gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 20.12.2011 o 20:34, CreateYourself napisał:

Kobiety szukają silnych, pewnych siebie, inteligentnych facetów, często za tym przemawia ich, najogólniej mówiąc, arogancja, a za przyjaciół gejowatych lalusiów, bo to odzwierciedlenie przyjaciółki, tylko, że faceta, a to dla nich nawet plus, bo mają kogoś, kto niby myśli nieco jak facet, więc w pewnych kwestiach jest lepszy od przyjaciółek. Jak się nie będzie pchał ''na trzeciego'', to fakt - po prostu nic się nie stanie.


Wiesz co, w sumie mi coś ciekawego potwierdziłeś. Ale - nigdy nie ma reguły i nie jest tak w 100% przypadków to co mówisz o facecie-przyjaciółce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie można nie przyznać Ci racji w powyższych kwestiach, ale nie trzeba z góry ustalać, że wyjdzie czarny scenariusz. Bardzo możliwe, że stanie się tak, jak zakładasz, ale raczej możesz tym zniechęcić Dudu do całej sprawy. No chyba, że ten post będzie swoistym kopniakiem i doda mu motywacji do działania i nie oglądania się za siebie. Zapewne taki był cel tego posta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.12.2011 o 20:51, Galadin napisał:

Wiesz co, w sumie mi coś ciekawego potwierdziłeś. Ale - nigdy nie ma reguły i nie jest
tak w 100% przypadków to co mówisz o facecie-przyjaciółce.


Nigdy nie ma reguły, to fakt. Ale praktycznie zawsze tak się dzieje, naprawdę, musimy mieć do czynienia z istnym farciarzem w którym kobieta dostrzeże coś, albo raczej - zlituje się nad nim do czasu, gdy nie znajdzie czegoś konkretniejszego, albo z wyjątkową dziewczyną, która zleje samca alfa dla kogoś takiego.

@Heimdallr to nie pesymizm. To realizm, to nie tak, że wyczytałem te informacje na serwisie plotkarskim i teraz je powielam własnymi słowami, staram się nie wypowiadać w kwestiach, o których nie mam pojęcia, gdzie brak mi doświadczenia. Nie chcę nikogo zniechęcać, chcę tylko uświadomić Dudu jego błędy.
Najprawdopodobniej szuka wymówki dla swojej nieśmiałości czy braku pomysłu jak uwieść, a byle kryzysik w jej związku traktuje jako cud z nieba. Przykro mi, cudów nie ma, los daje nam nieraz możliwość, ale to nadal od nas zależy czy ją wykorzystamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj panowie panowie, czemu czyjś post miałby mnie zniechęcić czy zachęcić. Biorę sbie Wasze rady do serca, ale staram się myśleć po swojemu, czasami jest tak, że zgadzam sie z każdym waszym słowem, a czasami jest tak, że mam pewne wątpliwości odnośnie tego co piszecie. Żeby nie było, bardzo się cieszę, że mi pomagacie i doradzacie, przecież sam tu napisałem, bo wiem, że pod wpływem emocji mógłbym działać nieracjonalnie.
Z create''em zgodzę sie po części, bo...to prawda, że cała ta historia zaczęła się od wygłupów itd. To prawda, że kobiety szukają w facetach oparcia jak w przyjacielu nie jak w partnerze, ale... Ona mi nie wylewa swoich żalów, wręcz przeciwnie, nie szuka wsparcia, przynajmniej tego nie widzę, ale kurde trochę w życiu widziałem i umiem ocenić kiedy jest tzw. chemia ew. jakieś iskierki. Kurcze może głupi jestem, ale w moim doświadczeniu z kobietami nie spotkałem się z takim okazywaniem przyjaźni. Pisanie sms po nocach, teksty typu ale się cieszę, że jutro razem mamy zmianę, zawsze możesz na mnie liczyć. Oczywiście jest też ruga strona medalu, powiedziała mi kilka razy, że to są wygłupy, że ma faceta, ale ja widzę coś w jej spojrzeniu, nie ma bata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Edit.
@create Hola, hola. zacytuj mi jeden wers w którym czytasz, że jestem nieśmiały itd.
Błąd bym popełnił gdybym jak ten "samiec alfa" sic! podszedł i powiedział, że głupia jest, że nie prześpi się ze mną tylko trzyma sie jakiegoś pajaca.
Dobra kur*** nie mówiłem Wam od poczatku wszystkiego....
Przepraszam,że tak przygrałem w kulki, ale myślałem, że to się szybciej potoczy...otóż ja też jestem w związku, jestem zaręczony, od trzech lat. Mieszkam z dziewczyną od dwóch...Jakieś pół roku temu pisałem, że mam watpliwości, pisaliście mi wtedy, że to normalne, że faceci tak mają. Jednak ja sie duszę, czuję sie nieszczęśliwy mimo, iz moja obecna dziewczyna jest cudowną kobietą. To sie ciągnie od tamtej zimy, nie ma dnia, żebym sie nie zastanwaił czy to to....Ostatnio mielismy poważną rozmowę i dalismy sobie czas do świąt, wyjechała do rodziców, ja nadal nie wiem co mam robić. Staram się myśleć logicznie...nie psuj czegoś dla tak niepewnej sytuacji jaką mam z tą koleżanką z pracy, ale cały czas o niej mysle. W czwartek jadę do dziewczyny, bardzo mozliwe, że zakończe swój związek i wtedy będe mógł działać...to mnie trzyma i jeszcze raz przepraszam, że o tym wcześniej nie napisałem, ale to bardzo osobista sprawa.
BTW. Koleżanka z pracy wie, że mam kryzys w związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.12.2011 o 00:22, DuduTutu napisał:

BTW. Koleżanka z pracy wie, że mam kryzys w związku...


Ale czy wie, że to kryzys w późnym etapie, po zaręczynach? :P

To muszę teraz powiedzieć, że niezły kwiatek wyszedł.

Sam musisz to zrobić. Mogę tylko powiedzieć, że jeżeli kompletnie, totalnie nie czujesz się dobrze z obecną narzeczoną, którą uważasz za cudowną, to nie marnuj jej czasu, ale pożegnajcie się w zgodzie. Oboje ruszycie dalej, w bólach, ale w szczerości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co? Jesteś pop... nie napisze jaki. Poważnie. Weź się człowieku zdecyduj, bo aż oczy bolą patrzeć na te miotanie się. Pewnie, że faceci mają wątpliwości. Ale kurde bez przesady! Rok ciągniesz taki teatrzyk? Rany... a to kobiet podobno nie można zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie dziwię się, takim odpowiedzią...sam sobie życie komplikuję.
>Wiesz co? Jesteś pop... nie napisze jaki. Poważnie. Weź się człowieku zdecyduj, bo aż oczy bolą patrzeć na te miotanie się.
Kolego myslisz, że tak łatwo jest zakończyc kilkuletni związek? Masa wspomnień, nie pewność uczucia i jeszcze jakas inna kobieta, która widuję codziennie.
Inny facet by miał romans na boku, pierd****** wyrzuty sumienia i prowadził podwójne życie. Ja tak nie chce...
>Rok ciągniesz taki teatrzyk? Rany... a to kobiet podobno nie można zrozumieć.
Mam od tak zerwać? Ludzie w moim wieku muszą już brać odpowiedzialność za swoje czyny, po prostu boje się co będzie...
A czy to normalne, że wychodząc dzis o 22 z pracy przez prawie godzine gadałem z tą "koleżanką", nie myślałem wtedy o swojej dziewczynie....po powrocie do domu rozmwaialiśmy przed chwilą jeszcze blisko godzine przez telefon....
Może jutro tj. dzisiaj sie wyjasni choć część moich problemów...decyzje podjąłem chce sie rozstać, bo ranie i siebie i ją. Tylko kur** nie wiem jak sie zachowam gdy ją zobacze, gdy przyjdzie coś do czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2011 o 01:42, DuduTutu napisał:

Kolego myslisz, że tak łatwo jest zakończyc kilkuletni związek?


Kilkuletni, z czego znaczna jego cześć to okres poważnych wątpliwości, z tego co czytam.
Podwójne życie? Ty już masz podwójne życie! Obudź się.

Dnia 22.12.2011 o 01:42, DuduTutu napisał:

Mam od tak zerwać? Ludzie w moim wieku muszą już brać odpowiedzialność za swoje czyny, po prostu boje się co będzie...


Pewnie, najlepiej jeszcze to bardziej przedłużać i czekać co będzie.
A ta twoja narzeczona to niby niczego nie widzi, niczego nie przeczuwa? Aż taka by była zaskoczona, gdybyś oświadczył, że to jednak koniec? Aż tak dobrym aktorem przez ostatni rok byłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2011 o 19:06, Zauri napisał:

"jakis" napis ze sztucznego sniegu na chodniku/ulicy przed blokiem swej lejdi?? zbyt
banalne czy calkiem calkiem? :D


Myślę, że ucieszy się, choćby z powodu, że chciało Ci się coś zrobić :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2011 o 19:06, Zauri napisał:

"jakis" napis ze sztucznego sniegu na chodniku/ulicy przed blokiem swej lejdi?? zbyt
banalne czy calkiem calkiem? :D

20111222192746

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałem zauważyć, że porządny facet najpierw kończy dotychczasowy związek a dopiero potem zaczyna szukać innej dziewczyny. Próbuję znaleźć jakieś w miarę cenzuralne i delikatne słowa na określenie twojego zachowania, ale ciężko mi to przychodzi. Bądź mężczyzną ! Albo jedna albo druga, i to teraz, już, natychmiast.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlatego ja jestem zdania, że facet powinien mieć więcej niż jedną kobietę i nie koniecznie ukrywając je przed sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem wasze oburzenie i ja sam wiem, że ostatnio zachowuje sie jak ostatni skur*****, ale sam tak kiedys mówiłem. Pisze po raz kolejny nie szukam i nie szukałem przygody, seksu na boku, to wszystko siedzi w moim pierdzielonym zagmatwanym sercu/rozumie. Byłem dzisiaj u dziewczyny, podjąłem decyzję, że chcę z nia nadal być, nie potrafie i NIE CHCE tego kończyć, bo nasz związek znaczy dla mnie bardzo dużo. Wierzę w to, że to jest kryzys, bo prawdą jest, że te wątpliwości trochę już mam, ale one są falami, nie cały czas...mi jest kur** w życiu za dobrze i to wiem. Przydałoby się mnie tak pierdzielnąć przez łeb. Poza tym po rozmowach ze znajomymi, po Waszych postach doszedłem do wniosku, że wątpliwości są całe życie i tylko od nas zalezy czy pójdziemy z tą drugą osobą przez życie czy nie...Ja póki co idę, mimo, iż ostatnio się trochę pogubiłem, ale czy któryś z was był kiedyś w takiej sytuacji? Czy wiecie, że nad tym co jest w sercu nie ma kontroli?
Pozatym Ona jest moją pierwszą poważną dziewczyną i kiedy tak myślę to moje głupie mysli biorą się z ciekawości, ale nie jestem na tyle głupi, żeby z ciekawości rozpierdzielać związek.
W tym momencie tu i teraz decyzja jest taka, że chcę być, chcę naprawić mój związek. Dziewczynie z pracy powiem całą prawdę, że coś zaiskrzyło, ale dziewczyna jest najważniejsza.
Głupie jest to co pisze i strasznie pogmatwane, ale nikt mi nie wmówi, że życie jest czarno białe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2011 o 21:16, DuduTutu napisał:

Głupie jest to co pisze i strasznie pogmatwane, ale nikt mi nie wmówi, że życie jest
czarno białe...


Ciężkie jest. Ale jak chcesz wzmocnić swój obecny związek, to dobrze jest wrócić do dawnych czasów, kiedy wzajemnie zabiegaliście o siebie. Zacznij myśleć codziennie o swojej narzeczonej jak o dziewczynie, którą chcesz zdobyć i zacznij się tak zachowywać. Odstaw kumpli, rodzinkę, swoje zabawki, niech ona poczuje, że jest priorytetem, a Ty poczuj, że ktoś może Ci ją zwinąć.

Często jest taki schemat: wypatrzyłem dziewczynę, podbijam, staram się, chodzimy razem, wskakujemy na wyższe poziomy, zrywamy, narzeczeństwo, zrywamy, małżeństwo...rozwód? Skąd tam się pojawiło zrywanie i rozwód? Dokładnie przez to, że my faceci wskakując na kolejny poziom wmawiamy sobie, że już po wszystkim, walka zakończona, ona jest nasza na zawsze i będziemy szczęśliwi.
I co się dzieje? Zaczyna wiać nudą i pojawiają się wątpliwości i kryzysy. To czemu zrezygnowaliśmy z codziennego podrywania, starania się, robienia z siebie wariata tylko po to, by jej zaimponować i żeby była z nami szczęśliwa? Przecież to nas strasznie kręciło. I zaczyna znów kręcić, gdy widzimy nową opcję na horyzoncie. Więc misja się kończy po każdym nowym poziomie? A ta nasza miła zaczyna się zastanawiać, dlaczego on nie jest taki fajny jak pół roku temu, jak rok temu, jak pięć lat temu? Za mną się nie ogląda, nie powie, że się ładnie wystroiłam, nie zaskoczy kolacją czy wyjściem do kina, nie poprzytula się wieczorkiem, nie da kwiatów tak po prostu, nie zrobi miliona innych rzeczy, którymi mnie zdobywał?
Taka prawda, robimy się skapcaniałymi zgredami. Skąd ja to wiem? Każdy z Was to wie. Wystarczy poobserwować starsze małżeństwa wśród najbliższych. W wielu przypadkach wyglądają jakby byli razem, a zachowują się i mówią tak, jakby byli osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wracam rozruszać ten temat, tym razem z problemem. ;P Mianowicie jak pisałem wcześniej postanowiłem odnowić dawną znajomość, napisałem do tej dziewczyny, gadaliśmy, udało mi się ją po dość długim czekaniu namówić na spotkanie, dwa razy już spacerowaliśmy po mieście i gadaliśmy po jakieś 4-5h. Mam jednak problem, bo nie wiem jak ruszyć tą znajomość dalej. Dałem jej już do zrozumienia, że ją lubię i mi się podoba, ale jest cholernie wstydliwa [albo się jej zwyczajnie nie podobam, jednak załóżmy póki co, że jednak to pierwsze]. Przykład? Zapraszam ją do domu, a ona nie chce przyjść... bo się wstydzi. Czego? Sama nie wie. Spacerować sobie możemy, ale na takie coś potrzebuje aklimatyzacji... Tylko do czego, ja się zastanawiam? Domyśliła się co chcę osiągnąć i dlatego nie chce przyjść? Czy może naprawdę jest taka wstydliwa i źle by się czuła u mnie? Problem w tym, że proponowałem jej, że jeśli tak właśnie będzie to nie będę jej trzymał na siłę, tylko odwiozę do domu, nie ma zmuszania. Ale ona nadal jest na nie i żadne argumenty do niej nie docierają. Jakieś rady, jak to przyspieszyć? Czy mam czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się