Zaloguj się, aby obserwować  
Falconer

Jeden uniwersalny język na całym świecie - czy to możliwe?

55 postów w tym temacie

Dnia 08.02.2008 o 22:30, Dawid Taal napisał:

I o tym mówiłem gordonsumner, IMO (ważne by rozumieć co ten skrót znaczy) Wieża Babel
to mit, przypowieść coś co się nigdy nie stało.



w kregu kultury chrzescijanskiej wszyscy wiemy o co chodzi w nim, dlatego nawet jesli nie jest to prawda, to metafora tych slow jest dla nas zrozumiala, prawda ? :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2008 o 09:57, gordonsumner napisał:

rzeczywiscie plusow na pewno jest wiecej, ale mnie przeraza taka jezykowa jednolitosc,
mimo wszystko wole ta roznorodnosc jaka jest ;]


to rzeczywiście mogło by źle wpłynąć na społeczeństwo. ale gdyby taka zmiana była gwałtowna, gdyby odbyła się rewolucja językowa, tak, aby wszyscy w bardzo krótkim czasie to odczuli, byłby to wstrząs. ale zauważyć należy, że to akurat nie jest możliwe. taki proces może dojść do skutku na przestrzeni wielu lat. wtedy takiego wstrząsu nie będzie, ludzie się z czasem przyzwyczają. nie przychodzi mi żaden konkretny przykład z historii aby dokładnie Ci zobrazować co chę przez to powiedzieć, niestety ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2008 o 00:27, Robot napisał:

Moim zdaniem gdzieś
za 50 lat w Polsce angielski możę się stać drugim językiem urzędowym(oczywiście jeśli
u władzy będą ludzie innego pokolenia niż ci którzy teraz sprawują).Bo przecież już za
14 lat ci którzy uczą się teraz od pierszej podstawówki angielskiego napewno go opanują
na wysokim poziomie.

A moim zdaniem na bank się tak nie stanie ;] Po jaką cholerę wprowadzać drugi język urzędowy podczas gdy Anglicy w Polsce nie stanowią nawet 1% społeczeństwa? Jesteśmy w Polsce, wszyscy umią polski więc nie widzę jakiegokolwiek sensu w takiej reformie.

Jeśli chodzi o język międzynarodowy - moim zdaniem też całkowicie niepotrzebny. Ja na przykład lubię uczyć się różnych języków i głupio bym się czuł gdybym nie mógł tego wykorzystywać. Tłumacze straciliby wszelki sens a co za tym idzie - pracę. Już pomijając kwestię kultury wszystkich państw - idę o zakład, że tacy Francuzi nigdy nie zgodziliby się mieć angielskiego jako urzędowego. Vice versa zresztą, podobnie jak my nigdy nie posługiwalibyśmy się normalnie rosyjskim czy niemieckim. Historia już wykształciła w nas pewne opory, a z naturą się nie walczy ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2008 o 00:32, balduran2 napisał:

Przecież w tej chwili, już można powiedzieć że angielski jest uniwersalnym językiem...
Jest nauczany w większości (jeżeli nie wszystkich) krajów świata.
To jest nieuniknione, że bez znajomości j. angielskiego za kilkanaście lat nie znajdzie
się pracy, nigdzie nie się wyjedzie, bądź też się potrafiło obsługiwać jakiegoś urządzania.

To wcale nie jest takie pewne. Angielski przyjął się głównie za sprawą wysokiego poziomu nauki i techniki w USA, w których dominuje język angielski. Tylko coraz więcej osób w USA mówi po hiszpańsku, który stał się, za sprawą imigrantów z Meksyku (i nie tylko Meksyku) de facto drugim językiem w Stanach. Jeśli hiszpański zdominuje Stany, to tym samym resztę świata, oczywiście zakładając, że Stany utrzymają przodownicwo w nauce i technice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2008 o 12:40, pizmak666 napisał:

> rzeczywiscie plusow na pewno jest wiecej, ale mnie przeraza taka jezykowa jednolitosc,

> mimo wszystko wole ta roznorodnosc jaka jest ;]

to rzeczywiście mogło by źle wpłynąć na społeczeństwo. ale gdyby taka zmiana była gwałtowna,
gdyby odbyła się rewolucja językowa, tak, aby wszyscy w bardzo krótkim czasie to odczuli,
byłby to wstrząs. ale zauważyć należy, że to akurat nie jest możliwe. taki proces może
dojść do skutku na przestrzeni wielu lat. wtedy takiego wstrząsu nie będzie, ludzie się
z czasem przyzwyczają. nie przychodzi mi żaden konkretny przykład z historii aby dokładnie
Ci zobrazować co chę przez to powiedzieć, niestety ; )


mi sie wydaje ze do tego nie dojdzie, no chyba ze tak jak to sie dzieje teraz, ze jak juz chcesz sie dogadac z kims tam to najpredzej po angielsku. mysle ze jesli byloby to takie gwaltowne i machinalne to tylko pod przymusem, a wtedy przyklad nasuwa sie sam chrystianizacja pogan :) oto na szczescie bac sie nie musimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2008 o 14:30, KrzysztofMarek napisał:

Jeśli hiszpański zdominuje Stany, to tym samym resztę świata, oczywiście zakładając, że Stany utrzymają
przodownicwo w nauce i technice.

Należy dodać, że hiszpański należy do języków, których można nauczyć się w stosunkowo krótkim czasie, co również wpływa na jego popularność. A poza tym, kto nie chciałby oglądać wszystkich tych telenowel w oryginale? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2008 o 21:38, Lesz3yk napisał:

Tak, tylko podobnie było kiedyś z łaciną. Niegdyś to ona była językiem "uniwersalnym",
a jak widać nie dotrwała do czasów dzisiejszych. Wiem, wiem - upadek cesarstwa i te sprawy.
Ale dlaczego nie miałoby być podobnie z Anglią (czego oczywiście nie życzę).


Ale nawet, jak Anglia by upadła, to i tak angielski były językiem uniwersalnym. Przecież jest jeszcze USA, Kanada, Australia, Nowa Zelandia...

A moim zdaniem, jeden wspólny język były ogromnym ułatwieniem. Z drugiej strony, nie byłoby zabawnych sytuacji, typu "Ślązak próbuje się dogadać z Kaszubem". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 09.02.2008 o 15:31, baraborek napisał:

A moim zdaniem, jeden wspólny język były ogromnym ułatwieniem. Z drugiej strony, nie
byłoby zabawnych sytuacji, typu "Ślązak próbuje się dogadać z Kaszubem". :)



a może właśnie cały urok w ''tych'' zabawnych sytuacjach... ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znaczy ja tam nie popieram zeby wszyscy mowili jednym i tym samym jezykiem poniewaz to by bylo moze i latwe ale lamalo by nasze zasady moralne tak wiadomo ze polak nie wyrzecze swojego ojczystego jezyka chociarz twoja mysl juz w pewnym stopniu jest zrealizowana mimo iz kazdy,prawie kazdy kraj ma inny jezyk to i tak wiekszosc naszego globu posuguje sie a bynajmije zna podstawy jezyka angielskiego wystarczy to doszkalac i bedzie mozna dogadac sie z kazdym ;D
Pozdr. ajj taka moja mysl!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> A poza tym, kto nie chciałby oglądać wszystkich tych telenowel w oryginale? ;-)
Mnóstwo telenowel jest po portugalsku.

Co do tematu. Kiedyś wspólnym językiem dominującym była łacina, potem francuski, a następnie i obecnie angielski. Za każdym razem związane to było z wysoko dominującym na świecie państwem. W przypadku łaciny był to okres ok. 700 lat, w przypadku francuskiego zaledwie 200-300 (a cały czas konkurował z hiszpańskim - i jak się okazało ilościowo w mowie potocznej przegrał), a w przypadku angielskiego wytworzyła się nowa sytuacja ponieważ w międzyczasie zmieniły się dwa państwa dominujące, w których mówi się tym samym językiem: Od 18. wieku Wielka Brytania, a w 20. pałeczkę pierwszeństwa przejęły Stany Zjednoczone. Na wciąż duże szanse języka angielskiego przemawia fakt, iż nawet mimo wzrastania w USA popularności języka hiszpańskiego, to językiem Hollywood, Broadwayu oraz uniwersytetów nadal będzie angielski. A to te dziedziny napędzają dzisiaj popularność języka. Dzisiaj nawet śpiewanie śpiewanie po angielsku nawet nie jest modne. Jest niezbędne jeżeli ktoś chce zrobić karierę światową. Brak tej umiejętności w zasadzie wyklucza sukces w tej skali.
My jesteśmy w kraju, w którym niemal wszyscy 38 mln obywateli rozmawia w naszym języku. Ale są kraje w których jest tylko 1-2 mln mieszkańców, z których tylko połowa może w języku urzędowym rozmawiać. W takich krajach zmiana języka dominującego, albo wręcz utrata języka narodowego jest realnym zagrożeniem, albo kompletnie nie ma znaczenia (brak języka narodowego). Państwa te są zagrożone utratą istotnego czynnika scalającego naród bo tym właśnie jest język. Łatwo to poznać po nas samych. Od wieków uważaliśmy, że jeżeli ktoś się nauczył naszego języka (a jest trudny), nauczył go swoje dzieci, to uznawaliśmy go już za Polaka. Tak było, jest i prawdopodobnie będzie. Wrażenie to być może zaburzyłby kolor skóry, ale nie jest aż tak źle. Nawet murzyni czy nawet Wietnamczycy rozmawiający doskonałą polszczyzną są przez wielu uznawani za "swoich".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 12:30, Olamagato napisał:

Co do tematu. Kiedyś wspólnym językiem dominującym była łacina, potem francuski, a następnie i obecnie angielski. Za każdym razem związane to było z wysoko dominującym na świecie państwem.

Nie zapominajmy o grece klasycznej, która funkcjonowała jeszcze długo przed łaciną, a później wraz z nią jeszcze przez kilka wieków (szczególnie w środowiskach naukowych).

Dnia 10.02.2008 o 12:30, Olamagato napisał:

Nawet murzyni czy nawet Wietnamczycy rozmawiający doskonałą polszczyzną są przez wielu uznawani za "swoich".

Gwoli ścisłości "Murzyn" jako słowo określające rasę piszemy z wielkiej litery, chyba że chodziło o człowieka mocno opalonego...

Jeden uniwersalny język na całym świecie - czy to możliwe?
Ludzkość, chcąc czy nie chcąc kieruje się ku globalizacji i tego procesu już nie da sie zatrzymać, można go co prawda spowalniać (odwołując się do ideologii). Wymieszanie ras i kultur to tylko kwestia czasu. To samo stanie się z językiem mówionym i pisanym. Przypuszczam, że podstawą w poszczególnych państwach (póki będą istnieć, jako odrębne struktury władzy) będzie język narodowy, a prócz niego język dominujący na świecie. Z czasem, możliwe, że języki narodowe "wtopią" się w język światowy -- powstaną różne dialekty (mixy językowe) jednego wspólnego języka. I różnica będzie nieco mniejsza od tej jaką słyszymy np.: między j. polskim a słowackim. Ludzie będą mówić nieco odmiennie (w zależności od regionu), ale zrozumiale dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Nie zapominajmy o grece klasycznej, która funkcjonowała jeszcze długo przed łaciną, a później wraz z nią jeszcze przez kilka wieków (szczególnie w środowiskach naukowych).
Zapomnijmy o j. greckim. To nie był język dominujący w świecie starożytnym. Był rozpowszechniony, ale na pewno nie dominujący ponieważ zwyczajnie kontakty między krajami starożytności były bardzo ograniczone.

> Gwoli ścisłości "Murzyn" jako słowo określające rasę piszemy z wielkiej litery
Gwoli ścisłości nie piszemy: "Człowiek Rasy Białej", ale "człowiek rasy białej". Murzyn, to nazwa potoczna, a nie nazwa własna; w tej chwili napisałem ją z dużej tylko dlatego, że zaczyna zdanie. I tyle w tej sprawie.
Moim zdaniem murzyni powinni się obrażać gdyby ktoś pisał o nich "Murzyni". Bo to oznaczałoby, że dla piszącego rasa ma większe znaczenie niż zwykła nazwa potoczna.

> Wymieszanie ras i kultur to tylko kwestia czasu. To samo stanie się z językiem mówionym i pisanym.
Zapewne tak, ale ten czas musi być naprawdę długi. Moim zdaniem nie mniej niż 1-2 tysiące lat. Wynika to z jednej przesłanki - to czego się najczęściej używa jest u ludzi najmniej zmienne. Nawet tak banalna sprawa jak likwidacja nieregularności językowych (wyjątków) wynikających z zaszłości i tradycji jest nie do pokonania. A co dopiero zmiana całości języka. Dzisiaj obecnie ginące żywe języki naturalne mają bardzo małą populację, która musiała się zmniejszać przez od 1,5 do kilku tysięcy lat. To nie była kwestia chwili. Oczywiście były języki, które zniknęły w bardzo krótkim czasie, ale wynikało to z całkowitej fizycznej zagłady pewnych grup etnicznych bądź narodów (Prusowie, Etruskowie, Celtowie) lub ich wchłonięcia przez inne grupy etniczne (Sasi, Wikingowie, niektóre szczepy Indian amerykańskich).

> Ludzie będą mówić nieco odmiennie (w zależności od regionu), ale zrozumiale dla wszystkich.
Jak na dzisiaj jest to mało prawdopodobne. Globalizacja nie postępuje aż tak szybko, żeby była to tendencja nieodwracalna, a ujednolicanie języków następuje niezwykle powoli. Wymieszanie się gramatyk i idiomów to moim zdaniem mrzonka. Oznaczałoby to, że język polski w ciągu np. tysiąca lat zmieniłby się w takim stopniu, że byłby zupełnie nie do rozpoznania dla nas i odwrotnie. Takie zdarzenia następowały - ewoluowały tak języki angielski i francuski w wyniku wzajemnej interakcji (czytaj wojen). Ale musisz pamiętać, że wiązało się to z eksterminacją bądź wymianą ludności. A ludność w tamtym czasie była dodatkowo zupełnie niepiśmienna. To wiele zmienia.
Bardziej prawdopodobne jest, że j. angielski będzie się mocno zmieniał (jeszcze bardziej upraszczał) pod wpływem emigrantów i graczy MMO (sic!), jednocześnie z powolnym ale coraz większym akceptowaniem go jako język podstawowy. Tyle, że to też musi trwać. I nie dziesiątki lat, a setki lub tysiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Zapomnijmy o j. greckim. To nie był język dominujący w świecie starożytnym. Był rozpowszechniony, ale na pewno nie dominujący ponieważ zwyczajnie kontakty między krajami starożytności były bardzo ograniczone.

Ograniczona to jest, niestety Twoja wiedza (bez urazy). Grecy poprzez swoje kolonie rozpowszechnili swój język na cały obszar Morza Śródziemnego, a w okresie hellenistycznym (lub aleksandryjskim) także i na Bliskim Wschodzie. Dominacja języka greckiego kończy się (umownie) w roku 529 wraz z zamknięciem Akademii Platońskiej. Niemniej przechodzi do Bizancjum, a stamtąd do innych krajów, które przyjmują liturgię w obrządku wschodnim. Pokłosiem tego są alfabety oparte na grece (rosyjski, serbski, bułgarski i in.).

Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Gwoli ścisłości nie piszemy: "Człowiek Rasy Białej", ale "człowiek rasy białej". Murzyn, to nazwa potoczna, a nie nazwa własna; (...).

Sprawdź w słowniku, Kolego ;). Współczuje dzisiejszym polonistom...
Nazwy członków narodów, ras i szczepów:
Żyd (= członek narodu), Murzyn (= człowiek rasy czarnej), Papuas, Metys (= Indianin z domieszką krwi białej), Słowianin, Kreol (= urodzony w Ameryce Łacińskiej i na południu USA biały potomek kolonizatorów i emigrantów europejskich), Masaj,
ale: żyd (= wyznawca judaizmu), murzyn (= ktoś bardzo opalony; ktoś wykonujący za kogoś jakąś pracę), metys (= zwierzę — mieszaniec). /PWN/
[ http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629384]

Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Zapewne tak, ale ten czas musi być naprawdę długi. Moim zdaniem nie mniej niż 1-2 tysiące lat. (...) Globalizacja nie postępuje aż tak szybko, żeby była to tendencja nieodwracalna, a ujednolicanie języków następuje niezwykle powoli.

To racja, język ewoluuje, rzadko poddaje się rewolucjom.

Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Oczywiście były języki, które zniknęły w bardzo krótkim czasie, ale wynikało to z całkowitej fizycznej zagłady pewnych grup etnicznych bądź narodów (Prusowie, Etruskowie, Celtowie) (...).

Akurat język celtycki w pewnym sensie przetrwał, choćby w językach irlandzkim, walijskim, szkockim, bretońskim. Co do reszty to się zgadzam.

Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Oznaczałoby to, że język polski w ciągu np. tysiąca lat zmieniłby się w takim stopniu, że byłby zupełnie nie do rozpoznania dla nas i odwrotnie.

Przypuszczam, że jakbyśmy mogli posłuchać naszych słowiańskich przodków wędrujących od Morza Czarnego to ni w ząb byśmy ich nie zakapowali (i vice versa). Sądzę, że mielibyśmy ogromne kłopoty z dogadaniem się z np. Mieszkiem I... Od tego czasu do naszego języka dostało się masę zapożyczeń z czeskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego i in., które przez wieki wtapiały się w polską mowę.

Dnia 10.02.2008 o 18:34, Olamagato napisał:

Wymieszanie się gramatyk i idiomów to moim zdaniem mrzonka.

Gramatyka i idiomy, to rzeczywiście "ciężka sprawa". Zapewne nastąpi redukcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 19:38, Scharfschutze napisał:

Grecy poprzez swoje kolonie rozpowszechnili swój język na cały obszar Morza Śródziemnego, a w okresie hellenistycznym (lub aleksandryjskim) także i na Bliskim Wschodzie.

Taaa, rozpowszechnili... Mówiła nim praktycznie tylko elita, która jak zawsze obejmowała nie więcej niż 1% ludności. Nie pisałem o rozpowszechnieniu bo tutaj masz rację, ale o "dominacji" A grecki nigdy i nigdzie nie dominował w takim sensie, że całe narody bez przymusu zmieniały zasadniczo swój język mówiony lub traktowały go powszechnie jako niezbędną umiejętność. Była to umiejętność potrzebna garstce piśmiennej elity.

Dnia 10.02.2008 o 19:38, Scharfschutze napisał:

Sprawdź w słowniku, Kolego ;). Współczuje dzisiejszym polonistom...
Nazwy członków narodów, ras i szczepów

No ładnie...., że też rasy człowieka (określenie wirtualne bo udowodniono naukowo, że ras ludzkich nie ma) przez ostatnie 30 lat dostały swoją reprezentację... To ja już nic nie mówię. J. polski schodzi na psy. ;) Absurd w narodzie kwitnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o wzmiankowaną kwestię:
wątpię, aby w dającej się przewidzieć przyszłości wytworzył się jeden powszechny język światowy. To prawda, że cały czas wymierają kolejne języki. Jest też prawdą, że angielski jest najbardziej rozpowszechnionym językiem kontaktów międzynarodowych - póki co hindi, mandaryński, hiszpański czy arabski mają bardziej regionalne znaczenie.

Co prawda, zwracam uwagę że KAŻDY z ww języków pełni role uniwersalnego języka dla bardzo licznych grup ludności...
Ad rem: mimo wszystko trudno oczekiwać by szybko zanikły języki i bardzo bogatej kulturze i tradycji - żaden z wymienionych nie podda się bez długiej walki. Bardziej prawdopodobna jest dość głęboko postępująca konwergencja. Jak to wyglada? W tej chwili wciąż językiem z którego najwięcej się zapożycza w skali globalnej jest angielski. Jednocześnie, sam angielski stanowi w swej masie jeden wielki zlepek zapożyczeń i wciąż przejmuje nowe - jako drobny przykład mogę podać takie słówka jak Panzer czy uber, czy też kamikaze.
Tak czy inaczej, w kolejnych językach pojawia się coraz więcej zapożyczeń z angielskiego, coraz większa jest część wspólna.
Z czasem język angielski pewnie zostanie wyparty - być może przez hiszpański, choć po swoich doświadczeniach azjatyckich twierdzę, że prędzej status międzynarodowego języka nr 1 zajmie mandaryński. Tak czy inaczej, po angielskim zapewne nastąpi kolejna faza konwergencji i część wspólna języków będzie coraz większa, aż w pewnym momencie językiem międzynarodowym stanie się zmiksowana wersja kilku kolejnych języków.

Z drugiej strony powyższa teoria wcale nie musi opisać przyszłości takiej, jaka nastąpi. Wielkie języki ( umówmy się dla wygody, że chodzi o języki którymi posługuje się ponad 10 milionów ludzi, mające swoją literaturę, historię tradycję i kulturę ) niekoniecznie muszą się poddać temu procesowi - niektóre języki opornie przyswajają zapożyczenia lub szybko je adaptują.

Pomyślcie o języku polskim:
kilkanaście lat temu pisało się wyłącznie business, businessman itp. Obecnie popularnym słowem jest odmieniany przez wszystkie przypadki biznes, manager powoli zmienia się w menedżera itd. itd. itd.
Słowem, niekoniecznie inne języki zostaną zastąpione przez jednolitą papkę.
Drugą sprawą są regionalizmy, języki o dużym zasięgu nie są wolne od lokalnych naleciałości, nie ustrzegł się tego także angielski :) popatrzcie, gdzie występuje thread, gdzie występuje topic, a gdzie subject.

Trzecia sprawa: języki, za którymi stoi tradycja, stoi kultura wcale tak łatwo nie giną, nie jest więc powiedziane że kiedykolwiek jeden uniwersalny język wyprze francuski, angielski, rosyjski, chiński, japoński i wszystkie pozostałe języki, razem z dziełami które powstały w tych językach.
Pouczający może być tutaj przykład łaciny czy w mniejszym stopniu klasycznej greki o oba te języki są martwe od dawna, a jednak cały czas ludzie się ich uczą i czytają dzieła które w nich powstały. Z drugiej strony, esperanto jest językiem prostym, uniwersalnym, łatwym, przemyślanym ale nie stał się lingua franca świata, bo nie stała za nim ani kultura, ani tradycja. Pozostaje fascynującą ciekawostką.


PS - greka klasyczna była bardzo rozpowszechniona, z pewnością mówiło nią przynajmniej kilkanaście % ludności na obszarach Imperium Wschodniorzymskiego. Nie zapuściła korzeni w Persji, tam dość szybko doszło do zmian i była silna kultura lokalna ale tam gdzie trochę dłużej przetrwały państwa hellenistyczne greka zapuściła korzenie nieco głebiej. Co prawda AFAIK naprawdę niewielki odsetek ludzi mówił czystą greką - w większości przypadków była to greka prosta, pełna naleciałości i niepoprawna. Niemniej, była to greka :)

Jeszcze odnosnie wymarłych języków:
etruski wymarł z kilku powodów: mówiła nim stosunkowo niewielka liczba ludności, na stosunkowo niewielkim obszarze. Był to trudny, lokalny język którego istnieniu najbardziej zaszkodziły podboje rzymskie i szybko upowszechnianie się łaciny. W czasach Republiki był językiem części elity i kapłanów oraz wróżbitów ( nawiasem mówiąc, haruspic to słowo pochodzenia etruskiego ), ale jego wpływ słabł stopniowo - w pewnym momencie pełnił już tylko taką rolę, jaką pełniła łacina w Kościele kilkadziesiąt lat temu.

Ostatnie zanotowane przez historię użycie języka etruskiego miało miejsce w 410r tuż przed inwazją Alaryka - kapłani odprawili rytuały by zapobiec nieszczęściu i przy okazji po raz ostatni odczytano modlitwy zapisane po etrusku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować