gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 29.03.2009 o 20:05, DJ Szlafrok napisał:

> "Stoisz sam pośrodku świata..." ? xD

"... dookoła tysiąc spraw".
;- D


"Mija dzień, mijają lata..."

:D :D ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.03.2009 o 23:56, Marcin-91 napisał:

> > "Stoisz sam pośrodku świata..." ? xD
>
> "... dookoła tysiąc spraw".
> ;- D

"Mija dzień, mijają lata..."


"...az w koncu przyjdzie Moderator i powie, ze jesli nie ma sie nic do powiedzenia to lepiej nic nie mowic i zeby dyskutowac na temat".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sprawa wygląda tak: moja dziewczyna trenuje koszykówkę, lecz we Wrocławiu jest tylko jeden klub z jej rocznikiem. I niestety za dwa lata będzie zmuszona przestać trenować. Jako że nie będzie miała gdzie się przenieść, to dostała informacje, że koleżanka jej trenera ma dobrą i dobrze prosperującą drużynę. Myk jest taki, że jedna jest w Poznaniu, a druga w Sopocie...I teraz tak, nie chce jej narzucać swojego zdania, bo wiadomo, że wolę by została u Nas, ale też wiem, jak bardzo kocha basket...I szczerze to nie wiem jak mam jej powiedzieć, żeby została-bez takiego nachalnego przy***dalania się. I jak ktoś ma zamiar zaraz wyskoczyć z tekstem, że "takich epickich miłości będziesz miał jeszcze wiele" to już może sobie darować pisanie posta, bo generalnie to w dupie mam zdanie takich ludzi: jak się kogoś kocha, to wiek nie gra roli.... Więc jak ktoś ma jakikolwiek pomysł, to niech napisze, klamka jeszcze nie zapadła.
Trochę zamotałem, ale chyba dacie rade mi pomóc.
PS: zapomniałem o najważniejszym...jeśli by się zdecydowała jechać, to wyjeżdża w wakacje 2k9.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Związek na odległość to naprawdę ciężka rzecz, jeśli o to pytasz- znam taki jeden przykład, gdzie idealna na pozór i zakochana po uszy para rozpadła się przez odległość... gdzieś tam po drodze jeszcze pojawił się skok w bok itd itp... zawsze zostaje opcja "albo kosz, albo ja" ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.03.2009 o 14:42, Budo napisał:

/.../

Związek na odległość to naprawdę ciężka rzecz, jeśli o to pytasz- znam taki jeden przykład,
gdzie idealna na pozór i zakochana po uszy para rozpadła się przez odległość... gdzieś
tam po drodze jeszcze pojawił się skok w bok itd itp... zawsze zostaje opcja "albo kosz,
albo ja" ;]

No właśnie taki szantażyk odpada, bo wiem, że wybrałaby mnie, ale zawsze niesmak po takiej akcji by został. Nie chce wywierać na Niej żadnej presji, wolę, żeby to była jej świadoma i przemyślana decyzja, chcę tylko jej w jakiś sposób przekazać, że wolę by została tutaj ze mną, ale ja jestem ułomny i zaraz bym wyskoczył z jakimś dziwnym zaborczym tekstem-mediator ze mnie żaden. Ten Poznań, to już max parę razy w roku byśmy się widzieli, a Sopot to knock out...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.03.2009 o 14:46, RAVvy napisał:

No właśnie taki szantażyk odpada


Ne odbieraj tego jako szantaż. Napisałem skrotowo, ale chodzi po prostu o jasne postawienie sprawy. Bądź fair. Nie mamrocz jej jakichś pierdół naokoło pod nosem... daj jej do zrozumienia, że ma wybór, ale wybór będzie miał konsekwencje.

>Nie chce wywierać na Niej żadnej presji, wolę, żeby to była jej świadoma

Dnia 31.03.2009 o 14:46, RAVvy napisał:

i przemyślana decyzja


Nie bądź też dupa wołowa co się zgadza na wszystko. Jeśli nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji i Twoich odczuć na ten temat, to nie będzie to świadoma decyzja.

>chcę tylko jej w jakiś sposób przekazać, że wolę by została tutaj

Dnia 31.03.2009 o 14:46, RAVvy napisał:

ze mną, ale ja jestem ułomny i zaraz bym wyskoczył z jakimś dziwnym zaborczym tekstem-mediator
ze mnie żaden.


Musisz się postarać.

>Ten Poznań, to już max parę razy w roku byśmy się widzieli, a Sopot to

Dnia 31.03.2009 o 14:46, RAVvy napisał:

knock out...


Parę razy w roku zabije nowy (w miarę nowy- nie wiem ile ze sobą jesteście) związek na 100%. Czasami co weekend, albo raz na dwa tygodnie to i tak za mało. Zobaczysz jak to jest z dupy być w związku na dystans- tak naprawdę nie jesteś wolny, ale też nie jestes z kimś- większość czasu jesteś sam, ale bez zalet kawalerstwa ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony może mieć kariere z drugiej przecież ma Ciebie a tam Ciebie mieć nie będzie a drugiego jak Ty nie ma. Hmm... Wyjeżdza w wakacje i powrót czy zostaje? Bo jak zostaje ech...to cienko to widzę. Moglibyście się spotykać tyle że troche by Was dzieliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale ona traktuję tą koszykówkę tak zawodowo czy raczej jako po prostu sprawiające jej radość hobby? Bo jeżeli ona nie myśli poważnie o sportowej karierze, to wybór raczej jest prosty. Niech się weźmie za naukę, studia i za Ciebie ;) a jak myśli o karierze to niech wie, że to ogromne ryzyko i tu już musi sama wybrać. Po prostu wspieraj ją w tych chwilach i przede wszystkim rozmawiajcie szczerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Będę brutalna.

Spoiler

Jeśli wyjedzie to związek ma jakieś 85-90% szans na marną śmierć.

Uświadom jej to. Bez melodramatycznych tekstów ''albo ja albo koszykówka - wybieraj'' i to jeszcze najlepiej z nożem przyciśniętym do serca, własnego oczywiście, tylko normalnie, po prostu. Powiedz, że się martwisz, że Ci na niej zależy i że byś nie chciał, żeby to wszystko się skończyło. Ważne, żebyś zaznaczył, że nie chcesz jej do niczego zmuszać ani jej zakazywać [tak, tekst ''nie chcę cię do niczego zmuszać ani ci zakazywać'' jest jak najbardziej na miejscu, wręcz wskazany]. Chodzi o zaznaczenie Twojego stanowiska w tej sprawie. Nie wiem czy ona gra dla przyjemności czy wiąże z tym przyszłość [i na ile te ewentualne plany są realne - np jeśli ma 170cm wzrostu albo ciągłe kontuzje to z góry wiadomo, że nic z tego nie będzie] i na ile jej zależy na sporcie. Nie wspomnę o wielkich epickich miłościach, ale daję głowę, że każdy kogo Twoja dziewczyna spyta o radę wspomni. Na to też bym uważała. Pogadajcie szczerze. I pod żadnym pozorem nie ukrywaj swoich myśli/uczuć w imię niewtrącania się i zostawiania wolnej ręki. Jako jej chłopak, masz prawo uczestniczyć w jej decyzjach. Nie dyktować, ale podpowiadać, wyrażać swoje zdanie, obawy etc. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie najczęściej przekraczam granicę między "stanowczo" a "ostro", pogadam z Nią jutro na szczerze powiem Jej o co mi chodzi. Tak bez owijania w bawełnę i wcześniejszego przygotowywania, więc jakoś to powinno wyjść naturalnie i normalnie.

Infes
O wakacje bym paniki nie robił, niestety zostaje tam na stałe. Gadałem dzisiaj z Jej przyjaciółką, właśnie mniej więcej takim chwytliwym tekstem rzuciła, gdy z Nią wcześniej rozmawiała.

turbol
Jak najbardziej zawodowo. I w tym cały myk, gdyby nie to, to nawet nie myślałaby, żeby gdziekolwiek wyjeżdżać.

Widać, że jutro czeka mnie rozmowa, dzięki panowie :)

Calia
Konkretnie to wszystko opisałaś, dzięki. Właśnie o takie zdanie mi chodziło 'nie chce Cię do niczego zmuszać ani Ci nakazywać" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to może zapytaj się jej. Wiesz taka rozmowa w cztery oczy jest najlepsza. Zapytaj czy widzi przyszłość z Tobą? Co jest dla Niej ważniejsze. Przyszłość z Tobą czy kariera sporotowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co wy z tą wspólną przyszłością? Jeszcze zerwie z chłopem za pół roku i będzie żałowała, że nie pojechała. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.04.2009 o 00:10, Jaracz napisał:

Co wy z tą wspólną przyszłością? Jeszcze zerwie z chłopem za pół roku i będzie żałowała,
że nie pojechała. :P

Nie wiesz jakie są relacje między nami, poza tym nasza w tym głowa, żeby było nam dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Od parunastu lat (czyli od urodzenia) tak sobie patrze na te relacje damsko - męskie i gdzie nie spojżę tam zaraz jakieś problemy się znajdą (bo to zupa była za słona, bo ktoś gdzieś nagle wyjeżdża, bo nagle nie wiadomo kto kogo kocha itp... ). Czytam, słucham, zbieram informacje a potem to wszystko podlega analizie. Każdy ciągle ma jakieś "ale" w swoim związku i przeważnie to "ale" decyduje o świetlanej przyszłości, (ślub, <czyli wielka biba na pokaz jak to się kogoś kocha > gromadka bachorów do odchowania, wspólne mieszkanie, wspólne plany <np. kupno mebli ewentualnie tekst ze strony męskiej który brzmi jakże uroczo i delikatnie czyli "Stara co dzisiaj na obiad ? i pośpiesz się bo zaraz na piwo idę ew. mecz będę oglądał " > albo decyduje o mrocznej przyszłości (kłótnie, rozwody, nagłe kłucie w sercu <wiecie o co chodzi> ).
Precyzując:
Jeżeli macie jakiś problem czy coś, to najlepiej rozwiążcie go sami. Podchodźcie z dystansem do życia a jak coś nie wyjdzie to przypomnijcie sobie jak to było wtedy kiedy nie znaliście nawet tej swojej drugiej połówki. Owszem można się spytać kogoś o radę, (np. na forum) ale najlepiej by było samemu podjąć decyzję by potem nie mieć do kogoś żalu. Ja jakoś sobie żyję i nie przejmuje się jakimiś potknięciami na drodze zwanej życiem. Jeśli mi coś nie wyjdzie po prostu wrzucam na luz i staram się zrozumieć dlaczego stało się tak a nie inaczej. Niekiedy przychodzi taki dzień w którym jest ogółem lipa. Mam parę swoich powiedzonek dam wam dwa :
1. Na każde 1000 przegranych przychodzi jedna wygrana ale za to jaka.
2. Ludzie którzy Cię ranią... Uśmiechaj się do nich gdyż oni sami są na tyle smutni iż nie potrafią dać radości.

To w sumie tyle z mojej strony, nie bierzcie z nikogo przykładu bo każda sytuacja jest inna i wymaga głównie waszej inicjatywy. Ja pozostanę przy dalszej analizie, wysnuwaniu wniosków i otaczaniu się najlepszymi koleżankami (czyli puszkami piwa :) ). Powodzonka w sprawach sercowych życzę :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiedzonka ładne. Miło, że się podzieliłeś (=
Co do radzenia się kogokolwiek - najczęściej [przynajmniej moim zdaniem] i tak polega to na tym, że dyskutuje się jakiś problem, omawia ze wszystkich stron a druga osoba, ten ''doradca'' jest po to, żeby pokazać jakiś aspekt sprawy, którego zainteresowany nie zauważył, albo rozwiązanie, na które nie wpadła osoba prosząca o pomoc. Oczywiście sa osoby, które takie rady traktują jak prawdy objawione, ale inna sprawa, że często takie są ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlatego chodzi mi głównie o zachowanie dystansu zarówno do siebie (żeby sobie krzywdy nie zrobić i nie ubolewać), do drugiej połówki (żeby nie być dla niej nachalnym lub nie być oczarowanym bo ta druga strona może to wykorzystać), jak i do rad udostępnianych przez wszechobecną forumową mądrość (bo może coś nie wyjść jak już wcześniej pisałem sytuacja wymaga głównie indywidualnego podejścia do sprawy... Ufff :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.04.2009 o 11:23, Drapek napisał:

Dlatego chodzi mi głównie o zachowanie dystansu zarówno do siebie (żeby sobie krzywdy
nie zrobić i nie ubolewać), do drugiej połówki (żeby nie być dla niej nachalnym lub nie
być oczarowanym bo ta druga strona może to wykorzystać), jak i do rad udostępnianych
przez wszechobecną forumową mądrość (bo może coś nie wyjść jak już wcześniej pisałem
sytuacja wymaga głównie indywidualnego podejścia do sprawy... Ufff :P


Zachowanie dystansu do drugiej połówki? Toż to przeczy samej idei związku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Otóż nie... Według mojej zasady najlepiej jest kochać zachowując przy tym trzeźwość umysłu (to da się osiągnąć) wtedy nie dość że kochamy to jeszcze to rozumiemy w miarę i nie dajemy sobą podświadomie manipulować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.04.2009 o 11:38, Drapek napisał:

Otóż nie... Według mojej zasady najlepiej jest kochać zachowując przy tym trzeźwość umysłu
(to da się osiągnąć) wtedy nie dość że kochamy to jeszcze to rozumiemy w miarę i nie
dajemy sobą podświadomie manipulować.

LOL

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.04.2009 o 11:38, Drapek napisał:

Otóż nie... Według mojej zasady najlepiej jest kochać zachowując przy tym trzeźwość umysłu
(to da się osiągnąć) wtedy nie dość że kochamy to jeszcze to rozumiemy w miarę i nie
dajemy sobą podświadomie manipulować.

Ależ drogi Panie! Trzeźwość trzeźwością, owszem, ważna, a jak, ale jak się jest pewnym już swojej połówki to właśnie najlepiej jest po prostu poddać się pijaństwu ^^ ta błogość gdy nic Cię nie obchodzi oprócz twej miłości, te spędzone razem chwile... kwintesencja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się