał jak z CoDa gdzie każdy strzelał jakby miał ze sobą nie skończoną amunicję i nie musiał celować. Denerwowała mnie postać Zwierza i gra aktora, który się w niego wcielił. Sceny gdzie oddział chciał ratować swojego dowódcę sprzed linii strzału i dramatyczne zbliżenia gdy snajper strzelał powodowały opad szczęki i nie było to opadnięcie z zachwytu. Jedyne co mnie wybijało z poczucia, że oglądam komedię lub pokazy walki z festynu (zjecie mnie za to) to monologi Jokera, które mi się podobały i były to jedne z niewielu scen gdzie czułem powagę.

Walnąłem wszystko w spoiler na wszelki wypadek. Mogę określić ten film jednym słowem: nierówny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nierówność?

Spoiler

Szkolenie, pioseneczki,szkolenie, bicie mydłem, szkolenie, tracenie zmysłów przez Pyle''a, pioseneczki, samobójstwo, Wietnam, monolog Jokera, nuda, nuda, nuda, strzelanie jak w grach znanej serii, monolog Jokera, Zwierz, nuda, sceny strzelanin jak z festynu, hasanie z rannymi na noszach, dramatyczne zbliżenia jak strzelał snajper, Zwierz, znana seria gier, dramatycznie zbliżenie, decyzja co zrobić z postrzelonym snajperem, monolog Jokera, pioseneczka psująca powagę.


Tak zapamiętałem ten film, wątpię czy obejrzę go drugi raz.. Pogrubiłem to co mi się podobało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>. Ja np. całkiem

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

niedawno (góra kilka stron temu) podałem tak konkretne, że nikt nie potrafił nawet jednego
filmu mi polecić. :-D
Czemu zresztą wcale się nie zdziwiłem, bo rozwiązanie moich wytycznych jest zapewne zbiorem
pustym. :-)


I ja to przeoczyłem ? Poproszę o te wytyczne.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 22:43, Dann napisał:

Tylko, że kto by chciał takiego Herkulesa oglądać? Mi tam się podobał i tyle. A że mocno
naciągane, who cares?:-)


Odnośnie, że naciągane to mało powiedziane ten serial po prostu obraża inteligencję widza.

Dla jasności lubię filmy akcji, bo już samo założenie jest takie to film w konwencji zabili go i uciekł, ale widzowie też stali się bardziej wymagający i byle, co już ich nie zadowoli patrząc na współczesne kino akcji coś w tym jest.
Filmy z o Bourne z Mattem Dammonem podniosły poprzeczkę bardzo wysoko, jeśli chodzi o kino akcji, nieudolnie próbowano to naśladować w Bondzie z Craigiem (samo założenie żeby urealnić agenta 007 jest delikatnie mówiąc nietrafione) i nadal próbuje z coraz gorszym skutkiem.
Idźmy dalej Taken ,Haywire ,L''assaut (2010), Green Zone (2010) itd. itp.
Kino akcji ewoluuje i sprzedawanie tych samych trików kończy się w dość bolesny sposób, o czym mogli się przekonać Władysław Pasikowski i A. Schwarzeneger.
Połączenie wody i ognia nie mogło się udać z jednej strony aktorzy grający w Herkulesie bez sierioznie bez odrobiny ironii lub dystansu, z drugiej Herkules (obejrzałem jeden odcinek) walczący na szpady, strzelający z pistoletu skałkowego itd. itp.
Wszytko jest w porządku, kiedy od razu poznajemy reguły tego typu "dzieł" film, serial jest robiony dla kasy i po najmniejszej linii oporu, ale nie wtedy, kiedy reżyser wali bzdury jak mało, który a ma zadęcie na zdeklasowanie całego gatunku peplum oraz Bena Hura, Juliusza Cezara, Spartakusa i całego kina sandałowego.
Po prostu szlak mnie trafia, kiedy reżyser usiłuje poprawiać Mitologię grecką, powieści znanych pisarzy ot choćby Trzech Muszkieterów, Hrabiego Monte Christo itd. itp.
Twoja polonistka ma rację (ja rozumiem, że dla niektórych to był serial z dzieciństwa, mają sentyment itd. itp.), ale taki gatunek peplum, (o czym reżyserzy Herkulesa zapewne nie słyszeli) wdeptuje serial z Herkulesem w ziemię.
Oglądając tego typu produkcje finansujemy kolejne gnioty i w końcu dochodzi do sytuacji, kiedy reżyser Pearl Harbor Michael Bay w trakcie kręcenia filmu czytał podręcznik do historii, co też się w tym Peral Harbor wydarzyło, kto da więcej?.
Ja wiem, że każdy ma potrzebę kiczu nawet ja, ale na Boga nie łykajmy bezmyślnie kretynizmów typu snajper z muszkietem, który z 500m trafia w obiekt o wymiarach 20x20 cm, kardynał Richelieu, który zna Kung Fu, itd. itp.
Śmiejemy się z Amerykanów, jakimi oni są ignorantami, jeśli chodzi o wiedzę ogólną a sami zaczynamy ich przypominać.
Dlatego jeśli już ktoś ma się "staczać" i "szlajać" filmowo niech robi to z klasą i na odpowiednim poziomie.
Przestały na rajcować amerykańskie westerny sięgnijmy po westerny Sergio Leone lub np. Polskie,
Filmy policyjne się nam przejadły proszę bardzo jest Poliziottesco.
Mamy dość filmów wojennych w wydaniu polskim lub amerykańskim proszę bardzo inne kinematografie oferują naprawdę interesujące tytuły.
Nie idźmy na intelektualną łatwiznę, bo to prowadzi na manowce.



Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

Czy mi się tylko wydaje, czy dostrzegam nutkę zjadliwego, ironicznego szyderstwa o podłożu
psychologiczno-nerwicowym ? :-)

Nie. I nie bagatelizuj. To wina mej splugawionej duszy
hmmmm ]:->
Ten post jest o niczym ? Nic nie ma za nic...
Ten post jest o niczym jeśli znasz ten mechanizm.

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

To bardzo proste. Chcecie konkretnych filmów, podajcie konkretne wytyczne. Ja np. całkiem
niedawno (góra kilka stron temu) podałem tak konkretne, że nikt nie potrafił nawet jednego
filmu mi polecić. :-D
Czemu zresztą wcale się nie zdziwiłem, bo rozwiązanie moich wytycznych jest zapewne zbiorem
pustym. :-)

Się nie dziwie. ]:-> [Diaboliczny śmiech w tle agiaaaan :P] jak masz takie "wymagania" odnośnie filmów, że nawet wymagania maksymalne do Max Payne''a 3 się chowają.
Podałem Ci od siebie, pisząc że chyba wiem jaki masz mniej więcej gust. Bo cytuję:

...."The Fountain" (po polsku Źródło).... I o tym filmie chciałbym teraz napisać. Z całą pewnością jest to jeden z najpiękniejszych filmów, jakie dane mi było poznać. Dla mnie osobiście chyba najpiękniejszy na przestrzeni ostatnich kilku - kilkunastu lat.
Dotychczas filmy najbliższe mi, będące dla mnie największymi źródłami inspiracji i wręcz motywacjami do tego aby trwać dalej (bo do każdej sztuki staram się podchodzić bardzo osobiście) opowiadały o pewnych uniwersalnych wartościach w sposób prosty, jasny, bezpośredni. Ich przesłania były klarowne i oczywiste. "Źródło" okazuje się być dla mnie pierwszym takim (a trzecim w ogóle), gdzie te same wartości i przesłania ukazane są jakby z zupełnie innej strony."


Jednak się myliłem [Co sam z resztą potwierdziłeś w późniejszym poście że jednak to nie to i tych filmów nie obejrzysz]
Zapodałem Ci propozycje do bardzo dobrze zrealizowanych filmów. Coś w deseń "Źródła". Fakt, faktem przeważnie dramatów bo "Źródło" to też przeca dramat jest. Jedną z propozycji chociażby był tytuł: "Million Dollar Baybe" / "Za wszelką cenę" [swoją drogą idiotyczne tłumaczenie ;->] gdzie mamy nie kiepską chociażby obsadę, dobrze opowiedzianą i przedstawioną historię, która też nie toczy się wokół jednej postaci. W sposób właśnie prosty [czyli taki jaki - znów nie będę bał się użyć tego określenia chyba lubisz] z rewelacyjnie zaskakującym zwrotem akcji. W największym skrócie: Film o walce o siebie samego. Można by nawet podpiąć ten film pod "Wyciskacza łez", a Ty mi wyjeżdżasz z tekstem że zawsze już Clinta Eastwooda będziesz pamiętał jako człowieka bez imienia z filmu "The Good Bad and Ugly". [I weź tu potem polecaj coś komuś z takim podejściem :P]. To jak to jest u Ciebie w końcu. Proste, uniwersalne czy other side ? bo ja już całkowicie wymiękam.

"W sensie współczesna jego twórczość kierowana jest być może bardziej do samych Amerykanów. Takie odnoszę wrażenie."
Nawet jeśli to źle ?. Na tle całego chłamu jaki często sami siebie karmią Clint mówi: "A może byś zjadł to?". Trochę głupie wrażenie bo gdyby każdy Amerykański przeciętny reżyserek robił filmy takie jak on z lepszym podejściem to podejrzewam że kinematografia wyglądała zupełnie inaczej. Nie mówię tu że wszyscy amerykańscy reżyserowie to zgraja hamburgerowców co miast mózgu mają kotlet z kota ale jednak podejście do sprawy jest IMO ważne.
A propos Bradda Pitta:

"właśnie Brad Pitt... tylko ten młody świr z 12 małp, a nie obecny pryk, któremu IMO role postaci wrażliwych lub portrety filozoficzno-psychologiczne zupełnie nie wychodzą."
Jego też będziesz pamiętał i widział tylko w roli świra/świrów ?. Och come on dude. Ja wiem, że to Twoja opinia i masz do niej prawo. Ale chyba wiesz na czym polega zawód aktora. :-)

kolejny cyt z poprzedniego posta:

"Oglądałem i nie podoba mi się. :-) Jak dla mnie zbyt nachalne w przekazie, podobnie jak generalnie twórczość Finchera. A i sam Pitt ma tu IMO niezbyt przekonującą kreację, znacznie bardziej podoba mi się gra Pana Nortona."
Bo ja wiem. Mnie u Tylera się podobało wszystko! Nawet to jak go ubierali. Ktoś powie.. tak, tak w sposób taki aby nawet jego ubiór pasował do charakteru postaci i wzmacniaj jego nonkonformizm. =). Co do Nortona to się zgadzam. Zagrał równie dobrze. Jedna z jego życiowych ról.
Bo równie fenomenalnie zagrał w "American History X" <--- oglądałeś może. Jeśli tak to pytanie. Też Ci się nie podobał i był zbyt nachalny w przekazie ? =P
Na przykładzie tego co wspomniałeś równie dobrze mogę powiedzieć, że w "Źródle" też jest swego rodzaju nachalność i przesadność w przekazie/przesłaniu nawet jeśli to [jak to stwierdziłeś] zupełnie inna strona przekazu. ]:->. Wszystko zależy od punkt widzenia który jest zależny od ??... sam chyba z resztą wiesz czego. Jedni nie chcą się przesiadać a inni wręcz przeciwnie. Szukają różnych miejsc i to ich IMFHO wyróżnia na tle przyspawanych do siedziska.

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

A tak jak wpada taki jeden z drugim i piszą: chciałbym obejrzeć jakiś dobry film S-F...
nie no super, poczekaj chwilkę... [ścianę tekstu później]

Ściana, ścianie nie zawsze równa. Jedna może być z cegieł. Inna z pustaków a jeszcze inna z marmuru czy złota... If u know what i mean.

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

To są filmy S-F jakie mi się podobają. Wybacz, że tak mało, wybrałem tylko te niemieckie.
Innymi słowy sami jesteście sobie winni podchodząc do kinomana z takimi rozterkami. :-)

Jakimi znów rozterkami?. Kto ma rozterki ten ma :-) Btw: nie mów proszę w liczbie mnogiej trochę chyba nie ładnie :P. Jak ktoś pyta o top 10 filmów to prosi o 10 filmów. Kilku gramowiczów dostosowuje się do wymagań i podaje swoje 10 pozycji a tylko jeden wali ścianą mówiąc, że się nie da :P. K***a da się. Wszystko się da tylko trzeba chcieć i potrafić to zrobić. Ja rozumiem wiedzę na temat filmu/gatunku i chęć pomocy innemu tam gdzie jest ona potrzebna, wszystko ok. Jednak IMO uszczęśliwianie ludzi na siłę chyba nie jest fajną sprawą. Bo nie powiesz mi, że lubisz jak w życiu codziennym ktoś chce Cię na siłę uszczęśliwić. Right ?. Wbrew zaleceń każdy by mógł walnąć ścianami od siebie mówiąc, że od przybytku głowa nie boli. Uwierz czasem jednak boli.

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

Wracając do tematu, dlatego właśnie kinematografia (tudzież sztuka w ogóle) wydaje mi się być coraz bardziej obca, a wyszukiwanie owych wspominanych perełek już
dawno temu mi zbrzydło.

Fajne podejście :F. Dla mnie każdy rok przynosi diamenty i o dziwo nie jest ich aż tak mało jak na pierwszy rzut oka by się wydawało. Owszem sam łapię się za głowię jak widzę film który ma w tytule 5 czy 7 albo kolejny remake często klasyka czy co raz to bardziej głupie i nieśmieszne komedie of kors from america, które są zlepkiem danych filmów i pokazane w świetle niby "śmiesznym" Wyszedł jeden "Straszny Film" [jedynka najlepsza z całej serii] a potem niczym plaga regularnie powstawały nowe na tej samej zasadzie co wcześniej wymieniony film. np "Poznaj moich spartan". Przecież te filmy nawet do odmóżczaczy nie podchodzą a do irytacji i ogólnego zażenowania stawiając jedno zasadnicze proste pytanie "Jak można takie coś kręcić ?? oraz kto to ogląda ??. Ale jednak ja się nie poddaję. Jam jest Brave ;-) Bo wyznaję to o czym śpiewa Grzegorz Markowski w utworze "Niepokonani", mianowicie:
"W śród tandety lśniąc jak diament" ;-)
Boję się jednego, że za jakiś czas zostanie "zrimejkowane wszystko" i dożyję czasów, że dostaniemy nowego "Blade Runnera" [obym tego nie dożył] albo remake "Star Warsów" czy o zgrozo Westernów czy starych dobrych filmów Gangsterskich ;S. Swego czasu czytałem, że ma wyjść nowy "Nieśmiertelny"... FTW ?
Lubię "starego" pierwszego "Nieśmiertelnego". Kolejny film za łepka do którego mam sentyment i mogłem go oglądać w nieskończoność. Choć dla wielu może się wydawać już dziś kiczowaty to jednak miał i wciąż ma on swój klimat i jak dla mnie przetrwał on próbę czasu. Piękne wciąż nieskażone Szkockie krajobrazy w tle. Chyba jedynie Nowa Zelandia jest to w stanie przebić. Nie można również zapomnieć o oprawie muzycznej, bo żaden inny utwór nie jest wstanie zastąpić Queen - "Who wants to live forever". =)

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

Zniechęciłem się, ale jak już pisałem: nie narzakem. Wręcz przeciwnie, jestem wdzięczny. :-)

Skoro potrafisz się skarmić tylko "Źródłem" a przy okazji i farcie zobaczenia trailera czekasz na "Cloud Atlas" to chociaż tyle dla Ciebie :). Lepszy rydz niż nic ;-)

Dnia 17.08.2012 o 21:15, Dann napisał:

PS. Apropo niemieckie, czy tylko ja tak to widzę, że Niemcy nie powinni robić żadnych
filmów (no chyba że jakieś o tematyce Drugiej Wojny, z której słyną najbardziej), bo
ich język jest tak charakterystycznie sztywny, że zabija wszelki ekranowy klimat ?
Zapewne to znowu tylko ja, mam pewnie jakieś uczulenie na niemiecki. :-) O dziwo żaden
inny język tak mi nie przeszkadza, nawet panderański. :-P

Nikt nie zabroni danemu krajowi robić filmów w ich języku jednak odnośnie niemieckiego kina/dubbingu to podzielam zdanie. Nie to, żebym nienawidził Niemców za to i owanto, skąd że znowu. Jednak ich język na serio kaleczy ucho oraz jest czerstwy i twardy. Chyba tylko narodowi niemieckiemu i austriackiemu się podoba. No nie mają wyjścia :P.
Odnośnie języków przeszkadzających a raczej jego braku. Ja to czasem lubię obejrzeć Chińskie czy Japońskie kino bo z braku laku fajnie jest posłuchać jak to oni nadają.
A najbardziej to i tak zakochany jestem we Francuskim. Mógłbym go słuchać z ust kobiet bez przerwy tylko po to aby coś tam mówiła. Nie ważne, że bym nic nie zrozumiał. Słuchanie skarmiło by mi ucho do syta!

Pozdrawiam.

PS: Na koniec. Jeszcze raz polecam film "Million Dollar Babye" oraz "The Blind Side"
I chyba znalazłem odpowiednie pytanie z innego filmu :P

"Czy zdobędziesz się na akt wiary ?. Czy z czasem staniesz się zgorzkniałym starcem. W samotności czekającym na śmieć!

Saito - "Incepcja"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

szukam takiego jednego filmu, na zwiastunie pamiętam że akcja była z klientem, który został rzucony jakoś na sufit rozwalił lampę, był to jakiś parking. Film nie jest stary góra może 5 lat ma. Ktoś może pamięta ? Z jakimś to znanym aktorem musiało być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2012 o 14:59, Puszkin napisał:

szukam takiego jednego filmu, na zwiastunie pamiętam że akcja była z klientem, który
został rzucony jakoś na sufit rozwalił lampę, był to jakiś parking. Film nie jest stary
góra może 5 lat ma. Ktoś może pamięta ? Z jakimś to znanym aktorem musiało być.

Po części można kierować tu pytanie ale lepiej jest je zadać tutaj:
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=33357&u=413 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ANEKS DO POPRZEDNIEGO POSTA

Edycja się krótko mówiąc jakimś dziwnym cudem nieprzeciętnie szybko zesrała...

Na końcu ostatniego cytatu ma być wyraz "Śmierć" nie "Śmieć" przez co zdanie trochę głupio wygląda :} ale chyba domyśliłeś się o co chodzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 19:20, Braveheart napisał:

A nie mówiłem, że to nie przejdzie w jego przypadku. :D Who''s Your Daddy ?. [Diaboliczny
śmiech w tle po raz kolejny]. A za jakiś czas szczerze powiedz które z filmów jakie On
zaproponował obejrzałeś o ile w ogóle je obejrzysz :P. Choć "ściana" do dużych nie należy
to kiedyś prosząc o filmy o przekrętach/napadach na bank/itp itd. Dostałem podobny odpis.
Z całej listy obejrzałem max może 10 filmów. Szanuję podejście oraz dobre chęci jednak
filtrowanie i sprawdzanie każdego tytułu z osobna [opis, ewentualne recki bez spoilerów
oraz to czy dana pozycja jest warta obejrzenia a o dostępności w sieci nie mówiąc pochłania
zbyt wiele czasu ;/. Osobiście wolę dostać 10-15 konkretniejszych pozycji niż np 100
nie wiadomo jakich przy których bym się głowił czy warte zachodu. Ja wiem, że bycie kinomanem
zmusza do poświęceń/wyrzeczeń jednak czasem dosłownie w tym zabieganym świecie brak czasu
=/ na to aby przysłowiową taczkę załadować.



Sorry że odpowiadam ratami (wiem, wiem muszę jeszcze odpowiedzieć na Twoje poprzednie trzy posty).
Popatrzymy obiektywnie na listę filmów wojennych poleconych przez Ciebie i innych gramowiczów
oprócz mnie:
Statystycznie wychodzi tak:
@filip29 11 tytułów z czego 1 polski
@meryphillia 10 tytułów z czego 3 innej kinematografii niż USA
ManweKallahan 10 tytułów z czego 2 -//- -//-
Braveheart 12 tytułów z czego 3 -//- -//-
wychodzi 43 tytuły z czego tylko 9 jest made in gdziekolwiek indziej niż w USA.
Wyłania się z tego fałszywy obraz jakoby większość ( w tym wypadku 80% filmów wojennych powstało w USA).
Zwróciłem na to uwagę iż generalnie jeśli są polecane jakieś filmy to większość z nich jest produkcji Amerykańskiej.
Zresztą najlepszy przykład jakiś czas temu ktoś po raz kolejny prosił o podanie filmów gangsterskich 95% tytułów to filmu hamerykańskie.
Po kolei padały tytuły Ojciec Chrzestny, Chłopcy z ferajny, Casino, itd. itp. a przecież jest
tyle filmów gangsterskich innych kinematografii równie dobrych które w kolejnych polecankach nie
są wymieniane ot choćby:
Deja Vu reż. Juliusz Machulski
Ewa chce spać - komedia gangsterska
Gangsterzy i filantropi
(przerwa techniczna przypominał mi się kolejny film wojenny Gdziekolwiek jesteś...Panie prezydencie... z Tadeuszem Łomnickim)
Hallo szpicbródka - komedia gangsterska
Hazardziści (1975)
Kryptonim Nektar
Lekarstwo na miłość
Ostatnia misja
Przepraszam, czy tu biją ?
Trąd (1971)
Tylko umarły odpowie
Vabank
, Vabank II
Zabić na końcu
nie wspominając o innych kinematografiach.
Gdyby zeszło na filmy i seriale płaszcza i szpady to bankowo nikt by nie wymienił:
Rycerzy i Rabusie
Czarne chmury
o "Ojcu Królowej" nie wspominając.
Mówiąc krótko i po męsku wymienienie 10 najlepszych filmów dajmy na to wojennych jest niemożliwe.
Najlepszych filmów wojennych jest ponad 10 pierwszy z brzegu dowód w linku poniżej
http://esensja.pl/film/publicystyka/tekst.html?id=8094
Mówienie o 10 najlepszych filmach wojennych to po prostu zaklinanie rzeczywistości i dawanie
złudnego poczucia innym kinomanom że oto obejrzą najważniejsze filmy danego gatunku.
Temu wszystkiemu mówię stanowcze NIE
Nie dla lenistwa intelektualnego, nie dla dróg na skróty, nie dla dawania fałszywej nadziei.
Prawda wygląda tak na bardzo upartego dobrych filmów z danego gatunku jest minimum 100, człowiek
w ciągu całego życia nie jest w stanie obejrzeć tych wszystkich dobrych filmów ale trzeba
próbować, bycie kinomanem zwłaszcza w Polsce jest ciężkie ale przecież o to w tym wszystkim
chodzi :)

"Kino, ostateczna granica.
Oto wędrówki...,
przemierzającego szlaki, aby badać obce światy.
Aby śmiało dążyć tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden kinoman."

Odnośnie doboru filmów zawsze polecam te filmy które są warte czasu i pieniędzy widza.
Sprawdzanie tytułów przecież jest tyle dobrych książęk o filmach których recenzje wrzucam na mojego gs-a
ot choćby:
http://ja.gram.pl/blog_wpis.asp?id=275802&n=213
http://ja.gram.pl/blog_wpis.asp?id=275802&n=215
Tylko zajrzeć na mojego gs-a i poczytać.
Naprawdę sieć to nie jedyne miejsce gdzie można zdobyć filmy.
W bandyckiej cenie 20zł za film można dostać
http://www.filmydalekiegowschodu.pl/
że nie wspomnę o filmach walających się w marketach w cenie 10 lub 20zł
Nasz okręt
Kawaler króla jegomości
Serce i szpada
Bitwa o ujście rzeki
Most (1959)
Na zachodzie bez zmian (1930)
Nie jesteśmy aniołami (1955)
Dzikie gęsi (1978)
Człowiek Omega (1971)
a zresztą co się będę produkował
http://www.fanmedia.pl/-c-1_32.html
Tylko żeby wiedzieć co wybrać z tego kosza to trzeba mieć wiedzę z zakresu kina większą niż ostatnie 30 lat.
Co prowadzi do słusznej konkluzji aby móc orientować się w starszych filmach należy dogłębniej
zapoznać się ze starszą kinematografią.
Więcej sposobów jak zdobyć legalnie ciekawe tytuły pisz na mojego maila.

Ps. Jeśli ktoś prosi o dajmy na to listę filmów SF wartych obejrzenia to dokładnie dostaje to o co prosił, jeśli chce dróg na skróty to trafił pod zły adres.
Oczywiście będę się starał zamieszczać info gdzie dany film można dorwać na dvd, w tv, na allegro
itd. itp.





Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Reszta to kwestia osobistych preferencji. Podobnie jest u mnie

Dnia 14.08.2012 o 00:10, Dann napisał:

np. z twórczością Woody''ego Allena, która mnie osobiście wręcz zniesmcza i odrzuca z
tą jego zboczoną i perfidną pseudointeligencją. Nie mam pojęcia jak ludzie mogą się tym
zachwycać, widocznie tak samo jak mogą oglądać filmy pornograficzne. :-(

Z małą obsuwą [ bo życie to nie tylko forum ... ;-) ] ale odpowiem na tego posta - o co chodzi ci z tym Allenem? Co prawda nie jestem jakimś mega znawcą jego osoby i jego twórczości aczkolwiek coś tam widziałem, kiedyś i obecnie i nie wydaje mi się by można było go nazywać pseudointeligentem lub opisywać epitetami które wymieniłeś wyżej. Ostatnio oglądałem Take the money and run i uważam go za jedną z lepszych komedii jakie oglądałem w swoim życiu, nie jest uber hiper mega ale z pewnością spełnia swoje zadanie w przeciwieństwie do dużej części chłamu jaki obecnie jest wydawany. Allen jest oryginalny, specyficzny i co chyba najważniejsze - nie dla każdego [ choć tbh uważam że jego humor jest hm ... jednym z uniwersalniejszych, przynajmniej w tym jednym filmie który z wiadomych względów dobrze kojarzę ], jego humor, podejście do życia, poglądy - no nie każdemu to musi pasować ale nie można mu odmówić inteligentnej jak na obecne czasy formuły komedii obecnej choćby w tym Ttm&r. Z nim to chyba podobnie jak ze stricte angielskim humorem lub Q.T. - jedni kochają, inni nienawidzą a reszta nie rozumie. ;-)

Dnia 14.08.2012 o 00:10, Dann napisał:

Oglądałem i nie podoba mi się. :-) Jak dla mnie zbyt nachalne w przekazie, podobnie jak
generalnie twórczość Finchera.

A nie sądzisz że to dlatego że takie miało być właśnie w założeniach twórcy?

Dnia 14.08.2012 o 00:10, Dann napisał:

Ehh... zapewne założyłeś, że przyciągają mnie tematy śmierci, przemijalności, sensu życia
itp. Obawiam się, że nie jest to trafne spostrzeżenie. :-) Owszem, fajnie jak są poruszane,
ale wyłącznie w kontekście zestawienia tych kwestii z tym, co w naszym życiu powinno
je warunkować.

Taki film jest, się Stay zowie, zobacz sobie.

Dnia 14.08.2012 o 00:10, Dann napisał:

Tak naprawdę, to w kinie i sztuce w ogóle poszukuję wartości znacznie prostszych i unwersalnych.

Kolejny film - Detachment z Adrienem Brody, jak dla mnie bardzo niedocenione kino a pasujące do twoich oczekiwań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2012 o 13:50, kerkas napisał:

Odnośnie, że naciągane to mało powiedziane ten serial po prostu obraża inteligencję widza.
Dla jasności lubię filmy akcji, bo już samo założenie jest takie to film w konwencji
zabili go i uciekł, ale widzowie też stali się bardziej wymagający i byle, co już ich
nie zadowoli patrząc na współczesne kino akcji coś w tym jest.


Osobiście nie powiedziałbym bardziej wymagający, tylko raczej bardziej znudzeni. Do czasu aż wojna lub jakiś kataklizm zawita do ich drzwi, a rzekome nudne sceny filmowe staną się przerażającą rzeczywistością.
Wtedy dopiero zaczną dostrzegać i cenić to co proste, subtelne, banalne, wymagające jedynie odrobinę wiary.... albo stoczą się całkowicie i powybijają nawzajem.
Nie to żebym komukolwiek tego życzył, ale naprawdę ATM nie jestem w stanie cholera jasna wyobrazić sobie innego rozwiązania jak jeden wielki "reset" całego tego burdello. :-( Tylko z drugiej strony zawsze znajdą się ci pokorni i sprawiedliwi, zawsze trzeba o nich pytać (niczym Abraham samego Boga :-)). Czyż nie warto prowadzić tego burdello dalej choćby ze względu na nich ? Tylko jak długo ? ... OK, dosyć filozofii. :-)

Dnia 18.08.2012 o 13:50, kerkas napisał:

Kino akcji ewoluuje i sprzedawanie tych samych trików kończy się w dość bolesny sposób,
o czym mogli się przekonać Władysław Pasikowski i A. Schwarzeneger.


A w czasach owej bezdusznej ewolucji pojawia się np. grupa oldboyów wskrzeszających starą klasykę, która o dziwo nie tylko koneserom przypada do gustu.
Ja myślę, że to jest tak jak w tej przepięknej piosence zespołu Pink Floyd o utraconym dzieciństwie, które niestety nigdy już nie powróci, ale my wciąż żyjemy płonnymi nadziejami i czule pieścimy każdą chwilę zapomnienia, powrotu do tych dni kiedy i trawa była zieleńsza i światło jaśniejsze.
Niestety powoli, ale systematycznie sami siebie pozbawiamy tych atrybutów, stając się zgryźliwymi, tetrycznymi nastolatkami. :-(

Dnia 18.08.2012 o 13:50, kerkas napisał:

Oglądając tego typu produkcje finansujemy kolejne gnioty i w końcu dochodzi do sytuacji,
kiedy reżyser Pearl Harbor Michael Bay w trakcie kręcenia filmu czytał podręcznik do
historii, co też się w tym Peral Harbor wydarzyło, kto da więcej?.


Pasuję. :-)

Dnia 18.08.2012 o 13:50, kerkas napisał:

...
Nie idźmy na intelektualną łatwiznę, bo to prowadzi na manowce.


Ogólnie rzecz ujmując to się zgadzam :-), ale z drugiej strony oprócz robienia z siebie wielkich pseudo-poważnych-dorosłych-oczytanych-intelektualnie i emocjonalnie dojrzałych-cholera wie jakich jeszcze, każdemu z nas w każdej kwestii (nie tylko kinematografii) przydałaby się czasem chociażby odrobina dystansu... tak na początek. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się