gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 19.05.2010 o 21:59, Vandaeriel napisał:

...

Generalnie, uważam że po prostu się do tego nie nadaję - to nie na moje nerwy.


Mógłbym zacząć pisać, że miłość to nie taka prosta sprawa i w ogóle, ale byłyby to tylko puste frazesy. Nic nie znaczące banały.
W każdym razie szczerze współczuję i mogę ewentualnie co najwyżej przytoczyć krótką wypowiedź Cairne''a Bloodhoof z Warcrafta 3:
Nie trać wiary w młodym sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.05.2010 o 21:59, Vandaeriel napisał:

Generalnie, uważam że po prostu się do tego nie nadaję - to nie na moje nerwy.


Powiedz raczej szczerze, że Ci się po prostu nie chce postarać. Miłość to nie towar w sklepie. Trzeba się często bardzo starać żeby wyglądała jak potrzeba. I warto. Każdy się do tego nadaje. Niektórzy tylko są zbyt leniwi żeby to sprawić/utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bym prosil takze o porade...
Bardzo przyjaznie sie z jedna dziewczyna ponad rok, chodzimy do jednej klasy w Technikum (koncze 2 klase). I zaczela mi sie podobac jakis czas temu... ostatnio postanowilem jej to wyznac. Oczywiscie odrzucila i powiedziala ze ma mnie jak za brata... Powiedzcie(pytanko bardziej do dziewczyn ;P) czy nasze stosunki bardzo sie pogorsza? Bo jesli juz wiem ze nie mam u niej szans chcialbym przynajmiej dalej utrzymac ta przyjazn... Boje sie, ze duzo sie zmieni na gorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:36, KombajnRajder napisał:

Co do stosunków, na pewno uniemożliwi ci to stosunki seksualne z nią. Tyle ode mnie.

Dzieki za porade... Ciekawe czy masz 12 lat czy jestes jakis niewyzyty ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Zależy jaki ona ma stosunek do tej sytuacji, każdy reaguje inaczej.
Ale uważam, że jeżeli nie będziesz prowokował krępujących sytuacji (w których będzie widać, że oczekujesz od niej czegoś więcej) to za wiele (nie mówie, że nic) nie powinno się zmienić.
Ale czy Tobie ta przyjaźń wystarczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:42, Islanzi napisał:

Zależy jaki ona ma stosunek do tej sytuacji, każdy reaguje inaczej.
Ale uważam, że jeżeli nie będziesz prowokował krępujących sytuacji (w których będzie
widać, że oczekujesz od niej czegoś więcej) to za wiele (nie mówie, że nic) nie powinno
się zmienić.
Ale czy Tobie ta przyjaźń wystarczy?


Oczywiście, że wolałbym być z nią, ale jeśli mam wybierać między przyjaźnią, a niczym to wybieram dalszą przyjaźń... Sytuacji takich wywoływać nie będe na pewno. Chciałbym, żeby po prostu odzyskała zaufanie do mnie . I myśle, czy dobrze zrobiłem mowiąc jej co czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:45, Kizami napisał:

Oczywiście, że wolałbym być z nią, ale jeśli mam wybierać między przyjaźnią, a niczym
to wybieram dalszą przyjaźń... Sytuacji takich wywoływać nie będe na pewno. Chciałbym,
żeby po prostu odzyskała zaufanie do mnie .


>I myśle, czy dobrze zrobiłem mowiąc jej co czuje...
Jeśli po jej wcześniejszym zachowaniu nie było jednoznacznie widoczne jaki ma stosunek do Ciebie, albo jeżeli była nadzieja, że twoja szczerość coś zmieni.. zawsze warto próbować.
Sama na jej miejscu wolałabym mieć pewność, a nie domyślać się co oznacza Twoje zachowanie.
IMO skoro przyjaźnicie się od roku, to powinieneś znać ją na tyle, by wiedzieć czy dalej może być bez zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:51, Islanzi napisał:

Sama na jej miejscu wolałabym mieć pewność, a nie domyślać się co oznacza Twoje zachowanie.

IMO skoro przyjaźnicie się od roku, to powinieneś znać ją na tyle, by wiedzieć czy dalej
może być bez zmian.

Znać znam bardzo dobrze... tylko taka sytuacje odbiera każdy inaczej i nie wiadomo czego sie spodziewać...
Rozmawialiśmy o tym ( troszke bylismy pod wplywem alkoholu ;P) i powiedziala, ze nic sie nie zmieni itd Szczery uscisk i koniec rozmowy... No i teraz boje sie jutrzejszej reakcji w szkole... Czy ja omijac narazie czy po prostu normalnie gadac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:54, Kizami napisał:

Czy ja omijac narazie czy po prostu normalnie gadac..


Co jak co, ale omijać? nie, na pewno nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz pozostać z nią w przyjaźni, walcz o to. Walcz, ale nie przeginaj... jeżeli Ona ma cię za brata, Ty miej ją za siostrę. Siostrą się opiekujesz, wspierasz ją, a nie chodzisz trzymając ją za rękę. ;-) Proponuję nieco zbagatelizować tamtą sprawę. Lekko wyśmiać, potem "zapomnieć i pamiętać"... przede wszystkim pamiętać, coby nie powtórzyć poprzedniej sytuacji.
Natomiast jeżeli zależy Ci na bliższych z nią relacjach, niestety wydaje mi się, że ta sprawa jest przegrana. Jeśli nie chcesz jej urazić, zrezygnuj. Chyba że wydarzy się coś naprawdę nieoczekiwanego. ;-)

PS. Wypowiedzi pewnych osób na tym forum są tak Żałosne. Pamiętam, mój znajomy powiedział kiedyś, że nie mógłby być nauczycielem, bo nie wytrzymywałby nerwowo... musiałby na lekcje brać karabin maszynowy. ;-P
Tak samo ja nie mógłbym być tutaj moderatorem... tu podam fragment opisu pewnej książki:
... oto do Ankh-Morpork przybywa gigantyczny krasnolud Marchewa i postanawia zostać najlepszym strażnikiem w historii miasta - nawet gdyby musiał aresztować wszystkich jego mieszkańców...

To właśnie ja jako moderator. ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 21:00, Islanzi napisał:

> Czy ja omijac narazie czy po prostu normalnie gadac..

Co jak co, ale omijać? nie, na pewno nie.


Ok Dzieki wielkie za porade :)) Zobaczymy jak to jutro bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 21:01, Dann napisał:

... oto do Ankh-Morpork przybywa gigantyczny krasnolud Marchewa i postanawia zostać
najlepszym strażnikiem w historii miasta - nawet gdyby musiał aresztować wszystkich jego
mieszkańców...


Ach Pratchett :) Chyba nawet czytałem ten tom :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to myślę, iż podstawą jest tu określenie archetypu kobiety, który sobie wytworzyłeś we własnym umyśle. Czy jest to członkini sekty o charakterze ezoteryczno-seksualnym, czy może wolisz dziewczynę o syndromie matki Polki? Fundamentalizm tego pytania pewnie przysłania Ci ten pseudo-inteligencki wywód (powyżej), jednakże życzyłbym sobie byś określił rzeczony archetyp nim dostaniesz ode mnie poradę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:38, Kizami napisał:

> Co do stosunków, na pewno uniemożliwi ci to stosunki seksualne z nią. Tyle ode mnie.

Dzieki za porade... Ciekawe czy masz 12 lat czy jestes jakis niewyzyty ;]


Pisze takie pierdoły żeby się pośmiać z reakcji forumowiczów. Jednak na tobie się zawiodłem, twoja reakcja mnie nie śmieszy, zmarnowałeś mi dzień. ;<

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 20:54, Kizami napisał:

Rozmawialiśmy o tym ( troszke bylismy pod wplywem alkoholu ;P) i powiedziala, ze nic
sie nie zmieni itd Szczery uscisk i koniec rozmowy... No i teraz boje sie jutrzejszej
reakcji w szkole... Czy ja omijac narazie czy po prostu normalnie gadac..


Skoro miałeś w sobie tyle odwagi, by cokolwiek jej wyznać, jesteś chyba gotowy, aby zmierzyć się bezpośrednio ze skutkami swojej decyzji? Nie kwestionuje faktu, iż być może cala sytuacja przybrała nieco groteskowego i absurdalnego wymiaru. Świat ma jednak specyficzną cechę, którą jest rozdroże pomiędzy przyjaźnią a miłością. Co najgorsze - ów wybór jest jednym z pierwszych, jakiego dokonujemy w trakcie poznawania drugiej osoby. Ewolucja przyjaźni w miłość, to cholernie niewielki odsetek, dlatego nie zatracałbym się w marzeniach.

Jeśli chodzi o rady z mojej strony, to są następujące :

- udawaj, że nic się nie stało. Przynajmniej przez pierwsze 2-3 tyg. Nie możesz dać jej do zrozumienia, że od teraz egzystuje z brzemieniem Twojego wyznania na barkach. Uwolnij ją - to pierwszy punkt mojego mrocznego planu ; )

- Kiedy już uwolnisz ją od dręczących w nocy myśli, dotyczących utraty "brata/przyjaciela" (bo kobieta odbierze to w nieco inny sposób niż Ty) - zmień sposób działania i bycia. Cała trudność polega na tym, iż ta decyzja wymaga znacznie więcej odwagi niż wszystkie poprzednie. Kładziesz na szali własne być albo nie być.
Ważne jest także, byś zrozumiał, iż kobieta nie zawsze wierzy w bezpośrednią metamorfozę pewnych uczuć i stanów. W pierwszej chwili nie pomyśli sobie, że "zyska wiernego i sprawdzonego chłopaka", tylko, iż "straci dotychczasowego przyjaciela". Co najgorsze - Ty dajesz jej sporo powodów, żeby właśnie tak myśleć.

- Upewnij ją, że masz zamiar trwać w jej własnym wszechświecie. Tak zwyczajnie i bezinteresownie. A potem albo to kontynuuj, albo... zacznij traktować ją inaczej. Przestań być jej misiem-przytulanką, która nie ma nawet odwagi, by powiedzieć jej coś przykrego. Zaintryguj i zafascynuj ją, daj jej się poznać z innej strony. Kobiety wbrew pozorom rzadko kiedy wiążą się z takim nieodłącznym elektronem w ich życiu. Co z tego, że będziesz do końca świata przy niej, jeśli nie będziesz z nią?

Odpowiedz sobie zatem na jedno pytanie - czy masz ochotę i odwagę spróbować przeistoczyć się z przyjaciela w domniemanego kandydata na jej faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 21:09, demerenfarsz napisał:

W ogóle to myślę, iż podstawą jest tu określenie archetypu kobiety, który sobie wytworzyłeś
we własnym umyśle. Czy jest to członkini sekty o charakterze ezoteryczno-seksualnym,
czy może wolisz dziewczynę o syndromie matki Polki? Fundamentalizm tego pytania pewnie
przysłania Ci ten pseudo-inteligencki wywód (powyżej), jednakże życzyłbym sobie byś określił
rzeczony archetyp nim dostaniesz ode mnie poradę.


Jak mnie ostatnio bawi tendencja do masowego odwoływania się do stereotypów i zatartych przez czas ideologii.
Coś takiego, jak archetyp jest żywe wyłącznie w obrębie literatury. Poza nią funkcjonuje jedynie transcendentne pojęcie wypaczonej miłości, egzystującej w skrajnym odsetku społeczeństwa. Wizerunek idealnego oblicza tej jedynej kobiety zmienia się w zależności od wpajanych wartości i własnego wyobrażenia o niej (wyłącznie tutaj jestem skłonny odwołać się do Twego toku myślenia). Jakie znaczenie ma wykreowany w podświadomości obraz nieistniejącej kobiety? Absolutnie w żaden sposób nie zmieni to podstaw Twoich zamiarów, które chcesz kształtować na fikcyjnej płaszczyźnie. W 99,9%-ach sytuacji znanych mi z autopsji lub mediów ludzie łączą się na skutek posiadania cech, które są przez nas bardzo namiętnie poszukiwane. Rzadko kiedy kierujemy się pierwszym wrażeniem, a jeśli już, to warunkiem tego jest właśnie ODNALEZIENIE w kimś tego czegoś. I bynajmniej uproszczanie sytuacji do archetypów na pewno nie jest tutaj wskazane. Prawdopodobieństwo, iż jakikolwiek z zamiarów (w tym wypadku) uda się urzeczywistnić jest naprawdę niewielkie. A owej przyjaciółki na pewno nie oczaruje na podstawie archaicznych wzorców, tylko co najwyżej analizując jej dotychczasowe zachowanie i styl bycia. Do tego nie potrzeba zatapiać się w słodkich marzeniach, opowiadając o tym, jaka jest i jak wygląda nasza przecudna i przesłodzona księżniczka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tyle gadania o naturze wszechświata... tylko ciekawe, czy wszechświatowi się to podoba ? ;-)
Gdyby na studiach były wykłady teoretyczne z miłości, z całą pewnością byłbyś profesorem zrehabilitowanym.
Zacznijmy od prostego pojęcia... czym jest kobieta. Otóż w literaturze przedmiotu.... :-D
Ludzkie uczucia i reakcje, to nie schematy ani wzory do rozpisania, tak reagują maszyny. Każdy z nas reaguje inaczej i stąd takie a nie inne obawy Kizamiego.
Tu nie ma żadnych wszechświatów. Miłość jak i przyjaźń opiera się na zaufaniu i poświęceniu. I jeśli zostaje zniszczona przez drobną sprzeczność interesów, to musimy zadać sobie pytanie, czy w ogóle tam była.
Polega na wzajemnym zrozumieniu i szczerości, a nie intrygowaniu, fascynowaniu.
Ale co ja tam wiem... za dużo czytam książek, taki jestem głupi od tego czytania. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2010 o 22:09, Dann napisał:

Gdyby na studiach były wykłady teoretyczne z miłości, z całą pewnością byłbyś profesorem
zrehabilitowanym.


Pozwól mi najpierw napisać maturę, a później będziemy się rehabilitować, jak się nam poszczęści ; )

Dnia 23.05.2010 o 22:09, Dann napisał:

Zacznijmy od prostego pojęcia... czym jest kobieta. Otóż w literaturze przedmiotu....
:-D


Kobieta to żebro mężczyzny. Przynajmniej taką teorię wysnuli jaśnie-oświeceni autorzy Biblii, będący rzekomo pod natchnieniem ducha świętego. Dla mnie to niegdyś nieskalana istota, która w dzisiejszych czasach stoczyła się w wielu przypadkach na samo dno. Ale nie rezygnuje - szukam dalej ; D

Dnia 23.05.2010 o 22:09, Dann napisał:

Ludzkie uczucia i reakcje, to nie schematy ani wzory do rozpisania, tak reagują maszyny.


A ilu z Nas stało się takimi bezdusznymi trybikami, działającymi wyłącznie w imię jakiejś wyższej, nieznanej idei zwanej wiecznością? ; )

Dnia 23.05.2010 o 22:09, Dann napisał:

Tu nie ma żadnych wszechświatów. Miłość jak i przyjaźń opiera się na zaufaniu i poświęceniu.
I jeśli zostaje zniszczona przez drobną sprzeczność interesów, to musimy zadać sobie
pytanie, czy w ogóle tam była.


Czy przyjaźń wymaga od ludzi fizycznego pociągu i chęci współżycia? Czy przyjaciel zawsze powinien pójść z Tobą do łóżka, bo masz taki kaprys...? :) Może i bywam szaleńcem i ekscentrykiem, ale... wydaje mi się, że miłość i przyjaźń wbrew pozorom funkcjonują na innych zasadach. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że przyjaźń jest czasem bardziej rozbudowaną formą miłości. Istotą przyjaźni jest m.in współdziałanie, pomoc i poświecenie. Ale żaden przyjaciel nie przeistoczy się w męczennika-naszego partnera, bo tak sobie życzymy. Uczucie trzeba zbudować na czymś więcej niż chęci.

Dnia 23.05.2010 o 22:09, Dann napisał:

Polega na wzajemnym zrozumieniu i szczerości, a nie intrygowaniu, fascynowaniu.
Ale co ja tam wiem... za dużo czytam książek, taki jestem głupi od tego czytania. ;-)


Ojj... przed oczami mam teraz swój stary światopogląd, kiedy to jeszcze wierzyłem w dobrych ludzi. Kiedy miałem nadzieje przeżyć to, o czym tak namiętnie potrafimy pisać, kręcić filmy. Niestety to było chyba tylko takie niewinne marzenie, od którego musiałem uciec. Nie napiszę, że zrozumienie i szczerość nie dadzą Ci szczęścia z naprawdę dobrą i szczerą kobietą... powiem jedynie, że więcej niż 3/4 woli mieć kogoś na jedną noc, niźli spędzić z kimś całe życie... Te smutne XXI-wieczne realia... ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się