gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Moja siostra - dwa lata.
Moja siostra cioteczna - półtora roku.
Moja siostra cioteczna nr 2 - dwa lata.

Ja już jestem dwa lata w związku i nie planuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata samego związku tak? Czy ogólnie dwa lata od poznania się? W każdym razie imo dość szybko jak na zaręczyny. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 17:15, Tyler_D napisał:

Tak z ciekawości - po jakim czasie od poznania się / bycia razem / mieszkania razem zaręczyliście
się wy lub wasi znajomi?

mnie przeraża to, że moi dwudziestoletni znajomi się zaręczają. niektórzy wprawdzie już po paru latach związku, ale i tak, to chyba jednak za młodo. z drugiej strony - reguły przecież nie ma. i wiem, że nic mi do tego, ale jednak trochę ich oceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz temu, że w średniowieczy nastolatki rodziły dzieci, a jeszcze 20-30 lat temu 20-21 było najczęstszym wiekiem do zawarcia małżeństwa? Tylko obecnie mamy takie chore czasy gdzie uważa się, że małżeństwo na 1wszym roku studiów i dziecko to za wcześnie. No i w 2030 czeka nas ogromny niż demograficzny, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 19:12, Witcher1990 napisał:

Wiesz temu, że w średniowieczy nastolatki rodziły dzieci, a jeszcze 20-30 lat temu 20-21
było najczęstszym wiekiem do zawarcia małżeństwa?

I chcesz mi powiedzieć, że to zawsze / najczęściej był dobry ''pomysł na życie'' i że wszyscy byli happy? Oh come on.
>Tylko obecnie mamy takie chore czasy

Dnia 15.02.2013 o 19:12, Witcher1990 napisał:

gdzie uważa się, że małżeństwo na 1wszym roku studiów i dziecko to za wcześnie.

To zależy ale patrząc na otaczających mnie ludzi gdzieś tak nieco więcej niż połowa minimum nie nadaje się do wychowywania dziecka kompletnie, mniej więcej jest to samo w kwestii związków u osób poniżej około 20, 20paru lat.
>No i

Dnia 15.02.2013 o 19:12, Witcher1990 napisał:

w 2030 czeka nas ogromny niż demograficzny, pozdrawiam

Jest tyle dzieci w domach dzieckach, że nie trzeba jakiegoś WIELKIEGO boomu na rodzenie, poza tym ludzie to nie kwiatki czy inne krówki, tu się liczy jakość a nie ilość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.02.2013 o 19:16, Tyler_D napisał:

I chcesz mi powiedzieć, że to zawsze / najczęściej był dobry ''pomysł na życie'' i że
wszyscy byli happy? Oh come on.


Czy on coś takiego napisał? Podał informację, nie doszukuj się tam nie wiadomo czego.
Obecnie występuje zjawisko latencji - młodzi ludzie zamiast zakładać rodzinę i iść do pracy fundują sobie dodatkowe 5 lat "szkoły" w postaci studiów, często pozostając na utrzymaniu rodziców. To taka próżnia pomiędzy szkołą właściwą a dorosłym życiem, której kiedyś nie było (lub była w mniejszym stopniu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 19:12, Witcher1990 napisał:

Wiesz temu, że w średniowieczy nastolatki rodziły dzieci, a jeszcze 20-30 lat temu 20-21
było najczęstszym wiekiem do zawarcia małżeństwa? Tylko obecnie mamy takie chore czasy
gdzie uważa się, że małżeństwo na 1wszym roku studiów i dziecko to za wcześnie. No i
w 2030 czeka nas ogromny niż demograficzny, pozdrawiam

a wiesz, że w średniowieczu ludzie nie żyli tyle ile żyją teraz i właśnie dlatego dzieci rodziło się wcześniej? a wiesz, że życie było trudniejsze i ludzie wcześniej dojrzewali? a teraz nie muszą? ja chcę mieć dzieci, ale nie teraz, bo nie jestem na to gotowy. i wiem, że niektórzy ludzie, w tym niektórzy z moich znajomych - też nie są. ani na dziecko, ani na małżeństwo. napisałem, że nie ma zasady, ale prawda jest taka, że większość takich zawartych pospiesznie małżeństw kończy się niemiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.02.2013 o 19:16, Tyler_D napisał:

> w 2030 czeka nas ogromny niż demograficzny, pozdrawiam
Jest tyle dzieci w domach dzieckach, że nie trzeba jakiegoś WIELKIEGO boomu na rodzenie,
poza tym ludzie to nie kwiatki czy inne krówki, tu się liczy jakość a nie ilość.

Ciekawy jestem kto będzie pracował na tą całą rzeszę emerytów hmm?
Ten sam problem będzie w Chinach rozwiązując problem przeludnienia (o ile takowy w ogóle wystepuje) stworzyli sobie nastepny właśnie w postaci starzenia się społeczeństwa.

Robertcik1
Co to znaczy, że ludzie wcześniej dojrzewali? Skąd w ogóle takie informacje.
Skąd rewelacje, że większość takich małżeństw kończy się niemiło?
Przykład
1. Koleżanka z LO po zajściu w ciążę na studniówce jest z facetem do tej pory
2. Ten sam przypadek rok później innej dziewczny i dalej mają się dobrze
3. Dwie wpadki u mnie w grupie na studiach- są ze sobą do tej pory
przykładów mam wiele, co chwile ktoś ma taką sytuację. ANI JEDNO małżeństwo "nie skończyło się niemiło"
Rób sobie co chesz ze swoim życiem, masz do tego prawo więc po co mi się tłumaczysz i to na forum internetowym. Każdy może robić to co chce, co mnie to obchodzi?
Natomiast smutne fakty są takie, że przez zmiany w modelu rodziny, robienie kariery, brak polityki prorodzinnej i masę innych rzeczy Polska prawdopodobnie za kilkadziesiąt lat znacznie się wyludni. Albo będziemy mieć za sąsiada żółtego, cygana lub Turasa z 6tką dzieci. Dla mnie to kraj absolutnie bez przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

skąd wiem? a stąd, że życie było trudne, krótkie, a ludzie nie przedłużali sobie dzieciństwa szkołą i studiami. więc dojrzewali szybciej. nie mam na to dowodów naukowych, ale to dość logiczna indukcja. więc przepraszam - nie wiem, ale przypuszczam. racja.

przykładami to można się przerzucać w nieskończoność. ja sam osobiście znam kilkoro rozwiedzionych osób, którzy jeszcze do trzydziestki nie dobili. (a o tym jak małżeństwo się skończyło to porozmawiamy za kilka-kilkanaście lat. nie teraz, kiedy ci ludzie są prawdopodobnie jeszcze w fazie miesiąca miodowego.) i skąd rewelacje? a stąd, że gigantyczna ilość małżeństw kończy się porażką. wolę nawet nie myśleć, jak wiele małżeństw zawartych pochopnie i bez namysłu kończy się porażką.

i ja się z niczego nie tłumaczę. ja wyrażam opinię. podobnie jak ty, nazywając "chorym" to, że są ludzie traktujący małżeństwo i wychowanie dzieci jako coś na tyle poważnego, że należy z tym poczekać aż się dojrzeje i będzie pewnym tego, czego chce. przepraszam, ale ja nie chcę nigdy być po rozwodzie. dlatego nie będę brał ślubu z pierwszą lepszą osobą.

ładny rasizm pod koniec, swoją drogą. brawo za dojrzałość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 19:12, Witcher1990 napisał:

Tylko obecnie mamy takie chore czasy
gdzie uważa się, że małżeństwo na 1wszym roku studiów i dziecko to za wcześnie.


No ja osobiście nie mogę zrozumieć ludzi, którzy na studiach, będąc jeszcze na garnuszku rodziców, decydują się na ślub. Co to za związek wtedy jest, skoro takie małżeństwo nawet się utrzymać nie potrafi? Porywanie się na rodzicielstwo w takiej sytuacji nie komentuję.
A dzieci nie trzeba płodzić w wieku 20 lat, równie dobrze możesz zacząć 5-10 lat później, bo limitem nie są możliwości rozrodcze, tylko zdolność do utrzymania potomstwa. Tak czy siak, nawet piątkę dzieciaków zdążysz odchować, trzeba tylko chcieć. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że mając 30 lat raczej nie zdecydujesz się na 3-4dzieci a jedno. Dochodzi też problem wieku kobiety- wiadomo sytarsza tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia różnych chorób u dziecka. Kiedyś na bilogii miałem takie porównanie jakiegoś schorzenia zależnie od wieku po 40 szansa na zachorowanie wzrastała o 50% a po 50 chyba o 80% lub więcej.
Robertcik1
Tak jestem rasistą i mówię to otwarcie. Dlaczego ma to świadczyć o niedojrzałości? Dlaczego w dzisiejszych czasach każdemu próbuje narzucić się siłą jedną moralność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 21:53, Witcher1990 napisał:

Robertcik1
Tak jestem rasistą i mówię to otwarcie. Dlaczego ma to świadczyć o niedojrzałości? Dlaczego
w dzisiejszych czasach każdemu próbuje narzucić się siłą jedną moralność?

bo generalizowanie czegokolwiek, a już tym bardziej ludzi, wrzucanie wszystkich przedstawicieli jakiegoś narodu czy koloru skóry jest zwyczajnym przejawem głupiej niedojrzałości. i tu nie chodzi o narzucanie czegokolwiek. tu chodzi o to, że przyzwoity człowiek nie robi po prostu takich rzeczy. nie myśli w taki sposób. a człowiek obyty wie, że rasizm to tylko debilne kultywowanie stereotypów, które nie zawsze są prawdą.

i nie widzę problemu, żeby po trzydziestce zdecydować się na więcej niż jedno dziecko. świat idzie do przodu, Polska też. powoli, ale jednak. dzisiaj ludzie mają dzieci coraz później i dobrze. planeta się nie wyludnia, wręcz przeciwnie, przybywa nas. wydaje mi się, że, statystycznie, im bardziej ustabilizowane jest twoje życie, tym większa szansa na danie dzieciom tego, na co zasługują. ja, gdybym miał dziecko teraz, nie byłbym w stanie nic mu zaoferować, a przy okazji pewnie i sobie bym życie zrujnował. a podrzucenie niemowlęcia rodzicom w grę nie wchodzi. jasne, są ludzie, którzy w moim wieku daliby temu radę. tylko brawo takim bić, ale w dzisiejszych czasach mało który dwudziestolatek (a co dopiero mówić tu o osobie młodszej) byłby w stanie utrzymać dziecko i zdrowe zmysły jednocześnie.

co do chorób i uciekającej płodności - tu masz rację bezsprzecznie. ale mówimy tutaj o w miarę normalnym rodzeniu dzieci przed czterdziestką,kiedy jest się jeszcze młodym i w kwiecie wieku, a nie dość patologicznym już chyba po pięćdziesiątce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 21:53, Witcher1990 napisał:

Tylko, że mając 30 lat raczej nie zdecydujesz się na 3-4dzieci a jedno.

A niby czemu? W końcu mnie stać, nie mam na głowie jednocześnie pracy, studiów i ciułania na ratę kredytu, niby czemu tylko jedno dziecko? Nie mów że z powodu starości, statystycznie to nie jest nawet połowa wieku produkcyjnego, a co dopiero życia. W dodatku studia kończy się w wieku ~25 lat - przecież to jeszcze młody wiek, skąd to parcie żeby się z rodzicielstwem spieszyć? Naprawdę nie widzicie że dzieci mające dzieci są nie mniejszym problemem niż ich brak?

Dnia 15.02.2013 o 21:53, Witcher1990 napisał:

Dochodzi też
problem wieku kobiety- wiadomo sytarsza tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia różnych
chorób u dziecka. Kiedyś na bilogii miałem takie porównanie jakiegoś schorzenia zależnie
od wieku po 40 szansa na zachorowanie wzrastała o 50% a po 50 chyba o 80% lub więcej.

A ja słyszałem że od przeklinania to kurzajki na języku rosną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 21:06, rob006 napisał:

No ja osobiście nie mogę zrozumieć ludzi, którzy na studiach, będąc jeszcze na garnuszku
rodziców, decydują się na ślub. Co to za związek wtedy jest, skoro takie małżeństwo nawet
się utrzymać nie potrafi? Porywanie się na rodzicielstwo w takiej sytuacji nie komentuję.
A dzieci nie trzeba płodzić w wieku 20 lat, równie dobrze możesz zacząć 5-10 lat później,
bo limitem nie są możliwości rozrodcze, tylko zdolność do utrzymania potomstwa. Tak czy
siak, nawet piątkę dzieciaków zdążysz odchować, trzeba tylko chcieć. :]


Zgodziłbym się z tobą w pełni, gdyby nie to, że chyba oglądałem niedawno jakiś program w TV, gdzie siedziały rodziny i gadały na podobny temat i na stwierdzenie syna, że on będzie miał dzieci jak go będzie stać, jego ojciec odpowiedział:
- Jakbyśmy my z matką zastanawiali się, czy nas stać na dzieci, to by ciebie na świecie nie było.
;)

Nie sposób się z tym nie zgodzić musisz przyznać. Mam znajomych, którzy pobrali się po... roku znajomości, mieli chyba po 20 lat, obecnie mieszkają w akademiku, jedno pracuje a oboje studiują i... od miesiąca są szczęśliwymi rodzicami. Oczywiście wcześniej też w wakacje pracowali i sobie coś tam odłożyli, no ale i tak podziwiam ich za odwagę. Także można - pytanie, czy to kwestia odwagi, czy zdrowego rozsądku. Każdy intepretuje na swój sposób ;) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdzę że trzeba czekać aż się będzie miał 1000 zł nadwyżki w miesięcznych dochodach, ale świadome małżeństwo/rodzicielstwo przy braku jakichkolwiek dochodów, to dla mnie coś nie do pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.02.2013 o 00:33, rob006 napisał:

Ja nie twierdzę że trzeba czekać aż się będzie miał 1000 zł nadwyżki w miesięcznych dochodach,
ale świadome małżeństwo/rodzicielstwo przy braku jakichkolwiek dochodów, to dla mnie
coś nie do pojęcia.

A kto mówi tu o braku dochodów? Mój brat miał pierwsze dziecko gdy jeszcze studiował, drugie zresztą też. Równoczesnie pracował i opłacał studia, rodzinę i wykończenie mieszkania więc nigdy nie miał za dużo kasy i liczył każdy grosz. Chcieć to móc. Teraz ma dwójkę dzieci, jestem chrzestnym jednego i kto wie może będzie kolejne.
Widzisz zmieniły nam się czasy i trudno jest wychować dwójkę dzieci chyba, że matka nie pracuje dlatego zabierając się za to po 30stce wielu dzieci nie napłodzisz.
Chyba się off top zroobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.02.2013 o 01:01, Witcher1990 napisał:

Widzisz zmieniły nam się czasy i trudno jest wychować dwójkę dzieci chyba, że matka nie
pracuje dlatego zabierając się za to po 30stce wielu dzieci nie napłodzisz.

Nie wiem skąd ten pomysł - dzieci to wydatek, biorąc się za rodzicielstwo wcześniej, pogarszasz swoją sytuację finansową, bo masz mniej kapitału na inwestycje, nawet jeśli miała by to być wcześniejsza spłata kredytu. W efekcie jeśli na dzieci zdecydujesz się np po studiach, będziesz miał na nie więcej pieniędzy (możesz mieć też więcej dzieci), niż gdybyś zaczął na pierwszym roku studiów. I mówię tu o ujęciu całościowym, czyli sumie środków które miałbyś do dyspozycji np przez 10 lat - do 30 roku życia - późniejsze rodzicielstwo zapewniłoby ci lepszą sytuację materialną, a więc i większe możliwości.
Chyba, że uważasz, że po 30 człowiek jest już na tyle zniedołężniały, że nie jest w stanie spłodzić/wychować dzieci - wtedy nie mamy o czym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 21:53, Witcher1990 napisał:

Tylko, że mając 30 lat raczej nie zdecydujesz się na 3-4dzieci a jedno. Dochodzi też
problem wieku kobiety- wiadomo sytarsza tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia różnych
chorób u dziecka. Kiedyś na bilogii miałem takie porównanie jakiegoś schorzenia zależnie
od wieku po 40 szansa na zachorowanie wzrastała o 50% a po 50 chyba o 80% lub więcej.


Jak bylem w Dublinie w jednym z najlepszych kardiologicznych szpitali to byla tam specjalistka od genetyki i robila spotkania. Mowila ona ze po 35 roku zycia kobiety, jeden gen, niestety nie pamietam nazwy, ktory odpowiada za ciaze ulega zmianie, przez co szanse na urodzenie dziecka z zespolem dauna moze dojsc nawet do 50%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się pisać jak to było od początku, więc w większym skrócie - podoba mi się jedna dziewczyna, więc zacząłem z nią więcej rozmawiać, spotykać się itd. itd. Raz wyszło, że jej obiad (własnoręcznie ugotowany) zaniosłem do pracy. Wszytko fajnie, wszystko pięknie, wydawało mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku no i cóż...dowiedziałem się (nie od niej, acz od kumpla który z nią rozmawiał), że na początku myślała, że to tylko przyjacielskie gesty, ale zauważyła w jakim kierunku to idzie i zapytała się (kumpla) czy wiem, że się z kimś spotyka. I w tym miejscu brakuje mi nawet pytań...po prostu nie wiem czy się poddać czy mimo wszystko postarać się i dalej w to brnąć nie będąc pewnym czy to nie strata...nawet nie wiem czego bo od kiedy się o tym dowiedziałem po prostu czuję pustkę i brak chęci do życia, bo to nie pierwszy raz. Jakieś rady ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę dwa wyjścia. To mniej realne, że widząc, że Ci naprawdę zależy ona może wybrać Ciebie. I bardziej realne, friendzone, ''wybacz'' i takie tam. Po pierwsze zmień nastawienie z ''muszę ją mieć'' na ''jak mnie oleje to nic, nie tracę, ale mam szansę wygrać''. Powiem szczerze, że to pomaga. Niedawno byłem w nieco zbliżonej sytuacji i nie ukrywam - nie wyszło. Ale w momencie, gdy uświadomiłem sobie, że przegrałem, w tym samym momencie stwierdziłem, że mam to gdzieś i ''pół świata tego kwiata''. Nie ta, to będzie inna.

Swoją drogą to w walentynki byłem ze znajomymi w klubie i... nawet fajne dziewczyny zdawały się być mną zainteresowane. Szkoda tylko, że za bardzo się wczułem w rolę singla i nie miałem ochoty poznać żadnej. Dodam tylko, że tak co najmniej 95% klubu była singlami. Nie wiedziałem, że ci bez pary też tak aktywnie spędzają walentynki. Zwłaszcza w takiej ilości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się