gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Mi też niebyło łatwo zwłaszcza że znam ją od ponad 7 lat,ale wierz mi można się po tym łatwo podnieśc wystarczy chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.02.2007 o 20:18, Meketh napisał:

Mi też niebyło łatwo zwłaszcza że znam ją od ponad 7 lat,ale wierz mi można się po tym łatwo
podnieśc wystarczy chciec.


Ja też ją znam tyle, a nawet więcej.... Ale ja nie chce nikogo innego kochać.... tylko ona jest moim sensem życia... nie mam juz ochoty sie podnieść.... =/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.02.2007 o 20:13, Maestro1992 napisał:

Jakos teraz zaczela ze mna rozmawiać jakoś.... nie wiem....

Zaczęła, bo juz ma chłopaka i nie możesz się jej narzucać :P

Dnia 25.02.2007 o 20:13, Maestro1992 napisał:

ja nie potrafie żyć bez Niej....
ja nie chce żadnej innej dziewczyny (wiem brzmi egoistycznie ale to mi juz wszystko jedno)
nie potrafie zyc bez Niej....

To nie brzmi egoistycznie - to brzmi uparcie. Ale sam kilka dni temu się na jedną tak zaparłem. Dzisiaj już mi się odechciało ^^

Dnia 25.02.2007 o 20:13, Maestro1992 napisał:

możesz mnie nazywać cymbałem mnie i tak to nie rusza.... :p

wobec tego będę z tego przywileju częściej korzystać ;)

Dnia 25.02.2007 o 20:13, Maestro1992 napisał:

ale ja za czesto zachowuje sie egoistycznie i nie mam już ochoty na nic..... :(

Chyba jednak nie, bo wcześniej egoistycznym nazwałeś zachowanie inne niż się powinno ;P Egoizm to myślenie wyłącznie o sobie i działanie by dogodzić wyłącznie sobie, niezależnie od tego co myślą i chcą inni

Dnia 25.02.2007 o 20:13, Maestro1992 napisał:

A życie płynie dalej... :/ ciężko będzie się pozbierać..... jak sie pozbieram ;(

Pozbierasz się. Wystarczy, że powstrzymasz się przed odzywaniem do niej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.02.2007 o 20:20, Maestro1992 napisał:

Ja też ją znam tyle, a nawet więcej.... Ale ja nie chce nikogo innego kochać.... tylko ona
jest moim sensem życia... nie mam juz ochoty sie podnieść.... =/

Ona jest twoim sensem życia --> ona cię nie chce --> ty masz doła.
Tak to wygląda?
To daj sobie spokój. Czemu? Bo imho to tobie na niej zależy, chcesz być z nią i cała reszta jakże wspaniałych rzeczy. Ale kochania to chyba w to nie musisz mieszać. A przynajmniej nie takiego absolutnego, jakie zdaje się prowadzić do sytuacji w której coś lub ktoś jest sensem życia. Gdyby tak było to zależałoby ci tylko, i tylko i wyłącznie, na jej szczęściu. I jeśli powiedziałaby ci to "nie" to byś się cieszył, że nie będziesz jej zagracał sobą życia. Nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, że to co czujesz jest złe. Z pewnością jest to szczere, piękne i w ogóle "ach,ech." Ale badźmy szczerzy, czemu boli? Bo TY jesteś zraniony. Co jest ważniejsze: jej czy twoje szczęście? Jeśli jej, to nie ma problemu, powinieneś sie uśmiechnąć, stwierdzić "no cóż, tak jest lepiej skoro ona jest szczęśliwa". Jeśli twoje, to możesz dalej narzekać, przejdzie za jakiś czas i po krzyku. I nie oszukujmy się, ideałów nie ma, zdecydowanie bliżej wszyscy mamy do tego drugiego, czyli poszukiwania własnego szczęścia. A szkoda.
Imho, i tak jesteś w o wiele lepszej sytuacji, niż gdyby się zgodziła. Wtedy to by dopiero sie zaczęły kłopoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chłopaku ! Opamiętaj się. Czy nie widzisz już, że dziwna z niej dziewczyna? Już ma innego? Tak szybko ? A wyobraź sobie, że byłbyś z nią "na chwilę" i wtedy by Cię rzuciła...czy nie byłaby wtedy większa tragedia? Lepiej, że uniknąłeś takiego losu. Może ją wyidealizowałeś, a ona jest po prostu zwyczajna. Przeżyjesz to (każdy to przechodzi, czasem kilka razy...). Najgorzej żyć złudzeniami. Weź się za siebie, ciężko - ale każdy potrafi i Ty też. Trzymam kciuki ! Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie moze byc tak, ze ktos jest czyms szczesciem, wtedy czasem w pewnym stopniu "zniewalamy" tego kogos albo zapominamy o sobie, a mimo wszystko nie myslenie o sobie jest hmm niezdrowe.

Fakt, czesto kochamy to w jaki sposob postrzegamy dana osobe, a nie taka jaka naprawde jest.

"Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
– Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie – odrzekł Mistrz.
– Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
– Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego nie widzisz w sobie.

Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu. "

ostatnio nawet pisalem to na moim GSie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.02.2007 o 10:27, Nulinka napisał:

Chłopaku ! Opamiętaj się. Czy nie widzisz już, że dziwna z niej dziewczyna? Już ma innego?
Tak szybko ? A wyobraź sobie, że byłbyś z nią "na chwilę" i wtedy by Cię rzuciła...czy nie
byłaby wtedy większa tragedia? Lepiej, że uniknąłeś takiego losu. Może ją wyidealizowałeś,
a ona jest po prostu zwyczajna. Przeżyjesz to (każdy to przechodzi, czasem kilka razy...).
Najgorzej żyć złudzeniami. Weź się za siebie, ciężko - ale każdy potrafi i Ty też. Trzymam
kciuki ! Powodzenia

Jedna z możliwych konsekwencji jej "tak". Biorąc pod uwagę, że znalazła sobie tak szybko nowego faceta bardzo prawdopodobne.

@ Araondoion
O tym zniewalaniu bardzo mądrze pisał C.S.Lewis w "Listach Starego Diabła do Młodego". Czy diabeł może kochać? Może, ale miłością wypaczoną, przez zniewolenie, a nie jedność. I tak samo jest dziś z ludźmi. Często kochamy zniewalając drugiego człowieka, a gdy zaczyna sie starać odzyskać odrobinę przestrzeni, by choćby poczuć, że nadal jest sobą, no to pada oskarżenie o egoizm, i cała sprawa się sypie. Ale to już zupełnie inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy to jest tam sama dziewczyna o której pisałeś kilka miesięcy temu? Jeśli tak to nie będę Ci pisał tak jak moi poprzednicy żebyś sobie darował, bo i tak nie posłuchasz. Ale sam wiesz już, że zrobiłeś wszystko co się dało, a ona wyraźnie Cię nie chce. Proponuje wyciszenie i pogodzenie się z tym, rozpacz i przesadny dramatyzm niczego nie rozwiąże. No i pamiętaj, że nie Ty pierwszy i nie ostatni znajdujesz się w takiej sytuacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj rozmawiałem o tym z kuzynem i przyjaciółką..... Jest mi lepiej i wiem, że raczej nic nie zrobie już.... Musze się z tym pogodzić.... choc jest mi bardzo bardzo cięzko.... :( ale cóż zyje sie dalej.... chciałbym podziekować wszystkim, który mi radzili i mnie wspierali i wiem, że Wasze rady były dobre tylko ja byłem "zaslepiony". Dzisiejsza rozmowa z qzynem i moja przyjaciółka duzo mi dała... zrozumiałem, że nie mam szans i próbuje sie z tym pogodzić.... naprawde bardzo wszystkim Wam dziekuje... :)

Ninger -------> miałeś całkowitą rację nazywając mnie cymbałem ;P :) Miales rację

Graffis ---------> masz racje jak każdy ;) zachowywałem sie jak "zakochany egoista" zrozumiałem sens wszystkich Waszych wypowiedzi....

Nulinka ---------> Tobie chciałbym szczególnie podziekować.... Wspierałaś mnie od poczatku poruszenia mojej sprawy na forum, zawsze dawałaś mi dobre i mądre rady, za które dziękuje z całego serca :)

Gaax ----------> Z tobą jestpodobnie jak z Nulinką :) tez mi pomagałeś od początku i Tobie również bardzo dziekuje....

Mam nadzieję, że zapomnę o Niej i o wszystkim co z Nią jest zwiazane.... I, że wkońcu znajdę prawdziwe szczescie.... :) Dziekuje jeszcze raz wszystkim... Teraz czas na leczenie ran i na podniesienie sie po "przegranej"

Pozdrawiam
Maestro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I dobrze. Imho nie warto na takie rzeczy jak zakochiwanie się czasu tracić ;P No ale to tylko mój cynizm znów się ze mnie wylewa ;P Bleeeee.... ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.02.2007 o 21:08, Maestro1992 napisał:

Mam nadzieję, że zapomnę o Niej i o wszystkim co z Nią jest zwiazane.... I, że wkońcu znajdę
prawdziwe szczescie.... :) Dziekuje jeszcze raz wszystkim... Teraz czas na leczenie ran i na
podniesienie sie po "przegranej"



Nie chodzi o to by zapomnieć o każdej napotkanej lasce, która Ci się nie dała. Chodzi o to aby zbierać
doświadczenie, aby wraz z nim rosła nasza wiedza nt. budowy związku i relacji damsko-męskich. :) Obojętnie czy wierzysz w przeznaczenie czy przypadkową miłość to zbierane doświadczenie Ci nie zaszkodzi.

Ja rozumiem, że teraz Tobie ciężko bo trzeba się leczyć z tego jest na to z miliard sposobów i to naprawdę nie
trudnych. ;)) Najważniejsze to jest wysoko trzymać głowę i otaczać się znajomymi. :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale się złożyło...
No to ja też podziękuję wszystkim którzy radzili maestro (wiem jak to jest też tak miałem...) Cieszę sie, że na tym forum mądrzy ludzie, którzy mają pojęcie o życiu...
Pomogliście nietylko Maestro, ale też wielu innym ludziom należącym do forum... W tym też mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@ wszyscy którym pomogliśmy (?)
Zadam podobne pytanie jak w N(M)ocnych Markach swego czasu. Czy to, że wam pomogliśmy znaczy, że jak coś nie podziała to my zbierzemy "bęcki"?
Chodzi mi o to, że nie ma dobrego sposobu. Jesteśmy ludźmi, więc zawsze będzie się pojawiać kwestia, "a co by było gdyby?" Tak to nielogiczne, bezpodstawne i bezcelowe. Ale ludzkie. Śmiem twierdzić, że zupełnie nie jak miłość. Dlatego unikam nadmiernych "zażyłości". To wydłuża, ułatwia i uspokaja życie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Teraz czas na leczenie ran i na

Dnia 26.02.2007 o 21:08, Maestro1992 napisał:

podniesienie sie po "przegranej"



I to mi się podoba ! Prawdziwy facet. Głowa do góry i bądź otwarty na nowe znajomości ( nie musi to być miłość, ale zacznij od znajomości i dobrze się przyglądaj). Powodzenia :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tu nie było.

Chciałem się pochwalić, że po kilku latach względnej samotności wydaje mi się, że w końcu znalazłem drugą połówkę :) Co prawda przed codziennym przebywaniem ze sobą broni nas konieczność siedzenia przez jakieś 7 godzin w pociągu, ale po raz pierwszy czuję, że komuś faktycznie na mnie zależy...

Życzcie szczęścia, sam na pewno tego nie zepsuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.02.2007 o 11:18, Renor Mirshann napisał:

Dawno mnie tu nie było.

Chciałem się pochwalić, że po kilku latach względnej samotności wydaje mi się, że w końcu znalazłem
drugą połówkę :) Co prawda przed codziennym przebywaniem ze sobą broni nas konieczność siedzenia
przez jakieś 7 godzin w pociągu, ale po raz pierwszy czuję, że komuś faktycznie na mnie zależy...

Życzcie szczęścia, sam na pewno tego nie zepsuję :)



No to życze wam pomyślnych wiatów, bo znam ten ból ;). Szczególnie jak te 7 godzin jest jeszcze podzielone co i rusz szukaniem nowych połączeń i kombinowaniem, bo nikt nie wpadł na pomysł żeby zrobić bezpośredni połaczenie między Zieloną Gorą a Łodzią :P. Ale już 2 lata za nami i mamy nadzieje na jeszcze conajmniej 66 lat ;).

Zresztą -aj to dziwny jestem - moja pierwsza dziewczyna i prawdopodobnie ostatnia, bo więcej mi nie potrzeba, maży mi się ustatkowanie się i posiadanie dzieci, za dziewczynami się na ulicach nie oglądam (za chłopakia też nie :P). I jestem chorobliwie nieśmiały - gdyby nie to, że moja luba zaatakowała pierwsza, chyba bym został starym kawalerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.02.2007 o 11:38, thaven napisał:

No to życze wam pomyślnych wiatów, bo znam ten ból ;). Szczególnie jak te 7 godzin jest jeszcze
podzielone co i rusz szukaniem nowych połączeń i kombinowaniem, bo nikt nie wpadł na pomysł
żeby zrobić bezpośredni połaczenie między Zieloną Gorą a Łodzią :P


Z Sosnowca do Bydgoszczy na szczęście można dojechać pociągiem bez zbytniego kombinowania, jak się dobrze trafi to i nawet bez przesiadek (i o 5 rano... ale co tam;))

>Ale już 2 lata za nami i mamy nadzieje na jeszcze conajmniej 66 lat ;)

Kolejny przykład, że jednak się da (żyć w związku na odległość)... to dobrze, oby takich jak najwięcej :)


Dnia 27.02.2007 o 11:38, thaven napisał:

Zresztą -aj to dziwny jestem - moja pierwsza dziewczyna i prawdopodobnie ostatnia, bo więcej
mi nie potrzeba, maży mi się ustatkowanie się i posiadanie dzieci, za dziewczynami się na ulicach
nie oglądam (za chłopakia też nie :P). I jestem chorobliwie nieśmiały - gdyby nie to, że moja
luba zaatakowała pierwsza, chyba bym został starym kawalerem.


U mnie podobna sytuacja, to moja pierwsza i ostatnia, mam nadzieję. Wcześniej był pewien "epizod", ale go nie liczę, gdyż trwał za krótko i chcę o nim jak najszybciej zapomnieć. No i również jestem nieśmiały, ale pierwszy krok zrobiła ona, za co jej serdecznie w tym miejscu dziękuję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.02.2007 o 21:08, Maestro1992 napisał:

Mam nadzieję, że zapomnę o Niej i o wszystkim co z Nią jest zwiazane....

Błąd. Żadnego zapominania - masz wyciągnąć z tego naukę na przyszłość. W przeciwnym wypadku za kilka tygodni/miesięcy popełnisz dokładnie ten sam błąd, choć obiekt już będzie inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.02.2007 o 15:47, minimysz napisał:

Błąd. Żadnego zapominania - masz wyciągnąć z tego naukę na przyszłość. W przeciwnym wypadku
za kilka tygodni/miesięcy popełnisz dokładnie ten sam błąd, choć obiekt już będzie inny.

I tak popełni ten sam błąd. To jest w jakiś patologiczny sposób nieuniknione. Choć może przeciągnięte w czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.02.2007 o 08:57, Graffis napisał:

@ wszyscy którym pomogliśmy (?)
Zadam podobne pytanie jak w N(M)ocnych Markach swego czasu. Czy to, że wam pomogliśmy znaczy,
że jak coś nie podziała to my zbierzemy "bęcki"?
Chodzi mi o to, że nie ma dobrego sposobu. Jesteśmy ludźmi, więc zawsze będzie się pojawiać
kwestia, "a co by było gdyby?" Tak to nielogiczne, bezpodstawne i bezcelowe. Ale ludzkie. Śmiem
twierdzić, że zupełnie nie jak miłość. Dlatego unikam nadmiernych "zażyłości". To wydłuża,
ułatwia i uspokaja życie ;)


Chodziło mi o to, że ktoś kto czytał to co napisaliście podniósł się na duchu...
Nie wiem czemu tak sądzisz, że ulatwia i uspokaja życie. Zgadzam się z tym, że porażka czasem załamuje. Nie znaczy to, że miłość nie jest potrzebna. Nie chce Ci prawić morałów, ale widziałem troche w moim krótkim życiu. Tak jak Ty mówią z reguły załamani po utracie kogoś na kim danej osobie zależało, lub zostali odrzuceni. Pomyśl o tym i przestań proszę pisać na ten temat tak pochmurnie :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się