gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 01.06.2014 o 15:15, Pablo_Querte napisał:

Ale ty z nią nigdy nie byłeś. Związki na odległość to karykatura.


Wiem o tym, ale jak nie ma się tego na miejscu to jakie zostaje wyjście ? Poza tym, ona mi się bardzo podobała i podoba do mnie, tolerowała mnie i moje gry.. Taki ideał, które zawsze szukałem.. co z tego, że na odległość ? Zawsze można się spotkać z czasem.. Wiem, że długo i to też jest powodem takiej sytuacji, ale bardziej było moje zachowanie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra, inaczej.
Ty musisz przeanalizować od początku jak działają relacje międzyludzkiej.
Byłeś zakochany oraz w rocznym "związku" z dziewczyną, której nigdy nie widziałeś na oczy. No serio?

Można się z czasem spotkać? Po 5 latach byś do niej pojechał?

Moim celem nie jest tu kopanie leżącej osoby, bo chociaż to co przeżyłeś, to jakaś karykaturalna namiastka związkum to wiem, że pewnie to wynikło z dużej samotności i emocje które przeżywasz teraz, są dla ciebie prawdziwe.

Ale musisz spojrzeć na to trzeźwo i zobaczyć, że nie tak działają relację międzyludzkie. I zobacz jak ty daleko w to brniesz, nie, ona była idealna, ona by mnie nie oszukała, ona mówiła prawdę, planowałem z nią dzieci. Mówisz to o dziewczynie, której nigdy nie dotknąłeś, której nie spojrzałeś w oczy, która mogła kreować swój wizerunek internetowy jakby tylko chciała, a przy odrobinie wysiłku mogłoby się okazać, że jest 40letnik grubaskiem w białym podkoszulku, który robi sobie jaja albo ma dziwny fetysz. No dżizas **** ja ****, jak to padł cytat w pewnym bardzo dobrym filmie.

I nie, żaden ideał. Wiesz czemu mówisz, że to ideał? Bo z tego co opowiadasz najprawdopodobniej to jedyna dziewczyna, jak w twoim życiu pojawiła się od długiego czasu, więc od razu wyidealizowałeś ją w głowie do granic możliwości.

Ty nawet nie wiesz, jak dogadalibyście się w realu, bo internet a prawdziwe życie to całkiem coś innego. Zabrzmi brutalnie, ale trzeba spiąć dupę, ogarnąć się i zacząć żyć, zaczynając przede wszystkim od zmiany samego siebie, bo jest masakra z tym.

Podsumowując- byłeś w jakiejś dziecinnej relacji, bo nie możesz mówić, że "żyłeś z partnerką przez rok", gdy owe wspólne życie polegało na pisaniu do siebie na gg. Dodatkowo jakieś tam cyrki między wami były, dziewczyna w końcu znalazła sobie kogoś na miejscu i skończyła tę toksyczną znajomość. I przestań wszystko racjonalizować, to co ona ci mówiła to jedno, to co myslała to drugie, a to wiesz dlaczego?

Bo ludzie w związkach kierują się EMOCJAMI, a nie słowami. Co z tego, że ty jej będziesz pitolił, jak to wszystko naprawisz i prosisz o szansę. Jak ona nic nie czuje, to sobie możesz gadać. I cię zbędzie jakimiś "nie, to już nie to, nie chcę abyś mnie zranił", albo inną regułkę z słownika synonimów, zastępujących wyrażenie "NIE, JUŻ MNIE NIE INTERESUJESZ". Proste.

Tylko nie wyskakuj z "nie nie ona jest inna"- każdy zakochany tak gada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To słuchaj... Tutaj bardzo dużą rację ma Kanxx. Przez Internet to wszystko idzie dużo łatwiej i nie widać problemów. Sama rozmowa z ludźmi, których widzisz na co dzień jest łatwiejsza w Internecie, niż na żywo. Tak jak rozmawiam przez Internet, to połowa dziewczyn by do mnie pasowała.
Odpuść sobie, naprawdę. Gry będzie tolerować niejedna, bo to nie problem mieć takie, a nie inne zainteresowanie. Zaryzykowałbym Ci nawet obiecać, że znajdziesz lepszą, tylko póki co tego nie dopuszczasz nawet do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiesz jak było naprawdę a skoro mówię, że jej ufałem i że by mnie nie okłamała to tak rzeczywiście było. Nie wiadomo co by było, gdyby nie spierdzielił, nie możesz tego wiedzieć i ja też tego wiedzieć nie mogę. Nie wiem jak to jest z nią teraz. Czy ma kogoś bliżej czy nie, wiem, że ma bo mi powiedziała. Zabolało mnie to, że jest dla niej wyjątkowy... Super, też taki byłem... Nie wiem co mam o tym myśleć. Najgorsze jest to, że wszystko się rozpadło przeze mnie. Rozumiesz ? Wszystko jedno co się stało teraz. To moja wina, że tak wyszło.. i to to jest najtrudniejsze to przebaczenia. Pewnie, mogę to wszystko olać, zapomnieć i mieć w dużej D, ale to dla mnie nie jest łatwe. Trudno to wytłumaczyć i pewnie tobie zrozumieć jak nie byłeś w środku tego wszystkiego... Eh..

@Nikodem95 - Wiem, że przez neta to kaszana i w ogóle. Gdzieś się poznać muszę i nie koniecznie musi to być coś na odległość. Akurat tutaj się poznaliśmy przypadkiem. Eh.. nawet nie che tego wspominać ;/ To mnie wkurza. W moim przypadku to zawsze każda następna była gorsza od poprzedniej, serio. Z nią właśnie było idealnie. Jak trzeba to mnie karciła, ale rozumiała tak.. Dopuszczam powoli do siebie innych, właśnie coś kombinuje, ale nie wiem jak i co wyjdzie. Najgorsze, że trudno zapomnieć i to takie wkurzające jest. Ciągle mi lata to wszystko po głowie, odechciewa się wszystkiego.. Doceniam waszą pomoc, bo pomagacie.. To nie takie proste kogoś wyciągnąć z głowy jak tyle czasu był z tobą... Ona potrafiła to szybko załatwić, ja nie umiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.06.2014 o 16:20, vegost napisał:


Ale ja problemy takie jak Twoje to słyszę przynajmniej raz na tydzień. Naprawdę nie masz jakiejś wyjątkowej sytuacji. Wiele ludzi ma takie. My Cię zresztą w pewien sposób (jak użytkownik wyżej pisze ) rozumiemy. Tylko my patrzymy na to trzeźwiejszym okiem, niż Ty.
Nie zrzucaj całej winy na siebie. Choćbyś nie wiem jak nas przekonywał, to nie uwierzymy, że jesteś temy winny. W ogóle... co tu mówić o winie jakiejś... Przecież w rozstaniach nie zawsze musi być "winny". Po prostu może jednak nie pasowaliście do siebie. Mówisz tak, bo Ci zależało i zależy, ale myślę, że to kwestia czasu i poznania "lepszej" :)
Trzymaj się i się nie poddawaj facet :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie dzieje bez przypadku.. zawsze ktoś musi czymś zawinić. Zawsze odpowiadamy za swoje czyny. Taka a nie inna decyzja doprowadza do jakiegoś skutku. Nie wiem czy mam brać winę całą na siebie w końcu też od niej usłyszałem, że to ja bo ciągle ją zostawiałem, gadałem, że to nie ma sensu.. Nie pasowaliśmy do siebie bo była za daleko ? Cały czas mi się wydaje, że to był ten problem... Ah tęsknie za nią :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.06.2014 o 17:32, SurgeonOfDeath napisał:

To nie twoja wina. Moja rada nie ufaj dziewczynom one umieją dobrze udawać. Im wspanialsza
się wydaje tym trzeba być czujniejszym.


Nigdy się tego nie dowiem, może była uczciwa a ja po prostu spaprałem ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znajdź se następną. Taką, która mieszka blisko. FYI: 100 km to też nie jest blisko.

Jak ci z nią nie wyjdzie, to następna proszę.

Jak z tą kolejną też ci nie wyjdzie, to następna proszę. Do skutku.

I nie myśl za dużo, bo myślenie w nadmiarze jest niezdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.06.2014 o 17:46, vegost napisał:

> To nie twoja wina. Moja rada nie ufaj dziewczynom one umieją dobrze udawać. Im wspanialsza

> się wydaje tym trzeba być czujniejszym.

Nigdy się tego nie dowiem, może była uczciwa a ja po prostu spaprałem ..


Ziomek czytając twoje posty padłem z krzesła ze śmiechu, ale nie piszę to po to, żeby cię dobić ale uświadomić coś. Mianowicie piszesz że kochałeś laskę przez, rok której nigdy na oczy nie widziałeś O.o. Ok dobra rozumiem cię sam znam takie osoby itp, i jakoś im to słabo idzie ale oki, powiem ci na moim przykładzie że miałem, że prawie podobną sytuację jak ty. Na nk poznałem laskę od sb z miasta no i ją tak podglądywałem, w końcu napisała wakacje i tak pisaliśmy poszła do tej samej, szkoły w której ja byłem i przez całe 2 lata szkoły bo nie skonczyłem 2 klasy 3x powiedziałem jej cześć, nigdy z nia na przerwie nie rozmawiałem a byłem tak w niej szalenie zakochany że szok, pisaliśmy o wszystkim co się da, też o naszej przyszłośći i bla bla bla jak nie na gg czy fonie no i mieliśmy się spotkać na melanżu pod domkiem zaprosiła mnie, ja olałem ją że nie mogłem w rzeczywistośći wolałem katować w cod przez neta ;D. Wyszedłem z budy cały czas o niej myślałem jak ty pisałem, i wgl aż urwałem kontakt po pół roku zaproponowałem spotkanie, w dniu cisza nic nie odpisywala itp, wieczorem napisała ze przeprasza i wgl czy nie możemy, ten teges za tydz ja spoko, i po tyg ta sama sytuacja na fb piszę widzę ze odczytala zero reakcji na gg fb i fonie, no to powiedziałem dość i wgl ale cały czas o niej myślałem i nie mogłem wytrzymać znów po roku napisałem tak ogl, złożyłem zyczenia zaproponowałem spotkanie ona niby pisała że chora itp, no to po 4 dniach napisałem czy teraz w maju ma czas?. Ta sama sytuacja wylane 100% później analizuje sb czemu co jak to itp, aż przyszło że zaczołem sb przypominać, co przez 2 lata było olewałem ją w szkole itp jak ty tą swoją myśłałem o sb, wyszło jak wyszło nie dało się tego już naprawić, spaprałem sprawę bo tak ją kochałem na maxa, żadne inne mnie nie interesowały ale dopiero po 3 latach dobrze ze nie po 10 uświadomiłem sb, nie warto było teraz sama ma też chłopaka i żyje dobrze, ja dałem plamy a za błędy się płaci, teraz już o niej nie myślę i jest git, tobie też radzę weź się gościu w garść i nie użalaj się na sb nie warto, olej ją znajdz inną świat się na niej nie kończy, zapal se blanta :D i leć w kluby i łów i łów te laski Hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mhm a co ze myślami o niej ? To nie jest taki proste..

@Kubson023 - to nie do końca ta sama sytuacja. Poza ty, nie każda kobieta jest taka sama, nie każda jest taka jak opisywałeś w swoim przypadku. Nie wiem czy będziecie w stanie to zrozumieć, jak ją nie znaliście. Najwidoczniej ja mam jakiś problem z zapomnieniem o kimś.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.06.2014 o 18:46, vegost napisał:

Mhm a co ze myślami o niej ? To nie jest taki proste..

@Kubson023 - to nie do końca ta sama sytuacja. Poza ty, nie każda kobieta jest
taka sama, nie każda jest taka jak opisywałeś w swoim przypadku. Nie wiem czy będziecie
w stanie to zrozumieć, jak ją nie znaliście. Najwidoczniej ja mam jakiś problem z zapomnieniem
o kimś.. ;/

Dasz radę zapomnić zobaczysz z dnia na dzień, bd co raz lepiej. Musisz tylko uwierzyć że dasz radę staraj się, o niej nie myśleć rób coś byle o niej nie myśleć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.06.2014 o 18:56, Kubson023 napisał:

Dasz radę zapomnić zobaczysz z dnia na dzień, bd co raz lepiej. Musisz tylko uwierzyć
że dasz radę staraj się, o niej nie myśleć rób coś byle o niej nie myśleć ;)


Postaram się, choć widzę, że znów mam kosza haha ;/ [m]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo zakochany w dziewczynie, że gdy ta zaprosiła go do siebie na imprezę, on wolał grać w CoDa. xD
Uhahałem się, ale popracuj nad stylem pisania, bo ledwo da się to czytać. :S

Vegost, napaliłeś się mocno na dziewczynę, ale nie z powodu, że była wyjątkowa, niepowtarzalna i bo ją kochasz (wielka miłość przez internet - heheszki), tylko dlatego (co wynika z Twoich postów), że była jedyną dziewuchą, z którą utrzymywałeś ścisły kontakt i Cię wysłuchiwała. Powiedziałbym, że to dość ubogie kryteria doboru partnerki.
Zdaj sobie z tego sprawę, że ta dziewczyna w niczym nie była tak naprawdę wyjątkowa - po prostu wyidealizowałeś ją sobie w głowie, głównie z braku odniesienia do innych przedstawicielek płci. Wystarczy, że zaczniesz trochę siebie bardziej cenić i poznasz więcej kobiet, a wyrośniesz z tej tzw. miłości. No ale taka wiedza zazwyczaj przychodzi z czasem, pewnych spraw nie da się przyspieszyć.
Tak czy siak powodzenia i trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam KannX od jakiegoś czasu czytam te Twoje teksty i... mimo, iż na początku wydawałeś się dziwakiem i rzeczy, które wypisywałeś traktowało się bardzo z przymrużeniem oka, to jednak stwierdzam, że masz rację. Na swój specyficzny sposób wyrażasz poglądy, z którymi w sumie zaczynam się zgadzać. Ba stwierdzam, że mógłbym się od Ciebie wiele nauczyć, zwłaszcza że jesteśmy w kilku sprawach dość podobni (BDSM choćby). Tak więc taka wielka prośba - pisz więcej, częściej, a najlepiej gdybyś prowadził blog, bądź też GSa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.06.2014 o 00:47, Jaracz napisał:

Vegost, napaliłeś się mocno na dziewczynę, ale nie z powodu, że była wyjątkowa,
niepowtarzalna i bo ją kochasz (wielka miłość przez internet - heheszki), tylko dlatego
(co wynika z Twoich postów), że była jedyną dziewuchą, z którą utrzymywałeś ścisły kontakt
i Cię wysłuchiwała. Powiedziałbym, że to dość ubogie kryteria doboru partnerki.
Zdaj sobie z tego sprawę, że ta dziewczyna w niczym nie była tak naprawdę wyjątkowa -
po prostu wyidealizowałeś ją sobie w głowie, głównie z braku odniesienia do innych przedstawicielek
płci. Wystarczy, że zaczniesz trochę siebie bardziej cenić i poznasz więcej kobiet, a
wyrośniesz z tej tzw. miłości. No ale taka wiedza zazwyczaj przychodzi z czasem, pewnych
spraw nie da się przyspieszyć.
Tak czy siak powodzenia i trzymaj się.


Dobra a skąd wiesz, że tylko z takich powodów ? Czemu odrzucasz inne powody i wiesz lepiej ode mnie z jakich ? Czyżbym źle czuł ? Możecie się śmiać i nie wierzyć. Nie była jedyną z która utrzymywałem kontakt, była jeszcze jedna, ale to nie było to samo. Wysłuchiwała mnie, akceptowała (złe i dobre wady), też lubiła gry, dogadywałem się z nią, pomagała mi w trudnych chwilach. To jest to czego potrzebowałem. Dla ciebie może nic, ale dla mnie to było bardzo dużo. Gdyby to było powszechne, to już dawno bym spotkał podobną a wcale tak nie było... Wydaje mi się, że była mi przeznaczona bo miała to wszystko, czego tak naprawdę potrzebowałem. To ja zawaliłem sprawę i jest tak jak jest. Nic innego się nie wydarzyło, dopóki nie zacząłem robić źle ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bo każdy przeżywający niespełnioną miłość idealizuje obiekt swoich westchnień do granic możliwości.
Sam tam byłem, widziałem. Też mi się wydawało, że była mi przeznaczona, ta druga połówka, już na zawsze, a ja popsułem.

Teraz mi się śmiać chce, jak sobie to przypomnę. Tobie też będzie.

Zresztą co ty myślisz, że osoby, które wypowiadają się tu, a które z dziewczynami już różne doświadczenia mieli, przekonają się twoim gadaniem, że "kurde ten vegos to ma rację, faktycznie dziewczyna z nieba mu spadła- całkiem inna niż wszystkie! A on wszystko zepsuł!".
Nie- bo my patrzymy trzeźwym okiem na to co piszesz. Gdybyś jeszcze stracił wieloletnią partnerkę, z które przeżyliście razem szmat życia- takie rozstania są naprawdę trudniejsze, nigdy takiego nie przeżyłem (za młody jeszcze na to jestem), ale rozumiem, że potrafi to zniszczyć. Ale jakaś miłostka przez internet? No serio facet?

Patrz z optymizmem w przyszłość. Miesiąc, dwa i będzie już dużo lepiej. Tylko przestań przeżywać jak stonka okres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.06.2014 o 14:17, vegost napisał:

Dobra a skąd wiesz, że tylko z takich powodów ? Czemu odrzucasz inne powody i wiesz lepiej
ode mnie z jakich ? Czyżbym źle czuł ? Możecie się śmiać i nie wierzyć. Nie była jedyną
z która utrzymywałem kontakt, była jeszcze jedna, ale to nie było to samo. Wysłuchiwała
mnie, akceptowała (złe i dobre wady), też lubiła gry, dogadywałem się z nią, pomagała
mi w trudnych chwilach. To jest to czego potrzebowałem. Dla ciebie może nic, ale dla
mnie to było bardzo dużo. Gdyby to było powszechne, to już dawno bym spotkał podobną
a wcale tak nie było... Wydaje mi się, że była mi przeznaczona bo miała to wszystko,
czego tak naprawdę potrzebowałem. To ja zawaliłem sprawę i jest tak jak jest. Nic innego
się nie wydarzyło, dopóki nie zacząłem robić źle ;/


Jasne stary, nie umniejszam wartości Twoich przekonań, tylko wyraziłem swoją opinię na Wasz temat na podstawie Twoich postów - nie da się ukryć, że nie dysponuję całym obrazem sytuacji. :) Niestety Twój obraz sytuacji też jest rozmazany, bo straciłeś coś, do czego przywykłeś przez ostatni rok, kierujesz się emocjami i nie stać Cię na chłodny osąd. Po prostu w swoim położeniu potrzebujesz kubła zimnej wody na głowę, żeby się ogarnąć.
Spieprzyłeś coś w Waszej relacji - na pewno tak było, bo nikt nie jest idealny, trudno. Tak samo jak ona.
Prosiłeś ją o wybaczenie, wyszedłeś na żebraka i pozbawiłeś się godności w jej oczach - nie dało to efektów.
Teraz prowadzisz gorzkie żale, płacząc nad rozlanym mlekiem, co dobrze Ci nie robi i z całą pewnością do nikąd nie zaprowadzi (no, może na skraj urwiska, czego byśmy nie chcieli). ;)
Skoro poprzednie kroki nie dały efektu, to może należałoby coś zmienić w swoim zachowaniu? A może... ale tylko może... zacząć postępować dokładnie na odwrót? Uwierzyć w siebie, nie gloryfikować panny, bo założę się, że sama ma niejedno na sumieniu (wszyscy jesteśmy ludźmi), wypracować sobie niezależność, byś uwierzył w swoje możliwości i aby Twoja pewność siebie przelewała się na postrzeganie przez innych ludzi dookoła? Wiem, brzmi jak szaleństwo, ale da się! :D
Co do tej innej panny... nawet gdybyś utrzymywał kontakt jednocześnie z pięcioma, to obiektywnie na to patrząc, ciągle byłaby to naprawdę ograniczona grupa dziewcząt. :) Sam sobie odpowiedz, ile musiałbyś dziewczyn poznać, żeby być całkowicie pewnym, że wybrałeś właściwą. Podpowiem, że w badaniach marketingowych za grupę reprezentatywną uważa się to, powiedzmy, 500 - 1000 osób. :D
Obecnie jesteś trochę jak murzyn z plemienia Hakuna-matata, który jest wręcz zachwycony czarno-białym telewizorem Unitra z lat 80-tych. Myślisz, że jak długo potrwałaby jego fascynacja, jeśliby zaprezentować mu 40-calowego LCD? ;)
No i jako sentencja wieńcząca wykład, takie ogłoszenia parafialne: zdaj sobie sprawę z tego, że za funkcjonowanie związku odpowiada dwójka ludzi, prawie nigdy się nie zdarza, aby to tylko jedna strona była odpowiedzialna za całe powstałe zło. Dlatego nie powinieneś obwiniać siebie za wszystko. Jeśli byś się zastanowił, to znalazłbyś dużo przywar u swojej wybranki, tylko po prostu na dzień dzisiejszy nie chcesz tego robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.06.2014 o 15:00, Kopiec napisał:

Bo każdy przeżywający niespełnioną miłość idealizuje obiekt swoich westchnień do granic
możliwości.
Sam tam byłem, widziałem. Też mi się wydawało, że była mi przeznaczona, ta druga połówka,
już na zawsze, a ja popsułem.

Teraz mi się śmiać chce, jak sobie to przypomnę. Tobie też będzie.


Może masz rację, ale poczucie winy, że to przeze mnie się rozpadło i doprowadziłem do takiej sytuacji będzie mnie nawiedzać jeszcze przez dłuższy czas. Niestety i może wstyd się przyznać, ale tutaj na tym polu jestem dość wrażliwy i mi to łatwo nie przechodzi. Zwłaszcza, że to trwało tak długo. To nie pierwszy mój raz i wcześniej też tak było. Później oczywiście się z tego śmiałem i nawet żarty z tego robiłem, ale cały czas uważam, że to było co innego i wtedy to ja byłem, że tak powiem poszkodowany bo nie ja w całości zawiniłem. A jeśli mogę wiedzieć, to co tam się u ciebie wydarzyło ?

Dnia 02.06.2014 o 15:00, Kopiec napisał:

Zresztą co ty myślisz, że osoby, które wypowiadają się tu, a które z dziewczynami już
różne doświadczenia mieli, przekonają się twoim gadaniem, że "kurde ten vegos to ma rację,
faktycznie dziewczyna z nieba mu spadła- całkiem inna niż wszystkie! A on wszystko zepsuł!".
Nie- bo my patrzymy trzeźwym okiem na to co piszesz. Gdybyś jeszcze stracił wieloletnią
partnerkę, z które przeżyliście razem szmat życia- takie rozstania są naprawdę trudniejsze,
nigdy takiego nie przeżyłem (za młody jeszcze na to jestem), ale rozumiem, że potrafi
to zniszczyć. Ale jakaś miłostka przez internet? No serio facet?

Patrz z optymizmem w przyszłość. Miesiąc, dwa i będzie już dużo lepiej. Tylko przestań
przeżywać jak stonka okres.


Wiem, że utrata wieloletniego związku jest jeszcze gorsza, ale jak ktoś takie związku nie uświadczył a miał takie a nie inne, to właśnie dla mnie to jest coś trudniejszego. Wiem wiem, że to zabawne... Ale nie będę się przecież oszukiwał, że nie było ważne, bo było.. Z czasem i owszem będzie, bo czas leczy rany, nawet te najgłębsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się