Zaloguj się, aby obserwować  
CH1CKEN

Jakie kawały robilisćie w szkole???

272 postów w tym temacie

Hehe nam ostatnio pani wlaczyla film o Aids itd. no i oczywiscie zajety rozmowa z kolezanka zostalem upomniany tekstem "Ania z Sebastianem UWAŻAJCIE!!" risposta z moich ust była natychmiastowa: "Prosze pani ale my z Ania uważamy" .. Cała klasa potem tarzała sie ze śmiechu 15 minut...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmm... ta opowieść o sali od biologii przypomniała mi pewien "biologiczny" incydent... to nie dowcip, ale nieco zabawna sytuacja...

W moim gimnazjum (byłem w 2 klasie, teraz jestem w I LO) miał być mały remont klasy (jednej z dwóch biologicznych)... Moja klasa została najęta do przenoszenia pomocy naukowych, ja z moim kolegą dostaliśmy do taszczenia skrzynkę z różnymi ciekawostkami w formalinie. Wszystko miało już swoje lata i jeden z pojemników nie był w najlepszym stanie, pech chciał, że był to pojemnik najbliższy mojej stronie skrzyni, a jego wieczko miało właśnie tego dnia się odkleić :)
W pewnym momencie zauważyłem że jakaś niezidentyfikowana tkanka oblepia mi dłoń :/
Kolega szybko zorientował się, że rozwalił się ów pojemnik i odczytał mi tabliczkę z napisem "układ pokarmowy szczura"
Skończyło się lekkim fetorem w klasie i kupą śmiechu (lub współczucia) :) Na szczęście szczurze jelita dały się łatwo usunąć, ale szorowałem potem ręce chyba przez 10 minut :)

Inna ciekawa sytuacja... Pisałem sprawdzian z WOSu, jak to mam w zwyczaju, z nerwów przygryzałem końcówkę długopisu, niestety był to najtańszy dostępny w kiosku długopis i jakoś tak wyszło, że wessałem przez przypadek do ust połowę zawartości wkładu (paskudztwo... po smaku czuć że trucizna :) ), głupio było to zgłosić nauczycielowi, z resztą nawet nie mogłem się odezwać (wszystko pociekłoby na podłogę i bluzę)... dokończyłem pisać sprawdzian i szybko udałem się do toalety, żeby pozbyć się "smakowitego" płynu, potem chodziłem przez pół dnia z niebieskim językiem i paskudnym posmakiem w ustach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2006 o 20:49, Yamamoto napisał:

Ja kiedyś strzeliłem w nauczyciela z gumki. Rozbroiłem długopis i strzelałem. Dostałem uwage
:
"pluje w nauczyciela" :D


Heh to przypomina mi się jeszcze z gim jak mój kumpel złamał w pół długopis, i mała część wystrzeliła w kierunku nauczyciela i trafiła w oko :) "Pokemon" wielka Pani od maty chyba by zabiła go za to :) Na początku był wielki śmiech ale po chwili trzeba było śmiać się po cichu bo wszystkich by rozniosła :) Podbite oko miała kilka dni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2006 o 21:00, Monastor napisał:

Inna ciekawa sytuacja... Pisałem sprawdzian z WOSu, jak to mam w zwyczaju, z nerwów przygryzałem

[ciach]

Chyba każdemu to się kiedyś przytrafiło ;).

A z moich historii, to pewnego upalnego dnia, już po egzaminach gimnazjalnych, moja klasa wpadła na wspaniały pomysł pokazania się szkole na odejście ze szoły. A w szkole był taki slepik (buda z płyt wiórowych) na piętrze. I tak się złożyło, że nie mieliśmy jednej lekcji. Po tej godzinie wolności (jakże pracowitej dla nas), wszystko było na swoim miejscu.A sklepik zmienił tylko wartości współrzędnej "z". Inaczej mówiąc, przenieśliśmy go o piętro niżej :D. To była naprawdę ciężka robota. Ale za to miny nauczycieli... A dyrektora... Straszyli nas potem obniżeniem ocen za sprawowanie, ale jak się okazało, że nic nie zginęło, to sprawa ucichła. Oczywiście musieliśmy przenieść z powrotem. A i tak było warto ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja raz pod koniec lekcji matmy puscilem jeden dzwonek na komorce ktory brzmial jak kon, polowa klasy sie zleciala do okien z okrzykiem "ja cie tam kon jedzie" konia nie znalezli za to ja mialem ubaw. chodze do gimnazjum do miasta tekze kon tam jest dosyc orginalna rozrywka. szcescie ze lekcja byla luzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ja bym miał wypisać WSZYSTKO co wyrabialiśmy w szkole, to ten post zająłby zdecydowanie za dużo :D Nie mówię że wszyscy, nie twierdzę że ja... Postaram się wypisać tylko najciekawsze:
Zaczynając od uwag:
"Klasa nie wykonuje poleceń nauczyciela" - niby nic śmiesznego, ale co mieli napisać? Że wychodzimy przez okno zamiast czytać podręcznik?
Uwaga kumpla, jeszcze z podstawówki: "Pogryzł kolegę i napluł na biurko nauczycielowi".
"Nie chce pisać sprawdzianu, a zapytany jak ma zamiar napisać test gimnazjalny twierdzi, że napisze go długopisem".
Kolega twierdził, że zeszyt z którego czyta jest jego (a nie był). Nauczyciel zapytał go, od kiedy nazywa się * *, a on odpowiedział że od urodzenia i dostał uwagę za oszukiwanie nuczyciela.
Krótka pogawędka z nauczycielem (ocenzurowana): -Proszę pana, co dziś będziemy robić? -Całować się. -A, to fajnie. A z kim? -Przejdziemy po klasach i się zkombinuje jakieś fajne dziewczyny. -Dobra, ale będziemy mogli sobie wybrać? -Nie ma sprawy. Gość jest dobry, nie ma co. Kiedyś zamknęliśmy koleżankę w bagażniku jego auta... Kupa śmiechu, ale jakoś nie zrobił z tego wielkiej afery :P
Kiedyś torba kumpla poleciała w powietrze, uderzyła w ścianę koło drzwi, zaraz ( a jakże ) przed wchodzącym nauczycielem ...
Przypomnę sobie więcej to dopiszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Eh, my na PO mieliśmy z kumplem dziwne hobby. Otóż chodziło o to, że nasza nauczycielka na każdej lekcji wychodziła na jakieś 10 min. Zaraz jak wyszła rozpoczynał sie wyścig, kto szybciej wyrzuci plecak przeciwnika za okno (2 piętro), zbiegnie na dół i przyniesie swój własny. Oczywiście nie zawsze udawało sie wrócić przed babką, ale jakos jej specjalnie nie interesowało co robiliśmy w czasie jej nieobecności. Za to raz całą akcję zauważyła nasza wychowaczyni, nie była zbyt zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2006 o 21:00, Monastor napisał:

Inna ciekawa sytuacja... Pisałem sprawdzian z WOSu, jak to mam w zwyczaju, z nerwów przygryzałem
końcówkę długopisu, niestety był to najtańszy dostępny w kiosku długopis i jakoś tak wyszło,
że wessałem przez przypadek do ust połowę zawartości wkładu


Hehe Coś podobnego przytrafiło mi się, ale na teście kończącym podstawówke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

u mnie w podstawówce ( hoho dawno temu :P ) Trzeba było doklejać kartki uwag :) chyba łącznie z 10-20 kartek było na uwagi... taki ziom z mojej klasy wkurzył sie jak baba wyszła, wziął te kartki wyszedł z sali i spalił je na podwórku ... albo raz ten sam koles z pierwszego-drugiego piętra wyskoczył na religii jak baba poszła bodajże po różaniec ;d troche sie poobijał i na poczatku nie mógł wstać ale potem się otrzepał i... poszedł do domu =]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja w trzeciej klasie (podstawuwki) podłożyłam katechtce pineskę na krzesło i kiedy usiadła aż podskoczyła! :-D
Albo kiedyś, chyba jeszcze w pierwszej klasie (gimnazjum) bawiłam się długopisem, to był taki rozkręcany. Rozkręciłam go i ,, przez przypadek " położyłam na sprężynce gumkę do mazania i puściłam. Gumka wystrzeliła i wylądowała prosto na czole pana od Biologi, który właśnie siedział przy biórku i wystawiał oceny. Kurde najgorsze było to, że gdy zapytał kto to zrobił wszyscy siedzieli cich. Pan podszedł do mnie i zapytał kto to zrobił. Dialo był następujący
-Przyznaj się kto to zrobił!?
-Nie wiem
- Ty ta dobrze wiesz!
- No dobrze, może i wiem ale nie chcę skarżyc na koleżnakę\
-hmmmm. Dziewczyny coraz to gorsze, zwłaszcza w tej klasie. Nie wspiszę uwag całej klasie bo mi się nie chce.
(Stary Zyziak zawsze wybaczał dziewczyną. Był przekonany, że sprawcą tego był chłopak. Ale jak powiedziałam, że nie będę skarżyc na koleżnkę to mi się upiekło. Facet chciał całej klasie wpisać uwagi. A ja byłam winowajczynią)
Jeszcze jedną ciekawą histotrią była rozmowa mojego kolegi i mojej koleżnki w klasie na lekcji chemii. Pani musiała wyjść a klasa została sama. No i mój kolega Łukasz (siedzący ze mną)zaczał adorowąć jedną z koleżanek siedzących za nami Ewę (w klasie nazywaja ją Jegła). Jegła siedziała wtedy z Baryłą ( Michałem, doś grubym osobnikiem). Dialog wyglądał tak:
ŁUKASZ: Jegła kochm Cię.. ( z ironią. Łatwo wywnioskować, że to tylko jaja, ale Jagła chyba o tym nie wie)
JEGŁA: Idzże (zaczerwieniła się)
ŁUKASZ:Poaj mi swój adres. Chętnie wpadnę do ciebie... Gdzie mieszkasz?
BARYŁA: W buszu!!!
ŁUKASZ: Jegła.. a gdzie Cie zrobili?
BARYŁA Na drzewie w buszu!
JAGŁA: Odwalcię się odemnie, wy nieokrzesani... chłopacy!!!
ŁUKASZ: Olcia, a o co jej chodzi?
OLCIA (ja)- Nie wiem.

I tak zadzwonił dzwonek. Takie rozmowy w naszej klasie to codzienność. Ja też miałam jedną z największą ciapą w szkole (chłopcem), ale nie będę tu jej p[isać. W każdym razie mieliśmy ubaw z cała klasą.
Innyą ciekawą historyjką był mój numer na religii. Katechetka pytała co to znaczy ,,być wolnym", ja wypaliłam, że... (zresztą nie ważne to tez było świetne).
Kończe bo mi to cała stronę zajmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

hmm historia byla taka. Nasze LO wspolpracowalo od dlugiego czasu z AGH (akademia gorniczo hutnicza). Chodzilismy tam na informatyke, bo nasza szkola nie miala swojej. Kiedys z kumplem odkrylismy na tamtych kompach (nie bylo latwo- windows 3.11) program do wysylania wiadomosci na reszte sprzetu. Wysylalismy wiec laskom informacje w stylu "prosze odsunac sie od komputera, za chwile nastapi eksplozja". Wiadomosci wyswietlaly sie w takim oknie jakby byl to blad systemu, ubaw wiec byl niezly. Potem cos nam sie pomieszalo i wyslalismy cos w stylu "j** sie CH**".....do komputera dziekana uczelni. Od tamtej pory nasza szkola miala wlasna pracownie i wieloletnia wspolpraca dobiegla konca. My mielismy naganne zachowanie i stalismy sie bohaterami szkoly. Nikt juz nie musial posuwac na informatyke na drugi koniec miasta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś moja klasa na lekcji niemieckiego ( najnudniejszy przedmiot - przynajmniej w mojej szkole ) postanowiła wnerwić nauczycielkę - co jakiś czas ktoś wpatrywał się w nią i zanosił histerycznym śmiechem bez żadnego widocznego powodu .
efekt murowany - spróbujcie wykonać z własnymi kumplami (kumpelami)
P.S. - dla lepszego efektu śmiejące się osoby powinny siedzieć w różnych miejscach w klasie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stare kawały z ogólniaka jakie pamiętam:
- Siedzieliśmy w tzw. łączniku w czasie okienka między lekcjami i przechodzącej nauczycielce zadeklarowaliśmy pomoc w przeniesieniu ciężkiego projektora do slajdów z jednej klasy do drugiej. Zresztą sama o to zapytała. Nie byłoby w tym nic śmiesznego gdyby nie fakt, że 3 chłopaków wniosło do pełnej klasy projektor, który mógłby byc spokojnie niesiony przez jednego, a pozostałych pięciu niosło sam rozwinięty kabel. W miarę jak za projektorem długi kabel był wnoszony do klasy przez kolejnego chłopaka było coraz śmieszniej...
Na koniec śmiała się cała klasa i obie nauczycielki.

- W czasie jednej godziny gdy mocno się nam nudziło powkładalismy do dzwonków w całej szkole kawałki kartonów. W ten sposób dzwonek nie odezwał się w całej szkole i przedłużaliśmy w ten sposób kilka lekcji i kilka przerw w całej szkole o dobre 10-20 minut.

- W klasie informatycznej zostały założone kraty na okna. Oczywiście przez jakichś kompletnych amatorów bo przypadkowo podczas otwierania jednej skrzydło kraty wyrwało się ze ściany. Po tym przypadkowym zdarzeniu kolejne klasy mające informatykę gdy tylko zostawały bez nauczyciela wyrywały kolejna kratę. Po kilku tygodniach kraty praktycznie tylko opierały się na ścianach i wyszła z tego niezła chryja. Na szczęście oberwało się nie uczniom, a ludziom, którzy montowali te bezużyteczne i niebezpieczne kraty.

- Nauczyciel PO zostawił nas kiedyś w klasie sam na sam z wiatrówkami. W krótkim czasie zorganizowalismy zawody w strzelaniu do tarczy, które skończyły sie rozsztrzeliwaniem pudełka kredy stojącego pod tablicą. Oczywiście ponieważ brało w tym udział kilku kompletnych amatorów drewnianej tablicy oberwało sie tak, że była cała postrzelana i ta pamiątka została na niej na kilka lat. Oczywiście z nowego pudełka pełnego kredy zostały tylko szczątki.

- Na lekcji PO nauczyciel chciał nam pokazać jak działa wojskowa telefonia polowa. Dzieki temu dostaliśmy w swoje ręce kilka kilometrów kabla i kilka aparatów na korbkę. Oczywiście jak to zwykle na PO wzięliśmy się do tego z przesadnym entuzjazmem i zaangażowaniem tak dużym, że nas samych to śmieszyło. Przez całą godzinę tak skrupulatnie rozwlekaliśmy i oplatalismy całą szkołę (i wszystkie piętra) kablem telefonii polowej, że po skończonej godzinie nauczyciele musieli zwolnić nas w kolejnych 2 godzin lekcyjnych w celu zwinięcia całej instalacji, a na przerwie chodzenie uczniów przez całą szkołę przypominało jakiś festyn sprawnościowy.

- Na lekcji zajęć P-T (praktyczno-technicznych) przy każdym biurku zamontowane było potężne imadło. Pewnego razu wpadliśmy na pomysł wkręcenia do nich oparć do krzeseł dzięki czemu utworzyliśmy las nóg od krzeseł pod sufitem. Widok był surrealistyczny, a własnie mieliśmy zajęcia z plastyki na temat tego okresu w sztuce. W efekcie przez najbliższe pół roku szkołę zalała fala surrealizmu gdyż na każdej przerwie wpadaliśmy do pustej klasy i przy użyciu imadeł tworzyliśmy instalację surrealistyczną złożoną z krzeseł, stojaków, toreb uczniów klasy, która właśnie miała mieć zajęcia itp. W ten sposób w praktyce zlikwidowaliśmy w całej szkole kartkówki na lekcjach, które musiały odbywać się w klasie P-T.

- Na jednej lekcji biologii przerabialiśmy akurat jamochłony. Kiedy do odpowiedzi wstał kolega pozostali dwaj podpowiadali mu wyraźnym szeptem - to było praktyką. Dla odmiany raz zacząłem z uporem maniaka podpowiadać koledze zamiast "jama gastralna" - jama gastronomiczna" chciałem wypróbować siłe sugestii. Oczywiście kolega był przygotowany i nie potrzebował podpowiedzi, a nawet próbował nas uciszyć. Siła sugestii była jednak wielka bo gdy doszło do kluczowego opisu jamochłona w klasę poszła jednak "jama gastronomiczna", co wywołało salwę śmiechu a nauczycielka ze śmiechu prawie się popłakała.

- Na lekcji PO nauczyciel (starszy łysawy gość w okularach) tradycyjnie na sprawdzianie chodząc po całej klasie mówił "nie ściągać, ja wszystko widzę i wszystko słyszę". Spróbowały go sprawdzić dziewczyny na pierwszym sprawdzianie i od tamtego momentu sprawdzian wyglądał tak: Gościu mówił "Proszę wyjąć karteczki i wszystko inne pochować", po czym klasa na stoły wyciagała kurtki, zeszyty, książki, encyklopedie, komiksy, radiomagnetofony itp. Oczywiście sprawdzian stawał się w ten sposób bardzo śmieszny, a wszyscy regularnie otrzymywali piątki i rzadziej czwórki. Ci co dostawali czwórki zwykle czytali przez pół sprawdzianu komiksy.

- Na lekcji PO na topie była sprawa poprawnego bandażowania. Jak to zwykle na takiej lekcji wpadaliśmy w stan absolutnego zaangażowania i zabójczego entuzjazmu wiedząc, że znowu będziemy mieli z głowy kolejną lekcję z kartkówką. Tak więc gościu jako model do bandażowania wyznaczył kilka dziewczyn i jako określającego miejsce i rodzaj rany jednego chłopaka i zaraz potem musiał wyjśc z klasy. Chłopak podał nam tyle ran (razem powinny być śmiertelne), że zamiast bawić się w rozstrząsanie którą ranę bandażować najpierw stwierdziliśmy, że w takim stanie, to już nic jej nie pomoże i obandażowaliśmy ją jak mumię, a potem odłożyliśmy na pobliskie krzesła. To samo zrobilismy z pozostałymi. W ten sposób wyczerpaliśmy wszystkie istniejące bandaże.
Kiedy gościu wrócił do klasy miał kilka dokumentnie zabandażowanych ciał, a my zaczęliśmy domagać się wpisania piątek za wzorowe wykonanie zadania. Ponieważ bandaże musiały posłużyć następnej klasie na następnej godzinie lekcyjnej, te kilka dziewczyn musiało zostać na PO bo nie sposób było zwijać bandaży szybko, żeby nadawały się do powtórnego użycia.

- Podczas akcji likwidacji palenia papierosów w szkole ktoś z nas próbował spalić wkładkę zapachową. W efekcie dawało to mnóstwo dymu i strasznie śmierdziało, na dodatek bardzo podobnie do palenia papierosów. Poza tym wystarczało tylko zapalić wkładkę i pozostawić ją samą, a reszta dopalała się samodzielnie po pół godzinie. No to rozrzuciliśmy po kiblach w całej szkole zapalone wkładki zapachowe, a na przerwie podczas poszukiwania przez grupy nauczycieli w ubikacjach i innych zakamarkach palaczy rechotaliśmy gdy przy każdorazowym otwieraniu drzwi wychodziły z nich kłęby dymu, ale nikogo nie znajdowano. W ten sposób dopóki sie nam nie znudziło nasza szkoła była najbardziej zadymioną placówką w województwie, do której przyjeżdżały nawet inspekcje z kuratorium.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O coś jeszcze mi się przypomniało. Raz się zdarzyło, że nauczycielka angielskiego, która miała zeza chcąc uciszyć jednego z chłopaków rzuciła "Marcin wstań". Wstało trzech bo żaden nie wiedział na którego patrzyła. Potem za każdym razem również na innych lekcjach jeżeli nauczyciel patrzył na kogoś i mówił "wstań", to podnosili się wszyscy chłopacy w klasie. Jak nauczyciel pytał się dlaczego wstali, to mówili, że nie wiedzieli o kogo chodzi, więc woleli się asekurować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja z kumplem (2 lata temu w Tłusty Czwartek) zaplanowaliśmy pewną akcję:

Koleś przez nas nielubiany był celem. Mieliśmy akurat lekcję w klasie na końcu
Ślepego Zaułka(tak nazywaliśmy tę klasę). Kumpel posmarował go kremem(jak
to w Tłusty Czwartek), a koleś zaczął go gonić. Ja szybko zabrałem się do roboty:
- Odsunąłem jego plecak od okolic klasy i wysypałem go. Książki porozrzucałem
wokół, żeby zbieranie ich zajęło co najmniej 5 minut.
- Posmarowałem plastykowy uchwyt plecaka kremem.
- Kumpel wrócił, powiedział mi, że wymanewrował go na drugą stronę szkoły i
pomógł mi zrobić kolejne rzeczy. Nasza klasa już weszła, więc posmarowaliśmy
całym zapasem kremu cały zaułek oraz klamkę. Wszedliśmy do klasy, słysząc
przekleństwa kolesia widzącego stan plecaka. Następnie po pozbieraniu rzeczy
plecak wyślizgnął się z rąk w zaułku, a później usłyszeliśmy jak przewracał się
na plecak. Upadając zniszczył go.
Nie mógł jeszcze otworzyć drzwi do czasu pomocy nauczyciela.
Jeśli chodzi o powód tego wszystkiego to tego samego dnia wysmarował nasze
plecaki od środka i na zewnątrz kremem. Użył tego tyle, że plecaki były białe
(tego dnia zamiast książek wziął gigantyczną ilość kremu, zostawił tylko zeszyty
i piórnik).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

niechcący wysadziłem dosć duże naczynie (ok 0,4 l.) doświadcalne, w którym zbierał się wodór... miałaem toto co jakiś czas otwierać i podkładać zapałke, robiło wtedy ciche "pyknięcia", akle raz trzymałem otwarte o ułamek sek. za długo i ze zbyt bliską zapałką i walneło, naczynie pekło na 3 duże części :D

gość w innej klasie podpalił dziennik (nic waznego nie spłoneło)

mój kumpel podłozył gosciowi butelke po piwie do plecaka na godzinie wychowawczej i zgłosiliśmy facetce że gosc pił w kiblu :D

może nic ciekawego ale my mielismy z tego niezłu ubaw, pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować