Zaloguj się, aby obserwować  
Szarlej

Podziemia Świata - forumowa gra RPG

77 postów w tym temacie

[nie można Dambialko]


Kronos siedział w swojej "budzie" i rozmyślał gdy ktoś nagle zapukał i on musiał otworzyć. Stał za drzwiami nie wysoki mężczyzna około trzydziestu lat z czarnymi włosami i listem w ręce.
- Proszę- powiedział doręczyciel i odszedł.
Kronos otworzył list, a właściwie zaproszenie na wojnę. Przeczytał i bez wahania ruszył na spotkanie "zaproszonych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gorn obudził się i zaczął analizować wczorajszy dzień. Był taki jak to do barbarzyńców pasowało, męczący, długi i pełny walki. Jego klan miał siedzibę na północy, wśród orkowych obozów, więc ciągłe bitwy i potyczki dawały mu już w kość. Wolałby pojechać na słoneczne południe, albo do elfich lasów na wschodzie. Ludzkość napewno wytrzyma zawałnice wokół zielonoskórych bestii, ale małe grupki pozostałych ras, niezbyt przygotowane były do nadchodzącej wojny. Gorn wyszedł na zewnątrz swojego drewnianego domu. Wszędzie dookoła powbijane leżały pale, a wieże i baszty widoczne były z kilku mil. Ognisko było oostawione nie tylko przez siedzących przy nim ludzi ale i przez psy, które głodne próbowały dobrać się do pieczeni.
-Co mamy dzisiaj?- zapytał znużony Gorn.
-Pieczeń z barana.- odpowiedział jeden ze strażników.
Na schodach Gorn zauważył zwitek papieru i szybko go podniósł.
-To do ciebie. Jakiś facet go zosatwił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

**~ Przed podróżą... ~**
Shavalyyn wstał ze swojego skromnego łóżka. Wszystkie kości go bolały, więc z trudem podniósł się i ubrał w swoje codzienne ubranie. Zwykła koszula oraz skórzane spodnie i buty nie były niczym ekstrawaganckim, ale jemu to wystarczało. Druid otworzył okna, żeby przepędzić ze swojej niewielkiej chatki na lekkim odludziu zaduch. Świeże, acz chłodne powietrze powitało go po chwili. Nieco go to orzeźwiło, więc teraz mógł jakoś chodzić. Zjadł coś szybko, wypił z litr wody i wyszedł ze swojego domku. Mieszkał w lesie, w gąszczu drzew, krzaków i wszelakich roślinek, więc niełatwo było napotkać jego skromne miejsce pobytu. W lesie często kręciła się różnoraka zwierzyna, a i roślin i owoców leśnych było tutaj w bród, a były one najważniejszymi składnikami ważonych przez niego mikstur, dlatego zadomowił się na tak odległym od miasta miejscu. Nienawidził też wrzasków, pałętania się jakichś wieśniaków obok jego domostwa. Nie miał tutaj źle, żadnych włamań, zawracania głowy, nawiedzania ludzi, którzy nie mają co zrobić ze swoim życiem - totalny luz. Shavalyyn ruszył wśród drzew i krzewów na północ, do jego odnalezionego jakiś czas temu miejsca. Było tam mnóstwo białych jagód i "Wrednych Ogrójców" - specyficznych grzybów, których na próżno było szukać w innych częściach rozciągającego się aż do pastwisk lasu. Były to składniki jego najnowszej mikstury, która leczyła z choroby zakaźnej o nazwie "Klątwa Czarnej Bestii". Potwory te żyją w grotach z dala od miast, lecz wszelkie takie miejsca dość często nawiedzają niezbyt inteligentni poszukiwacze przygód oraz skarbów. Ostatnio wzrosła ich liczba po odnalezieniu kilku z nich w niewielkiej grocie na wschód od lasu. Kilku miastowych kupców zapragnęło mieć w swoim posiadaniu kilkanaście fiolek tego remedium, które schodziło po bardzo nieprzyzwoitych cenach, bo w końcu, w ich mniemaniu ów podróżnicy byli bogaci. To nie był powód, żeby od razu zdzierać z nich ogromne sumki, ale choroba "fundowała" powolną i bolesną śmierć, dlatego ci płacili za owe mikstury cenę, jaką tylko wymyślili sobie sprzedawcy. Shavalyyn też na tym zarabiał, w końcu - to on był "maszyną produkcyjną" i to on ustalał warunki. Jemu za dużo pieniędzy nie było potrzebnych - ba, mógł się bez nich w ogóle obejść, ale czasem w mieście można było kupić kilka rzadkich składników lub choćby jakieś nakrycie na chłodne noce. Gdy druid powrócił z niewielkim woreczkiem, w którym miał uzbierane "zdobycze" natury napotkał przed swoją skromną chatą kilku cesarskich, których rozpoznał po stalowym pancerzu z herbami cesarskimi, oznaczającymi: lew - odwagę, niedźwiedź - siłę oraz sokół - szybkość. Przybysze spoglądali zimno na druida, który starał się nie zwracać na nich uwagi, co i tak mu się nie udało.
-A panowie tu czego?- zapytał krótko, acz dosadnie Shavalyyn, jako, że nie lubił nieproszonych gości.
-Zostałeś powołany przez czcigodnego Thamagona wraz z resztą IV wielkiej rady do kompani składającej się z kilku jednych z najlepszych wojowników, łowców oraz magów w tutejszym rejonie. Odmowa jest równoznaczna ze stryczkiem.- mruknął ponuro jeden ze strażników, uśmiechając się kpiąco.
-Ach tak... I wy mnie powiesicie?- rzekł druid wybuchając śmiechem.
Ci zaś poruszeni słowami Shavalyyna już szykowali się do boju.
-Nie, czekajcie... To nie znaczy, że się nie zgadzam.- powiedział trochę niezadowolony ze swojego losu druid.
-To świetnie. Zabieraj swoje łachmany i ruszamy do Velencyi, gdzie został otworzony portal, prowadzący do zła, z którym się niedługo zmierzysz.- rzekł cesarski uśmiechając się drwiąco.
Druid chwycił najcenniejsze i najprzydatniejsze rzeczy do wyprawy i pomknął wraz ze strażnikami do siedliska zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 20:21, dambialko napisał:

można się jeszcze dołączyć czy nie bardzo ? jak nie to spoko.

[Teraz można się dołączyć.
Naymar - odpadasz z gry.
Zgłosić się może jeszcze jedna osoba. za Naymara nikogo nie bierzemy.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ok Oto moja postać:
Imię: Agon
Rasa: Człowiek
Klasa: Wojownik
Charakter: neutralny
Wiek: 34 lata
Opis: Agon jest silnym i mądrym wojownikiem.Ma brązowe włosy na długość ramion.Bardzo dobrze postępuje z decyzjami ale zdarzają mu się także wpadki.Jego specializacja to walka orężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

no jak zobaczylem Dungeon & Dragons, i inne "podrecznikowe" to myslalem ze nic dziwniejszego choc wielce fascynujacego, nie znajde. a tu prosze...;p tylko nie moge wyobrazic sobie jak to robicie;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Agsus przepłukał gardło i wyszedł z karczmy zdezorientowany. Od czasu potwornej bitwy pod Fortem Black wolał nie podążać dalej ścieżką żołnierza i zwolnił się ze służby. Ranga "Kapitana" z pewnością przekonuje do jego osoby. Nikt jednak nie wie jak więlkiego bólu doznał w czasie wojny...

14 Marzec 1340 roku

Zima ustępowała miejsca wiośnie. Poranek był ciepły i słoneczny więc Agsus usiadł przed domem by zapalić fajkę. Rozmyślał nad wczorajszym dniem. Jakąś godzinę po dostarczeniu listu przez dziwnego mężczyznę, odwiedziła go stara znajoma. Valaila, bo też tak brzmiało jej imię, była elfką niegdyś sierżant w armi leśnych stworzeń, teraz opadająca z sił wdowa. Straciła w walce rodzinę, wszystko i wszystkich. Agsus nalał jej wtedy herbaty a ona zaczęła wspominać z nim ostatnie wydarzenia. Zwycięstwa pod Fearrock i Valencyi dodały nadzieji wojownikom i sprawiło że zaatakowali z podwójną siła obóz Thrag-Nur, który znajdował się kilka mil na południe od Fearrock. Thrag-Nur było wielką niegdyś fortecą zniszczoną na skutek ataków orków. Przejęty obóz służył jako więzienie to też po ostatecznej klęsce wodza Gravvika orkowie uciekli do Fortu Black, na północ.
-To daleko ciężko będze się tam przedrzeć naszym. Ci zielonoskórzy potrafią dostrzec mysz polną w kępie trawy. -powiedziała Valaila i spochmurniała.
-Nie przejmujmy się tym, jest coś innego do zrobienia.- odparł Agsus.
-A co to takiego?
-Nie dotarły do ciebie wieści o portalach do podziemi?
-Nie.- mruknęła posępnie elfka i jeszcze bardziej zwiesiła głowę.
Mimo jej rozterek wydała się Agsusowi bardzo piękna. Miała długie blond włosy opadjające jej na plecy. Wyglądałaby jak ludzka nastolatka gdyby nie jej uszy, długie i spiczaste. Agsus wyglądał bardzo staro w porównaniu do niej i trochę się na tę myśl zaczerwinił.
-Nic się nie zmieniłaś. Mimo tej straty wciąż wyglądasz jak dawniej.
Valaila uśmiechnęła się do niego i zmrużyła piękne jasnoniebieskie oczy. Jej piękną gładka skóra świeciła się w słońcu tamtejszego poranka. Agsus zaczął się do niej zbliżać wstał, ona zrobiła to samo wyciągając usta.
-Nie mogę tego zrobić.- powiedziała odpychając wojownika.
-Rozumiem.- mruknął nieco zawiedziony Agsus.
Wojownik był przez całe życie sam, a oprócz kilku znajomych nikt go nie odwiedzał, nawet mimo rangi kapitana. Agsus wpatrzył się w elfkę i po chwili pojawiła się w jego głowie scena pacałunku między nimi. Zaraz wyrzucił tę myśli z głowy i usiadł na krześle ciągle wpatrzony w Valaile.

[jedziemy z postami, każdy pisze swoje ***Przed podróżą***]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.08.2007 o 01:55, Samildanach napisał:

no jak zobaczylem Dungeon & Dragons, i inne "podrecznikowe" to myslalem ze nic dziwniejszego
choc wielce fascynujacego, nie znajde. a tu prosze...;p tylko nie moge wyobrazic sobie jak
to robicie;p

Chyba ci na to pytanie nie odpowedzą bo wiesz są tak zajęci swoją przygodą że zapomnieli o świecie. Dungeon & Dragons grałem w to na obozach świetny sposób na nude. Zawsze wybierałem Pół-Elfa(czyli z człowieka i elfa stworzony)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.08.2007 o 03:14, Samildanach napisał:

> ja gralem polorkiem barbarzynca lub.... czlowiekiem paladynem;p no i czasem czlowiek wojownik...

To nie jest etmat o Dungeons & Dragons ale gra forumowa i tutaj nic nie ma do rzeczy ten sytstem gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

14 Marca 1340 roku

Agsus milczał przypatrując się dziciakom, które beztrosko bawiły się za drodze. Pykał fajkę, co robił od wielu lat codziennie. Nie interesowało go nic poza jego wspomniniami z wojny. Pamiętał kiedy Pierwszy raz spotkał Valailę i jak walczył z nią u swego boku... A także wiele innych mniej ciekawaych dla niego rzeczy. Agsus postarzał się w straszliwe szybkim tępie i przez 4 lata zrobił się nie do poznania. Siwe długie włosy, wąsy wszystko było w nim inne i zmieniało się każdego dnia przez ostatnie 4 lata. Agsus wstał z ławki i zgasił fajkę. Wszedł do swojej chatki i zaczął grzebać. Wyrzucał z szafek swoje rzeczy i pakował je do kufra. Było pewne... wyjeżdżał.
-Odwagi.- mruknął sam do siebie i zapakował kuferek i inne pudełka do plecaka.
Agsus podniósł klucz z komody i odchylił drzwi. Spojrzał ostatni raz na to puste mieszkanie i powiedział:
-Żegnaj.- poczym zamknął drzwi na klucz i pomaszerował w stronę bram miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kronos zaraz po przeczytaniu listu i zrozumieniu jego treści zaczął błądzić myślami w zakamarkach umysłu, aby znaleźć gdzieś tam wszystko o rytuałach. Jego umysł zaczął się palić od nadmiaru wiedzy. Nie pamiętał by ktokolwiek mówił mu coś na temat przywołania portalów. Jest pewne że teraz trzeba za wszelką cenę bronić Valencyi, tam właśnie jest portal.
-To nie daleko.- pomyślał Kronos i zaczął studiować mapy terenów znajdujących się nieopodal Fearock.
Kilka mil na wschód znajdował się zamek Valencyia i to tam ma się udać. Wskoczył na łózko i sięgnał na wysoką półkę z księgami i wyrwał kartke z jednej z nich.
-Ruszam.- pomyślał znowu i odszedł w stronę schodów od jego wieży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shavalyyn idąc przez mroczny i gęsty las przeklinał coś pod nosem, idąc razem ze strażnikami, którzy trzymali go za lewe oraz prawe ramię. Nie mógł się oswobodzić, a tym bardziej rzucić na nich jakiekolwiek zaklęcie, najlepiej usypiające, po czym uciec do jakiejś zacisznej groty, znikając bez śladu. Niestety - to było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Trzymając się rzeczywistości, druid dalej podążał przez w znacznym stopniu sprzyjający mu teren. Tym razem szedł niepewnie, nie wiedział co go czeka po drugiej stronie, za ów portalem, który znajduje się w mieście. Ta niepewność powodowała u niego ciarki na plecach i dreszcze. Bał się, gdyż w jego przekonaniu nie był przygotowany na bestie, które tkwiły w podziemiach. Czytał o nich z ksiąg, wiedział, że to naprawdę potężne istoty, zdolne do bezproblemowego, szybkiego zabicia jego skromnej osoby. A jemu życie było miłe. Przed wizytą wiódł spokojny i przyjemny tryb życia, teraz będzie wystawiony na niebezpieczeństwo. Strażnicy po cichu wymieniali spojrzenia, śmiejąc się co chwilę. Druida takie zachowanie irytowało, wydawało mu się to bardzo dziecinne, a ponoć do gwardii mogą wstąpić tylko wybrańcy, a nie mógł tak nazwać ludzi, którzy prawie go ciągnęli. Szamotanie i wyrywanie się na nic by się nie zdało, więc Shavalyyn postanowił spokojnie dojść do celu i potem czmychnąć w jakieś krzaki, a kiedy nastanie noc powrócić do swojej chaty, a dokładniej do kryjówki niedaleko niej. Było tam wszystko czego mógł chcieć - pożywienie, wygodne, duże łoże z siana, przykryte skórą jakiejś bestii. No i było dobrze zakamuflowane, dzięki czemu nikt niepożądany nie stawał w progi jego niewielkiej kryjówki. Z oddali widać było widać było już miasto, a raczej jedne z wyższych zamkowych wieżyczek, które wyłaniały się zza drzew, jakby chciały sięgnąć chmur. Strażnicy bez słowa przyśpieszyli kroku, zaś druid, musząc przystosować się do ich tempa, zrobił to samo. Wolał to, niż bycie ciągniętym po ziemi. Nie lubił brudzić swojego ubrania, wolał mieć wszystko czyste i świeże. Czas nieubłaganie ciągnął się, co nie sprzyjało Shavalyyn''owi, któremu niezbyt uśmiechało się siedzenie kilka godzin w krzakach, kilkadziesiąt minut to wystarczająco długo by odczuć uroki miejsca, w którym się przebywa. Póki co martwił się tym, jak wydostać się z łapsk gwardii. Miejska brama zbliżała się i zbliżała, a po wstąpieniu w jej progi nie ma już odwrotu, tak więc druid musiał znaleźć jakiś sposób by wyrwać się od niezbyt miłego towarzystwa. Nic się jednak nie zanosiło na to, by jego plan ucieczki wszedł w życie, gdyż nie nadarzyła się sprzyjająca ku temu okazja. Moment później stał już przed bramą, ponuro spoglądając na niebo. Jego los był przekreślony. Po chwili wrota się otworzyły, a on przekroczył progi miasta, czując się jak niewolnik czyjejś zachcianki...

[Ascont - wydaje mi się, że to nie ma sensu, gdyż jeżeli nikt nie pcha fabuły i nikomu się nie chce pisać to nic z tego nie będzie. Na twoim miejscu rozważałbym poważnie nad jakimś dodatkowym naborem, oczywiście przedtem wstrzymując grę. Gdybyś znalazł kilka chętnych osób, to wtedy byśmy zaczęli, z tym, że chyba od nowa - mi to nie przeszkadza. Rozważ to, gdyż w innym razie twoja gra uschnie, umrze. A tak może jakoś ją postawisz na nogi i wreszcie akcja ruszy się z gronem chętnych pisarzy :) Pozdrawiam ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować