Zaloguj się, aby obserwować  
Kambo

WarCraft forumowa gra RPG

916 postów w tym temacie

-Cudny Widok ...
powiedziałem sam do siebie, czyżbym wygrał. Zastanawiałem się nieustannie. Nagle, światło prysło. I w moim ręku pojawił się świecący kamień.
-Mearie !
krzyknąłem, jednak byłem sam w jaskini. "gdzie Reszta ?" Zastanowiłem się, spojrzałem w górę, na boki. Ani śladu Mearie ani Scorpiusa.
-Mearie !
krzyknąłem jeszcze raz, lecz tylko echo odpowiedziało mi ... "earie arie ie ie"... Postanowiłem wyjść przed jaskinię, może na mnie czekali. Wyszedłem. Przed jaskinią zauważyłem Mearie.
-Co robiłeś 2 miesiące w tej jaskini !
-Byłem tam... 2 minuty... Wyszedłem poza nasz wymiar...
Mój mózg przestał to pojmować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>
-Człowieku! Po tym jak ty zniknąłeś wraz z kamieniem, uznałam, że ty zostałeś zwycięzcą. Poszłam po Scorpiusa i razem wróciliśmy do wioski. Okazało się, że nasze magiczne drzewo, Ara''fal, zniknęło z ni stąd ni zowąd... Z środka wioski, środka lasu, kilkunastu metrowe drzewo zniknęło! Następnie poszłam do Mosseniosa. On mi powiedział, że może mieć związek z tym turniejem. Wracam tutaj i patrzę, że z dna groty zaczyna wyrastać do drzewo. Nie wiem jak, ale rośnie do dziś. Gdy opowiedziałem o wszystkim druidowi, kazał mi codziennie tu przychodzić i pilnować czy się znów nie pojawisz... Dzisiaj mija równe 2. miesiące i jesteś.
-Aha... I co teraz?
-Mnie pytasz?! Narobiłeś wiele bałaganu, ale to już nie ważne. Chodź. Musisz się zobaczyć z Mosseniosem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2008 o 22:49, morze napisał:

[Bierzesz w tym jeszcze udział czy nie?]

[Spokojnie, czekam na okazję, jak jeszcze bardziej akcja się rozwinie, ale chyba coś ostatnio przycichło... :/ ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2008 o 22:49, morze napisał:

[Bierzesz w tym jeszcze udział czy nie?]

[Biorę Biorę po prostu nie mogę znaleść weny do pisania, zapewniam cię że jutro coś poskrobię :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nagle skupiłem się.Przypomniałem sobie nasz cel.Azeroth jest atakowane przez demony a my szukamy gildii wiedźminów?!Nie mogłem na to pozwolić.Póki co byłem jednym z niewielu na Azeroth który interesował się jakoś nadciągającym złem.

Kiedy płynęliśmy(w eskorcie kilku statków)zagadnąłem księcia.
"Może wywołasz jakąś burzę która zmiecie te statki do ich ojczyzny?"
"Ale po co..."
"Zaufaj mi!"
Po chwili niebo spowiły czarne chmury i zerwał się wielki wiatr.Statki eskorty zaczęły płynąć w tył.Ja podstawiłem miecz do gardła kapitana.
-Płyniemy do kraju króla licza!Muszę porozmawiać z moim kuzynem...

Kiedy już się uspokoiło podbiegła do mnie elfka.
-Co ty wyczyniasz?!
-Szykuj się na najstraszniejszą i największą przygodę w swoim życiu elfko!Dziś próbujemy uratować Azeroth!

[Morze.Uznałem że statki mogły by płynąć do Kalimdoru okrężną drogą.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po kilku dniach podróży dopłynęliście do brzegów Northrend. Od razu po wylądowaniu ruszyliście w kierunku Korony Lodu.

Po kilkunastu godzinach biegu dotarliście do Arthasa. Przed nim wyciągnąłeś Thunderfurry i podsunąłeś mu do gardła.
-GDZIE JEST CAMELOT?! - zapytałeś z wściekłością w głosie.
-Drogi kuzynie... Czy to tak się wita rodzinę? - zażartował ponuro Arthas
-Nie igraj ze mną! Gdzie jest Camelot?!
-Młodzieńcze, gdybyś wiedział, czego szukasz, nie pytałbyś mnie...
-Wiem, czego szukam, ale nie wiem gdzie!
-Chłopcze... Zdobyłeś skarby Avalonu, w tym księgi i urządzenia Merlina... Nie mów mi, że ich nie testowałeś...
-Skąd ty to wiesz?
-Wiem, po prostu wiem... Gdybyś był bystrzejszy, zorientowałbyś się, że Merlin ma tajemnice, które ukrył... Między innymi w Avalonie.
-Twierdzisz, że odpowiedź miałem pod nosem i nie wiedziałem o jej istnieniu?!
-Zgadza się.
Puściłeś Arthasa.
"Książę! Teleportuj nas do zamku, ale najpierw wyślij jakąś wiadomość do kapitana, że nie będzie nam potrzebny..."
''''Robi się!"

Po chwili cała wasza trójka była z powrotem w zamku Byroka. Ty biegiem ruszyłeś do skarbca, a za tobą krasnolud i elfka. Na miejscu zacząłeś przeszukiwać wszystkie księgi Merlina.
-Chłopcze! Opanuj się! - wrzasnął Trav.
-Nie! Muszę to znaleźć!
-To czemu szukasz wśród ksiąg? - powiedział Książę - Lisz sam powiedział, a raczej zwrócił uwagę na aparaturę Merlina...
-No jasne!
Podbiegłeś do urządzeń Merlina. Wszystkie były w Pradawnym.
-Rozczytam to... - powiedziałeś - Książę mnie trochę do tego przećwiczył...

W ciągu kilku następnych dni rozpracowywałeś urządzenia Merlina. Służyły do różnych czynności: m.in. strzelały ogniem, robiły kostki lodu, a także strzelały jakimś proszkiem, który w ciemności świecił. Ale nic o Camelocie. Pewnego dnia oglądałeś mały pulpit z kilkunastoma symbolami Pradawnych. Pomagał ci w tym Trav.
-Chłopcze, stracisz na poszukiwaniu Graala całe życie...
-Jeśli dzięki temu przeżyje cały świat, to warto...
-Eh, tak kiedyś mówił Byrok... Hej, a co robi ten guzik?
-Trav ni...
Niestety krasnal już nacisnął przycisk. Po chwili z machiny zaczął bić jasny blask, a następnie zniknął.
-Dziwne... - powiedział Trav, który nadal naciskał przycisk, ale nic to nie dało.
-Trav! Nie naciskaj tego ani niczego innego! Nie pamiętasz, jak było z tym urządzeniem, który przebrał cię damski strój!
-Nie musisz krzyczeć. Ale muszę zauważyć, że nieźle wyglądałem w tej kiecce w kratę, he he...
-Nie ważne. To co nacisnąłeś to chyba "nieistnienie"... Nie wiem, co to oznacza, ale podaj mi wodę...
Po chwili usłyszałeś dziwne jęknięcie:
-Ups....
-Co zno... - ale przerwałeś, gdy zobaczyłeś jak dłoń Trava przelatuje przez kubek, a on sam przechodzi w prost przezstół. Sprawdziłeś to i zobaczyłeś to samo z tobą.
-Cholera co jest?! - wrzasnął Trav
-Pięknie chłopcy, po prostu pięknie... - powiedział z nutą ironii Książę - Przez waszą ciekawość jesteśmy Poza Fazą...
-Poza czym? - zapytałeś
-Przez wasz znaleźliśmy się po części w innym wymiarze - nadal jesteśmy w domu, ale nikt nas nie widzi i nie możemy nic dotknąć, bo przez nas przelatuje... I co teraz panowie geniusze wymyślą?! Stałem się najpierw mieczem, nie chcę teraz nie istnieć! - krzyknął zdesperowany Książę.

[PS. To jest do Bingolo.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Możesz się zmaterializować?-zapytałem księcia.
-Mogę ale po co ci to?
-Może mógł byś jakoś rozerwać kawałek tego wymiaru i przenieść nas do naszej rzeczywistości.
-Sam spróbuj zniszczyć kawałek wymiaru mądralo.
Podniosłem miecz nad głowę i skupiłem się całkowicie na jakiejś ścianie.Zamachnąłem się i uderzyłem w punkt mojego skupienia.W tej samej chwili wróciliśmy do naszego wymiaru.Niestety uderzyłem o jeden filar i roztrzaskałem go na kilka części.W tej samej chwili do pokoju weszła Shani.Tym razem nie w stroju służbowym lecz najbardziej luksusowym kobiecym ubraniu jakie Trav znalazł w szafie mojej przybranej matki przez te kilka dni.
-Co się tutaj dzieję?-spytała pomagając Travowi przejść.
-Yhhh...nic.Nie chcący przenieśliśmy się w inny wymiar...
Po chwili znów zabrałem się do badania urządzeń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>
-Co jest?! - powiedziałeś
Pokazałeś pozostałej dwójce urządzenie, które przeniosło ich do innego wymiaru. Teraz uaktywniło się całkowicie i ukazywało coś wrodzaju książki-hologramu.
-Cholera! Jak to się włączyło? - zapytała Shani
-Pewnie to jakieś zabezpieczenia Merlina - powiedział Książę - Jak przeszliśmy i wróciliśmy z tamtego wymiaru musiało sie uaktywnić.
-Dziwny jest ten Merlin... - jęknął Trav.

Przez pewien czas przegladałeś kolejne strony wirtualnej książki.
-To jest niesamowite! Tu jest wiedza, której nikt na świecie chyba jeszcze nie miał! Z tego wynika, że Merlin nie był żadnym magiem. Po prostu był super inteligentny. Korzytsał ze swojej wiedzy, by tworzyć te urządzenia, a ludzie uznali to po prostu za czary i... Jasna cholera! - krzyknąłeś
-Co jest? - zapytał Trav
-Tutaj - wskazałeś na fragment w tekście.
-Chłopcze, ja nie rozumiem Pradawnego.
-Tutaj jest napisane o życiu Merlina... Ale o tym przed byciem człowiekiem.
-Jak to?
-Wynika z tego, że Merlin wcześniej nie był człowiekiem. Był Pradawnym!
-Pradawnym?! To wiele wyjaśnia, ale wogóle kim byli ci Pradawni?
-Eeeee..... Ksiażę?
-Że wszystko muszę wam tłumaczyć... Dobra, dawno, dawno temu...
-Streszczaj się!
-Daj mi dokończyć. A wiec, Pradawnymi nazywa się istoty, które wzeszły. Wystarczy?
-Jak to "wzeszły"?
-Wzejście oznacza głębsze poznanie wszechswiata, i to pod punktem naukowym, jak i pod punktem filozoficznym. Wielka wiedza sprawia, że istoty te mogły stać się czystą energią i mogły wędrować w czasie i przestrzeni. Możliwe, że Merlin wogole nie pochodził z tego świata.
-Ale jeśli był Pradawnym, to czemu przybył tu i stał się zwykłym człowiekiem? - zapytała Shani
-Ja chyba znam odpowiedź. - powiedziałeś - Tu jest trochę napisane o San Graalu. San Graal był tworem Merlina. Jakieś urządzenie... mające na celu zniszczenie innych Pradawnych.
-Zniszczenie Pradawnych? Jak można zniszczyć czystaenergię? - zapytałą Shani
-Nie wiem, ale pytanie raczej brzmi: czemu Merlin to stworzył? I jak to nam pomóc przed inwazją Legionu?
-Jeśłi to coś potrafi zniszczyć Pradawnych, demony na pewno też - powiedział Trav. - Ale gdzie jest w końcu ten kamień?
-Tutaj - wskazałeś na inny fragment tekstu - Tu jest położenie Camelotu, południowy Northrend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliśmy do Camelot.Przez całą drogę studiowałem księgę Merlina.Z racji wielu burz moja broda urosła jeszcze bardziej i trzeba było przyznać że nie wyglądałem jak król tylko pijaczek z ulicy.Z księgi dowiedziałem się mniej więcej jak używać grala.W końcu dotarliśmy na miejsce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>
Dopłynęliście do brzegów sporej wielkości wyspy. Od razu po lądowaniu ruszyliście wgłąb terenu. Jakiś kilometr od brzegu dotarliście do miasta, a raczej do gigantycznego zamku. O dziwo, wyglądał w dobrym stanie, a za jego murów dobiegały głosy. Po chwili zastanowienia weszliście do środka przez bramę.

Wewnątrz tętniło życie. Ludzie sprzedawali swe towary, jeden na drugiego wrzeszczał, a rozchichotane dzieci biegały po ulicy.
-Wszystko ładnie pięknie, ale nie ma żadnych śladów Merlina - powiedział po pewnym czasie Shani
-Poza tym... - powiedział Trav wskazując na coś.
Odwróciłeś się i ujrzałeś się miecz tkwiący w kamieniu.
-Albo mam de javu, albo to dobra oznaka - powiedziałeś
-Witajcie wędrownicy - za kamienia wyszedł starszy mężczyzna
-Witamy - powiedział Trav - Ja jestem Trav, ta panienka to Shani, a ten młodzieniec to Valentino. A pan kto?
-Gerwazy. Jestem burmistrzem. Witamy w Camelocie. Przeszłym, obecnym i przyszłym domem króla Artura.
-Przyszły? - zdziwiłeś się
-Zgadza się. Artur wraz z Rycerzami wyruszyli dawno temu na krucjatę w celu odnalezienia San Graala.
-Jak dawno? - zapytał Trav
-Kilka wieków temu.
-Nie myślisz, że oni już nie żyją? - zapytała Shani
-Oh, skądże. Wielki mag Merlin wyruszył z nimi w podróż. Jego moce uchronią ich od śmierci.
-Ta rozumiem... A jak już mowa o nich, też szukamy San Graala. - powiedziała Shani
-Źle trafiliście. Artur wraz z Rycerzami wyruszyli do Kastiany, Sahal i Wagonbrei.
-Słyszeliśmy o tym, ale chcemy sprawdzić czy w tym miećcie nie ma jakiś zapisków Merlina. - powiedziałeś
-Jedyne zapiski Merlina leżą pewnie w jego pracowni w dolnej części miasta. Ale nikt nie może tam wejść.
-Jak to? - zapytałeś
-Na pracownie rzucił klątwę. Ktokolwiek tam wejdzie wezwie Czarnego Rycerza, sługę Merlina, a on nie zna litości... Poza tym Merlin zaczarował drzwi do pracowni polem ochronnym...
"Pewnie to jeden z jego wynalazków" powiedział Książę
-...Jedyny sposób, żeby tam wejść to należy użyć klucza do drzwi, który ma tylko miejscowy kronikarz Zygfryd. Jeśli chcecie z nim porozmawiać, znajdziecie go za jakąś godzinę w pobliskiej karczmie. Ale odradzam tam wejść, jeśli chcecie nadal żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Widywałem gorszę rzeczy i miewałem gorsze przygody.Najlepiej będzie jeśli ty i Shani zostaniecie na zewnątrz i wynajmiecie jakieś lokum.Ja tym czasem zajmę się kronikarzem...

Ruszyłem do karczmy i po kilku minutach znalazłem się przed małym,brzydkim budynkiem.Ze sterczącego kija (bardziej przypominającego kość)wbitego nad drzwiami zwisał duży szyld-"Karczma:Koniec Wędrówki".Otworzyłem drzwi(starając się nie urwać klamki)i wszedłem do środka.Stałem właśnie w najgorszej gospodzie świata.Pękała w szwach ale większość ludzi nie rozmawiała lub nie piła piwa lecz biła się z sąsiadem.Wszędzie unosił się zapach zgniłego ciała a barman stał na jednym stole krzycząc coś co w zgiełku i krzyku można było uznać za"przestańcie do jasnej cholery!".Rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kronikarza.Po kilku chwilach ujrzałem kogoś w niebieskim płaszczu opierającego się o ścianę.Zaraz pod jego nogami leżał jakiś martwy krasnolud któremu krew i kawałki mózgu ciekły obficie z głowy.Ścisnąłem miecz i podszedłem do jegomościa.
-Witaj czy to ty jesteś Zygfryd?
-Czego chcesz?-zapytała zakapturzona postać.
-Potrzebuję klucza do pracowni Merlina...
W tej samej chwili nakazałem Prince of Air żeby zablokował umysł kronikarza.Człowiek zamarł ze swoim mieczem nad głową.Był sparaliżowany.Podniosłem go i wyciągnąłem z gospody.Spojrzałem w stronę najbliższej gospody i ujrzałem Trava rozmawiającego z barmanem.Podciągnąłem Zygfryda na plecy i pobiegłem do baru.Trav przywitał mnie kiedy zobaczył że wszedłem.
-Zaprowadź nas do części gospody którą wynająłeś...
Razem zanieśliśmy nieruchome ciało po schodach i położyliśmy na ziemi wiążąc.
-Możesz już przestać...-powiedziałem.
Coś błysnęło i kronikarz odzyskał zdolność poruszania się.Przystawiłem mu miecz do gardła.
-A teraz oddaj nam klucz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Zaprowadź mnie więc do Mosseniosa, w ciągu 2 minut minęły 2 miesiące. Coś mi tutaj nie gra ! Czyżby to sprawka którejś z "ciemnych" stron, Nieumarli ? Orkowie ? Nagi ? To jest teraz nie ważne, straciłem wiele sił muszę je szybko odzyskać !
-A więc podążaj za mną Arogoon !
Mearie zaczęła biec, zmęczony wymuszonym i zmęczonym krokiem biegłem za nią. Byłem strasznie zmęczony.
Po paru minutach biegu dobiegliśmy do wioski Elfów. Usiadłem przy bramie i dyszałem.
-Poczekaj ! Nie ta forma.
-W porządku, czekaliśmy dwa miesiące, możemy poczekać kilka minut.
-Gdzie Mossenios ? Musimy z nim pilnie pogadać.
Nagle w okół nas rozległ się ogromny wrzask. Jakaś niewiasta była w nie lada opałach. Jeden ze strażników podszedł do niej i zaczął wypytywać skąd ma ludzkie dziecko. Jako ludzki przedstawiciel podszedłem do nich.
-Co się dzieje strażniku ?
-Nie twój interes obywatelu.
Odpowiedział mi strażnik, tonem jakby chciał mnie spławić. Po czym wyciągnął sznur, i związał ręce dziecka i kobiety.
-Przestań, natychmiast ! Wyjaśnij mi, co czynisz !
Strażnik jednak nawet nie popatrzył na mnie i odszedł.
-Mearie ! Co się tu dzieje do jasnej cholery !?
-Tak, zapomniałam ci o tym powiedzieć. Nie doszło 4 dni temu wioskę ludzi przy granicach wioski zaatakował oddział orków, i teraz każde ludzki przedstawiciel zostaje odprowadzony do celi.
-Dlaczego ? I dlaczego mnie nie aresztują ?
-To tez zapomniałam Ci wyjaśnić. Mossenios obawiał się że cię aresztują i zamienił cię tymczasowo w Elfa.
-Co do ... !!!
Jednak w połowie zdania przerwał mi jakiś wędrowny mag.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>
-Ludzie, czy wyście zwariowali? A Czarny Rycerz? - powiedział Zygfryd
-Już mieliśmy z nim do czynienia. - powiedziałeś
-Nie. To niemożliwe. Gdyby tak było, wszyscy byście zginęli. - powiedział kronikarz
-A jednak tak było. - powiedział Trav
-Zygfrydzie - zaczęła Shani - Jesteś kronikarzem. Przyznaj, że nie raz ciągnęła cię pokusa wejścia do środka.
-Tak to prawda -powiedział kronikarz
-Jeśli nam pomożesz wejść do pracowni Merlina, będziesz mógł wziąć kilka jego ksiąg.
-No... Dobrze. Zobaczymy się dzisiaj o północy przed pracownią. Tylko nie mówcie o tym nikomu. Gerwazy obdarłby mnie ze skóry, gdyby się o tym dowiedział.
Po chwili wyszedł z pokoju, a ty i Trav spoglądaliście na Shani z lekkim zdziwieniem.
-No co? Damska perswazja...

Przed północą przyszliście na umówione miejsce. Zygfryd już na was czekał. Po krótkiej wymianie zdań Zygfryd wyjął spod płaszcza dziwnie wyglądający klucz. Jeszcze dziwniejsze okazało się to, że twój miecz zaczął lekko drżeć.
-Klucz z magnesu - powiedział Trav
Po sekundzie kronikarz włożył klucz w otwór w drzwiach, nastąpiło lekkie lśnienie i po chwili drzwi były otwarte.
-Chodźcie.

Od razu jak weszliście, wszystkie lampiony zapłonęły, a waszym oczom ukazało się kilkanaście regałów wypełnionych książkami.
-To... To jest piękne! - powiedział kronikarz
-Za piękne. - powiedział Trav - I niby jak mamy coś znaleźć o San Graalu?
-Wertując każdą książkę - powiedziałeś
-Beze mnie. - powiedział Zygfryd - Pomogłem wam wejść, ale to na tyle. Biorę kilka książek i biegnę do mojego mieszkania. A, i jakby co...
-Ogłuszyliśmy cię i zabraliśmy ci klucz - powiedzieliście chórem
-No właśnie. - po chwili kronikarz wyszedł z przez drzwi
-A więc wertujmy

Kilka godzin później.
-Stracimy całe życie na tym! - wrzasnął Trav
-Trudno - powiedział Shani odkładając jedną z książek - Jeśli ratowani świata tego wym...
Ale przerwał jej głośny trzask, gdyż półka przed nią posunęła się ukazując przejście.
-Hm, tajemne przejście - stwierdziła Shani - Jak już jest, to sprawdźmy je.
Po chwili zeszliście do krypty, gdzie płonęło kilkanaście pochodni. Po środku była platforma i jakiś pulpit z kilkunastoma przyciskami.
-Jeśli to, co mówią tutejsi jest prawdą, to za chwilę powinien pojawić się Czarny Rycerz - stwierdził Trav
-Jakby co, pobiegnę na zewnątrz i wyciągnę miecz z kamienia.
-To jest inna sytuacja - powiedział Książę - Wtedy wyjęcie miecza uaktywniało hologram i było potrzebne, by wszystko się włączyło. Tutaj może być inaczej.
-Tak, ale tutejszy miecz prawdopodobnie też zostawił Merlin, wiec będzie potrzebny. Zaryzykujmy.
Razem weszliście na platformę i po chwili zaczął na nie świecić niebieskawe światło.
-Teraz spróbujmy jakieś kombinacji - zacząłeś naciskać kilka przycisków
Po chwili nacisnąłeś ostatni przycisk... i nic.
-Nic - stwierdziłeś
-A czy to dobrze czy źle? - zapytała Shani
Po chwili usłyszeliście czyiś krzyk na zewnątrz.
-Źle - powiedzieliście razem

Pobiegliście na zewnątrz. Wraz z tłumem pokierowaliście się do domu kronikarza. Przepchnęliście się do drzwi. Tam spotkaliście burmistrza.
-Czarny Rycerz. Zabił Zygfryda.
-A gdzie jest rycerz?
-Zniknął. A to wszystko wasza wina. Znalazłem przy ciele Zygfryda kilka książek. Byliście w pracowni. Macie opuścić miasto, inaczej sami was wygonimy. Nie dopuścimy do kolejnych ataków. Żegnam.

Rano porozmawialiście w gospodzie.
-Mamy problem. - stwierdził miecz - Nie pozwolą sobie wytłumaczyć, że ten rycerz to tylko hologram.
-Więc musimy odejść - stwierdziła Shani
-Nie możemy! - krzyknąłeś - Na tym polega przeszkoda Merlina. Gdyby rycerz pojawiał się tylko w pracowni, to burmistrz uznałby, że tylko szaleni tam idą, by się zabić. Ale pojawia się, gdzieś w mieście i zabija ludzi. To wywołuje w nich strach. Nie pozwolą, by ktokolwiel zapuszczał się do pracowni.
-Ten Merlin to cwaniak - powiedział z lekkim podziwem Trav.
-Więc, co robimy? - zapytała Shani
-Odpowiedź musi być gdzieś w bibliotece. Shani, mamy trochę czasu, więc ja i Książę podszkolimy cię w Pradawnym. Potem razem przeszukamy książki i wypróbujemy kilkanaście kombinacji. Jeśli rycerz znów się pojawi, pobiegnę razem z Travem na powierzchnię i pójdę wyciągnąć miecz. Mam nadzieję, że mi się uda. W tym czasie ty nadal próbuj coś wymyślić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Wybaczcie, ale nie będę już grał w to. Z Azeroth przenieśliśmy się do Królestwa Króla Artura. Koniec mojej postaci jak i jej ogólny kształt już był w pewnym sensie odbiegnięciem, ale to co jest teraz... ;P No nic, bye bye wszystkim i have fun with this game! :) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować