gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 13.06.2006 o 20:20, Vaxinar napisał:

> Serio :D Zwłaszcza, ze to się tak pięknie zgadza, z tym, co tu głosisz :)
Dalej jednak nie wiem jak mam to odebrać z Twej strony.


Już piszę. Chodzi mi o to, że będziesz szukał takiej partnerki, którą będziesz mógł rządzić i to tak, zeby z tego była bardzo zadowolona :)) Jakos mi się nie widzisz z wojującą feministką; nie sądzą, że tak naprawdę dopuszczasz myśl, że u Ciebie ONA będzie rządzić (a ja się wciąż krzywię na sam wyraz) :)

Dnia 13.06.2006 o 20:20, Vaxinar napisał:

> /.../
Znowu użyłem zbyt mocnego słowa. :)
Ostra wymiana zdań - wierz mi czasem się przydaje.

Do czego? :P Żeby oczyścić atmosferę? Wiesz, ja też już trochę na tym świecie żyję i niejedno mi się przytrafiło. I zgadzam się, że czasem jest przydatna, ale z reguły tak jakos jest, że człowiek nie planuje się pokłócić. Nieprawdaz? Czyli nie ma tak - słuchaj, teraz nam się przyda kłótnia.
Zawsze są inne rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm :)
Sądzę, że po części oboje macie rację. Wprawdzie z tymi kłótniami to nie sądzę, żeby było czym się cieszyć [bo to zawsze stres i przykrości].
Generalnie, dosyć dobrym rozwiązaniem jest podział obowiązków, choć z głową i też do pewnego stopnia. Ja np. lubię gotować. Ale czy to znaczy, że tylko ja mam to robić w domu? Nie. Ona lubi np. sprzątać. Ale przecież fajnie jest sprzątać razem [jeśli inne obowiązki na to pozwalają]. W sumie to z takich rzeczy-constans, to jedynie rachunki są czymś co powinna robić jedna osoba - dla porządku.
Rozmowa ponad wszystko [po niemiecku uber alles ;P]. Wspólne ustalanie różnych rzeczy jest fajną rzeczą. Czasami jednak to osoba znająca kwestie lepiej powinna decydować i sądzę, że druga strona przyłączy się do niej [co też jest przejawem wspólnoty].
I to nie jest żaden ideał - to jest przyjemność związkowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2006 o 20:36, shelion napisał:

Już piszę. Chodzi mi o to, że będziesz szukał takiej partnerki, którą będziesz mógł rządzić
i to tak, zeby z tego była bardzo zadowolona :)) Jakos mi się nie widzisz z wojującą feministką;
nie sądzą, że tak naprawdę dopuszczasz myśl, że u Ciebie ONA będzie rządzić (a ja się wciąż

Bawisz się w psychologa ?
Nigdy nie szukałem, nie szukam ani szukać nie będę kobiety tak jak piszesz - wogóle nie będę zwracał uwagii na to bo są rzeczy od tego o wiele ważniejsze. Nie patrzę na to.
Co do jednego masz rację - nie wyobrażam sobie w ogóle życie z feministką której by się zdawało, że jest ode mnie "wyższa" albo "lepsza". Co do tego rządzenia to zależy, bo ja też nie zamierzam rządzić kobietą jak jakaś męska sowinistyczna świnia, mimo iż pewnie Ty widzisz to inaczej.
Nie widzę się się w rolach niektórych facetów. Siedzą cicho bo nie chcą się kłucić i chcą mieć świety spokój.

Dnia 13.06.2006 o 20:36, shelion napisał:

Wiesz, ja też już trochę na tym świecie żyję i niejedno mi się przytrafiło.

Fakt. Twe doświadczenie życiowe w sprawach damsko - męskich o siedem piekieł przerasta moje.

Dnia 13.06.2006 o 20:36, shelion napisał:

I zgadzam się, że czasem jest przydatna, ale z reguły tak jakos jest, że
człowiek nie planuje się pokłócić. Nieprawdaz? Czyli nie ma tak - słuchaj, teraz nam się przyda
kłótnia.

Oczywiście, że nie można powiedzieć "słuchaj teraz się pokłucimy". :D

Dnia 13.06.2006 o 20:36, shelion napisał:

Zawsze są inne rozwiązania.

Jasne, ale nie może być chyba tak, że ciągle tylko "kochanie" "misiu" "pączusiu" i tak przez całe życie aż do śmierci, przecież to naprawdę znudzi. Trochę adrenaliny nikomu nie zaszkodzi, oczywiście bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2006 o 21:01, Vaxinar napisał:

Bawisz się w psychologa ?

Nie, odpowiadam tylko na pytanie. Jak ktoś tak stanowczo (prawie despotycznie) lubi wyrażac zdanie i myśli, że w związkach ktoś rządzi, to taki wniosek też się może nasunąć. A że Ci się on nie podoba, to się już nie dziwię. Nie nazwałam Cię męską szowinistyczną świnią. A prawie mi to przypisałeś, skoro sugerujesz, że ja to tak widzę. Dla mnie rządzenie w ogóle nie jest fair - choć może się okazać, że mamy tu problem semantyczny tylko i dlatego się głównie nie zgadzamy :)
Przykładowo, Yarr napisał, że osoba znająca się lepiej na danych sprawach powinna podejmować decyzję. i zgadzam się w zupełności. Tylko dla mnie to nie jest rządzenie, jeśli ja na to wyraziłam wcześniej zgodę - na zasadzie - słuchaj, ja się rzeczywiście nie znam na tym czy na tym. Więc się zaocznie zgadzam z decyzją, którą on ma podjąc. Teraz, żeby uprzedzić - dlaczego dla mnie to nie jest rządzeniem. Kiedy by było - jakbym ja uważała, że jednak coś tam wiem na ten temat i chciała miec coś do powiedzenia, a on by narzucał swoje zdanie - "bo ja wiem lepiej"
To teraz jasne chyba, co mam na myśli?

Dnia 13.06.2006 o 21:01, Vaxinar napisał:

Nie widzę się się w rolach niektórych facetów. Siedzą cicho bo nie chcą się kłucić i chcą mieć
świety spokój.

No takim osobom to ja też współczuję, smutna rola.

Dnia 13.06.2006 o 21:01, Vaxinar napisał:

> Wiesz, ja też już trochę na tym świecie żyję i niejedno mi się przytrafiło.
Fakt. Twe doświadczenie życiowe w sprawach damsko - męskich o siedem piekieł przerasta moje.

>
Co to ma niby oznaczać? Ironizujesz? To była reakacja na Twoje "wierz mi", które zabrzmiało, jakby w nim zabrakło:" bo wiem lepiej" własnie...

Dnia 13.06.2006 o 21:01, Vaxinar napisał:

Oczywiście, że nie można powiedzieć "słuchaj teraz się pokłucimy". :D

> > Zawsze są inne rozwiązania.

Dnia 13.06.2006 o 21:01, Vaxinar napisał:

Jasne, ale nie może być chyba tak, że ciągle tylko "kochanie" "misiu" "pączusiu" i tak przez
całe życie aż do śmierci, przecież to naprawdę znudzi. Trochę adrenaliny nikomu nie zaszkodzi,
oczywiście bez przesady.


Znudzi się czy nie znudzi, oto jest pytanie. Vaxinarowi się znudzi. Nie lubisz słodyczy? :P Powiesz, że nadmiar szkodzi? Nadmiar miłości też?
A adrenalina - jejku. Ja nie mogę uwierzyc, że taki inteligentny chłopak tak pisze :D Można skakać ze spadochronem, wspiąć się na jakiś szczyt, poskakac na banjo, porzucać się poduszkami, obrzucić się lodami (i wiadomo co potem). Vaxinar, rusz wyobraźnią :) Kłótnia to chyba najtańszy i najabrdziej kosztowny środek jednocześnie do podniesienia ciśnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miałam sobie odpisać, ale ze wszystkim się zgadzam, więc chyba tylko dodam coś od siebie :)
To, ze mamy z Vaxinarem po części rację, da się tylko powiedzieć wtedy, kiedy podciągniesz podejmowanie decyzji w pewnych kwestiach, zawsze przez tę samą osobę pod "władzę".
A jak już napisałam w poście do Vaxinara, dla mnie to nie jest przykład sprawowania władzy w związku. To objaw zdrowego rozsądku :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

To teraz jasne chyba, co mam na myśli?

Tak, ale dla mnie właśnie to jest władza. Mówiłem przecież, że to mocne słowo, ale nie wiem jak inaczej to określić. Jedna osoba podejmuje decyzję, bo się na danej sprawie lepiej zna. Bywa, że nieraz na wszystkim lepiej się zna, pomijając sprawy, którą daną osobę nie interesują. :)
Aż tak twardo wyraziłem moje poglądy ? :D Wnioski nasuwają się same powiadasz ? Jakie wnioski ? :D
Rządzenie jest nie fair ? Ktoś musi, chaos to śmierć. :)

Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

No takim osobom to ja też współczuję, smutna rola.

Tylko, że takie osoby lubią swoje życie.

Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

Co to ma niby oznaczać? Ironizujesz? To była reakacja na Twoje "wierz mi", które zabrzmiało,

Troszkę.
Napisałem "wierz mi", a Twoja wypowiedź odebrałem, jako ironię. "Żyję dłużej = wiem lepiej".

Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

Znudzi się czy nie znudzi, oto jest pytanie. Vaxinarowi się znudzi. Nie lubisz słodyczy? :P
Powiesz, że nadmiar szkodzi? Nadmiar miłości też?

Miłości nigdy nie za wiele, ale słodyczy owszem.
To w końcu męczy, takie nieustanne gadanie, słodzenie jak się tylko da. Czasem trzeba troszke inaczej i nie mówię tu o kłutni koniecznie.

Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

Ja nie mogę uwierzyc, że taki inteligentny chłopak tak pisze

Hmm, hmm, hmm znowu to samo - jak mam to rozumieć ?
Skąd wiesz jaki jest mój poziom IQ ? :]

Dnia 13.06.2006 o 21:21, shelion napisał:

Vaxinar, rusz wyobraźnią :)

Tego mi nigdy nie brakowało, zawsze nią rucham i ruszam.
Nie powiem, że moja wyobraźnia jest taka jak nasz układ słoneczny, bo wyraziłbym się o niej za skromnie. :)
Opowiadałem Ci już moja marzenia, sny ? Nie. No widzisz. I nie opowiem Ci. Ponieważ ta sama osoba, która może potwierdzić ogrom mojej wyobraźni - chociaż mało o niej słyszała - zabiła by mnie za to. :D
Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja o czym innym... hmmm... to troszkę takie Austro-Węgry [choć w zupełnie innym rozumieniu] ;P Chodzi mi o to, że ta władza [którą Vaxinar chce widzieć w rękach faceta] tak naprawdę przelewa się między dwojgiem partnerów. To jest rzecz dla mnie oczywista. Ale tu chyba wszystko jest jasne :)
No cóż, a tego tekstu z doświadczeniem, który zamieścił trochę nie rozumiem... no ale nie pierwszy raz czegoś nie rozumiem ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2006 o 23:04, Yarr napisał:

[którą Vaxinar chce widzieć w rękach faceta]


No właśnie - tego nie napisałem i tego nie mam na myśli. Rządzi ten, kto lepiej się do tego nadaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> > To teraz jasne chyba, co mam na myśli?

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

Tak, ale dla mnie właśnie to jest władza. Mówiłem przecież, że to mocne słowo, ale nie wiem
jak inaczej to określić. Jedna osoba podejmuje decyzję, bo się na danej sprawie lepiej zna.
Bywa, że nieraz na wszystkim lepiej się zna, pomijając sprawy, którą daną osobę nie interesują.
:)


A jednak - semantyka. Ja tego nie lubię nazywać rządzeniem, a wyszło na to, ze się jakby zgadzamy :D W każym razie, podtrzymuję wszystko, co napisałam na temat wspólnego podejmowania decyzji i zdawania się na te drugą osobę w pewnych sprawach.

> Aż tak twardo wyraziłem moje poglądy ? :D Wnioski nasuwają się same powiadasz ? Jakie wnioski

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

? :D


Ja Ci nie odpowiem, bo mnie będziesz od domorosłych psychologów wyzywał:P

> > Co to ma niby oznaczać? Ironizujesz? To była reakacja na Twoje "wierz mi", które zabrzmiało,

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:


Troszkę.
Napisałem "wierz mi", a Twoja wypowiedź odebrałem, jako ironię. "Żyję dłużej = wiem lepiej".

Ale mnie się tak nie powinno był dać odczytać, bo napisałam "też" (trochę żyję) - czyli pominęłam różnicę wieku zupełnie.

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:


Miłości nigdy nie za wiele, ale słodyczy owszem.
To w końcu męczy, takie nieustanne gadanie, słodzenie jak się tylko da. Czasem trzeba troszke
inaczej i nie mówię tu o kłutni koniecznie.


Tak, ale to jest też wyrażanie miłości (pomijam "pączusie", bo rzeczywiście niefajne) No i ta częstotliwość - wiadomo, że nie 100 razy na godzinę :D "Nieustanne gadanie" - jeśli ktoś wyobraźni np by nie miał i tylko "pączuś" (na szczęście nikt mnie tak nie nazywa/ł) bym słyszała, kiedy można tyle innych fajnych określeń, albo samo imię po prostu. Też na różne sposoby. I wiesz, wtedy to nie jest nadmiar słodyczy. No, pomijam fakt, że na pewno są takie pary, gdzie jedna po prostu nie znosi czegoś takiego. Albo i obie. To sobie nie będą zdrabniać itp.
Obrazisz się, jak Ci zwrócę uwagę, że "kłótnia" to przez zamkniętę "ó"? Mam nadzieję, że nie :)

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

> Ja nie mogę uwierzyc, że taki inteligentny chłopak tak pisze
Hmm, hmm, hmm znowu to samo - jak mam to rozumieć ?
Skąd wiesz jaki jest mój poziom IQ ? :]



A chcesz podać? :> IQ mierzy tylko zdolność do rozwiązywania pewnych testów i wiedzę skrystalizowaną. Ja nie o takiej inteligencji mówię (pomijając, że jest jej jakies 7 rodzajów)

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

> Vaxinar, rusz wyobraźnią :)
Tego mi nigdy nie brakowało, zawsze nią rucham i ruszam
.


Tu dopiero pojechałeś... :D
Ja nie o fantazjowaniu jako takim, tylko życiu z fantazją. Zamiast kłócenia się, podnoszenie adrenaliny w inny sposób - nie w swojej głowie, jak to zrozumiałes.

> Nie powiem, że moja wyobraźnia jest taka jak nasz układ słoneczny, bo wyraziłbym się o niej

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

za skromnie. :)


Skromnyś, rzeczywiście :D

> Opowiadałem Ci już moja marzenia, sny ? Nie. No widzisz. I nie opowiem Ci. Ponieważ ta sama

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

osoba, która może potwierdzić ogrom mojej wyobraźni - chociaż mało o niej słyszała - zabiła
by mnie za to. :D


Tylko powtórzę - tego Ci nie odmawiam w ogóle. Masz wyobraźnię i dla mnie to było jasne. Opowiadanie najdziwniejszych snów i marzeń by mnie nie przekonało - bo nie chodzi o to, że masz to w głowie. Chodzi mi o to, na ile ZASTOSUJESZ wyobraźnię do tego, żeby uniknąc takiej "metody" jak kłótnia na ożywienie relacji :)
I nie mówię, że nie potrafisz - dlatego napisałam "rusz wyobraźnią" a nie "Ty człowieku bez wyobraźni" - bo to drugie po prostu by nie było prawdą i byłoby niesprawiedliwe z mojej strony.

Dnia 13.06.2006 o 22:53, Vaxinar napisał:

Pozdrawiam.


Ja również :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

A jednak - semantyka. Ja tego nie lubię nazywać rządzeniem, a wyszło na to, ze się jakby zgadzamy

Powiedzmy, że tak. Jednak to jest władza, boska władza. :)

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Ja Ci nie odpowiem, bo mnie będziesz od domorosłych psychologów wyzywał:P

:(
A ja bardzo proszę. :(

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Ale mnie się tak nie powinno był dać odczytać, bo napisałam "też" (trochę żyję) - czyli pominęłam
różnicę wieku zupełnie.

Aha - mój błąd. :]

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Tak, ale to jest też wyrażanie miłości (pomijam "pączusie", bo rzeczywiście niefajne) No i
ta częstotliwość - wiadomo, że nie 100 razy na godzinę :D "Nieustanne gadanie" - jeśli ktoś
wyobraźni np by nie miał i tylko "pączuś" (na szczęście nikt mnie tak nie nazywa/ł) bym słyszała,
kiedy można tyle innych fajnych określeń, albo samo imię po prostu. Też na różne sposoby. I
wiesz, wtedy to nie jest nadmiar słodyczy. No, pomijam fakt, że na pewno są takie pary, gdzie
jedna po prostu nie znosi czegoś takiego. Albo i obie. To sobie nie będą zdrabniać itp.

Niby masz rację, ale wiesz - nieraz jak zaostrzysz atmosferę, to później może być fajniej - przyjemniej. :)

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Obrazisz się, jak Ci zwrócę uwagę, że "kłótnia" to przez zamkniętę "ó"? Mam nadzieję, że nie

Nie, bo polszczyzna to podstawa, a ja zawsze mam problemy z tym wyrazem. :(

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

A chcesz podać? :> IQ mierzy tylko zdolność do rozwiązywania pewnych testów i wiedzę skrystalizowaną.
Ja nie o takiej inteligencji mówię (pomijając, że jest jej jakies 7 rodzajów)

Mogę podać, ale skąd wiesz o jakimkolwiek z poziomów mojej inteligencji ?

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Tu dopiero pojechałeś... :D

Jadę, jadę.

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Ja nie o fantazjowaniu jako takim, tylko życiu z fantazją. Zamiast kłócenia się, podnoszenie
adrenaliny w inny sposób - nie w swojej głowie, jak to zrozumiałes.

Na jedno wychodzi prawie. Jak masz bogatą wyobraźnie, to i żyjesz z fantazją, a przynajmiej ja tak robię.

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Skromnyś, rzeczywiście :D

No, a jak. :D

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Tylko powtórzę - tego Ci nie odmawiam w ogóle.

Czego mie nie odmawiasz ?

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

snów i marzeń by mnie nie przekonało - bo nie chodzi o to, że masz to w głowie.

Tak się akurat składa, że moje sny, marzenia dziwne nie są. Nie przekonałby Cię ? Hmm, no ale z tego co czytam, to mi wierzysz, więc nie muszę przekonywać.

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

Chodzi mi o to, na ile ZASTOSUJESZ wyobraźnię do tego, żeby uniknąc takiej "metody" jak kłótnia
na ożywienie relacji :)

Kłotnia to też metoda. :] Już mówiłem - nieraz jest konieczna, po rozładowaniu nerwów przychodzi wspaniały czas.

Dnia 14.06.2006 o 09:54, shelion napisał:

I nie mówię, że nie potrafisz - dlatego napisałam "rusz wyobraźnią" a nie "Ty człowieku bez
wyobraźni" - bo to drugie po prostu by nie było prawdą i byłoby niesprawiedliwe z mojej strony.

No to dobrze, że nie mówisz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.06.2006 o 10:46, Vaxinar napisał:

Powiedzmy, że tak. Jednak to jest władza, boska władza. :)

No cały Ty :P

Dnia 14.06.2006 o 10:46, Vaxinar napisał:

Mogę podać, ale skąd wiesz o jakimkolwiek z poziomów mojej inteligencji ?

A kto mówi, że ja wiem coś o poziomie? Inteligentny to dość ogólne określenie i jakby się chciało to wg skali IQ jakos określić, to by było od do - a nie konkretna liczba. Jak powiem, że na dworze jest ciepło to nie mam na myśli temperatury np 24 C, tylko coś pomiędzy 21 a 28 (choć dla mnie to już upał)

Dnia 14.06.2006 o 10:46, Vaxinar napisał:

> Ja nie o fantazjowaniu jako takim, tylko życiu z fantazją. Zamiast kłócenia się,
podnoszenie
> adrenaliny w inny sposób - nie w swojej głowie, jak to zrozumiałes.
Na jedno wychodzi prawie. Jak masz bogatą wyobraźnie, to i żyjesz z fantazją, a przynajmiej
ja tak robię.

Nie wychodzi na jedno. "prawie" robi wielką różnice :D Teraz mówisz, że żyjesz z fantazją. Ale wcześniej sie tak uparłeś przy tej kłótni, że myślałam, że po prostu lepsze pomysły Ci do głowy nie przychodzą. :) Rozumiem, że się myliłam i lepsze możesz mieć, jak tylko zechcesz, ale po prostu upodobałeś sobie kłótnie. :P
>

Dnia 14.06.2006 o 10:46, Vaxinar napisał:

> Tylko powtórzę - tego Ci nie odmawiam w ogóle.
Czego mie nie odmawiasz ?


Wyobraźni jako takiej.

Dnia 14.06.2006 o 10:46, Vaxinar napisał:


> Chodzi mi o to, na ile ZASTOSUJESZ wyobraźnię do tego, żeby uniknąc takiej "metody" jak
kłótnia
> na ożywienie relacji :)
Kłotnia to też metoda. :] Już mówiłem - nieraz jest konieczna, po rozładowaniu nerwów przychodzi
wspaniały czas.


Ale jedna z wielu i raczej kiepska, jak dla mnie. Wspaniały czas może po kłotni przyjść, a może przyjśc też rozstanie. Przyszło Ci to do głowy? Lubisz takie ryzyko? Ja wolę mieć wspaniały czas bez tego przerywnika.
Są różni ludzie, różnie się kłóca, dochodzi do bijatyk, albo przeklinania, albo nagle, jakk złość ich za bardzo poniesie mówią Ci na złość takie rzeczy, że potem nie chce się już kontyuować związku, bo nie wiesz, czy mówią to teraz, bo im tak długo na sercu leżało (więc prawde mówią) czy też na złość (okrutni są). I dodaj do obrazka obserwujące to małe dzieci, które za nic nie zrozumią, że rodzice na siebie krzyczą, żeby potem było lepiej.
I jak jedno jest pijane i rzuci w drugie jakimś przedmiotem pod ręką, to pokaże się strużka krwi. I takie dziecko jest przerazone.
Ot kłótnie w związkach z mojej perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 11:14, shelion napisał:

No cały Ty :P

Piszesz jakbym był rządny władzy.

Dnia 14.06.2006 o 11:14, shelion napisał:

Rozumiem, że się myliłam i lepsze możesz mieć, jak tylko zechcesz,
ale po prostu upodobałeś sobie kłótnie. :P

Moge, ale niestety nieraz kłotnia jest potrzebna. :P

Dnia 14.06.2006 o 11:14, shelion napisał:

Ale jedna z wielu i raczej kiepska, jak dla mnie. Wspaniały czas może po kłotni przyjść,
a może przyjśc też rozstanie. Przyszło Ci to do głowy? Lubisz takie ryzyko? Ja wolę
mieć wspaniały czas bez tego przerywnika.

No i odrazu tak wyjeżdżasz. :( Przecież tu nie chodzi o jakaś super kłotnie gdzie będą się bili i wyzywali, ale o sprzeczkę mało, taką nawet żartobliwą. :P

Dnia 14.06.2006 o 11:14, shelion napisał:

I dodaj dobrazka obserwujące to małe dzieci, które za nic
nie zrozumią, że rodzice na siebie krzyczą, żeby potem było lepiej.
I jak jedno jest pijane i rzuci w drugie jakimś przedmiotem pod ręką, to pokaże się strużka
krwi. I takie dziecko jest przerazone.

Za bardzo to wyolbrzymiasz. I nie było mowy o dzieciach. :)
Słuchaj, nie chodzi tu o jakieś awantury patologiczne, ale o takie małe sprzeczki, po których wręcz nie ma mowy aby się rozstać, potem jest fajnie.
Wyolbrzymiasz jak nie wiem - krew, zaraz dojdą jakieś noże, mordy. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

takie moje trzy grosze, bo wczoraj nie miałam okazji do rozmowy:
- co do relacji w rodzinie to w zdrowych związkach równowaga chyba przychodzi sama jak w teorii naczyń połączonych, przynajmniej ja czegoś takiego oczekuję, co do tego, że osoba robi to co umie to ja znam facetów i zaraz okaże się, że mało potrafią :), trzeba od siebie i od partnera wymagać okreslonych czynnośći bo inaczej dochodzi z jednej strony do przegięcia a współzwiązkowiec ma czyste sumienie bo nie wiedział,że powinien ,,cos tam zrobić" bo np. jest w tym kiepski lub mama nie nauczyła, natomiast rozmowa to podstawa dobrych relacji i oczywiście postawa dobre wiary :)
- co do kłótni, to taka prawdziwa (z wyzwiskami, naruszeniem nietykalnośći osobistej) powinna definitywnie kończyć związek i jeśli tak się nie dzieje to wyłącznie z winy partnera, który się boi odejść, nie ma podstaw do twierdzenia, że przechodzimy kryzys, że trzeba się dogadać, zreszta ja uważam, że już sama kłótnia, nawet jedynie słowna, świadczy o antagonizmach, które wcześniej czy później i tak doprowadza do rozstania,
- w polskim społeczeństwie jest podstawowy problem z umiejętnością rozmowy, argumentacji, nie uczymy się tego w szkole, prawie nie ma takich zajęć na studiach i później już dorosłym osobom na zadane pytanie najczęściej w umyśle rodzi się odpowiedź: ,, tak bo tak". Przy przedstawianiu swoich poglądów niepotrzebnie wkradają sią emocje i ,,zwierzęca" chęć wygrania sporu, a jak już wzajemne relacje pary zostana oparte na walce o dominację to jaka zdrowa, świadoma swojej wartości osoba zrezygnuje z wyścigu...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 11:28, Vaxinar napisał:

No i odrazu tak wyjeżdżasz. :( Przecież tu nie chodzi o jakaś super kłotnie gdzie będą się
bili i wyzywali, ale o sprzeczkę mało, taką nawet żartobliwą. :P
Za bardzo to wyolbrzymiasz. I nie było mowy o dzieciach. :)
Słuchaj, nie chodzi tu o jakieś awantury patologiczne, ale o takie małe sprzeczki, po których
wręcz nie ma mowy aby się rozstać, potem jest fajnie.
Wyolbrzymiasz jak nie wiem - krew, zaraz dojdą jakieś noże, mordy. :/


Wiesz, mam wrażenie, że nie dokońca zastanawiasz się nad właściwym doborem określeń. Najpierw władza i rządzenie, teraz kłótnia...
Dla mnie kłótnia to najgorsza z możliwych rzeczy - oznacza konflikt. To o czym mówisz to żartobliwe podpuszczanie, droczenie, a nie sprzeczka czy kłótnia. Różnica jest diametralna, co pewnie niektóre osoby potwierdzą ;P Postaraj się o precyzję sformułowań, bo rzucasz hasło, a potem, po wymianie zdań zaczynasz powoli się z tego wycofywać, albo zmieniać znaczenie słów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty to teraz nazywasz wyolbrzymianiem - ale sam zmieniłeś praktycznie zajmowaną pozycję. Teraz to juz sprzeczka tylko. :D
A o droczeniu to ja pisałam. Ja będziesz się jeszcze trochę dalej wycofywał to i droczenia zamiast kłótni dojdziesz. :D
A o dzieciach nie było mowy, a teraz jest, bo je dodałam do obrazka, zeby Ci pokazać, dlaczego według mnie to taki kiepski pomysł. Dlaczego w końcu wyrywać coś z kontekstu i mówić - "dobre jest" jeśli się zapomni, że może byc bardzo złe? Wystarczy, że kontekst zmienisz, albo szerzej spojrzysz.

Naprawdę, "sprzeczka żartobliwa" to mi się bardzo podoba - ale to juz nie to samo, przy czym zdawałeś się upierać. Jak zostaniesz przy takiej żartobliwej, to oczywiście popieram. Dla mnie to właśnie droczenie. :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 11:38, shelion napisał:

Ty to teraz nazywasz wyolbrzymianiem - ale sam zmieniłeś praktycznie zajmowaną pozycję. Teraz
to juz sprzeczka tylko. :D

Eh. Bo wyolbrzymiasz, dalej zostaje przy kłotni. Nieraz to jest potrzebne, nie jest realnym całe życie przejść bez ani jednej kłótni. Napisałem sprzeczka, ponieważ nie chodzi mi o kłótnie z wyzwiskami, ale o łagodniejszą kłótnię, bez garnków, noży i krwi. Nie zmieniam pozycji.

Dnia 14.06.2006 o 11:38, shelion napisał:

A o droczeniu to ja pisałam. Ja będziesz się jeszcze trochę dalej wycofywał to i droczenia
zamiast kłótni dojdziesz. :D

Nie wycofuje się.
Zdrobniłem Ci to do sprzeczki, bo Ty mi wyjeżdżasz z jakimiś patologicznym awanturami, gdzie mąż i żona rzucają się nożami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Yarr ma rację. Dobieraj lepiej słowa. Może po prostu nie lubisz nie mieć racji. Szkoda słów na taką dyskusję w takim razie. Nie pisałam wcale o patologicznej sytuacji. Choć przede wszystkim w takich kłótnie są bardzo ostre.
Ale ja to widzę tak, ze się wycofujesz, a jak ja to stwierdzam wprost, to zaprzeczasz. Łagodna kłótnia to sprzeczka - dlatego zdrobniłeś. Gubisz się w "zeznaniach". Może słównik synonimów weź do ręki i się zdecyduj. Ja swoje powiedziałam.
A to, że nie jest realnym przejść życie bez żadnej kłótni (zwłaszcza przed 20tym rokiem życia) to ja wiem - ale to się ma nijak do dyskusji - to ma być argument za kłótnia? Kłótnia jest dobra - bo w realnym świecie występuje? To może podobnie zakwalifikujesz każde inne zło? Jakoś nie sądzę, żebyś miał na to ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Noo dobra napisze to tutaj...
a wiec mam problema z dizewczynami..
od jakiegoś czasu chodze z kumplem po osiedlu w naszym mieście.. i kurde.. staramy się znaleśc jakieś fajne dziewczyny i sie z nimi zapoznać.. poznać .. poderwać. zarwać itp. itd. bo sami nie mamy.. no ale jest malutki problem ze nie bardzo nie wiemy co powiedziec jak widzimy taką łądną dziewczyne.. bo spytanie się o godzine to troche chyba głupio? czy moze jak JĄ, JE widzimy to moze patrzec na nie cały czas aż one coś powiedzą do nas?! czy może.. nie wiem zagwizdać jak idzie przed nami jakaś dziewczyna.. czy no sam nie wiem... albo jeszcze próbowaliśmy usiaśc sobie na łąwce i czekać... i nieraz coś łądnego przechodziło koło nas ale.. jak zwrócic na siebie uwage? jak taką idącą do niewiadomego celu dziewczyne zatrzymać aby z nami pogadała.. ??!!

pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 11:52, shelion napisał:

Yarr ma rację. Dobieraj lepiej słowa. Może po prostu nie lubisz nie mieć racji. Szkoda słów
na taką dyskusję w takim razie. Nie pisałam wcale o patologicznej sytuacji. Choć przede wszystkim
w takich kłótnie są bardzo ostre.

Nie lubie nie mieć racji ? Skąd możesz to wiedzieć.
Po raz któryś powtarzam, że nie wycofuje się, ale przystaje przy swoim - kłótnia nieraz jest potrzebna. Co prawda nie za często, nie może być jedynym aspektem życia dwojga ludzi, ale niestety nieraz trzeba. Nie możesz
tłumić w sobie niektórych złości.

Dnia 14.06.2006 o 11:52, shelion napisał:

Szkoda słów na taką dyskusję w takim razie.

Tak - to mówi samo za siebie. Ja zostaje dalej przy swoim. Zdrobniłem dlatego, ponieważ Ty za bardzo zaostrzyłaś.

Dnia 14.06.2006 o 11:52, shelion napisał:

Ale ja to widzę tak, ze się wycofujesz, a jak ja to stwierdzam wprost, to zaprzeczasz.

To źle widzisz. Zostaje przy swoim. Kłotnia jako taka jest potrzebna - nieraz, nie często, nie codzień, ale jest.

Dnia 14.06.2006 o 11:52, shelion napisał:

A to, że nie jest realnym przejść życie bez żadnej kłótni (zwłaszcza przed 20tym rokiem życia)
to ja wiem - ale to się ma nijak do dyskusji - to ma być argument za kłótnia? Kłótnia jest
dobra - bo w realnym świecie występuje? To może podobnie zakwalifikujesz każde inne zło? Jakoś
nie sądzę, żebyś miał na to ochotę.

Zgoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:

Nie lubie nie mieć racji ? Skąd możesz to wiedzieć.


Bo umiem czytać?

Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:

Po raz któryś powtarzam, że nie wycofuje się, ale przystaje przy swoim - kłótnia nieraz jest
potrzebna.


Owszem, wycofywałeś się. Przecież nie ja jedna to zauważyłam.

Co prawda nie za często, nie może być jedynym aspektem życia dwojga ludzi, ale niestety

Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:

nieraz trzeba. Nie możesz
tłumić w sobie niektórych złości.


Tłumić nie, ale można porozmawiać normalnie, jak dwoje dojrzałych dorosłych ludzi.

Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:


> Szkoda słów na taką dyskusję w takim razie.
Tak - to mówi samo za siebie. Ja zostaje dalej przy swoim. Zdrobniłem dlatego, ponieważ Ty
za bardzo zaostrzyłaś.

Samo za siebie - oczywiście, tylko mogę się założyć, że nadajesz temu teraz zupełnie inne znaczenie. Tobie się wydaje, że mi brak argumentów czy coś? Bo ja nie widzę ŻADNYCH zasadnych argumentów z Twojej strony.
Zaostrzyłam, żeby Ci wzrok wyostrzyć. Ewidentnie nie pomogło. I dlatego szkoda słów.

Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:

> Ale ja to widzę tak, ze się wycofujesz, a jak ja to stwierdzam wprost, to zaprzeczasz.

To źle widzisz. Zostaje przy swoim. Kłotnia jako taka jest potrzebna - nieraz, nie często,
nie codzień, ale jest.

Dobrze widzę. Najpierw piszesz, że kłótnia, potem, że zartobliwa kłótnia, teraz znów kłótnia (i to ostanie już z przekory, bo Ci się nie podoba, że mam mocniejsze argumenty)

Dnia 14.06.2006 o 12:01, Vaxinar napisał:

> A to, że nie jest realnym przejść życie bez żadnej kłótni (zwłaszcza przed 20tym rokiem
życia)
> to ja wiem - ale to się ma nijak do dyskusji - to ma być argument za kłótnia? Kłótnia
jest
> dobra - bo w realnym świecie występuje? To może podobnie zakwalifikujesz każde inne zło?
Jakoś
> nie sądzę, żebyś miał na to ochotę.
Zgoda.

Zgadzasz się z całym cytowanym fragmentem? Dobre. Z tym, że fakt występowania zła jest już jego usprawiedliwieniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się