gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Ok, wszystko już działa - mam nadzieje. Także pierwszy post z tych powyżej jest mój. A chciałam jeszcze dodać, że jakby tak było jak mówisz to Hitlerowi krzyżowanie rasy aryjskiej by sie udało i mielibyśmy prawdziwie- Nowy Wspaniały Świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 09:55, Valerina napisał:

Ok, wszystko już działa - mam nadzieje. Także pierwszy post z tych powyżej jest mój. A chciałam
jeszcze dodać, że jakby tak było jak mówisz to Hitlerowi krzyżowanie rasy aryjskiej by sie
udało i mielibyśmy prawdziwie- Nowy Wspaniały Świat.


Dla mnie i tak jest fajnie...jestem
Aryjczykiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.03.2007 o 23:58, Graffis napisał:

I te hormony,
ten popęd, to wcale nie jest siła, przed którą najlepiej od razu broń złożyć, bo się szans
nie ma. Z tym można wygrać, a nad sobą można panować.


Generalnie tak, ale zauważ, że w kwestiach hormonalnych najwięcej odgrywa się w naszej podświadomości, zachodzą zmiany, których sami nie dostrzegamy, bo to sprawy instynktowne, intuicyjne. Przed czymś takim trudno się obronić i dopiero w dalszym etapie, w którym do głosu dochodzi nasz umysł i świadomy wybór, możemy powalczyć. Co jednak wówczas, gdy te intelektualne aspekty wyłączone są na dłuższy czas? Mówi się, że miłość jest ślepa i dopiero po fakcie otwieramy oczy, stwierdzając, że to wszystko było pomyłką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 12:13, Acayra napisał:

> I te hormony,
> ten popęd, to wcale nie jest siła, przed którą najlepiej od razu broń złożyć, bo się szans

> nie ma. Z tym można wygrać, a nad sobą można panować.

Generalnie tak, ale zauważ, że w kwestiach hormonalnych najwięcej odgrywa się w naszej podświadomości,
zachodzą zmiany, których sami nie dostrzegamy, bo to sprawy instynktowne, intuicyjne. Przed
czymś takim trudno się obronić i dopiero w dalszym etapie, w którym do głosu dochodzi nasz
umysł i świadomy wybór, możemy powalczyć. Co jednak wówczas, gdy te intelektualne aspekty wyłączone
są na dłuższy czas? Mówi się, że miłość jest ślepa i dopiero po fakcie otwieramy oczy, stwierdzając,
że to wszystko było pomyłką.


Pomyłką,ale mile spędzonym czasem...zazwyczaj.Najlepszym serialem opisującym takie sprawy jesssst...MODA NA SUKCES! Jak to mój tata stwierdził: tam się łoją ojciec z synem,brat z siostrą itp. Może to trochę obleśnie brzmi ,ale ten serial demoralizuje i tyle...a wy co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 12:13, Acayra napisał:

Przed
czymś takim trudno się obronić i dopiero w dalszym etapie, w którym do głosu dochodzi nasz
umysł i świadomy wybór, możemy powalczyć. Co jednak wówczas, gdy te intelektualne aspekty wyłączone
są na dłuższy czas? Mówi się, że miłość jest ślepa i dopiero po fakcie otwieramy oczy, stwierdzając,
że to wszystko było pomyłką.


Niestety, uważam, że tu odzywają się początki rodziny, kiedy śmiertelność dzieic i kobiet była ogromna i to nie matka zajmowała się dziećmi, tylko specjalnie opłacane mamki, ona je tylko rodziła, bo była za duża szansa, że szybko umrze i co zrobi ojciec, który musiał ciężką pracą zapracować na dziecko? Wtedy najważniejszą wartością była siła robocza żony i dzieci i kiedy one w wieku 7lat wracały od takiej mamki do domu, o ile jeszcze matka ich żyła to pracowąły razem z nią i ojcem. Dlatego też takie zastanawianie się czy to nie jest pomyłką- u kobiety- kiedy ta zazwyczaj zmarła w połogu, nie miało miejsca, przez długi długi czas, aż do czasu kiedy ten model się zmienił- XIX wieku.
Na takie dziedzictwo, które w nas siedzi nic nie poradzimy, bo to nasza wspólna przeszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 09:55, Valerina napisał:

Otóż nie o to mi chodziło, gdyż wszyscy chyba wiemy, że takowe procesy myślowe nie pojawiają się w umysłach
konkretnych osób w takowych konkretnych sytuacjach. To o czym napisałam jest punktem widzenia globalnym,
ponieważ było nie było takie są efekty relacji damsko-męskich. Poza tym ta "zła kobieta" może być zła tylko w
ocenie tego konkretnego mężczyzny, a przecież także może cierpieć po tym rozstaniu, tylko z punktu widzenia
globalnego świata to nie ma znaczenia, że Zenka zdradziła Jadźka.

Globalne - chodzi ci o nasz glob? Bo skalę możemy jeszcze bardziej rozszerzyć i dorzucić do przestrzeni czas. A wtedy się okaże, ze miłość między kobietą, a mężczyzną nie ma znaczenia, bo jest niczym wobec bezmiaru absolutu. TO jest dopiero globalność! A zauważ jaką cechę niesie ze sobą twój punkt widzenia, globalny, choć na zdecydowanie mniejsza skalę. Oto piszesz, że z globalnego punktu widzenia, cierpienie jest nieistotne. Czy taki rzeczywiście jest twój punkt widzenia (tak wnioskuję z pierwszego twojego posta)? Taki jednak mamy świat, więc stwierdzenie, że jest to globalny punkt widzenia jest prawdziwe nie tylko ze względu na perspektywę, ale i na rzeczywisty stan rzeczy.

Dnia 21.03.2007 o 09:55, Valerina napisał:

Pozwolisz, że swoje lektury będę dobierać samodzielnie.

Ależ oczywiście, to była tylko sugestia, bo to w końcu świetna książka jest. Traktuje też właśnie o tych zagadnieniach.

Dnia 21.03.2007 o 09:55, Valerina napisał:

Ok, wszystko już działa - mam nadzieje. Także pierwszy post z tych powyżej jest mój. A chciałam
jeszcze dodać, że jakby tak było jak mówisz to Hitlerowi krzyżowanie rasy aryjskiej by sie
udało i mielibyśmy prawdziwie- Nowy Wspaniały Świat.

Teraz przyznam szczerze nie rozumiem... to nie jest kwestia ''gdyby''. Tak jest ;) Ale co do tego mają Aryjczycy?

@ Acayra
Hormony które wpływają na popęd to jedno, do tego neurotransmitery i sam system nerwowy. ''Miłość'' o której mówisz jest przyjemna, uzależnia, człowiekowi się podoba. I tu jest problem, że rzadko kto stara sie to przemyśleć, w końcu łatwiej i milej jest się temu poddać. Potem okazuje się, że to nie tam miało być, wreszcie przez coraz to nowe problemy i smutki dociera do człowieka, że to nie to. Wreszcie, że to w ogóle NIE była miłość.
Ja jednak przede wszystkim odnosiłem się do popędu seksualnego, bo wiele osób twierdzi, że jest to jakaś nadzwyczajna siła. Wcale nie, to tylko reakcja ciała i można to swoja wolą kontrolować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.03.2007 o 13:45, Graffis napisał:

Globalne - chodzi ci o nasz glob? Bo skalę możemy jeszcze bardziej rozszerzyć i dorzucić do
przestrzeni czas. A wtedy się okaże, ze miłość między kobietą, a mężczyzną nie ma znaczenia,
bo jest niczym wobec bezmiaru absolutu. TO jest dopiero globalność!


Miłość, wierność i inne wartości są uznawane przez ludzkość. Sa one przez nią wytworzone aby łatwiej było zdefiniować pewne zjawiska społeczne. Dążymy do tych wartości, pragniemy ich , niektórych instynktownie tak jak miłości, a niektórych wyuczenie, np wolności ojczyzny. Mają one znaczenie dla konkretnych osób, ale jak słusznie zauważyłeś dla świata nie bardzo. Dobrze jest kiedy ten świat kultywuje i szanuje te wartości - świat w pojęciu ludzkości, kóra go tworzy- ale różnie z tym bywa i stąd także się bierze cierpienie.

>A zauważ jaką cechę niesie

Dnia 21.03.2007 o 13:45, Graffis napisał:

ze sobą twój punkt widzenia, globalny, choć na zdecydowanie mniejsza skalę. Oto piszesz, że
z globalnego punktu widzenia, cierpienie jest nieistotne. Czy taki rzeczywiście jest twój punkt
widzenia (tak wnioskuję z pierwszego twojego posta)? Taki jednak mamy świat, więc stwierdzenie,
że jest to globalny punkt widzenia jest prawdziwe nie tylko ze względu na perspektywę, ale
i na rzeczywisty stan rzeczy.


Co do fragmentu o cierpieniu a naturze, to chciałam powiedzieć że dla naszego świata jest i powinno być wartością, gdyż doświadczenie go umacnia cżłowieka: "Co mnie nie zabije to mnie wzmnocni", natomiast natura tępi jednostki słabe i chore, bo z zasady stawia na te zdolne przetrwać dalej.

Dnia 21.03.2007 o 13:45, Graffis napisał:

> Ok, wszystko już działa - mam nadzieje. Także pierwszy post z tych powyżej jest mój. A
chciałam
> jeszcze dodać, że jakby tak było jak mówisz to Hitlerowi krzyżowanie rasy aryjskiej by
sie
> udało i mielibyśmy prawdziwie- Nowy Wspaniały Świat.
Teraz przyznam szczerze nie rozumiem... to nie jest kwestia ''gdyby''. Tak jest ;) Ale co do
tego mają Aryjczycy?


Odbiegłam może troche od tematu, ale pamiętałam, jak to własnie Hitler próbował stworzyć cudowną rasę w sztuczny sposób, krzyżując ludzi jego zdaniem "godnych" i nic z tego nie wyszło, dzieci, które się w ten sposób poczynały nie nosiły pożądanych cech, a to przez to, że nie da rady zastąpić niczym tej "chemii" w naszych mózgach. Jeżeli coś czujemy do kogoś to na siłę się tego nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 14:52, Valerina napisał:

Miłość, wierność i inne wartości są uznawane przez ludzkość. Sa one przez nią wytworzone aby
łatwiej było zdefiniować pewne zjawiska społeczne. Dążymy do tych wartości, pragniemy ich ,
niektórych instynktownie tak jak miłości, a niektórych wyuczenie, np wolności ojczyzny. Mają
one znaczenie dla konkretnych osób, ale jak słusznie zauważyłeś dla świata nie bardzo.

Czyli generalnie, jeśli ktoś kogoś zamorduje, zgwałci dziecko, zdetonuje bombę jądrową w centrum miasta jest to coś co nie ma znaczenia jako globalne zdarzenie? Czy z tego powodu mamy to pominąć? Czy może niepotrzebnie się nad tym zatrzymywać i roztrząsać coś?

Dnia 21.03.2007 o 14:52, Valerina napisał:

Dobrze jest kiedy ten świat kultywuje i szanuje te wartości - świat w pojęciu ludzkości, kóra go tworzy-
ale różnie z tym bywa i stąd także się bierze cierpienie.

Czyli cierpienie bierze się z bezwartościowych globalnie pojęć i wartości, które owocują bólem jednostki i/lub społeczności nadal jednak poza ramą tego co ważne?

Dnia 21.03.2007 o 14:52, Valerina napisał:

Co do fragmentu o cierpieniu a naturze, to chciałam powiedzieć że dla naszego świata jest
i powinno być wartością, gdyż doświadczenie go umacnia cżłowieka: "Co mnie nie zabije to mnie
wzmnocni", natomiast natura tępi jednostki słabe i chore, bo z zasady stawia na te zdolne przetrwać
dalej.

Nie, świat olewa cierpienie. Ma je gdzieś, nie chce na nie patrzeć, brzydzi się nim. Bagatelizuje je do poziomu siedzenia przed telewizorem lub kompem z pudłem chusteczek. Potem sie o nim zapomina, do następnego odruchu emocjonalnego. To nie jest wartość, to nie jest nawet rozwój, to jest odruch wyuczony przez naszą cywilizację.

Dnia 21.03.2007 o 14:52, Valerina napisał:

Jeżeli coś czujemy do kogoś to na siłę się tego nie zmieni.

Zdecydowanie nie doceniasz potęgi nauki. Możemy przerwać cierpienie pod przykrywką miłosierdzia, wyprać kogoś z uczuć i nazwać to prawdziwą wolnością, postawić świat na głowie i mówić o tolerancji i szczęściu. Prawdziwą wartością tak naprawdę jest zapomnienie. Znaleźć sposób, żeby na chwilę oderwać się od problemu, bezsennych nocy, plastikowej rzeczywistości. Wizja Huxley''a nie jest wcale odległa, to się już niestety dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.03.2007 o 13:45, Graffis napisał:

Ja jednak przede wszystkim odnosiłem się do popędu seksualnego, bo wiele osób twierdzi, że
jest to jakaś nadzwyczajna siła. Wcale nie, to tylko reakcja ciała i można to swoja wolą kontrolować.


Zgadzam się w zupełności. Od naszej siły psychicznej zależy czy ulegniemy reakcjom ciała.
No ale jeszcze dodałabym do przeanalizowania piramidę potrzeb, gdzie u samej jej podstawy leży zapewnienie potrzeb fizjologicznych, a do nich potrzeby seksualne również oczywiście zaliczamy. Gdy potrzeby fizjologiczne nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka. Wówczas niestety intelekt może (ale oczywiście nie musi) zostać zlekceważony, a pierwotne instynkty wyniesione na plan pierwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem... ja jakoś jeśli chcę sie powstrzymać to nie mam z tym problemów. Niemal bez względu na bodźce (zostawiam margines błędu na wspomniane jakiś czas temu ''sztuczki''). Klucz w tym, żeby w ogóle nie zacząć sobie w głowie rozpracowywać ''jakby to fajnie było gdyby''. Bo wtedy już zaczyna sie powolne przesuwanie granicy coraz dalej i coraz ciężej jest sie powstrzymać. Sztuką jest od razu być obojętnym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 05:16, Graffis napisał:

Czy ja wiem... ja jakoś jeśli chcę sie powstrzymać to nie mam z tym problemów. Niemal bez względu
na bodźce (zostawiam margines błędu na wspomniane jakiś czas temu ''sztuczki''). Klucz w tym,
żeby w ogóle nie zacząć sobie w głowie rozpracowywać ''jakby to fajnie było gdyby''. Bo wtedy
już zaczyna sie powolne przesuwanie granicy coraz dalej i coraz ciężej jest sie powstrzymać.
Sztuką jest od razu być obojętnym ;)


Graffis...potrafisz tak? Masz u boku laskę,znasz ją dość długo ,a ona Ciebie...masz dziewczynę,ale...myślisz co mi tam ,poflirtować można.Ona posuwa się coraz dalej ,a ty ? Niby się opierasz ,ale w głębi duszy masz ochotę na seks. A ty po prostu mówisz stop , bo masz dziewczynę... Jak tak to gratulacje za silną wolę...oby było więcej takich jak ty ,bo za niedługo nastolatki będą się wieszać z depresji ,bo ją chłopak zdradził!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 07:54, Kogut666 napisał:

Graffis...potrafisz tak? Masz u boku laskę,znasz ją dość długo ,a ona Ciebie...masz dziewczynę,ale...myślisz
co mi tam ,poflirtować można.


No i tu już pierwszy podstawowy i kluczowy błąd. Skąd ta myśl "co mi tam, poflirtować można"? Moim zdaniem jak się ma dziewczynę/chłopaka, to już na wstępie wszelkie flirty się odrzuca, bo po co nam to?

Dnia 22.03.2007 o 07:54, Kogut666 napisał:

Ona posuwa się coraz dalej ,a ty ? Niby się opierasz ,ale w głębi
duszy masz ochotę na seks.


Drugi błąd? Jeśli w głębi duszy masz ochotę na seks, już po walce, bo w samym sobie ją przegrałeś. Jeśli w myślach dopuściłeś możliwość zdrady, to niewielki jest kroczek do wcielenia ich w czyn.

Dnia 22.03.2007 o 07:54, Kogut666 napisał:

A ty po prostu mówisz stop , bo masz dziewczynę...


Logiczne. Każdy normalny, ceniący sobie swoją obecną dziewczynę tak właśnie w takiej sytuacji by zrobił.

Dnia 22.03.2007 o 07:54, Kogut666 napisał:

Jak tak to gratulacje
za silną wolę...oby było więcej takich jak ty


To ja powiem: kondolencje dla tych, którzy tak by nie postąpili. Bo w tej sytuacji, którą przytoczyłeś wystarczyło nie zaczynać głupiej gierki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dnia 22.03.2007 o 11:02, Acayra napisał:

Drugi błąd? Jeśli w głębi duszy masz ochotę na seks, już po walce, bo w samym sobie ją przegrałeś.
Jeśli w myślach dopuściłeś możliwość zdrady, to niewielki jest kroczek do wcielenia ich w czyn.


>>>Jeżeli gość odrzuca taką propozycję pomimo swoich popędów (myśli) to przecież zwyciężył prawda? To co myśli jest prawdziwą barierą do przeskoczenia...jeżeli przeskoczył tą barierę zagradzającą mu drogę odwrotną, to wygrał.To moje zdanie,żeby znowu nie było...


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Acayra juz wskazała ci te momenty, w których robisz kolejne ''małe kroczki''. A ''odrzucenie propozycji mimo popędów'' to tak naprawdę najpierw powiedzieć sobie ''nie'', dopiero potem kobiecie. W twoim przykładzie mówisz sobie głośne ''tak'' i dziwisz się, że ciężko przychodzi odmowa kobiecie.
Wreszcie facet, który ma dziewczynę, kocha ją etc. NIE może sobie nawet na oparta na woli myśl o zdradzie pozwolić.
Przez czas jak byłem z dziewczyną udało mi się tak żyć, teraz tez umiem powiedzieć nie, mimo braku takiego... ''argumentu''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 16:36, Graffis napisał:

A ''odrzucenie
propozycji mimo popędów'' to tak naprawdę najpierw powiedzieć sobie ''nie'', dopiero potem
kobiecie. W twoim przykładzie mówisz sobie głośne ''tak'' i dziwisz się, że ciężko przychodzi
odmowa kobiecie.


Nic dodać nic ująć, lepiej w słowa nie można było ubrać tej sytuacji.

Dnia 22.03.2007 o 16:36, Graffis napisał:

Wreszcie facet, który ma dziewczynę, kocha ją etc. NIE może sobie nawet na oparta na woli myśl
o zdradzie pozwolić.
Przez czas jak byłem z dziewczyną udało mi się tak żyć, teraz tez umiem powiedzieć nie, mimo
braku takiego... ''argumentu''.


I dlatego jest ogromna i wyraźna różnica między dojrzałym myśleniem, a bezmyślnym zachowaniem. Cieszę się, że tych dojrzałych facetów na świecie jeszcze nie brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 17:45, Acayra napisał:

Nic dodać nic ująć, lepiej w słowa nie można było ubrać tej sytuacji.

A dziękuję bardzo :)

Dnia 22.03.2007 o 17:45, Acayra napisał:

Cieszę się, że tych dojrzałych facetów na świecie jeszcze nie brakuje.

Nooo... z tym to nie przesadzajmy. Jakby tak było to potrafiłbym sobie życie ułożyć, a nie zachowywał sie jak erotoman teoretyk ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 16:36, Graffis napisał:

Acayra juz wskazała ci te momenty, w których robisz kolejne ''małe kroczki''. A ''odrzucenie
propozycji mimo popędów'' to tak naprawdę najpierw powiedzieć sobie ''nie'', dopiero potem
kobiecie. W twoim przykładzie mówisz sobie głośne ''tak'' i dziwisz się, że ciężko przychodzi
odmowa kobiecie.
Wreszcie facet, który ma dziewczynę, kocha ją etc. NIE może sobie nawet na oparta na woli myśl
o zdradzie pozwolić.
Przez czas jak byłem z dziewczyną udało mi się tak żyć, teraz tez umiem powiedzieć nie, mimo
braku takiego... ''argumentu''.


Znowu wychodzi na to,że jestem głupi... :D no nic trudno...ale gdyby się tak głębiej zastanowić to masz rację z tym co napisałeś...ale ja też mam trochę racji :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.03.2007 o 18:00, Graffis napisał:

> Cieszę się, że tych dojrzałych facetów na świecie jeszcze nie brakuje.
Nooo... z tym to nie przesadzajmy. Jakby tak było to potrafiłbym sobie życie ułożyć, a nie
zachowywał sie jak erotoman teoretyk ;P


No cóż, tutaj omawiamy, póki co, jeden z aspektów życia, a w rzeczywistości jest ich od groma. I pomimo idealnego podejścia do jednej sprawy, niekoniecznie możemy sprawdzać się w innych. Albo też z innej beczki - życie jest tak skomplikowane, że teoretyczne rozważania czasami nie mają zastosowania w życiowych uwikłanych sytuacjach, a dojrzałość emocjonalna nie zawsze może iść w parze ze szczęśliwym i beztroskim życiem. No i ostatnia myśl - do tworzenia związku potrzeba dwojga trzeźwo myślących ludzi.

Kogut666

Dnia 22.03.2007 o 18:00, Graffis napisał:

Znowu wychodzi na to,że jestem głupi... :D no nic trudno...ale gdyby się tak głębiej zastanowić to masz rację > z tym co napisałeś...ale ja też mam trochę racji :P


Nikt nie powiedział, że jesteś głupi. Każdy ma swoją subiektywną opinię na dany temat i tak głębokie przekonania trudno oceniać na absolutnie słuszne i totalnie nieprawdziwe. Na ogół prawda i tak leży gdzieś pośrodku, a życie swoją drogą zweryfikuje słuszność wszelkich poglądów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się