Zaloguj się, aby obserwować  
Mumin

Komnata Bractwa Smoczego Serca w Karczmie ,,Smoczy Kufel,,

1142 postów w tym temacie

Krasolud przeniósł wzrok z kufla na huntera.
- Mówisz, że Ci się przyśnił? Zakładając, że to nie był zwykły koszmar - mozna było odnieść wrażenie, że walgierz ukrywa w gęstej brodzie uśmiech - Potwierdzałoby to moją teorię, że w sprawę zamieszana jest magia.
- A jeśli chodzi o magię, przyjacielu, to ani mój topór, ani twój łuk wiele nie zdziałają - dodał niechętnie - Chcąc nie chcąc, musimy zaczekać, aż chęć udziału w wyprawie zadeklarują jacyś biegli w tych arkanach poszukiwacze przygód. Radzę także poczekać na Mumina i Egan Wolfa. Ich rada i znajomość lasu wielce by nam się przydała. A kto wie, może nasza znajoma elfia wie.., czarodziejka znaczy, zajrzy kiedyś do tej karczmy. Jeśli nie w celu przyłączenia się do wyprawy (więcej łupów dla mnie), to chociaż na kusztyczek miodu.
- A tymczasem - poweselał wyraźnie krasnolud - opowiedz mi, mój kompanie, którąś ze swoich licznych przygód. Kto wie, może z wieczorem ruch większy zapanuje i jakoweś niewiasty, niekoniecznie brodate, zaszczycą nas swym towarzystwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i co?! Nie miałam racji? - w drzwiach stanęła niebieskowłosa elfka. - Mówiłam! Karczmę zmiotło Białe Zimno. To było wieszczone od ponad roku. Poza tym na niebie pojwiła się czerwona kometa Cydyperedą zwana. Torby przechowywania sie przydały. Loża już stoi. Ach, jak tu świeżo - weszła i rozejrzała się.
- Sosnowe drewno jeszcze pachnie i jest tylko pięć pajęczyn pod powałą. Mam nadzieję, dobry zwyczaj nalewania damom miodu nie upadł? - podstawiła walgierzowi swój kielich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Sosnowe drewno jeszcze pachnie i jest tylko pięć pajęczyn pod powałą. Mam nadzieję, dobry zwyczaj nalewania damom miodu nie upadł? - Tyhe podstawiła walgierzowi swój kielich.
- Jasne - wyszczerzył się krasnolud - Ale nic się nie martw pani, wiedźmy też częstujemy - dodał napełniająć kielich czarodziejki złoscistym płynem.
- Coś dużo czasu Ci zajęło trafienie do tego przybytku - zagaił - czyżby aż tak Cię pochłonęły studia magiczne? Poznałaś nowe sztuczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Witaj elfko, nasz problem robi się coraz bardziej poważny. Dobrze wiedzieć, że mamy po naszej stronie potężną czarodziejkę - mówiąc to hunter spojrzał na TYHE, w jego głosie dało się wyczuć nadzieję.
Po przywitaniu elfki spojrzał na Walgierza - "Mówisz, że chciałbyś usłyszeć, którąś z moich przygód" - powiedział.
Mówiąc to zerkną to swojego pustego pucharu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drzwi karczmy rozwarły się a do wewnątrz wkroczyła wysoka, przysadzista postać opatulona ciężkim płaszczem z kapturem głęboko nasuniętym na głowę. Płaszcz był już bardzo wyblakły i postrzępiony, widać że potać podróżuje od dawna. Na plecach miał przywiązany długi drewniany kostur, a pod pachą niósł sporą beczkę, zdobioną orientalnymi wzorami. Na beczce był zawieszony dość duży, stożkowy kapelusz, wykonany z jakiejś słomy.
Postać podeszła do blatu i zciągnęła kaptur z głowy. Wszyscy aż zamilkli ze zdumienia. Przed barmanem stał wielki Pandarianin, postać przypominająca wielką chodzącą na dwóch nogach pandę. Niedźwiedzi łeb jednak nie wyglądał groźnie, przeciwnie. Pandarianin zdawał się uśmiechać do każdego na kogo spojżał.
-Barman. Daj największą porcję waszego karczmiannego specjału. I koniecznie wielki kufel najlepszego wina! - to mówiąc Pandarianin wyciągnął zza pazuchy niewielki woreczek złota, który położył na ladzie.
-Ależ oczywiście. Proszę siadać, zaraz przyniesiemy starwę do stołu. Nie często mamy tu gości z tak dalekiego wschodu - karczmarz szybkim ruchem porwał sakiewkę i schował w kieszeń poplamionego fartucha.
Pndarianin zdjął płaszcz i powiesił go na oparciu krzesła. Beczkę, wypełniną jakimś płynem położył pod stołem, a kostur oparł o blat. Usiadł ciężko na krześle, wyraźnie zmęczony długą podróżą.
Niektórzy goście karczmy zdawali się poznawać tę dziwną postać. Znali ją ze "starego świata", jednak nigdy wcześniej nie zaszczycił on karczmy swą obecnością. Zawsze był zbyt zajęty pogonią za przygodą i nowymi trunkami...
Do stołu podbiegła grubiutka kelnerka, po czym z wielki uśmiechem na twarzy zaczęła ustawiać talerze na blacie. A było tego sporo - wielka misa bliżej nie określonej zupy, wręcz ogromny talerz z conajmniej połową barana i ziemniaczkami, oraz miseczka z owocami.
-Te owoce to prezent od kucharki, żeby poczuł się pan jak w domu - powiedziała kelnerka nie odlepiając wielkich oczu od Pandarianina.
Demo, bo tak brzmiało imię wędrowca, podziękował i wręczył jej kilka monet jako napiwek. Jadł nie zwracając uwagi, że cała karczma przyglada mu się. Widok to był niecodzienny. Niektórzy nawet sądzili, że Pandarianie to tylko bajka dla dzieci... A tu nagle jeden zjawia się w karczmie i zamawia największe rarytasy.
Demo był mnichem, doskonale walczył zarówno rękami, jak i swym kosturem. Lecz wiele lat wędrówki po krainach zachodu nauczyło go, że samymi pięściami niewiele wskóra, więc zgłębiał on również tajniki magii. nie posiadał dostępu do najpotężniejszych zaklęć, lecz te które znał spokojnie wystarczyły w starciu ze zwykłymi zaklinaczami.
Nagle jego wzrok przykuł jeden stolik, przy którym siedziała pewna kompania. Wpatrywali się w sztylet wbity w sam środek stołu, rozmawiali o jakiejś wyprawie i potworach.
-Widzę, krasnoludzie, że macie poważny problem - Demo żucił przez pół sali, nie przerywając jedzenia - Czyżby On powracał?..
W sali znów zapanowała cisza, słychać było tylko pojedyńcze mlasknięcia Pandarianina....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tyhe szybciutko opróżniła kielich i podsunęła walgierzowi ponownie.
- Powiedzmy, że coś znalazłam. Pergamin z tajemną wiedzą. Musiałam go przestudiować, ale... - ściszyła głos - teraz jednym słowem mogłabym odesłać tę karczmę do innego wymaru... Mówi się po prostu fehgrtysmmmm - zabełkotała, bo walgierz zasłonił jej usta wielkim łapskiem. Tyhe zamrugała i cofnęła się. - Yyy, no taaak....

W tym momencie do karczmy weszła wielka panda.
Tyhe najpierw rozdziawiła usta ale za chwile zaczęła dygotać i sturlała się pod stół.
- Za duzo miodu? - walgierz uśmiechnał się z politowaniem.
Tyhe niestety nie mogła wydusić słowa, ale za to się popłakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Demo był mnichem, doskonale walczył zarówno rękami, jak i swym kosturem. Lecz wiele lat wędrówki po krainach zachodu nauczyło go, że samymi pięściami niewiele wskóra, więc zgłębiał on również tajniki magii. nie posiadał dostępu do najpotężniejszych zaklęć, lecz te które znał spokojnie wystarczyły w starciu ze zwykłymi zaklinaczami.
Nagle jego wzrok przykuł jeden stolik, przy którym siedziała pewna kompania. Wpatrywali się w sztylet wbity w sam środek stołu, rozmawiali o jakiejś wyprawie i potworach.
-Widzę, krasnoludzie, że macie poważny problem - Demo żucił przez pół sali, nie przerywając jedzenia - Czyżby On powracał?..
W sali znów zapanowała cisza, słychać było tylko pojedyńcze mlasknięcia Pandarianina....

Na to jeden wojownik z ów kompanii spojrzał na przybysza. Przeszył go wzrokiem tylko, że to spojrzenie nie było normalnym spojrzeniem, było tak przeszywające, że po plecach Dema przeszły ciarki. A więc pewnie będziesz chciał się do nas przyłączyć? - to mówiąc hunter wskazał mu jedno z wolnych miejsc przy stole, przy którym sam siedział. Opowiedz nam coś o sobie. I wyjaw nam powód swojego przybycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy walgierz obejrzał sobie nowego przybysza spojrzał podejrzliwie na dzbanek z trunkiem. Powąchał i pokręcił głową: To nie od miodu...
Nastepnie spojrzał w kierunku elfki, ale ona też wyglądala na zaskoczoną. A zatem to nie jest sprawka jej magii.
Ale, że krasnolud należał do osób otwartych i przyjaznych (zazwyczaj) to wrócił do spożywania miodu.
- Widzę, krasnoludzie, że macie poważny problem - Demo żucił przez pół sali, nie przerywając jedzenia - Czyżby On powracał?..
Walgierz podniósł głowę znad kufla i zaskoczony zapytał:
- O kim mówisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tyhe pozbierała się spod stołu, ale ciągle cięzko łapała oddech...
- Futro... - wysapała, patrząc na Demo - z tego mozna zrobić futro....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Za duzo miodu? - walgierz uśmiechnał się z politowaniem. Tyhe niestety nie mogła wydusić słowa, ale za to się popłakała.
Walgierz był bardzo wrażliwym krasnoludem, więc podniósł czarodziejkę za kołnierz i usadził na ławie. Pożałował swojego szlachetnego postępku, gdy elfka przywarła do jego ramienia i wybałyszyła oczy na Pandariana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.10.2005 o 14:38, TYHE napisał:

Tyhe pozbierała się spod stołu, ale ciągle cięzko łapała oddech...
- Futro... - wysapała, patrząc na Demo - z tego mozna
zrobić futro....


Potrafię ściągnąć futro z każdego zwierzęcia przecież jestem traperem lecz ta panda to nie zwierzę tylko rozumna istota podobna do pandy - mówiąc to hunter spojrzał w kierunku Dema.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.10.2005 o 14:34, walgierz napisał:

i wybałyszyła oczy na Pandariana.


Tyhe zamrugała.
- Futro ... A nawet mufkę.... Tylko że.... wyglądałabym jak... muuuu - zachichotała i znów zachwiała się niebezpiecznie, ale uczepiła się krasnoluda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.10.2005 o 14:34, walgierz napisał:

Walgierz podniósł głowę znad kufla i zaskoczony zapytał:
- O kim mówisz?


Demo podniósł się , przeszedł przez salę i przysiadł się do stołu. Spojżał na elfia czarodziejkę..
-Słyszałem... Ale tak łatwo to mojej skóry nie dostaniesz TYHE - Zaśmiał się pandarianin.
-Dobrze wiesz o kim mówię - spojżał teraz na Walgierza. - Ale może zacznę od początku.
To było jeszcze w Startym Świecie. Jakieś 3-4 tygodnie temu miałem dziwny sen. A powiedzieć muszę, że tego wieczora ani łyku winka nie pociągnąłem. Przyśniła mi się najpierw mroczna postać. Wyglądała jak by była zbudowana z samego cienia. Przeraźliwy widok... Postać spojżała na mnie świecącymi na krwisto czerwono oczyma, po czym cisnęła w moim kiedunku sztyletem. Długie na około łokieć, ciemne, z wzorami węży na rękojeści i pofalowanym ostrzem... Sztylet mknął w mym kierunku a zewsząd dało się słychać zawodzenie, niby cała armia zmarłych dusz powstała z grobu. Z ich słow dało się usłyszeć jedynie "Wszyscy Zginiecie". Tuż przed tym jak sztylet miał wbić mi się prosto w serce obudziłem się..
Wiedziałem, że to nie był zwykły sen. To musiało coś znaczyć. Zacząłem więc poszukiwać informacji na jego temat. Długo nic nie mogłem znaleźć, lecz z tydzien temu natrafiłem na starą księgę, spisaną ręką pewnego krasnouludziego barda, bodaj chyba Karana Szybkie Ostrze... Tam przeczytałem o dawnej wyprawie grupy krasnoludów przeciw mrocznemu Pamu Ciemności, lub inaczej Panu Cieni. Podobno potężny to był skurczybyk i w trupach się lubował. Miał wielką armię i chciał zawładnąć światem, jak zwykle zresztą.
Krasnoludy zamierzały wkraść się prosto do jego komnat, zgładzić i zgarnąć wielką nagrodę za jego głowę... Jednak Pan Cienia był zbyt potężny. Zabił niemal wszystkich z drużyny. Jeno dwóch krasnoludów uciekło.
Jak pisał Szybkie Ostrze, każdy z krasnoludów padł zraniony takim właśnie ostrzem. Podobno w rękach Pana Cieni miało ono magiczną moc wysysania życia. Wystarczyła najmniejsza rana, najmniejsze zacięcie skóry by taka osoba zmarła w wielkich bólach...
Szybkie Ostrze brał ponoć też udział w drugiej wyprawie, w której zjednoczyli się elfowie, krasnoludowie, ludzie i wiele innych istot rozumnych i zgładzili w końcu Pana Cieni.
Ten umierając żucił potężną klątwę na każdego kto brał udział w wyprawie. Ponoć Pan Cienia powróci i zgładzi każdego, kto przyłożył rękę do jego śmierci. Zgładzi też wszystkich członków rodzin tej osoby.
Mało kto wierzył w ten przesąd. Pan Cienia zginął w końcu bardzo dawno temu. Większość członków wyprawy rónież już dawno zmarła ze starości...
Lecz gdy przeszukiwałem księgi Karana Szybkie Ostrze, znalazłem i jego zwłoki. Padł niedawno, głóra pół roku temu.W sercu jego wbity był taki sam szytylet..
Ostatnia storna jego kroniki to opis jednego snu. Podobno Syzbiek Ostrze widział w nim siebie, mroczna postać i ten sztylet...
W księdze jest też opis jednego Pandarianina który również walczył przeciw Panu Cienia. To był Mojo Dark-Ale.. Mój Dziadek...
Dlatego sądzę, że albo Pan Cienia Powrócił, albo ktoś bawi się w jego naśladowcę. Sądzę, że powinniśmy to zbadać, bo jak wnioskuję z tego jak patrzycie na ten sztylet, wam tez takie sny się śniły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlatego sądzę, że albo Pan Cienia Powrócił, albo ktoś bawi się w jego naśladowcę. Sądzę, że powinniśmy to zbadać, bo jak wnioskuję z tego jak patrzycie na ten sztylet, wam tez takie sny się śniły...

Głos zabrał hunter - "Mi się przyśniła zakapturzona postać, która do mnie przemówiła i powiedziała te oto słowa: "Opóść tę ziemię, mój pan nadchodzi". Te słowa przypominają ostrzeżenie. Kiedyś jeszcze w starym świecie wiele podróżowałem. Pewnej nocy przechodziłem koło starego, nawiedzonego lasu. Z tego lasu wydobywały się pomruki, krzyki nie z tej ziemi, wycie. Postanowiłem to sprawdzić. Wszedłem tam, pierwsze co poczułem to swąd palonych ciał i uczucie osamotnienia. W borze nie było żadnych zwierząt. Po jakiś pięciu godzinach błądzenia natrafiłem na jakiś ofiarny krąg, krąg był wymalowany świerzą, czerwoną krwią, a w jego środku leża czarna szata taka sama jak postać z mojego snu. Gdy wszedłem to kręgu - co było bardzo nie mądre dookoła mnie pojawiły się szkielety krasnoludów, ludzi, elfów, i także szkielet niedzwiedzia. Po ich pokonaniu po dwóch krokach pojawiłem się w miejscu, w który wszedłem do lasu". Jeszcze co do tego szkieletu niedźwiedzia teraz dochodzę do wniosku, że to nie był niedzwiedź tylko pandarianin. Hunter spojrzał na Dema i czekał na jego ruch...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Dlatego sądzę, że albo Pan Cienia Powrócił, albo ktoś bawi się w jego naśladowcę. Sądzę, że powinniśmy to zbadać, bo jak wnioskuję z tego jak patrzycie na ten sztylet, wam tez takie sny się śniły... - zakończył Demo
Walgierz słuchał uważnie i potakiwał w niektórych momentach głową. Tak, to co mówił ten mnich zgadzało się z tym, co głosiły opowieści jego ludu.
- Rzuciłeś nieco światła na naszą sytucję Pandarianinie - zaczął krasnolud - Ale mylisz się do mnie. Żadnych snów o nekromancie nie śniłem. Może dlatego, że spać się kładę pod błogosławionym wpływem miodu, który jak wiadomo wspaniały ma wpływ na zdrowie.
W tym momencie dało się słychać czknięcie i oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się ku elfce - Wszpaniałe futełko - wyszeptała i wróciła do drzemki. Oparta o potężny bark krasnoluda nic sobie nie robiła z jego dezaprobujących spojrzeń. Zresztą i tak ich nie widziała...
- Musimy zebrać siły i obmyślić plan działania - walgierz wyraźnie się ożywił - Taki potężny, zły mag musi mieć skarby - błysnęły mu oczy, a Tyhe zamruczała "szkarby" i rozpromieniła się przez sen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Egana Wolfa obudziło coś mokrego na twarzy. Gdy otworzył oczy zobaczył, że liże go jego wilk. Pogłaskał przyjaciela po głowie po czym usiadł. Wtedy zauważył, że nie siedzi na miękkiej trawie i mchu, lecz na twardym...czymś. Pamiętał, że kiedyś widział kilka domów zbudowanych z tego dziwnego szarego materiału. Teraz jednak otaczał go z każdej strony. Czym prędzej wstał i próbował przypomnieć sobie gdzie jest. Pamiętał tylko, że oddawał się medytacji, gdy nagle zakręciło mu się w głowie, a chwile po tym zemdlał. Gdy się obudził, był już tutaj. W świecie pełnym szarości, pośród ludzi, którzy albo ciężko pracowali, albo dyskutowali, albo nie robili nic. Zauważył także kilka osób, które pouczały innych oraz takie, które zamykały niektóre domostwa na kłódkę... Wtedy jego wzrok przycięgnęła jedna z tych osób. Czyżby to była ta czarodziejka, którą poznał niedawno w karczmie? Nie, chyba mu się przywidziało. Egan zaczął rozglądać się w poszukiwaniu czegoś znajomego. Wtedy jego wzrok padł na pobliski las. Druid poczuł, że coś w nim się budzi i natychmiast pobiegł razem z wilkiem w kierunku gaju. Gdy tylko do niego dotarł objął najbliższe drzewo i czuł moc jaka w nim płynie. Następnie Egan pomodlił się do Natury, dziękując za to, że ten nowy świat nie jest pozbawiony piękna przyrody. Nastepnie druid i wilk ruszyli przez las szczęśliwi z powrotu w znane tereny.

Po kilkunastu minutach Egan zauważył światło między drzewami. Ruszył w tamtym kierunku i po chwili rozpoznał karczmę. Natychmiast przyspieszył kroku.

Do karczmy przez drzwi wpadł wilk, a zaraz za nim wszedł Egan.
- Karczmarzu, ciepły posiłek proszę. - Rzekł po czym odwrócił się w stronę starych znajomych - Witajcie przyjaciele! Miło mi was wi....- tutaj urwał widząc ich ponure miny i dokończył poważniejszym tonem - Coś się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Musimy zebrać siły i obmyślić plan działania - walgierz wyraźnie się ożywił - Taki potężny, zły mag
musi mieć skarby - błysnęły mu oczy, a Tyhe zamruczała "szkarby" i rozpromieniła się przez sen...


Może najpierw trzeba popytać się tutejszych wieśniaków, może oni coś wiedzą. A jak oni nam nie pomągą będzie trzeba przeszukać okoliczne lasy, doliny, jaskinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>[...]Jeszcze co do tego szkieletu niedźwiedzia teraz dochodzę do wniosku, że to nie był niedzwiedź tylko pandarianin.

Dnia 12.10.2005 o 15:54, hunter22 napisał:

Hunter spojrzał na Dema i czekał na jego ruch...


Bardzo mozliwe, że był to szkielet mojego przodka.. Stary Mojo, wbrew temu co mówiliśmy mu, postanowił wyruszyć na jeszcze jedną wyprawę, właśnie do jakiegoś nawiedzonego lasu. Nigdy nie powiedział gdzie się wybiera.. i nigdy też nie wrócił....
Ale nigdy nie sądzięłm, że mógł się stać czymś takim! - Demo zamyślił się przez chwilę

>- Rzuciłeś nieco światła na naszą sytucję Pandarianinie - zaczął krasnolud - Ale mylisz się do mnie. Żadnych snów o nekromancie nie śniłem. Może dlatego, że spać się kładę pod błogosławionym wpływem miodu, który jak wiadomo wspaniały ma wpływ na zdrowie.

-Dokładnie to samo zawsze powtarzam! Dobry miód dobry na wszystko!
Ale z drugiej strony ty też musiałeś mieć jakąś wizję.. Albo i gorzej.. W końcu skąś masz ten sztylet, prawda? Wątpię, żeby to była twa rodowa pamiątka po ciotecznym stryju - Demo spojżał się nakrasnoluda. Ten jednak zdawał się nie do końca słyszeć co mówił. Zapewne rozmyślał nad bogactwami, jakie Pan Cienia niewątpliwie posiada

Dnia 12.10.2005 o 15:54, hunter22 napisał:

Musimy zebrać siły i obmyślić plan działania - walgierz wyraźnie się ożywił - Taki potężny, zły mag musi mieć skarby - błysnęły mu oczy, a Tyhe zamruczała "szkarby" i rozpromieniła się przez sen...



Demo nie mylił się.
- Tak, zarówno on, jak i ci, którzy przyczynili się do jego powstania, jeśli powstał, na pewno są bardzo bogaci. Ale wątpię, żeby oddali nam łatwo swe skarby. Przydał by się nam jakiś mag w kompanii. Ja znam się nieco na magii, ale w potyczce z kimś tak potężnym na pewno zabraknie mi mocy.
Na te słowa Tyhe podniosła głowę z ramienia Walgierza.
- Te, Futerko, oni jush mają szaroziejkę! - lekko zmętniały wzrok elfki zdawał się wbijać w ścianę za Pandarianinem - Jak chszesz to ci pokasze.
To mówiac TYHE uniosła lekko dłoń do góry, kufel z miodem Walgierza ekspodował, chlapiąc na wszystkich swą zawartościa.. TYHE zaśmiała się i znów zasnąła na ramieniu zdziwionego krasnoluda. Wszyscy wkoło wybuchnęli gromkim śmiechem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.10.2005 o 16:19, DemoBytom napisał:

>[...]Jeszcze co do tego szkieletu niedźwiedzia teraz dochodzę do wniosku, że to nie był niedzwiedź tylko pandarianin.

> Hunter spojrzał na Dema i czekał na jego ruch...


Bardzo mozliwe, że był to szkielet mojego przodka.. Stary Mojo,
wbrew temu co mówiliśmy mu, postanowił wyruszyć na jeszcze jedną wyprawę, właśnie do jakiegoś nawiedzonego lasu. Nigdy nie
powiedział gdzie się wybiera.. i nigdy też nie wrócił....
Ale nigdy nie sądzięłm, że mógł się stać czymś takim! - Demo
zamyślił się przez chwilę

"Mówisz, że to mógł być twój przodek" - hunter sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął z niej małą sakiewkę.
W ów sakiewce był pierścień i medalion z wygrawerowanym imieniem Mojo Dark-Ale." To chyba należy do ciebie weź więc to" - to wypowiedzawszy hunter dał mu te rzyczy. W oku Dema pojawiła się mała łezka.

W tej chwili do karczmy wszedł jakiś wędrowiec wraz z towarzyszącym mu wilkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.10.2005 o 16:43, hunter22 napisał:

- To chyba należy do ciebie weź więc to" - to wypowiedzawszy hunter dał mu te rzyczy. W oku Dema pojawiła się mała łezka.

W tej chwili do karczmy
wszedł jakiś wędrowiec wraz z towarzyszącym mu wilkiem...


Demo wziął pierścień i madalion. Nie krył łez rozpaczy. Po raz pierwszy od kiedy zjawił się w karczmie twarz Pandarianina nie zdawała się pozdrawiać wszystkich dookoła, przeciwnie - posmutniał, a po chwili na jego twarzy pojawił się grymas gniewu.
- Dziękuję ci hunterze. To bardzo drogi dar, dla mego serca. Obym kiedyś mógł dać ci coś równie cennego. A dopóki tego nie spełnie masz we mnie najwierniejszego kompana. - powiedział nie podnosząc wzroku znad żeczy - Jakem Demo Dark-Ale! Przysięgam, że pomszczę swego przodka, a ten co dokonał tego strasznego czynu zapłaci zań!
Demo wykrzyknął na całą karczmę. Nawet TYHE wymamrotała przez sen: "Tak, szapłacą.. Byle źlotem...". Tylko jej twarz wciaż była uśmiechnięta.
Nagle do karczmy weszła nowa postać. Ewidentnie druid. Demo spojżał w jego kierunku. Do karczmy wkroczył wraz z pięknym wilkiem. Wilk pierwszy podbiegł do stołu obwąchując wszystkich zgromadzonych. Większość najwyraźniej już znał, bo tylko na Demo zaczął cicho warczeć.
Demo spojżał na niego, i wyciągnął dłoń wraz z kawałkiem suszonego mięsa. Wilk ostrożnie podszedł i delikatnie zębami zdjął strawę z łapy pandarianina. Najwyraźniej był głodny, bo od razuzjadł cały kawał, po czym znów obrócił łeb w stronę Dema.
-O widzę przyjacielu, że jeszcze chcesz. Barman, przynieś coś dla wilka na mój koszt - Pandarianin znów się uśmiechnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować