gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 28.12.2010 o 18:24, AphroditeDnB napisał:

.Lecz szanse są 30/70....i niewiem co myśleć....

Jaja sobie robisz? Sen to nie rachunek prawdopodobieństwa. Jeżeli podoba ci się panna, to sen nic nie załatwi za ciebie. Możesz jedynie spróbować, uda się bądź nie - ale nie będziesz się męczył myślą "co by było gdyby".
Gdyby sny były zapowiedzią tego co nastanie, to ja m.in. umarłbym przynajmniej z 10 razy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2010 o 18:24, AphroditeDnB napisał:

Ostatniej nocy śniło mi sie że z powodu przykrej ,niespodziewanej sytuacji podeszła koleżanka
(która aktualnie ma chłopaka) przytuliła ( i takie tam) sie do mnie i potem byliśmy razem...W
moim przypadku sny sie niespełnianą (niestety)... ale wydaje mi sie że w nadchodzącym
roku to sie zdarzy..Lecz szanse są 30/70....i niewiem co myśleć....


Wiesz, w przypadku przytłaczającej większości ludzkiej populacji sny się nie spełniają. Nie ma w tym absolutnie nic nadzwyczajnego ;]
Jeśli chłopak tej dziewczyny nie jest Twoim kumplem to nie widzę przeszkód, uderzaj. Tylko ostrożnie. Jak dziewczyna jest z kimś to się robi czasem bardzo ostrożna żeby jej nikt jej obecnemu chłopakowi nie odbił i w razie ryzyka gotowa Ci zwiać [czytaj: zerwać kontakt np]. Ale to taka luźna myśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2010 o 21:51, Calia napisał:

Wiesz, w przypadku przytłaczającej większości ludzkiej populacji sny się nie spełniają.
Nie ma w tym absolutnie nic nadzwyczajnego ;]

Aha..rozumiem..

Dnia 28.12.2010 o 21:51, Calia napisał:

Jeśli chłopak tej dziewczyny nie jest Twoim kumplem

No prawda on nie jest moim kumplem ,w ogóle go nie znam ,tylko z widzenia

>to nie widzę przeszkód, uderzaj.

Dnia 28.12.2010 o 21:51, Calia napisał:

Tylko ostrożnie. Jak dziewczyna jest z kimś to się robi czasem bardzo ostrożna żeby jej
nikt jej obecnemu chłopakowi nie odbił i w razie ryzyka gotowa Ci zwiać [czytaj: zerwać
kontakt
np].

<----- I tego sie właśnie obawiam....zerwanie kontaktu. A z drugiej strony nie chciałbym miec jakiś nieprzyjemności ze strony tego chłopaka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się. Raz sie żyje. Uderzaj pełną siłą.
Jak się uda to fajnie, jak nie to znajdziesz inną.
Problem z głowy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Również uważam, że powinieneś spróbować. Może nie pełną siłą, ale powolutku, pomalutku do wszystkiego można dojść :) A co do chłopaka, to gdy ona już Cię "zaakceptuje" to najlepiej przekonaj odpowiednimi argumentami jej chłopaka, by już sobie odpuścił :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imho odbijanie cudzych dziewczyn to nie jest najlepszy pomysł pod słońcem.
Secundo - licz się z tym, że ten jej chłopak to typowy koleś który typowo zareaguje [jak powiedzmy 75% społeczeństwa] i istnieje ryzyko, że zwyczajnie da ci po pysku jeśli odbijesz mu dziewczynę.
Moja rada - poszukaj kogoś innego, zamiast pchać się w cudze związki, chyba, że to wielka miłość [choć jeśli jednostronna, to i tak skazana na porażkę]

Najlepsze rozwiązanie - pogadaj z nią, powiedz jej co czujesz [jeśli coś czujesz], jeśli ona czuje tak samo, akceptuje i odwzajemnia to, to nic temu nie przeszkodzi, jeśli powie że nie i "sorry brachu ale uderzasz nie do tej bramki", daj sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.12.2010 o 23:33, AphroditeDnB napisał:

> Tylko ostrożnie. Jak dziewczyna jest z kimś to się robi czasem bardzo ostrożna żeby
jej
> nikt jej obecnemu chłopakowi nie odbił i w razie ryzyka gotowa Ci zwiać [czytaj:
zerwać
> kontakt
np].
<----- I tego sie właśnie obawiam....zerwanie kontaktu. A z drugiej strony nie chciałbym
miec jakiś nieprzyjemności ze strony tego chłopaka...


Dlatego raczej radzę nie jechać z grubej rury i nie stosować się do rady kolegi Pietro87 bo w ten sposób to nic nie zyskasz a wszystko stracisz. Trochę jakbyś się podkradał na polowaniu strzelając z karabinu w powietrze - płoszysz zwierzynę i nic nie złowisz. Powoli, cierpliwie. Wszystko zawsze i tak zaczyna się od kumpelstwa i to jest najlepsza droga.
Nieprzyjemności ze strony chłopaka. Cóż, przeraża Cię, że Ci ktoś nawtyka? W mordobicie szczerze wątpię.

Pietro87 i AphroditeDnB
Odbijanie komuś dziewczyny jest raczej paskudne ale jeśli dziewczyna jest tego warta to spróbować nie zaszkodzi. Szczególnie, że facet, który nie potrafi zatrzymać przy sobie dziewczyny, uważam, na nią nie zasługuje. [Ale to trochę gra mój damski szowinizm ;) ]

Pietro87, naprawdę uważasz, że jednostronna miłość zawsze jest skazana na porażkę? Czyli jeśli ktoś Ci się podoba, ale Ty nie podobasz się temu komuś natychmiast rezygnujesz i idziesz szukać szczęścia gdzie indziej? Nie próbujesz się jakoś zbliżyć do tej osoby? Ani trochę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2010 o 17:16, AphroditeDnB napisał:

Dzisiaj gadałem z dawno niewidzianą koleżanką.Kiedyś (dawno temu) spytałem sie jej czy
mam u niej szanse i dzisiaj dostałem odpowiedz, że ona raczej nie chce z nikim być...


Rozwiązanie tej zagadki jest banalnie proste, a pomoże Ci w tym postawienie się w jej sytuacji. Pomyśl co by było, gdyby podeszła do Ciebie koleżanka (inna niż ta), z którą nawet fajnie się rozmawia, ale która absolutnie Ci się nie podoba lub zupełnie nie widzisz jej w roli swojej dziewczyny, i zapytała: "czy mam u Ciebie szanse?"

Czy odpowiedziałbyś:
a) Nie
b) Ja raczej nie chcę się z nikim w tej chwili wiązać...

?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

dlatego proponuje powrót do czasów jaskiń i maczug.

zresztą wczoraj było święto pocałunków czy jakieś inne coś, i się nawet udało, więc łiii tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czasami zerwanie kontaktu jest najlepszym rozwiązaniem, chociaż nie zawsze.
Ja za cholerę nie mogę urwać kontaktu z moją eks, chociaż kilka razy próbowałem, wiem że już nic nie będzie i ona też to wie, ale mam taki pozytyw że będę mógł wyrywać jej koleżanki (co zresztą sama chce mi załatwić).
Jak panna zajęta, to ja bym sobie dał spokój. Jest wiele dziewczyn na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy, według Was, w imię miłości(zakładam, że takowa istnieje) można usprawiedliwiać hipokryzję? Czy zaprzeczylibyście swoim poglądom i zasadom, jeżeli drugiej osobie bardzo by zależało na pewnych rzeczach? Mówię tu o ślubie z udziałem funkcjonariusza KrK w kościele. Osobiście uważam, że całą szopkę z białą suknią, marszem weselnym itp można zrobić oddzielnie ale czy nie byłoby egoizmem wywieranie presji na partnerze/partnerce w tej sprawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.01.2011 o 22:23, Vandaeriel napisał:

Czy, według Was, w imię miłości(zakładam, że takowa istnieje) można usprawiedliwiać hipokryzję?
Czy zaprzeczylibyście swoim poglądom i zasadom, jeżeli drugiej osobie bardzo by zależało
na pewnych rzeczach? Mówię tu o ślubie z udziałem funkcjonariusza KrK w kościele. Osobiście
uważam, że całą szopkę z białą suknią, marszem weselnym itp można zrobić oddzielnie ale
czy nie byłoby egoizmem wywieranie presji na partnerze/partnerce w tej sprawie?


Hipokryzji nic nie usprawiedliwia:)
Nie zaprzeczylbym swoim pogladom zasadom. Moglbym je nagiac, przykladowo wzialbym slub koscielny, nie wierzac w Boga, jezeli chcialaby tego moja wybranka:)
Wywieranie presji jest egoizmem, ale dojscie do kompromisu juz nie:) Szczera rozmowa moze duzo pozornych komplikacji rozwiazac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.01.2011 o 22:23, Vandaeriel napisał:

Czy, według Was, w imię miłości(zakładam, że takowa istnieje) można usprawiedliwiać hipokryzję?

Tak jak ktoś napisał ci powyżej - hipokryzji nie usprawiedliwia absolutnie nic, zwłaszcza w kontaktach damsko - męskich. Jak się trafi na hipokrytę / hipokrytkę to zazwyczaj dany związek czy to koleżeński czy "coś więcej" idzie w ... no daleko idzie. Bycie obłudnym, kłamliwym jest jedną z najgorszych rzeczy jakie można zrobić drugiej osobie.

Dnia 02.01.2011 o 22:23, Vandaeriel napisał:

Czy zaprzeczylibyście swoim poglądom i zasadom, jeżeli drugiej osobie bardzo by zależało
na pewnych rzeczach?

Zaprzeczyć to wątpię ale raczej trudno o sytuację z której nie można by wyjść ze względnym kompromisem.
>Mówię tu o ślubie z udziałem funkcjonariusza KrK w kościele. Osobiście

Dnia 02.01.2011 o 22:23, Vandaeriel napisał:

uważam, że całą szopkę z białą suknią, marszem weselnym itp można zrobić oddzielnie ale
czy nie byłoby egoizmem wywieranie presji na partnerze/partnerce w tej sprawie?

Dogadać się i ustalić jedną wersję - to jest o wiele bardziej "cool" niż zgrywać kogoś innego niż się jest, hipokrytów nie lubi nikt, absolutnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że podany przez Ciebie przykład, doskonale odzwierciedla problem, ale zauważ, jak można rozpatrzeć coś takiego:
Dwie osoby się kochają. Ona katoliczka, on niewierzący. Jej zależy na zawarciu związku małżeńskiego w kościele, bo tak nakazuje jej religia. Czy hipokryzją nazwiemy, jeżeli mężczyzna dla dobra swojej partnerki, weźmie z nią ślub w takiej formie? Gdy jest to dobrowolna decyzja, gdyż rozumie, że jej na tym bardzo zależy i jej religia wręcz tego wymaga? Nikt go nie zmusza, nie musi stawać się wyznawcą danej religii, jedynie na krótką chwilę ma odegrać taką "szopkę"... To hipokryzja czy dowód miłości?
Osobiście jeżeli byłabym postawiona w takiej sytuacji... Hmmm...
Jeżeli poproszono by mnie, nie zmuszono pewnie bym się zgodziła, korona z głowy nie spadnie myślę. W związkach idzie się na ten kompromis: bo potem dojdzie do sytuacji, że głupie wyniesienie śmieci będzie stanowiło nie lada problem^^
Hipokryta to ktoś taki, kto jest dwulicowy,czyli udaje katolika dla przykładu, by osiągać korzyść. Zaś tego, kto raz pójdzie na ustępstwo, hipokrytą de facto bym nie nazwała.
Ludzie wierzą w różne rzeczy i trzeba być czasem na to wyrozumiałym. Jednak nic na siłę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Czy hipokryzją nazwiemy, jeżeli

Dnia 03.01.2011 o 16:11, Lillith napisał:

mężczyzna dla dobra swojej partnerki, weźmie z nią ślub w takiej formie?

Jak dla mnie ... no w sumie tak. Przecież jest niewierzący [ lub wierzący w coś innego dowolnie wybranego spośród bogatej galerii bóstw wszelakich ] więc zgadza się jak sama napisałaś odegrać szopkę. Pytanie tylko po co? To nie jest taki trv hipokryta ale jednak ja bym czemuś takiemu niespecjalnie przyklaskiwał. Skoro wierzy w coś innego / nie wierzy to niech się tego trzyma, czy w tym przypadku jej by to zrobiło jakąś naprawdę ogromną różnicę? Taką że nie mogliby się cieszyć tym że są razem etc etc? Już prędzej ślub cywilny jest o niebo sensowniejszy w takim jak opisany wyżej przypadku. Poza tym ja jestem zdania że relacje które łączą dwoje ludzi powinny być ponad religią jakakolwiek by ona nie była.
>Nikt go nie zmusza, nie musi stawać się wyznawcą danej religii, jedynie na krótką

Dnia 03.01.2011 o 16:11, Lillith napisał:

chwilę ma odegrać taką "szopkę"... To hipokryzja czy dowód miłości?

Dowodem miłości jest chyba cały ich związek, tak mi się przynajmniej wydaje. ;-)
>W związkach idzie się na ten kompromis: bo potem dojdzie do sytuacji, że głupie

Dnia 03.01.2011 o 16:11, Lillith napisał:

wyniesienie śmieci będzie stanowiło nie lada problem^^

Oczywiście - tu się zgadzam ale akurat w tym przypadku mamy do czynienia z nieco większym kalibrem problemu - tu już nie jest takie byle co, to mniej więcej tak samo jak przystępować do bierzmowania na zasadzie "bo inni też podchodzą to ja też muszę" w przypadku gdy jest się ateistą chociażby. Takie trochę niefajne imo.

Dnia 03.01.2011 o 16:11, Lillith napisał:

Hipokryta to ktoś taki, kto jest dwulicowy,czyli udaje katolika dla przykładu, by osiągać
korzyść.

Hipokryzja to też dwulicowość, obłuda, stawania się kimś na pokaz, twierdzenie że jest tak i tak a potem wmawiania że "nie, nigdy w życiu" tudzież "źle mnie zrozumiałeś" ble ble ble ...
>Jednak nic na siłę
Co fakt to fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2011 o 16:42, Tyler_D napisał:

>Czy hipokryzją nazwiemy...

Te cale odwalenie szopki faktycznie-nie jest dowodem milosci, a przynajmniej byc nim nie powinno, nie jako pojedyncza sytuacja. Tu masz calkowita racje. Jednak jezeli jednemu z przyszlych wspolmalzonkow bardzo na tym zalezy, a to ze wzgledu na to ze jest religijny/a, czy tez innego powodu, ktory nie splata sie z dewocja... To czemu nie? Dla niektorych jest to naprawde duza roznica:) Mysle ze nie byloby to dla mnie problemem-jezeli narzeczona poprosilaby mnie o wziecie slubu koscielnego, mimo ze nie jestem osoba wierzaca. I nie zrobilbym tego na pokaz:)
Takze reasumujac ''punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia''. Czy jakos tak:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie ale w momencie gdy poszedłbyś do tego ślubu kościelnego ... nie uważasz że byłoby to zwyczajnie fałszywe, obłudne i co najważniejsze - bezcelowe? Robić coś w sumie na pokaz [ no bo jak inaczej nazwać ślub między katolkiem i nie-katolkiem? ] - jesteś pewien że tego oczekiwałaby druga osoba? Jakoś w to wątpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2011 o 17:16, Tyler_D napisał:

Wszystko fajnie ale w momencie gdy poszedłbyś do tego ślubu kościelnego ... nie uważasz
że byłoby to zwyczajnie fałszywe, obłudne i co najważniejsze - bezcelowe? Robić coś w
sumie na pokaz [ no bo jak inaczej nazwać ślub między katolkiem i nie-katolkiem? ] -
jesteś pewien że tego oczekiwałaby druga osoba? Jakoś w to wątpię.


Hmmm...Jeśli niekatolik weźmie ślub kościelny, by katoliczka mogła kiedyś "dołączyć do grona aniołków" , jak zakłada jej wiara, ona zaś w zamian nie zmusza swego partnera do odwiedzania kościoła poza tym jednym przypadkiem i jest tolerancyjna wobec jego poglądów, to chyba jest ok?
A na pewno jest to mniejsza (jeśli w ogóle) hipokryzja, gdy ktoś dzień w dzień w kościółku a po powrocie do domu leje żonę sztachetą z przydrożnego płotu, chwiejąc się na pijanych nogach ;-)

Na codzień mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami co omawiana powyżej:
przecież tak samo facet przymusza się, by iść z kobietą np.: na zakupy- wcale nie podoba się mu to, że siedzi i patrzy, jak jego panna wertuje wieszaki, wyraża swój sprzeciw ale czeka mimo to, aż zakupy zakończą się sukcesem. Hipokryzja? Przecież nie udaje nawet w większości przypadków, że jest zadowolony tym faktem...

Ja bym powiedziała, że to jakiś tam kompromis, hipokryzja ma dla mnie bardzo pejoratywne nacechowanie, przez co staram się nikogo mianem hipokryty pochopnie nie określać ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się