gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Wiesz, prawie sie z Tobą zgodzę, że miłości nie trzeba pomagać. Fakt, ona jest albo jej nie ma, to się czuje.Ale nie zgadzam się , że można zdobyć kobietę na portfel, "furę , skórę i komórę''. Owszem, sa takie dziewczyny, którym to imponuje - ale to tylko...no właśnie, co to jest ? Przecież to nie ma nic wspólnego z miłością .A jak zrozumieć, że to milość ? Gdy rano budzisz się i myślisz o niej (nim), gdy wyszukujesz wśród spotkanych twarzy podobieństw do tej (tego)... Gdy nim zaśniesz - widzisz jej (jego) twarz..., słyszysz jej głos (np w czasie oglądania filmu)... - to to jest chyba milość, a na pewno zakochanie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.03.2007 o 21:37, Nulinka napisał:

Ale nie zgadzam się , że można zdobyć kobietę na portfel, "furę , skórę i
komórę''.

Jeden z pierwszych polskich ludzi sukcesu po zmianach końca lat 80 był niezbyt pokaźnej postury biznesmenem. Kasy miał jak błota, a do tego "każda" była jego. Kiedyś sie zapytali go dziennikarze, czy nie jest dla nich za niski, na co odpowiedział: "Jak stanę na portfelu? Nigdy." Smutna prawda. A że to nie miłość, bah! Nie można mieć wszystkiego, a "miłością" się człowiek nie naje. Poza tym ja nigdy nie twierdziłem, że to miłość ;)

Dnia 09.03.2007 o 21:37, Nulinka napisał:

Gdy rano budzisz się i myślisz o niej (nim), gdy wyszukujesz wśród spotkanych twarzy podobieństw do
tej (tego)... Gdy nim zaśniesz - widzisz jej (jego) twarz..., słyszysz jej głos (np w czasie
oglądania filmu)... - to to jest chyba milość, a na pewno zakochanie. ;)

Wzruszające doprawdy. Może jestem zbyt gruboskórny, a mnie to ani trochę nie rusza. Co więcej ja bym coś takiego uznał za zakochanie. A to lata świetlne od miłości. Pytanie w którą stronę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.03.2007 o 21:37, Nulinka napisał:

Wiesz, prawie sie z Tobą zgodzę, że miłości nie trzeba pomagać.

A ja się nie zgodzę. Miłości nieraz nawet trzeba pomóc, bo inaczej nic z tego.

Dnia 09.03.2007 o 21:37, Nulinka napisał:

Ale nie zgadzam się , że można zdobyć kobietę na portfel, "furę , skórę i
komórę''. Owszem, sa takie dziewczyny, którym to imponuje - ale to tylko...no właśnie, co to
jest ?

Ano jest ich trochę. A co to jest? Facet ma trochę rozrywki, jest to jedna z wielu jego rozrywek jak np... gry komputerowe / mecze piłki nożnej. A panienka ma pieniądze na ubrania / perfumy / fryzjera. Są "szczęśliwi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.03.2007 o 23:28, Vaxinar napisał:

A ja się nie zgodzę. Miłości nieraz nawet trzeba pomóc, bo inaczej nic z tego.

Aaa... no i tu ciekawa sprawa. Bo ja nie chciałem powiedzieć, że trzeba siedzieć z założonymi łapkami i czekać. Ale wielu szuka miłości na siłę, stawia jej warunki: kiedy, z kim, jak ma wyglądać, jakie to ma być uczucie. Próbujemy ją okiełznać, podporządkować sobie. A jest na odwrót. Korzystając z metafory z "Małego Księcia" miłość nas ''oswaja''. Ale temu też trzeba się poddać. Miłość jest nadzwyczajnym darem dla drugiego człowieka i nie można go na siłę komuś wcisnąć, ani nie zagości ona w naszym życiu bez naszej zgody. A jak wszyscy pewnie wiedzą zgoda na miłość to o wiele więcej niż zwykłe ''tak''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.03.2007 o 00:20, Graffis napisał:

Miłość jest nadzwyczajnym darem dla drugiego człowieka i nie można go na siłę komuś wcisnąć, ani nie zagości ona
w naszym życiu bez naszej zgody. A jak wszyscy pewnie wiedzą zgoda na miłość to o wiele więcej niż zwykłe ''tak''.

A ja mam wrażenie, że nieraz w życiu pojawia się miłość niezupełnie przy naszej zgodzie. Chodzi mi o sytuacje, gdy rozsądek mówi: "Unikaj tego człowieka. To nie jest partner/-ka dla ciebie", a mimo to się w nim zakochujemy.
Klasycznem przykładem są związki w tzw. trójkatach, kiedy to mąż/żona zakochuje się w osobie trzeciej, lub osoba trzecia zakochuje się w jednym z małżonków.
Oczywiście czasami jest to za pełną aprobatą obu stron, ale mimo wszystko zdarzaja się przypadki kiedy jest to wbrew naszej woli. Zauroczenie przychodzi jakby samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zakochanie będące gotowością do kochania, zauroczenie... to jeszcze nie miłość, a ja właśnie o miłości mówiłem. Zakochujemy się o wiele częściej niż powinniśmy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każdy inaczej odczytuje miłość. Zakochanie dla Ciebie (mój opis), a dla mnie miłość. Ile osobowości - tyle pojęć miłości. ;)
Vaxinar - ale czasem nasza "pomoc" może odnieść inny skutek, tak różny od oczekiwanego. Warto jednak wyjść naprzeciw milości a nie chować sie przed nią - i to jest ta najlepsza pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czekałem na ten moment....mogę się z Tobą nie zgodzić :)
Moim zdaniem nie ma żadnych norm określających pojawienie się "miłości". Zbyt łaskaw byłeś w swoim poście.
Rozmowa o "miłości" haczy o ideę, albo przerzucanie się "kto bardziej".
Nie ma na to wzoru, być może ma to ukryty sens?
Najważniejszy problem w takich dyskusjach?: Twój oponent ma inne zmartwienia. Ty np. czujesz, on potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.03.2007 o 08:14, Nulinka napisał:

Każdy inaczej odczytuje miłość. Zakochanie dla Ciebie (mój opis), a dla mnie miłość. Ile osobowości
- tyle pojęć miłości. ;)

Czyli nie ma tej jednej prawdziwej? A jeśli każdy ma inną, to jak ze sobą wytrzymać? Przecież wtedy każdy czego innego oczekuje, co innego chce dać. I nie odpowiadaj, że taka "różnorodność" prowadzi do ubogacenia, bo to nie działa tak, gdy z kimś żyjesz. Póki spotykamy sie od czasu do czasu to jeszcze ujdzie, ale jak zaczynamy żyć ze sobą to każda taka różnica może prowadzić do powstania tzw. "rysy na szkle".

@ Pan_Sza
Nie zrozumiałem. Przeczytałem co napisał A-cis i co odpowiedziałeś i jakoś nie mogę w całość złożyć (może być kwestia godziny i zmęczenia). Możesz wyjaśnić co miałeś na myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie o to chodzi, by odnaleźć druga taką osobę, która czuje tak jak Ty...Może nie tak samo, a bardzo podobnie. Wtedy związek na pewno będzie udany. Dlatego tak długo czasem się szuka tej drugiej osoby, a czasem nie znajdzie się wcale...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.03.2007 o 17:39, Nulinka napisał:

Może nie tak samo, a bardzo podobnie. Wtedy związek na pewno będzie udany. Dlatego tak długo czasem się
szuka tej drugiej osoby, a czasem nie znajdzie się wcale...;)

Może to tylko moja cyniczna zgryźliwość, może gruboskórność ale nie wierzę w to. Ani trochę. Podobieństwo "odczuwania" miłości może dać trochę więcej czasu. Według mnie trzeba przestać oczekiwać czegoś w zamian, porzucić swoje wyobrażenie miłości. Bo to jest jakiś chory obrazek, który sobie w głowie lub duszy stworzyliśmy - miłość w wersji poprawionej i ostatecznej, czyli mojej. Zrozumiałem to jeszcze lepiej w czasie gdy ostatnio chorowałem. To dziwnie zabrzmi, ale gorączka spowodowała halucynacje, które pokazały mi mój największy błąd w ostatnim związku - rozmawiałem z czymś co było moim obrazem tej kobiety. I rozmowa sie kleiła jak niemal nigdy.
Wniosek: Gdzieś we mnie była wizja tej osoby takiej jaką powinna być, bym ja kochał prawdziwie. Zamiast zmierzyć się z prawdziwym wyzwaniem miłości - pokochanie za to czego najbardziej kochać nie potrafię, ja wolałem przez długi czas katować tą osobę sobą, by przekuć ją na to wyobrażenie i marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety, człowiek ma taką naturę, że widzi to co chce widzieć, a nie to co faktycznie widzi. Dlatego pojęcie piękna, miłości czy barw jest bardzo subiektywne. Im bardziej czegoś chcesz, pragniesz, tym bardziej żyjesz złudzeniami. Ale jeżeli prawdziwie kochasz, to nie jest ważne (przynajmniej dla mnie), czy dostaniesz cos w zamian. Może mam idealistyczne pojęcie - ale ja nie oczekuję w zamian niczego. Nie umiem kochać dlatego, bo chcę, by mnie tez kochano. Milośc jest albo jej nie ma, nikogo do miłości nie zmusisz, więc jeżeli kocham - to tylko dlatego...że po prostu tak czuję. A czy ten ktoś mnie kocha ? - to już jego wola. No cóż, taki mam pogląd, tak czuję (mówią, że dziwny), ale tak jest. A Ty jesteś nie tyle cyniczny i gruboskórny - ile - tak całkiem zwyczajnie - nieszczęśliwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio moja dziewczyna powiedziała ze przydałoby jej się wnęcaj RAM no bo chce mieć "tego nowego Windowsa"
chodziło jej o XP (oczywiście) i w tym jest cały urok blondynek:) .......sorki nie wszystkie blondynki takie są:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z tobą w zupełności. Powiedziałbym, nawet, ze w życiu człowiek musi umieć ta cechę kochania i miłości zauważyć, zatrzymać sie na chwile i sprawdzić jak to w wygląda w jego/jej życiu. Ja tak właśnie zrobiłem. I nie jestem nieszczęśliwy, wręcz przeciwnie. Teraz przynajmniej wiem, ze nie zdecyduje się na kolejny związek do chwili gdy nie będę w stanie kochać tak jak powinienem, kochać prawdziwie. I też można powiedzieć, ze to tylko moje wyobrażenie o tym wszystkim, ale niekoniecznie. Bo ja sobie miłości tak nie wyobrażałem, dopóki w życiu takiej miłości sam nie dostrzegłem. I dopiero wtedy doszło do mnie, ze kochać trzeba za wady, za to czego nie możemy w drugim człowieku znieść, bo za zalety kocha każdy i każdego - to żadna sztuka, a miłość zawsze żąda ofiary, a raczej poświęcenia.
A co do tego co napisałaś o kochaniu nie patrząc na to czy ktoś na to odpowiada. To nie wszystko, tak mi się wydaje przynajmniej, można pójść daleko dalej. Można kochać, nie będąc kochanym, lub kochać nie mogąc tej miłości realizować - i być szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.03.2007 o 09:27, Nulinka napisał:

Ale jeżeli prawdziwie kochasz, to nie jest ważne (przynajmniej dla mnie), czy dostaniesz cos w zamian.


Nie obraź się, ale to brzmi dość dziwnie, aż zbyt idealistycznie. :) Niektórzy mogliby to cwanie wykorzystać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiem i mam tego świadomość. Dlatego zawsze twierdzę, że nie nadaję sie do tego świata. Może jestem z ...kosmosu ? ;P
Graffis - Właśnie się z Tobą w pełni zgadzam : Można kochać, nie będąc kochanym, lub kochać nie mogąc tej miłości realizować - i być szczęśliwym. . Myślę, że to jest najczystsza z wszystkich miłości ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.03.2007 o 09:12, Nulinka napisał:

Można kochać, nie będąc kochanym,
lub kochać nie mogąc tej miłości realizować - i być szczęśliwym.
. Myślę, że to jest najczystsza
z wszystkich miłości ...


Nie, nie mozna. To w zadnym wypadku nie jest milosc, nawet tak zwana ''platoniczna''. Zgodnie z twierdzeniami etykow i filozofow, miloscia mozna nazwac wylacznie zwiazek, gdzie spelnione sa dwa podstawowe kryteria: wzajemnosci (spelnienia emocjonalnego) oraz spelnienia fizycznego.
Wszelakie zauroczenia z cyklu ''oh kocham ja/jego ale on mnie nie zauwaza'' tudziez rozmaite tegoz wariacje sa li tylko i wylacznie droga nastolatkow do unieszczesliwiania sie.
''nuff said

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ależ to nie są zauroczenia . A jak określisz miłość do kogoś, kto już nie żyje? To co to jest ? A jeżeli to miłość na całe życie i na pewno nie spełniona, to jak określisz to uczucie ? Zakochanie ? Zauroczenie ? Na pewno nie. I dlatego taka miłość wśród żyjących (jednostronna) tez istnieje.
Miłość jest zasadą życia. Jej siłą słońce wschodzi i zachodzi, gwiazdy znikają i wyłaniają się, wszystko się przemienia. tak powiedział Empedokles. a Fromm : Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać....Tak więc widzisz, pojęć miłości jest wiele (każdy filozof ma swoje racje). No i z ludźmi zwykłymi tez tak jest - każdy człowiek ma inne pojęcie miłości. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.03.2007 o 09:41, .Xaos napisał:

Nie, nie mozna. To w zadnym wypadku nie jest milosc, nawet tak zwana ''platoniczna''. Zgodnie
z twierdzeniami etykow i filozofow, miloscia mozna nazwac wylacznie zwiazek, gdzie spelnione
sa dwa podstawowe kryteria: wzajemnosci (spelnienia emocjonalnego) oraz spelnienia fizycznego.

Rozumiem, że jak następnym razem jak się zakochasz polecisz do słownika filozofii i postaw społecznych, że na liście odznaczyć czy spełniasz już kryteria? ;)
Jest bardzo wiele związków przeczących twojej regule jeszcze więcej ''nie-związków''. Czasem nie ma możliwości ich spełnienia, czasem na nich nie zależy. Gdy kogoś kochasz, zależy ci na szczęściu i spełnieniu dla tej drugiej osoby. Dlaczego zatem miałbyś się przejmować tym, że tobie nie jest coś odwzajemniane? Dlaczego przyjmujesz, że miłość może zaistniej tylko tam, gdzie następuje swoista wymiana, tylko tam gdzie ''bierzesz'' bo ''dawanie'' przecież nie starczy?

Dnia 13.03.2007 o 09:41, .Xaos napisał:

Wszelakie zauroczenia z cyklu ''oh kocham ja/jego ale on mnie nie zauwaza'' tudziez rozmaite
tegoz wariacje sa li tylko i wylacznie droga nastolatkow do unieszczesliwiania sie.
''nuff said

Życie uczuciem, które żąda czegoś w zamian, jest egoistyczne, bo wymaga własnego spełnienia prowadzić może do unieszczęśliwienia. Dlaczego? Bo prędzej czy później ktoś będzie chciał więcej dla siebie, a druga strona nie będzie mogła, lub częściej chciała, dać więcej. No i zaczynają się problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Siemka... ostatnio poklucilem sie z dziewczyna... juz sie pogodzilismy ale cos jest nie tak... i nie wiem co:( a na dodatek nie chce mi powiedziec co sie dzieje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się