HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Dnia 25.08.2012 o 20:26, Zauri napisał:

niestety wiekowych juz "kryminalnych gier" ten serial nie przebije ;p

A właśnie słyszałem o tych kryminalnych grach ale nie miałem okazji obejrzeć. Ale na pewno kiedyś to zrobię bo słyszałem na temat tego serialu pozytywne opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

When I was lying in the V.A. hospital with a big hole blown through the middle of my life, I started having these dreams of flying... I was free.

Dopiero po prawie trzech latach postanowiłem zapoznać się z filmem „Avatar”. I cóż, tak w dużym skrócie: jest to ni mniej ni więcej tylko James Cameron w całej okazałości, a sam film jest bezapelacyjnie jednym z największych i najpiękniejszych jakie dane mi było poznać. Jest po prostu niczym wielka przygoda marzeń, marzeń jak sądzę wielu z nas. W bardzo prosty i subtelny sposób podejmuje to, co w naszym betonowym, naukowym, technologicznym „świecie” dawno już zostało zapomniane.
Same przeżycia głównego bohatera wydały mi się niczym gra komputerowa, jakby takie żywe i prawdziwe MMO, do którego przenosimy się, aby doświadczać czegoś zupełnie odmiennego. Przeżywać to, co w swoim „prawdziwym świecie” dawno już zatraciliśmy, przez własną ignorancję i głupotę. A mimo to nasze „prawdziwe życia” wydają nam się tak cenne i wartościowe, jakbyśmy osiągnęli nie wiadomo ile.
Niestety Avatar przedstawia bolesną prawdą: im bardziej oddajemy się postępowi naukowemu i zdobyczom technologii, tym mniej jest w nas po prostu nas samych... tym mniej w nas ludzi, istot świadomych, potrafiących dzielić się, żyć wspólnie, kooperować, nawet porozumiewać się ze sobą, a nie tylko rywalizować i niszczyć nawzajem. Stajemy się powoli takimi maszynami, dosłownie i w przenośni, pokręconymi i złymi na dodatek. Avatar wyraźnie pokazuje, że nie tędy droga. Że nauka jest dla tych, którzy potrafią żyć w zgodzie ze swoim otoczeniem i z samym sobą. Inaczej prędzej czy później doprowadzi do naszego upadku, moralnego i fizycznego zarazem.
W filmie uderzyło mnie jeszcze jedno. Mianowicie zestawienie nas, ludzi, z samą naturą oraz z potencjalnie innymi gatunkami świadomymi. A w tym zestawieniu wypadamy tak blado, tak mizernie i żałośnie. Jesteśmy tak słabi, że gdyby na Ziemi istniały gatunki zwierząt takie jak na Pandorze, to już dawno temu by nas tu nie było. Więc nie tylko to że powstaliśmy, ale samo to że przetrwaliśmy tak długo jest w moim spojrzeniu prawdziwym cudem na naszych oczach. Tu na Ziemi największym naszym wrogiem okazujemy się być my sami i to jest najbardziej przerażające. Szkoda naprawdę, że zaprzepaszczamy ten cud, tę szansę jaką otrzymujemy jako gatunek, w tak banalny i głupi sposób... a przecież z pewnością stać nas na więcej. Może kiedyś będziemy w stanie to zrozumieć i oby tylko nie było za późno.
Bo w chwili obecnej ludzie potrafią jedynie ładnie o tym pisać i tworzyć, o ludzkiej chciwości, arogancji, bestialstwie itd. Natomiast kiedy przychodzi do samego życia, to nie potrafimy uczyć się nie tylko na własnych błędach, ale nawet na własnej wyobraźni.
Film Avatar ukazuje to, co James Cameron w zasadzie od zawsze w swoich dziełach przedstawiał, czyli najprostsze wartości jak przyjaźń, miłość, poświęcenie, odwaga, nadzieja. A wszystko to w tak subtelny sposób, że ja przynajmniej nie odczuwałem tu przesadnej „słodkości” ani banału, tym bardziej tzw. taniego moralizatorstwa, czyli wszystkich tych rzeczy, które współczesnemu, znudzonemu swoją wegetacją i spragnionemu cudzych wrażeń widzowi od razu przychodzą do głowy kiedy tylko wspomni się o omawianych wartościach. Otoczka S-F dodaje wszystkiemu temu niesamowitej specyfiki, jak zresztą w pozostałych filmach Jamesa Camerona, dzięki czemu całość, trwającą prawie trzy godziny, ja przynajmniej oglądałem z niesamowitym zaangażowaniem.
Reasumując: film poruszył mnie naprawdę mocno, nie tylko pod względem doznań estetycznych. Przedstawia bowiem właśnie to co jest mi najbliższe, co cenię najbardziej i o czym staram się pamiętać, w sposób który również najbardziej do mnie trafia i przemawia: poprzez odpowiednią formę, muzykę, prostotę przekazu, dozę subtelności, a nawet delikatnego humoru. Zresztą scen pełnych skrajnych emocji doświadczyłem tu naprawdę wiele, tych pięknych i pozytywnych, ale również tych smutnych, a po zakończeniu seansu czułem się tak podle, że przez głowę przeszła mi wręcz myśl, której nigdy nie zapomnę. Mianowicie: jakby to było dobrze móc teraz umrzeć, teraz w tej chwili, tak po prostu. Nieważne co będzie dalej. Byle nie być dalej tym, czym oraz kim jestem, byle z dala od tego miejsca i wszystkich ludzi. Wydało mi się to w tamtym momencie najpiękniejszą myślą, a ponoć nikt o zdrowych zmysłach nie myśli o śmierci w kategoriach szczęścia i radości, nawet sami wierzący... chociaż w sumie sam nie wiem, czy to akurat ma znaczenie.
TBH jak tak się nad tym zastanowię, to w zasadzie każdy z filmów jakie uważam za naprawdę piękne i wartościowe wywołuje we mnie podobne odczucia... a mimo to każdy z nich jest dla mnie zarazem ogromnym źródłem nadziei i inspiracji do dalszego życia tutaj (aby nie przejmować się tym, co naprawdę nie ma znaczenia).
Nie, nie uważam aby była w tym jakakolwiek sprzeczność. :-)
OK... jak zacząłem ten dość długi jak sądzę wywód, nie mający bynajmniej być recenzją filmu tylko własnymi refleksjami na jego temat (ich osobisty charakter w pełni zamierzony), pierwszymi słowami głównego bohatera w całym filmie, tak na zakończenie również przytoczę, a właściwie lekko sparafrazuję, tym razem ostatnie jego słowa:

Well, uh, I guess this is my last comment here. Whatever happens to me, either way, I''m not gonna be comin'' back to this place.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj przed nowym Gackiem (Viva la oglądanie filmów miesiąc po premierze i umiejętne unikanie spoilerów przez ten czas, uwielbiam kino w małym mieście) widziałem zwiastun Ganster Squad. Ewidentnie była tam scena ze strzelaniną w kinie. Po masakrze w Denver ta scena miała zostać wycięta - a jednak pojawia się na trailerze. Komuś coś wiadomo na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obstawiam że albo ludzie się wycofali z usuwania sceny strzelaniny i została ona w trailerze [ bardzo mało prawdopodobne ] albo po prostu to niedopatrzenie. Najbardziej jednak prawdopodobne dla mnie wydaje się to że nikomu nie chciało się zmieniać trailera [ bo i w zasadzie po co? ], trailer to tylko trailer, nie wszystko co się tam znajdzie musi w 100 % być widoczne w filmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.08.2012 o 15:04, Dann napisał:

Niestety Avatar przedstawia bolesną prawdą: im bardziej oddajemy się postępowi naukowemu
i zdobyczom technologii, tym mniej jest w nas po prostu nas samych... tym mniej w nas
ludzi, istot świadomych, potrafiących dzielić się, żyć wspólnie, kooperować, nawet porozumiewać
się ze sobą, a nie tylko rywalizować i niszczyć nawzajem.

Trochę to źle zinterpretowałeś, nauka sama w sobie nie jest przedstawiana negatywnie w Avatarze, zauważ że to właśnie naukowcy byli kluczowi w przepędzeniu tych Złych ludzi z Pandory. Tylko dzięki nauce i badaniom zrozumiano czym naprawdę jest Pandora i jak Na''vi są połączeni z swoją planetą i jej umysłem. Nauka nie jest w tym filmie zła, daje ona ogromne możliwości które można dobrze wykorzystać. Piętnowany natomiast był militaryzm i kolonializm oraz materializm. To właśnie ta chciwość i rządza posiadania posuwająca ludzi do nieludzkich czynów była ukazana jako zło i problem ludzi. Nauka była co najwyżej narzędziem przez jednych wykorzystana dobrze, przez innych źle, niczym więcej.

Dnia 28.08.2012 o 15:04, Dann napisał:

W filmie uderzyło mnie jeszcze jedno. Mianowicie zestawienie nas, ludzi, z samą naturą
oraz z potencjalnie innymi gatunkami świadomymi. A w tym zestawieniu wypadamy tak blado,
tak mizernie i żałośnie. Jesteśmy tak słabi, że gdyby na Ziemi istniały gatunki zwierząt
takie jak na Pandorze, to już dawno temu by nas tu nie było. Więc nie tylko to że powstaliśmy,
ale samo to że przetrwaliśmy tak długo jest w moim spojrzeniu prawdziwym cudem na naszych
oczach.

Heh ten element twojej wypowiedzi mnie nieco rozbawił. Mizerni? Żałośni? Mała grupka ludzi i trochę sprzętu który na Ziemi pewnie nie byłby warty uwagi spuścił Na''Vi nieziemski łomot i przegrali tą bitwę tylko dlatego że ludzie zostali zdradzeni przez swoich. To co ludzie tam mięli to była operacja wydobywcza z niewielką grupą ochroniarzy. Gdyby ludzkość wróciła uzbrojona po zęby to z Na''Vi nie było by co zbierać. Ludzie są fizycznie słabsi od zwierząt, ale nadrabiamy to inteligencją i sprytem, nasze maszyny i wynalazki pozwoliły nam osiągnąć pozycję dominującego drapieżnika na naszej planecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem właśnie REC 3 Geneza ... Totalna porażka. Najgorsza część REC''a. Jest troche powiązania jeżeli chodzi o opętanie, ale to wszystko, zmieniony styl nagrywania, laska mająca więcej jaj niż ten jej mężulek.. Gdy go oglądałem w głowie wyskoczył mi wielki napis WTF! Gościu w ogóle zostawił gdzieś maczugę i latał bez broni, był 3krotny kadr na miecz do krojenia tortu i dopiero za 4tym go podniósł i oczywiście nie użył ;] dla mnie najgorsza część, dno czyli 3/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Heh napisałeś ,że mieści się między REC a Zombielandem. tylko ,że Zombieland to komedia horror gdzie ten film jak na swój gatunek jest nakrecony dobrze ;] przyjemnie się go ogląda. Rec 1 jest świetny, klimatyczny, oglądając go o 12 w nocy przy zgaszonym świetle i mając słuchawki na uszach przy dość głośno ustawionym dźwięku normalnie bałem się ;] a jestem fanem horrorów i filmów grozy. To jako jeden z nielicznych filmów który wywarł na mnie wrażenie i strach ;) co do całej reszty zgadzam się z Twoją opinią ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.08.2012 o 22:41, Mroczny_Joga napisał:

Polecicie mi podobne lub równie ciekawe filmy jak "Sekretne okno"


Znaczy się o pisarzach ?
Bulwar Zachodzącego Słońca (1950)
Śniegi Kilimandżaro (1952) wątki autobiograficzne Hemingway
Piękny i zły (1952)
Pożegnanie z bronią (1957) wątki autobiograficzne Hemingway
Najwspanialszy (1973)
Lśnienie (1980)
Śmiertelna pułapka (1982)
Hammett (1982)
Dom długich cieni (1983)
Stan przy mnie (1986) młodość Stephena Kinga
Biały myśliwy, czarne serce (1990)
Henry i June (1990)
Misery (1990)
Gracz (1992)
Krupier (1998)
Dziewiąte wrota (1999)
Cudowni chłopcy (2000)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.08.2012 o 21:59, mlynar911 napisał:

Heh napisałeś ,że mieści się między REC a Zombielandem.

oraz że ... a jak coś nie jest takie ani owakie to jest ... słabe. A to dość mocno zmienia sens wypowiedzi. :-P

Wiesz ... jest takie powiedzenie że dany twór nazwijmy to ''kulturowy'' [ muzyka, film, serial itede ] ma określoną ilość ''części'' która jest zjadliwa a dalej jest tylko chłam, badziew i skok na kasę. Myślę że formuła RECa się nie wyczerpała ale początek serii był świetny a im dalej w las tym gorzej ... Potencjał w tym nadal bądź co bądź siedzi, ciekawe tylko jak ktoś go wykorzysta. Możemy mieć tylko nadzieję że REC: Apocalypse okaże się czymś bardziej godnym uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.08.2012 o 13:03, Mroczny_Joga napisał:

Dzięki za pomoc, jak byś miał wybrać z tych filmów trzy najlepsze to które by to były
?


Ujmę to tak "Sekretne okno" jest gdzieś pomiędzy thrillerem a horrorem
w tej kategorii wygrywa:
Lśnienie (1980)
Dziewiąte wrota (1999)
Misery (1990)
Dom długich cieni (1983)

w kategorii pisarz kontra niemoc twórcza wygrywa:
Bulwar Zachodzącego Słońca (1950)
Gracz (1992)
Krupier (1998)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma w tym niczego dziwnego :)
Podczas krecenia filmow wszystkie sceny zajmuja razem wielokrotnie wiecej niz sam film, pozniej sie zostawia ''najlepsze'' wersje, a potem usuwa najmniej ''potrzebne''. Gdyby nie bylo tego ostatniego zamiast 1.5-3h, film trwalby 5-10h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co racja to racja, jeżeli są 3 części gry czy filmu to zawsze ta 1sza jest najlepsza ;] tzn w jakichś 97% przypadków ;d co do REC''a to mam nadzieję ,że da się obejrzeć następną część ;] i tak mamy szczęście ,że pan Uwe Boll trzyma rączki zdala od tej serii ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się