gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 21.05.2014 o 17:41, Kapas napisał:

Nie kumam o co Ci chodzi :P

Po prostu czytając wasze wypowiedzi, przeplatające się na bieżąco, odniosłem wrażenie skakania z jednego bieguna na drugi. Ty opowiadasz o duchowym podejściu do tematu zaślubin, po czym wpada KannX pochwalić się swoimi nowymi zboczeniami (w pozytywnym znaczeniu), na co Ty kontynuujesz religijnością i Boskim Planem. Nie neguję żadnego z was, po prostu ciekawie się to prezentuje dla przyglądających się temu wątkowi z boku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.05.2014 o 11:13, Graszcz napisał:

Ej, właśnie, weź zreaktywuj gramsajta i opowiadaj na nim swoje przygody


Myślałem nad tym, ale jakoś przeokrutnie mi się nie chce :) Pozdro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.05.2014 o 16:29, KannX napisał:

> Ej, właśnie, weź zreaktywuj gramsajta i opowiadaj na nim swoje przygody

Myślałem nad tym, ale jakoś przeokrutnie mi się nie chce :) Pozdro.

dawaj, będzie co czytać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.05.2014 o 16:29, KannX napisał:

Myślałem nad tym, ale jakoś przeokrutnie mi się nie chce :) Pozdro.

A pisać posty na forum ci się chce? xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kocham pewną kobietę... Byliśmy razem przez rok, spotkania były rzadkie, prawie w ogóle ich nie było. Ale przywiązałem się do niej, miłość.. silne uczucie.. Kontakt był codziennie, pisanie, telefon. Planowaliśmy wspólną przyszłość, dziecko.. Niestety dzieliły nas km.. ja Szczecina a ona pod Wrocławiem... No, ale chcieliśmy być razem. Na początku była sceptyczna, mówiłem jej, że to się może udać i w ogóle, ale z czasem zmieniła zdanie i była na tak.. Potem ja spaprałem, zacząłem myśleć tylko o sobie a nie o nas wspólnie. Sam zmieniłem się w takiego sceptyka... Może miała już tego dość ? Kiedy chciałem do niej wrócić, napisała, że mnie już nie kocha. Nie jest już pewna uczuć do mnie i że nie chce już do tego wracać.. Mówiła, że boi się tego, że się znów nie uda i że nie pokocha mnie... Prosiłem ją, próbowałem ratować to, ale niestety.. Nie chce już próbować ze mną.. Powiedziała, żebym zapomniał o niej, z resztą dowiedziałem się, że już poznała kogoś innego "wyjątkowe".. tak mnie zabolało serce jak to przeczytałem, że nie mogę do dziś się podnieść.. Co zrobić ? Kocham ją jak nie wiem co.. Naprawdę trudno mi się z tym pogodzić... ;(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2014 o 17:43, vegost napisał:

Kocham pewną kobietę..

Myślę, że jak mówi, że nie ma szans, to nie ma.
Na siłę to raczej nic nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2014 o 18:28, Nikodem95 napisał:

Myślę, że jak mówi, że nie ma szans, to nie ma.
Na siłę to raczej nic nie wychodzi.


Też tak myślę, ale nie da się od tak zapomnieć o kimś takim.. zero życia we mnie.. ;(( Żyjesz z kimś od roku a potem coś takiego.. Najgorsze, że to nie była od taka sobie osoba.. Akceptowała mnie takim jakim jestem, mieliśmy wspólne zainteresowania (ME) wspierała mnie ciągle, dodawała ducha.. Idealna.. i teraz takie coś.. i zapomnieć mi każe.. ;((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2014 o 18:28, Nikodem95 napisał:

> Kocham pewną kobietę..
Myślę, że jak mówi, że nie ma szans, to nie ma.
Na siłę to raczej nic nie wychodzi.

Dokładnie tak. Z własnego doświadczenia wiem, że takie coś tylko pogarsza sytuację. Także osobiście bym w to nie brnął...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2014 o 18:45, QuandorX napisał:

Dokładnie tak. Z własnego doświadczenia wiem, że takie coś tylko pogarsza sytuację. Także
osobiście bym w to nie brnął...


Podobna sytuacja ? Może nie na siłę.. Jeszcze przed tym też miała innego, ale okazał się jakims dziwnym człowiekiem. Napisała nagle któregoś dnia do mnie i pisała, że strasznie tęskni i che do mnie.. Ale jak prosiłem ją o szansę, to napisała, że nie może, że jest pewna i boi się, że znów będzie to samo co wcześniej ze mną ;(( Nie rozumiem już ją.. Teraz znalazła innego i niby jest dla niej wyjątkowy.. To zabolała strasznie. Poczułem się jak jakas szmatka do baru. Napiasłem jej, że bez niej nie umiem żyć i że ją kocham, napisała tylko, że jej przykro... Nie wiem, nie umiem się z tym pogodzić, że ktoś inny z nią.. eh.. ;(( Myślałem, że jest dla mnie przeznaczona.. Tak dobrze było. Ale pretensję mogą mieć tylko do siebie, gdybym nie marudził, że to nie ma sensu, to było by inaczej... Czemu tak zawzse musi być ? :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>ciach
Czy podobna? Można tak powiedzieć. I sam na siłę się wpieprzałem, myśląc, że to coś da. Nie dało nic, tylko niepotrzebne nerwy i zmarnowanie czasu. Wyszedłem jednak z założenia, że to nie koniec świata, znajdę sobie kogoś innego, a z pewnością bardziej dojrzałego. Trwam w tym postanowieniu jakiś czas, na początku wcale nie czułem się z tym jakoś wspaniale, ale na szczęście szybko przeszło. Skup się na jakimś hobby, nauce i sam zobaczysz, że nie będzie tak źle;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.05.2014 o 19:16, QuandorX napisał:

Czy podobna? Można tak powiedzieć. I sam na siłę się wpieprzałem, myśląc, że to coś da.
Nie dało nic, tylko niepotrzebne nerwy i zmarnowanie czasu. Wyszedłem jednak z założenia,
że to nie koniec świata, znajdę sobie kogoś innego, a z pewnością bardziej dojrzałego.
Trwam w tym postanowieniu jakiś czas, na początku wcale nie czułem się z tym jakoś wspaniale,
ale na szczęście szybko przeszło. Skup się na jakimś hobby, nauce i sam zobaczysz, że
nie będzie tak źle;).


U mnie jednak jest inaczej niestety.. Ehh.. gdyby to było takie proste. Niestety jest inaczej. Nie mam chęci do życia. Już raz to przeżyłem, ale teraz to bardziej boli bo to inna sytuacja i kompletnie inna osoba... Wszystko bym oddał, żeby wróciła, ale po jej deklaracjach to raczej wątpię. Sam sobie zgotowałem taki los..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Facet, stań z boku i spójrz na siebie i na twoje posty.
Piszesz jak ostatnia, skończona łajza. Ojejku, jak cię kocham, ojej daj mi szansę wszystko naprawię, ojej, jesteś taka wyjątkowa... SKOŃCZ.
Przede wszystkim zapomnij już o niej, bo sprawa dawno przegrana. Jeśli w stosunku do niej zachowywałeś się chociaż w 10%, jak pokazujesz to w tych postach, to zbudowałeś w jej oczach obraz siebie jako ostatniej cipy grochowej. I nawet się tu nie obrażaj, bo i tak stosuję delikatne słownictwo.
Co ty tam w ogóle jej wypisujesz, że jest dla ciebie całym życiem, że nie potrafisz bez niej egzystować, no cholera człowieka, po co się pogrążasz? Na litość chcesz ją wziąć? Aby była z tobą, bo jej żal takiej sierotki, jeszcze coś sobie zrobi? Masz ty godność w ogóle?

Odpocznij i zacznij od zmiany siebie, bo z taką mentalnością jaką obecnie prezentujesz to nie zbudujesz żadnego związku. Niech dziewczyna będzie dodatkiem do twojego życia, zdrową "partnerką" i na takiej relacji niech to działa w dwie strony.
I weź to sobie do serca, bo prezentujesz sobą przypadek krytyczny.
Przestań się nad sobą użalać, to po pierwsze. Jeszcze nikt użalaniem nie poprawił swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja też to pisałem z własnego doświadczenia i PODOBNEJ sytuacji. Z tym, że to ja zostawiłem. Chociaż próbowałem to ciągnąć i nawet od "początku" próby, to już było skazane na porażkę, bo mimo wszystko podświadomie i tak skazuje się to na porażkę widząc jak było w związku. To, że Ty uważasz, iż było super i w ogóle byś się tego nie spodziewał, nie znaczy, że w głowie tej dziewczyny nie siedział od jakiegoś czasu ten problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To kwestia wrażliwości i tego, jak bardzo ważna była dla ciebie osoba. Ja nie podchodzę do kobiety od tak sobie i mam wszystko gdzieś to co mówi i to co czuję. Możesz to odbierać jak branie na litość itp, bo można to tak odbierać. Ale jak ktoś kocha i chce o coś walczyć, to zrobi wszystko, żeby wyszło. Nie robiłem nic na siłę i nic na litość. Próbowałem rozmawiać, starać się naprawić błędy. Ona mnie rozumiała bo to szło w drugą stronę też. Po prostu dla niej to było łatwiej to przeżyć i zrozumieć. Dość szybko się podniosła i jak widzę, radzi sobie.. Zapomniała już o mnie.. eh.. Czy użalam się nad sobą ? Może... Każdy przeżywa sercowe perypetie na swój sposób i mimo, że możesz mówić dobrze, to czasami warto z tym się wstrzymać. Ja się nie obrażę, bo nie mam o co. Już to przeżywałem wcześniej, ale to nie to samo, to zupełnie inna sytuacja i osoba.

@Nikodem95 - problem był cały czas omawiany, jak nie z mojej strony to z jej. Ale tak drastyczne rzeczy raczej nie wchodziły w grę. Oboje tego nie chcieliśmy. Wątpię, żeby to się tak skończyło naturalnie. To raczej moja wina.. Gdybym ja nie mówił sceptycznie, to mogło to nie mieć miejsca. Eh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się